czwartek, 7 sierpnia 2025

"Śmierć i belgijska czekolada" Marta Moeglich

 
"Śmierć i belgijska czekolada" Marta Moeglich, Wyd. Filia, Str. 320

 

Nowe życie, nowy kraj, stare kłopoty. 

 

Przyjemna dla wyobraźni, lekka jak piórko, idealnie wypełniająca czas po ciężkim dniu. Kto nie lubi historii angażujących a zarazem pisanych z dużą swobodą? 

Powyższa książka to doskonała wakacyjna propozycja, która powstała na bazie współczesnych wartości i problemów wyciągniętych z dnia codziennego a ubrana dodatkowo w ironię, cięty język oraz komedię pomyłek. Tym sposobem okazała się dla mnie zaskakującą przygodą, której nie miałam ochoty opuszczać choćby na moment. I tak ponad trzysta stron porwało mnie na dwa spokojne wieczory angażując w losy bohaterki, zaznajamiając mnie z jej osobą a także pozwalając trzymać kciuki za wyjście cało z opresji, która cały czas się nawarstwiała. 

Marta liczyła, że złapie chwile oddechu. To miał być nowy, lepszy start. Chodziła po pięknych ścieżkach ogrodu botanicznego i starała się zrelaksować. Niestety los miał dla niej inne plany. Na schodach swojego domu znalazła niedawno poznanego mężczyznę, martwego i zupełnie niechętnego do współpracy. Pech chce, że podejrzenia trafiają na męża kobiety a ta na własną rękę rozpoczyna śledztwo, by dowiedzieć się prawdy. Mając u boku rezolutne przyjaciółki szybko zrozumie, że do tej pory otaczało ją za dużo pozorów. 

Zacznijmy od faktu, że nie jest to kryminał w pełnym słowa znaczeniu a bardziej powieść obyczajowa z motywem zbrodni. Nasza uwaga koncentruje się na Marcie i jej problemach, więc nie tylko wraz z nią prowadzimy śledztwo, ale rozkładamy na czynniki pierwsze jej charakter, przyglądamy się decyzjom, trzymamy kciuki za powodzenie misji. To rezolutna, inteligentna kobieta, która podchodzi do wielu spraw z przekąsem, więc ogromną przyjemnością było stać z nią w ramię w ramię a dalej było tylko lepiej, ponieważ i sama akcja zasługuje na uznanie. Fabuła okazała się spójna, treściwa i dynamiczna, wielokrotnie przyjemnie mnie zaskakiwała zmieniając swój bieg a całość dopełniał odpowiednio przedstawiony klimat czy różnorodne emocje. Na ostatek wspomnę także o rewelacyjnie przedstawionej przyjaźni pomiędzy bohaterami, która miała swoje różne oblicza ze względu na indywidualne charaktery, ale niezachwianie udowadniała siłę kobiet.

"Śmierć i belgijska czekolada" to jedna z tych historii, przy których czas się zatrzymuje. Przyjemna dla wyobraźni a mimo kryminalnego wydźwięku, na swój sposób również rozgrzewająca serca. Lekka, wypełniająca wolne chwile po ciężkim dniu, ale co najważniejsze - ciekawie i inteligentnie przedstawiona. W sam raz dla poszukiwaczy przygód wywołujących uśmiech na twarzy, w sam raz dla tych, którzy oczekują od powieści mnogości wątków oraz dobrze skrojonych bohaterów. Zapiszcie sobie ten tytuł obowiązkowo jako dodatek do wakacyjnej podróży. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz