czwartek, 31 sierpnia 2023

"Cypek" Mika Modrzyńska

"Cypek" Mika Modrzyńska, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 296


Niezapomniana opowieść o miłości, żalu i nadziei…


"Styczniowa letnia noc" Miki Modrzyńskiej bardzo mi się podobała, więc po "Cypka" sięgnęłam z mnóstwem nadziei na historię utrzymaną w podobnym klimacie. Liczyłam na wciągająca opowieść, która zapewni mi kilka dobrze przeznaczonych czytelniczych godzin, ale muszę przyznać, że autorka przeszła samą siebie i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.

Książka jest pozornie niewielka, ponieważ liczy niespełna trzysta stron, ale jednocześnie treściwa, dojrzała i bogata w wartości warte zapamiętania. Utrzymana w klimacie obyczajowym nie ogranicza się do jednego wątku i opisuje życie takie jakim ono jest - w sposób nieprzewidywalny, czasami zwodniczy, miejscami zabawny a kiedy indziej smutny, bo emocji tutaj nie brakuje, zarówno tych dobrych jak i bardziej mrocznych, ciężkich, intensywniejszych. 

Lidia ma zaledwie dwadzieścia dwa lata a już czuje, że stoi na rozdrożu. Wszystko przecieka jej między palcami, studia okazują się porażką, wieloletni związek dobiegł końca a serce wciąż boli po stracie ukochanej siostry. W rocznicę śmierci dziewczyna decyduje się zrobić krok w nieznane i mimo tematu, który może ją zranić, decyduje się poznać odpowiedzi na dręczące ją pytania. Okazuje się jednak, że to będzie bardzo wyboista droga, w której najbliższe osoby odegrają kluczową rolę. Tylko czy pozwolą jej naprawdę zrozumieć co się wydarzyło? 

Tematyka trudna, ale napisana w tak otwarty na czytelnika sposób, że po zamknięciu ostatniej strony wciąż nie mogę wyjść z podziwu jak zręcznie autorka połączyła ze sobą smutek po stracie i nadzieję na lepsze jutro. Wciąż rozmyślam o losach bohaterki, o jej walce z wewnętrznymi rozterkami a także o spacerze po mieście, który wydaje się tak niepozorną czynnością a jednak w tym przypadku okazał się oczyszczającą spowiedzią. Lidia popadła w konflikt z samą sobą a także z rodziną i najbliższym otoczeniem, ponieważ szukała pomocy, której nie mogła otrzymać, ale to nie było ciężkie, ani tym bardziej przytłaczające, ponieważ autorka rozwiała burzowe chmury subtelnym ironicznym poczuciem humoru. 

Uwielbiam takie niepozorne książki, które na pierwszy rzut oka wydają się typowe a jednak już przy początkowych stronach ukazują swoją wartość. "Cypek" pokazuje jak trudno młodym osobom odnaleźć się w prawdziwym świecie, który zrzuca na nas niespodziewane wydarzenia oraz nie ułatwia drogi do zdobycia konkretnego celu. Mika Modrzyńska zaskakuje dopracowanym stylem, buduje wielowymiarową kreację bohaterów i nie boi się sięgać po subtelne profile psychologiczne, aby każdy w lekturze odnalazł coś dla siebie.

środa, 30 sierpnia 2023

"Lokator" K.M Serafin

"Lokator" K.M Serafin, Wyd. Novae Res, Str. 244


Miłość czasem czeka tuż za rogiem… lub za ścianą.


Szukacie lekkiej powieści na ostatnie dni lata? A może chodzi Wam po głowie coś lekkiego, niezobowiązującego a jednak wciągającego? Jeśli tak to warto przyjrzeć się debiutanckiej powieści K.M Serafin, która idealnie spełnia się w roli popołudniowego czasoumilacza.

W jeden leniwy dzień można zapoznać się z historią, która przywołuje na ustach szczery uśmiech. Nawiązuje do codziennych wydarzeń, opowiada o dobrze znanych nam sytuacjach i sięga po ulubiony wątek każdego czytelnika, czyli pokazuje jak często nieoczekiwanie i podstępnie miłość puka do naszych drzwi. Bohaterka prowadzi nas przez swoją historię w sympatyczny sposób, więc nawet mimo niewielkiej ilości stron czy samych motywów można spędzić miło czas w towarzystwie, które naciska na emocje.

Sara zamieszkała w mieszkaniu na nowojorskim Manhattanie i postanowiła odciąć się od wszystkich na chwilę, aby złapać oddech. Jej nieudane związki sprawiły, że nie czuła się gotowa na dalsze życiowe zmiany. Miała na szczęście u boku wspaniałych przyjaciół, którzy nie pozwolili jej załamywać rąk a tuż obok sąsiada, z którym toczyła pewną małą wojnę. A te, jak sami wiecie, czasami prowadzą do czegoś więcej niż przypadkowych sprzeczek na korytarzu. Czy zatem mężczyzna mieszkający po sąsiedzku odmieni los Sary i pozwoli jej w końcu cieszyć się życiem?

Motyw od nienawiści do miłości zawsze potrafi wprowadzić odpowiednią atmosferę. Chociaż książkę czyta się z prędkością światła a niektóre momenty aż prosiły się o głębsze dopracowanie to i tak otrzymałam odpowiednią ilość szczegółów, by rozeznać się w sytuacji. Sara i jej nowy towarzysz nie bawili się w półśrodki i chociaż on budził w niej różne emocje, bo w końcu był naprawdę przystojnym mężczyzną, to dziewczyna miała wystarczająco silny charakter, by nie dać się nabrać na jego wybryki. Tym samym zaserwowali mi moc atrakcji i kilka zabawnych sytuacji, które poprawią humor każdemu kto szuka leku na chandrę. 

"Lokator" to cieniutka książeczka, którą warto dorzucić do wakacyjnego bagażu. Idealnie sprawdzi się w roli towarzysza podróży, wypoczynku na ogrodzie czy łapania ostatnich promieni słońca na balkonie. Historia urocza, sympatyczna i poprawiająca humor, typowo romantyczna, nawet przewidywalna, ale zupełnie nieszkodliwa i warta poświęconego jej czasu.

"Moja martwa dziewczyna" Marcin Bartosz Łukasiewicz

"Moja martwa dziewczyna" Marcin Bartosz Łukasiewicz, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 336


Historia o miłości, która jest silniejsza niż śmierć, i morderstwie, które przeraziło nieumarłych.


Przyznaję, że byłam zaintrygowana lekturą od samego początku. Marcin Bartosz Łukasiewicz zdecydowała się połączyć wszystko co najlepsze w literaturze, czyli romans, zagadkę kryminalną a także nieumarłych bohaterów tworząc smaczny misz-masz, który wymykał się schematom. 

To moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, ale tak pozytywne, że nie sposób powstrzymać uśmiechu. Historia całkowicie zakręcona, inna niż wszystkie, pomysłowa i lekka jak piórko, która zapewniła mi kilka godzin czystej przyjemności. To książka, którą co prawda warto potraktować z przymrużeniem oka, ale za to napisana ciekawym stylem, z nietuzinkowymi bohaterami na pierwszym i drugim planie, bawiąca się formą i pokazująca, że nie potrzeba wiele, by stworzyć treść przy której warto się zatrzymać. 

Piotr i Jutka to para zakochanych, która nie należy do typowych. On, zwykły człowiek, ona zombie, prosząca go o spotkania na miejskim cmentarzu, po brzegi wypełnionym wszelkimi rodzajami nieumarłych. Jest też inna przeszkoda. Jutka bowiem ma już dziewczynę, Kasię, nieumarłą, która wcale nie patrzy serdecznie na swojego rywala. Nie czas jednak na sercowe rozterki, gdy dochodzi do morderstwa angażującego żywych i umarłych, sięgającego daleko w przeszłość oraz budzącego grozę wśród lokalnych mieszkańców. 

Narratorem powieści jest Piotr i to z jego relacji poznajemy całą sytuację. Wszystko zaczyna się od pikanterii, gdy na cmentarzu dochodzi do miłosnego zdarzenia a dalej jest tylko lepiej, ponieważ autor zaskakująco dobrze radzi sobie z dynamiką i nie tylko przywołuje wiele ciekawych akcji, ale i umila nam czas dopracowanymi dialogami. Na początku sądziłam, ze historia wyda się banalna, wręcz szablonowa i może nawet przerysowana, ale im więcej stron przerzuciłam tym lepiej się bawiłam a bohaterowie już na starcie zyskali miano moich ulubieńców. Łukasiewicz żongluje motywami gatunkowymi, wprowadza kryminał tam gdzie pojawia się groza a fantastykę tuż za romansem, bawi się formą, treścią i losami postaci robiąc to naprawdę dobrze!

Trudno przestać się uśmiechać pisząc o "Moja martwa dziewczyna", ponieważ to oryginalna historia, której głównym celem jest bawienie czytelnika. Mimo trudnych motywów, śmierci i pościgu za mordercą wszędzie dookoła czeka nas zabawa i humor, co skutecznie rozładowuje napięcie i trzyma czytelnika w swoich objęciach. Ani przez moment nie miałam ochoty odłożyć książki na później a pierwszą myślą po zamknięciu ostatniej strony było: oby autor napisał coś jeszcze!

wtorek, 29 sierpnia 2023

"Klątwa utopców" Iwona Banach

"Klątwa utopców" Iwona Banach, Wyd. Dragon, Str. 320


Jakie tajemnice kryją ruiny szpitala psychiatrycznego?


W poszukiwaniu lektury, która umili mi popołudnie i dostarczy dobrej zabawy trafiłam na propozycję od Iwony Banach, która już wcześniej milo mnie zaskoczyła przy "Lokator do wynajęcia". W pewien letni upalny dzień kontynuowałam więc przygodę z twórczością autorki i po raz kolejny mogę potwierdzić, że to idealny czasoumilacz!

Wystarczy mała wzmianka o motywie związanym ze szpitalem psychiatrycznym i jestem kupiona! Uwielbiam wszelką tematykę związaną z takim miejscem, niezależnie od tego czy całość utrzymana jest w poważnym tomie, czy - jak w tym przypadku - raczej bawi się smacznym żartem. To ciągnie za sobą wiele sekretów i potencjał do wykorzystania jest ogromny z czego śmiało skorzystała autorka, serwując nam pomysłową i jednocześnie lekką jak piórko lekturę podczas czytania której uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Dagmara nie może doczekać się najważniejszego dnia w swoim życiu i dopina ostatnie plany związane ze swoim ślubem. Nie spodziewa się jednak, że już niedługo przyjdzie jej jechać z pomocą do dziadka, który wciąż czuje się jak generał i uwielbia wszystkimi dyrygować. Na szczęście w podróż wyrusza z nią Kinga, przyjaciółka, która obiecuje ją wspierać w każdym momencie. Nawet wówczas, gdy okazuje się, że staruszek zniknął i najprawdopodobniej doszło do porwania! A to dopiero początek niecodziennych sytuacji, które przyprawią dziewczyny o prawdziwy zawrót głowy.

Tak rozpoczyna się przygoda od której nie mogłam się oderwać. Historia jest napisana płynnie, dynamicznie i z naciskiem na dobrą zabawę, więc uśmiechałam się od ucha do ucha przewracając kolejne strony i angażując się wraz z bohaterkami w detektywistyczne poszukiwania zaginionego. Po drodze przyjdzie nam rozwikłać zagadkę zwłok znalezionych w spiżarni a także bliżej przyjrzeć się narzeczonemu Dagmary, który nagle staje w kręgu podejrzeć. Nie można więc nudzić się z tą opowieścią i nawet jeśli nie jest szczególnie zagmatwana to na pewno może pochwalić się niezłym zakręceniem oraz osobistym urokiem.

Iwona Banach napisała przesympatyczną komedię kryminalną, w której wszystko może się wydarzyć. "Klątwa utopców" pozwala się zrelaksować, przegania potencjalny smutek i pozostaje w pamięci jako książka do której zdecydowanie warto wrócić, gdy będziemy potrzebować poprawy humoru. Przesympatyczne bohaterki, pomysłowo poprowadzone wydarzenia a także intensywność wrażeń zapewniają nam kilka godzin czystej przyjemności czytania.

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

"Spełnione marzenia" Małgorzata Wagner

"Spełnione marzenia" Małgorzata Wagner, Wyd. Novae Res, Str. 142


Człowiek powinien mieć marzenia, inaczej życie traci sens.


Wielkie dramaty, rodzinne intrygi a także miłość, która jak zawsze burzy wszystkie mury. Małgorzata Wagner zaprasza nas w króciutką podróż po świecie, w którym kobieta nie zawsze może pozwolić sobie na własne zdanie.

To historia, która zamknięta została na niespełna stu pięćdziesięciu stronach, więc akcja rozwija się szybko a szczegółów jest niewiele. Historia jest ciekawa, ale trudno się w nią mocniej wgryźć, ponieważ zanim zaczniemy delektować się wydarzeniami te dobiegają już końca. Jako krótka forma fabuła jednak warta jest poganiania, ponieważ pokazuje czytelnikowi uroki życia w świetle bogactwa odbierającego człowieczeństwo.

Katherine Baker straciła najbliższa rodzinę i trafiła pod opiekę dalekich krewnych. Liczyła, że powoli odbuduje swoje życie i stanie na nogi, ale Hopkinsowie mieli dla niej inne plany. Bridehall piękny i luksusowy miał być dla niej więzieniem, ponieważ rodzina widziała ją wyłącznie w roli służącej. Pełna odwagi dziewczyna zdecydowała się zrobić krok w nieznane i uciec, by realizować własne marzenia. Spotkała po drodze miłość, ale wówczas bolesne wspomnienia dały o sobie znać. Czy zatem uda jej się przezwyciężyć lęk przed tym co może się wydarzyć a nie musi?

Czytamy o silnej bohaterce, która zrobi wszystko, by podążać za głosem pasji. To motywujące, gdy patrzymy jak Katherine ciężko pracuje na własny dom mody. Osiągnęła wszystko za sprawą własnej determinacji godnej podziwu, więc aż chciałoby się poprosić o więcej szczegółów związanych z tym tematem. Szczególnie, że w pewnym momencie pojawił się mężczyzna, ten prawie idealny, który skradł serce kobiety i wówczas pierwszy temat odszedł na drugi plan. Choć nie mogę narzekać, ponieważ pan Hopkins (tak, nazwisko przemówiło na korzyść finalnej afery) podbił serce nie tylko Katherine.

Gdyby książka była bardziej rozwinięta, mogłabym powiedzieć o niej coś więcej. W tym jednak wypadku "Spełnione marzenia" oceniam dobrze, jako ciekawy przerywnik między innymi książkami. Nie ukrywam jednak, że pewnie szybko zapomnę o tej przygodzie, bo nie zdążyłam zapuścić w niej emocjonalnych korzeni. Jeśli szukacie czegoś prostego - spróbujcie, może i dla Was losy głównej bohaterki będą subtelną inspiracją.  

"Wilcza pieśń" TJ Klune

"Wilcza pieśń" TJ Klune, Tyt. oryg. Wolfsong, Wyd. Akurat, Str. 544


TJ Klune zabiera czytelników w kolejną niezwykłą podróż.


Czytając dwie wcześniej wydane powieści TJ Klune byłam zachwycona. Nie mogłam więc przejść obojętnie obok jego najnowszej propozycji, w dodatku otwierającej całą serię. Byłam pełna nadziei na dobra opowieść, ale ostatecznie i tak byłam pełna zachwytu nad tym co stworzył autor.

To niezwykle klimatyczna historia, która ma wiele do przekazania. Zachwyca tym co widoczne gołym okiem i jednocześnie podbija stawkę, gdy doszukujemy się tego co ukryte między wierszami. Łączy w sobie wiele motywów, sięga po kilka gatunków i tworzy mieszankę mocno wpływającą na wyobraźnię. Nie sposób w pełni oddać słowami jak treściwa i pełna przygód jest to książka, więc mimo padających słów zachwytu i tak każdy kto samodzielnie zdecyduje się na lekturę na własnej skórze odczuje jej wyjątkowość. 

Oxnard Matheson różnił się od swoich rówieśników, więc czuł się wyobcowany. Nie pomógł mu w tym ojciec, który na pożegnanie, nim zabrał walizkę i zamkną za sobą drzwi, powiedział chłopcu, że zawsze będzie niezrozumiany przez innych, ponieważ jest nic nie wart. Jednak Ox mając szesnaście lat spotkał Joe'go Bennetta i wszystko zaczęło się odmieniać. Nie była to łatwa znajomość, pociągnęła za sobą wyzwania i rodzinne sekrety, ale jednocześnie pomogła chłopcom odnaleźć siebie i zrozumieć, że życie zawsze będzie pisało własne scenariusze.

Motyw przyjaźni, miłości, zrozumienia i odkupienia poruszane są tutaj w bardzo swobodny sposób, który przewodzi na myśl wyłącznie ciepło. W tej historii nikt nikogo nie osądza a bohaterowie nie są wyłącznie czarno-biali. Złożoność fabuły, postaci czy nawet emocji przekłada się na feerię wrażeń potęgujących się z każdą przewróconą stroną, ale to wszystko jednocześnie zaskakuje lekkością oraz swobodą wydźwięku. Autor porusza wartości związane ze współczesnymi czasami, mówi o LGBT a nawet angażuje we wszystko wilkołaki, więc naprawdę bawi się formą i przekazem, ale tak smacznie, że trudno odłożyć lekturę na później.

TJ Klune zaskoczył mnie już trzeci raz i myślę, że dalej będzie tylko lepiej. "Wilcza pieśń" to niezapomniana opowieść, która pozwala czytelnikowi odnaleźć się w świecie bohaterów i jednocześnie jest wstępem do wspaniale rokującej serii. Inna niż wszystkie, z w pełni wykorzystanym potencjałem, szczera, obrazowa oraz napisana wspaniałym stylem. O klimacie nie zapominając! Wszystko jest tutaj na "tak" a to co dzieje się w sercu czytelnika jest przygodą samą w sobie. Zdecydowanie polecam!

niedziela, 27 sierpnia 2023

"Icebreaker" Hannah Grace

"Icebreaker" Hannah Grace, Tyt. oryg. Icebreaker, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 450


Iskry lecą, gdy łyżwiarka figurowa i kapitan drużyny hokeja muszą dzielić lodowisko...


Romanse sportowe powoli, ale skutecznie podbijają serca czytelników na całym świecie. Przebija przez nie pasja, determinacja oraz silne emocje, których zawsze wypatruję w literaturze. Byłam ciekawa jak do tematu podejdzie Hannah Grace, której zapowiedź książki w tym temacie okazała się bardzo kusząca a obietnica romansu jak z bajki (choć po pewnych turbulencjach) aż kusiła, by porzucić inne czytane lektury.

Zacznijmy od tego, że autorka bazując na znanym motywie oraz schematach, które dość często przewijają się w podobnych historiach stworzyła jednak coś naprawdę intrygującego, co mimo wszystko w pewien sposób wymyka się konkurencji. Może to fakt, że fabuła jest dojrzała i przemyślana, może to świadoma kreacja bohaterów a może sam styl autorki, lekki, przyjemny, obrazowy trzymają czytelnika w objęciach, a może to po prostu całokształt tworzący spójną całość, która przekłada się na historię zdecydowanie wartą poświęconego jej czasu.

Jestem zachwycona kreacją postaci. Dwa pierwszoplanowe silne charaktery w pełni skupiały moją uwagę, ponieważ ich chart ducha oraz miłość do sportu prowadziły przez wyboje, które wcale nie były łatwe do pokonania. Anastasia Allen od najmłodszych lat dążyła do wyznaczonego celu. Treningi, wyrzeczenia, sportowe stypendium - wszystko po to, by być najlepszą łyżwiarką w kraju. Nathan Hawkins był do niej podobny, ale wolał hokeja i od łyżwiarstwa trzymał się na dystans. Do momentu, gdy przyszło im dzielić wspólne lodowisko a partner Anastasii uległ wypadkowi. Wówczas przyszło im połączyć siły a wyszła z tego całkiem przyjemna mieszanka wybuchowa.

Dużo dobrej zabawy, smacznego poczucia humoru a także słownych przepychanek prowadziły mnie przez fabułę, którą poznawałam z uśmiechem na ustach. Akcja powieści nieustannie gnała do przodu, coś się działo, bohaterowie nie pozostawali sobie dłużni w małych złośliwościach a wzmianki o sportowej pasji pięknie dopełniały dzieła. Tym samym otrzymałam powieść młodzieżową nawiązującą do konkretnych wartości, która przekazywała czytelnikowi jak wielka potrafi być miłość do tego co wykonujemy, ale również jak ciężką drogę należy przy tym pokonać, by osiągnąć zamierzony cel. 

"Icebreaker" to idealny wybór na spokojne leniwe popołudnie. Książka, która dostarcza dobrej zabawy, angażuje i na pewno nie pozostawia obojętnym. Mało tego! Myślę, że Hannah Grace połączy pokolenia, ponieważ w tej lekturze każdy znajdzie coś dla siebie. Napisana tak, że nie sposób się nie uśmiechać, otulająca nas niczym ciepły kocyk, pomysłowa, nietuzinkowa, sięgająca po ważne wartości. Osobiście jestem nią po prostu zauroczona!

sobota, 26 sierpnia 2023

"Burza kolorów" Damian Dibben

"Burza kolorów" Damian Dibben, Tyt. oryg. The Colour Storm, Wyd. Albatros, Str. 384


Oszałamiająca opowieść o sztuce i ambicji, miłości i zdradzie, o pasji i obsesji.


Będę z Wami szczera. Proza Damiana Dibbena nie każdemu przypadnie do gustu. Autor ma dość oryginalne spojrzenie na świat oraz pisze o ponadczasowych wartościach w bardzo nieszablonowy sposób. Jego opowieści wymagają więc chwili czasu, zrozumienia oraz zaangażowania, ale jeśli jesteście otwarci na literackie wyzwania - koniecznie musicie poznać "Burzę kolorów".

Dibben ma nieograniczoną wyobraźnię. Pisze z pasją, oddaniem, pięknie nakreśla wszelkie szczegóły swojej fabuły i nie zapomina o nadaniu emocjonalnego wydźwięku każdej scenie, którą tworzy. Jednocześnie akcja jego książki jest niespieszna, mocno skupiająca się na przeżyciach wewnętrznych bohaterów, dosadna i rozległa jednocześnie, czyli tak bardzo skomplikowana i nieoczywista, że trzymająca nas w swoich ramionach do ostatniej strony. Trudno wyrazić słowami jak przemyślana struktura wpływa na komfort czytania, ale mam nadzieję, że zdecydujecie się to poznać na własnej skórze.

Przenosimy się do Wenecji, XV wieku i tym samym otrzymujemy niezapomnianą możliwość poznania wszelkich wartości charakterystycznych dla ówczesnych czasów. Wraz z bohaterami przechodzimy przez wzloty i upadki blichtru oraz sławy, która przyciąga artystów z różnych miejsc. Giorgione, wschodząca gwiazda malarstwa, jest niezwykle przystojnym i czarującym mężczyzną. Tylko czy to wystarczy, by osiągnąć zamierzone cele? Jego kariera staje pod znakiem zapytania, więc Giorgione podejmuje się szaleńczej misji zdobycia nowego pigmentu przywiezionego przez najbogatszego człowieka w Europie. Zbliża się przez to do jego żony, ale nie spodziewa się, że tym samym nakreśli się intryga z której nie będzie już odwrotu. 

Fabuła jest niezwykle zawiła, skomplikowana oraz wielowątkowa. Dzieje się naprawdę dużo a liczne tematy przeplatają się ze sobą w opowieści o pasji, oddaniu, ludzkim egoizmie a także dążeniu do celu wbrew zdrowemu rozsądkowi. Czytamy o wielkiej miłości przepełniającej człowieka, o duszy artysty wyróżniającej się z tłumu aż w końcu o zarazie, nadchodzącej tragedii i zagrożeniach, które czekają na nas każdego dnia. Damian Dibben nie koloruje faktów, nie przekłamuje rzeczywistości a składa na nasze dłonie wciągający obraz namiętności, którą każdy z nas zacznie inaczej definiować po przeczytaniu tej lektury.

"Burza kolorów" to historia, którą warto rozłożyć na kilka wieczorów i nie czytać jej w pośpiechu a skupić się na wszystkim co dzieje się dookoła głównego bohatera. Wcześniejsza powieść Dibbena bardzo mi się podobała, ale jego aktualne dzieło wydaje się być jeszcze bardziej naszpikowane emocjami i odnoszące się do świata, w którym wszystko ma swoje miejsce a los pisze scenariusze nie zawsze zgodne z naszymi oczekiwaniami. Książka wyjątkowa, inna niż wszystkie, zdecydowanie warta uwagi.

piątek, 25 sierpnia 2023

"Rozdzieliło nas życie" Wiktoria Gische

"Rozdzieliło nas życie" Wiktoria Gische, Wyd. Mando, Str. 336


W codzienności pozbawionej zasad miłość jest najlepszym drogowskazem.


Czytałam kilka powieści Wiktorii Gische i wszystkie miło mnie zaskoczyły. Autorka z wyczuciem pisze o trudnych sprawach i nie boi się zagłębiać w przeszłość, która znalazła swoje miejsce również w "Rozdzieliło nas życie". Czytamy bowiem o miłości, która nie powinna mieć miejsca oraz o tragedii zgotowanej przez ludzkie okrucieństwo.

Nazizm w literaturze jest tematem często spotykanym, ale nie każdy potrafi pisać o nim z taką emocjonalnością. Uwielbiam ten motyw i często sięgam po historie, które wykorzystują wojnę, ukazując ją od strony dramatu zwykłych ludzi, więc z prozą Gische bardzo się zaprzyjaźniłam. Autorka wie jak przedstawić wydarzenia, by były one płynne, szczere, wiarygodne oraz odpowiednio szokujące, bo przecież w tym wszystkim chodzi przede wszystkim o przekraczanie granic przez człowieka, zarówno od pozytywnej jak i negatywnej strony.

Nina nie spodziewała się, że Berlin stanie w obliczu wojny, która wystawi jej wartości na prawdziwą próbę. Musiała wybrać, czy walczyć ze wszystkimi, czy może poddać się temu co nadejdzie. Patrząc na matkę i brata zapatrzonych w nazistów sama nie wie jak powinna postępować. Jednak pewnego dnia poznała Michała urodzonego na Śląsku, który pokazał jej jak powinny wyglądać prawdziwe ideały. Zmienił naszą bohaterkę w zaskakujący sposób, pozwalając, by jej postać była bardzo dynamiczna i chociaż na początku niekoniecznie wzbudzała moją sympatię, finalnie polubiłam ją nawet bardziej niż Michała, który imponował swoją odwagą.

To nie była łatwa książka i na pewno romans nie odegrał w niej kluczowej roli. Owszem, okazał się ważny dla całego motywu, ale to sama sytuacja wiodła tutaj prym, pokazując jakie zmiany zachodzą w człowieku, w obliczu prawdziwej tragedii. Nazizm, ślepy fanatyzm, brak logicznego myślenia w pewnym momencie budziły moją odrazę, bo autorka nie bawiła się w półśrodki, nie próbowała nikogo umoralniać a pokazywała prawdę tamtejszych czasów obnażając ludzki egoizm i dążenie do celu po trupach. W tym wszystkim światełkiem w tunelu było rodzące się uczucie, która połączyło dwójkę tak różnych postaci i prowadziło ich przez pułapki losu trudne do przewidzenia. 

"Rozdzieliło nas życie" wzbudziło we mnie wiele emocji. Na początku nie czułam się przekonana do głównej bohaterki i miałam jej za złe bierność, którą się otaczała. Sytuacja zmieniła się jednak z momentem pojawienia się na scenie Michała, który okazał się nieocenioną postacią, pełną uroku oraz wojowniczej osobowości i właściwie to ona trzymał na swoich barkach całą fabułę. Wiktoria Gische pisała o trudnych decyzjach, drugich szansach oraz ślepej fascynacji prowadzącej do zguby i zrobiła to w sposób, który sprawił, że na pewno szybko nie zapomnę o jej powieści.

czwartek, 24 sierpnia 2023

"Wszystko przez pannę Bridgerton" Julia Quinn

"Wszystko przez pannę Bridgerton" Julia Quinn, Tyt. oryg. Because Of Miss Bridgerton, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 386


Czasem miłość można znaleźć w najbardziej nieoczekiwanym miejscu…


Tęskniliście za Bridgertonami? Rozłąka nie była długa! Autorka powraca z nową serią utrzymaną w tym samym świecie, na równym poziomie i z tym samym cudownym klimatem, serwując nam ponownie mnóstwo miłosnych uniesień oraz problemów do pokonania przed osiągnięciem "żyli długo i szczęśliwie".

To właśnie dzięki Julii Quinn pokochałam romanse historyczne. Autorka jest idealnym odpowiednikiem wszystkiego co najlepsze w tym gatunku, ponieważ żongluje emocjami, wprowadza kontrolowany chaos, potrafi rozbawić a w odpowiednich momentach również zaskoczyć. Co prawda jej książki są dość przewidywalne, ale nie jest to żadną wadą, szczególnie gdy kibicujemy bohaterom i trzymamy kciuki za to, by wszystko ułożyło się po ich myśli. Tym sposobem otrzymujemy serdeczną opowieść z sympatycznymi bohaterami, którzy towarzyszą nam od pierwszej do ostatniej strony.

Nazwisko Bridgerton będzie obecne w opowieści, ale ta seria będzie stawiać na pierwszym planie rodzinę Rokesby. W końcu obie rodziny mieszkają tuż obok siebie i łączą ich zażyłe relacje, poza jednym wyjątkiem bowiem Billie Bridgerton doskonale wie, że George Rokesby szczerze jej nie znosi. Ona odwzajemniała jego uczucia do pewnego momentu. Los poprowadził ich na dach odcinając drogę powrotną i tak para wrogów zmieniła się w potencjalnych kochanków.

Nie musicie znać wcześniejszego cyklu, żeby odnaleźć się w fabule. Oczywiście osobiście polecam poznać całą twórczość Quinn, ale można czytać jej książki dowolnie, zależnie, która treść bardziej Was zaintryguje, ponieważ nie ma tutaj żadnych spojlerów. Pojawia się za to dużo poczucia humoru, radosnych momentów oraz nawiązania do miłości, która pokona wszelkie przeciwności. Treść jest bowiem banalna w przesłaniu, ale napisana tak smacznie i przyjemnie, że chce się przebywać w tym świecie tak długo jak to tylko możliwe. Akcja powieści rozgrywa się w 1779 roku, ale zrywa z przyjętymi konwenansami, bowiem panowie bardzo chcą postawić na swoim, ale damskie grono bohaterek ma zbyt dużo ikry, by dać się stłamsić. 

"Wszystko przez pannę Bridgerton" gwarantuje dobrą zabawę i zapewnia moc atrakcji przez całą czytelniczą podróż. To książka lekka, zabawna, ale i mądra na swój swobodny sposób, ponieważ pokazuje czytelnikowi, że wbrew wszystkiemu warto walczyć o własne szczęście. Julia Quinn niezawodnie wyciąga z romansu historycznego wszystko co najlepsze, by udowodnić, że nie ma sobie równych. 

środa, 23 sierpnia 2023

"Nic nie rani tak jak miłość" Paige Toon

"Nic nie rani tak jak miłość" Paige Toon, Tyt. oryg. Only Love Can Hurt Like This, Wyd. Albatros, Str. 416


Sekret, który wstrząśnie światem. Miłość, która odmieni życie.


Skuszona licznymi zagranicznymi pochwałami a także opisem z okładki, który jedynie podsycał mój apetyt, sięgnęłam po lekturę Paige Toon w nadziei, że czeka mnie coś naprawdę wyjątkowego. Szybko okazało się, że "Nic nie rani tak jak miłość" pochłonęła mnie już przy pierwszych stornach a dalej było tylko lepiej.

To jednocześnie jest i nie jest powieść o wielkiej miłości. Z jednej strony czytamy bowiem o wielkim uczuciu, które definiuj bohaterów i nadaje im sens w życiu, z drugiej obserwujemy ich jako pojedyncze jednostki, które swoje przecierpiały, żeby stanąć dokładnie w tym miejscu, w którym się znalazły. Autorka przyłożyła dużą wagę do tego, by przedstawić głębokie i w pełni wiarygodne sylwetki, pozwalając nam się z nimi utożsamić i chociaż spróbować zrozumieć ich wybory, które w drugiej połowie książki odmieniły bieg wydarzeń.

Wren uciekła na farmę w Indianie, żeby odpocząć od tego co się wydarzyło. Okazało się bowiem, że jej narzeczony znalazł sobie inny obiekt westchnień. Nie spodziewała się, że w spokojnym, odciętym od reszty świata miejscu pozna Andersa, który po czterech latach od straty żony uczył się na nowo cieszyć życiem. Połączyła ich nić zrozumienia a także emocje świadome tylko dla tych dwojga, ale wydarzyło się coś co stanęło na przeszkodzie ich szczęściu. Andres skrywał sekret, który wywołał poważne konsekwencje. 

To nostalgiczna opowieść, w której każdy odnajdzie cząstkę siebie. Pisana z pasją, bardzo osobista, kameralna, zamknięta na otoczenie a otwarta wyłącznie na czytelnika. Podczas przerzucania kolejnych stron w mojej głowie pojawiało się mnóstwo pytań a w sercu skrajnych emocji, ponieważ losy bohaterów ani przez moment nie były mi obojętne a cudowne tło Indiany jedynie dopełniało klimatu. Autorka stworzyła niezwykle nastrojową fabułę, która mnie osobiście mocno poruszyła a sam wątek romantyczny, który wyczuwalnie od początku spisany był na starty udowodnił nam, że nic nie jest pisane na pewno i na zawsze.

"Nic nie rani tak jak miłość" buduje przed nami skomplikowany motyw namiętności, pasji i oddania w połączeniu z ponurą rzeczywistością. Smutne momenty na zmianę przeplatają się z nadzieją na lepsze jutro, chociaż w powietrzu nieustannie wyczuć można zbliżającą się tragedię. Zapewniam jednak, że to bardzo nieoczywista powieść, trudna do przewidzenia, która nie tylko wciągnie Was bez reszty, ale i pozostawi z głową pełną myśli.

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

"Emma" Jane Austen

"Emma" Jane Austen, Tyt. oryg. Emma, Wyd. MG, Str. 544


Emma Woodhouse to dwudziestoletnia, bogata dama, mieszkająca z ojcem w pobliżu prowincjonalnego miasteczka Highbury.


Ze wszystkich klasycznych, znanych na cały świat autorów z Jane Austen docierałam się najdłużej. Ciężko było mi wgryźć się w styl autorki i przekonać do jej barwnych opowieści, ale jednocześnie powolnych i skupiających się na tu i teraz. Potrzebowałam czasu, ale kiedy już w końcu zaiskrzyło to na dobre. 

"Emmę" czytałam kilkukrotnie i wciąż jestem miło zaskoczona nowymi wartościami, które z niej za każdym razem wyciągam. To niepozorna lektura, która nosi znamiona romansu, ale wystarczy przerzucić pierwsze kilka stron, żeby zrozumieć, że kryje w sobie wiele więcej. To opowieść o otaczającym nas świecie, o ludziach, którzy widzą więcej niż mówią , o indywidualności, pasji oraz wyzwaniach dnia codziennego, które kształtują nasz charakter. A to wszystko zamknięte w pięknym stylu, który maluje w naszej wyobraźni piękne obrazy i przybliża nas do postaci tak bardzo jak to tylko możliwe.

Tytułowa Emma ma dwadzieścia lat i życie o którym marzy wiele jej rówieśniczek. Bogata, dobrze wychowana i pewna siebie żyje jednak w przekonaniu, że nigdy nie wyjdzie za mąż. Woli natomiast skupić się na innych i zmienia się w rolę swatki mając na koncie kilka dobrze połączonych par. Teraz decyduje się pomóc swojej przyjaciółce Harriet Smith i będzie to dla niej nie lada wyzwanie, bo przecież kandydatem dla bliskiej jej osoby nie może być byle kto. Tylko czy w międzyczasie Emma sama nie ulegnie chwilom przyspieszonego bicia serca?

Oto powieść, którą czyta się z rosnącą przyjemnością! Zabawna, pełna optymizmu, szczera odpowiedź na potrzeby społeczeństwa, zmienia się nie tylko w przyjemną dla wyobraźni powieść obyczajową, ale i otwiera przed czytelnikami obraz elegancji utrzymanej na wielu etapach. Z jednej strony obserwujemy nieszablonową, charyzmatyczną postać głównej bohaterki, która jest świadoma swoich życiowych celów, z drugiej patrzymy na jej otoczenie pełne blichtru i dobrych manier a jednak poprzeplatane odrobiną ludzkiej zazdrości czy problemów związanych z postrzeganiem klas społecznych. Autorka w delikatny sposób nakreśliła wielowymiarowe, wielopoziomowe tło wydarzeń i chociaż podjęła się uroczego, lekkiego tematu o miłosnym zabarwieniu to zdecydowała się podpiąć pod to mocniejszy wydźwięk.

Uwielbiam "Emmę" za klasę, szyk i elegancję. To wyjątkowa powieść do której wracam z przyjemnością. Przywołuje na twarzy szczery uśmiech, rozbraja nastawieniem głównej bohaterki i przywiązuje nas do Emmy, w której dostrzegamy cząstkę siebie. Za każdym razem bawię się wybornie w jej towarzystwie, chętnie chłonę zachodzącą w niej przemianę i odpływam myślami do świata, w którym emocje odgrywają kluczową rolę. Jane Austen miała wyjątkowy literacki talent i to się czuje w każdym słowie o czym koniecznie polecam Wam przekonać się osobiście.

"Daisy Haites" Jessa Hastings

"Daisy Haites" Jessa Hastings, Tyt. oryg. Daisy Haites, Wyd. Albatros, Str. 608


Druga część cyklu współczesnych gorących romansów, których akcja rozgrywa się w środowisku młodej londyńskiej elity.


Sięgając po pierwszy tom serii Jessy Hastings miałam poczucie, że przed nami maluje się powrót literackiej Plotkary. A przynajmniej wskazywały na to wszelkie zapowiedzi. Lektura okazała się trochę inna niż moje wcześniejsze założenia, ale ciekawa i warta uwagi. Idąc więc za ciosem zdecydowałam się na kontynuację, która niestety wypadła już mniej ciekawie.

Autorka popadła w zbyt dużą skrajność i za mocno chciała nam przekazać to co oczywiste. Romans w sferze blichtru i elegancji okazał się dla mnie przesłodzoną, przekombinowaną wersją schematów znanych z innych powieści a szkoda, bo historia miała ogromny potencjał. Mimo wszystko jednak, nie mogę zaprzeczyć, że bawiłam się dobrze podczas lektury i chociaż często zdarzało mi się przewracać oczami na decyzje bohaterów a przypisy najchętniej usunęłabym na stałe to sama opowieść okazała się lekka w odbiorze i właściwie idealna jako czasoumilacz na wolne popołudnie.

Chciałabym więcej wyciągnąć z tej książki i nie będę ukrywać, że kontynuacja odrobinę mnie rozczarowała, ale skupmy się na tym co znalazłam w środku i przeanalizujmy dla kogo te wydarzenia są dedykowane. Tytułowa Daisy Haites ma dwadzieścia lat i jedyne o czym marzy to normalność. Niestety daleko było do tego, gdy po morderstwie rodziców opiekę przejął nad nią brat będący członkiem gangu. Tak to właśnie wyglądało - morderstwo, mafia, wyznaczanie zasad. Do tego romans z Christianem, który kochał inną, ale skoro tamta była zajęta a Daisy chętna...

Myślę, że ten romans zaspokoi mniej wymagające kubki smakowe czytelników, którzy szukają po prostu przyjemnej, typowej rozrywki. Akcja okazała się przewidywalna, bohaterowie podejmowali mało racjonalne decyzje a ich romantyczna relacja często przyprawiała mnie o zawrót głowy. Nie miałam ochoty odkładać książki do zapomnienia a nawet więcej, z dziwną satysfakcją przerzucałam kolejne strony, żeby dowiedzieć się jak to wszystko potoczy się dalej, ale jednocześnie jestem zdania, że można to było poprowadzić lepiej. Za dużo absurdu, za mało logicznego myślenia. Liczę, że to niewielkie potknięcie w dorobku autorki, które wyprowadzi nas na drogę znacznie lepszej części trzeciej.

Moim zdaniem "Daisy Haites" zapikowało w dół i miało więcej upadków niż wzlotów, a szkoda, bo Jessa Hastings przy lekturze pierwszego tomu bardzo miło mnie zaskoczyła. Może miałam zbyt duże oczekiwania, może liczyłam na coś o większym natłoku emocji, ale jednocześnie nie żałuję lektury, cieszę się, że dałam szansę nowym bohaterom i na pewno nie przepuszczę okazji, by kontynuować przygodę z serią. Narzekam jednak na wykonanie, poprowadzenie wątków i ogólny całokształt, który okazał się po prostu płaską wersją typowego romansidła bez większej głębi, więc chętnie poznam Wasze opinie po lekturze i porównam wrażenia!

sobota, 19 sierpnia 2023

"Saint" Anna Wolf

"Saint" Anna Wolf, Wyd. Akurat, Str. 320


Klub i bracia to wszystko, czego chce Saint, tak mu się wydaje, dopóki nie poznał jej…


Kolejne starcie w niebezpiecznym towarzystwie pod dowództwem Anny Wolf dostarczy nam sporej dawki wrażeń. Jesteście gotowi na historię, w której miłość będzie konkurować o uwagę z przetrwaniem w bezwzględnym świecie?  

Autorka znana z gatunku romansów mafijnych nie pierwszy raz dała się poznać ze strony mocno zaangażowanej emocjonalnie w swoje historie. Nie zawsze popieram wybory i działania jej bohaterów, czasami mamy sprzeczne wizje szczerej miłości, ale zawsze doceniam lekkość stylu, obrazowy przekaz a także pomysłowość przedstawienia rozgrywanych scen. "Saint" niczym więc nie odbiega od tego wszystkiego a jako piąty tom w serii trzyma poziom swoich poprzedniczek.

Tytułowy Saint uciekał od zaangażowania. Zdecydował, że nigdy z nikim się nie zwiąże i postawił wyłącznie na przelotne romanse. Tak poznał Hazel, ale z biegiem czasu i pod wpływem trudnych okoliczności ich relacja stała się bardzo zażyła. Ona jednak nie godziła się na to wszystko a powiązania z wrogim gangiem motocyklowym jedynie pogłębiły przepaść między nimi. Próbowali więc oszukać przyciągającą ich chemię, ale czy przed przeznaczeniem da się uciec?

Dużo się dzieje w tej historii i trudno zdecydować na czym najpierw się skupić: na niebezpieczeństwie czającym się na każdym kroku, na charyzmatycznych bohaterach, którzy mają swoje zdanie i nie pozwolą go przeforsować czy może na romansie wkradającym się powoli do serc Hazel i Sainta. Autorka połączyła wiele motywów w jedną spójną całość, która umiliła mi czas w dosłownie jeden wieczór, ponieważ z rosnącą przyjemnością przewracałam kolejne strony. To typowy romans mafijny, który nie zmienia naszego świata, ale zapewnia zabawę wartą zatrzymania się i pobudzenia wyobraźni.

"Saint" ma w sobie zadatki na lekturę, która rozpala zmysły. Autorka nie bawi się w półśrodki i zrzuca na nas intensywne sceny, silne emocje a także namiętność, która dotyka głównych bohaterów wbrew ich początkowej woli. W charakterystyczny dla siebie sposób Anna Wolf prowadzi nas przez świat wzajemnych przepychanek, gangsterskich porachunków oraz miłości, która znajdzie właściwą sobie drogę w momencie, kiedy najmniej jej potrzebujemy.

"Po zmierzchu" Alexandra Bracken

"Po zmierzchu"
Alexandra Bracken, Tyt. oryg. In the afterlight, Wyd. Jaguar, Str. 592


Finałowy tom zapierającej dech w piersiach trylogii Mroczne umysły. Idealna lektura dla fanów Niezgodnej i Igrzysk Śmierci.


Świat powieści dystopijnych zawsze kusił mnie swoją tajemniczością i nieprzewidywalnością. Uwielbiam sięgać po książki z tego gatunku - dają mi wewnętrzną siłę do działania i karmią mojego ducha walki. Seria "Mroczne umysły" tym samym stała się mi bliska, polubiłam bohaterów a akcja wciągnęła mnie do swojego świata w mgnieniu oka. Dlatego spotkanie z finałowym tomem przekładałam od dawna, bo ciekawość mieszała się ze smutkiem, że wielkimi krokami zbliża się koniec. Jednak im częściej zerkałam w stronę samotnego tomu, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że muszę znać zakończenie tej historii.

Ruby to bohaterka, którą najbardziej cenię w całej fabule. Miałam przyjemność śledzić jej zmianę od samego początku, dzięki czemu zauważyłam, że to jedna z najbardziej dynamicznych postaci jakie poznałam. W pierwszym tomie przedstawiła się jako krucha i zagubiona dziewczyna, w drugim powoli stawała na nogi i podejmowała własne decyzje a już w finale - jako pełnokrwista bohaterka - stanęła na czele potężnej grupy. Kiedyś Ruby bałaby się własnego cienia, a teraz podejmuje ryzykowne decyzje i z czasem nawet wraca do miejsca swoich największych koszmarów. A co zaskakujące, nie jest przy tym bohaterką idealną. Ma swoje wady, nawet całkiem sporo, podejmuje decyzje, które nie podobają się większości, ale silnie kroczy na przód, bo wie, że nie ma już nic do stracenia.

Po Ruby pojawił się Liam, który jest zupełnym przeciwieństwem bohaterów, których ceniłam - jako główny uczestnik wątku romantycznego wypada na pierwszy rzut oka raczej słabo, bo jest taki milutki, przyjemny i życzliwy, że czasem aż zastanawiałam się czy ta jego empatia nie jest przesadzona. Jednak w przypadku relacji z Ruby wszystkie moje obawy gdzieś się ulatniały, a czułość, która irytowała mnie w stosunku do całego świata, w przypadku jego dziewczyny całkowicie mnie rozbrajała. Można zarzucić mu wiele - niestosowanie się do zasad, dumę i przesadzone zaufanie - ale miłość, którą w sobie pielęgnuje i podejście do Ruby burzą wszystkie mury. Wątek romantyczny w tej opowieści to, zaraz po motywie dystopii, najlepsza część książki.

Bracken ma to do siebie, że lubi zagłębiać się w szczegóły. Nie są one szczególnie drobiazgowe, ale sceny potrafią być solidnie opisane i czasami przekraczają granicę zainteresowania, i wkraczają na niebezpieczne tory przeciągania fabuły. Finał powieści przyniósł odpowiedzi na wszystkie pytania, zarówno te obecne jak i pojawiające się przy dwóch wcześniejszych częściach, więc siłą rzeczy fabuła musiała okazać się bardziej rozbudowana. Ale dzięki temu poznałam świat mrocznych umysłów od podszewki, zrozumiałam skąd wzięła się przypadłość i jak można jej zaradzić. Zajrzałam również do świata bohaterów, którzy w końcu odnaleźli swoje życiowe drogi. Wszystko zamknęło się w kompletnej całości, która wywarła na mnie spore wrażenie.

Lektura "Po zmierzchu" okazała się dla mnie najlepszym zakończeniem serii. Ogromnie żałuję, że to koniec. Nadszedł czas rozstania z ulubionymi bohaterami i poznanie wielkiego finału ich przygód. Ale gorzki posmak pożegnania osłodziło mi zakończenie, które spełniło wszystkie moje oczekiwania - dobitne a jednocześnie nieprzekombinowane i możliwe do zrozumienia. Zdecydowanie warte uwagi. Seria nie jest bez wad, ale ma w sobie urok, który przyciąga i hipnotyzuje. A o tym nie da się zapomnieć.

piątek, 18 sierpnia 2023

"Skrzywdzeni i poniżeni" Fiodor Dostojewski

"Skrzywdzeni i poniżeni" Fiodor Dostojewski, Tyt. oryg. Униженные и оскорблённые, Wyd. MG, Str. 400


Skrzywdzeni i poniżeni to przede wszystkim powieść o przebaczeniu.


Temat z twórczością Fiodora Dostojewskiego nie należy do najłatwiejszych. Uwielbiam jego twórczość, ale wiem też, że nie jest ona dedykowana każdemu. Autor miał swoje indywidualne podejście do świata, w tym do winy i kary, do przebaczania i rozumienia drugiego człowieka co można uznać za inspirujące, ale jednocześnie warte głębszej dyskusji.

Temat przebaczania poruszany jest w jego "Skrzywdzeni i poniżeni", czyli mocno rozbudowanej historii, która na nowo zagłębia się w mroczny świat nizin społecznych Petersburga. Jak na autora przystało więcej jest tutaj negatywnych emocji i złowieszczego spoglądania na jednostkę ludzką niż pozytywnych myśli napawających nas optymizmem, ale autor nigdy nie bawił się w półśrodki i to naprawdę trzeba pochwalić. Każdy czytelnik mający swój rozum z chęcią wchodzi w interakcje z poglądami autora i nawet jeśli ma zupełnie sprzeczne opinie na dany temat to porównuje je w bardzo intelektualnej potyczce na słowa.

Iwan Piotrowicz, młody pisarz ledwo wiążący koniec z końcem, bardzo przypomina samego autora. Wydaje się więc, że to powieść w pewien sposób autobiograficzna, ale czy nie wszystkie książki Dostojewskiego są osobiste i oddające jego życiowe zawirowania? To przekłada się na jakość i odbiór treści, która mocno trafia do czytelnika, angażuje go we wszystko co dzieje się dookoła i jednocześnie pozwala na rozstrzyganie kwestii moralnych i społecznych na swój własny sposób, zależnie od naszego patrzenia na świat.

Fabuła jest ciężka i na pewno nie przeczytacie jej w jeden wieczór. Nie jest to jednak w żadnym wypadku wadą historii, którą z przyjemnością możemy rozkładać na czynniki pierwsze, analizować, gdybać, rozmyślać czy idealna postać Iwana faktycznie mogłaby mieć miejsce w prawdziwym świecie. Bohater pozbawiony jest bowiem wad, jest człowiekiem altruistycznym, pogodnym i serdecznym, który wyciąga pomocną dłoń do ludzi, którzy tego potrzebują a w międzyczasie rozmyśla nas sensem dobroci i wizją podstępności, która wydaje się mieszkać we wszystkich pozostałych postaciach. Historia więc dzieli się na odpowiednie pasma, bardzo mocno wyznacza granice i jednocześnie składania do zastanowienia czy każdy człowiek jest wyłącznie dobry lub zły.

"Skrzywdzeni i poniżeni" to kolejny głęboki przekaz autora, który nie jest łatwą formą literacką, ale na pewno bogatą w wartości, dojrzałą i stanowiącą spore wyzwanie, które warto podjąć. Fiodor Dostojewski prowadzi nas przez świat ponadczasowych wartości, pokazuje zło w czystej ludzkiej postaci i stara się nie pozostawiać miejsca na żadne domysły, ale czytelnik i tak z przyjemności wchodzi z nim w mentalną oraz emocjonalną interakcję i to właśnie jest kwintesencja niezapomnianej prozy autora.

"Zniszczona przyszłość" Ava Harrison

"Zniszczona przyszłość" Ava Harrison, Tyt. oryg. Shattered Dynasty, Wyd. Niezwykłe, Str. 437

Trent Aldridge i Payton Hart nigdy wcześniej się nie spotkali, a jednak łączy ich bardzo wiele.


Ava Harrison w czwartym tomie Zepsutego imperium sięga do dobrze znanego nam świata mrocznych porachunków. Bohaterowie, którym ponownie przyjdzie się zmierzyć z nietypowymi wyzwaniami, odsłonią swoje prawdziwe oblicza a my będziemy mogli poznać smak prawdziwej miłości.

Czytać możecie dowolnie, ponieważ chronologia jest tutaj nie wymagana, bo chociaż pojawiają się detale łączące wszystkie tomy to tak naprawdę każda część opowiada o losach innej pary bohaterów. Jedyne co łączy wszystkie historie to motyw przewodni niebezpieczeństwa, intryg, dużych pieniędzy i uczuć, które pojawiają się niespodziewanie a nigdy nie powinny zaistnieć. Ava Harrison z charakterystyczną dla siebie lekkością porywa nas w sam środek wielkich czynów i ciekawych zwrotów akcji, by po raz kolejny zaskoczyć nas swoją wyobraźnią.

Niby ten motyw już był i nikogo nie dziwi, że nieznajomi bohaterowie lądują pod jednym dachem, ale nigdy nie wiadomo co się wówczas może wydarzyć. A możliwe jest wszystko. Ojciec Trenta zapisał cały swój majątek Payton, którą traktował jak córkę i to wzbudziło w chłopaku ogromną frustrację. Postanowił jednak rozegrać to mądrze i wykorzystać fakt, że dziewczyna musiała mieszkać z nim pod jednym dachem do momentu skończenia wyznaczonego w testamencie wieku. Obydwoje postanowili nie dać się tej drugiej połówce, ale czy słowa tak łatwo przemienić w czyny?

Dobry motyw z wykorzystanym potencjałem. Testament przysparzający więcej trosk niż pożytku wpływa na losy głównych bohaterów, którzy zależnie od charakteru inaczej radzą sobie z sytuacją. Payton imponuje swoją silną wolą i hartem ducha, udowadnia, że pieniądze mimo wszystko nie mają dla niej większego znaczenia a Trent przyciąga wzrok urokiem osobistym, gdy jako silny i gotowy do wszystkiego niebezpieczny mężczyzna powoli zaczyna mięknąć pod wpływem obecności kobiety w jego domu. To oczywiście czysty romans z licznymi perturbacjami napotkanymi na drodze, ale tak smacznie napisany, że czystą przyjemnością jest przerzucanie kolejnych stron. 

"Zniszczona przyszłość" obiektywnie patrząc wypada najciekawiej ze wszystkich części serii a przyznaję, że wszystkie bardzo mi się podobały. To wciągająca lektura idealna dla fanów gatunku, może niekoniecznie zaskakująca, bo łatwo możemy przewidzieć zakończenie, ale na pewno dobrze napisana, z wartymi poznania bohaterami na pierwszym planie. Do głosu dochodzą głębokie emocje a opowieść wciąga na kilka dobrze spędzonych godzin.

Tekst powstał przy współpracy z Wydawnictwem Niezwykłe.

czwartek, 17 sierpnia 2023

"Kusząca propozycja" Małgorzata Kasprzyk

"Kusząca propozycja" Małgorzata Kasprzyk, Wyd. Amare, Str. 266


Kiedy los daje ci palec… weź całą rękę!


Chociaż słyszałam wiele pozytywnych opinii o twórczości Małgorzaty Kasprzyk do tej pory nie miałam okazji zmierzyć się z jej książkami. Okazja natrafiła się przy jej najnowszej odsłonie, czyli "Kuszącej propozycji", po którą sięgnęłam z niekłamaną przyjemnością. I jak się okazało to był bardzo trafiony wybór, ponieważ fabuła z miejsca mnie wciągnęła.

Prostota, styl i elegancja. Tak w krótkich słowach można byłoby opisać całą fabułę. Chociaż historia jest stosunkowo krótka i wydaje się obracać wyłącznie w kameralnym towarzystwie to ma w sobie urok prawdziwego życia i odsłania realia typowych ludzkich problemów. Autorka łączy pozory i oczekiwania innych w konfrontacji z niespodziewanymi problemami, które czekają na drodze nas wszystkich. Tym samym łatwo zrozumieć na logikę co dzieje się w fabule i bez problemy wgryźć w podjęty temat.

Poznajemy Emilię, gwiazdę telewizyjnego serialu, która zaskarbiła sobie sympatię widzów grą typowej dziewczyny z sąsiedztwa. Ale czy faktycznie musiała grać? Emilia wydaje się bowiem taka sama jak my, mimo swojego celebryckiego blichtru. Decyduje się kredyt, by kupić wymarzone mieszkanie a tuż po tym okazuje się, że jej kariera wcale nie jest taka pewna. Na szczęście na jej drodze pojawia się Czarek, który w splocie dziwnych wydarzeń oferuje jej małżeństwo z rozsądku, które ma być korzystne dla nich obu. Tylko czy na pewno taki układ okaże się tym czego potrzebują?

Małgorzata Kasprzyk demaskuje celebrycki świat, pokazuje prawdę ukrytą za kamerami i udowadnia, że człowiek zawsze będzie tylko, a może aż?, człowiekiem. Na bazie swoich bohaterów pokazuje, że nic nie jest tym co wydaje się na pierwszy rzut oka a każdy z nas ma prawo do błędów, marzeń czy wielkich emocji. Polubicie Emilię tak samo jak ja ją polubiłam nie za jej rolę a za podejście do świata, za racjonalne zachowania nawet w sytuacji, która nie zdarza się na co dzień.

Czy to romans o wielkim uczuciu przeczącym prawom grawitacji? Nie, to opowieść o doświadczonych przez życie ludziach, którzy szukają swojego miejsca w świecie. "Kusząca propozycja" ma oczywiście sobie zadatki na powieść o miłości o czym szybko się przekonacie, ale to książka, która ma coś do przekazania, napisana z pomysłem i trafiająca do serca czytelnika.

"Krzyk ciszy" Jolanta Bartoś

"Krzyk ciszy" Jolanta Bartoś, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 328


Jak daleko posunie się matka, żeby odzyskać dziecko?


Moją uwagę do twórczości Jolanty Bartoś przykuła ostatnia powieść autorki, czyli "Śpij, dziecinko, śpij". W poszukiwaniu horroru doskonałego nigdy nie odmawiam żadnej powieści z tego gatunku, nawet jeśli połączona jest z innymi motywami, więc chciałam jak najszybciej poznać nowe nazwisko w moim ulubionym świecie. I chociaż samej grozy było niewiele, zarówno w ostatniej jak i w najnowszej książce, to przyznaję, że klimat jest naprawdę dobry i wystarcza, by wzbudzić odpowiednie emocje.

Autorka w niewielu słowach potrafi zbudować napięcie, które można ciąć nożem. Wyczuwalny lęk towarzyszy nam na każdym kroku, mimo że nie ma mowy o zjawiskach paranormalnych. Podążamy bowiem tropem thrillera z silnym naciskiem na skrajne emocje oraz domysły, które przywołują w naszej wyobraźni najróżniejsze sceny i w tym cała zabawa: we własnej fantazji, która w połączeniu z pomysłem autorki tworzy historię od której ciężko się oderwać.

Czytamy o Barbarze Trzebińskiej, wybitnej transplantolog, która długo starała się o odzyskanie rodzinnego majątku w Jarczewie. To było i wciąż jest dla niej wyjątkowe miejsce, które dziś remontuje z należytą starannością. W dodatku zaprzyjaźnia się z tamtejszym chłopcem i wydaje się, że w końcu wszystko zaczyna się układać. Jednak pewnego dnia Mareczek ginie a Barbara wyjeżdża, by skorzystać z grantu medycznego otrzymanego w Stanach. Wraca po pięciu latach z adoptowanym synem u boku i chociaż twierdzi, że Karol to nie zaginiony przed laty Marek, matka chłopca zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę. 

Powieść może pochwalić się wyjątkowym klimatem, dobrze stopniowanym napięciem a także przeplataniem przeszłości z teraźniejszością, by powoli wprowadzać czytelnika we wszelkie tajniki sytuacji. Mnóstwo tajemnic w połączeniu z plastycznymi i bardzo obrazowym stylem autorki buduje intrygę, która rozwija się wraz z kolejno przewracanymi stronami a my, po nitce do kłębka, bawimy się wybornie wyciągając brudy z przeszłości, by przełożyć je na to co dzieje się dookoła. Obserwujemy rozbudowane profile psychologiczne postaci nie tylko tych na pierwszym planie, ale i pojawiających się jedynie na chwilę, ponieważ każdy czyn, słowo a nawet spojrzenie wydają się mieć w tej historii podwójne znaczenie.

"Krzyk ciszy" to lektura, która ma wiele do powiedzenia. Nawiązuje do rodzinnych relacji, do zaufania, potrzeby akceptacji oraz zrozumienia. Nawet jeśli autorka prowadzi na pierwszym planie osobliwą grę z czytelnikiem oraz bohaterami to nie zapomina o dopracowanym tle, które porusza motywy współczesnych wartości jednocześnie wyróżniając wspomnianą  historię z tłumu.

środa, 16 sierpnia 2023

"Profesor Wilczur" Tadeusz Dołęga-Mostowicz

"Profesor Wilczur" Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Wyd. MG, Str. 432


Kontynuacja powieści Znachor.


"Znachor" był obecny w moim domu odkąd pamiętam. To historia uwielbiana przez moją mamę i babcię, która również została przekazana mi w emocjonalnym spadku. Chodziło o to, by nie zapomnieć opowieści pełnej prawdziwych wartości, wspaniale napisanej i równie dobrze zekranizowanej, ponieważ o ile książka jest w moim domu zawsze stawiana na pierwszym miejscu, o tyle ekranizacja również często gości na naszych ekranach.

Nic więc dziwnego, że chętnie sięgnęłam po kontynuację losów bohatera, aby poznać jego dalsze przygody. Autor miał wielki talent do pisania wiarygodnych, wielowymiarowych powieści, które echem odbijały się w świecie, ponieważ czerpały garściami z tego co nas otacza. Cudowni bohaterowie, zarówno ci na pierwszym jak i drugim planie, treściwa fabuła oraz ciekawe zwroty akcji sprawiły, że dalsza opowieść o profesorze Wilczurze była równie wciągająca co jego początkowe losy.

Zaznaczę już na wstępie, że książki od ekranizacji znacząco się różnią i warto poznać obie wersje z naciskiem na literacki pierwowzór. W tekście jest dużo więcej detali, smaczków i informacji a w dodatku opowieść kończy się inaczej niż film. Osobiście dużo bardziej wolę pomysł i wykonanie Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, szczególnie gdy patrzę na tak odmienną kontynuację, która wydaje się z czasem zmieniać nastawienie. Na początku było bowiem ciężko, emocje były gęste a nastrój nostalgiczny, gdy bohaterowie próbowali poukładać sobie życie, ale wydawało się, że zupełnie im to nie wychodzi. 

Profesor Wilczur odzyskał pamięć i wrócił do zawodu, ale nie potrafił się odnaleźć w tym świecie. Mimo szacunku i lat praktyki czuł, że otaczający ludzie są nastawieni zbyt złowrogo do wszystkiego co ich otacza, więc uciekł na wieś mając u swojego boku Łucję Pańską. I to było zdecydowanie jego jasne światło w tunelu, ponieważ kobieta nieustannie przypominała profesorowi o jego wartości. W takim leniwym rytmie (ale to nic złego!) toczy się opowieść o ludzkiej zawiści, intrygach i nieprzyjemnych chwilach, które niestety często są nieodzownym elementem naszego życia czy to prywatnego, czy może zawodowego. Profesor chciał zostawić taki świat za sobą, ale nie wydaje mi się, żeby to wszystko było takie proste, ponieważ nic nie jest jedynie czarne czy białe. Pojawia się sporo przemyśleń, filozoficznego podejścia do tematów i oczywiście lekki wątek romantyczny, więc otrzymujemy wszystko co niezbędne.

"Profesor Wilczur" to kontynuacja utrzymana na poziomie swojej poprzedniczki chociaż znacząco różniąca się od niej klimatem. Tam atmosfera była bardziej podniosła, gdy oczekiwaliśmy aż świat przypomni sobie kim jest wybitny główny bohater. Tutaj pozostawiamy blichtr daleko w tyle, by cieszyć się urokami prostego życia, sympatią przyjaciół a także nadzieją na poukładanie sobie prywatnych, w tym także miłosnych spraw. Tadeusz Dołęga-Mostowicz prowadzi nas przez piękną powieść obyczajową, która nie traci na swojej wartości mimo upływu lat.

"Poza nawiasem" Marzena Hryniszak

"Poza nawiasem" Marzena Hryniszak, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 512


Jak to jest, gdy nikt cię nie zauważa? Nie szuka? Nie martwi się?


Kiedy sięgałam po powieść Marzeny Hryniszak nie spodziewałam się, że czeka mnie tak silnie naładowana emocjami powieść. Owszem, opis na okładce sugerował, że być może wewnątrz kryje się intensywna fabuła, ale przygotujcie się na dużo, dużo więcej. To historia, która skłania do myślenia i nie pozostawia nas obojętnym na życie bohaterki a wszystko to zamknięte w opowieści pełnej podwójnych znaczeń.

Polska literatura rośnie w siłę za sprawą tak dobrze rokujących pisarzy. Kiedyś powieść obyczajowa skupiała się na prozie życia, na tym co nas otacza i nie do końca doszukiwała się współczesnych problemów, może za wyjątkiem zahaczania o romans, bo przecież miłość towarzyszy nam na każdym kroku. Jednak im większa świadomość czytelników, tym większe zaangażowanie autorów oraz próby w prześciganiu się, by napisać książkę, która nie tylko będzie wiarygodna, ale i szczera w swoim przekazie. Marzenie Hryniszak bez wątpienia się to udało, ponieważ oczarowała mnie stylem, zatrzymała intensywnymi wydarzeniami a zaskoczyła dogłębnym portretem psychologicznym postaci.

Żaneta Ravigne żyje z dnia na dzień i stara się nie rozpamiętywać przeszłości chociaż to naprawdę trudne. U swojego boku ma jedynie bezpańskiego psa i demony alkoholizmu. Bezdomna każdą noc spędza w innym miejscu, więc nie jest niczym niezwykłym, że dostrzega w nocy to co powinno być niewidoczne dla innych. Pewnego dnia ktoś wyrzuca do rzeki ciężki wór i nie daje to Żanecie spokoju. I tak rozpoczyna się jej przygoda, która doprowadzi do wielu zaskakujących sytuacji, a może - tylko może - odwróci bieg wydarzeń.

To ciężka powieść, która mocno daje do myślenia. Silny, wnikliwy obraz osoby uzależnionej od alkoholu oraz towarzyszące jej skrajne emocje przesiąkają czytelnika i otulają go z każdej strony. Tym samym nie przeczytamy tej książki w jeden wieczór, ale to akurat dobrze, warto bowiem zatrzymać się chwilę, porozmyślać nad losami głównej bohaterki i spróbować połączyć przeszłość z teraźniejszością, której w przypadku tej książki bardzo silnie się łączą. Cała opowieść jest przemyślana w najmniejszych detalach, dopracowana i bardzo wartościowa, ponieważ pokazuje destrukcję człowieka opartą nie na jednej chwili a latach pozornie nieistotnych słów czy doświadczeń.

"Poza nawiasem" to książka, którą po prostu musicie przeczytać. Intensywna, skrajna, szalenie emocjonalna, ale tak mocno splatająca życie czytelnika z losami głównej bohaterki, że nie sposób czasami oddzielić wspólnych myśli. A taka rzecz nie zdarza się często. Marzena Hryniszak bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, zadała wiele pytań na które nie udzielała oczywistych odpowiedzi i pokazała jak wiele człowieka jest w człowieku, gdy ten upada na samo dno.

wtorek, 15 sierpnia 2023

"Sprawy rodzinne" Iwona Mejza

"Sprawy rodzinne" Iwona Mejza, Wyd. Dragon, Str. 320


Czy Monice uda się uratować małżeństwo?


Lubię prozę Iwony Mejzy, ponieważ autorka w bardzo realny i wiarygodny sposób pisze o codziennych problemach. Pozwala nam zjednoczyć się z bohaterami, wejść w ich skórę a także po prostu w pełni zaczerpnąć przyjemność z lektury. Nic więc dziwnego, że jej najnowsza książka również wywarła na mnie pozytywne wrażenie i śmiało mogę napisać, że odnajdzie się w niej każda miłośniczka obyczajówek.

Spokojna, ale nie zdystansowana opowieść, prowadzi nas przez losy postaci takich samych jak my. Doskonale więc rozumiemy co trapi bohaterów, kibicujemy im w drodze ku lepszej przyszłości i jednocześnie doceniamy lekkie, obrazowe pióro autorki, które w odpowiednim momencie potrafi wprowadzić głębsze emocje. Motywy charakterystyczne dla gatunku a także skupienie się na indywidualnej kreacji postaci przywołują same pozytywne uczucia wobec otrzymanej treści.

Monika Olszewska zaprasza nas w swoje skromne progi i otwiera przed nami opowieść pełną zaskoczeń. Szczęśliwa żona, kobieta realizująca się zawodowo, nagle zaczyna dostrzegać, że nie wszystko wokół niej jest takie kolorowe. Mąż okazuje się podatny na zdrady a gdy znika jego nowa miłość to właśnie Monika decyduje się pomóc w jej odnalezieniu. Z ratunkiem przychodzi także teściowa Ewa i robi się całkowicie pokręcony misz-masz, który zdecydowanie warto poznać!

Autorka wpadła na ciekawy pomysł i wykorzystała go fabularnie tak bardzo jak to było możliwe. Z dystansem, ironią a także smacznym poczuciem humoru prowadziła mnie przez perypetie rozpadającej się rodziny. Z jednej strony bawiłam się więc lepiej niż dobrze podczas czytania, z drugiej mogłam poważnie przeanalizować całą sytuację, która przecież do najłatwiejszych nie należała. Zaginiona kochanka męża budziła różne emocje, Monika natomiast zdobyła moje wielkie uznanie, bo w tak trudnej sytuacji potrafiła zachować się po prostu jak człowiek.

"Sprawy rodzinne" przywołuje uśmiech na twarzy mimo trudnej sytuacji w jakiej znaleźli się bohaterowie. Iwona Mejza w bardzo trafny sposób pokazuje sojusz, który przychodzi z najmniej spodziewanej strony, udowadnia, że miłość nie zawsze musi kończyć się szczęśliwym zakończeniem a drugie szanse to ludzka rzecz, która należy się każdemu kto żałuje swojego postępowania. To czy Monika przebaczy mężowi i czy odnajdzie jego kochankę musicie odkryć sami, ale gwarantuję, że nie będziecie rozczarowani wyborem lektury. 

"Pokochaj mnie jeszcze raz" Klaudia Bianek

"Pokochaj mnie jeszcze raz" Klaudia Bianek, Wyd. Czwarta Strona, Str. 304


To miał być romans jak z bajki – los postanowił jednak inaczej. Był ślub, a później… rozstanie.


Klaudia Bianek to jedna z moich ulubionych polskich autorek a jej literacka kariera towarzyszy mi od dnia jej debiutanckiej powieści. Miło było śledzić przebieg szlifu stylu oraz obserwować jak autorka postrzega świat co przełożyło się na liczne powieści zdecydowanie warte poznania. Nie inaczej jest z jej najnowszą propozycją, ponieważ "Pokochaj mnie jeszcze raz" budzi same pozytywne emocje.

Zacznijmy od tego, że to powieść obyczajowa z nutką romantycznego motywu. Kierowałabym ją jednak w stronę tego pierwszego gatunku, ponieważ zażyłość między bohaterami jest naturalną reakcją na to co autorka gotowała w życiu swoim postaciom. A dzieje się naprawdę dużo zaważywszy na fakt, że los bywa przewrotny i wydaje się pisać własne scenariusze. Bianek nie brakuje również wyobraźni, więc ponownie wymyśla niebanalne rzeczy, które jednocześnie bez problemu potrafimy przełożyć na realne wydarzenia.

Rozstali się po latach, ponieważ Ania myślała, że w życiu czeka na nią coś lepszego. Tomek, autor bestsellerowych romansów stracił przez to wenę i chęć do życia. Ich małżeństwo rozpadło się z dnia na dzień chociaż przecież nic na to nie wskazywało. Jednak splot nieoczekiwanych zdarzeń sprawił, że obydwoje odziedziczyli urokliwe siedlisko i musieli spotkać się na nowo, żeby zadecydować co dalej. Wówczas ona zaczęła analizować, czy na pewno dobrze zrobiła, a on poprzysiągł sobie, że tym razem nie pozwoli odejść miłości swojego życia.

Tak na naszych oczach tworzy się historia pełna wspaniałych emocji. Na początku jest smutno, bo przecież zaczynamy od rozstania, ale dalej pojawiają się same pozytywne emocje, nawet jeśli bohaterowie koncentrują się na własnych celach a nie wspólnych marzeniach. Autorka próbowała przekazać swoim czytelnikom koszty ponoszone przy drugich szansach, nie zawsze dobre, ale też nie zawsze złe, ponieważ każdy czyn w naszym życiu jest jednocześnie nowym doświadczeniem oraz lekcją wartą zapamiętania co w przypadku tej powieści widać jak na dłoni.

Pisana z sercem, szczera i pochłaniająca bez reszty nowa książka Klaudii Bianek to opowieść o spojrzeniu w głąb siebie, zrozumieniu własnych wyborów i przewartościowaniu marzeń w konfrontacji z prawdziwym życiem. "Pokochaj mnie jeszcze raz" przyciąga do siebie niczym magnes i gwarantuję, że nie odłożycie książki nim nie zamkniecie ostatniej strony a wówczas słowa ależ to było dobre! same będą cisnęły się na usta.

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

"Byłeś serca biciem" Lena M. Bielska

"Byłeś serca biciem" Lena M. Bielska, Wyd. Amare, Str. 284


Nie kocha ten, kto mówi o miłości, ale ten, kto trwa przy tobie wbrew nadziei...


Sięgając po powyższą książkę nie spodziewałam się, że aż tak przypadnie mi do gustu. Wiedziałam na co stać autorkę i w dodatku lubię jej styl, ale tym razem wydaje się, że przeszła samą siebie, albo to ja tak mocno utożsamiłam się z bohaterami, ponieważ przeczytałam całość w jeden wieczór i rozmyślałam o wydarzeniach jeszcze długo po zamknięciu strony.

Książki, filmy i cały świat z każdej strony uderzają w nas definicją prawdziwej miłości. Tylko czy na pewno dla każdego z nas znaczy ona dokładnie to samo? Jesteśmy inni, potrzebujemy różnych bodźców, mamy odmienne oczekiwani i dążymy do własnych osiągnięć. Nie łatwo więc do jednego worka wrzucić oczywistą definicję szczęśliwego zakończenia a każdy z nas zasługuje na to, by szukać własnej drogi do zrozumienia, nawet jeśli nie podoba się ona innym.

Przekonała się o tym główna bohaterka powieści, Paula. Kochała swojego męża nad życie i nawet po jego śmierci nie mogła zapomnieć o tym co czuła do Łukasza. Topiła swoje smutki w barze i próbowała uciszyć emocje przygodami na jedną noc, ale nic z tego nie działało na dłuższą metę. Na szczęście miała u swojego boku Artura, przyjaciela Łukasza, który zawsze służył jej ramieniem do wypłakania, nawet jeśli jego dziewczyna nie popierała tej głębokiej relacji. I słusznie, bowiem między Paulą a Arturem zaczęło kiełkować coś co nigdy nie powinno mieć miejsca. A później spadła na nich wiadomość, której zupełnie się nie spodziewali...

Krótka fabuła, która wciąga na całego, w dodatku tak przemyślana i poprowadzona w ciekawy sposób! Ogromnie polubiłam głównych bohaterów, których emocje odbijały się również w mojej głowie i miałam nadzieję, że znajdą oni wspólne porozumienie, ale wszystko wywróciło się do góry nogami, gdy autorka wymyśliła twist zdecydowanie warty pochwały! Wydarzyło się coś co skutecznie namieszało w historii, dodało pędu fabule i na nowo ukierunkowało Paulę oraz Artura, ale to wszystko było potrzebne, żeby zrozumieli co w ich życiu liczy się najbardziej. 

"Byłeś serca biciem" to zaskakująca książka, która dostarczyła mi mnóstwa niespodziewanych wrażeń. Rozsądna, logicznie poprowadzona i pozwalająca spojrzeć na świat oczami bohaterów. Pisana prozą życia, ze świadomymi emocjami, która otula nas niczym ciepły kocyk. Lena M. Bielska pisze dobrze, jej wcześniejsze książki również przypadły mi do gustu, ale najnowsze dzieło autorki według mojego prywatnego rankingu uznaję za jej najlepszą odsłonę.

"Umowa na miłość" Falon Ballard

"Umowa na miłość" Falon Ballard, Tyt. oryg. Lease On Love, Wyd. Muza, Str. 384


„Umowa na miłość” to pełna humoru współczesna historia miłosna.


Życie pisze własne scenariusze i niezależnie od tego jak zaplanujemy naszą przyszłość często bywa tak, że wszystko zmienia się w jednej chwili. Przekonała się o tym główna bohaterka, która walczyła o swoją karierę zawodową do utraty tchu a to i tak ostatecznie przyniosło jej więcej szkody niż pożytku.

Mimo pewnego smutnego momentu w życiu głównej bohaterki, Falon Ballard prowadzi nas przez radosną opowieść podnoszącą na duchu. Smaczny humor, komediowe sceny a także fabuła oparta na prozie życia dostarczają nam czystej radości z czytania, gdy potrafimy utożsamić się z postacią, kibicujemy jej w osiągnięciu calu a także dostrzegamy cząstkę naszych marzeń skrytych mniej lub bardziej w naszych sercach. Z lekkim stylem autorka podeszła do tematu, który wpisany jest w dorosłe życie i zachęciła nas do rozmyślania jak my postąpilibyśmy na miejscu bohaterki.

Sadie ceniła swoją pracę do pewnego momentu. Robiła wszystko, by dostać awans a jednak ten przeszedł jej tuż obok nosa i to wystarczyło, żeby w końcu powiedziała dość i raz na zawsze rozstała się z branżą finansową. Żeby zapomnieć o latach poświęconych strefie zawodowej pod wpływem impulsu dziewczyna umawia się na randkę z chłopakiem poznanym na portalu randkowym. I tak wszystko się zaczyna. Jack co prawda ani nie szuka miłości, ani też nie przyciąga większej uwagi Sadie, ale oferuje jej zmianę otoczenia i możliwość nowej drogi w życiu co wydaje się bardziej niż odpowiednie. A miłość? Ta przyjdzie, oczywiście, w najmniej spodziewanym momencie.

Podczas czytania przygotujcie się na solidną porcję dobrej zabawy. Chociaż autorka porusza wiele ważnych, czasami nawet trudnych tematów to robi to w sposób smaczny i bardzo przemyślany. Czasami pod płaszczykiem humoru przemyca współczesne wartości, kiedy indziej zmusza nas do myślenia nad naszą przyszłością oraz wyborami. To przychodzi bardzo naturalnie, ponieważ stajemy tuż za bohaterką i wraz z analizą jej sytuacji gdybamy także nad sobą. Jednak cóż by to była za komedia, gdyby miłość nie odegrała tutaj kluczowej roli! A jednak nie wpadamy w wir szybkiego uczucia, które pojawia się niespodziewanie i kiełkuje z prędkością światła. Tutaj wszystko ma swój czas i swoje miejsce i właśnie to podobało mi się najbardziej - niewymuszona naturalność.

"Umowa na miłość" to przeurocza, nie pozostawiająca obojętnym lektura, w której wydaje się, że akcja ma ukryte dno. A może ja po prostu dostrzegałam tam coś więcej. Niezależnie od tego zapewniam, że Falon Ballard napisała książkę wartą uwagi, która podnosi na duchu, daje mnóstwo radości i bardzo mocno przywiązuje do głównych bohaterów, którzy jak nikt inny zasłużyli na szczęście i spokojną przyszłość. Historia idealna na leniwe popołudnie, do poczytania z kubkiem ulubionej herbaty w dłoni.