"Zagubiona miłość" Meredith Wild, Tyt. oryg. On My Knees, Wyd. Burda Książki, Str. 350
Zaczęło się niepozornie - znowu skusiłam się subtelną okładką, ale tutaj duży wpływ miało na mnie również nazwisko autorki, bo wiele dobrego czytałam o jej powieściach. Nie znam wcześniejszej serii "Haker", ale to nie odstraszyło mnie od zagłębienia się w najnowszą powieść Wild, która swoją drogą okazała się całkiem intrygująca.
Nie jest to może lektura na miarę wielowymiarowych powieści, bo jest kilka schematów, które jak na mój gust dało się zastąpić i podmienić czymś zupełnie świeżym, ale muszę oddać tej książce jedno - jest bardzo lekka i przy tym na tyle subtelna, że czyta się ja w mgnieniu oka. To duża zasługa stylu autorki, który prowadzi czytelnika przez rozgrywane wydarzenia w błyskawicznym tempie zapoznając jednocześnie czytelnika z każdym napotkanym bohaterem. Jednych polubiłam mniej, drugich bardziej, ale to na dwójkę głównych postaci zwróciłam największą uwagę.
Tutaj robi się już mniej ciekawie. Fabuła sama w sobie jest bardzo lekka i interesująca - na pierwszym planie pojawia się niespełniona miłość pomiędzy Cameronem i Mayą, którzy chociaż są sobie przeznaczeni, nie mogą być razem. Dlaczego? Właśnie za sprawą Mayi, która nieszczególnie przypadła mi do gustu. Dziewczyna otrzymała wszystko o czym marzyła, ukochany chciał spędzić z nią resztę życia, a jednak nie zdecydowała się na ten krok czego potwornie żałowała. Kompletnie nie przypadł mi do gustu jej charakter i miałam szczerą ochotę mocno nią potrząsnąć, bo z kolei postać Camerona z miejsca zjednała sobie moją sympatię i było mi ogromnie przykro, że został tak potraktowany.
Jak sami widzicie ponownie mocno zaangażowałam się w fabułę, która miała okazać się dla mnie chwilą relaksu. Tak już mam, że gdy zapałam sympatią do danej postaci, trzymam za nią kciuki jak tylko mogę. Dlatego najnowsza powieść Wild całkiem dobrze wpasowała się w mój gust czytelniczy i zapewniła mi potrzebną rozrywkę. Jestem ogromnie ciekawa tego, jak potoczą się losy tej dwójki, bo pierwszy tom zakończył się całkiem intrygująco. Nie wspominając już o tym, że liczę na zmianę charakteru i podejścia do życia nieszczęśliwej Mayi.
"Zagubiona miłość" to nakreślona lekką ręką emocjonująca powieść miłosna, w której rzeczywistość mocno daje o sobie znać. Jestem bardzo zadowolona z tej historii i już teraz mam apetyt na więcej. I choć nie jest to może powieść najwyższych lotów - naprawdę warto ją poznać. Choćby dla relaksu, dla chwili wytchnienia, dla poznania bohaterów i chwili zamiany z nimi miejscami. Polecam fanom powieści miłosnych i tym, którzy lubią emocjonalne historie.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Burda Książki.
bardzo jestem ciekawa tej książki, o poprzedniej serii autorki też dużo słyszałam, nawet miałam w planach ją zacząć, ale jakoś nie wyszło :) Może tym razem mi się uda. A okładka rzeczywiście przyciąga wzrok :)
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście urzekająca, ale ta Maya, chybaby mnie za bardzo irytowała.
OdpowiedzUsuńMusze przyznać ze książki tej autorki nie są mi znane... ostatnio odbiegłam tez od tematyki miłosnej, moze wkrótce do tego wrócę :)
OdpowiedzUsuńJuż przeczytalam dzis jedną recenzję tej książki i nie ukrywam - jestem zaciekawiona. Poza tym ja uwielbiam romanse wszelkiego rodzaju :D
OdpowiedzUsuńMam tak samo, jak polubię jakiegoś bohatera, to dopinguję mu do końca powieści :) Książkę chętnie kiedyś przeczytam. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńOstatnio potrzebuje powieści nawet schematycznej, ale wciągającej. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNa tę propozycję czytelniczą pewnie się skuszę, czuję, że nawiążę z książką nić porozumienia. :)
OdpowiedzUsuń