środa, 19 kwietnia 2017

"The Call. Wezwanie" Peadar Ó Guilín

"The Call. Wezwanie" Peadar Ó Guilín, Tyt. oryg. The Call, Wyd. Czwarta Strona, Str. 350

"Mija wiele, wiele czasu, zanim z nią kończą."

Powieść dystopijna/antyutopia to mój ulubiony gatunek. Wiem, że taka lektura może zaoferować mi wrażenia o których długo nie zapomnę i przygodę, która porwie mnie od pierwszych stron. Dlatego, gdy pojawiła się pierwsza zapowiedź "The Call" wiedziałam, że mogę liczyć na to wszystko.

Przede wszystkim ta historia zasługuje na wielkie brawa pod względem pomysłowości. Przedstawiona codzienność stanowiąca tło rozgrywanych wydarzeń została dopracowana w najdrobniejszym szczególe. A jest to wielki wyczyn, bo wchodząc do tego świata pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy to jego głębokość. Miałam poczucie, że im dalej zajdę w fabule tym więcej się dowiem, a na pewno nie zderzę się z murem braku pomysłu. Każdy element historii to możliwość wykorzystania go na kilka sposobów, bo w tej książce nie ma żadnych ograniczeń.

Gdybym miała zobrazować "The Call" to postawiłabym na migawkę z serialu, w którym bohaterowie przypominają sobie wydarzenia z poprzednich odcinków. Jeden rozdział - skrupulatne i rzeczowe przedstawienie faktów. Drugi rozdział - scena nieoczywista i zupełnie zaskakująca. Kolejny rozdział - moment z życia bohatera, który ma wiele do powiedzenia. Taki zabieg doskonale w tym przypadku się sprawdził, bo autor wykorzystując drzemiący w sobie talent okroił do minimum rozwodzenie się nad scenami, które nie mają znaczenia. Odniosłam wrażenie, że w tej książce wszystko wie doskonale jaką rolę ma pełnić i każdy szczegół synchronicznie łączył się z drugim tworząc kompletną całość.

Brzmi tajemniczo, prawda? Bardzo bym chciała, żebyście właśnie w taki sposób podeszli do tej książki. Dla mnie największą przyjemnością z czytania była nieświadomość tego co na mnie czeka. To wielki urok tej historii, bo autor postawił na dynamizm, zaskoczenie i przewrotność. Bohaterowie w pewnym momencie swojego życia otrzymują wezwanie do krainy, która budzi głęboko zakorzenione i zapomniane instynkty walki o przetrwanie, bo jedna nieuwaga może nieść ze sobą spore konsekwencje. Ale to wszystko czytelnik musi sam stopniowo odkryć na własnej skórze, właśnie za sprawą rozdziałów przypominających ujęcia najciekawszych zdarzeń. Konkretnie, rzeczowo, ale też niezwykle płynnie i obrazowo - poczujecie się jak w jednej z tych nietypowych historii, gdzie nie wiadomo czy zza rogu nie wyskoczy być może demoniczna istota. Obłęd, szaleństwo, makabra - to idealnie trafione definicje fabuły.

"The Call" to projekt, o którym warto mówić. Takiej strony powieści dystopijnej jeszcze nie poznałam, ale bardzo mi się ona podoba. Powieść trzyma w napięciu do ostatniej strony a akacja mknie na złamanie karku. I uchylę rąbka tajemnicy - w samym centrum wydarzeń natkniecie się na istoty, które przywołają dreszcz przerażenia. Urok tej powieści kryje się w niewiedzy i popuszczeniu wodzy fantazji naszej podświadomości - poznacie strach, niepewność, zaskoczenie. Ale po zamknięciu ostatniej strony będziecie wiedzieć jedno: ta definicja mroku, którą znaliście do tej pory, to bardzo ogładzona wersja. Jesteście gotowi otrzymać wezwanie? Przygotujcie się na podróż w której adrenalina i niepewność zagrają pierwsze skrzypce!

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam dystopie, więc to z pewnością coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Makabra i szaleństwo - jestem na tak!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy to pojedynczy tom, czy będzie kontynuacja? Również lubię dystopię i tą dość tajemniczą recenzją bardzo mnie zaciekawiłaś. Lubię zwroty akcji, dynamikę, a tu ich nie będzie brakowało. No i ten mrok...

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i bardzo, bardzo mi się spodobała :) Już nie mogę się doczekać kolejnych części...!

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń