sobota, 20 grudnia 2025

"Ptasiek" William Wharton

 
"Ptasiek" William Wharton, Tyt. oryg. Birdy, Wyd. Rebis, Str. 352
 

Niezwykła opowieść o przyjaźni i marzeniach, o miłości i wojnie, o szaleństwie i pięknie.

 

Nie wiem jak to się stało, że dopiero dziś trafiłam na prozę Williama Whartona, ale dzięki temu potwierdza się moja teza, że wznowienia książek są zbawienne dla poszerzenia grona odbiorców.

To historia niełatwa, pełna ukrytych znaczeń, skłaniająca do refleksji i głębszej analizy. Jednocześnie piękna uniwersalna i pisana tak plastycznie, że strony praktycznie przerzucały się same. Dedykowana dorosłemu czytelnikowi, które swoje już w życiu przeszedł, w niejednoznaczny sposób prezentuje blaski i cienie podejmowanych decyzji. Dziwię się przez to, że tak bogata w motywy oraz inteligentnie przedstawiona proza nie jest głośno rozpowszechniana, ponieważ nazwisko autora wydaje się mniej znane niż innych jego konkurentów tworzących prozę piękną. A może to tylko moje wrażenie? Może to mnie umknęły tak smaczne literacko dzieła?

Tytułowy Ptasiek kocha ptaki tak mocno, że czasami widzi siebie w skrzydlatej odsłonie. Nagle jawa zaczęła mieszać się ze snem. To co było niemożliwe stało się opcją na wyciągnięcie ręki. Tylko czy na pewno? Chłopak uciekał od brutalności świata, widma wojny uderzającej w zwykłych ludzi i tym sposobem powstała przepiękna, przejmująca powieść pełna obowiązkowych cytatów do zapisania oraz zapamiętania.  

Wharton pisze o wojnie w zupełnie inny sposób. U niego nie chodzi o walki, starcia, o grozę chwili. U niego króluje wszechobecne napięcie i pewnego rodzaju uczucie zatrzymania, ta przewlekła cisza, która ciągnie się w nieskończoność i jest tak głośna, że piszczy nam w uszach. Sama nie mogłam uwierzyć w ogromny warsztat autora a jednak wzorowo oddał on kreację głównego bohatera, nadając mu cech upodabniających go do nas samych, kształtując jego złożony charakter, pokazując lęk przed śmiercią w nietypowej formie ucieczki w stronę miłości do ptaków. To wszystko podszyte poczuciem szaleństwa, poszukiwaniem własnego miejsca w świecie, miłością w każdej formie. Akcja niespiesznie prezentuje amerykański okres wojny z perspektywy dwóch bohaterów, wgryza się w szczegóły, pozwala się zatrzymać i złapać umykające refleksje, kształtując nasze postrzeganie świata na nowo.

Uśmiecham się na myśl o tej książce, ponieważ wywołała u mnie lawinę silnych emocji. Poruszona dogłębnie losami głównego bohatera nie mogłam się pozbierać po zamknięciu ostatniej strony. To po raz kolejny dowodzi, że powieści pisane w przeszłości wydają się mieć swój własny język, styl, duszę, które nadają im konkretnych kształtów. "Ptasiek" jest dziełem żywym, ponadczasowym, pokazującym świat w jego prawdziwej odsłonie, nawet jeśli jest ona bolesna i wyciska z oczu łzy. Oto idealny przykład jak trudno ocenić drugiego człowieka, gdy składa się on z tak licznych elementów.

czwartek, 18 grudnia 2025

"Zabić drozda" Harper Lee

 
"Zabić drozda" Harper Lee, Tyt. oryg. To kill a Mockingbird, Wyd. Rebis, Str. 392
 
 

"Zabić drozda" to wstrząsająca historia o dzieciństwie i kryzysie sumienia.

 

Często wspominając powyższej książce obawiam się, że moją ekscytacją odstraszę potencjalnych czytelników. Klasyka literatury wciąż bowiem wydaje się być wyborem trudnym do przepracowania. A szkoda, ponieważ umykają nam wówczas dzieła wyjątkowe, takie, które wspomina się latami.

W tej historii nic nie jest typowe, nie ma przegadanych momentów, nudnych scen, niepotrzebnych bohaterów czy odstraszających schematów. Nie, tutaj każde zdanie wydaje się być kluczowe dla dalszej akcji, podszyte treścią przy której warto się zatrzymać. Harper Lee z podziwu godną delikatnością snuje ciężką opowieść, mimo faktu postrzegania spraw oczami dziecka, pokazując ogrom tragedii w zachwycająco plastycznej i - co najważniejsze - inteligentnej formie. To proza obyczajowa, społeczna, poruszająca motywy rodzinne, która próbuje uchwycić prawdę o życiu, jak trudna by ona nie była. 

Atticus Finch podjął się obrony czarnoskórego chłopaka oskarżonego o dokonanie gwałtu na białej dziewczynie. To miał być zwykły proces, ale zmienił się w symboliczną walkę. Historia ta opowiedziana oczami dziewięcioletniej dziewczynki tym mocniej wgryza się w czytelnika, pokazując mu ponury świat bezradności podszyty chwilami szczęścia czy humoru, ponieważ Lee umiejętnie przeplotła ze sobą wszelkie momenty codzienności, nie zapominając o ulotności chwili.  

Akcja rozgrywa się w latach trzydziestych XX wieku, w małym miasteczku, gdzieś na południu Stanów Zjednoczonych. Klimat tej przestrzeni oddany jest w stu procentach, drobiazgowo i wiarygodnie, ponieważ momentami czujemy na plecach spiekotę i pot, gdy słońce nie przestaje świecić. Odczuwam też dogłębnie zaściankowe poglądy, które jeden z bohaterów próbuje przełamać a które tak mocno zakorzenione, ani nie chcą dać się wyplenić, ani odwrócić. Prowadzą za to do tragedii, która jest wyznacznikiem całej akacji a która do samego końca trzyma nas w napięciu, zmusza do głębokiej analizy, do wewnętrznego oburzenia na taką silną  niesprawiedliwość. I do zachwytu nad kreacją bohaterów, zarówno młodej narratorki jak i jej wspaniałego ojca, którego postawa, nie tylko w procesie, ale i w domu, okazała się jedną z najbardziej zapamiętywalnych śladów cichego bohaterstwa. Autorka podjęła wiele tematów: pisała o dorastaniu, poszukiwaniu własnego miejsca w świecie, o indywidualizmie postaci a także o sile rodziny, akceptacji, zrozumienia aż w końcu o rasizmie, tak realnie przedstawionym, że w pewnych momentach wręcz bolesnym.  

Piękna powieść o życiu, które mieni się wieloma barwami, niekoniecznie z pozytywnym wydźwiękiem. Intensywna w przekazie, poruszająca do głębi, wyjątkowa na wszelkie możliwe sposoby. Harper Lee złożyła na nasze dłonie książkę kompletną, która wpływa na serce i rozum czytającego, i po którą sięgając kolejne razy, nauczymy się czegoś nowego. Dramatyczna w cichy sposób, pełna współczucia i ludzka, jedyna w swoim rodzaju.