wtorek, 18 listopada 2025

"Moc truchleje. Święta w cieniu wojny. Historie wigilijne 1939–1945" Sylwia Winnik

 
"Moc truchleje. Święta w cieniu wojny. Historie wigilijne 1939–1945" Sylwia Winnik, Wyd. Mando, Str. 264

 

Cud Bożego Narodzenia może się wydarzyć wszędzie, nawet za drutami obozów koncentracyjnych. 

 

Trudny temat nałożył się na motyw świąteczny i chociaż nie jest to popularne połączenie, uważam, że Sylwia Winnik poradziła sobie w tej roli bardzo dobrze.

Bardziej opowiadania niż pełnowymiarowa powieść fabularna a jednak warta każdego przeczytanego słowa. Być może znacie ją już z wcześniejszego wydania, ale dziś o dobra okazja, by powrócić do wybranych historii. Wydaje się bowiem, że to książka, która czytana po raz kolejny uczy czegoś nowego, szczególnie, gdy chodzi o motyw obozowy, ponieważ niesie ona ze sobą tak wiele trudnych emocji, że nie sposób je udźwignąć jednorazowo. W dodatku autorka pisze bardzo plastycznie i emocjonalnie, przez co każda historia danego bohatera uderza w nas z podwójną siłą. 

Dziesięć opowiadań przytacza wspomnienia w czasów wojny. Opisuje momenty, kiedy to wspomnienia stanowiły bożonarodzeniowe ozdoby a potrzeba bliskości drugiego człowieka rosła w siłę. Niektóre fabuły pisane były ku pokrzepieniu serc, inne boleśnie uświadamiały trudną przeszłość, wszystkie natomiast były indywidualne, warte zatrzymania się i chwili zadumy. 

Nie zawsze wszystko kończy się tak, jakbyśmy tego oczekiwali, ale przecież taka jest właśnie proza życia. Autorka nie przekłamuje rzeczywistości, nie upiększa jej na rzecz swojej świątecznej książki - pokazuje trudy tamtych czasów, wojenną indywidualność, która wykazywała się niezwykłą emocjonalnością: tutaj ukazaną w całej krasie. Chociaż prosta w swojej formie, wymaga od nas dużego zaangażowania, czystej głowy, świadomości dramatów rozgrywanych podczas świąt, które dotknęły wszystkich bohaterów. To nie jest więc łatwa książka, ale jakże potrzebna, konieczna do podtrzymywania wspomnień i prawdy. Cieszę się, że doczekała się wznowienia, ponieważ w ten sposób na nowo zagości w domach czytelników i przypomni o tym co najważniejsze. 

Spokojna, nastrojowa, intensywna w emocjach, pisana bardzo plastycznie. Sylwia Winnik stawia czas bożego narodzenia w innym świetle, ale wydaje się, że było to konieczne, ku pamięci. Nie jest to typowy obraz świąt, niektóre opowiadania bowiem są bardzo bolesne, ale to właśnie one podobały mi się najbardziej. W nich doszukałam się głębi, którą nie zawsze udało się autorce w pełni uchwycić. A może właśnie taki był cel, by pokazać nam, że wiele emocji wciąż jest nieodkrytych? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz