niedziela, 30 sierpnia 2015

"Szczęście do poprawki" Arleta Tylewicz

"Szczęście do poprawki" Arleta Tylewicz, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 408

Jagoda Topolska żyje jak w bajce - zero trosk, zmartwień czy problemów. Spełnia się zawodowo jako dziennikarka, a Leszek, jej mąż, to wspaniały człowiek. Jednak to co idealne to czasami tylko pozory. Na Jagodę niespodziewanie spada wiadomość, że Leszek ma kochankę. Załamana kobieta wyjeżdża na wieś by tam podjąć decyzję o swoim dalszym życiu.

"– Nie rycz – powiedziała, słysząc spazmatyczne szlochy. – Będę u ciebie za godzinę. Przynieść ci rogaliki na śniadanie?
– Przynieś, może po nich zacznę racjonalnie myśleć – załkała w słuchawkę Jagoda."

Brzmi banalnie prawda? Tak jest w gruncie rzeczy - powielony schemat o tym, że załamana kobieta ucieka od problemów i miasta zaszywając się gdzieś na prowincji. Nie pierwszy raz bohaterka książki goni za ulotnym szczęściem i sama nie wie co począć a wieś okazuje się najlepszym rozwiązaniem. W końcu tam nic się nie dzieje, nie ma więc też problemów, prawda? Pomysł na fabułę nie zabija pomysłowością, powiela schematy i czasami nawet trochę nudzi.

Jagoda staje przed trudną sytuacją, to prawda, ale czasami jej postępowanie stawiało jej postać pod znakiem zapytania. Wieloletnia znajomość, która przerodziła się w małżeństwo leci na łeb na szyje, mąż - pozbawiony rozumu egoista, który poczuł zew wolności, na koniec doskonałe życie odchodzi w niepamięć - może załamać, owszem. Pytanie tylko czy wpadanie w wielką rozpacz ma tutaj sens? Zamiast podnieść głowę do góry, przeboleć nic niewartego męża i walczyć o odzyskanie szczęścia na innym poziome Jagoda ucieka i myśli, że problemy same się rozwiążą. 

Nie chodzi o to, że wszystko w tej książce jest złe - ale może denerwować. Autorka wykreowała postacie w sposób rzeczywisty, prosty i naturalny, ale obdarzyła je bardzo naiwnymi cechami, które ulatniają się przy pierwszym podmuchu wiatru. Z kolei lekki styl autorki i jej zdolność do swobodnych opisów sprawia, że książka nie jest aż taka zła. Przyjemnie czyta się opisy sytuacji, z zainteresowaniem śledziłam rozwój wydarzeń i gdyby nie chęć nakrzyczenia na bohaterów mogłabym uznać lekturę za naprawdę udaną.  

"– Tak się składa, że nikt nie wie, co mu pisane. "

Akcja płynie swobodnie, a czasami nawet pojawiają się lekkie momenty zaskoczenia, które wpływają na pozytywną stronę książki i - co godne uwagi - zakończenie okazało się trafionym pomysłem. Mając na uwadze, że to powieść obyczajowa mogę pochwalić autorkę za rozbudowanie wątków - pojawił się romans, rozpad rodziny, ucieczka, motyw miłosny i nawet trochę akcji.

"Szczęście do poprawki" to lekka, ciepła książka dla niewymagających czytelników. Mimo swojej naiwności potrafi wzbudzić zainteresowanie, choć fabułę należy traktować z przymróżeniem oka. Typowa historia obyczajowa do poczytania wolnym wieczorem, bez zobowiązań i problemów.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

sobota, 29 sierpnia 2015

"Pierwsze koty" Ewa Nowak

"Pierwsze koty" Ewa Nowak, Wyd. Egmont, Str. 318

Kto nie zna Miętowej serii Ewy Nowak? Napisanej lekkim językiem, skierowanej do młodzieży, dotykającej problemów współczesnego świata, wielowątkowej opowieści o ludziach i dla ludzi nie da się nie znać ani nie lubić. 

Tym razem poznajemy Adę, której życie nie jest do końca takie jak być powinno. Jest chłopak, z którym nie układa się najlepiej, jest terroryzujące rodzinę ojciec i kłopoty w szkole, o który nie da się zapomnieć. Jednak kiedy pojawia się ten trzeci, wszystko jakby się zmienia i nareszcie wskakuje na swoje miejsce. Jednak czy chwila szczęście nie jest ulotna?

"-Czy mógłbyś być trochę milszy?
-Mogę się w ogóle nie odzywać."

Seria Miętowa to historie współczesnej Polski o aktualnych problemach, radościach i smutkach oraz tematach z codziennego życia. Ewa Nowak swoje książki kieruje do młodszej publiczności i lekkim językiem przedstawia problemy od których nie zawsze da się uciec. "Pierwsze koty" to kolejny przykład książki autorki, która przedstawia prawdę bez owijania w bawełnę, jaka by ona nie była a jednak pojawia się w gratisie z możliwością pozytywnego rozwiązania. 

Mimo, że seria Miętowa to zdecydowanie młodzieżowe kategorie, jest w niej coś co przyciąga także starszych czytelników. Być może to swoboda z jaką pozwala na delektowanie się historią, a może to naturalni i realistyczni bohaterowie, ale pewne jest to, że niezależnie od wieku, każdy znajdzie tu prawdę dla siebie.

"Po co tak płaczesz? Zostaw te łzy [...]"

Ada to bohaterka o której czyta się z prawdziwą przyjemnością. Niekłamana, nieprzerysowana, z problemami i malutkimi demonami, które jej dokuczają a od których nie da się odgonić. Dziewczyna postawiona w trudnej sytuacji radzi sobie na swój sposób i może nie zawsze jej decyzje są racjonalne, ale łatwo można je zrozumieć. Cała fabuła opiera się na przygodach głównej bohaterki i chociaż nie jest skomplikowana - wciąga i bawi, a miejscami nawet przywołuje chwile refleksji.

Bez wątpienia "Pierwsze koty" to pozycja obowiązkowa dla każdego fana serii, miłośnika autorki i młodzieży szukającej opowieści z życia codziennego. Pisana z humorem i dystansem dotyka typowych problemów, obok których zazwyczaj przechodzi się obojętnie nie interesując się ludźmi, którym przyszło się z tym wszystkim zmierzyć. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Egmont.

piątek, 28 sierpnia 2015

"Złączeni" Carol Cassella

"Złączeni" Carol Cassella, Tyt. oryg. Gemini, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 416

Do szpitala w Seattle trafia kobieta, o której nic nie wiadomo - żadnych danych, żadnych informacji. jedyne co wiadomo na temat poszkodowanej, to to, że poważnie ucierpiała w wypadku, a sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. Mimo starań lekarzy życie kobiet wciąż wisi pod znakiem zapytania. A na domiar złego, mimo mijanych dni, nikt nie zjawia się przy łóżku chorej a tożsamość kobiety wciąż pozostaje nieznana. Jedynie Charlotte, lekarka, czuwa przy łóżku swojej pacjentki, a gdy postanawia odkryć kim jest kobieta wszystko zaczyna nabierać znaczenia. Przeszłość powraca ze zdwojoną siłą.

Na początku nie wiedziałam co może czekać mnie w historii, która zapowiadała się na zwyczajną opowieść o losach dwóch różnych kobiet. Pierwszą rzeczą, która zatrzymała mnie przy lekturze był bardzo ciekawy i przyjemny styl, który mimo trudnych wydarzeń kusił swoją lekkością i swobodą. Drugim pozytywnym atutem okazałą się stopniowana akcja, która wraz z połączeniem tajemnicy miejscami intrygowała, a miejscami wprowadzała w osłupienie. Nie ma jednak co ukrywać - czasami załamywałam ręce, bo miejscami pojawiał się rażący w oczy absurd nierzeczywistych scen.

Carol Cassella poruszyła wiele ważnych tematów. Opisała intensywne życie lekarzy, którzy mają swoje sekrety odizolowane od świata, nigdy nie zapominają pacjentów a każde ludzkie życie stawiają ponad swoje własne. To zaskakujące jak łatwo można przejść obojętnym obok kogoś, kto ratuje życie i nie zawrócić uwagę jak zielni są tacy ludzie, wytrzymali i szlachetni. Ludzka prawda w tym przypadku zmieszała się z zatrważającą rzeczywistością - wypadkiem w którym sprawca ucieka, a kobieta traci własną tożsamość. Przerażona, odizolowana od świata i pozbawiona bliskich musi sama uporać się z niezwykle trudną sytuacją. Autorka bezbłędnie połączyła losy dwóch kobiet, które zmagają się z własnymi problemami oraz demonami przeszłości. Temat śpiączki nie jest łatwy tematem, a wybór między życiem a śmiercią nigdy nie będzie łatwy. Szczególnie, kiedy ktoś decyduje za drugą osobę. Kto ma prawo o tym decydować? Odpowiedź na to pytanie poznacie w książce Casselli.

Akcja jest wciągająca i chociaż miejscami nie płynie szybko, to tempo w jakim się utrzymuje wydaje się być zadowalające. Tutaj przyciąga sama historia, nie odgrywane wydarzenia. Jednak w oczy razi rozwiązanie konfrontujące ze sobą dwie sprzeczne emocje - przewidywalność i zaskoczenie. Zdecydowanie nastawiłam się na coś lepszego.

"Złączeni" to niebanalne połączenie powieści obyczajowej z nutą dreszczowca. Przyznam, że kompletnie nie spodziewałam się tego co spotkało mnie w czasie lektury - wiele emocji i zagadek. Niestety nie uciekłam od przesady i przekombinowania. Mimo wszystko zakręty ludzkiego losu mniemają granic a Casella doskonale to udowodniła. Książka dobra na wolne popołudnie, dlatego wszystkim zainteresowanym - polecam. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

środa, 26 sierpnia 2015

"Jeśli się odnajdziemy, kotku" Wioletta Sawicka

"Jeśli się odnajdziemy, kotku" Wioletta Sawicka, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 

Kontynuacje serii maja to do siebie, że nie zawsze spełniają oczekiwania czytelników. Raz zaskakują dobrym poziomem, raz rozczarowują całokształtem. Seria Wioletty Sawickiej od samego początku zapowiadała się na tą, która utrzyma poziom pierwszego tomu, ale nie podejrzewałam, że to wszystko będzie aż tak dobre.

Trylogia opowiada o historii Anny, kobiety, której nic nigdy nie przychodziło łatwo. Miłość, która stanęła na jej drodze zapowiadała w końcu szczęśliwy happy end. Nikt nie spodziewał się, że to dopiero początek problemów. Tak rozpoczął się pierwszy tom, który okazał się również bardzo emocjonalny, drugi zdecydowanie podniósł poprzeczkę, a trzeci - obecny i finałowy - okazał się najlepszym zakończeniem serii.

Po rozstaniu z Patrykiem Anna próbuje wszystko poukładać. Ból rozstania wciąż jest obecny, a nowa sytuacja przytłaczająca. Dzieci, które w całej sytuacji okazały się najbardziej pokrzywdzone wciąż nie mogą uwierzyć w to co się wydarzyło. Anna nie potrafi ułożyć sobie relacji ani z teściową, ani z przybraną córką, a wszystkie żale spadają na nią szybciej niż można było przypuszczać. Czy wyboista droga może przeistoczyć się w końcu w gładką ścieżkę ku szczęśliwemu zakończeniu?

Ciężko było mi rozstać się z bohaterami, którzy zakradli się do moje podświadomości i obarczyli wszystkimi swoimi problemami. Wiele emocji, uczuć i nadziei w końcu miało ujrzeć finał historii a ja wraz z nimi i obawiałam się tego co mnie tam czeka. Jak się okazało - zupełnie niepotrzebnie. Powieść od samego początku wciągnęła mnie w wir wydarzeń, przywitała starymi, dobrymi bohaterami i historią od której nie sposób się oderwać. Wszystkie niedokończone wydarzenia w końcu zostały pozamykane i rozwiązane a bohaterowie ujrzeli rozwiązania ich życiowych sytuacji. 

W ostatnim tomie pojawiło się wiele radości i smutku, ponownie pojawiły się niepowodzenia, które stanęły na drodze bohaterów a akcja ani na moment nie przerwała swojego tempa. Autorka pięknie pisze o ludzkich uczuciach, dlatego w swojej książce zawarła mnóstwo cudownych przesłań - o tym, że po każdej burzy wychodzi słońce, że nie zawsze to co idealne musi być prawdziwe oraz o tym, że szczęście prędzej czy później odnajdzie dobrą drogę. 

Pierwszy tom był dobry, drugi tom zaskakujący,a  trzeci okazał się przekraczać emocjonalne granice. To zdecydowanie jedna z lepszych polskich serii jakie przyszło mi czytać. Autorka zawarła w swojej historii wszystko co niezbędne - ponadczasowe prawdy, ból, stratę, radość, nadzieję i miłość. Słodko-gorzkie realia codziennego życia okazały się wspaniałą przygodą na trzy tomy. Dlatego wszystkim, bez wyjątku polecam opowieść o trudach życia otoczonych nie tylko demonami przeszłości, ale i ciepłem oraz życzliwością - polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

"Nie tacy oni straszni" Federica Bosco

"Nie tacy oni straszni" Federica Bosco, Tyt. oryg. Non tutti gli uomini vengono per nuocere, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 

Najpierw pojawił się intrygujący opis, a tuż za nim pierwsze kilka stron lektury obiecujące ciekawą i błyskotliwą opowieść z humorem. Jednak dzielnie broniłam się przed wpadaniem w zachwyt już na początku, bo dobry star nie zawsze oznacza podobne rozwinięcie. Teraz, już po lekturze, wiem, że pierwsze wrażenie nie zawsze musi być błędne. Książka Bosco to doskonała komedia romantyczna - idealna na pochmurne dni!

"– O co chciałaś mnie zapytać?
– Masz może ze dwa opakowania valium na zbyciu?"

Cristina ma trzydzieści dwa lata, nudnego i niezdarnego chłopaka, ciepłą posadkę w lokalnej telewizji, otyłego kota i ekscentrycznego brata bliźniaka. Dobrze nie jest, ale nie można narzekać, bo w końcu życie nigdy nie było piękne prawda? Wszystko toczy się swoim powolnym i przewidywalnym rytmem do czasu, kiedy chłopak odchodzi, kot ucieka a mieszkanie i praca ulatniają się w zaskakującym tempie. Pozostaje tylko jedno rozwiązanie - wprowadzić się do brata. Jak ona to przeżyje?

Jedno jest pewne - to lektura, która zapewni dawkę niezbędnego śmiechu każdemu czytelnikowi. Bohaterka pisze z przekąsem, dotyka trudnych tematów z nutą drwiny i ironii, a przygody Cristiny kieruje na tak absurdalne i jednocześnie oczywiste tory, że nie sposób się nie uśmiechać. Aż rozbolą policzki! 

Cristina jest niezwykle zabawna, dumna z tego, że nic jej nie wychodzi i kompletnie nieporadna życiowo. A jednak skupia na sobie uwagę czytelnika, zjednuje jego sympatię i rozpościera wokół siebie pozytywną atmosferę, która przyciąga jak magnes. Nic jej w życiu nie wychodzi, nic się nie udaje a mimo to dzielnie zadziera głowę do góry i brnie na przód mimo wszystko - bo właściwie co ma do stracenia?

Co zaskakujące, ciężko rozgryźć poczynania bohaterów tej opowieści. Na początku przypuszczałam, że natknęłam się na kolejną banalną i do bólu przewidywalną historię o nieporadnej życiowo bohaterce. Nic bardziej mylnego! Najpierw starałam się przewidzieć co też mnie może czekać na kolejnej stronie, a później, kiedy kompletnie mi się to nie udawało jedynie trzymałam kciuki za Cristinę, żeby już nie wpadała w kolejne tarapaty - po cichu prosząc, żeby było ich jeszcze więcej. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, zaskoczenie trzymało w napięciu do samego końca, który niestety jako jedyny dał się przewidzieć, ale nie okazał się kompletnie wyrwany z kontekstu, co uważam za wielki plus.

 Fabuła na pierwszy rzut oka wydaje się prosta i właściwie o niczym. Pojawia się zakręcona bohaterka i jej kompletnie nieprzewidywalna rodzina, ale w gruncie rzeczy to jedynie bohaterowie, którzy mieli rozładować napięcie i wprowadzić chwilę oddechu. W książce odnalazłam wiele prawd, o których warto pamiętać a jednocześnie nie zanudziłam się przy tym na śmierć, bo przy rodzinie Cristiny jest to po prostu nie możliwe. Jednocześnie w czasie lektury towarzyszyło mi wiele emocji - obowiązkowa radość, ale i zaciekawienie oraz chęć ingerencji w fabułę i otworzenia oczu głównej bohaterce. Zatem nie wszystkie typowe komedie romantyczno-obyczjaowe muszą być z góry nudne i przegrane.

" -Jesteś nieznośny, wiesz? Nie cierpię cię!
 – Nieprawda, uwielbiasz mnie! To jak? Do jutra? – Robi smutną minkę. – Też obetnę sobie grzywkę!
– Głupek!"

"Nie tacy oni straszni" to przesympatyczna, zabawna i niezwykle błyskotliwa lektura dla każdego. Bosco zaprezentowała opowieść o tym, że po burzy zawsze wschodzi słońce, a wszystkie problemy z biegiem czasu odchodzą w niepamięć. To doskonała lektura dla każdej kobiety, podnosi na duchu i dostarcza niezapomnianych wrażeń. Polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

niedziela, 23 sierpnia 2015

"Doceń siebie" Miranda Kerr

"Doceń siebie" Miranda Kerr, Tyt. oryg. Treasure Yourself. Power Thoughts for My Generation, Wyd. IUVI, Str. 260

Nie często sięgam po książki znanych osób, a autobiografie czy biografie goszczą na mojej półce tylko gdy główna postać jest mi szczególnie bliska czy ważna. Książką Kerr przełamałam ten schemat, bo mimo, że modelka jest mi zupełnie obcą postacią to zdecydowałam się na jej lekturę.

Miranda Kerr urodziła się w 1983r. w Australii. Dziś jest światowej sławy modelką, którą zna i ceni każdy fan Victoria Secret - przez wiele lat była aniołkiem marki. Swój sukces podzieliła na wybiegi i kampanie reklamowe doskonale sprawdzając się w każdej sytuacji. Była twarzą najbardziej znanych marek, m.in. Reebok i H&M i wielokrotnie pojawiła się na okładkach popularnych magazynów. Współpracowała z najlepszymi fotografami świata. Kerr osiągnęła sukces na szczeblu zawodowym i prywatnym, założyła własną formę produkującą kosmetyki i zaprojektowała kolekcję filiżanek dla Royal Albert. 

"Wierzę, że czeka mnie wspaniała przyszłość."

Muszę przyznać, że do lektury zachęciła mnie oprawa graficzna - trochę naiwna, przesłodzona i wizualnie lekka, ale niosąca zapewnienie, że być może wnętrze okaże się czarującą inspiracją dla każdego. Graficzne wnętrze książki to bardzo przyjemne dopełnienie tekstu, dodatkowo pojawiły się zdjęcia modelki w różnych życiowych momentach. 

Lektura podzielona jest na dwie części: najpierw są porady i wskazówki od Mirandy, która swoim czytelnikom przedstawia to czym się kieruje w życiu i motywuje do podjęcia walki o własne marzenia, z kolei druga część poprzedzona zdjęciami modelki to afirmacje - czyli wszystko to co nadaje sens i pobudza do działania.

"Doceniam wszystko w moim życiu."

Zazwyczaj nie działają na mnie porady osób, którymi się nie fascynuję lub które nie odgrywają w moim życiu szczególnej roli. Nie powiem też, żeby lektura Kerr zmieniła moje życie, ale to bardzo sympatyczny poradnik, który czasami skłania do przemyśleń. Wiele sentencji, wydarzeń z życia modelki i afirmacji pokrywa się z rzeczywistością każdego człowieka i miło jest czytać o osobach takich jak my sami, które odniosły sukces angażując w to determinację i siłę woli. Mimo, że to nie są nasi idole, można śmiało wzorować się na ich ambicji i samemu walczyć o marzenia.

To wyjątkowa gratka dla fanów modelki. "Doceń siebie" to poradnik dla każdego niedowiarka i osoby pozbawionej pewności siebie. Kerr napisała bardzo lekką i obrazową lekturę wzorując opisane w niej prawdy na własnych doświadczeniach. Książka udowadnia, że w każdym z nas kryje się wewnętrzne piękno na wyciągniecie ręki. Akceptacja samych siebie - to motyw przewodni kobiety, która osiągnęła sukces ciężką pracą i determinacją. Po lekturze tej książki czuję się pozytywnie zachęcona do walki o własne cele. Skusiłam się i nie żałuję, a Wy?

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu IUVI.

sobota, 22 sierpnia 2015

"Wyspa potępionych" Melissa de la Cruz

"Wyspa potępionych" Melissa de la Cruz, Tyr. oryg. Descendents. Isle of the Lost, Wyd. Egmont, Str. 320

Mellisa de la Cruz to jedna z najbardziej poczytnych autorek gatunku paranormal romance. Seria "Błękitnokrwiści" zyskała fanów na całym świecie a echo zachwytu słychać do dziś. Dlatego, gdy w zapowiedziach pojawiła się pierwsza wzmianka o startowym tomie nowej serii autorki, nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Czy sukces się powtórzy?

Atutem tej książki jest klimat, który przywodzi na myśl średniowieczne królestwa, rycerzy i walkę dobra ze złem. To właśnie jest motywem przewodnim tej historii - walka dwóch, jasno wyznaczonych stron, które konfrontują się ze sobą by przeciągnąć na własną stronę. Być może całość brzmi jak motyw wyciągnięty z bajki Disneya i w rezultacie stanowi to odległe tło, ale na plan pierwszy wysuwa się typowa akcja powieści przygodowych i to ona króluje w lekturze. Wmieszanie w to wszystko subtelnej magii i elementów fantastycznych dodało fabule dawki potrzebnych emocji.

"Lustereczko, powiedz przecie, któż jest najgłupszy na świecie?"

Przed dwudziestu laty wszyscy złoczyńcy zostali wypędzeni z królestwa Auradonu na Wyspę Potępionych. Miejsce w którym przebywają to mroczny i ponury świat odgrodzony polem energii uniemożliwiającym ucieczkę. Umieszczeni tam złoczyńcy żyją w osamotnieniu i zapomnieniu, a smak posiadanych wcześniej mocy już dawno odszedł w niepamięć. Jednak to nie oni stanowią prawdziwe zło. W Zakazanej Twierdzy ukryte jest Smocze Oko - klucz do wolności i zapowiedź prawdziwego zła. Kto odważy się je zdobyć?

Motyw przewodni tej lektury z opisu wydaje się banalny. Wyprawa po Smocze Oko, obietnicę wolności i władzy, to przygoda, której losy można z góry przewidzieć. Ale nie wszystko jest takie proste na jakie wygląda. Tylko najsprytniejszy, najniegodziwszy i najbardziej nikczemny łotr jest w stanie jest znaleźć to co szuka tak wielu. Podróż, która czeka wszystkich bohaterów to walka na śmierć i życie, a jako, że każda z postaci może pochwalić się okrutną naturą, pojedynek będzie naznaczony krwią, zdradą i kłamstwami. Dlatego nawet jeśli wstęp zapowiada banalne wnętrze, fabuła w mgnieniu oka rozwiewa te wątpliwości. To pierwsza książka, w której czarne charaktery biorą górę nad dobrem i stają do walki o swoje miejsce w świecie.

Autorka swoim bardzo przyjemnym stylem wprowadziła do lektury niecodzienny klimat a miejscami napiętą atmosferę można było kroić nożem. Nie zawsze wszystko wychodziło gładko, bo bywały słabsze momenty nudy i zawieszenia, ale gdyby przymknąć na to oko mogę napisać, że książka naprawdę przeszła moje oczekiwania. Liczyłam na coś zwykłego i typowego a otrzymałam niebanalną historię z intrygującym rozwinięciem. Obrazowość scen i lekki język to podstawa w tej historii, ale pomysł na fabułę ma w sobie potencjał.

"Lepiej nigdy nie kochać, niż być kochanym."

"Wyspa potępionych" to książka z potencjałem. Chociaż w teorii skierowana jest do nastoletnich czytelników, w praktyce jest zupełnie inaczej - doskonale sprawdzi się jako lektura dla każdego. Autorka potrafi pisać, zaskakiwać, wciągać do swojego świata i intrygować. To jedna z tych lekkich i przyjemnych lektur - z konkretnie zarysowanymi bohaterami, granicą między dobrem i złem oraz klimatem zapomnianych już królestw. Myślę, że to kolejna dobrze rokująca seria autorki, dlatego ma ogromną nadzieję, że kolejny tom utrzyma poziom pierwszego. Tymczasem fanom powieści przygodowych i fantastycznych - polecam. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Egmont

piątek, 21 sierpnia 2015

"Zbuntowany książę" Celine Kiernan

"Zbuntowany książę" Celine Kiernan, Tyt. oryg. The Rebel Prince, Wyd. Dolnośląskie, Str. 420

Lata wojen i rozłąki pozostawiły trwały ślad w pamięci każdego. Alberon nie wierzy w dyplomację a jedyne co mu pozostaje to obrona królestwa przy użyciu siły. Krwawa Maszyna w końcu ma ujrzeć światło dnia i jako tajemna broń odzyskać to co odebrane. Jednak Maszyna niszczy wszystko co napotka na swojej drodze, a przecież tutaj nie o to w tym chodzi, prawda? Po której stronie opowie się Wynter?  

"Nie do wiary jak przewrotny bywa los... Daje mi to, czego zawsze dla Ciebie pragnąłem, zamiast tego, czego najbardziej teraz potrzebuję."

"Zbuntowany książę" to ostatnia część trylogii, która wciąga do swojego świata już od pierwszych stron. Świat intryg i zdrad królestwa po raz ostatni stanął przede mną otworem i ponownie zaprosił do poznania historii pełnej konfliktów i tajemnic. Na każdym kroku średniowiecznego świata pojawiły się pułapki trudne do ominięcia, ale możliwe do pokonania, szczególnie przez wytrwałych bohaterów i łączącą ich więź, zdolną zburzyć wszystkie mury przeciwności. 

Wynter i Razi po latach rozłąki ponownie spotykają Alberona, bliskiego przyjaciela i brata. Wiedzą, że maska zbuntowanego księcia to tylko pozory, pod którymi kryje się zagubiony młodzieniec, zdeterminowany by wywalczyć spokój dla swojego królestwa. Wprowadzając w życie plan Krwawej Maszyny nie potrafi przewidzieć konsekwencji swoich czynów. To wszystko jest bardzo zaskakujące i nierzeczywiste, ale kiedy pozna się tkwiący w tym wszystkim sekret znacznie łatwiej jest zrozumieć poczynania bohatera.

Autorka ponownie zaskoczyła mnie siłą relacji pomiędzy bohaterami oraz dialogami, które wielokrotnie potrafiły poruszyć moje serce. Siła jaka połączyła przyjaciół i więź, która ciągle jest tak silna jak na początku szokuje i budzi zazdrość. Kiernan fantastycznie przekazała swoim czytelnikom, że nie ma nic piękniejszego od przyjaźni, która chociaż napotyka na swojej drodze przeszkody - potrafi sobie z nimi doskonale radzić. Ale to nie jedyny atut tej powieści, ponieważ świat przedstawiony zasługuje na wielki ukłon w stronę pani, która swoją wielką wyobraźnią powołała do życia wyjątkowe i barwne królestwo rozplanowane w każdym szczególe. Wszystko to otoczone wielowątkową fabułą, która rozwidla się na wielu skrzyżowaniach wydarzeń i nie zapomina o wprowadzeniu subtelnego, ale jakże pięknego wątku miłosnego.

„Słuchaj mnie uważnie, panie Garron, bo właśnie mówię ci, że cię kocham.”

Nie mogłam sobie lepiej wyobrazić zakończenia tej trylogii. Wszystko rozegrało się dokładnie tak jak sobie wyobrażałam, a to o czym zapomniałam rozegrało się jeszcze lepiej. "Zbuntowany książę" to kompletne i doskonałe zakończenie jednej z moich ulubionych serii. Plastyczny język, obrazowe sceny i niezapomniani bohaterowie to pełnokrwista opowieść pełna niezapomnianych wrażeń i emocji. Na takie zakończenie historii warto było czekać! Historia zdecydowanie warta uwagi.

Trylogia Moorehawke:
 Zatruty tron | Królestwo cieni | Zbuntowany książę

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskie.  

środa, 19 sierpnia 2015

Wydawnictwo Feeria zapowiada: Plaga samobójców

Plaga samobójców
Program. Część I
Suzanne Young
Wydawnictwo Feeria Young
PREMIERA: 23.09.2015

Nastolatki masowo popełniają samobójstwa. W niektórych szkołach władze wprowadzają więc pilotażowy program przeciwdziałania tej epidemii. Wszelkie objawy depresji są skrupulatnie notowane, a ci, którzy się załamują, są poddawani leczeniu w odizolowanych klinikach. Leczenie wydaje się skuteczne, ale każdy, kto brał udział w programie, wraca do zwykłego życia kompletnie pozbawiony wspomnień.
Rodzice Sloane stracili już jedno dziecko i są gotowi na wszystko, by tylko ją uratować. Dziewczyna tłumi więc swoje prawdziwe uczucia. Jedyną osobą, przy której czuje się swobodnie, jest James, jej chłopak. Obiecał jej, że ich dwojgu nic się nie stanie, a Sloane jest pewna, że ich miłość przetrwa wszystko. Lecz z tygodnia na tydzień oboje stają się coraz słabsi. Coraz trudniej im zachowywać twarz, bo dopada ich depresja. A później Program.
Mroczna, dystopijna powieść z romansem w tle.

PRZEDSPRZEDAŻ: empik  



Fragmenty powieści „Program. Plaga samobójców”

„Czy w ciągu ostatniego dnia czułaś się samotna albo przytłoczona?

Spoglądałam na białą kartkę, taką samą jak każdego ranka. Miałam wielką ochotę zgnieść ją w kulkę, rzucić w kogoś i nawrzeszczeć na uczniów, zmusić ich, by jakoś zareagowali na to, co przed chwilą spotkało Kendrę. Zamiast tego wzięłam tylko głęboki oddech i zaznaczyłam odpowiedź w formularzu.


NIE.

Było to kłamstwo. Wszyscy czuliśmy się samotni i przytłoczeni. Czasami zapominałam, że w ogóle można doświadczać innych uczuć. Wiedziałam jednak, co trzeba robić i czym grozi podanie nieprawidłowej odpowiedzi. Skupiłam się na następnym pytaniu. Zaznaczyłam odpowiedzi pod kolejnymi punktami, aż wreszcie doszłam do ostatniego. 

Zawahałam się przy nim, zdarzało mi się to codziennie.

Czy ktoś ci bliski popełnił kiedyś samobójstwo?

TAK.

Przyznawanie się do tego dzień za dniem było ponad moje siły, jednak w tym jednym przypadku musiałam udzielić odpowiedzi zgodnie z prawdą, ponieważ oni i tak wiedzieli, co się stało.”


Już nie mogę się doczekać. A Wy? Jesteście ciekawi?

wtorek, 18 sierpnia 2015

"Królestwo cieni" Celine Kiernan

"Królestwo cieni" Celine Kiernan, Tyt. oryg. The Crowded Shadows, Wyd. Dolnośląskie, Str. 505

Dopiero, gdy zaczęłam czytać pierwsze strony drugiej części trylogii Moorehawke, zdałam sobie sprawę jak to wspaniale wrócić do serii, która na pewno mnie nie zawiedzie. Na nowo rozpoczęłam swoją historię z niezachwianie dobrą przygodą, od której ciężko się oderwać. 

„Każdy człowiek [...] ma swoją wytrzymałość. Kiedy wszystko, co kocha, i wszystko, co nadaje sens jego życiu i sprawia, że jest tym, kim jest, zostaje mu odebrane, zniszczone, znika w płomieniach jak sucha drzazga. Człowiek dochodzi do wniosku, że ma już tylko jeden wybór. Może zdecydować, kiedy i w jaki sposób umrze.”

Seria charakteryzuje się bardzo dobrze przedstawionymi bohaterami - pełnowymiarowymi, o zestawie indywidualnych cech, których po prostu nie da się nie lubić. Wszyscy bez wyjątku, bo pierwszo- i drugoplanowi bohaterowie ożywali gdy tylko rozpoczynała się o nich mowa i odgrywali swoje role z godną pozazdroszczenia wiarygodnością. Szczególnie nawiązywane pomiędzy bohaterami więzi sprawiały, że nie mogłam oderwać się od lektury, bo każdy z nich czasami się otwierał, a czasami widocznie skrywał tajemnice, których odkrycie stawało się priorytetem.

Wynter Moorehawke wyrusza w podróż przez nieprzebyte lasy w poszukiwaniu zbuntowanego księcia. Dziewczyna jest silna i zdeterminowana, doskonale przy tym wie czego oczekuje od życia. Fantastycznie czyta się o bohaterce, która wie czego chce i nie załamuje rąk przy przeciwnościach losu. A co najważniejsze, Wynter nie zaprząta sobie głowy zbędnymi romansami. Kiedy na horyzoncie pojawia się nuta miłosnego zabarwienia doskonale wie co należy z tym zrobić i nie zaprząta czytelnikowi głowy zbędnymi rozterkami, które nic nie wnoszą. Przedzierając się przez nieodkryte jeszcze tereny wie, ze na każdym kroku czai się niebezpieczeństwo a ich śladem podążają wrogowie. Jednak jest jeszcze przyjaźń, która przy połączeniu sił może stawić czoła najokrutniejszym przeciwnikom.

„- Każdy człowiek – odezwał się cicho Christopher – ma swoja wytrzymałość. Kiedy wszystko, co kocha, i wszystko, co nadaje sens jego życiu sprawia, że jest tym, kim jest, zostaje mu odebrane, zniszczone, znika w płomieniach jak sucha drzazga. Człowiek dochodzi do wniosku, że ma już tylko jeden wybór. Może zdecydować, kiedy i w jaki sposób umrze.”

W tle pojawia się wiele intrygujących wydarzeń. Tajemnice, sekrety i knowania to podstawa historii, ale autorka nie zapomniała o subtelnym i uroczym romansie pomiędzy bohaterami, który mimo swojej drugoplanowej roli spokojnie może konkurować z pełnokrwistymi wątkami. Wszystko wydaje się dokładnie dopracowane i dzięki temu współgra ze sobą tworząc kompletną całość. Świat przedstawiony to bezkresna kraina pełna sekretów i niedopowiedzeń, ale to jedynie podstawa niezwykłej opowieści. To co chwyta za serce, to wyjątkowo wykreowana nić przyjaźni i braterstwa, która wyciska z oczu łzy wzruszenia i chwyta a serce.  W tej książce króluje niezwykła lojalność i wielkie oddanie, które sprawia, że nie sposób oderwać się od tego wszystkiego ani na moment.

Przygotujcie się na to, że seria wciągnie Was do swojego świata i za nic nie będzie chciała wypuścić. Sięgając po kontynuację jednocześnie zobowiązujecie się do zmierzenie z ostatnim tomem, bo tylko on może dostarczyć odpowiedzi na wszystkie nurtujące pytania. "Królestwo cieni" na nowo przywołało te same emocje i ponownie otworzyło przede mną  bramy magicznej przygody. Odnoszę wrażenie, że ten tom jest jeszcze lepszy niż startowy. Czy to możliwe? I co czeka mnie w finale?

Trylogia Moorehawke:
 Zatruty tron | Królestwo cieni | Zbuntowany książę

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskie

niedziela, 16 sierpnia 2015

"Kochając pana Danielsa" Brittainy C. Cherry

"Kochając pana Danielsa" Brittainy C. Cherry, Tyt. oryg. Loving Mr. Daniels, Wyd. Filia, Str. 430

Przyznam szczerze, że wielkie bum jakie nastało w dniu premiery książki pani Cherry nie do końca mnie przekonało. Opis fabuły przypominał mi motyw rodem z serialu Pretty Little Liars o Arii i panu Fitzie a liczne pozytywne opinie bardziej odstraszały niż przyciągały. Zdecydowałam się jednak zrobić krok w nieznane i liczyć, że historia jest na tyle dobra, że nie spotka mnie srogie rozczarowanie.

"Jesteś powodem, dla którego warto wierzyć w jutro. Jesteś głosem, który płoszy cienie, Jesteś miłością, dzięki której oddycham."

Ashlyn po wielkiej stracie nie czuje nic poza bólem. Kiedy dowiaduje się, że nawet własna matka nie ma siły już się nią opiekować zmuszona jest przeprowadzić się do domu ojca, którego nie widziała od wielu lat. Kiedy poznaje Daniela wydaje się, że jej świat na nowo nabiera barw, jednak jedno przypadkowe spotkanie ponownie wbija jej nóż w serce. Jak wybrnąć z sytuacji z której nie ma wyjścia?

Ashlyn i Daniel podzielili się nie tylko główną rolą, ale i etapem narratora sprawdzając się w tej roli doskonale. Większość historii poznałam z perspektywy zagubionej dziewczyny, która radzi sobie z wielką stratą i próbuje odnaleźć się w samotności. Ashlyn zdumiała mnie siłą, którą w sobie odkryła i determinacją do tego by podjąć próbę wrócenia do rzeczywistości na własnych warunkach. Daniel z kolei okazał się przyjemną postacią z demonami przeszłości i kłębiącą się w sercu wielką miłością, obok której po prostu nie da się przejść obojętnie. Bez wątpienia bohaterowie to wielki atut tej książki - doskonale dopracowani, dobrani i szukający własnej drogi - tacy, którzy zyskują sympatię czytelnika w jednej chwili i wciągają go do swojego świata stając przed nim jako realne postacie.

Styl Cherry to zdecydowanie wielka odsłona magi słowa pisanego. Bywały momenty, w których jedno zdanie czytałam wielokrotnie, bo było napisane z taką szczerością i prostotą a jednocześnie naturalnym pięknem, że chwytało moje serce i za nic nie zamierzało puścić. Wiele zdań w tej opowieści nadaje się do zapamiętania i powtarzania. To one zbudowały historię o której warto pamiętać. Bywały momenty, że jedno słowo czy zdanie burzyło magię chwili - ale nie mogę wymagać od autorki czy jej dzieła idealności, bo nikt nie jest doskonały i to, że czasami do treści wkradły się mniej emocjonalne teksty nie umniejsza potęgi słowa.

"Myślałem, że sobie ciebie wymyśliłem. Myślałem, że żyłem w świecie ciemności i wymarzyłem twoje istnienie. Że w jakiś sposób mój umysł cię stworzył [...]. Ale potem uświadomiłem sobie, że nigdy nie potrafiłbym marzyć o czymś tak pięknym. Jesteś powodem, dla którego ludzie wierzą w jutro. Jesteś głosem, który odstrasza cienie. Jesteś miłością, dzięki której oddycham."

Miłość w tej książce ukazana jest w trzech wersjach - pomiędzy siostrami, kochankami i przyjaciółmi. Nie jestem w stanie napisać, która z nich została ukazana w lepszy i bardziej emocjonalny sposób. Ashlyn i Gabby połączyła niepowtarzalna więź, której doświadczyć mogą jedynie bliźniaczki i nawet po śmierci tej drugiej nikt nie był w stanie złamać tego co narodziło się pomiędzy nimi. Gabby pozostawiła po sobie listy, które Ashlyn krok po kroku odczytuje, a każdy z nich to emocjonalna petarda, która łamała moje serce na maleńkie kawałeczki. Ogromnie żałuję, że Gabby nie zawitała to tej powieści na dłużej i spotkał ją tak okrutny los, bo jej postać była najjaśniejszą gwiazdą tej historii. Równie intensywne relacje narodziły się pomiędzy Hailey i Ryanem, kiedy Ash pojawiła się w ich domu, gdzie przyjaźń narodziła się z niczego i okazała się tak silna, że nic nie było w stanie jej pokonać. Pozostawiając na koniec motyw miłości pomiędzy Ashlyn i Danielem muszę przyznać, że to jeden z lepszych powiązań romantycznych jakie przyszło mi poznać. Bazując na powieści Romea i Juli, wtrącając do powieści cytaty Szekspira i tworząc zupełnie nową historię autorka skradła moje serce na całego. Bez walki ze słodkimi stereotypami dostałam historię piękną i naturalną, z mroczną stroną i okrutną rzeczywistością, ale i nadzieją, że pragnienia i marzenia też mają prawo głosu. Jednak tak naprawdę miłość to nie jedyny motyw tej książki - spotkacie tutaj próbę odbudowania rodzicielskich relacji, szukanie własnej drogi i odrębność, pojawi się miłość, gniew i odosobnienie, a także strata i śmierć w konfrontacji do nowego życia. Ta lektura owocuje wszystkim tym co dobre, z wyważoną fabułą i miejscem dla każdej ważnej historii.

"Kochając pana Danielsa" to książka bezsprzecznie wyjątkowa i burząca każdą emocjonalną barierę. Podczas lektury moje łzy mieszały się z radością i nadzieją a miejscami zastanawiałam się czy wytrzymam natłok emocji zgromadzonych na kolejnych stronach. Nie jestem tylko przekonana czy wielkie poruszenie wobec tej książki zgadza się z rozmiarami tej historii. Nie zrozumcie mnie źle - opowieść jest wielka i wyjątkowa, ale reakcja fanek nad wyrost przerośnięta. Gdybym wcześniej opierała się jedynie na takiej opinii jestem przekonana, że już po lekturze czułabym się wielce rozczarowana. Dlatego przestrzegam Was - podejdźcie do tej książki jedynie swoją miarą i pozwólcie jej płynąć, bez stawiania wygórowanych oczekiwań.

"Poza czasem i na zawsze. Kocham cię, ponieważ po to się urodziłem."

piątek, 14 sierpnia 2015

Tuwim cafe - na każdą okazję!


Kto z nas nie zna Tuwima z dziecięcych bajek i wierszyków? Do tej pory kojarzyłam go z literaturą dla najmłodszych i nie pomyślałam, że jego twórczość można zinterpretować na wiele różnych sposobów.

Wydawnictwo Egmont wydało niezwykle intrygującą książeczkę, która wewnątrz skrywa wiele dzieł słynnego poety. Jego poezja okazała się wpasować w każdy nastrój i okazję, jednocześnie przypominając, że na świecie pojawił się ktoś równie utalentowany i znany co zagraniczni bajarze.

"O słowa, pędem serca gnane!
Słowa, krążące w twórczym transie!

Tuwim cafe to dwie książki z serii: na każdą okazję i na każdą pogodę. Książeczka na każdą okazję zawiera unikatowy zestaw dział twórczości Tuwima i fragmenty jego utworów.

Wnętrze to nie tylko intrygująca treść, ale i zdecydowanie urocza szata graficzna, która cieszy oko i pobudza wyobraźnię. Dodatkowo każdy fragment ma odwołanie, w którym możemy poznać jego tytuł i zbiór z jakiego pochodzi. Szata graficzna nie jest jednolita, grafika przyciąga wzrok a pomysłowość przywołuje uśmiech, bo raz słowa rozsypują się po stronach, a raz uciekają gdzieś w bok. Zabawa w słowa, czy może zabawa słowem?

"Nie mam żadnego zajęcia:
Jestem tylko łowcą słów.

Tuwim cafe to bardzo pomysłowa seria, która idealnie sprawdzi się jako prezent dla najbliższej osoby. Sama zdążyła już obdarować najbliższych i usłyszałam wiele pozytywnych opinii. Chociaż książka wizualnie wydaje się niepozorna, to skrywa piękne wnętrze, o którym absolutnie nie da się zapomnieć. Zatem fani i nie-fani Tuwima - miejcie serię na uwadze!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Egmont.

czwartek, 13 sierpnia 2015

"Jesienne werble" Diana Gabaldon

"Jesienne werble" Diana Gabaldon, Tyt oryg. Drums of Autumn, Wyd. Świat Książki, Str. 1000

Znacie to uczucie, kiedy z wyczekiwaniem sięgacie po kolejny tom ulubionej serii? Pamiętacie uczucie, które towarzyszy Wam przy ostatnich stronach - szczęście, że mogliście poznać dalsze wydarzenia bohaterów, ale i smutek, że to już koniec? A gdyby tak ulubiona seria składała się z wielkich tomów a przygoda w niej zawarta trwała i trwała - co Wy na to?

Na początku patrzyłam na pierwszy tom serii złym okiem - wiele skrajnych opinii skutecznie pozwalało mi tkwić w niezdecydowaniu i ciągłym zastanawianiu się nad tym czy warto poświęcić jej czas. Kiedy w końcu się przekonałam i pogrążyłam w lekturze pierwszego tomu nic nie było w stanie mnie oderwać i tak pozostało do dziś, czwartej części wielowątkowej historii Claire i Jamiego.

"- Ty jesteś moją odwagą, a ja Twoim sumieniem - szepnął.
- Ty jesteś moim sercem, a ja Twoim współczuciem.
"

To co nieodmiennie zaskakuje mnie w każdym tomie to doskonale skrojona i wartka akcja, która mimo licznych  wydarzeń zawsze wprowadza do fabuły coś nowego i świeżego. Czwarty tom serii zawiera w sobie całe grono różnych wątków i wydarzeń - kontynuacji tych zapoczątkowanych we wcześniejszych tomach oraz zupełnie nowych. Chociaż wszystko zapowiada smakowitą literacką przygodę to początek tej historii nie zapowiada tego wszystkiego. Najpierw pojawia się nużący początek, w który ciężko było mi się wczytać i gdyby nie pamięć wcześniejszych dobrych tomów nie dobrnęłabym do drugiej - znacznie lepszej - połowy książki.

Zatem musicie mieć na uwadze, że czwarty tom serii nie jest już tak doskonały jak początkowe części, ale z czasem rozwija się w całkiem przyjemnym stylu. Im dalej czytałam, tym częściej natykałam się na typowy styl autorki - humor, ironię i niezwykłą pomysłowość. Odniosłam wrażenie, że "Jesienne werble" okazały się słabszym tomem serii nie pod względem wydarzeń, ale pod względem stylu, jakby Gabaldon potrzebowała więcej czasu na rozwiniecie skrzydeł, bo w połowie rozpisała się na całego, powróciła w wielkim stylu i w dodatku zmiażdżyła mnie w doskonałym zakończeniu. 

"Ułożyłam się na plecach i z przymkniętymi oczami ponuro zaczęłam liczyć owce. Były to jednak szkockie owce, które zamiast dać się policzyć, wesoło brykały po cmentarzu, beztrosko kopiąc w nagrobki."

Tym razem wędrujemy do roku 1768 w którym Claire, Jamie i Ian zakładają farmę Fraser's Ridge i osiedlają się w wymarzonym domu. Karolina Północna ma okazać się spełnieniem ich marzeń. Jednocześnie w 1769 roku Brianna gnana tęsknotą za rodzicami, przenosi się w wiek XVIII i dociera do Lallybroch, gdzie mieszka siostra Jamiego. Malująca się przed nią podróż zapowiada pojawienie się licznych przygód. I tak jest w rzeczywistości - wiele wydarzeń, wiele bohaterów i wiele emocji. Miłość na łamach tej książki cechuje się wieloma barwami, które odczuć można tylko na własnej skórze a bohaterowie wyposażeni w poczucie dobrego humoru, ironię i kąśliwe dialogi zapewniają wiele zabawnych sytuacji.

"Jesienne werble" to kolejne połączenie dobrej zabawy i przygody w najlepszej formie. Wielowątkowa fabuła z historycznym zabarwieniem to zapewnienie wielogodzinnej, doskonałej zabawy i niezapomnianej przygody. Niezmiennie i z pełnym przekonaniem polecam wszystkie tomy serii, choćby dla poznania prawdziwej więzi miłości i przygód o jakich nawet się nie śniło.

Seria "Outlander":
Obca | Uwięziona w bursztynie | Podróżniczka | Jesienne werble | Ognisty krzyż | Tchnienie śniegu i popiołu | Kość z kości | Spisane krwią

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Świat Książki.

wtorek, 11 sierpnia 2015

"Podróżniczka" Diana Gabaldon

"Podróżniczka" Diana Gabaldon, Tyt. oryg. Voyager, Wyd. Świat Książki, Str. 950

Podobno tylko pierwsze tomy są najlepszymi częściami każdej serii. Trudno się z tym nie zgodzić, bo bywa tak, że im dalej brniemy w kolejne tomy tym większe rozczarowanie nas czeka z przekombinowaną fabułą i wyolbrzymionymi wydarzeniami. Od każdej reguły jednak zawsze jest wyjątek a w tym przypadku nazywa się Diana Gabaldon. "Podróżniczka" to już trzeci tom przygodowo-historycznej serii z domieszką romansu, która im dalej w tom tym więcej przygód ze sobą niesie i wcale nie rozczarowuje.

"-Drodzy umiłowani w Panu - rozpoczął ojciec Fodgen z lekkim czknięciem. - Czy bierzesz sobie tę oto kobietę... - spytał nagle kierując surowe spojrzenie w stronę Murphy'ego.
-Nie! - krzyknął zaskoczony kucharz. - Nie cierpię kobiet!
-Nie bierzesz? - Ojciec Fodgen zamknął jedno oko, a drugie oskarżająco wycelował w Maitlanda. - A czy ty ją bierzesz?
-Nie ja, ojcze [...] Proszę spytać jego - Maitland wskazał na Fergusa.
-Jego? Jesteś pewny? On nie ma jednej ręki - stwierdził ojciec Fodgen z powątpiewaniem w głosie. - Nie przeszkadza ci to gołąbeczko?"

Jest rok 1746. Armia Króla Jerzego II rozgromiła wojska Króla Edwarda Stuarta bitwie pod Culloden w Szkocji. Tuż po zakończeniu walk dobija się rannych i skazuje jeńców. Ocalałych sprzedano jako niewolników do pracy na amerykańskich plantacjach bawełny. Z kolei w roku 1968 Claire zagłębia dokumenty opisujące przeszłe wydarzenia. Czy "Czerwony Jamie" przeżył maskarę? Czy zginął w bitwie? Claire nie poddaje się tak łatwo i wracając do XVIIIw. zrobi wszystko by ocalić ukochanego.

Claire i Jamie niezależnie od tomu rozkładają czytelników na łopatki w dwóch dziedzinach - wielkiej i magicznej miłości oraz dzięki poczuciu humoru, które miejscami czasami aż szokuje. Bywały momenty, w których absurdalne sytuacje potrafiły skutecznie rozładować napięcie wywołane jakimś niepowodzeniem związanym z losami bohaterów.

Tym razem akcja nabiera na znaczeniu nie tylko ze względu na wielowątkową fabułę i cudownie zaprezentowaną historię miłosną pełną prawd i uniesień, ale wątek wojny i poczynania armii po zakończeniu walk. Przyznam, że wciągnęłam się w wydarzenia związane z jeńcami i zaintrygowana postacią Czerwonego Jamiego nie mogłam za nic oderwać się od fabuły, która zgrabnie krążyła od tematu do tematu nie zapominając o żadnym z nich. Tak właśnie działa Gabaldon - w wielkim stylu potrafi nawiązać do wszystkich ponadczasowych prawd - pisze nie tylko o ludzkich uczuciach, ale i wydarzeniach o których warto pamiętać. A robi to w sposób, który zakrada się do podświadomości i za nic nie chce się z niej ulotnić.

"Są rzeczy, o których nie musisz mi mówić [...]. Nie będę cię o to pytał ani zmuszał do wyznań. Ale kiedy już coś mi mówisz, to chce słyszeć prawdę. Nic nas w tej chwili nie łączy, prócz szacunku. A myślę, że tam, gdzie jest szacunek, jest i miejsce na tajemnicę. Ale nie ma miejsca na kłamstwo."

"Podróżniczka" to kolejny niesamowity tom pełen wartkiej akcji, niezapomnianych bohaterów i pozytywnie zakręconych wydarzeń. Zdarzenia prześcigają się w przyciąganiu uwagi na każdej stronie serwując nowe przygody i przeciwności losu, którym przyszło zmierzyć się bohaterom. Jednak to co urzeka najbardziej w tej serii to niezapomniany klimat, od którego nie można, ani - tym bardziej - nie chce się oderwać. Pasjonująca opowieść o sile miłości i namiętności w świecie pełnym przeszkód.  Polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Świat Książki.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Przedpremierowo: "Źródło" J.D. Horn

"Źródło" J.D. Horn, Tyt. oryg. The Source, Wyd. feeria, Str. 408
Premiera: 12 sierpnia 2015r.

Motyw czarownic zawsze należał do jednego z moich ulubionych. Jeśli sięgałam po gatunek paranormal romance - na pierwszym miejscu zawsze wybierałam ten o wiedźmach. Nie bez przyczyny do grona moich ulubionych książek należy "Sezon czarownicy" Natashy Mostert ze swoim obłędnym klimatem gotyckiej grozy.  

Wydawnictwo Feeria wyszło na przeciw oczekiwaniom czytelników podobnych do mnie i wydało serię, która spełnia wszystkie te warunki - są czarownice, jest magia i klimat, który może nie do końca jest taki jak być powinien, ale nie można zarzucić mu, że się nie stara. "Źródło" to drugi tom historii o losach wiedź z Savannah, wobec którego miałam wysokie oczekiwania, bo pierwszy tom - choć dobry - wyraźnie zaznaczył się w nieodkrytym potencjale. Po cichu liczyłam, że przyjemna opowieść nabierze rozpędu w kontynuacji i zachwyci swoim klimatem i historią.

"A potem nadałaś mi imię [...]. Czy ci się podoba, czy nie, naznaczyłaś to ciało."

Pierwszy tom zaskoczył mnie skomplikowaną i wielowątkową fabułą, która bardzo szybko wciągnęła mnie do swojego świata. Jednak w tle wciąż wyczuwałam niezdecydowanie autora, brakowało mu pewności siebie i nie do końca rozwinął swoje skrzydła, przez co to co dobre było dopiero przed nami. Kontynuacja serii już widocznie rozwija się w tą dobrą stronę, gdzie akcja pędzi na złamanie karku a jedno wydarzenie goni drugie. Tutaj nikt nie będzie narzekał na nudę czy powolne tempo, bo nie ma na to czasu. W życiu bohaterów zbyt wiele się dzieje, a dzięki temu czytelnik poznaje więcej faktów i wydarzeń, które rozjaśniają sytuację i przynoszą rozwiązania niezakończonych wątków z pierwszej części. 

Mercy Taylor, dwudziestojednoletnia dziewczyna o silnym charakterze ponownie wkracza do świata pełnego tajemnic. Nie da się ukryć, że bohaterka potrafi przysporzyć o zawrót głowy swoją postawą, która czasami budzi podziw, a czasami chęć politowania. Przez większość fabuły mocno stąpa po ziemi i racjonalnie podchodzi do wielu spraw, ale kiedy pojawiają się chwile załamania, to na całego. Wkracza w obcy świat, uczy się magii i stawia czoła rodzinie, która uwielbia kolekcjonować tajemnice. Dzięki temu czytelnik podąża tropem zakłamania, intryg i licznych przeciwności losu, krok po kroku, razem z bohaterką, odkrywając nową rzeczywistość. Mercy została kotwiczącą, więc teraz nic nie będzie już takie samo, a w dodatku pojawia się matka dziewczyny. Która swoją drogą zmarła przy porodzie. Ile kłamstw i sekretów jest jeszcze do odkrycia?

"-Martwi się o mnie? Dlaczego?
-"Przeczucie" jak stwierdził."

Styl i język autora to nie zawsze sprawa łatwa - potrafi pisać krótko, rzeczowo i na temat, ale potrafi również rozpisywać się w emocjach i wydarzeniach. Obie formy bardzo dobrze wkomponowały się w wydarzenia i w odpowiedniej chwili dostosowują się do sytuacji, tak by nie zanudzić czytelnika na śmierć. Jeśli jest to konieczne, emocjonalne sceny potrafią nieźle namieszać i wprowadzić lawinę sprzecznych emocji, tak że czytelnik sam już nie wie kogo kochać a kogo nienawidzić. Dodatkowo obrazowość i plastyczność w tym wszystkim ma kluczową rolę - sprawia, że świat przedstawiony stał się bardziej realistyczny i niezwykle przyjemny w odbiorze. 

"Źródło" to dobra kontynuacja wciągającej serii. Chociaż dalej uważam, że potencjał autora nie został do końca wykorzystany, to nie czuję się rozczarowana. Z tomu na tom pojawia się co raz to więcej tajemnic i akcja nabiera tempa, a miejscami nawet zaskakuje. Zdecydowanym atutem tej serii są emocje, które ujawniają się w najmniej oczekiwanym momencie i w połączeniu z niebanalnym klimatem tworzą naprawdę dobrą całość. Fanom pierwszego tomu zdecydowanie polecam, a tych niezdecydowanych odsyłam do pierwszej części. Mi pozostaje jedynie czekać na kolejny tom, który zapowiada się przełomowy w wydarzeniach. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria

sobota, 8 sierpnia 2015

"Gregor i niedokończona przepowiednia" Suzanne Collins

"Gregor i niedokończona przepowiednia"  Suzanne Collins, Tyt. oryg. Gregor the Overlander, Wyd. IUVI, Str. 360

Przygody Gregora skusiły mnie z wielu powodów - mniej lub bardziej przekonujących, ale jednym, podstawowym i najważniejszym okazało się nazwisko autorki, które w tym przypadku naprawdę zobowiązuje. Do książki przyciągnęła mnie niezdrowa ciekawość i próba zdobycia odpowiedzi na podstawowe pytanie - czy mamy szansę na powtórzenie fenomenu Igrzysk Śmierci?

Suzanne Collins doskonale potrafi przedstawić zwykłych bohaterów w niezwykłych sytuacjach. Konfrontacja tych dwóch światów sprawia, że na plan pierwszy wysuwa się naprawdę intrygująca fabuła. Autorka z oddaniem i zaangażowaniem dba o odtworzenie choćby najmniejszego szczegółu dzięki czemu opowieść mimo zabarwienia fantastycznego osadzona jest w ramach rzeczywistości i wiarygodności.

"Żeby przetrwać tak długo, stworzenia muszą być bardzo inteligentne."

Gregor to zwykły nastolatek, który w wyniku niefortunnych zdarzeń trafia w sam środek niebezpiecznej wyprawy ku wypełnieniu przepowiedni i odnalezieniu zaginionego ojca. W ukrytym pod Nowym Jorkiem świecie przyjdzie mu stawić czoła wielu niesamowitym przeciwnikom. Kiedy spada wraz z maleńką siostrą przez kratkę wentylacyjną w swoim mieszkaniu i ląduje w świecie Podziemia rozpoczyna się przygoda, o której nigdy nie zapomni.

Wykreowany świat Podziemia to doskonała odskocznia od szarej rzeczywistości. Gregor musi stawić czoła nie tylko przepowiedni i zadaniu odnalezienia ojca, ale krok po kroku poznaje zupełnie nowy świat, w którym nic tak naprawdę nie jest takie na jakie wygląda. Na drodze chłopaka stanęło wiele wyzwań, on sam został okrzyknięty legendarnym wojownikiem, który według Niedokończonej Przepowiedni ma chronić podziemny świat.

"Bo życie bywa śmiercią, śmierć w życie się zmienia."

Płynna akcja, liczne wydarzenia i intrygująca przygoda to podstawowe atuty tej opowieści. Ale jest tu wiele pomniejszych pozytywnych aspektów, które po połączeniu tworzą kompletną całość. Gregor to wyjątkowy bohater, który motywuje swoją postawą i determinacją. Pojawiająca się w tle przyjaźń rozbraja swoją szczerością, a mroczni bohaterowie są naprawdę źli i bezwzględni. Wszystko to napisane prostym, lekkim i i jednocześnie obrazowym językiem stanowi historię od której nie sposób się oderwać.

"Gregor i niedokończona przepowiednia" to kolejna doskonała historia, która wyszła spod pióra nieocenionej i absolutnie ogromnie utalentowanej autorki. Historia Gregora w przeciwieństwie do Igrzysk Śmierci skierowana jest do młodszego czytelnika, a mimo wszystko bawi i intryguje niezależnie od wieku. Za to właśnie uwielbiam autorkę - potrafi trafić w gusta każdego czytelnika, oczarować i skraść kilka wyjątkowych godzin, które zawsze zabarwi na kolor wspaniałej przygody. Dlatego bez względu na przedział wiekowy, przygody Gregora polecam zdecydowanie każdemu.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu IUVI.

czwartek, 6 sierpnia 2015

"Osobliwy dom pani Peregrine" Ransom Riggs

"Osobliwy dom pani Peregrine" Ransom Riggs, Tyt oryg. Miss Peregrine’s Home for Peculiar Children, Wyd, Media Rodzina, Str. 397

Nietuzinkowe, zupełnie nietypowe i całkowicie wciągające książki są zawsze mile widziane na mojej półce. Dlatego nie mogłam się oprzeć i zaprosiłam do grona moich lektur książkę okrzykniętą jedną z najdziwniejszych wizualnie i fabularnie. Czy słusznie?

Kto z nas nie uwielbia słuchać opowiadanych przez dziadków historii? Główny bohater tej książki nie zalicza się do wyjątków. Wraz z dziadkiem Jacob wędruje do świata wyobraźni i poznaje co raz to nowsze opowieści. Realistycznie opisywane wydarzenia i stwory zakradły się do podświadomości chłopca i sprawiły, że uwierzył w nierzeczywisty świat. Jednak, czy fikcja naprawdę jest nieprawdziwa?

"Kiedyś marzyłem o ucieczce przed zwykłym życiem, ale tak naprawdę moje życie nigdy nie było zwyczajne. Po prostu nie zauważałem jego niezwykłości."

Dziadek Jacoba opowiadał mu historię sierocińca i pokazał zdjęcia przepełniające grozą - dziwne wydarzenia i niepokojące fotografie były intrygujące do czasu, kiedy chłopiec nie wyrósł z młodzieńczych opowiastek. Jednak gdy mężczyzna umiera Jacoba nawiedzają senne koszmary i wizja niewytłumaczalnych wydarzeń. Jedynym sposobem na wyjaśnienie jest podróż do miejsca w którym Portman się wychował - na wyspę Carinholm, na której mieścił się osobliwy sierociniec. Kiedy poznaje przeszłość dziadka zaczyna się zastanawiać, gdzie tak naprawdę powinno postawić się granicę pomiędzy fikcją a rzeczywistością. Dom pani Peregrine staje przed Jacobem otworem a to co tam spotyka burzy jego ówczesny światopogląd, podobnie jak sama osobliwa pani Peregrine.

Jacob najpierw zaskakuje wielką wyobraźnią a później rozczarowuje sceptycyzmem. Jednak zaraz się rehabilituje i podąża śladami przeszłości swojego dziadka dzięki czemu mogłam prześledzić całą osobliwą historię i jednocześnie poznać mnóstwo niebanalnych postaci. Kiedy chłopak dociera na wyspę i powoli odkrywa wszystkie sekrety wiele spraw się wyjaśnia, ale te niewyjaśnione budzą zwątpienie i chwile zastanowienia, o klimacie grozy nie wspominając. Ale to niejedyny pozytywny aspekt książki - pojawiają się tutaj zadziwiająco skomplikowane relacje międzyludzkie, które banalną historię zmieniają w niebanalny morał o tym, że rodzina nie zawsze musi być idealna a przyjaźń nie ma granic.

"Dziewczyna na moment umilkła, a na jej twarzy dostrzegłem frustrację. Miałem wrażenie, że zastanawia się gdzie ukryć moje zwłoki."

Atmosfera tajemnicy, jaka kryje się na każdej ze stron budzi napięcie, które można kroić nożem. Tutaj rzeczywistość zderza się z fikcją, realność konfrontuje ze zjawiskami nadprzyrodzonymi a gatunkowy miszmasz wprowadza do fabuły intrygujące obroty wydarzeń. Spotkałam w fabule wszystko - odniesienia do horroru, thrillera, fantastyki i co zaskakujące - rzeczywistości. Dzięki temu efekt tajemnicy sprawił, że książka wciągnęła mnie do swojego świata, otoczyła sekretem i do samego końca trzymała w niepewności, bo pytanie: "co też się kryje na następnych stronach?" za nic nie chciało wyjść z mojej głowy. Całość dopełniły optymistyczne sceny z sarkastycznym humorem, które skutecznie potrafiły rozładować napiętą atmosferę.

"Osobliwy dom Pan Peregrine" to bez wątpienia dziwnie dziwna książka. Ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu słowa! Uroku dodają zastanawiające i mrożące krew w żyłach fotografie, które dopełniają dzieła. Chociaż fabuła wyczuwalnie skierowana jest do młodzieży, starszy czytelnik też się miejscami zlęknie - wierzcie mi na słowo! Zdecydowanie historia warta poznania.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.

wtorek, 4 sierpnia 2015

"Wbrew sobie" Katarzyna Kołczewska

"Wbrew sobie" Katarzyna Kołczewska, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 760

Ewelina wraz z mężem osiągnęła wszystko o czym marzyła - ona jest cenionym chirurgiem, on współwłaścicielem firmy marketingowej. Razem stanowią wizualną całość doskonałą. Razem stanowią wewnętrzne dopełnienie. Zwiedzili świat, spełnili marzenia i zakochali się w sobie na zabój. Jednak jedna wiadomość zburzyła ich sielankę w mgnieniu oka. Niepłodność skłania ich do licznych badań, testów i wyrzeczeń, w których Ewelina sprawdza się doskonale, a których Adam z chwili na chwilę ma stanowczo dosyć. Kiedy pojawia się nadzieja, umiera wraz z nienarodzonym dzieckiem. Czy łatwo sobie poradzić z ogromną stratą i samotnością mimu wielu osób dookoła?

Książka pani Katarzyny to połączenie wielu emocji z fabularną opowieścią o ponadczasowym problemie. Bohaterowie tej książki prezentują sobą typowe ludzkie postacie. Ze swoimi lękami, marzeniami i nadziejami starają się łapać ulotne szczęście i zbudować własną przyszłość. Kiedy Ewelina traci dziecko czytelnik obserwuje jak dynamizm postaci wali się w posadach, kobieta staje się żywym posągiem i pozbawiona emocji żyje z dnia na dzień by tylko jakoś funkcjonować. Wszyscy wówczas skupiają się na stracie matki, a nikt nie pamięta o bólu ojca. Adam doskonale odzwierciedlił głęboko skrywany ból i maskowany strach. Siła nie zawsze jest trwała a determinacja ma swoje granice, które łatwo poznać w najnowszej książce pani Katarzyny.

Historia otwiera oczy na ludzki ból, który może wkraść się do każdej rodziny. Autorka przedstawiła historię rodziny, która doświadczyła niemal wszystkich możliwych sytuacji i każdej z nich musiała stawić czoła. Lekkim i obrazowym językiem prowadzi czytelnika przez opowieść o bólu i stracie, szczęściu i nadziei oraz odbudowie i wartości. Pojawiło się wszystko co istotne - zrozumienie, które powoli kiełkowało w bohaterach, rodzinne sekrety do odkrycia, przeszłość i obecne wydarzenia bohaterów zmagających się z własną stratą. Szczegółowe opisy wydarzeń pozwoliły mi wciągnąć się do świata bohaterów i wraz z nimi kochać, nienawidzić i podejmować trudne wybory.

"Wbrew sobie" to emocjonująca historia o ludziach i dla ludzi. Skrywa w sobie wiele ponadczasowych prawd i porywa na długie godziny prawdziwej historii. Lektura tej książki wzrusza i motywuje jednocześnie zachwycając pełnowymiarowymi postaciami. To nie jest kolejna banalna powieść obyczajowa. To niebanalna historia bez upiększeń i zbędnej koloryzacji. Dacie się porwać?

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

niedziela, 2 sierpnia 2015

"Inna bajka" Kasia Bulicz-Kasprzak

"Inna bajka" Kasia Bulicz-Kasprzak, Wyd. Świat Książki, Str. 270

Kasia Bulicz-Kasprzak sprawiła, że polska literatura przestała być dla mnie nudna i zwyczajna. Pozwoliła mi poznać smak prawdziwej rodzimej literatury pełnej emocji i z cudowną historią od której nie sposób się oderwać. Pierwszą książkę tej autorki - "Nalewkę zapomnienia, czyli bajkę dla nieco starszych dziewczynek" do dziś wspominam niezwykle pozytywnie i polecam komu tylko mogę. Fenomen polskiej pisarki okazał się znacznie szerszy niż jedna powieść a każda historia, która wychodzi spod jej pióra zasługuje na wielkie uznanie i honorowy ukłon w stronę lekkości i swobodny z jaką pisze o zawiłościach ludzkiego losu, nie tracąc przy tym dobrego humoru zwinne przekazywanego czytelnikowi.

"Na mdłości najbardziej pomaga niebycie w ciąży."

Karolina Jabłońska, główna bohaterka i narratorka powieści to dziewczyna z chartem ducha tak potężnym, że niemal niemożliwym. Poznałam wiele książkowych bohaterek - mniej lub bardziej wyrazistych - ale żadna z nich nie przychodzi mi na myśl, by móc porównać ją do tej jednej i niepowtarzalnej Karoliny, dziewczyny która poczuciem humoru, lekką ironią i walecznością chwyta za serce. Nawet w momentach całkowitej rozsypki i braku logicznego myślenia potrafiła mnie rozbroić swoimi przemyśleniami i dygresjami. Dziewczyna okazała się niezwykle przemyślnie wykreowaną postacią o wielkim sercu i wewnętrznym cieple, którego po prostu nie da się nie docenić. Ze swoimi wadami i zaletami wtopiła się w ramy rzeczywistości i z łatwością mogłam utożsamić się z jej postacią.

Karolina Jabłońska jak bardzo charyzmatyczna by nie była nie jest jedynym barwnym elementem tej powieści. Wśród grona licznych przyjaciół i rodziców pojawiła się również babcia dziewczyny, która swoją osobowością i postrzeganiem świata niejednokrotnie wywołała na mojej twarzy szeroki uśmiech. Kto nie chciałby w swoim domu takiej babci - pełniej wigoru, dobrych myśli i pozywtynego nastawienia? 

Temat tej książki, choć owiany dozą ironii i lekkim poczuciem humoru nie umniejsza swojej ważności. Karolina ma własne życie - studiuje chemię i marzy o wielkiej przyszłości a ciąża okazuje się przeszkodą nie do pokonania. Dziewięć przyszłych miesięcy okazuje się dla dziewczyny wielką życiową rewolucją, w której musi podjąć decyzję jak poinformować o wszystkim rodziców, przyjaciół i ojca dziecka oraz zaplanować własną, odmienną przyszłość. Pojawiła się zatem refleksja skłaniająca do przystopowania w pędzie życia i zastanowienia nad wyborami, które nas czekają, przyjrzeniu się uważnie życiowym błędom i odnalezieniu w sobie siły na stawienie czoła trudnym decyzjom. Dzięki wspaniałemu klimatowi, który urzeka od pierwszej strony fabuła nie wydaje się ciężka, nużąca czy mało ciekawa - wręcz przeciwnie! Pędzi na przód w tempie, którego wcale nie oczekiwałam a który miejscami miałam ochotę zastopować, bo żal było mi pożegnać się z historią, która zaczarowała mnie od pierwszych słów.

"Nigdy nie jest za późno na szczerość."

Kasia Bulicz-Kasprzak napisała książkę, w której zderza się wszystko co tylko możliwe - ból, strach i odrzucenie oraz wielkie nadzieje, szczęście i miłość. Jak bardzo pokręcone są ścieżki ludzkiego życia? Jak wiele trzeba przeżyć złych dni, żeby w nagrodę otrzymać ten jeden, absolutnie wyjątkowy? Autorka odpowiada z humorem i lekkością na ponadczasowe pytanie na temat tego co kryje się za rogiem przeznaczenia. "Inna bajka" to wzruszająca i piękna historia o zawiłości ludzkiego losu. Podnosi na duchu, bawi i maluje świat na kolorowo. Wszystkim, bez najmniejszego wyjątku, gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Świat Książki.

sobota, 1 sierpnia 2015

"Galop ’44" Monika Kowaleczko-Szumowska

"Galop ’44" Monika Kowaleczko-Szumowska, Wyd. Egmont, Str. 315

1 sierpnia to wielka data w życiu każdego Polaka. Tego dnia, a dokładnie 1 sierpnia 1944r. wybuchło powstanie warszawskie. Dziś, w kolejną rocznicę wydarzenia, które odmieniło losy polskiego społeczeństwa wracamy pamięcią nie tylko do poległych i walczących, ale i interpretacji, które mają za zadanie utrzymać wydarzenie w pamięci. Książka pani Moniki na nowo przenosi nas do czasów, kiedy wszystko było żywe i namacalne - ponadczasowo zaprosiła do świata historii każdego - zarówno młodzie jak i dorosłych.

"- Od jakiegoś czasu chciałem ci powiedzieć... - spojrzał zrezygnowany w rozgwieżdżone niebo - ...że chcę być... twoim przyjacielem - wyrzucił z siebie i zerknął badawczo na Mikołaja, który wybałuszył oczy. - I że cię bardzo... ale to bardzo... - poczerwieniał z wysiłku - kocham."

Mikołaj ma trzynaście lat, z kolei jego brat Wojtek - siedemnaście. Odwiedzając muzeum Powstania Warszawskiego nie wiedzą, że ta wizyta odmieni ich życie. Mikołaj w niecodzienny sposób przenosi się do roku '44 i pojawiając się w wojennej Warszawie trafia w sam środek wydarzeń. Wojtek postanawia podjąć próbę ocalenia brata i sprowadzenia go do domu. Co czeka braci na polu walk i okrucieństwa?

"Galop '44" to książka, która doskonale trafi do każdego czytelnika niezależnie od wieku. Pisana lekkim stylem sprawdzi się w młodzieżowej interpretacji, a wplątana w fabułę przyjaźń i miłość na pewno zaciekawi młodszego czytelnika. Z kolei starszy odbiorca doskonale utożsami się z wydarzeniami książki, doceni subtelność zmieszaną z dobitną formą przekazu i odnajdzie się w historii, która go ukształtowała. 

Książki historyczne zawarte w fabularnej formie nie zawsze spotykają się z uznaniem czytelników. Czasami uważa się, że fakty mijają się z prawdą a opisy wydarzeń nie są do końca realne. W tym przypadku autorka starała się oddać nie tyle wydarzenia, co same emocje, które stanowiły tło dawnych czasów i udało jej się to w sposób doskonały. W fabułę zaplątał się wątek fantastyczny z motywem podróży w czasie, który nie raził w oczy tylko skonfrontował przeszłość z rzeczywistością. Książka wyróżnia się ogromem pracy autorki, który ujawnił się w wielu prawdziwych (nie fikcyjnych!) wydarzeniach, opisach a nawet osobach. Fabuła dotyka najistotniejszych wydarzeń ówczesnych czasów, czyli przypomina że poznana w powstaniu dziewczyna, działania społeczeństwa i kłębiące się w powietrzu emocje - to wszystko - jest niezwykle ważne i warte pamięci.

"-Jak leci? - krzyknął Wojtek [...]
-Prosto z nieba! - odkrzyknął niewiele starszy od niego chłopak. - Równo co piętnaście minut.
"

Prezentuję przed Wami lekturę, która przeznaczona dla każdego - młodszego czy starszego czytelnika - przypomina o sile patriotyzmu, walce o własne miejsce w świecie i uczuciach w czasach, gdy powinno się ich wyzbyć. Opowieść o tym, co w życiu liczy się najbardziej - męstwo, przyjaźń, miłość, patriotyzm - która trafi do serca i pozwoli przenieść się do świata, który przecież był rzeczywistością naszych dziadków.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Egmont.