Fascynująca i intrygująca opowieść o mieszkańcach East Lynne.
Wspominałam Wam już jak uwielbiam potężne tomiska? A może mówiłam, że mam słabość do powieści pierwotnie wydanych w przeszłości? Jeśli dodam do tego jeszcze, że jestem wielką fanką "Błędnika" na pewno domyślicie się, że "Posiadłość East Lynne" porwała mnie w swoje objęcia już od pierwszej strony.
Cóż to była za wspaniała przygoda! Niespieszna, skupiająca się na detalach, idealnie oddająca emocje, opisy miejscy czy kreacje bohaterów. Autorka zabrała mnie do tytułowego East Lynne, barwnej posiadłości oraz otaczającego ją miasteczka w którym żyło wiele wartych poznania postaci. Wraz z nimi przeżywałam wszystkie troski, chwile szczęścia a nawet subtelne namiętności i przyznaję, że chociaż powieść jest potężna to i tak ciężko było mi się rozstawać z każą poznaną wcześniej osobą.
Historia wydaje się toczyć własnym rytmem, tutaj nikt nigdzie się nie spieszy a sama fabuła często była zawieszona w czasie. I o ile we współczesnych powieściach uważam to za wadę w tym przypadku było zupełnie inaczej - ani przez moment nie nudziłam się podczas czytania a gdy tylko musiałam odłożyć powieść, wracałam myślami do bohaterów oraz zastanawiałam się jakie będą ich dalsze działania. Żyłam akcją tej książki od początku do końca, zachwycona chłonęłam wszystko co ofiarowała mi autorka i jestem pewna, że kiedyś jeszcze wrócę do East Lynne, bo nie wyobrażam sobie, żebym mogła zapomnieć o tym miejscu.
East Lynne to posiadłość lorda Mount Severn, przynajmniej do czasu jego śmierci. Niebawem piękna i wyjątkowa rezydencja staje się własnością Archibalda Carlyle’a a ten z kolei składa Isabel, córce zmarłego właściciela propozycję nie do odrzucenia. Aranżowane małżeństwo szybko jednak zmienia się w historię pełną wyzwań, wyborów i uniesień, ponieważ w sercu Isabel zapłonie prawdziwy ogień - z jednej strony wzbudzony zazdrością wobec przyjaciółki męża, z drugiej podsycany zaskakującym uczuciem do kapitana Levisona. Wkrótce kobiecie przyjdzie dokonać wyboru a ten okaże się zaskakujący w konsekwencjach. Jestem pełna zachwytu w jaki sposób autorka przemyciła ważne tematy i mówiła o nich w czasach, kiedy nie wypadało ich poruszać. Dziś czytając między wierszami uśmiechałam się pod nosem ponieważ Mrs Henry Wood dotknęła wielu ponadczasowych i współcześnie znanych nam prawd tworząc powieść szczerą, wiarygodną i rewelacyjnie rozbudowaną.
Ależ to była dobra, przejmująca, pełna emocji i zaskoczeń historia. "Posiadłość East Lynne" zaczarowała mnie klimatem, podjętymi motywami, mnogością scen oraz indywidualną kreacją bohaterów. Wszystko mi się w niej podobało a strony praktycznie przerzucały się same, ponieważ w ekspresowym tempie pochłonęłam całą fabułę. To propozycja idealna na jesień, niespieszna a jednak w pełni angażująca, zajmująca myśli i pobudzająca wyobraźnię. Idealna w duecie z kubkiem gorącej herbaty, pozwalająca przenieść się w czasie. Jestem zachwycona i wiem, że na pewno kiedyś do niej wrócę a Was gorąco zachęcam do tej cudownej, romantycznej, obyczajowej, społecznej i skrywającej pewien morał przygody.
Muszę poszukać tej książki.
OdpowiedzUsuńWygląda cudownie!
OdpowiedzUsuńDobrze, że pojawiły się emocje. To najważniejsze.
OdpowiedzUsuńCiekawa okładka a jak treść przenosi w czasie to z przyjemnością po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń