wtorek, 31 sierpnia 2021

"Gra Matteo" J.T. Geissinger

"Gra Matteo" J.T. Geissinger, Tyt. oryg. Ache for You, Wyd. Niezwykłe, Str. 383


Gorący Włoch, którego poznała w Nowym Jorku, okazał się jej przybranym bratem.


O tym, że J.T. Geissinger potrafi skupić na sobie uwagę czytelnika przekonaliśmy się przy lekturze jej dwóch poprzednich książek. Wówczas okazało się, że autorka pisze lekko, zabawnie i uczuciowo czym zdecydowanie mnie do siebie przekonała. Z wielkimi nadziejami sięgnęłam po "Grę Matteo" licząc na równie dobrą rozgrywkę i chociaż książka mnie usatysfakcjonowała to czuję, że jednocześnie czegoś mi w niej zabrakło.

To nie tak, że źle się bawiłam. O nie! Lektura była urocza, czasami nawet uśmiechałam się sama do siebie, bohaterów również polubiłam, ale podczas czytania miałam również poczucie, że to już nie ten sam wysoki poziom co w przypadku dwóch pierwszych części. Wtedy fabuła była lekka jak piórko, swobodna i toczyła się konkretnie do przodu, tutaj czułam, że autorka traci pomysł na akcję, że trochę przerasta ją stworzenie czegoś oryginalnego i na siłę stara się zabawiać czytelnika.

Historia opowiada o Kimber, projektantce i właścicielce butiku, która stanęła oko w oko z bolesnym porzuceniem. Narzeczony tuż przed ołtarzem rozmyślił się co do ich wspólnej przyszłości a gdyby tego było mało pojawiło się przypuszczenie, że ojciec dziewczyny może być śmiertelnie chory. Kimber pakuje więc swoje rzeczy i jedzie do Florencji, by zobaczyć się ze swoim rodzicem. Nie spodziewa się, że po drodze spotka Matteo, z którym zawiąże pewien układ a który okaże się jej przybranym bratem. Ich drogi się połączą a losy okażą się burzliwe, chociaż sama historia czasami będzie miała niespójne momenty. Autorka bardzo chciała przekonać mnie do przypadkowości losów tej dwójki, ale cała ta opowieść okazała się dla mnie mało realna i chociaż czytałam ją z przyjemnością to czułam, że bohaterowie nie myślą logicznie a sam Matteo wydał mi się trochę nazbyt egoistyczny abym mogła go polubić.

Są plusy, są minusy. Książka jest dobra, ciekawa i warta przeczytania nie tylko dla fanów serii, ale jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać nic od J.T. Geissinger polecam zacząć od pierwszego tomu. W przypadku trzeciej części zabrakło mi tych swobodnych dialogów, dobrej zabawy czy prostoty bohaterów, które czekały na mnie w dwóch pierwszych tomach, ale mimo moich narzekań wciąż utrzymuję, że to nie jest zła książka. O nie! Polubiłam Kimber, trzymałam za nią kciuki i dobrze bawiłam się w jej towarzystwie. Było romantycznie, sympatycznie i ciekawie, więc jak najbardziej mogę zaliczyć lekturę do udanych.

"Gra Matteo" może odbiega subtelnie poziomem od wcześniejszych tomów, ale lektura ma w sobie urok, który przyciąga do siebie czytelnika. Nie żałuje swojego wyboru i na pewno sięgnę po kolejne książki pióra J.T. Geissinger. W tym przypadku postawiłam na dobrą zabawę i chociaż niekoniecznie polubiłam się z jednym z głównych bohaterów - drugi nadrabiał straty. Emocje pojawiły się bardziej w drugiej części książki co również zrekompensowało mi powolny wstęp, więc całość oceniam jako udaną romantyczną przygodę pełną delikatnych tajemnic zatopionych w sporej dawce niedomówień.

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

"Madly" Ava Reed

 "Madly" Ava Reed, Tyt. oryg. Madly, Wyd. Jaguar, Str. 352


A June po raz pierwszy zastanawia się, co by się stało, gdyby zburzyła swoje mury...


Ava Reed powraca z kolejnym tomem swojej emocjonującej, chwytającej za serce serii! Czy i tym razem wzbudzi nasze wzruszenie oraz współczucie wobec losów bohaterów? Jestem pewna, że tak!

Pamiętacie June, przyjaciółkę Andie z "Truly"? Dziś to ona przejmuje stery pierwszoplanowej bohaterki i opowiada nam swoją historię. Bardzo cieszę się z tego zabiegu, ponieważ June już jako drugoplanowa postać zyskała w moich oczach i z przyjemnością zagłębiłam się w jej prywatne życie. To skomplikowana postać, pełna sprzeczności, trudnych emocji, złych doświadczeń. A jednak przede wszystkim jest dziewczyną taką jak my, w której opowieści bez problemu potrafimy odnaleźć cząstkę siebie. Od początku do końca June była prawdziwa, nieprzekłamana i podejmowała decyzje, które nie zawsze miały racjonalne uzasadnienie, ale uczyła się na błędach, wyciągała wnioski i przede wszystkim mogła pochwalić się inteligencją, którą czasami na próżno szukać u podobnych bohaterek. Tym razem jednak Ava Reed w pełni usatysfakcjonowała mnie powołanymi do życia bohaterami, bo chociaż wspominam o June to Mason pojawiający się w jej życiu również okazał się osobowością godną poznania.

Autorka tworzy historię opartą na samym życiu. Otrzymujemy więc momenty pełne trosk, smutków czy wzruszeń zrównoważone szczerym śmiechem w odpowiednich momentach. Historia kreowana na New Adult dla m mnie okazała się przede wszystkim cudowną miłosną relacją, która narodziła się po wielu próbach i odrzuceniach, ponieważ zacięta postawa June ani przez moment nie zraziła do siebie Masona, który walczył do samego końca. I właśnie za to uwielbiam tego bohatera, za zrozumienie, za szczerość, za wybaczanie błędów, za bycie po prostu człowiekiem i dostrzeganie tego samego w drugiej osobie. Autorka cudownie to uchwyciła, bardzo naturalnie oraz nawiązała do problemów z którymi i my zmagamy się na co dzień, więc nie sądzę, żeby ktokolwiek pozostał obojętny na tą opowieść.

Mnóstwo emocji, mnóstwo szczerych scen oraz niezapomniany wyznań. Uroczy, seksowny i arogancki playboy oddał serce silnej dziewczynie, która skrywała wiele sekretów. June była twarda, waleczna, ale nie udało jej się w pełni ukryć swoich trosk a Mason wykorzystał to w sposób godny podziwu. Uwielbiam tą dwójkę chyba mocniej niż bohaterów z pierwszej części a do tej pory sądziłam, że to właśnie oni nie będą mieli sobie równych. Mogę więc śmiało napisać, że Ava Reed przeszła samą siebie i stworzyła cudowną serię.

Polecam Wam z całego serca oba tomy serii oraz już dziś namawiam Was na trzeci, opowiadający o innych bohaterach. Przygoda z twórczością Avy Reed to coś niezapomnianego, począwszy od emocji, poprzez samą historię na cudownych postaciach kończąc. Jestem zachwycona "Madly" i przekonana, że Was również oczaruje, bo to jedna z najpiękniejszych książek New Adult jakie czytałam.

niedziela, 29 sierpnia 2021

"Zabawa w chowanego" Guillaume Musso

 "Zabawa w chowanego" Guillaume Musso, Tyt. oryg. La vie est un roman, Wyd. Albatros, Str. 256


Lektura, która jak żadna inna zaciera granicę między życiem a powieścią.


Stary, dobry Guillaume Musso wraca na scenę a światła reflektorów skupiają się tylko na nim. Manipuluje, intryguje oraz wodzi za nos a tym samym jego spektakl okazuje się historią pełną niezapomnianych wrażeń. 

Autor tworzy w dość schematycznym stylu i śledząc jego karierę od dłuższego czasu mniej więcej wiem czego spodziewać się po jego książkach. Tak samo jest jednak z Chrisem Carterem czy Harlanem Cobenem a i tak uwielbiam ich powieści, więc podążaniem drogą pewnych schematów w tym przypadku absolutnie mi nie przeszkadza, gdy dana fabuła i tak zaskakuje, daje do myślenia oraz szokuje pomysłowym finałem.

"Zabawa w chowanego" to dość krótka książka, ale nieustannie trzymająca w napięciu oraz wabiąca czytelnika mrocznym, gęstym kryminałem. Silnie nakreślony wątek psychologiczny często przyprawia o dreszcz, gdy nie mamy pojęcia co jest prawdą a co jedynie fikcją, wymysłem danych bohaterów. Sama w pewnym momencie zwątpiłam w to co czytam i uważam to za największą zaletę tej historii, ponieważ to tylko dowodzi mojego pełnego zaangażowania w fabułę oraz towarzyszących mi podczas czytania sprzecznych emocji.

Na początku poznajemy Florę Conway, znaną pisarkę, która wręcz obsesyjnie broni swojej prywatności. Wcale jej się nie dziwię, ponieważ stawiając siebie na jej miejscu pewnie postawiłabym tak samo. Nie mniej, gdy ginie jej trzyletnia córeczka wszystko co do tej pory wypracowała pisarka wydaje się niczym. Dziewczynka znika podczas zabawy w chowanego i nic nie wskazuje, żeby brały w tym udział osoby trzecie. Jednak autor ma dla tej historii inne rozwiązanie i z Brooklynu kieruje nas do Paryża, gdzie kolega po fachu Flory, autor bestsellerów Romain Ozorski wydaje się mieć potrzebne odpowiedzi. Jak to możliwe, że tak wielki odstęp między bohaterami zmniejsza się z każdą przeczytaną stroną a indywidualne życia świetnie wykreowanych bohaterów zmieniają się we wspólną opowieść? O tym musicie przekonać się sami, ale gwarantuję, że układając tą zawiłą układankę nie raz złapiecie się za głowę.

"Zabawa w chowanego" to nie tylko lektura obowiązkowa dla fanów autora, ale przede wszystkim propozycja dla tych, którzy lubią thrillery ze świetnie dopracowanym tłem obyczajowym. Tutaj klimat i napięcie łączy się z prozą życia a sama historia, chociaż liczy sobie niespełna trzysta stron, potrafi kilkukrotnie zmienić swój bieg. Wybornie bawiłam się podczas czytania, Guillaume Musso udowodnił swoją wielkość a sama lektura pozwoliła mi na moment zapomnieć o wszystkim co mnie otacza. 

sobota, 28 sierpnia 2021

"Jedyny prawdziwy król" Soman Chainani

 "Jedyny prawdziwy król" Soman Chainani, Tyt. oryg. One True King, Wyd. Jaguar, Str. 496


Finałowy tom bestsellerowej serii Akademia Dobra i Zła. Premiera filmu Netflixa na podstawie 1. tomu w 2022 roku!


Wśród schematycznych i monotonnych powieści trudno znaleźć serię, która okaże się oryginalna i dopracowana z każdym kolejnym tomem. Soman Chainani dowiódł jednak, że jego opowieść burzy schematy, przebija się przez mury i zjednuje sobie czytelników na całym świecie. W swoim szóstym, ostatnim tomie bajkowej serii zachwyca czytelnika wszystkim, pozwalając mieć nadzieję, że planowa ekranizacja dorówna książkowej wersji.

Ciężko mi uwierzyć, że to już ostatnia, finałowa i w dodatku szósta odsłona cyklu! Pamiętam dzień zachwytu nad pierwszą częścią, pamiętam jak wielkie wrażenie na mnie zrobiła oraz wiem, że początkowo historia miała zostać zamknięta w trylogii. Cieszę się, że autor poszedł dalej nie zważając na klątwę zbyt długich serii i pozwolił nam delektować się tą oryginalną fabułą. Muszę przyznać, że to właśnie pomysł na historię, drzemiący w niej oraz w pełni wykorzystany potencjał sprawił, że książki Somana Chainani okazały się tak rewelacyjne - odsłona bajkowego świata w zupełnie nowej formie stała się nie tylko emocjonalnym pewnikiem, ale i niezapomnianą przygodą.

O czym więc jest finałowy tom? O Kamelocie, Akademii Dobra i Zła oraz Bezkresnej Puszczy. Świat przedstawiony ponownie porywa nas w swoje objęcia, zachwyca malowniczymi scenami oraz rozbudowaną, bezkresną przestrzenią. Ważą się losy Tedrosa, który uniknął śmierci, ale wciąż nie jest pewny nadchodzących dni. Wąż mając po swojej stronie całą Puszczę niedługo stanie się Jedynym Prawdziwym Królem, zdolnym jednym pociągnięciem pióra zmieniać ludzkie losy. Tylko czy wszystko potoczy się po myśli bohaterów?

Zagadki, tajemnice, wyjawiane sekrety. Ponownie wkraczamy do świata bajki kierowanej raczej dla starszego czytelnika, których potrafi czytać między wierszami. Poza wyborną przygodą, niebezpieczeństwem oraz licznymi zaskoczeniami autor wprowadza również morały, ponadczasowe wartości i mądrości otoczone cudownym klimatem. Spędziłam wspaniałe chwile w towarzystwie ulubionych bohaterów, trzymałam za nich kciuki i z zapartym tchem wypatrywałam zamknięcia wszystkich wątków czy ostatecznego finału, który okazał się godnym zwieńczeniem serii. ]

"Jedyny prawdziwy król" zabrała mnie w podróż, której nie miałam ochoty opuszczać. Powrót do świata wykreowanego przez Soman Chainani był najlepszym co mogło mi się przydarzyć. Szósty tom okazał się idealnym dopełnieniem serii i jednocześnie wprowadził nowe wątki, by nieustannie coś się działo. Przykro mi na myśl, że ta historia dobiegła końca, ale jednocześnie doceniam wszystko to co autor ofiarował nam do tej pory. Jeśli jakimś sposobem przygoda z tą serią Was ominęła - obowiązkowo musicie nadrobić zaległości. 

piątek, 27 sierpnia 2021

"Podwójny pasjans" George R.R. Martin, Melinda M. Snodgrass

"Podwójny pasjans" George R.R. Martin, Melinda M. Snodgrass, Tyt. oryg. Double Solitaire, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 530


Kolejna odsłona pasjonującej rywalizacji superbohaterów przenosi nas na planetę Takis, rodzinną planetę dr Tachiona, z której pochodzi wirus dzikich kart.


Czas płynie zdecydowanie zbyt szybko. Jeszcze niedawno z zainteresowaniem przypatrywałam się nowej serii George'a R.R. Martina a dzisiaj trzymam w dłoniach już jej dziesiątą odsłonę. Nie wiem kiedy to zleciało, ale prawdę jest, że w dobrym towarzystwie minuty czasami przepływają przez palce.

Pytanie brzmi, czy tak rozległa seria nie jest czasem przesadą? Sama wolę jednotomowe powieści, do trylogii jestem już sceptycznie nastawiona. Z doświadczenia jednak wiem, że niektóre cykle warte są kontynuowania w dość pokaźniej liczbie książek, bo jak wiadomo - wyjątek potwierdza regułę a w tym przypadku "Podwójny pasjans" udowadnia, że Dzikie karty nie tracą na wartości.

Warunkiem poznania najnowszej części jest znajomość poprzednich tomów. Akcja w dużej mierze opiera się na wcześniejszych wydarzeniach, w dodatku świat przedstawiony nie bawi się już w detale tak jak na samym początku - tutaj czytelnik już wie czego oczekiwać, co dzieje się dookoła i jakie wartości czy zasady panują. Nie ma w tym jednak nic złego, ponieważ jeśli lubicie podobne klimaty a gatunek fantasy nie jest Wam obcy całą serię śmiało można potraktować jako dobry, wciągający serial.

Akcja jest dynamiczna, w fabule ciągle coś się dzieje a bohaterowie zaskakują charyzmą oraz indywidualnością. Wkraczamy ponownie do ogromnie rozbudowanego świata, w którym tak naprawdę wszystko jest możliwe. Są pościgi, niebezpieczne sceny, dramatyczne wydarzenia, zwroty w fabule oraz jest przygoda, intrygująca i pochłaniająca, pełna emocji oraz intrygujących postaci, których losy ani przez moment nie są nam obojętne. Nie będę nakreślać zarysu fabuły, ponieważ uważam, że w przypadku dziesiątego tomu nikomu nie jest to potrzebne, nadmienię tylko, że historia nie traci swojej atrakcyjności, nie jest nudna, nie ma przestojów, natomiast połączenia między bohaterami, ich przygody oraz doświadczenia przyprawiają czasami o zawrót głowy (w pozytywnym sensie!), gdy w przestrzeni między kosmicznej rozgrywa się historia o zamianie ciał, oddaniu dusz czy międzypokoleniowej walce.

"Podwójny pasjans" trzyma poziom swoim poprzedniczek i na pewno okaże się atrakcyjną lekturą dla fanów serii. Tych, którzy dopiero przypatrują się historii - odsyłam do zapoznania się z pierwszym tomem. Jeśli jednak szukacie historii wciągającej, ciekawej oraz przede wszystkim po brzegi wypełnionej przygodami w klimacie fantasy, nie możecie przejść obojętnie obok tego cyklu. 

"Jesteś dla mnie wszystkim" Beata Majewska

"Jesteś dla mnie wszystkim" Beata Majewska, Wyd. Jaguar, Str. 344

Patrick prosi Susan o rękę. Nareszcie!


O miłości, rodzinie oraz wyrzeczeniach w historii pełnej pokrętnych losów bohaterów. Beata Majewska ponownie zabiera nas w sam środek przygód Susan oraz Patricka odpowiadając na zadane w pierwszym tomie pytania.

"Jesteś dla mnie wszystkim" to ściska kontynuacja, której nie polecam czytać bez znajomości wcześniejszej części. Opowiada ciąg dalszy przygód głównych bohaterów, ich życiowe zawirowania oraz przeciwności z jakimi przyjdzie im się zmierzyć przed ślubem. Lekkim piórem oraz z naciskiem na wiarygodną kreację bohaterów autorka zabiera nas w sam środek powieści obyczajowej z zabarwieniem romantycznym.

Nie lubię amerykańskich imion w rękach polskich autorek, więc ciężko było mi przełknąć Patricka oraz Susan, chociaż sama ich historia okazała się ciekawa. On zamożny, wywodzący się z wielkiego rodu przedstawia swoją narzeczoną rodzinie a ona zderza się z panującymi w tej rodzinie zasadami. Dziewczynie nie podoba się fakt tych przedślubnych działań, ale robi co jej każą, żeby w końcu móc wieść wspólne życie z ukochanym. Nie trwa to jednak długo po tuż po ślubie Patrick odsłania swoją naturę.

Przyznaję, że chociaż książkę czytało się dobrze to wrzucam ją do worka tych mniej ambitnych lektur. Zrobiła się z tego telenowela, pojawiły się wielkie rody, zasady, mężowie, nieślubne dzieci, biologiczni ojcowie, politycy - istny misz-masz jeśli chodzi o bohaterów. Trochę to było jak na mój gust przekombinowane, nie zawsze realne, a już na pewno kilka działań ze strony głównej bohaterki nie mogę uznać za mądre, ale całość i tak oceniam dobrze, bo to taka lektura na odstresowanie się, żeby zająć czymś głowę. Wszystko musicie też przyjąć z dystansem, ponieważ autorka zabarwia całość humorem i nie wiarygodność tutaj ma królować a właśnie pozytywna atmosfera i zawirowania przyprawiające o uśmiech na twarzy.

Cieszę się, że sięgnęłam po kontynuację, ponieważ "Jesteś dla mnie wszystkim" umiliła mi leniwe popołudnie. Książka w sam raz na jeden, dwa wieczory, lekka, przyjemna i rozbrajająca w przypadku kilku scen. Mimo, że przyrównuję ją do telenoweli to nie uważam tego za jej wadę, ponieważ i takie książki są nam potrzebne. Plus za poczucie humoru oraz wykreowanych bohaterów. To dobry wybór na ciepłe dni, kiedy potrzebujemy odprężyć się po ciężkim dniu i zatopić w problemach literackich bohaterów. 

czwartek, 26 sierpnia 2021

"Kaktus" Sarah Haywood

 "Kaktus" Sarah Haywood, Tyt. oryg. The Cactus, Wyd. Albatros, Str. 414


Opowieść o miłości, która przychodzi zawsze nie w porę, o mierzeniu się z tym, co nieoczekiwane i godzeniu z tym, co nieuniknione.


Przyznam, że miałam ogromne oczekiwania co do tej powieści. Opis intrygujący, seria wydawnicza niezawodna a sama okładka przyciągająca wzrok. Jak się zatem oprzeć tym wszystkim zachętom? Sięgnęłam po "Kaktusa" z wielkimi oczekiwaniami a już po lekturze mogę napisać - nie zawiodłam się!

Komedia romantyczna to gatunek, który wciąż odkrywam. Nie wszystkie historie tego typu mnie śmieszą, nie wszystkie mnie również do siebie przekonują, ale jako, że w temacie książek nigdy się nie poddaję - wciąż próbuję. Bałam się więc, że historia Sarah Haywood może nie okazać się tak śmieszna i urocza jak obiecywano, bo w końcu autorka dopiero debiutuje i rozwija skrzydła, ale wszystko okazało się nad wyrost, ponieważ świetnie się bawiłam z bohaterami i może niekoniecznie śmiałam się w głos, ale szczery uśmiech mnie nie opuszczał.

Susan Green to bohaterka, którą z miejsca ogromnie polubiłam. Indywidualistka, babka z charakterem chociaż na początku może wydawać się nijaka. To jednak pozory, które umykają wraz z rozwojem fabuły, bo Susan jest przesympatyczna i nie da się jej nie lubić. To w końcu nieźle kująca bohaterka! Wiedzie uporządkowane życie, nie bawi się w emocje, uwielbia swoje mieszkanie i pracuje według własnych zasad. Niestety nagromadzenie pewnych nieprzewidywalnych zdarzeń sprawia, że Susan wbrew sobie traci nad wszystkim kontrolę. Czy pojawiający się w jej życiu niespodziewany sojusznik pomoże uratować to co stracone?

Wspaniali bohaterowie, życiowa fabuła oraz liczne zabawne sceny sprawiają, że trudno odłożyć tą powieść na bok. To opowieść o stracie, poszukiwaniu bezpieczeństwa oraz stabilności. To także opowieść o miłości tym piękniejszej, bo pojawiającej się znienacka - nie tylko do drugiej osoby, ale i kierowanej w stronę swojego dziecka. Haywood pięknie ujęła strach głównej bohaterki przed macierzyństwem, trudy związane z utratą matki, która nie będzie już obecna w jej życiu i nie powie jak powinna wychować własne dziecko oraz pokazała, że poukładane życie nigdy nie jest pewnikiem.

Cudownie bawiłam się podczas czytania i uważam, że to debiut zasługujący na wielki rozgłos. Powieść mądra, błyskotliwa oraz dojrzała, w dodatku porywająca od pierwszych stron. Z morałem i poczuciem humoru Sarah Haywood wprowadza nas do świata "Kaktusa" udowadniając, że nawet lekka proza może być wartościowa. Jestem ogromnie ciekawa nadchodzącej ekranizacji, ponieważ ta książka idealnie nadaje się, by przenieść ją na duży ekran. 

"Sprawa 1569" Jørn Lier Horst

"Sprawa 1569" Jørn Lier Horst, Tyt. oryg. Sak 1569, Wyd. Smak Słowa, Str. 420


Powrót do starej sprawy zawsze powoduje nieoczekiwany zwrot akcji.


Każdy z nas ma ulubieńców wśród autorów i pewniki wśród serii, które są idealnym umilaczem czasu. Lata temu odkryłam twórczość Jørna Liera Horsta, którego śmiało mogę zaliczyć właśnie do tej grupy - jego klasyczne kryminały są moim guilty pleasure i zawsze idealnie poprawiają mi humor. Cieszę się więc z każdego wydanego tomu jego serii a jest o czym mówić, ponieważ właśnie wydano piętnastą część, czyli "Sprawę 1569".

William Wisting, bohater łączący wszystkie tomy, to postać intrygująca, ciekawa i zawsze w pełni zaangażowana w sprawę. Znam go od dawna, więc wiem mogę na niego liczyć, wiem również, że jest niezawodny w doszukiwaniu się prawdy. Cieszę się zawsze na myśl o kolejnej sprawie jaką poprowadzi, więc najnowszy tom jego przygód pochłonęłam w oka mgnieniu.

12-1569/99. O co chodzi? William Wisting też tego nie wie, choć taki tekst widnieje na zagadkowym liście, który otrzymuje podczas swojego urlopu. Okazuje się, że to sygnatura akt sprawy mającej miejsce piętnaście lat temu. Dlaczego ktoś chce zatem odkopać przeszłość? Sprawa mająca swoje miejsce w 1999 roku została wyjaśniona i zamknięta, ale Wisting drążył temat i zrozumiał, że wcale nie powiedziano tutaj ostatniego słowa.

Autor pisze lekko, obrazowo, ale nie wdaje się w niepotrzebne szczegóły. Skupia się na zagadce, za każdym razem różnej dla nowego tomu, i tylko w niewielkim stopniu angażuje się w prywatne sprawy Wistinga co bardzo mi odpowiada. Fabuła skupia się na klasycznym przebiegu kryminału, mamy więc zbrodnię oraz zagadkę do rozwiązania, którą śledzimy z rosnącą przyjemnością, ponieważ pojawiają się ślepe zaułki oraz liczne zaskoczenia dodające historii uroku.

Jak zawsze wspaniale bawiłam się podczas lektury Jørna Liera Horsta. Znam autora na wylot, uwielbiam jego styl oraz podejście do tematu, zawsze również cieszę się z nowych zagadek jakie dla nas wymyśla. Niezawodna historia, sprawdzeni bohaterowie oraz przygoda, która odrywa nas od codziennych obowiązków to tylko wierzchołek góry pozytywów płynących z tej serii. "Sprawa 1569" nie jest kryminałem mrożącym krew w żyłach czy wstrzymującym nasz oddech - nie tym razem. Nie zmienia to jednak faktu, że całość czyta się z rosnącym zaciekawieniem, gdy zagadka jest lekka, ale od początku dająca do myślenia. Dla mnie - Horst jak zawsze okazał się niezawodny.

środa, 25 sierpnia 2021

"Angry God" L.J. Shen

"Angry God" L.J. Shen, Tyt. oryg. Angry God, Wyd. Kobiece, Str. 432 

Każde zło ma swoje źródło.


Wśród autorek powieści romantycznych L.J. Shen należy do grona moich zdecydowanych faworytów. To autorka, która mnie nigdy nie zawiodła, po której książki zawsze sięgam jako pewnik a która rozkochała mnie ogromnie w swojej najnowszej serii All Saints High. Wobec "Angry God" miałam więc ogromnie oczekiwania, które zostały spełnione z nawiązką.

Nie mogę uwierzyć, że przeszedł czas rozstać się z bohaterami a w nasze ręce trafia ostatnia, finałowa część. Wspaniale było towarzyszyć bohaterom, cudownie było przeżywać wraz z nimi wszelkie troski oraz niepowodzenia, które autorka skrupulatnie stawiała na ich drodze. I chociaż ogromnie czekałam na historię Vaughn'a, trudno mi ocenić którego z poznanych do tej pory bohaterów lubię najbardziej, ponieważ każdy wyróżniał się charyzmą i oryginalnością bliską mojemu sercu.

W romantycznym stylu, w scenerii po brzegi wypełnionej emocjami, L.J. Shen ukazuje nam obraz Vaughn'a Spencer'a jakiego do tej pory nie znałam. To chyba jedna z najbardziej tajemniczych postaci tej serii, tym bardziej więc kusząca. To postać silnie negatywna przy pierwszym spotkaniu, ponieważ buzuje w nim rozpacz, gniew, agresja i chęć zemsty. Wydaje się, że dla tego bohatera nie ma już ratunku i nawet Lenora, jedyna osoba w szkole, która ma odwagę mu się sprzeciwiać - nie wyciągnie go z prywatnego piekła. Jedynak czy wzajemna niechęć nie okaże się zbawienna dla obydwojga? 

Ależ to była historia! Emocjonalna petarda. Nagromadzenie skrajnych uczuć w tej powieści jest chyba jej największą zaletą, ale trudno to ocenić, gdy kreacja bohaterów jest tak dobrze poprowadzona a ich historia konkretna, szczegółowa oraz piekielnie wciągająca. Wszystko jest tutaj dopracowane w punkt, finał serii nie wydaje się tylko idealnym zakończeniem, ale przede wszystkim indywidualną powieścią o mroku dla którego słońce może już nie wzejść nawet za sprawą miłości. Autorka opowiada o trudnych doświadczeniach, bolesnej przeszłości, o samotności maskowanej agresją oraz potrzebie bycia chcianym oraz kochanym. L.J. Shen pisze tak, że łza się w oku kręci nad losem bohaterów a w sercu kiełkuje nadzieja, że dla każdego czeka dobre zakończenie.

Z nostalgią patrzę na całą serię, która idealnie wpasowała się w mój gust czytelniczy. Z tomu na tom losy bohaterów były mi co raz bliższe i całe to grono wskoczyło na listę najbardziej cenionych przeze mnie romantycznych postaci. Autorka nie zawiodła, emocje dopisały a sama fabuła zapadła mi głęboko w pamięci. Miałam rację, losy Vaughn'a okazały się najbardziej intrygujące przez jego przeszłość i charakter, ale autorka dodała do tego wszystkiego także tajemniczą historię angielskiej posiadłości tworząc takie tło, że "Angry God" pozostawił konkurencję daleko w tyle. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich czytelniczek o romantycznej duszy, które od podobnych książek oczekują czegoś więcej poza banalnym romansem - tutaj otrzymujecie fabułę na najwyższym poziomie. Takie książki dla kobiet znajdziecie tylko w księgarni Taniaksiazka.pl.

wtorek, 24 sierpnia 2021

"Dobrzy sąsiedzi. Kiedy zło mieszka tuż obok ciebie" Sarah Langan

"Dobrzy sąsiedzi. Kiedy zło mieszka tuż obok ciebie" Sarah Langan, Tyt. oryg. Good Neighbors, Wyd. Feeria, Str. 350

Sarah Langan z precyzją chirurga pokazuje nam, jak łatwo – zbyt łatwo – zapominamy o sile tkwiącego w każdym z nas mroku, który w najbardziej nieoczekiwanej chwili może doprowadzić do zbrodni.


Uwielbiam książki, w których akcja zahacza o małe miasteczka i zamkniętą na obcych społeczność. Uwielbiam powoli odkrywać ich sekrety oraz tajemnicę a także cenię sobie klimat, który zawsze takim historiom towarzyszy. Tym razem podobny motyw odkrywamy w lekturze Sarah Langan, która zachwyca podejściem do tematu oraz przedstawieniem różnorodnych sylwetek bohaterów.

Fabuła jest spokojna i wydaje się zdystansowana, ale to tylko pozory zbudowane na rzecz przedstawionych wydarzeń. Potrzebujemy bowiem chwili, by rozgościć się na Maple Street, ulicy na przedmieściach Long Isalnd, gdzie istnieją jasno wytyczone reguły postępowania oraz społecznego życia. Autorka wyjaśnia niewiele jednak na temat ciemniej strony życia sąsiadków, która ujawnia się wraz z kolejno przerzuconymi stronami. 

Wszystko zaczyna się od Wilde'ów, nowej rodziny wprowadzającej się na Maple Street. Inni niż wszyscy, łamiący niepisane zasady, dający pozostałym powody do plotek. Ona była miss piękności kusi wydekoltowanymi bluzkami, on były muzyk przyciąga wzrok wielkimi tatuażami. Jednak to rodzina jak każda inna, z dwójką dzieci, z potrzebą zaakceptowania przez otoczenie. Niestety nie tym razem, ponieważ pozorny ład burzy tragedia, która powoli ujawnia prawdziwą naturę mieszkańców. I wierzcie mi na słowo - będzie naprawdę niebezpiecznie.

Jedna sąsiadka napędza machinę, która powoli przetacza się przez miasteczko. Prowodyrka rozpoczyna samosąd nie myśląc o nieuchronnych konsekwencjach. Czytelnik z rosnącym zainteresowaniem obserwuje zmianę zachodzącą w bohaterach a jego krew w żyłach krzepnie na wzmianki o tym jak okrutni i bezwzględni się stają pod naporem chwili. Autorka bardzo trafnie oddała naturę człowieka, stopniowała napięcie, podtrzymywała mroczny klimat, ukazała bohaterów jako tych niejednoznacznych - ani dobrych, ani złych. Maple Street na oczach czytelnika przybiera barwę mroku i gotowa jest pozwolić swoim mieszkańcom na wszystko.

To thriller, który na początku wydaje się zbyt lekki, zbyt powolny, ale książka ta zdecydowanie nabiera wraz z rozwojem fabuły. Królują tutaj pozory, zbrodnie oraz liczne zaskoczenia, które sprawiają, że "Dobrzy sąsiedzi" pochłaniają bez reszty. Mrok spada na bohaterów, odbija się na czytelnik, który nie ma pojęcia jaki finał na niego czeka a cała historia okazuje się znacznie lepsza niż nie jeden filmowy dreszczowiec. Ja jestem zachwycona lekturą!

Przedpremierowo: "Niewinny" Graham Moore

 "Niewinny"
Graham Moore, Tyt. oryg. The Holdout, Wyd. W.A.B., Str. 432
PREMIERA: 1 września 2021r.


W tej sprawie nikt nie mówi całej prawdy i każdy ma coś do ukrycia...


Jeśli lubicie powieści, w których podejrzenie o popełnioną zbrodnię trafia na niemal wszystkich bohaterów, mnożą się niedopowiedzenia oraz zagłębiamy się w profile psychologiczne - polecam Wam sięgnąć po "Niewinnego", thriller ze stosunkowo wolną akcją, ale za to wciągający w lawinę sprzecznych wydarzeń.

Miałam inne oczekiwania, liczyłam na mocną dynamikę i wybuchy zaskoczeń. Autor miał jednak inną wizję dla swojej lektury i muszę przyznać, że ta powolnie prowadzona akcja miała nawet pewien urok - lepiej mogłam poznać detale, bardziej przyjrzeć się wszystkim postaciom, porozglądać się po fabule, która może pochwalić się licznymi wątkami pobocznymi co na pewno przemawia na jej korzyść.

Bobby Nock, nauczyciel, zostaje oskarżony o uwiedzenie i zamordowanie swojej uczennicy. Jessica była wyjątkową dziewczyną, ponieważ mogła pochwalić się dziedziczeniem miliardowej fortuny potentata na rynku nieruchomości. Czy właśnie to wpłynęło na Bobby'ego gdy dokonywał swojego brutalnego czynu ?A może to nie on jest w tym wszystkim winny? Sprawa dostaje wielkiego rozgłosu, gdy ława przysięgłych uznaje nauczyciela za niewinnego a dziesięć lat po wydarzeniach powstaje serial dokumentalny, który na nowo pozwala wejść w śledztwo i odkryć nowe fakty. Nikt jednak nie spodziewa się, że dojdzie do kolejnego morderstwa, które stanie się ostateczną rozgrywką w sprawie.

Trudno domyślić się przebiegu fabuły, ponieważ autor zaskakuje czytelnika misternie utkaną siecią kłamstw. To kryminał z elementami thrillera, z morderstwem na pierwszym planie i poszukiwaniem winnego na czele, bo chociaż zderzamy się z licznymi ślepymi zaułkami to wciąż podążamy w konkretną stronę. Żałuję, że zabrakło tutaj wspomnianego wcześniej dynamizmu, bo szybsza akcja mogłaby tutaj podziałać na emocje, ale całość i tak oceniam jako świetną lekturę do poczytania późnym popołudniem, która wciąga na całego.

"Niewinny" poza typową zagadką kryminalną porusza kilka ważnych problemów, w tym dyskryminację rasową. Podobała mi się ta odskocznia od fabuły, to wplecenie współczesnego problemu w historię o dość jednoznacznym wydźwięku. Graham Moore napisał powieść kameralną, przypominający labirynt kłamstw i niedomówień, historię zakręconą, ale wciągającą i angażującą wyobraźnię. Cieszę się, że dałam szansę tej lekturze, bo spędziłam w jej towarzystwie kilka dobrze zorganizowanych godzin.

poniedziałek, 23 sierpnia 2021

"Chwyć mnie" A.L. Jackson

 "Chwyć mnie" A.L. Jackson, Tyt. oryg. Catch Me When I Fall, Wyd. Muza, Str. 416


Porywająca historia miłosna autorki bestsellerów z listy New York Timesa!


Oto nowa odsłona cyklu A.L. Jackson, czyli powracamy do serii Falling Stars! Czy w tym tomie czeka nas również sporo emocji oraz romantycznych scen? O tym postanowiłam przekonać się osobiście. 

"Chwyć mnie" opowiada o Emily, dziewczynie poznanej w pierwszym tomie jedynie jako drugoplanowa postać. Dziś staje na pierwszym planie i opowiada czytelnikom o jej życiu w trasie. Zespół, który rozwija ma szansę stać się jednym z najczęściej słuchanych a ona sama czuje się szczęśliwa tym co posiada. Niestety jednego dnia zbyt duża ilość alkoholu i ulotność chwili pchają ją w ramiona seksownego przedstawiciela wytwórni płytowej. Jedna noc zmienia wszystko i wpływa zaskakująco na przyszłość obydwojga.

Emily to świetna bohaterka, taka której nie da się nie lubić. Royce natomiast jej dorównuje - silny, zdeterminowany, by dążyć do celu a jednak popełnia jeden kluczowy błąd. Mówi się, że serce nie sługa co w przypadku tych postaci będzie miało solidne uwarunkowanie, ponieważ ich historia zostanie oparta na wzajemnym przyciąganiu oraz odpychaniu, gdy do głosu zostanie dopuszczony także rozum. Polubiłam ich dużo bardziej niż bohaterów pierwszego tomu co pozwala mi sądzić, że dalej będzie tylko lepiej.

Autorka postawiła na mocny wydźwięk przeszłości. Zarówno Emily jak i Royce zmagają się z trudnymi doświadczeniami przez co ich opowieść zyskuje na wiarygodności, fabuła jest bardziej rozbudowana a emocje mają konkretne podstawy. Obydwoje ukrywają przed sobą prawdę na swój temat, więc tylko czytelnik wie na początku z czym się zmagają a ta bliskość z postaciami wpływa jeszcze lepiej na odbiór całej lektury. Pojawia się przy tym sporo emocji, nadziei oraz oczekiwań, gdy autorka w tekst wplata wartości oraz subtelny morał.

"Chwyć mnie" to lektura prosta, nie będę Was oszukiwać. Typowy romans z wykorzystaniem znanych schematów. Owszem. Jednak książka pisana jest dobrym stylem, chwyta intrygujące momenty z życia bohaterów i ogólnie mimo braku zaskoczeń potrafi wciągnąć, oczarować czytelnika i zauroczyć losami bohaterów. Dobrze się to czyta, całość przebija nawet tom pierwszy, który również przypadł mi do gustu a autorka pozostawia nadzieję, że kolejna para bohaterów w nadchodzącym tomie może jeszcze lepiej trafić do naszych serc. Tymczasem jednak polecam Wam twórczość A.L. Jackson jeśli jesteście romantycznymi duszami, ponieważ autorka potrafi pięknie uchwycić ulotność chwili, potrzebę akceptacji oraz miłości.

niedziela, 22 sierpnia 2021

"Ghost" A. Zavarelli

"Ghost" A. Zavarelli, Tyt. oryg. Ghost, Wyd. Niezwykłe, Str. 294


Trzeci tom legendarnej zagranicznej serii o irlandzkich i rosyjskich mafiosach!


Mafia, miłość, która nie powinna mieć miejsca oraz niebezpieczne zagrania to ostatni hit w literaturze romantycznej. Schemat znany, powielany i już wykorzystany z każdej możliwej strony a jednak w rękach dobrych autorek takie historie wciąż mogą być intrygujące oraz wciągające.

Pisząc o tym mam na myśli A. Zavarelli, która stoi na czele autorek odnajdujących się w tym konkretnym gatunku i tuż obok Reilly czy Brianne tworzy jak na mój gust najciekawsze fabuły. Jej lekkie pióro oraz dość pokaźna wyobraźnia pozwalają tworzyć zawiłe historie oparte na niebezpieczeństwie oraz skrywanym pożądaniu, które powoli acz skrupulatnie prowadzą nas do zaskakującego finału.

Trzeci tom serii Boston Underworld to kolejna niezależna przygoda nowej pary bohaterów, więc jeśli macie ochotę zacząć właśnie od tego tomu - proszę bardzo. Osobiście polecam zachowanie chronologii, ale nic nie stracicie poza drobnymi niuansami czy dobrą zabawą, gdy zaczniecie od końca. To jedna z tych serii, która w każdym tomie skupia swoją uwagę na losach innej pary romantycznych bohaterów a jedynie otacza się tłem charakterystycznym dla całego cyklu.

W twórczości A. Zavarelli podoba mi się jej zaangażowanie w sprawę. Każda książka wychodząca spod jej pióra nie jest lekką historyjką ślizgającą się po treści, ponieważ otrzymujemy konkretną, dość mroczną i bezwzględna fabułę, która trzyma w napięciu i przekonuje do siebie klimatem. Plusem jest także kreacja głównych bohaterów, którzy dynamicznie zmieniają się pod naporem przeżytych doświadczeń a od samego początku czytelnik ma przyjemność śledzić nie tylko ich aktualne poczynania, ale także poznać targające nimi demony przeszłości. W tym tomie poznajemy historię Talli, która myśląc, że życie w końcu dało jej szansę na szczęście podążała za swoją miłością aż do Meksyku, gdzie okazało się, że wszystko jest przedstawieniem zorganizowanym na potrzeby Aleksieja Nikolaeva. Dziewczyna, która dorastała w rodzinach zastępczych potrzebowała jedynie akceptacji i zrozumienia a została porwana i sprzedana, wplątując się przy tym w mafijne porachunki co jedynie dowodzi, że fabuła może pochwalić się konkretnym przesłaniem czy zwrotami akcji.

"Ghost" trzyma poziom poprzednich tomów i wyciąga z dość oklepanego już tematu historię, którą czyta się z przyjemnością. Autorka stworzyła konkretne tło i nadała swojej fabule wiarygodne kształty przez co historia głównej bohaterki niemalże czyta się sama. Dużo emocji, niebezpieczeństwo oraz zaskoczeń zagwarantowało mi przyjemną lekturę w której miłość konkurowała z ludzką bezwzględnością. A. Zavarelli po raz kolejny przekonała mnie zatem do swojej twórczości i mam nadzieję, że nie powiedziała w tym temacie jeszcze ostatniego słowa. 

"Tylko nie on" Kennedy Fox

"Tylko nie on" Kennedy Fox, Tyt. oryg. The Two of Us, Wyd. Muza, Str. 320


Gdy świat ogarnia pandemia, w kwarantannie rodzi się miłość.


Powiedziałam sobie, że będę omijać książki związane z pandemią szerokim łukiem. Dość mam tego tematu na co dzień, więc lektury nie powinny mi przypominać o trudnych, aktualnych czasach. Swoje postanowienia nagięłam jednak dla Kennedy Fox, której książki romantyczne bardzo lubię, podobnie jak styl autorki i jej podejmowane tematy, więc postanowiłam zaryzykować. Pytanie więc co z tego wyszło?

Lekki styl, swobodna fabuła i sympatyczni bohaterowie składają się na obraz pierwszego tomu nowej serii autorki. Od początku można wyczuć charakterystyczną rękę Fox, czyli skupienie się przede wszystkim na przeżyciach i losach głównych postaci. To mi odpowiada, ponieważ gatunek w jakim pisana jest ta historia nie wymaga od autorów mocnych zwrotów akcji w fabule czy rozbudowanego świata przedstawionego, więc wszystko ratują sylwetki bohaterów - w tym przypadku wiarygodne i pełnowymiarowe.

Cameron staje się jedną z ofiar pandemii. Gdy władze wcielają w życie lockdown, wyjeżdża z Nowego Jorku, by zaszyć się w urokliwej górskiej willi i dokończyć ostatni rok studiów. Nie spodziewa się, że na miejscu spotka przyjaciela z dzieciństwa, Elijaha, który podobnie jak ona, przyjechał schronić się przed światem i zająć pracą. Kiedyś, w dzieciństwie, wzajemnie się w sobie podkochiwali, jednak życie rozdzieliło ich przyjaźń. Czy zamknięci i odseparowani od świata na nowo odkryją w sobie dawne uczucia?

Ona bogata, on biedny, ona naiwna i lekkomyślna, on nastawiony na cel. Na początku nie polubiłam Cameron, której charakterek miał więcej wad niż zalet, skupiłam się za to na słodkim Elim, całkowitym przeciwieństwem dziewczyny. Z czasem jednak Cam zyskała w moich oczach, gdy zaczęła się otwierać a ich więź okazała się emocjonalna i urocza. Wciąż jednak utrzymuję, że pandemia nie jest dla mnie jeśli chodzi o tło wydarzeń, może za szybko pojawiła się w lekturach, może mam już po prostu dość tego tematu, ale odebrało mi to trochę przyjemność z czytania i przy każdej wzmiance uciekała romantyczna chwila. Nie mniej przyznaję, że dobrze bawiłam się podczas lektury i na pewno sięgnę po kontynuację.

"Tylko nie on" to typowa historia w romantycznym stylu. Bohaterom sprzyja zamknięcie a czytelnik cieszy się, że każdy kolejny dzień na odludziu pozwala im otwierać się i wyjawiać prywatne troski. Czasami zabawnie, kiedy indziej uroczo, zawsze lekko i ciekawie, czyli Kennedy Fox znowu nie zawodzi i w powieści pisanej na modłę współczesnych problemów porusza temat izolacji, pandemii oraz miłości zapomnianej przez czas.

piątek, 20 sierpnia 2021

"Alanna. Pierwsza przygoda" Tamora Pierce

"Alanna. Pierwsza przygoda" Tamora Pierce, Tyt. oryg. Alanna: The Song of the Lioness, Wyd. Poradnia K, Str. 264

Czy jej marzenia się spełnią i stanie się legendą?


W poszukiwaniu lekkiej i przyjemnej lektury trafiłam na powieść Tamory Pierce, pierwszy tom wprowadzający do świata fantasy. Twórczość autorki miałam okazję poznać w przypadku jej wcześniejszych książek, więc mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać i faktycznie okazało się, że otrzymałam wciągającą przygodę w sam raz na leniwe popołudnie.

To przypomnienie czytelnikom serii wydanej w ubiegłych latach, historii którą być może wielu z Was kojarzy z jej oryginalnej wersji. My dziś otrzymujemy odświeżenie lektury, wprowadzenie w pierwszym tomie do serii Świat Tortallu oraz obietnicę, że z tomu na tom czeka na nas niebanalna, sympatyczna przygoda, która porywa w swoje objęcia i pozwala się zrelaksować.

Tytułowa Alanna to rezolutna dziewczyna, która już od pierwszych stron pozwala się lubić. Podobnie jest z resztą z jej bratem, Thomem, który dorównuje dziewczynie. Połączenie pomiędzy nimi jest silne a łącząca ich więź - pięknie opisana. Miło czytało się o ich wzajemnym poparciu czy zrozumieniu zaczynając od wspólnych narzekań po misje wykonywane ramię w ramię. To również ich wzajemne zrozumienie pomogło przeżyć nowe przygody, ponieważ zamienili się miejscami, by Alana pod nową tożsamością uczyła się bycia rycerzem, natomiast Thomas zagłębiał tajniki magii.

Fabuła jest prosta, akcja dynamiczna a rozgrywane wydarzenia przyjemnie wpływają na wyobraźnię czytelnika. Książka jest lekka, bardzo młodzieżowa i nie nastawiajcie się na wielkie zaskoczenia czy fajerwerki, ale nie skreślajcie jej również od razu - historia nabiera kształtów wraz z rozwojem fabuły i zyskuje w oczach z każą kolejno przeczytaną stroną. 

Poznajemy historię z morałem w tle, nawiązującą do więzi pomiędzy bliźniakami, opowiadającą o odwadze, walce, dążeniu do celu. Chociaż samej fantastyki jest tutaj trochę za mało, to nie przeszkadza jednak w delektowaniu się podążaniem drogą nastoletniej bohaterki. Śledzimy jej historię w rycerskiej szkole, poznajemy nowych przyjaciół oraz potencjalnych wrogów dziewczyny i wraz z nią pokonujemy nowe przeciwności.

To miły wstęp do serii, która na pewno nabierze rozpędu wraz z kolejnymi odsłonami cyklu. "Alanna. Pierwsza przygoda" to zaledwie wprowadzenie do nowego świata a już mogę powiedzieć, że czuję potrzebę szybkiego poznania kolejnych przygód uroczych bliźniaków. Powieść lekka, niekoniecznie ambitna (ale z pięknymi morałami w tle!) to nastawienie na młodzieżową fantastykę, która zaskakuje sporą liczbą współczesnych wartości. Jestem bardzo zadowolona z lektury, po której oczekiwałam dokładnie to co czekało na mnie wewnątrz i liczę, że nie będę musiała długo czekać na kontynuację.

"Pewnej sierpniowej nocy" Victoria Hislop

"Pewnej sierpniowej nocy" Victoria Hislop, Tyt. oryg. One August Night, Wyd. Albatros, Str. 288


Powieść „Pewnej sierpniowej nocy” zachwyci miłośniczki sag rodzinnych i twórczości Lucindy Riley.


W mojej biblioteczce znalazła się książka, która wydawała się idealną lekturą na wakacyjne, upalne dni. Nie zastanawiałam się więc ani chwili i od razu sięgnęłam po "Pewnej sierpniowej nocy", która porwała mnie w objęcia cudownej historii.

Lektura jest stosunkowo krótka, ale pisana tak, że od razu porywa wyobraźnię czytelnika w wir rozgrywanych wydarzeń i odrywa go od codzienności. Trochę się obawiałam czy brak znajomości pierwszego tomu wykluczy radość z czytania, ale absolutnie nie - to piękna saga rodzinna skupiająca się na wybranych bohaterach, więc czytało mi się lepiej niż dobrze a tym samym na pewno nadrobię zaległości w serii, bo jestem ciekawa co wcześniej miało miejsce w życiu Anny, Marii, Andreasa oraz Manolisa.

To co już na starcie rzuca się w oczy, to piękne przedstawienie Grecji. Miejsce to jest tłem wydarzeń, ale wydaje się żywym, pełnowymiarowym bohaterem ze swoimi prywatnymi sprawami oraz sekretami. Autorka wspaniale oddała ducha Grecji, pięknie ujęła uroki miejsca oraz klimat wiszący w powietrzu, który był idealnym tłem dla rozgrywanych wydarzeń mających miejsce w roku 1957. To wtedy na wyspie Spinalonga zostaje zlikwidowana kolonia trędowatych i tak rozpoczyna się trudna, bolesna przygoda bohaterów. Poznając Marię i jej siostrę nie spodziewałam się, że ich losy potoczą się tak tragicznie a jednak nie mogłam przestać trzymać kciuki za to, by jednak cało wyszły z tej trudnej sytuacji.

Autorka podejmuje trudne tematy. Pisze o chorobie, która jest naznaczona piętnem śmierci, ukazuje jak ludzie radzą sobie w obliczu takiego kataklizmu. Wszechobecny lęk i napiętnowanie miejsca już po zamknięciu sprawy staje się niemym świadkiem dalszych przygód bohaterek, które w pocie czoła walczą o lepszy byt dla siebie oraz swojej rodziny. Anna i Maria to wspaniałe postacie, których losy ani przez mement nie było mi obojętne a ich opowieść otoczona mnóstwem emocji cały czas walczyła o zachowanie świadomie realności wydarzeń.

Saga rodzinna z dramatami w tle opowiada o losach rodziny, która została wystawiona na wielką próbę. "Pewnej sierpniowej nocy" wzbudza wiele pytań w głowie czytelnika, ale przede wszystkim wciąga go w wir niebanalnej opowieści przepełnionej prozą życia oraz bezwzględnością choroby. Victoria Hislop oczarowała mnie swoim stylem oraz pomysłem na fabułę, więc już teraz biegnę nadrobić zaległości w pozostałych jej książkach.

czwartek, 19 sierpnia 2021

"Giovanni" Bethany-Kris

 "Giovanni" Bethany-Kris, Tyt. oryg. Giovanni, Wyd. Niezwykłe

Znajomość z Giovannim Marcello mogła okazać się największą pomyłką w jej życiu, ale Kim nie potrafiła się oprzeć.


Często, trzymając w rękach daną książkę, zastanawiam się czym mnie zaskoczy i czy będzie lepsza od konkurencyjnych tytułów. Zazwyczaj takie myśli nachodzą mnie w przypadku książek, które powielają dany motyw, wydawać by się mogło spisany już dawno na straty. A jednak, tak jak w przypadku "Giovanni", chociaż temat mafijny budził moje wątpliwości, spędziłam miło czas przy lekturze i upewniłam się w przekonaniu, że w morzu podobnych do siebie książek można złowić wciągające historie.

To drugi tom serii, którą możecie czytać dowolnie. Autorka podąża znanym stylem fabuły opartej na tym samym świecie, ale w każda kolejna książka opowiada o innej parze bohaterów. Bethany-Kris pisze lekko, obrazowo i potrafi nieźle manewrować emocjami, przez co łatwo można wkroczyć do świata postaci i kibicować im w osiągnieciu danego celu. 

Tym razem to tytułowy Giovanni opowiada swoją historię a ja muszę przyznać, że to bardzo intrygujący bohater. Autorka obdarzyła go charyzmą, charakterkiem oraz wewnętrznym urokiem, więc szybko oczarował mnie swoim stylem bycia i beztroskim nieprzestrzeganiem reguł. W innym przypadku nigdy nie spotkałby Kim, narzeczonej innego członka mafii, zakazanej dla pozostałych. Jednak nie od dziś wiemy, że serce rządzi się swoimi prawami a dwója bohaterów poczuła chemię do siebie już przy pierwszym spotkaniu - tym samym skazując siebie oraz czytelnika na burzliwą, niebezpieczną oraz pełną emocji przygodę.

Lekki, ale obrazowy styl, nacisk na dynamiczną fabułę, która jednak rozwija się bardziej w drugiej połowie książki, niebezpieczne zagrywki oraz próba wyrwania ukochanej z rąk okrutnego przeznaczenia składają się na nową lekturę Bethany-Kris. Chętnie czyta się historię postaci wystawionych na próbę serca, więc romantyczne dusze na pewno znajdą tu coś dla siebie. Cieszę się, że zdecydowałam się poznać dalsze losy rodziny Marcello, bo w ich towarzystwie zawsze spędzam miło czas.

To nie jest książka inna niż wszystkie, nie zaskoczy Was oryginalnymi zwrotami w fabule czy nieprzeciętnym finałem. Jednak za sprawą uroku, dobrego stylu autorki oraz intrygujących bohaterów całość czyta się z rosnącą przyjemnością. "Giovanni" zapewni kilka leniwych popołudniowych godzin opowiadając historię najmłodszego z braci Marcello. Jeśli więc lubicie romanse mafijne lub szukacie w tym motywie najlepszych autorek - polecam.

Przedpremierowo: "Walc dla Izabeli" Natalia Thiel

 "Walc dla Izabeli"
Natalia Thiel, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 472
PREMIERA: 7 września 2021r.

Porywająca opowieść o poświęceniu, niezłomnej walce o miłość i życie w obliczu wojennego zła.

Lubicie książki z motywem wojennym w którym króluje wątek romantyczny na równi z prawdziwym życiem? Jeśli tak, polecam Wam zapisać sobie tytuł książki Natalii Thiel, ponieważ "Walc dla Izabeli" łączy w sobie wszystko co w tym gatunku niezbędne.

Autorka powoli wprowadza nas w realia swojej powieści, pozwala zagłębić się w temat i ładnie kreśli wszystkie detale. Już na pierwszych stronach wyłapać można wiarygodne, trafiające prosto do serca czytelnika emocje a to jedynie wstęp do historii, która okaże się wielowarstwową opowieścią o życiu w niełatwych dla wszystkich czasach.

Przenosimy się do roku 1939 i poznajemy tytułową Izabelę Langer, młodą i beztroską dziewczynę, której myśli zaprząta nadchodzący bal wakacyjny. Jeszcze wtedy nie analizuje swoich polsko-niemieckich korzeni, nie przejmuje się przyszłością, bo w głowie jej tylko nadchodząca letnia zabawa. Nie spodziewa się, że poznając pianistę Jakuba Abramowicza zakocha się i inaczej będzie postrzegać świat, gdy nadciągnie wojna a ona, niemka z nazwiska, będzie musiała jak ognia strzec swojego ukochanego z Żydowskimi korzeniami.

Natalia Thiel bardzo umiejętnie oddaje realia wojny. Okupacja i rozpoczynające się represje niosą wiele emocji, słychać wybuchy, strzały i pojawiają się ofiary, ale w sercu czytelnika wciąż tkwi pytanie co dalej z Izabelą i Jakubem, parą z pozoru idealną, która została wystawiona na tak okrutny los. Nagle na naszych oczach beztroska dziewczyna zmienia się w kobietę, która bierze sprawy w swoje ręce i ta zmiana zachodząca w postaci na naszych oczach jest chyba największym atutem powieści, którą pozytywne aspekty otaczają z każdej strony. Sam Jakub się nie zmienia, on nie musi, bo od początku ujmuje swoją charyzmą i oddaniem a przez to miłość jaka nawiązuje się pomiędzy tą dwójką bohaterów wręcz ściska za serce.

Wiarygodna, szczera i odważna. W dodatku z masą przeróżnych emocji. Czytając "Walc dla Izabeli" nie mogłam przestać rozmyślać o tym co będzie dalej, jak ostatecznie potoczą się losy bohaterów, bo chociaż chciałam dla nich jak najlepiej to miałam poczucie otaczającej ich tragedii. Autorka wspaniale oddała świat bezwzględności i ludzkiej furii, pokazała trud wojny i lęk głęboko zakorzeniony w ludziach przełamując to szczerym, pięknym uczuciem, które wydawało się nie wystarczać, by na nowo pokolorować świat. To piękna powieść, która zauroczy Was od pierwszych stron i mam nadzieję, że nie przejdziecie obok niej obojętnie, bo wiem o czym piszę - czytałam ją jeszcze przed premierą i przepadłam bez reszty.

"Jak powietrze" Agata Czykierda-Grabowska

"Jak powietrze"
Agata Czykierda-Grabowska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 416

Na ten powrót czekali wszyscy. Kultowa powieść Jak powietrze autorstwa Agaty Czykierdy-Grabowskiej znów w sprzedaży!

Bywają książki o których szybko się nie zapomina. Bywają historie, które wciągają nas bez reszty. Bywają powieści, o których marzymy by mogły ziścić się w realnym świecie.

Oliwia to bohaterka, która wbrew pozorom ma wszystko - dobry dom, przystojnego chłopaka i życie, o jakim marzą zwykli ludzie. A jednak nie czuje się do końca szczęśliwa w rzeczywistości, która ją otacza. Gdy pewnego dnia los stawia na jej drodze Dominika - wszystko powoli zaczyna nabierać zupełnie innego znaczenia.

Macie teraz przed oczami obraz bohaterki całkowicie rozkapryszonej i do bólu rozpieszczonej? Takiej pozornie grzecznej dziewczynki z dobrego domu, która ma swoje za uszami? Niestety, ale muszę Was rozczarować - nic takiego nie ma tutaj miejsca. Oliwia zrywa ze wszelkimi możliwymi schematami, które pojawiły się do tej pory jako osobowości różnych bohaterek. Owszem, mieszka w dobrym domu, ale przy tym pokład empatii jaki ze sobą niesie i zrozumienie dla drugiego człowieka wprawa w konsternację. Bo przecież chciałoby się móc podenerwować na rozkapryszoną główną bohaterkę, która drażni i irytuje. A w tej powieści nie mamy takiej możliwości. Nie da się nie lubić Oliwii, podobnie jak nie da się nie zapałać sympatią do Dominika. Ta dwójka została ze sobą połączona w zupełnie nieoczekiwany sposób, a jednak relacja jaka się pomiędzy nimi rodzi jest tak oczywista, że miejscami miałam ochotę popchnąć tą dwójkę ku sobie, by szybciej doprowadzić do oczekiwanego z mojej strony finału.

Realni, pełnowymiarowi i przesympatyczni bohaterowie to nie jedyny atut tej powieści. Właściwie składa się ona z pomniejszych idealnie do siebie pasujących elementów, które w końcowym rezultacie prowadzą do spójnej całości. Nie ma dobrej historii bez przejmującego wątku romantycznego, więc i tym razem mogę śmiało napisać - jest on obecny - i to jaki! Oliwia pochodzi z dobrego domu i klasa społeczna do której należy jest wyższa niż ta, w której funkcjonuje Dominik. To chłopak o mocnej osobowości, który chociaż każdego dnia mierzy się z mnóstwem wyzwań i pokonuje rzucane przez los pod jego nogi kłody, to nie traci zapału do tego, by iść na przód. Nie robi tego dla siebie, a dla swojej małej rodziny, która czeka na niego z utęsknieniem każdego dnia - dwójki rodzeństwa, wokół których kręci się cały jego świat.

Czy jest w tym wszystkim jeszcze miejsce na miłość? Myślę, że to uczucie zawsze znajdzie dla siebie miejsce, w każdych okolicznościach. Tym razem pojawiło się coś więcej niż tylko uczucie łączące ze sobą dwójkę pogubionych młodych dorosłych - tym razem pojawiły się rodzinne wartości, rzeczywiste problemy i realne potyczki, w których przyszło brać udział głównym bohaterem. Droga do osiągnięcia pełni szczęścia jest trudna i wyboista, ale czy nie warta zachodu?

"Jak powietrze" to cudowna, przepełniona masą niezapomnianych emocji powieść, od której nie można się oderwać. Miłość przeplata się z prawdziwym życiem, a powieść przenika do krwi. Takich historii nam potrzeba - prawdziwych, świeżych, które trafiają do naszego serca i za nic nie chcą go opuścić. Gorąco polecam!

środa, 18 sierpnia 2021

"Niebezpieczna transakcja" Lara Kos

"Niebezpieczna transakcja" Lara Kos, Wyd. Muza, Str. 352

Tu nie ma miejsca na prawdziwą miłość, jest tylko mroczny biznes.


Erotyk erotykowi równy nie jest, ale zazwyczaj utrzymuje tą samą koncepcję - lekko, namiętnie i niezobowiązująco. Lubię ten gatunek i chętnie sięgam po książki utrzymane w tym stylu w wolne, leniwe popołudnia, ale żeby książka mnie wciągnęła mimo podejmowanych schematów, musi mieć w sobie emocje oraz konkretną fabułę. Niestety w przypadku "Niebezpiecznej transakcji" nie otrzymałam dokładnie tego, czego chciałam.

To książka utrzymana w znanym stylu, erotyk rzucający się w oczy już od pierwszej strony. I właściwie nie miałabym nic przeciwko, gdyby nie tak silne nastawienie autorki na to, by przekonać czytelnika co do zmysłowości i emocjonalności wszystkich scen, bo przełożyło się to na przesadę oraz spore przerysowanie zarówno wydarzeń jak i bohaterów. 

Sandra, główna bohaterka, znudzona swoim życiem rzuca się w wir erotycznych uniesień z seksownym choć tajemniczym biznesmenem. Rezygnuje z wieloletniego związku, zapomina o zdrowym rozsądku i przekonana, że bajkowe łóżkowe ekscesy z poznanym mężczyzną są jej spełnieniem marzeń zamyka oczy na to co ją otacza. Przyznaję, że to bardzo denerwująca bohaterka, która nieźle mnie zmęczyła swoim irracjonalnym oraz lekkomyślnym podejściem do sytuacji. W pewnym momencie zostaje porwana, wystawiona na akcję i licytowana niczym rzecz a w niej nie widać żadnych emocji, wręcz miałam wrażenie, że cała sytuacja nawet się jej podoba mimo jakiś tam narzekań. Mówię więc nie kreacji tej postaci, w ogóle nie polubiłam się z Sandrą i uważam ją za najsłabszy punkt tej lektury.

Z fabułą było lepiej, choć też mam sporo uwag. Coś przynajmniej się działo. Najpierw poznajemy tajemniczego biznesmena, później próbujemy rozgryźć jego sekret. Od początku widać, że coś próbuje ukryć przed dziewczyną a tym samym otwiera się przed nami motyw darknetu, który gdyby autorka przyłożyła się do tego bardziej niż do erotycznego zaślepienia Sandry - coś mogłoby z tego być. Niestety tylko ślizgamy się po temacie, coś tam wiemy, ale nie za wiele a sama historia wydaje się płaska i pozbawiona emocji przez to praktycznie nie czułam się zaangażowana w fabułę.

"Niebezpieczna transakcja" tym razem okazała się dla mnie lekturą nietrafioną. Nie podobała mi się kreacja głównej bohaterki i myślę, że to już pociągnęło za sobą lawinę mojego braku zaangażowania. Słabo przedstawione emocje a czasami nawet ich brak, historia bez konkretnego motywu przewodniego choć z potencjałem do wykorzystania okazała się płaska i za mocno schematyczna. Dlatego wybór pozostawiam Wam - jeśli jesteście ciekawi, spróbujcie! Chętnie poznam Wasze opinie i podzielę się wrażeniami z lektury.

wtorek, 17 sierpnia 2021

"Billy Summers" Stephen King

 "Billy Summers" Stephen King, Tyt. oryg. Billy Summers, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 608


Niestety, coś idzie nie tak… A nawet wszystko.


Zawsze czekam na nową powieść Stephena Kinga z masą oczekiwań oraz rosnącą niecierpliwością. Nie jest tajemnicą fakt, że uwielbiam jego prozę i chociaż już dawno przestałam liczyć na to, że mnie porządnie wystraszy, gdy sięga po literaturę grozy, to i tak zaliczam go do grona moich ulubionych pisarzy.

W przypadku "Billy Summers" odchodzimy od horroru na rzecz kryminały, thrillera oraz sporej dozy sensacji. Autor jednak pozostaje wierny silnie stopniowanemu napięciu, które uzależnia czytelnika już od pierwszych stron i przez to porywa nas w sam środek przygody, która od samego początku wydaje się mieć drugie dno. To wszystko potwierdza się w finale, ale nim do niego przejdziemy, czeka nas sześćset stron intrygującej, niebanalnej, wciągającej fabuły.

Tytułowy Billy Summers to postać sprzeczna i pełna kontrowersji. Z jednej strony polubiłam go za charyzmę, fach oraz indywidualność, z drugiej miałam mieszane uczucia względem moralnym oraz co do znajomości jakie posiadał. Nie mniej musze uznać to za sporą zaletę charakteru tej postaci, ponieważ jego działania możemy bez problemu analizować oraz rozkładać na czynniki pierwsze sporo się przy tym dowiadując a i tak Billy nieustannie mnie zaskakiwał. Były snajper w Iraku dziś trudni się jako ten, który eliminuje złych ludzi. I chociaż jest już tym zmęczony - przyjmuje ostatnie zlecenie. Nie spodziewa się jednak, że ono wszystko zmieni, właściwie ku mojej uciesze, ponieważ ostatni bohater będący celem Billy'ego okazał się cudownym przełomem.

Akcja jest dynamiczna, chociaż ma przestoje jak to u Kinga bywa. To typowy bajarz, któremu niekoniecznie się gdzieś spieszy, ale za to każdy przedstawiony szczegół w jego opowieści jest niezwykle ważny oraz sensowny. Nie można więc nudzić się podczas czytania, nie gdy do głosu dopuszczona jest dwójka oryginalnych, dających do myślenia narratorów. Do tego dochodzi cudowny klimat, stopniowane napięcie oraz wojenne realia o których Billy często wspomina a które są w tej książce bardzo emocjonalnie opisane (wielki plus!).

Mam wrażenie, że "Billy Summers" to zupełnie inna odsłona Kinga, ale dobra, nawet bardzo. To nie jest stary wyjadacz grozy, ale autor, który swoje w życiu przeżył i doświadczył co widać na kartach jego powieści. To szczery, dojrzały, wielowymiarowy portret człowieka o wielu twarzach, który w pełni angażuje czytelnika i już od pierwszych stron zaprasza go w jakże niebezpieczną podróż. Nie mniej nie możecie tego przegapić, ponieważ to jedna z tych powieści, w których praktycznie strony same się przerzucają! 

"Devil" Julia Brylewska

 "Devil" Julia Brylewska, Wyd. Niezwykłe, Str. 354


Jak bardzo zmieni się jej życie, gdy Hailey przekroczy próg mrocznej rezydencji, mając w głowie tylko jedno pytanie: dlaczego Victor Sharman wybrał właśnie ją?


Zaczęła się typowo, od zmiany swojego życia, przewartościowania planów oraz wskoczenia na nowe tory. Główna bohaterka chciała po prostu rozpocząć nowy start. Tylko czy wszystkim pisana jest możliwość zostawiania za sobą przeszłości?

Julia Brylewska zabiera nas w podróż, która na początku wydawała mi się typowa. Gdzieś już ten wątek się przewinął w takiej lub zbliżonej formie, więc po pierwszym tomie jej serii nie spodziewałam się wiele. A jednak okazało się, że lektura jest ciekawa, wciągająca, dobrze napisana oraz przepełniona emocjami, przez co z przyjemnością śledziłam losy głównej bohaterki i nie miałam ochoty odkładać książki choćby na moment.

Nie lubię amerykańskich imion w rękach polskich autorów i dobrze o tym wiecie, więc nie będę zagłębiać się w temat. Wiem, że akcja powieści rozgrywa się w Filadelfii, ale równie dobrze mogłaby zostać przeniesiona do dowolnego miejsca na świecie, więc po co uciekać tak daleko, jak mamy to co dobre u siebie? Pomijając ten mały fakt cała kreacja bohaterów zasługuje na pochwałę - główna bohaterka to dziewczyna zdeterminowana i na pewno nie naiwna czy lekkomyślna, walczy o swoje i chociaż pakuje się w dość absurdalną sytuację to jest ona właściwie winą Victora Sharmana, filadelfijskiego Diabła, który ma wobec dziewczyny niecny plan. I nie można go winić za takie posunięcie, bo ten bohater jest po prostu przeuroczy (choć on sam na sto procent tak by się nie nazwał).

Hailey Warren zabiera nas w podróż z rodzinnym konfliktem w tle, bo gdyby nie zadłużenie jej brata, nigdy nie wydarzyłoby się to co się stało. Thomas zadłużył firmę na pół miliona dolarów a jego jedynym ratunkiem jest pomoc od człowieka, który spłaci dług jeśli tylko Hailey zgodzi się z nim zamieszkać. Dlaczego taki jest jego argument i co się za tym kryje przekonacie się sięgając po lekturę, ale zapewniam Was, że będzie przy tym mnóstwo emocji i uniesień, które dodadzą lekturze kolorytu.

Mimo pewnych obaw przed sięgnięciem po "Devil" uważam lekturę tej książki za bardzo udaną. Właściwie niecierpliwie wypatruję kontynuacji, ponieważ Julia Brylewska stworzyła intrygujących bohaterów, których losy nie pozostały mi obojętne. To mroczny romans z elementami zaskoczenia w tle, dobrze napisany i wciągający od pierwszej strony, więc wszystkim romantyczkom szukającym niebanalnych opowieści - polecam.

poniedziałek, 16 sierpnia 2021

"Sto lat Lenni i Margot" Marianne Cronin

"Sto lat Lenni i Margot" Marianne Cronin, Tyt. oryg. A Hundred Years of Lenny and Margot, Wyd. Harper Collins, Str. 400


Historia niezwykłej przyjaźni wykraczającej poza czas. 


Lubicie powieści przy których obecność stosu chusteczek jest obowiązkowa? Zapiszcie więc sobie koniecznie tytuł "Sto lat Lenni i Margot", bo ta historia wyciśnie z Was morze łez, rozbawi i przyniesie ukojenie, ale przede wszystkim porządnie zachwyci.

Uwielbiam powieści opowiadające przełamujące granice. Te ważne, ludzkie, zakorzenione wewnątrz nas. Uwielbiam również powieści pisane samym życiem, troszkę nostalgiczne, wzruszające i przede wszystkim dające do myślenia. Taka właśnie jest powyższa lektura - niezwykle dojrzała, niosąca wielkie pokłady radości, szczerości oraz dobrej zabawy. Książka, która zapada w pamięci czytelnika na długi, długi czas i zmienia go wewnętrznie czy tego chce, czy nie.

Tytułowe Lenni i Margot razem mają sto lat, z podziałem na siedemnaście Leni oraz osiemdziesiąt trzy Margot. Obie spotykają się na szpitalnym oddziale, ponieważ to miejsce stało się dla nich domem. Nastoletnia
Lenni nie ma przed sobą przyszłości, wie to doskonale, ale jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, bo ma wiele do zrobienia na tym świecie. A to wszystko za sprawą Margot, która pokazała jej, że świat może być pięknym miejscem. Razem zdecydowały się namalować sto obrazów upamiętniających wydarzenia z ich przeszłości i będących jednocześnie zwieńczeniem ich życia.

Trudno jest mi pisać o tej książce, ponieważ to jedna z piękniejszych historii jakie w życiu przeczytałam. Mimo trudnego finału do którego cały czas zmierzamy autorka utrzymuje atmosferę dobrej zabawy, pozwala by bohaterki uczyły czytelnika jak piękne potrafi być życie a sama ich opowieść zamknięta w barwnych obrazach to kwintesencja miłości, straty, zrozumienia czy pojednania, które towarzyszyły Lennie czy Margot na przestrzeni lat. Ta ich nietypowa, międzypokoleniowa przyjaźń zdziałała cuda w moim sercu, ponieważ otrzymałam solidną lekcję życia, taką której na pewno nigdy nie zapomnę, a która otoczona lawiną skrajnych emocji wycisnęła z moich oczu morze łez. 

Nie możecie przejść obok tej powieści obojętnie. "Sto lat Lenni i Margot" jest obowiązkową lekturą dla każdego, ponieważ wpływa na czytelnika indywidualnie i uczy postrzegania świata. Zaczyna się lekko, ale nie należy do łatwych historii, choć podczas czytania śmiałam się z niektórych momentów czy przeżywałam romantyczne chwile wraz z bohaterkami. To jednak emocjonalnie trudna powieść, bardzo błyskotliwa i życiowa, ale przez to jeszcze trudniejsza do przyswojenia w finale. Nie spieszcie się więc z jej czytaniem, delektujcie się każdym podjętym wątkiem, każdym przeczytanym słowem, bo to powieść, która warta jest każdej poświęconej jej chwili.

niedziela, 15 sierpnia 2021

"Każdy nowy dzień" Ewelina Miśkiewicz

"Każdy nowy dzień" Ewelina Miśkiewicz, Wyd. Czwarta Strona, Str. 328


W najtrudniejszych chwilach wszystko, co mamy, to przyjaźń.


Ewelina Miśkiewicz to autorka, której książki obyczajowe podbijają serca polskich czytelniczek. U mnie bywa jednak różnie, ponieważ jedne jej książki bardzo lubię, inne moim zdaniem wymagają jeszcze trochę dopracowania. Nie mniej śledzę karierę autorki od samego początku i niewątpliwie mogę pochwalić ją za bardzo dobry, wciąż rozwijający się warsztat czego potwierdzeniem jest "Każdy nowy dzień", najnowsza lektura wciągająca bez reszty.

To kolejna życiowa, świadoma książka, w której uderza w czytelnika proza życia. Poznajemy bohaterów, a przede wszystkim bohaterki, których życie wcale nie jest kolorowe a z którymi potrafimy się utożsamić na podstawie przeżytych doświadczeń czy zrozumienia kierowanego wobec ich problemów. Króluje tutaj wiarygodność, która robi swoje oraz w pełni zrozumiane emocje.

Poznajemy losy Ewy, która może pochwalić się stabilnym, poukładanym życiem. Utalentowana matka i żona, z gronem cudownych, szczerych oraz lojalnych przyjaciółek pod ręką. Niestety. Ewa mimo dobrego życia wpada w rutynę i zatraca się w pustce, która - jak sama uważa - ją otacza. I to właśnie ją zgubiło. Z jednej strony rozumiem działania Ewy oraz towarzyszące jej skrajne emocje, z drugiej byłam trochę zła na jej pączkujący egoizm. Zamiast doceniać to co ma i włożyć w to wszystko jakieś starania, wolała załamać ręce i stoczyć się w przepaść. Nie jest jednak tak, że jej nie polubiłam - po prostu czasami miałam ochotę nią trochę potrząsnąć.

Otrzymujemy zatem lekturę o życiu a także otaczającej nas codzienności, o problemach w związku, o wypaleniu miłosnym, zawodowym, o staraniach i nie staraniu się o nic, o cudownej przyjaźni, wypalającej się miłości a także o uzależnieniu, które w końcu prowadzi do tragedii. Autorka podejmuje wiarygodne, codzienne tematy w powieści, która w pełni angażuje czytelnika poprzez masę przeróżnych emocji.

"Każdy nowy dzień" to moim zdaniem jedna z najciekawszych lektur Eweliny Miśkiewicz. Dużo w niej codziennych trosk, ale też otaczającej nas prawdy. Bardzo podoba mi się podejście autorki do tematu, podobały mi się również emocje towarzyszące mi podczas czytania. Widać, że autorka rozwija się literacko, że wie o czym pisze a jej proza jest przekonująca oraz wciągająca. Polecam Wam zatem lekturę jako nie tylko przyjemną obyczajówkę na leniwe popołudnie, ale i lekcję na temat uzależnienia oraz ciągnących się za tym konsekwencji, ponieważ ten motyw wywarł na mnie największe wrażenie.