sobota, 2 sierpnia 2025

"Człowiek bez twarzy" Edgar Wallace

 
"Człowiek bez twarzy" Edgar Wallace, Tyt. oryg. The Man Who Was Nobody, Wyd. MG, Str. 164

 

Londyn lata 20. ubiegłego wieku.

 

Z prozą Edgara Wallace'a znam się doskonale, ponieważ przepadam za dawnymi powieściami. A jeśli w grę wchodzą dodatkowo kryminały - jestem z miejsca kupiona. Szczególnie tak intrygujące jak te pisane ręką autorka, który doskonale potrafił połączyć intrygę z ponadczasowymi wartościami.

Lekka jak piórko a jednak w pełni angażująca. Pisana z pomysłem, od początku do końca realizująca swój plan, przyciąga naszą uwagę na różne sposoby. Jedni docenią kunszt oraz plastyczność stylu autora, inni zatopią szare komórki w rozwiązywaniu zagadki, pozostałych zachwyci błyskotliwa kreacja bohaterów. Wallace miał rękę do pisania barwnych scen mocno bazujących na realnych wydarzeniach, które uzupełniał zabawnymi momentami idealnie rozładowującymi napięcie. Dzięki temu trudno było oderwać się od lektury, która jak na mój gust skończyła się zdecydowanie zbyt szybko.

Brytyjski kryminał osadzony w Londynie ubiegłego wieku otwiera przed nami drzwi do pomysłowego wyzwania. Młoda panna przyjeżdża do wuja, nie spodziewając się nadchodzących problemów. Pierwszym z nich będą różnice kulturowe i obyczajowe w rodzinie, drugim sprzeczne charaktery. Dalej będzie tylko gorzej, gdy w całość zaangażują się bandyci, złodzieje oraz kasiarze. Nie wiedzą jednak, że z Australijkami się nie zaczyna!

Nie jest trudno przewidzieć przebieg wypadków, ale nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale żeby go gonić. Z poczuciem humoru, niekłamaną inteligencją, wprawą doświadczonego powieściopisarza Edgar Wallace prowadzi nas przez wzloty i upadki pojawiających się na pierwszym planie postaci. Trzymamy więc za nich kciuki, zaintrygowani przewidujemy ich prawdopodobne decyzje, zatapiamy się w historii złodziejaszków londyńskiego półświatka. Z uśmiechem na ustach przerzucamy kolejne strony, by podnieść na duchu detektywa, który chyba nie radzi sobie tak dobrze jak wszyscy zakładali.

"Człowiek bez twarzy" to lektura, której motywem głównym jest przede wszystkim dobra zabawa. Rozśmiesza komedią pomyłek, kusi wszechobecnymi tajemnicami. Krok po kroku rozwiązujemy zawiły pęk niedopowiedzeń wyjaśniający ciąg zdarzeń oraz delektujemy się klimatem dawnego Londynu. Czy można chcieć czegoś więcej od lektury, której zadaniem będzie umilenie nam jednego leniwego popołudnia? Może tylko tego, by nie kończyła się zbyt szybko! Powyższy tytuł oraz pozostałe lektury autora - zdecydowanie polecam.

piątek, 1 sierpnia 2025

"Kto winien?" Anna Katharine Green

 
"Kto winien?" Anna Katharine Green, Tyt. oryg. One of my Sons, Wyd. MG, Str. 144

 

Otruty milioner i jego trzech synów, na których szybko padają podejrzenia.  

 

Oto przed nami krótki, treściwy kryminały, idealny na letnie popołudnia. Pisany wiele lat temu a jednak wciąż zaskakująco aktualny.

Autorka napisała książkę niespieszną, podążającą własnym rytmem, w której koncentrujemy się przede wszystkich na losach postaci, zachodzących w nich zmianach oraz podejmowanych decyzjach a dopiero później idziemy drogą kryminalnej zagadki. Nie ma w tym jednak nic złego, ponieważ otula nas od pierwszych stron wyjątkowych klimat i to właśnie dla niego polecam sięgnąć po ten tytuł -  dla wiszącej w powietrzu tajemnicy, dla wyobraźni, która ma szansę popuścić wodze fantazji na całego.

Akcja koncentruje się na losach trzech synów otrutego milionera, którzy jako pierwsi trafiają do kręgu podejrzeń. Wydaje się, że każdy z nich miał odpowiedni motyw. W dodatku skrywali pewne zaskakujące tajemnice. Prowadzone dochodzenie szybko jednak podejmie trop i pośród rodzinnych niesnasek odnajdzie tego kto dopuścił się okrutnego czynu. 

Fabuła nie wykracza poza ramy swoich czasów, więc nie oczekujcie szokujących momentów czy fabularnych twistów.  Nie oznacza to jednak, że treść nie ma znaczenia. Wręcz przeciwnie! Ciekawe podejście do kreacji postaci zaowocowało delikatnym motywem psychologicznym, intryga była skrojona inteligentnie a wydarzenia podsycały klimat. W oka mgnieniu dotarłam do finału, który dobrze zwieńczył całość i śmiało mogę uznać, że była to naprawdę udana przygoda, szczególnie, gdy koncentrowałam uwagę na detektywistycznych kwestiach, w których autorka radziła sobie wzorowo.

"Kto winien?" to lektura przyjemna dla wyobraźni, idealna jako ucieczka w fabułę po ciężkim dniu. Napisana z pomysłem, opierająca się na odpowiednich emocjach, szczera oraz zaskakująco dobrze oddająca indywidualność bohaterów. Dzięki swojej niewielkiej objętości sprawdzi się jako towarzysz wakacyjnej podróży lub po prostu odpowiedni czasoumilacz do poczytania w ogrodzie. Dla mnie proza Anny Katharine Green okazała się trafiona, ponieważ przepadam za książkami pisanymi w przeszłości, więc jeśli i Wy lubicie podobne wyzwania - polecam.

czwartek, 31 lipca 2025

"Duch opata, czyli pokusa Maurice'a Treherne'a" Louisa May Alcott

 
"Duch opata, czyli pokusa Maurice'a Treherne'a" Louisa May Alcott, Tyt. oryg. The Abbot`s Ghost or Maurice Treherne`s Temptation, Wyd. MG, Str. 160

 

Akcja powieści toczy się w starym angielskim zamku podczas świątecznego zgromadzenia arystokracji.  

 

Twórczość Louisy May Alcott należy do grona moich zdecydowanych ulubieńców. Autorka pokazyguwała swój talent zarówno w pełnowymiarowej formie jak i krótszych nowelkach udowadniając czytelnikowi, że można oprzeć piękną fabułę na ponadczasowych wartościach. 

Powyższa historia wydaje się oddawać wszystko co najlepsze w podejmowanych motywach. Ukazuje prozę życia, przewrotność losu a także subtelne wątki paranormalne, gdy na tapecie pojawia się podejrzenie ducha. Zabawa przy przerzucaniu stron jest zatem przednia, wraz z bohaterem podążamy tropem tajemniczych szlaków i bawimy się wybornie z pewnej oddalonej perspektywy obserwując przy tym mieszkańców, którzy mają swoje mroczne tajemnice. I chociaż historia płynie szybko, przeczytamy ją w jeden wieczór, to wyobraźnia wciąż będzie analizować akcję na długo po zamknięciu ostatniej strony. 

Tytułowy Maurice Treherne kiedyś miał wszystko. Dziś częściowo sparaliżowany został zepchnięty na dalszy społeczny plan. To jednak pomogło mu lepiej zrozumieć ludzi, gdy z dystansem obserwował ich rywalizację w prawdziwym świecie o status i majątek. W lawinie niedomówień, intryg oraz sekretów znajdzie się również miejsce na rozwikłanie zagadki ducha opata, który wydaje się nawiedzać mały angielski zamek. 

Autorka w krótkiej fabule zamknęła wiele intrygujących motywów, każdy dopracowała, nie pominęła żadnego szczegółu. Pisała o utracie panowania nad własnym ciałem, o zmianie priorytetów, analizie psychologicznej ludzi aż w końcu o nawiedzeniach, które pojawiły się nie bez powodu. Wątki paranormalne połączyły się z prozą życia a także elementami dramatu, powieści społecznej czy subtelnego romansu, by stworzyć pełnowymiarowy obraz człowieka wystawionego na zaskakującą próbę.

"Duch opata, czyli pokusa Maurice'a Treherne'a" to idealna lektura do poczytania po ciężkim dniu, która relaksuje, odpręża, daje do myślenia i w pełni angażuje wyobraźnię. Jest króciutka, więc przeczytacie ją w zaledwie jeden wieczór, ale zdecydowanie warta uwagi. Pisana z inteligencją, baczną obserwacją świata, z dużą dawką odpowiednio przedstawionych emocji. Możliwe, że nie jestem obiektywna, ponieważ mam słabość do pióra autorki, ale sądzę, że jej nowela przypadnie do gustu każdemu wymagającemu czytelnikowi. Jest niespieszna, owszem, ale za to pełna treści, które budują nietuzinkową opowieść. 

środa, 30 lipca 2025

"Morderstwo na wzgórzu" Merryn Allingham

 
"Morderstwo na wzgórzu" Merryn Allingham, Tyt. oryg. Murder at Abbeymead Farm, Wyd. Mando, Str. 317

 

Para detektywów amatorów, Flora Steele i Jack Carrington, to mistrzowie w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych.  

 

Nigdy nie wiadomo w którym kierunku potoczą się losy bohaterów chętnych rozwiązać nawet najtrudniejszą zagadkę. Merryn Allingham udowadnia jednak, że zagmatwane opowieści w połączeniu z dawką ironii to najlepsze lekarstwo na chandrę! 

Uwielbiam prozę autorki, ponieważ cechuje się ona wyjątkową inteligencją oraz baczną obserwacją świata, co przekłada się na szczegółowość fabuły. Powyższy tytuł to szósta odsłona cyklu Flora Steele, która nie zwalnia tempa i trzyma równie wysoki poziom co poprzedniczki. Utrzymana w ramach gatunku obyczajowego wprowadza na scenę wiele zabawnych momentów, chwil dających do myślenia a także subtelnych odniesień do współczesnych wartości. Jednak przede wszystkim liczy się tutaj zagadka oraz jej wpływ na prezentowane postacie, które kształtują swoje charaktery na bazie zdobytych doświadczeń płynnie przyjmując na siebie najtrudniejsze ciosy.

Flora Steele i Jack Carrington dwójka samozwańczych, zagorzałych detektywów, ponownie wkracza do akcji. Flora odsuwa się na bok, ponieważ Jack pracuje nad swoją powieścią a wtedy najlepiej zostawić go samego. Jednak zaginięcie nowego mieszkańca wyrywa ich z wypracowanego spokoju. Wyruszają na poszukiwania, które kończą się tragicznie. Ktoś starannie zatarł ślady zbrodni, ale nasi bohaterowie zrobią wszystko, by odkryć sprawcę. 

Lekka jak piórko fabuła porywa już od pierwszych stron. Intryguje, angażuje wyobraźnię, zmusza do szukania ukrytych tuż pod powierzchnią tropów. Autorka jak zawsze zadbała o wiele zagadek, ślepych zaułków czy silną dawkę emocji, aby czytelnik czuł się w pełni zaopiekowany. Akcja pisana w klasycznym angielskim stylu przywołuje wszystko co najlepsze dla tego gatunku, rzuca cień podejrzeń na wszystkich bohaterów, udowadnia, że w dobrych rękach nawet kameralna przestrzeń zyskuje na wartości. Odpowiednio dawkowane sekrety, duża doza niepewności a także charyzma bohaterów prowadziły mnie przez opowieść, której nie miałam ochoty opuszczać. Nie wiem jak Allingham to robi, ale jej książki są bardzo uzależniające.

"Morderstwo na wzgórzu" to idealna propozycja na długi, spokojny weekend, która w pełni angażuje naszą wyobraźnię otwierając drzwi do niezapomnianej przygody. Osobiście dla fanów angielskich kryminałów polecam całą serię autorki, ale możecie też czytać dowolnie, zależnie od zagadki, która Was zaciekawi. Dla mnie to doskonały czasoumilacz przy którym czas ucieka nie wiadomo kiedy, pozwalający oderwać myśli od codziennych problemów, świadomie rozbawiający, nieustannie trzymający w napięciu. 

wtorek, 29 lipca 2025

"Sushi Ramen Express. Wszystkie smaki Japonii" Michael Booth

 
"Sushi Ramen Express. Wszystkie smaki Japonii" Michael Booth, Wyd. Mando, Str. 352

 

Marzysz o Japonii? Zacznij od tej książki! 

 

Idąc tropem powyższej myśli dałam się skusić lekturze podróżniczej, która nigdy nie była moją domeną. Natomiast inaczej jest z Japonią, która od zawsze mnie fascynowała. Dałam więc szansę propozycji od Michaela Bootha i nie żałuję!

Autor przeprowadził solidni research i złożył na nasze dłonie konkretną książkę. Nie ma tutaj przegadanych słów, nie ma pisania pod publiczkę. Są natomiast fakty, ciekawostki oraz postacie, których losy od początku nas ciekawią. Sama treść przedstawiona jest w sposób bardzo plastyczny, od razu pobudzający naszą wyobraźnię, zachęcający do przewracania kolejnych stron w poszukiwaniu nowinek. W dodatku autor dysponuje smacznym, szczerym poczuciem humoru, które prowadzi nas przez kulinarną podróż zaczerpniętą z jego rodziny i tak pojawiają się dopełniające dzieła emocje. Wszystko zatem było tak jak być powinno.

Kraj Kwitnącej Wiśni otwiera przed nami drzwi do świata pełnego smaków oraz apetycznych zapachów. To jedzenie będzie głównym tematem a wszelakie potrawy pojawiać się będą w naszej wyobraźni odmalowane na różnorodne sposoby. Nie siadajcie do tej lektury głodni! Przejdziemy po straganach, zajrzymy do restauracji, wyłowimy nitki makaronu z górskiego strumienia. No i ramen, odnajdziemy ten najlepszy, ten jedyny w swoim rodzaju. Jesteście na to gotowi?

Autor opisuje swoją podróż po Japonii tak jak ją zapamiętał - pełną pomysłowych perypetii, pełną smaków, które mniej lub bardziej przypadły mu do gustu. I chociaż jedzenie będzie w tym wszystkim najważniejsze, nie zabraknie kulturowych odniesień, ironicznych komentarzy czy po prostu inteligentnych obserwacji otoczenia. Booth przywoła kilka ciekawostek o których do tej pory nie miałam pojęcia, ale przede wszystkim otuli ramionami i nie wypuści do ostatniej strony, rozpalając wyobraźnię do czerwoności, ponieważ w jego rękach Japonia nabiera pełnowymiarowych kształtów i przybiera rolę bohatera. Cudownie więc podróżować wraz z nim, odkrywać to co zostało już odkryte i marzyć, by samemu wybrać się podobną podróż. 

"Sushi Ramen Express. Wszystkie smaki Japonii" to szczera książka o miłości, fascynacji i przywiązaniu do miejsca. Oddająca wszelkie emocje, pisana z dużym poczuciem humory, błyskotliwa, dynamiczna. Ciągle coś się dzieje, ciągle odkrywamy nowe zakamarki i tym sposobem nim się obejrzymy, staniemy przed finałem, mając apetyt na więcej. Jeśli więc szukacie dobrze napisanej lektury, która ukaże Japonię w nowym, bardzo osobistym świetle - polecam. 

poniedziałek, 28 lipca 2025

"Wszystko zostaje w rodzinie" John Marrs

 
"Wszystko zostaje w rodzinie" John Marr, Tyt. oryg. Keep It In The Family, Wyd. Czwarta Strona, Str. 416

 

Dom z marzeń czy dom z koszmarów? 

John Marrs zdecydowanie zbyt rzadko gości na naszych półkach. Proza autora jest ekscytująca, mroczna, nieszablonowa, a jego najnowsze dzieło idealnie dowodzi wartemu pochwały talentowi. 

To intensywna opowieść pełna ukrytych znaków. Wszystko wydaje się mieć tutaj uzasadnienie w doskonale przedstawionym finale. Nim jednak do niego dotrzemy, przyjdzie nam przejść się drogą zaskakujących zjawisk, błędów popełnionych w przeszłości a także niebezpieczeństw czyhających na każdym kroku. Autor żonglując silnymi emocjami, mocno bazując na motywie psychologicznym, budując w pełni wiarygodne sylwetki postaci, stworzył historię tętniącą życiem, bardzo uzależniającą, właściwie do samego końca nieodkładalną.

Mia i Finn cieszyli się na to co nadchodzi. Ich dom po remoncie miał być oazą, ukojeniem. Szczególnie, gdy pojawiła się wiadomość o ciąży. W ich wymarzonym domu dziecko miałoby idealny start. Jednak pojawiły się znaki sugerujące, że dzieje się coś niedobrego. Jedna z listew odkryła przerażającą tajemnicę. Okazało się, że dom ma swoje własne sekrety, które wraz z remontem zaczęły wychodzić na światło dnia. Tak rozpoczyna się opowieść o obsesji, walce z własnymi rozumem, o poszukiwaniu prawdy, winie oraz odkupieniu, o rodzinie oraz o zbrodni.  

To nie jest moje pierwsze spotkanie z prozą autora i mam nadzieję, że nie ostatnie. Za każdym razem wydaje się podnosić poprzeczkę wyżej, jeszcze bardziej angażując mnie w treść. Jego thrillery opierają się na silnych emocjach i dusznej atmosferze co w przypadku najnowszej książki Marrsa wydaje się stać na równi z bohaterami. Nieustannie coś się dzieje, akcja jest napięta do granic możliwości a wisząca w powietrzu tajemnica nie ułatwia wzięcia głębszego oddechu. Doszukujemy się zatem ukrytych sygnałów między teraźniejszością a wspomnieniami z przeszłości, łączymy kropki, by odnaleźć odpowiedni wzór, obserwujemy zmiany zachodzące w postaciach, które nie spodziewały się czyhającej nad nimi tragedii. Klimat buduje klaustrofobiczna przestrzeń, dom wyznaczający własne warunki współpracy a także morderca czający się za naszymi plecami, zaśmiewający się z naszych nieporadnych prób rozwikłania zagadki.

"Wszystko zostaje w rodzinie" budzi lęk i potęguje niepokój. Daje do myślenia, ingeruje w naszą wyobraźnię, zaprasza do wkroczenia w sam środek niebezpiecznej rozgrywki. Autor fenomenalnie prowadzi akcję, nieustannie podsycając nasz apetyt na więcej, nie zwalniając tempa, wciąż podbijając stawkę.  John Marrs może stanowić przykład jak napisać thriller idealny, ale lepiej niech tego nie robi, bo powstaną  marne kopie tuż pod nosem oryginału, który zdecydowanie zasługuje na uwagę!

niedziela, 27 lipca 2025

"Para idealna" Ruth Ware

 
"Para idealna" Ruth Ware, Tyt. oryg. One Perfect Couple, Wyd. Czwarta Strona, Str. 440

 

Lyla utknęła w martwym punkcie. 

 

Ruth Ware jak zahipnotyzować czytelnika na długie godziny. Każda jej historia to moc niezapomnianych wrażeń a "Para idealna" wydaje się doskonałym przykładem.

Już od pierwszych stron uderza w nas intensywny, mroczny klimat tajemnicy wiszącej w powietrzu. Próbujemy więc przewidzieć co wydarzy się na kolejnych stronach, ale równie mocno będziemy zaintrygowani bohaterami, którzy odegrają w tym przedstawieniu nie małą rolę. Autorka perfekcyjnie zagrała emocjami, domysłami, podszeptami, żonglując informacjami tak, abyśmy do samego końca nie byli w stanie zorientować się w prawdzie. Bawiłam się wybornie przy lekturze, która wydaje się być popisowym numerem Ware.

Lyla nie potrafi odpowiednio ułożyć sobie życia. Wszystko co zbudowała, począwszy od pracy na związku kończąc, legło w gruzach. Jednak pewnego dnia Nico, jej partner, otrzymuje zaproszenie do reality show i dziewczyna zgadza się wystąpić razem z nim. Udaje im się przejść casting i trafić na Wyspę Długo i Szczęśliwie, aby tam, wraz z innymi parami, konkurować o sporą nagrodę. Szybko okazuje się, że to co było brane za współczesną zabawę nijak ma się do prawdy ukrytej tuż pod powierzchnią. Zrobi się niebezpiecznie a bohaterowie zostaną postawieni w obliczu najcięższej próby.

Dobra fabuła, w której każdy ruch postaci wydaje się mieć podwójne znaczenie. Warto bacznie obserwować otoczenie, ponieważ autorka ukrywa w nim pewne tropy. Nie jest jednak prosto przewidzieć przebieg akcji, często wręcz napotykamy po drodze na ślepe zaułki a fabularne twisty podbijają naszą ekscytację. Napięcie sięga zenitu, gdy zostajemy zamknięci na małej wyspie, rośnie bowiem niepokój, dzieją się rzeczy niebywałe, zagrożenie potęguje swoje znaczenie w kameralnej przestrzeni. Autorka rewelacyjnie odnalazła się w temacie, stworzyła historię, w której wszystko może się wydarzyć a która mocno uderzała w moją wyobraźnię zmuszając mnie do analizy wszystkiego co działo się dookoła. To jeden z najbardziej ekscytujących thrillerów jakie czytałam w ostatnich miesiącach, który dodatkowo uderza we współczesne wartości, pokazując smutną drogę, którą podąża świat.

"Para idealna" to kawał dobrze przedstawionej powieści od której bardzo trudno się oderwać. Szokuje, daje do myślenia, ani przez moment nie pozostawia nas obojętnymi. Odwołuje się do gry pozorów będącej wyznacznikiem współczesnych czasów i udowadnia, że czasami warto pozostać w cieniu. Akcja rozwija się niespiesznie, ale wynagradza nam to w postaci szokujących momentów, które budują jedną, spójną całość.  Na naszych oczach bohaterowie zaczną ujawniać swoje prawdziwe oblicza, gdy nie będzie już sił na podtrzymywanie masek. Zdecydowanie warto doświadczyć tego osobiście!

sobota, 26 lipca 2025

"Siedem skór Esther Wilding" Holly Ringland

 
"Siedem skór Esther Wilding" Holly Ringland, Tyt. oryg. The Seven Skins of Esther Wilding, Wyd. Marginesy, Str. 600

 

Teraz, pod wieczór, światło było boleśnie złote.

 

Sięgając po powyższą lekturę od początku czułam, że to historia dedykowana dla mnie. Nie spodziewałam się jednak, że Holly Ringland tak mocno mną wstrząśnie, pozostają w mojej głowie na długo po zamknięciu ostatniej strony. 

Autora posługuje się pięknym stylem, stawia na głębokie emocje i dużą plastyczność. Ze swoboda prowadzi nas przez trudne tematy, ukazuje piękno chwili, zmusza do zatrzymania się i postawienia na miejscy głównej bohaterki. Nie będzie to łatwa przygoda, czasami potrzebowałam złapać oddech pomiędzy stronami, ponieważ łzy wzruszenia przesłaniały obraz, ale właśnie to uważam za największy atut Ringland. Potrafi bowiem jak mało kto w prostych słowach stworzyć wyjątkową treść od której nie sposób się oderwać i która wpływa na czytelnika mimo braku moralizatorskich treści. 

Esther wyrusza z Tasmanii do Kopenhagi, by odkryć tajemnice skrywane przez jej nieżyjącą siostrę. W pamiętniku Aury odnalazła bowiem tajemnicze ilustracje, które zachęciły ją do opuszczenia wypracowanej rutyny. Tak dotarła na Wyspy Owcze, gdzie poznała wiele wyjątkowych postaci mających wpływ na jej dalsze życie. Tak również odnalazła siebie i sens dalszego działania. Poznała siostrę jakiej nie znała za życia i zrozumiała sekret będący na wyciągnięcie ręki. 

Przepiękna narracja i jeszcze lepsze przedstawienie miejsc odwiedzanych przez Esther. Cudownie było odkrywać wszystkie detale podróży, której celem były także elementy wierzeń, miejscowego folkloru czy pamiętanych przez pokolenia mitów. Tuż za tym stały kreacje postaci, nietuzinkowe, złożone, idealne do głębszej analizy. Na sześciuset stronach autorka rozłożyła tak wiele istotnych kwestii, którym warto było przyjrzeć się z bliska, że nawet nie wiem kiedy zleciał  mi czas jaki poświęciłam na lekturę. Przyglądałam się poetycko przedstawionej formie legend, nie pomijałam prozy życia i chwil zatrzymania doceniając jak wielką opowieść zbudowała autorka na bazie tego co otacza nas na co dzień. Trudno jednak opisać to w jakichkolwiek słowach - trzeba to po prostu doświadczyć na własnej skórze, popuszczając wodze wyobraźni, wraz z zrozpaczoną kobietą podążając śladami ukochanej siostry w drodze do ukojenia, zrozumienia, zabliźnienia ran. 

"Siedem skór Esther Wilding" to jedna z tych powieści o których się nie zapomina i do których się wraca. Piękna, wyjątkowa, uniwersalna, pisana tak plastycznym językiem, że w naszej głowie odgrywają się obrazy niczym z najbardziej efektownych filmów. Holly Ringland sięgnęła po wszystkie fascynujące motywy: podróż zmieniającą charakter, siłę siostrzanych więzi, poczucie zagubienia, straty, poszukiwanie rozwiązania zagadki - tworząc przy tym spójną, ekscytującą całość, która przypadnie do gustu nawet najbardziej wymagającemu czytelnikowi.

piątek, 25 lipca 2025

"Zmorowisko" Kamil Piechura

 
"Zmorowisko" Kamil Piechura, Wyd. Filia, Str. 456

 

W miasteczku położonym nieopodal Krakowa rozgrywa się prawdziwy horror.

 

Szukacie książki trzymającej w napięciu, zaskakującej i momentami wręcz przerażającej? Dajcie się porwać propozycji od Kamila Piechury, która mnie osobiście wprowadziła w ogromnie osłupienie!

Dawno nie czytałam tak dobrze poprowadzonego thrillera, w którym głównym elementem był duszny klimat tajemnicy. Autor stworzył atmosferę niepokoju, żonglował emocjami, bawił się z czytelnikiem za sprawą podszeptów i domysłów. W tej książce nic nie było takie, jakie wydawało się na pierwszy rzut oka a im więcej stron przeczytałam, tym większy chaos tworzył się w mojej wyobraźni. Nie mogłam jednak przestać analizować, rozkładać na czynniki pierwsze, snuć domysły, ponieważ tak mocno weszłam w fabułę, że chciałam, by trwała i trwała, bez końca. Pojawiły się tutaj wszystkie uwielbiane przeze mnie motywy, które połączone w spójną, świadomą całość zbudowały opowieść wymykającą się wszelkim schematom. 

Maks i Beniamin prowadzą kanał, w którym opowiadają o potencjalnie nawiedzonych miejscach. Nic więc dziwnego, że zaciekawiła ich wieść o domu, w którym grupa studentów została brutalnie zamordowana. Policja pracując nieprzerwanie wciąż tkwiła w martwym punkcie, więc przyjaciele wzięli sprawy w swoje ręce. Nie spodziewali się jednak nadchodzącego niebezpieczeństwa, ponieważ poruszyli sprawę, która powinna na zawsze zostać nierozwiązana.

Kawał dobrej historii! Mocna, dająca do myślenia, wciąż wywołująca szok oraz niedowierzanie. Pisana silnym emocjami, ciągle wprowadzająca ślepe zaułki, intensywna, bardzo inteligentnie poprowadzona. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się aż tak mrocznej historii, ale zdecydowanie przemówiło to na jej korzyść, szczególnie w połączeniu z kreacją postaci, którym towarzyszyłam na każdym kroku. Duża realność, zarówno cech charakteru jak i samych opisów zdarzeń, niepewność, lęk oraz mnożące się sekrety stworzyły plastyczny obraz zmierzający do wyjaśnienia powstałej tragedii. I to również warto się zatrzymać, warto pochwalić autora, ponieważ uknuł on intrygę wymykającą się wszelkim ramom, rak smaczną, że aż niemożliwe. 

"Zmorowisko" to jeden z ciekawszych thrillerów jakie ostatnio wpadły w moje ręce. Przemyślany od deski do deski, w pełni wykorzystujący swój potencjał. Kamil Piechura zaskakuje klimatem, akcją oraz samą zagadką, dodatkowo trzymając nas w ciasnych objęciach niepokoju. To idealna propozycja dla czytelników poszukujących mocnych wrażeń, lubiących łączyć fakty oraz czytać pomiędzy wierszami. To także obowiązkowa propozycja dla fanów gatunku obok której nie możecie przejść obojętnie. 

czwartek, 24 lipca 2025

"My" Elle Kennedy, Sarina Bowen

 
"My" Elle Kennedy, Sarina Bowen, Tyt. oryg. Us, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 328

 

Twoi ulubieni hokeiści wracają! 

 

Na wojnie i w miłości wszystkie chwyty są dozwolone! Piszą o tym także Elle Kennedy i Sarina Bowen w najnowszej odsłonie ich romantycznej serii Him.

Tym razem historia oparta jest na ciągu przyczynowo-skutkowym, więc obowiązkowo odsyłam Was do nadrobienia zaległości, jeśli jeszcze nie mieliście w swoich rękach lektury "On". Utrzymana w mocno emocjonalnym nastroju opowieść pokazuje wzloty i upadki związku, który narodził się niespodziewanie, ale został postawiony w obliczu wielu przeszkód do pokonania. Autorki kontynuując swój pomysł wciąż pozostawiają miejsce na domysły, wskazują możliwe rozwiązania, ale nie ułatwiają życia bohaterom a to wszystko dla czytelnika, który zaangażowany w ich losy ani przez moment nie pozostaje obojętny na to co dzieje się w fabule.

Wes sprawiał wrażenie człowieka, który osiągnął wszystko. Miał aparycję, pieniądze oraz uwielbienie kibiców hokeja. Niestety musiał ukrywać przed światem swoją największa miłość. Wiedział, że gdy prawda wyjdzie na jaw rozpęta medialną burzę. Nie sądził, że rani tym Jamiego. W końcu chłopak poświęcił dla Wesa wszystko co miał. Zaplątują się w sieć kłamstw zapominając kim są naprawdę a przecież zależało im tylko na miłości.   

Autorki pomieszały prozę życia, sportową pasję oraz sercowe dramaty w lekturze opartej na współczesnych wartościach. Na ponad trzystu stronach działo się zaskakująco dużo, postacie zmieniały swoje nastawienia oraz kształtowały charaktery a my mieliśmy poczucie, że ta historia niesie ze sobą konkretną lekcję. Jednocześnie nic tutaj nie było nachalne, nic pisane pod publiczkę czy po prostu przegadane - wszystko miało swoje miejsce i swój czas a to przede wszystkim za sprawą kilku połączonych ze sobą gatunków oraz motywów. Duża doza wiarygodności przekonuje nas, że akcja mogłaby rozgrywać się w realnym świecie a brak fabularnych twistów (nie jest to żadną wadą dla tej książki!) zapewnia maksymalny relaks przy możliwie jak najbliższym kontakcie z Jamiem i Wesem. Śmiech łączy się z zaintrygowaniem, smutek z nadzieją na lepsze jutro a wydarzenia płyną swobodnym rytmem tworząc wyjątkową, spójną całość.

"My" buduje więź pomiędzy czytelnikiem i bohaterami, pokazując jak wielka praca została włożona w całą dylogię. Trudno było odłożyć lekturę choćby na moment, trudno było nie rozmyślać o tym jak my postąpilibyśmy na ich miejscu. Autorki po raz kolejny uderzyły w nas silnymi emocjami pisząc opowieść bardzo relaksującą, prostą w swojej formie a jednak bogatą w wartości o których nigdy nie powinniśmy zapomnieć. Czy miłość pokona wzniesione mury? Czy przeznaczenie wygra z niepowodzeniami? O tym przekonacie się sięgając po romans trafiający w sam środek serca czytającego. 

środa, 23 lipca 2025

"Katastrofa w Andach" Max Czornyj

\
"Katastrofa w Andach" Max Czornyj, Wyd. Filia, Str. 400

 

Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek, by przetrwać?

 

Uwielbiam Maxa Czornyja w reportażowej wersji. Jego kryminały oraz thrillery zawsze pozostawiają po sobie apetyt na więcej, ale to w roli opartej na prawdziwych wydarzeniach wypada po mistrzowsku.

Dziś na tapecie pojawia się katastrofa lotu 571, która miała miejsce 13 października 1972 roku. Wówczas doszło do tragedii, która wydaje się trwać po dziś dzień, ponieważ dotknęła ona nie tylko pasażerów, ale także ich rodziny. I właśnie to próbuje pokazać nam autor, tą bezsilność związaną z brakiem ukojenia, tragedią doprowadzającą na skraj rozpaczy, powiązaną z pokoleniami, równie trudną dla tych co tam byli, jak i tych, którzy z przerażeniem obserwowali rozwój wypadków. Autor zrobił wszystko, by odwzorować realność wydarzeń, nawiązał do konkretnych faktów, zrobił niesamowity research i tym sposobem napisał książkę od której trudno się oderwać.

Załoga rugbystów wraz z rodzinami rozbiła się gdzieś w Andach. Zginęło wiele osób, garstka jednak przetrwała. Niestety nim zostali ocaleni, przyszło im zmierzyć się z prawdziwym piekłem. W niskiej temperaturze, wysoko ponad światem, bez jedzenia, bez kontaktu z cywilizacją walczyli o życie przez 72 dni. Natychmiast po wypadku rozpoczęto akcję poszukiwawczą, więc co poszło po drodze nie tak?

Historia sama w sobie jest dramatyczna, ale pisana przez autora w pierwszoosobowej narracji po prostu wciska w fotel. Czornyj dołożył wszelkich starań, aby zaangażować czytelnika w treść, postawić go na miejscu bohaterów, pokazać ogrom tej trudnej do opisania tragedii. Żonglował emocjami, plastycznie odmalowywał wszelkie przeżycia, zagłębił się w temat rodziny poszkodowanych osób i pokazał jak dużym wyzwaniem było także dla nich pokonanie tej traumy. Plusem fabuły jest także zupełnie nowe spojrzenie na sprawę, stawiające więcej pytań niż jest odpowiedzi, zmuszające czytelnika do zatrzymania się i podjęcia konkretnej analizy otrzymanych faktów. Tylko czy w tym wszystkim jest jedna odpowiedź dla tego piekła? O tym musicie przekonać się sami sięgając po książkę, która zdecydowanie warta jest poświęconego jej czasu.

Bardzo, bardzo dobra książka. Mrożąca krew w żyłach, intensywna, ekscytująca, emocjonalna. "Katastrofa w Andach" jest tak racjonalnie przedstawionym opisem wydarzeń, tak nietuzinkowym oraz wymykającym się schematom, że stanowi idealną przygodę dla tych, którzy dopiero raczkują w reportażach. Po takiej lekturze trudno będzie znaleźć coś równie treściwego, więc nie przechodźcie obok tej książki obojętnie, dajcie jej szansę, ponieważ stoi na równi z fikcją literacką a jej przewagą jest oddanie prawdziwych wydarzeń. 

wtorek, 22 lipca 2025

"Sedno" Marek Stelar

 
"Sedno" Marek Stelar, Wyd. Filia, Str. 432

  

Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień.

 

Mroczna, niepokojąca, intensywna w przekazie. Kolejna odsłona Marka Stelara udowadnia, że autor w obranym przez siebie gatunku czuje się  jak ryba w wodzie.  

Podobno dobra historia obroni się sama, ale nie zaszkodzić nadmienić kilku pochwał, gdy po lekturze w mojej głowie pozostał chaos myśli. Uwielbiam, gdy moja wyobraźnia pracuje na długo po zamknięciu ostatniej strony a losy bohaterów nie są mi ani przez moment obojętne a w książkach Stelara zawsze mogę na to liczyć. Odpowiednio przedstawiony klimat, gęsta atmosfera niepokoju oraz postacie, które ewidentnie wiedzą więcej niż chcą powiedzieć łączą się w spójną całość trzymającą czytelnika w napięciu. Dodatkowo autor doskonale wie jak wprowadzić podprogowe motywy psychologiczne, by burzyć wszystkie nasze wstępne założenia i koncentrować uwagę na tym co wydaje się pewnikiem.

To inna odsłona autora, zupełnie nieoczywista, oparta na domysłach, nieograniczonej wyobraźni, na licznych motywach, które dopiero w finale zostają wyjaśnione. I to nie w pełni. A dodatkowo same ramy gatunku zostają przesunięte, granice się zacierają, nietuzinkowość wkrada się na pierwszy plan, gdy przychodzi nam stanąć twarzą w twarz z bohaterami i rozłożyć ich sylwetki na czynniki pierwsze. Każdy będzie skrywał własną tajemnicę, każdy zostanie postawiony w moralnej ocenie. Kto wyjdzie z tego cało?

Trudna jest to powieść i bardzo nietypowa. Nie każdy się w niej odnajdzie. Jeśli jednak ten kto lubi analizować ludzkie decyzje, związane z tym błędy oraz potencjalne konsekwencje - będzie czuł się zaintrygowany. Nocną porą wyruszamy w podróż pociągiem wraz z pewnym architektem. Jednak nie tylko jego problemy zostaną wystawione na światło dnia. Odbędziemy bowiem podróż nie tylko fizyczną, ale przede wszystkim psychologiczną, gdy wraz z nowymi kilometrami nawarstwiać się będą liczne problemy, dysputy moralne, zaskakujące decyzje. Pętla tajemniczości będzie robić się co raz ciaśniejsza a my błądzić będziemy w tym nietuzinkowym labiryncie. 

Moim zdaniem "Sedno" jest bardzo intensywną analizą ludzkich słabości okraczoną solidną porcją dobrze przedstawionego klimatu. To zupełnie inna strona autora, ale również smaczna, zdecydowanie warta poznania. Zaznaczę jednak po raz kolejny - nie każdy odnajdzie się w fabule, ponieważ pełna jest ona podszeptów, niedomówień, ukrytych znaków. Thriller inny niż wszystkie, ale bardzo intrygujący, nieszablonowy, uniwersalny. Dla mnie - zaskakująco dobrze przedstawiony. Tą skomplikowaną podróż polecę tym, którzy nie boją się podjąć ryzyka. 

poniedziałek, 21 lipca 2025

"Sekrety pralni w Yeonnam­-dong" Kim Jiyun

 
"Sekrety pralni w Yeonnam­-dong" Kim Jiyun, Tyt. oryg. Yeonnam-dong's Smiley Laundromat, Wyd. Rebis, Str. 316

 

Jedno miejsce, wiele historii. 

 

Proza koreańska podbija serca czytelników nie bez powodu. Mnóstwo w niej ponadczasowy prawd, mnóstwo silnych emocji oraz bohaterów, których losy ani przez moment nie są nam obojętne. Nie inaczej jest w przypadku propozycji od Kim Jiyun, która zachwyca lekkością stylu.

Książka jest piękna w swojej prostocie, pisana samymi głębokimi uczuciami. Pozwala przeanalizować wartości towarzyszące nam na co dzień, w innym świetle spojrzeć na drugiego człowieka a także przeprowadzić ze sobą wewnętrzny monolog czy priorytety, które mamy aktualnie ustalone, faktycznie są naszym życiowym celem. Nic na to nie wskazywało a jednak otrzymałam głęboką opowieść o uniwersalnym wydźwięku, poprowadzoną płynnym stylem, skupiającą się na kreacji bohaterów. Na niewielu ponad trzystu stronach rozgrywa się przejmująca akcja poruszająca naszą wyobraźnię do intensywnej pracy a my specjalnie przedłużamy czytanie, żeby pozostać w fabule jak najdłużej.

Ktoś pozostawił dziennik w pralni samoobsługowej i tak wszystko się zaczęło. Połączył on ludzi różnych klas, środowisk, wyznań. Sprawił, że obcy sobie ludzie zaczęli otwierać się na innych i wyjawiać własne, głęboko skrywane tajemnice. Nie spodziewali się jednak, że czeka na nich inne, ekscytujące wyzwanie, gdy dziennik zacznie wyjawiać własne problemy. Czy nowo nawiązane przyjaźnie przetrwają nadchodzącą próbę?

To powieść, której głównym celem jest połączenie serca i rozumu. Niezwykle nastrojowa, niosąca ukojenie i oraz swojego rodzaju nostalgię. Pisana, by trafić do naszej podświadomości, zmusić do głębszej analizy losów bohaterów, spróbować postawić się na ich miejscu. Celem autorki było przedstawienie prozy życia, pokazanie pędu współczesnych czasów, który wyznacza inny rytm niż ten prawidłowy, ponieważ nie mamy chwili na zatrzymanie się, docenienie momentów, wysłuchanie drugiego człowieka. Fabuła powyższej powieści jest zatem solidną lekcją życia, ale jednocześnie zupełnie nienachalną, pokazującą, że najpiękniejsze rzeczy dzieją się z przypadku. Refleksja nad samotnością, poszukiwaniem własnego miejsca w świecie, nad potrzebą akceptacji oraz zrozumienia jednoczy nas w przejmującym obrazie ludzkich trosk.

"Sekrety pralni w Yeonnam­-dong" to lektura pełna ukrytych znaczeń, nastawiona na silne emocje, pozwalająca czytelnikowi zatrzymać się w doskonale znanej przestrzeni. Chwyta za serce, daje do myślenia, nie pozostawia obojętnym nawet na minutę. Ze zwykłej historii, odrobinę sentymentalnej, może nawet przewidywalnej, Kim Jiyun stworzyła coś wyjątkowego. Zdecydowanie polecam jak czasoumilacz po ciężkim dniu!

niedziela, 20 lipca 2025

"451 stopni Fahrenheita" Tim Hamilton, Ray Bradbury

 
"451 stopni Fahrenheita" Tim Hamilton, Ray Bradbury, Tyt. oryg. Ray Bradbury's "Fahrenheit 451": The Authorized Adaptation by Tim Hamilton with an introduction by Ray Bradbury, Wyd. Rebis, Str. 160

 

Szczególną przyjemność sprawiało patrzenie, jak ogień pożera wszystko, jak wszystko czernieje i się zmienia.

 

Jestem wielką fanką przekładania klasyki literatury na formę komiksu. Uważam, że dzięki temu dana powieść trafi do szerszego grona odbiorców, w tym do młodego pokolenia. A ci, którzy poznali historię w oryginalne będą mogli spojrzeć na nią w innym świetle.

Powyższa opowieść to ukłon w stronę mnogości motywów, życiowych doświadczeń oraz lekcji, które każdy czytelnik zrozumie na własny sposób. Pisana z pasją, nietuzinkowa, jedyna w swoim rodzaju bardzo blisko stoi tuż obok oryginalnej, fabularnej wersji. Szybko łapie kontakt z wyobraźnią czytelnika podsuwając różnorodne obrazy przedstawione za sprawą pięknej grafiki, która nie koliduje z dziełem Bradbury'ego a doskonale je uzupełnia. Odpowiednia tonacja kolorów, wydźwięku czy samej treści ukazuje głębię płynącą z fabuły.

Pierwsze strony uderzają w nas ze zdwojoną siłą za sprawą intensywnego klimatu będącego na równi z bohaterami. W powietrzu wisi strach przed niepewnym jutrem, a Guy Montag dopasowując się do wytycznych systemu wznieca nowe pożary, by wyeliminować zagrożenie. Nikt bowiem nie ma prawa w tym świecie sięgać po książki. To one wyzwalają indywidualizm oraz chęć wytyczania nowych granic. A na to nie można pozwolić. 

Pojawia się wyjątek wyłamujący się z reguły i tak rozpoczyna się niełatwa droga głównego bohatera. Wyrzucony poza życie, które zna zaczyna obawiać się nadchodzących zmian. I właśnie to będzie motywem przewodnim dla całej opowieści - zamiana zachodząca w mężczyźnie, jego zrozumienie sytemu jako machiny zła, jego przeanalizowanie wartości. Na przestrzeni fabuły mierzymy się jednocześnie ze skrajnymi emocjami, które będą nieodzownym elementem monologów czy wewnętrznych rozterek.

"451 stopni Fahrenheita" to książka pełna intensywnych barw, uczuć oraz bohaterów obok których nie można przejść obojętnie. Będziemy analizować, rozkładać na czynniki pierwsze a jednak w naszej głowie wciąż będzie więcej pytań niż odpowiedzi. Oto komiks będący idealnym połączeniem przeszłości z teraźniejszością, w którym uchwycono wszystko co niezbędne z prozy Bradbury'ego jednocześnie dopełniając całości nutą świeżości. Bardzo dobra publikacja, zarówno pod względem treści jak i szaty graficznej. 

sobota, 19 lipca 2025

"Witajcie w moim piekle" Jacek Piekara

 
"Witajcie w moim piekle" Jacek Piekara, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 576

 

Witajcie w ponurym i przerażającym świecie, pełnym dramatów i niesprawiedliwości 

 

Kto czekał na nową książkę Jacka Piekary ręka w górę? Kto lubi opowiadania? Dobrze się składa! Autor na nowo zaprasza nas bowiem w drogę, która pełna będzie pomysłowych wyzwań. 

Kiedyś też narzekałam, że opowiadania nie są dla mnie, bo przecież książki to te, które po brzegi wypełnia akcja. A jak rozwinąć się w opowiadaniu, jak odnaleźć tam głębie, gdy za moment skończy się prowadzona historia? A jednak trafiłam na taki zbiór, który pokazał mi o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Odmieniło się moje postrzeganie i teraz z przyjemnością sięgam po krótką formę, by móc delektować się atrakcjami skoncentrowanymi na małej przestrzeni. Piekara właśnie to oferuje nam w swoim najnowszym dziele - mnogość wypadków, bohaterów, doświadczeń, emocji.

Nie będzie to proste analogia, ponieważ nawiąże do współczesnych problemów. Pokaże zniewolenie człowieka pod wieloma znaczeniami, przedstawi zagrożenie dla społeczeństwa oraz jednostki. Śledzić będziemy postacie zaangażowane w problemy, które zdecydowanie próbowali ominąć a które były wynikiem błędnie podjętych decyzji. Na własnej skórze doświadczymy ideologi pseudoprzywódców oraz słów tych, którzy zdecydowanie pasują do prowadzenia za sobą tłumów.   

Plusem (dla mnie) jest brak owijania w bawełnę. Autor nie bawiąc się w półśrodki prezentuje cały przekrój niebezpieczeństw dedykowanych czytelnikom o mocnych nerwach. Opisy są mocne, sugestywne a co za tym idzie bardzo plastyczne, ponieważ wprawna ręka Piekary wie, w którą stronę podążyć, by wywrzeć odpowiednie wrażenie. I chociaż każde opowiadanie jest inne, jedne są bardziej ciekawe, inne mniej, to we wszystkim króluje mocny klimat napędzający akcję a sylwetki postaci zapraszają do głębszej analizy. Każdy znajdzie tutaj zatem opowiadanie dla siebie a czytać możecie je dowolnie - jako przerywniki pomiędzy innymi lekturami czy tuż przed snem, do wprowadzenia wyobraźni na odpowiednie tory kolorowych snów.

"Witajcie w moim piekle" to analiza ludzkiej natury postawiona w perspektywie wielu ciekawych sytuacji. Pisana dla czytelników potrzebujących chwili sam na sam z książką, więc zapewnia odpowiednie odprężenie i wpływ na naszą wyobraźnię. Wybrałam kilka intrygujących opowiadań, inne uznałam za przyjemne dla oka, ale będące jedynie czasoumilaczem. Dlatego uważam, że każdy fan twórczości autora odkryje w tej antologii coś co zwróci jego uwagę. Na wieczór z lekturą - polecam!

piątek, 18 lipca 2025

"Orlando" Virginia Woolf

 
"Orlando" Virginia Woolf, Tyt. oryg. Orlando, Wyd. Marginesy, Str. 320

 

Jedno z najbardziej oryginalnych i brawurowych dzieł w literaturze XX wieku w nowym – pierwszym od 30 lat – przekładzie Agi Zano. 

 

Klasyka literatury to najlepsza forma rozrywki dla dojrzałego czytelnika. Kryje się w niej bowiem wiele ponadczasowych prawd a za każdym razem czytana na nowo inspiruje innymi wartościami. Nie inaczej jest z "Orlando", opowieścią, która od pierwszych stron porwała mnie w swoje ramiona. 

Nie jest to lektura prosta, do przeczytania w jeden wieczór. Skłania do licznych refleksji, do zatrzymania się, przeanalizowania. Czasami wracałam kilka stron, by odpowiednio zrozumieć przekaz, innym razem odkładałam ją na chwilę, by w mojej głowie wszystko odpowiednio się poukładało. I właśnie za ten wewnętrzny monolog doceniam prozę Woolf, za jej nieszablonowość, budowanie niesłychanie złożonych kreacji postaci. Za mnogość prawd płynących z ich wyborów oraz pojawiających się konsekwencji i zupełną nienachalność w prezentowanej treści. Jedyny warunek jest taki, że naprawdę musicie lubić trudniejsze, wymagające książki, ponieważ przystanków po drodze na własne przemyślenia jest naprawdę sporo. 

Zaczynamy w elżbietańskiej Anglii, poznając bliżej postać tytułowego Orlando. Niestety chłopak nie czuje się w pełni sobą. Wyrusza w podróż trwającą lata, która zaczyna kształtować go na nowo. Gdzieś po drodze staje się kobietą. Wówczas dostrzegamy wielki proces wpływający na kulturę a także psychikę nie tylko głównej postaci, ale również jej otoczenia. Obserwujemy jak z dystansem wobec świata oraz niekłamaną błyskotliwością autorka przełamuje tabu, by intrygować po dziś dzień.

Temat początkowo wydaje się banalnie prosty i nic nie wskazuje na wiele nawiązań, które spotkamy po drodze. Dzięki temu mamy czas na odnalezienie się w wydarzeniach oraz nawiązanie relacji z postacią Orlando. Autorka balansuje jednak na granicy fikcji, nie zawsze koncentruje się w pełni na dosadności, ponieważ niektórzy bohaterowie wydają się żyć dłużej niż powinni a sama zmiana płci nie wywołuje wielkiego poruszenia patrząc na czasy, w których toczy się akcja. Nie to jednak jest kwintesencją fabuły a jej przekaz psychologiczny, jej nastawienie na jednostkę, przedstawienie wolności wyboru, działań oraz swobody bycia tym kim chcemy być. Bez uprzedzeń, bez walki z otoczeniem czy nawet całym światem.

Niewątpliwie "Orlando" wpłynie na każdego z nas bardzo indywidualnie, ale cała proza Virginii Woolf wydaje się być właśnie takim uderzeniem w czytającego - by zatrzymał się na moment, wczytał w treść, podjął próbę analizy oraz zrozumienia. Nie pozostajemy obojętni na to co dzieje się dookoła, mało tego! Przekładamy akcję na współczesne czasy. Dostrzegamy płeć jako namacalną siłę uderzającą w społeczeństwo oraz jego chwiejące się zasady. Wszystko to utrzymane  w błyskotliwej, zabawnej, subtelnie ironicznej formie sprawia, że podczas czytania nie brakuje emocji. 

czwartek, 17 lipca 2025

"Wracam do domu" Agata Przybyłek

 
"Wracam do domu" Agata Przybyłek, Wyd. Czwarta Strona, Str. 352

 

Czy zdoła pogodzić się z przeszłością?

 

Twórczość Agaty Przybyłek to idealna propozycja na leniwy, letni weekend. Szczególnie seria Z domkami, która odwołuje się do doskonale nam znanej prozy życia a która pochwalić się może jedenastą odsłoną trzymającą równie wysoki poziom co poprzedniczki.

Jak czytać te książki? Dowolnie, ponieważ za każdym razem odwołują się do nowych wydarzeń. Osobiście wybierając postawiłabym na chronologię, ponieważ na przestrzeni całego cyklu pojawiają się bohaterowie, których losy są poniekąd kontynuowane, jednak jeśli nie chcecie cofać się aż o kilkanaście książek - śmiało zacznijcie od tego miejsca. Sądzę, że ta opowieść tak Was oczaruje, że i tak zdecydujecie się na więcej. Utrzymana w tonie obyczajowym, nawiązująca do doskonale znanych nam problemów dnia codziennego, stawiająca na całej przestrzeni bohaterów, których nie da się nie polubić pokazuje, że z czegoś prostego można zbudować coś niesamowicie emocjonalnego.

Michalina po śmierci ukochanej babcie trafia na pewien zaskakujący trop. W rzeczach zmarłej odnajduje bowiem niemiecki akt chrztu dziewczynki – Celine Hofmann. Decyduje się więc wyruszyć śladami przeszłości, by odkryć dawno zapomniane tajemnice, nie spodziewając się, że po drodze spotka wyjątkowych ludzi a prawda, którą odkryje, zmieni całkowicie jej postrzeganie tego co znała do tej pory.

Piękna, poruszająca, pisana z pełną świadomością. Bardzo silnie nastawiona na emocje, ale te w pełni wiarygodne, uderzające w czytelnika z siłą pocisku. Kroki głównej bohaterki ani przez moment nie są nam obojętne, z zapartym tchem przerzucamy kolejne strony, by jak najszybciej dowiedzieć się tego co ukryte w historii babci Heleny. Na przestrzeni całej fabuły dostrzegamy wiele istotnych kwestii, poruszane są współczesne wartości oraz motywy o których zapominamy na co dzień a całość przybrana jest w barwy poszukiwania własnego miejsca w świecie, trudnych rodzinnych relacji czy odkrywania kart, które wytyczą nowe reguły gry. A w tym wszystkim oczywiście zalążek miłości, która odmieni postrzeganie sytuacji, ale o tym nic więcej nie powiem, ponieważ największą przyjemnością jest samodzielne odkrywanie zalet tej książki.

"Wracam do domu" to chwyta w swoje objęcia i nie wypuszcza do ostatniej strony. To wielowarstwowa opowieść o ludzkich dramatach, tym silniejszych w przekazie, że skrywanych przez lata, skazanych na zapomnienie. Agata Przybyłek z precyzją prowadzi nas przez meandry ludzkich spraw, przybliża do postaci, pozwala znaleźć z nimi wspólny język. Książka bardzo mocno wpływa na wyobraźnię, więc polecam znaleźć dla niej długi, spokojny wieczór, ponieważ może zdarzyć się tak, że nie odłożycie jej nim nie poznacie całkowitego rozwiązania.

środa, 16 lipca 2025

"Powrót cienia" J.R.R. Tolkien, Christopher John Reuel Tolkien

 
"Powrót cienia" J.R.R. Tolkien, Christopher John Reuel Tolkien, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 584

 

Fascynujące studium wielkiego arcydzieła, które odsłania nieznane dotąd kulisy pracy nad cyklem. 

 

Ponownie wkraczamy do świata zapisków wielkiego mistrza, by z nowej perspektywy spojrzeć na jego twórczość. Nie cichną echa zaskoczeń, nie cichnie fascynacja nieograniczoną wyobraźnią w szóstej odsłonie cyklu Historia Śródziemia.

To nie jest lektura na jeden czy dwa wieczory. To powieść, którą trzeba się delektować, która zatrzymuje nas przy sobie na dłużej, zmusza do analizy, wyciągania wniosków, nie rzadko powracania do tego co czytaliśmy kilka minut wcześniej. Jednocześnie nie buduje tym żadnego dyskomfortu, wręcz przeciwnie - zapewnia wiele momentów pobudzających naszą wyobraźnię do pracy na najwyższych obrotach, wynagradzając to plastycznymi scenami, bogatymi w emocje opisami. Nieograniczona liczba wrażeń rozłożona na prawie sześciuset stronach pokazuje tolkienowy talent z każdej możliwej strony, w dodatku przekazywany przez pokolenia, ponieważ jego syn również zasługuje na słowa pochwały.

Ta część pochwalić się może mnogością nowych informacji. Długo przyszło nam czekać na te wszystkie nowinki, ale wydaje się, że w ten sposób smakują jeszcze lepiej. W szóstym tomie bowiem czytamy o losach pierścienia Bilba, pierścienia Rządzącego czy losach tajemniczego Trottera. Pojawią się wzmianki na temat łazika, Aragorna a nawet Czarnych Jeźdźców czy nawet Drzewacza. A to wszystko w innej odsłonie, w nowej perspektywie, w drodze ku temu co poznaliśmy wcześniej.

Kształtowanie osobowości bohaterów przeszło ogromną drogę. Dziś wiem to za sprawą powyższego tytułu. Perfekcyjnie przedstawiono proces wszystkich postaci budując ich w naszych oczach jako pełnowymiarowe charaktery skore do popełniania błędów. Dostrzegłam wiele nowego, w końcu odnalazłam odpowiedzi na zadane wiele lat temu pytania, mogłam spróbować odnaleźć wspólny rytm z wyobraźnią Tolkiena. Jego syn wykonał ogrom pracy łącząc wszystko w spójną całość, abyśmy dziś mogli sami doświadczać zaangażowania w zapiski autora, w rozrysowane mapki, w przepiękne ilustracje, które składają się na całą książkę. Trudno w słowach oddać jak dobrze zostało to wszystko uchwycone, jak przemyślane, dojrzałe i nietuzinkowe, więc najlepiej będzie jeśli samemu zdecydujecie się na lekturę.

"Powrót cienia" to szósta odsłona serii dedykowana wszystkim fanom twórczości Tolkiena. Moim zdaniem najlepiej będzie jeśli zaczniecie czytać z chronologią, jednak trzeba przyznać, że każda część wyróżnia się własną charyzmą i zatrzyma przy sobie niezależnie od posiadanej wiedzy. To zupełnie inna perspektywa spojrzenia na znaną do tej pory historię, to coś czego zupełnie nie możemy przeoczyć. A jeśli jakimś cudem do tej pory w Wasze ręce nie wpadły książki z cyklu Władca pierścieni kulisy pracy nad cyklem bardzo szybko zmienią Wasz nastawienie.  

wtorek, 15 lipca 2025

"Perfectly Imperfect" Klaudia Grubba

 
"Perfectly Imperfect" Klaudia Grubba, Wyd. Novae Res, Str. 326

 

W trakcie gry obowiązują zasady. Poza lodowiskiem można je łamać... 

 

Sportowy romans zawsze odpowiednio wpływa na wyobraźnię wszystkich fanów miłosnych rozgrywek. Klaudia Grubba w swojej debiutanckiej powieści proponuje nam znany motyw w otoczonej emocjami formie.

To klasyczne ujęcie dziewczyny, która w imię lepszej przyszłości wyrzeka się sercowych dramatów. A przynajmniej tak jej się wydaje. Czytamy bowiem o pierwszych krokach dorosłości, o wyborze odpowiedniego kierunku, gdy studenckie życie zaczyna być nową rzeczywistością. Autorka stworzyła opowieść bardzo przyjemną opowieść bazującą na emocjach, która szybko łapie kontakt z czytelnikiem i zaprasza do swojego świata. Już po pierwszych stronach trzymałam kciuki za bohaterów i z uśmiechem na ustach czytałam o ich słownych przepychankach. Jak można nie lubić kogoś w kim dostrzegamy mały kawałek siebie?

Emma doświadczyła bolesnego rozstania i zdecydowała, że teraz nadszedł czas, który poświęci na swój rozwój. Na pewno nie zwróci uwagi na Jasona, kapitana drużyny uniwersyteckiej, który uparcie pojawia się zawsze tam gdzie ona. Los również tutaj nie pomaga, ponieważ pod wpływem awarii Emma i jej przyjaciółki zmuszone są tymczasowo zamieszkać u chłopaka i jego brata. Zbliżają się więc do siebie, chociaż sami tego nie chcą, ale szybko wychodzą na jaw tajemnice, które burzą wypracowany spokój.

To nie jest typowy romans i myślę, że przy lekturze Wy również poczujecie się miło zaskoczeni. Autorka z lekkiej opowieści w pewnym momencie przemyka na bardziej niebezpieczną drogę, budując przy tym gęsty klimat i zapraszając nas do własnej analizy decyzji podjętych przez bohaterów. Obserwujemy rodzące się uczucie, doświadczamy ich wahań, niepewności, poszukiwania własnego miejsca w świecie a następnie stajemy nad przepaścią, ponieważ nie wiemy w którą stronę to podąży. Pomysłowość oraz nacisk na emocje w połączeniu z dość dużą ilością scen tylko dla dorosłych sprawiają, że akcja jest niezwykle dynamiczna, dzieje się zaskakująco dużo jak na niewiele ponad trzysta stron a sam finał wypada bardzo profesjonalnie!

"Perfectly Imperfect" to lektura, która bardzo miło mnie zaskoczyła. Pisana z pomysłem w pełni wykorzystała swój potencjał zostawiając apetyt na więcej. Czy pojawi się kontynuacja? Miejmy nadzieję, ponieważ fabuła ma na to konkretne zadatki. Tymczasem skupiając się na tym co teraz świadomie chwalę pracę autorki i wszystkim fankom sportowych romansów, które mają do pokazania coś więcej, naprawdę polecam! Lektura w sam raz na wakacyjny relaks.  

poniedziałek, 14 lipca 2025

"Zapomniani" Marcel Moss

 
"Zapomniani" Marcel Moss, Wyd. Filia, Str. 384

 

Dawno zapomniane zło właśnie powróciło.

 

Niebezpieczeństwo, podszepty, ślepe zaułki. Marcel Moss w swojej najlepszej odsłonie po raz kolejny porywa nas w sam środek zaskakującej przygody.  

To już szósta odsłona cyklu Echo i wszystkie książki gorąco polecam, natomiast możecie czytać je również bez zachowania chronologii, ponieważ za każdym razem uderza w nas nowe kryminalne wyzwanie. Autor trzyma wysoki poziom, nie zwalania tempa, nie osiada na laurach, pozwalając, by warunki jego fabuły dyktowane były przez prozę życia a co za tym idzie - były w pełni wiarygodne. Gęsty klimat stoi na równi z tajemnicą, która zakrada się do książki już od pierwszych storn i podsyła mylne sygnały, by trzymać w nas napięciu do samego ekscytującego finału. Czy zatem można chcieć czegoś więcej? 

W Gdańsku roku 1985 pewien biznesmen znika w tajemniczych okolicznościach a wraz z nim żona i dzieci. Zaskakującym faktem było pozostawienie przez nich wszystkich prywatnych rzeczy. Mijają lata a zagadka nie zostaje rozwiązana aż do czasu odnalezienia szczątków dwójki dorosłych. Badania potwierdzają, że jedną z ofiar była żona biznesmena. Według siostry kobiety, dzieci Ratmanów wciąż żyją. I wydaje się, że tylko Agencja ECHO będzie w stanie odkryć prawdę. 

Bardzo dobra historia utkana z domysłów i faktów ukrytych pomiędzy wierszami. Mocno dająca do myślenia, w pełni angażująca czytelnika. Od początku pisana silnymi emocjami a im więcej nowinek na temat rodziny wychodzi na jaw - tym więcej niedowierzania rysuje się w naszej wyobraźni. Przewracamy kolejne strony, by jak najszybciej połączyć kropki, ale i tak autor wydaje się być zawsze o krok przed nami. I chociaż intensywna fabuła wiedzie tutaj prym, warto pochwalić również sam pomysł agencji, która walczy z prozą życia, z ludzkim złem, z moralnością oraz tajemnicami przeszłości nie rzadko rozwiązując zagadki nie do rozwiązania. Dlatego wszystkie tomy w serii szczerze polecam fanom gatunku, jednak warto pamiętać, że to lektury dla tych, którzy lubią mocne atrakcje, ponieważ Moss nie bawi się w półśrodki i uderza w nas plastyczną brutalnością odpowiednio kontrastowaną przez kojące międzyludzkie relacje.

"Zapomniani" to kolejna historia w serii od której po prostu nie można się oderwać. Intrygująca, nieszablonowa, trzymająca równe tempo i odpowiednią dynamikę. Autor zadbał o wiarygodność, wiele emocji, liczne ślepe zaułki a także prowadzących śledztwo, których nie da się nie polubić. Po raz kolejny przekonałam się o niecichnącym talencie Marcela Mossa, który w roli kryminalnej wypada fenomenalnie!  

niedziela, 13 lipca 2025

"Intryga" Michał Margas

 
"Intryga" Michał Margas, Wyd. Novae Res, Str. 326

 

On zniknął bez śladu. Ona nie wie, że ściga iluzję. 

 

Lubicie nieoczywiste książki, w których dosłownie wszystko może się wydarzyć? Tak? W takim razie debiut Michała Margasa pozytywnie Was zaskoczy!

Od początku widziałam, że to nie będzie sympatyczna historyjka, ale właśnie tak się zaczęło. Autor bardzo dobrze rozpoczął grą pozorów, która powoli zaczęła ujawniać prawdę na temat bohaterów. Sięgnął po wiele motywów, chociaż kluczowy był tutaj wątek psychologiczny oraz analiza działań, podejmowanych decyzji, związanych z nimi konsekwencji. W dodatku całość otoczona została mrocznym klimatem wszechobecnej tajemnicy, by czytelnik mógł z fascynacją podążać po nitce do kłębka. Niewiele też wskazywało, że trzymam w swoich dłoniach debiutanckie dzieło, ponieważ język był plastyczny a akcja dynamiczna. 

Klarę oraz Oliviera połączyło wielkie uczucie. Wydawało się, że ich związek nie ma żadnych wad. Od przypadkowego spotkania droga podążyła prosto ku ceremonii zaślubin. Jednak pewnego dnia wszystko legło w gruzach. Jej mąż przepada bez wieści a policja uważa, że to ona jest główną podejrzaną. Zdeterminowana podejmuje śledztwo na własną rękę powoli odkrywając tajemnice, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.

Autor wszedł do świata pisarzy z podziwu godnym impetem. Napisał książkę, która angażuje wszystkie zmysły i do samego końca nie jest oczywista. Na przestrzeni ponad trzystu stron rozgrywa się szaleńczy pościg za prawdą a ta nieustannie będzie wymykać się z rąk Klary. Ciekawe zwroty akcji, pomysłowo przedstawieni drugoplanowi bohaterowie, wisząca w powietrzu niewiedza - to wszystko łączy się w spójną całość, która prowadzi nas przez liczne zwątpienia czy osoba, którą szczerze kochamy odwzajemnia nasze uczucia. Czytamy o napiętych do granic możliwości nerwach, o intrydze, szoku, niedowierzaniu po odkryciu prawdy, czytamy również o przesuwaniu granic, niebezpieczeństwie, zatracaniu siebie. Czy można chcieć czegoś więcej?

"Intryga" to praca wykonana na medal! Dobrze poprowadzona opowieść pełna ukrytych znaczeń, która z każdą kolejno przeczytaną stroną zbliża nas do Klary i jej problemów. Napięcie rośnie z każdą minutą, tajemnice dopełniają dzieła. Muszę przyznać, że Michał Margas bardzo pozytywnie mnie zaskoczył nie tylko pomysłem, ale i wykonaniem. Oto przed nami idealna propozycja na leniwe popołudnie, która angażuje wszystkie zmysły. 

sobota, 12 lipca 2025

"Nie zasłużyłem na ciebie" Aleksandra Mrozik

 
"Nie zasłużyłem na ciebie" Aleksandra Mrozik, Wyd. Novae Res, Str. 398

 

Los zsyła nam ludzi, którzy mogą nas uratować… albo złamać.

 

Szukałam romantycznej opowieści i tak trafiłam na debiut Aleksandry Mrozik. Zaciekawił mnie opis fabuły, zatrzymała mnie przy sobie sama opowieść. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się aż tak trafiającej do serca prozy. 

Zacznijmy na wstępie od tego co mi się nie podobało, żeby dalej było tylko lepiej. Pojawiły się lekkie niedociągnięcia, fabuła nie zawsze płynnie przechodziła z jednego wątku do drugiego, ale to tyle jeśli chodzi o moje zarzuty, które w pełni wybaczam początkującemu pisarzowi. Cała reszta w pełni mnie do siebie przyciągnęła od kreacji bohaterów, przez malowniczo odtworzone miejsca akcji, emocje, dialogi, po budowanie napięcia w powoli kiełkującym romansie. Przyjemnie było towarzyszyć postaciom w ich poszukiwaniu własnego miejsca, dążeniu do założonych celów a nawet później, gdy przyszło im wszystko przewartościować oraz wyciągnąć konkretne wnioski.

Luiza chciała wieść spokojne życie, ale ono miało inne plany. Chłopak, w którym skrycie się podkochiwała znalazł miłość swojego życia (i to nie była ona) a siostra zapadła na ciężką chorobę. Aby na moment zapomnieć o troskach dziewczyna wraz z siostrą decyduje się spędzić czas u dziadków w Montanie. Nie spodziewa się, że pozna pewnego tajemniczego chłopaka, który poza nowym uczuciem pociągnie za sobą również pewne zagrożenie.

Zaczęło się dramatycznie, zrobiło się melancholijnie, by następnie wzbudzić szok i niedowierzanie. Muszę przyznać, że autorka od początku skrupulatnie realizowała założony plan i na prawie czterystu stronach zbudowała moc atrakcji, fabularnych twistów, różnorodnych motywów. Odpowiednio utrzymane tempo akcji oraz uczucia pojawiające się w świadomy sposób pozwoliły mi w pełni zaangażować się w treść, odnaleźć pośród trudnych sytuacji czyhających na Luizę aż w końcu odnaleźć z nią wspólny język, bo przecież ona tylko chciała spokoju, zdrowia dla najbliższych, poczucia równowagi czy czystej miłości. Gdyby nie mafia czająca się gdzieś na drugim planie być może Montana przyniosłaby rozwiązania, ale jednocześnie gdyby nie wspomniana mafia - nie byłoby tego wszystkiego! 

"Nie zasłużyłem na ciebie" budzi wiele silnych emocji, zjednuje sobie naszą uwagę, nie pozostawia obojętnymi. Jest historią dobrze napisaną, wpływającą na wyobraźnię, idealną na popołudniowy relaks czy jako towarzysz wakacyjnej podróży. Aleksandra Mrozik łącząc powieść obyczajową z romansem mafijnym skutecznie wyminęła klasyczne schematy budując własną wizję wyzwań czyhających na każdego z nas. Dajcie jej szansę, nie pożałujecie.

piątek, 11 lipca 2025

"Jeszcze sześć takich czerwców" Daisy Garrison

 
"Jeszcze sześć takich czerwców" Daisy Garrison, Tyt. oryg. Six More Months of June, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 320

 

Wyjątkowy portret ostatnich dni liceum i skomplikowanej plątaniny miłości i przyjaźni.

 

O tym jak czasami trudno dorosnąć i pozostawić za sobą smak beztroski. O wyzwaniach czekających na każdym kroku, o silnych emocjach. Daisy Garrison zaprasza nas w piękną podróż, której szybko nie zapomnimy. 

Chociaż historia opowiada o młodych bohaterach dopiero kształtujących przed sobą przyszłość to dedykowana jest czytelnikowi w każdym wieku. Autorka postawiła na solidną porcję życiowych lekcji, jednocześnie nie narzucając nam żadnego toku myślenia, a pozwalając spokojnie płynąć wraz z rozwojem wydarzeń. Śledzimy zatem podejmowane decyzje, związane z nimi konsekwencje a także wyciągane wnioski, uczymy się na błędach, trzymamy kciuki, doskonale bawimy się w atmosferze nostalgii za uciekającym czasem czy poczuciu szczerej miłości oraz przyjaźni. 

Poznajemy Minę, pewną siebie prymuskę, która zawsze wie co odpowiedzieć. Jednak nikt nie dostrzega jej trudnych momentów, szczególnie po śmierci taty. Caplan natomiast jest idealnym kandydatem na króla balu, nie ma bowiem w jego pobliżu osoby, która by go nie podziwiała. Ale i jego prawdziwa historia wcale nie jest taka oczywista. Różnili się jak ogień i woda co nie przeszkadzało im na sąsiedzką przyjaźń. Ta natomiast powoli zmieniała się w coś mniej zrozumiałego, gdy obydwoje zaczęli dostrzegać, że niebawem ich drogi się rozejdą.

Trzeba przyznać, że to jedna z ciekawszych historii swojego gatunku jaką dane mi było przeczytać. Mądra, błyskotliwa, z konkretnym przekazem na drugim planie. Pisana przede wszystkim pięknie przedstawionymi emocjami opartymi na wewnętrznych przeżyciach bohaterów. Autorka skupiła się na świadomym wykreowaniu Miny oraz Caplana, pokazała ich od ludzkiej strony pełnej trosk czy wątpliwości a także pozwoliła im zawiązać z czytelnikiem nić porozumienia, gdy ten odnalazł w ich historii cząstkę samego siebie. Nie miłość odegrała tutaj bowiem pierwsze skrzypce a sam proces nieuchronnych zmian dyktowanych przez prozę życia, które mogły nadszarpnąć nawiązane przyjaźnie, które mogły zmienić bieg uczuć. Czy tego dokonały? O tym musicie już przekonać się sami.

"Jeszcze sześć takich czerwców" to obowiązkowa lektura dla tych, którzy szukają książki innej niż wszystkie. Zabawna, pomysłowa, wymykająca się wszelkim schematom stawia na rozwój bohaterów, na podejmowane przez nich kroki, na cięte dialogi i sceny zarówno warte wyciągania wniosków jak i te mniej intensywne, pojawiające się dla rozładowania trudnych chwil. Daisy Garrison bardzo miło mnie zaskoczyła prezentując opowieść pełną ekscytujących wyzwań, która ukazała życie w jego pełnej szacie, tej mniej dramatycznej, ale przedstawiającej cały wachlarz intensywnych momentów. 

czwartek, 10 lipca 2025

"Herkules. Krew" Jasmine Mas

 
"Herkules. Krew" Jasmine Mas, Tyt. oryg. Blood of Hercules, Wyd. Czwarta Strona, Str. 500

 

Sparta jest podzielona. Wojna jest nieunikniona. A w jej żyłach płynie krew, której wszyscy się boją… 

 

Jasmine Mas proponuje nam przygodę w nowym świecie, gdzie wszystko może się wydarzyć. Autorka otwiera cykl Mityczni Złoczyńcy i łącząc wiele motywów zapewnia moc atrakcji dla naszej wyobraźni.

Książka dedykowana jest fanom fantastyki, ale sądzę, że odnajdzie się w niej każdy kto poszukuje historii idealnej na pełne zaangażowanie. Lekka, swobodnie przedstawiona, mająca za zadanie skoncentrować naszą uwagę na losach głównej bohaterki otwiera bramy do nowej krainy wytyczającej własne zasady. Z ciekawością przyjęłam więc wszystko co zaoferowała mi Mas, doceniając jej pióro, pomysł oraz wykonanie, choć muszę przyznać, że mimo pokaźnej liczby stron, pewne kwestie nie były dla mnie w pełni wyjaśnione. Sądzę jednak, że to celowy zabieg, który ma nas namówić do sięgnięcia po kontynuację, gdy tylko pojawi się w tłumaczeniu.

Będziemy towarzyszyć Alexis Hert, która szybko zorientuje się, że to w co wierzyła do tej pory zostało przekłamane. Zostanie wpląta w boską rozgrywkę, której zasady będą niejasne do samego końca. Ujawnią się moce nad którymi nie łatwo będzie zapanować a wszechobecny chaos nie ułatwi sprawy. Niebezpieczeństwo nadciągnie falami, pozwalając w międzyczasie zacieśnić więzi wątpliwej przyjaźni a także poznać smak miłości, która stanie w konkury o władzę dla tych najsilniejszych.  

Fabuła jest barwna i zaskakująco dynamiczna. Jednak na największą pochwałę zasługują kreacje wszystkich pojawiających się bohaterów, zarówno tych pierwszych jak i drugoplanowych. Uwielbiam, gdy autorzy decydują się na mocny balans moralny, przybieranie postaci w liczne barwy i niejasne ich przedstawienie, gdy do samego końca nie wiemy kto jest dobry a kto zły. Tutaj wszyscy mają własne oczekiwania wobec życia, realizują dziwne cele i tym sposobem wywołują chaos, który kontroluje wyłącznie Mas - robi to jednak dobrze, wie kiedy zaskoczyć, kiedy tupnąć nogą, kiedy na scenę wprowadzić silne emocje. Motyw bogów odgrywa ważną rolę, unika jednak schematów wytartych przez lata, sięgając po własne pomysły i budując grę pełną przepychanek, niebezpieczeństw, miłosnego rozdarcia, gdy serce nie idzie w parze z rozumem. Jak więc widzicie fabuła pełna jest przeróżnych motywów ładnie ze sobą poprzeplatanych a sporo mają tutaj do powiedzenia domysły, dlatego uważam pierwszy tom z bardzo udany i wypatruję kontynuacji! 

"Herkules. Krew" ma w sobie zadatki na książkę inną niż wszystkie, ponieważ jest bardzo nieoczywistą grą pozorów oraz silnych emocji. Od pierwszej do ostatniej strony towarzyszy nam oryginalny klimat, bohaterowie mają wiele do powiedzenia a fabuła wyznacza własne szlaki, którymi skrupulatnie podąża. Jasmine Mas chciała napisać przejmujący romans w świecie trudnych do opanowania bogów, ale wyszła jej z tego egzotyczna mieszanka nieprzewidywalnych przygód i właśnie to przypadło mi do gustu najbardziej! 

środa, 9 lipca 2025

"Dziedzictwo Feniksa" Agnieszka Mróz

 
"Dziedzictwo Feniksa" Agnieszka Mróz, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 344

 

Emocjonujące urban fantasy, które przypadnie do gustu nie tylko miłośnikom gatunku, ale także fanom romantasy i literatury Young Adult. 

 

Połączenie kilku gatunków dedykowane czytelnikom w każdym wieku otwiera przed nami drzwi do świata pełnego wyzwań. Czy jesteście gotowi zaryzykować?

Wszystko zaczyna się niepozornie, lekko i przyjemnie wprowadza nas w tematykę losów głównej bohaterki. Plastyczny język oddaje urok  wykreowanego świata a całość nabiera barw z każdą nową stroną. Zawahałam się czy to lektura dla mnie, gdy zerknęłam na wiek bohaterki, ale autorka zmyślnie poprowadziła całość w sposób nie klasyfikujący czytelników - ten kto lubi czytać pomiędzy wierszami znajdzie dla siebie tyle samo co fan romantycznych uniesień czy trudniejszych tematów do przepracowania. Motywy płynnie się przeplatają budują spójną całość a my w pełni doceniamy zaangażowanie Agnieszki Mróz.

Jillian należąca do Rodu Feniksa bardzo szybko będzie musiała przewartościować swoje priorytety. Nie ma czasu na opłakiwanie utraconej rodziny, ponieważ jej życiu również zagraża niebezpieczeństwo. Czeka na nią zło, los dyktuje własne warunki a przed dziewczyną droga pełna wyzwań i nowych możliwości. Pozna na niej wiele osób, tych dobrych i tych złych, a to kogo dopuści do swojej historii zależeć będzie wyłącznie od jej decyzji. Czy podejmie je świadomie? 

Fabuła jest lekka chociaż przyznaję z zaskoczeniem, że dzieje się w niej naprawdę dużo. Autorka poruszyła wiele intrygujących kwestii, ponieważ poza analizą głównej bohaterki czy obserwacją zachodzących w niej zmian zauważamy również mitologiczne wzmianki dopełniające dzieła, trudne relacje pomiędzy wybranymi postaciami, poszukiwanie własnego miejsca w świecie, dynamiczny pościg za ofiarą czy wszechobecne zagrożenie dyktujące własne warunki. W tej książce znalazło się wszystko co niezbędne do zapewnienia kontrolowanego chaosu, manipulacji naszą wyobraźnią czy żonglowania emocjami, by w rezultacie zapewnić nam kilka wieczorów sympatycznej przygody w której wszystko może się wydarzyć. Najbardziej przemówiły do mnie wątki mitologiczne, które odbiły się na historii i całej jej atmosferze, ponieważ wykorzystano je w naprawdę umiejętny sposób pobudzający naszą ciekawość. 

"Dziedzictwo Feniksa" to pełna napięcia potyczka z rzeczywistością dziewczyny z którą bez problemu potrafimy się utożsamić. Mimo swojego gatunku w wiarygodny sposób oddaje wszelkie niepowodzenia oraz niesie nadzieję na lepsze jutro. Agnieszka Mróz zaprasza nas do poznania przygody idealnej na wakacyjne dni, do zabrania ze sobą w podróż czy poczytania w ogrodzie. Przyjemna, lekka, intrygująca, zaskakująca w odpowiednich momentach. Mnie do siebie przekonała!