„Zostawiłem tropy nie do usunięcia. Nie idźcie nimi”.
Trzeba przyznać, że Leo Vardiashvili wie jak uderzyć w czułe struny, aby jego powieść pozostała w sercach i głowach czytelników na długo po zamknięciu ostatniej strony. Sięgając po "Na skraju wielkiego lasu" zupełnie nie spodziewałam się aż tak intensywnych emocji.
To jedna z tych książek, które na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo niepozornie i nawet można przejść obok bez większego zainteresowania, niestety. Sama zwróciłam na nią uwagę zupełnie przypadkowo i zaintrygowana opisem z okładki zdecydowałam się na lekturę. Później zadziała się magia. Autor dysponując bajecznie plastycznym stylem zaprezentował przede mną historię bogatą w życiowe doświadczenia, mądrą, błyskotliwą, z bohaterami, którzy ani przez moment nie byli mi obojętni. I piekielnie bolesną. Jednak jest w tej książce coś więcej, jakiś silny indywidualny wydźwięk, coś, co jest wyłącznie wynikiem charyzmy pisarza, który w szczery sposób przywołuje rodzinne wartości.
Saba jest jeszcze dzieckiem, gdy wraz z bratem i ojcem uciekają z Gruzji do Anglii. Tam ma czekać na nich lepsze, bezpieczniejsze życie. Niestety ta decyzja będzie ich słono kosztować, ponieważ demony uderzać będą ze zdwojoną siłą w najmniej spodziewanym momencie, pod postacią twarzy pozostawionych w strefie zagrożenia. Po wielu latach tęsknota za ojczyzną wygrywa i przyciąga do siebie zrozpaczonego ojca rodziny, który przepada bez wieści. Pozostawia jednak wiadomość, by nie wyruszać jego drogą. Saba ignoruje przestrogi, wie bowiem, że bez odpowiedzi nie zazna spokoju.
Jedna z najpiękniejszych powieści jakie miałam okazje przeczytać, uniwersalna, ponadczasowa, piekielnie dojrzała i w wielu momentach wyciskająca z oczu łzy. Sam motyw przewodni jest trudny do zaakceptowania, widmo wojny nieustannie wisi w powietrzu, ale to indywidualne przemyślenia wszystkich bohaterów najbardziej uderzają w czytelnika. Autor w bardzo wiarygodny sposób oddał całą tragedię, mimo upływu lat zaznaczył wciąż powracające bolesne wspomnienia i na przestrzeni pokoleniowej przedstawił jak każda z postaci radziła sobie z problemem. Saba jest tu przodownikiem, najlepszym punktem powieści, ale nie zapominajmy o jego bracie, głośno mówmy o ojcu, ponieważ oni również pozwolili nam spojrzeć na motywy utraty tożsamości, walki z zapomnieniem, tęsknotą za ojczyzną w licznych, emocjonalnych barwach.
"Na skraju wielkiego lasu" to przepełniona licznymi wartościami książka, której nie da się odłożyć choćby na moment. Przepięknie napisana, niezwykle bolesna, ale w pewnych momentach potrafiąca rozgrzać serce. Leo Vardiashvili w prostych słowach, kameralnej atmosferze, koncentrując się na rozmysłach wybranych bohaterów, zabrał nas w podróż na linii Gruzja - Anglia, podróż życia, podróż będąca wyjątkową, konieczną do zapamiętania lekcją. Nie możecie przejść obok niej obojętnie!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz