wtorek, 30 czerwca 2015

Przedpremierowo: "Dotyk ciemności" C.J. Roberts

"Dotyk ciemności" C.J. Roberts, Tyt. oryg. Captive in the Dark, Wyd. Czwarta strona, Str. 327
PREMIERA: 1 lipca

Zupełnie inna niż wszystkie, wyjątkowa i bogata w emocje historia, od której nie da się oderwać. Mroczna i przerażająca a jednocześnie wciągająca do swojego wnętrza jak najgorszy narkotyk. C.J. Roberts burzy wszystkie schematyczne mury!

"Niebezpieczeństwo.  Niebezpieczeństwo. Uciekaj! Uciekaj! Umysł wrzeszczał na wszystkie mięśnie, by zmusić je do pracy."
Caleb to człowiek o tragicznej przeszłości. To co wydarzyło się dawno temu sprawiło, że całkowicie wyłączył swoje człowieczeństwo. Bez żadnych skrupułów porywa osiemnastą Livvie i szkoli ją na seksualną niewolnicę. Za sprawą dziewczyny pragnie rozliczyć się z przeszłością. Rozpoczyna się chora gra i szkolenie, któremu dziewczyna całkowicie się poddaje i nie chce walczyć ze swoim oprawcą. Gdzie tkwi granica pomiędzy ofiarą a katem? Jak daleko jest od nienawiści do oddania?

Roberts fenomenalnie zabawiła się w rozgryzanie ludzkiej psychiki i przedstawiła wszystkie najmroczniejsze zakamarki bohaterów. Rozbroiła mnie szczerością z jaką opisywała brutalność Caleba, jego zdolność do chorych i bezlitosnych czynów oraz niebezpiecznej natury, która hipnotyzuje i przywodzi na myśl najgorsze rzeczywiste horrory. Bohater porywa, torturuje i posuwa się do okrutnych czynów a jednocześnie sprawia, że swoją postawą zakrada się do umysłu czytelnika i za nich nie chce z niej wyjść. Totalnie pokręcony, niebezpieczny i pozbawiony wewnętrznych zahamować budzi odrazę, ale i chorą fascynację, która podświadomie woła o ratunek i prosi o uwolnienie od bohatera budzącego niekłamany lęk. Autorka nie napisała książki, która ma przekraczać granice i łamać bariery jednocześnie zaspokajając ludzkie pragnienia. O nie! Ona napisała historię, której nikt nigdy nie chciałby przeżyć na własnej skórze.

Chciałabym powiedzieć, że ta książka jest okrutna, zdeformowana emocjonalnie i pozbawiona barier dobrego smaku, ale nie chcę tego mówić. Moja podświadomość krzyczy, że czas najwyższy przejrzeć na oczy i zdusić w zarodku fascynację całym tym horrorem. Ale jak uciec od przepełnionej takimi emocjami lektury? Uczucia Olivii i Caleba przedstawione są z tak zatrważającą precyzją, że wszystko to wydaje się niemal nazbyt rzeczywiste, a jednak ciągle intryguje, wciąga w swoją mroczną tajemnicę i pobudza zmysły jak mało która lektura. Fabuła odurza a gęstą atmosferę można by kroić nożem - tak właśnie wygląda świat mrocznej erotyki szokującej i budzącej strach.

"- Teraz mi powiedz, że mnie nienawidzisz.
- Nie."

To nie jest historia dla fanów erotyki. To zdecydowanie opowieść dla czytelników o mocnych nerwach - brutalna, okrutna i zupełnie inna niż wszystkie. Tylko dla osób o silnej psychice.

"Dotyk ciemności" to zmysłowa i mroczna historia od której w żadnej sposób nie da się oderwać. Zaczarowała mnie swoją subtelnością i otoczyła tajemniczym klimatem lęku, pożądania i niepewności. Tak właśnie powinien wyglądać doskonały erotyk - powietrze gęste od emocji, szokująca historia i całkowity powiew świeżości. Zapewniam Was, takiej książki jeszcze nie czytaliście i o takiej książce na pewno nie zapomnicie.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

"Dom nad zatoką" Debbie Macomber

"Dom nad zatoką" Debbie Macomber, Tyt. oryg. 16 Lighthouse Road, Wyd. Harper Collins, Str. 352

Cecilia i Ian pobrali się z miłości, ale ta miłość nie przetrwała. Już po roku zdecydowali się na rozwód. Ian służy w marynarce i poświęca jej cały swój czas odkładając rodzinę na dalszy plan. Nie było go przy narodzinach córeczki, nie było go również gdy dziecko umarło, ani tym bardziej - nie zjawił się na pogrzebie. W momencie, gdy żona najbardziej go potrzebowała Ian przebywał poza domem. Jednak mimo bólu miłość nie odeszła ostatecznie. Z ostatniej wyprawy za morze Ian pisze do żony listy, które przepełnia rozpacz, miłość i nadzieja. Tylko można odzyskać kogoś, kogo tak bardzo się zawiodło?

"- A więc tęskniłaś za mną?
- Tak. Niech cię diabli.
- Ja również tęskniłem."

Cedar  Cove - Zatoka Cedrów - to malownicze miasteczko nieopodal Seattle. Życie toczy się tam swobodnym rytmem a każdy wie wszystko o wszystkim. Niby nic szczególnego, ale bywa denerwujące prawda? Szczególnie w momencie, gdy przeżywa się ogromną tragedię a sąsiedzi na siłę usiłują wtrącić swoje trzy grosze, bo przecież wiedzą najlepiej jak to jest. Cecilia ma 22 lata i na swoim koncie ogromną tragedię w postaci straty dziecka. A w dodatku nie może znaleźć oparcia w nieobecnym mężu. Dlatego decyzja o rozwodzie wydaje się nieunikniona i sama kobieta nie zamierza z niej zrezygnować. Cecilia to  młoda dziewczyna, która ma swoje dobre i złe strony - czasami za dużo marudzi, narzeka i nic według niej nie jest tak jak być powinno - ale chętnie śledziłam jej losy. Ian z kolei z miejsca wzbudził moją sympatię. Owszem, nie wykazał się postawą szlachetnego męża, ale to jaką postawę przyjął w czasie rozwoju sytuacji sprawiło, że doceniłam jego ruchy i nawet trochę mu kibicowałam.

Przyznam szczerze, że od momentu przeczytaniu opisu książki z miejsca założyłam, że to będzie historia na wzór "Pamiętnika" Sparksa. Nie inaczej. Z takim nastawieniem zabrałam się do lektury. W rezultacie trochę się rozczarowałam na własne życzenie, bo historia z tą od Sparksa nie ma nic wspólnego. Jednak mam usprawiedliwienie - opis zapowiadał piękne listy od Iana, w których będzie natłok przeróżnych emocji. Listy były, owszem, ale zdecydowanie za mało i okazały się bardzo proste. To niestety wynika ze stylu Macomber - prosty, lekki i przyjemny, ale bez większego zaangażowania w emocje. Gdyby nie to, historia okazałaby się naprawdę przyjemna - i właściwie była - ale cudownie byłoby gdyby listów od Iana było znacznie więcej, okazały się przepełnione mnóstwem emocji a nie zwykłą wiadomością i gdyby Cecilia podejmowała odrobinę inne decyzje.

"Wracaj prędko do domu, Ianie, modliła się w duchu. Proszę, pozostań bezpieczny i wracaj prędko do domu."

"Dom nad zatoką"okazał się przyjemną książką, która zapewniła mi kilka godzin ciekawej przygody. Pierwszy tom historii zainteresował mnie na tyle, że nie przejdę obojętnie obok kontynuacji i gdy nadarzy się okazja - chętnie po nią sięgnę. Książka pani Macomber to dobre rozwiązanie dla miłośników powieści obyczajowych z nutą romansu. Skusicie się?

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Harper Collins.

niedziela, 28 czerwca 2015

"Miłość na Bali" Tanya Valko

"Miłość na Bali" Tanya Valko, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 689

Wyspa Bali - raj na ziemi czy piekło dla tych, którzy przestąpią granicę niedostępną dla przyjezdnych? Jak naprawdę wygląda wyspa Bali - dotychczas kojarząca się z pięknym, wakacyjnym okresem wypoczynku?

Indonezja. Do tej pory wszyscy tubylcy byli zachwyceni miejscem, które odwiedzają. Nikt z nich jednak nie wie, że wyspa skrywa przed nimi swoją mroczną twarz. Do grupy osadników wyspy dołącza Dorota i jej córka Marysia. Złudny raj niedługo okaże się czymś więcej niż tylko sielską wyspą.

"– Niemożliwe! Nie chciałem w to uwierzyć! Żyjesz w tym domu?! W domu ogrodnika Witarso?! – Wytrzeszcza na nią oczy.
– Jak zwał, tak zwał. Ogrodnika nie znałam, ale domek miał piękny – stwierdza kobieta, trochę urażona zachowaniem adoratora. – Więc wchodzisz czy nie?"

Dorota to osoba, która nigdy nie miała łatwego życia. W przeszłości była żoną Araba z sadystycznymi skłonnościami i tendencją do brutalności. Ahmed zmienił życie kobiety w piekło. W ucieczce od koszmaru na ziemi pomógł jej Łukasz - obecnie jej drugi mąż. Jednak i to nie okazało się sielską przygodą. Uciekając od zdrady i obłudy Dorota zostaje na Bali i tam próbuje znowu odnaleźć siebie. Trzeba przyznać, że kobieta zawsze miała rzucane pod nogi kłody i już od młodzieńczych lat stawiała czoła trudnym wyzwaniom. Wszystkie zdarzenia uformowały ją na silną i waleczną kobietę, dlatego niezwykle przyjemnie było czytać o jej losach i śledzić poczynania w nowych - i znowu trudnych - chwilach. Pytanie jest tylko jedno - dlaczego ten, kto zbliży się do Doroty prędzej czy później umiera? Dom Ogrodnika kryje tajemnicę, której rozszyfrowanie nie przyniesie nic dobrego.

Tanya Valko swoją serią dotknęła istotnego tematu - nie zawsze to co widzą turyści jest prawdą. Czasami miejsca turystyczne mają dwa oblicza - to prawdziwe, które dostępne jest jedynie dla zamieszkujących wyspę, i to dostępne jedynie dla zwiedzających z ustalonymi zasadami i przyjętą otoczką doskonałości. Autorka w swojej książce zagłębia się w świat tubylców z ich zasadami, problemami i wszelkim złem skrywanym przed okiem  zwiedzających. Wszystkie wątki fabuły splatają się w spójną całość - wydarzenia z życia Doroty i jej córki pojawiają się na pierwszym planie, ich rozterki i problemy z którym przyszło się zmierzyć. Pojawi się również moment rozdrapywania starych ran i sprawdzenia siły ludzkiej psychiki. Ale to nie jedyny wątek historii, ponieważ autorka w swojej książce zawarła mnóstwo ponadczasowych prawd - o tym jak wygląda życie tubylców w miejscu przerysowanym i przedobrzonym na potrzeby turystów, jak wygląda życie obcokrajowca skazanego na życie w obcym sobie miejscu i jak to być zdanym jedynie na samego siebie. Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie w książce pani Valko.

"– Kochany jesteś! Już wszystko zostało przygotowane, ale na pewno będę potrzebował licznych porad, jak przeżyć na tej obcej dla mnie ziemi.
– Masz to jak w szwajcarskim banku! – obiecuje, ciesząc się na spotkanie z towarzyszem z młodości.
– Od razu prosiłbym cię o kontakt z jakąś zaufaną osobą, która zna Indonezję i mogłaby mi opowiedzieć o kraju i zwyczajach tu panujących. Wiesz, mentalność ludzi, ich nawyki, fobie, miłości, antypatie…"

"Miłość na Bali" to drugi tom Sagi Azjatyckiej, którego części śmiało można czytać bez utrzymania odpowiedniej chronologii. Pisana przyjemnym, szybkim do polubienia stylem czaruje niezapomnianym klimatem, który towarzyszył mi od samego początku a utrzymał się w mojej pamięci jeszcze długo po skończeniu lektury.

Książka pani Valko to wciągająca, pełna nieodkrytych emocji podróż do wnętrz ludzkich tajemnic. "Miłość na Bali" to również historia o zwykłych ludziach w niezwykłym miejscu. Świat bogatych i biednych, miłość, terroryzm, handel narkotykami, rozpacz, nadzieja, duchy przeszłości i duchy zmarłych, wielkie tajemnice i przesądy - to i wiele więcej znajdziecie w tej magicznej historii o ludziach i dla ludzi.

Seria "Azjatycka Saga":
Okruchy Raju | Miłość na Bali

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Pamiętajcie o konkursie, w którym do wygrania jest właśnie książka Tanyi Valko!
http://thievingbooks.blogspot.com/2015/06/prawdziweobliczeraju-konkurs.html

piątek, 26 czerwca 2015

"Każdego dnia" David Levithan

"Każdego dnia" David Levithan, Tyt. oryg. Every Day, Wyd. Dolnośląskie, Str. 255

 Byłam pewna, że w końcu przyjdzie czas na polskie wydanie książek Davida Levithana - prędzej czy później. Wraz z Johnem Greenem napisał "Will Grayson, Will Grayson" i w ogólnym rozrachunku wypadł znacznie lepiej niż bestsellerowy Green. Dlatego cieszę się, że "Każdego dnia" w końcu zawitało w polskim tłumaczeniu.

 "To są pozytywne wspomnienia. Na inne nie patrzę."

Każdego dnia szesnastoletni A budzi się w innym ciele. Nikt go nie uprzedza, nie wie kim będzie następnego dnia, w jakim miejscu się pojawi ani co go tam czeka. Takie życie wymagało narzucenia pewnych zasad, które pozwolą mu odnaleźć się w tej nietypowej sytuacji. Pewnego dnia buzi się w ciele Justina i poznaje jego dziewczynę - Rhiannon. Od tego czasu przyjęte zasady przestają mieć znaczenie. 

A to bohater, który mógłby zawstydzić najlepszych dynamicznych bohaterów. Jego postawa zmienia się w czasie książki o sto osiemdziesiąt stopni, wywraca do góry nogami i - nie ma co ukrywać - budzi szacunek. Najpierw pojawia się bohater, który pogodził się z niezwykłą sytuacją i starał się radzić z tym jak najlepiej tworząc własne zasady. Później pojawiła się zmiana w postaci zaciekawienia Rhiannon, choć przestrzegane zasady wciąż obowiązywały. Ale im więcej czasu ze sobą spędzili tym większa pojawiła się determinacja, a A podjął walkę, która miała umożliwić mu spotkania z kimś, kto okazał się dla niego jedynym stałym punktem. A absorbuje uwagę czytelnika swoją niekłamanie szczerą postawą.

A budzi się każdego dnia jako nowa osoba, pojawia się w nowym miejscu, nowym ciele - niezależnie od wieku czy płci. Było tak od zawsze, więc w swoim życiu zdążył już poznać różne tajniki ludzkiej psychiki. Chociaż to on został w pewien sposób naznaczony, nie myśli o sobie, nie użala się nad życiem a zamiast tego stawia wyzwaniu czoła. W dodatku nikt nie jest dla niego obojętny, a każda "odwiedzana" przez niego osoba staje się dla niego ważna i interesująca. Mimo, że akcja toczy się w przeciągu zaledwie czterdziestu dni do fabuły wkracza mnóstwo miejsc i bohaterów a na czele niezastąpiony A - którego po prostu nie da się nie polubić. Bohater zabrał mnie w podróż po ludzkiej psychice, tej dobrej jak i tej bezwzględnej - podróż o której szybko nie zapomnę.

"Chcę żebyśmy byli razem. Żeby wszystkie dni kończyły się przyjemną nutą."

"Każdego dnia" to zachwycająca książka o zawiłości życia i machinie ludzkich uczuć. Przedstawia walkę o każdy kolejny dzień w tym samym ciele, choć walka wydaje się z góry przegrana. Jak to jest każdego dnia być kimś innym? I co można zrobić, żeby to zatrzymać, by choć przez chwilę poczuć się kimś - tak całkowicie? Wyjątkowa opowieść o sile miłości i determinacji. Zachwyca i wciąga - dlatego wszystkim gorąco polecam.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

środa, 24 czerwca 2015

#prawdziweobliczeraju KONKURS!

"Miłość na Bali" Tanya Valko
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 688

Kochani! Wydawnictwo Prószyński i S-ka ma dla Was nie lada gratkę! Specjalnie dla Was ufundowało nagrodę w postaci jednego egzemplarza powieści Tanyi Valko. To jak, gotowi na konkurs?

Pytanie konkursowe: 
Jak wyobrażasz sobie miłość na Bali? 

Uwaga! Odpowiadacie tylko w jednym zdaniu!

Zasady są proste - wystarczy, że pod tym postem, w komentarzach umieścicie zgłoszenie. Przykład:
Zgłaszam się
Adres email: morus1@vp.pl
Odpowiedź: Miłość na Bali wyobrażam sobie jako elektryzującą przygodę.

Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: Thievingbooks.blogspot.com
2. Sponsorem nagród jest wydawnictwo Prószyński i S-ka. 
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest odpowiedzenie na pytanie konkursowe.
 4. Konkurs trwa od 24 czerwca 2015 roku do 5 lipce 2015 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 6-10 czerwca 2015 roku.
6. Nagrodą jest jeden egzemplarz książki "Miłość na Bali" Tanya Valko.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy, którzy popiszą się imieniem/nickiem oraz podadzą adres mailowy.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Zwycięzcę wyłonię według własnej subiektywnej oceny i skontaktuję się z nim drogą mailową. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi wybór innego wygranego.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)



 

Przybliżając Wam prawdziwe oblicze raju, czyli Bali która wcale taką sielską wyspą nie jest (a czego dowiecie się z książki) poniżej prezentuję mini wywiad z autorką na temat relacji o zwyczajach i tradycjach wyspy:

1. Jak rozumiane jest na wyspie Bali znaczenie miłości i rodziny? 

Tak jak wszędzie miłość i rodzina również na Bali są bardzo ważne, jednak czasami traktowane są zupełnie inaczej. Jest to związane z sytuacją społeczną, finansową oraz inną religią. Obecne życie i nasza ziemska powłoka wg hinduizmu to tylko stan czasowy, który zmieni się w następnym życiu. Oczywiście, że zebranie karmy tzn dobrych uczynków spowoduje, że w przyszłym życiu będziemy mieć lepiej, ale jeśli nie, to jeszcze mamy wiele istnień przed sobą i będzie można coś nadrobić. Dzieci niejednokrotnie wysyłane są do wszelakiej pracy, w tym do żebrania czy prostytucji, a pary nieraz dorabiają sobie, tak kobiety jak i mężczyźni w najstarszym zawodzie świata. 

2. Wyspa Bali wyróżnia się miejscowymi rytuałami. Czy musiała Pani szczególnie uważać na miejskie obrządki i przyjętą kulturę by nie urazić tubylców lub nie narazić się na ich gniew? 

Najczęściej należy uważać na malutkie koszyczki ofiarne z darami dla dusz zmarłych, które znajdują się dosłownie wszędzie, na ścieżkach, chodnikach, plaży. Poza tym, kiedy widzimy ceremonię pogrzebową, tzn kremację przeważnie nad brzegiem morza czy oceanu, nie należy dołączać do niej czy bezczelnie się gapić. Czasami można uczestniczyć w takiej ceremonii, lecz taką ekstremalną przyjemność organizują specjalistyczne firmy turystyczne - kosztuje to 50,- od osoby. 

3. Jak wygląda prawdziwe życie społeczności, to które znajduje się poza granicami strefy otwartej dla turystów? 

 Na Bali spotykamy się z banjarem - oryginalną formą organizacji społecznej, która nie występuje nigdzie indziej na świecie; do dziś jest całkowicie autonomiczną organizacją, niezależną od państwa i republikańskiego prawa; posiada władzę absolutną; to jednostka terytorialna (obejmuje wieś lub kilka lub w mieście ulice czy dzielnice) oraz społeczna (grupa ludzi bezwzględnie lojalna wobec banjaru, potem dopiero respektuje się policję czy prawo państwowe). Balijczyk rodzi się w danym banjarze i jako członek tego banjaru umiera – wyjść z niego można tylko poprzez małżeństwo (wówczas najczęściej kobieta przechodzi do banjaru męża) lub poprzez wykluczenie (co dla Balijczyka jest karą gorszą niż śmierć.) Panuje system kastowy. Kobieta przechodzi po ślubie do kasty męża (jeśli wyższa kasta to dobrze, lecz jak niższa to zostaje ona zdegradowana). Możliwość przejścia pomiędzy kastami jest bardzo trudna. Jeśli Balijka wyjdzie za mąż za nie-Balijczyka to kobieta zostaje całkowicie wykluczona z balijskiej społeczności, traci swój status, przywileje, dostęp do świątyń, ceremonii, nie zostanie skremowana. Ze społeczno-kulturowego punktu widzenia osoba taka umiera, w skrajnych przypadkach członkowie jej rodziny mogą nawet odmówić spożywania posiłków przy wspólnym stole. Wykluczenie ze społeczności banjaru może się także wiązać ze stratą ziemi, która teraz na Bali jest warta miliony, władzy czy wpływów.

"Lato koloru wiśni" Carina Bartsch

"Lato koloru wiśni" Carina Bartsch, Tyt. oryg. Kirschroter Sommer, Wyd. Media Rodzina, Str. 492

Już dawno temu nauczyłam się, że to co wychodzi spod pióra niemieckich autorów potrafi z miejsca oczarować, a w literaturze z nie tak znowu odległej granicy kryje się subtelność i atrakcyjna treść o której nie łatwo zapomnieć.

Emely studiuje literaturoznawstwo w Berlinie, ale przez te trzy lata zdążyła zatęsknić za domem i przyjaciółmi. Wiadomość o przyjeździe Alex - najlepszej przyjaciółki, to jedna z lepszych wiadomości ostatnich dni. Niestety przyjazd Alex wiąże się z powrotem wspomnień. W końcu o pierwszej miłości nigdy się nie zapomina, prawda?

"Myślisz, że coś takiego zdarza się tylko raz w życiu?"

Emely i Alex od zawsze był dla siebie jak rodzone siostry. Jednak siedem lat temu wydarzyło się coś, o czym nie jest tak łatwo zapomnieć. Pierwszoosobowa narracja głównej bohaterki sprawdziła się tutaj całkiem dobrze, bo trzeba przyznać - Emely to żywiołowa, zabawna dziewczyna z ciętym językiem, więc konfrontacja z jej wewnętrznymi rozterkami okazała się doskonałą zabawą. Czasami, owszem, przejawiała oznaki nie do końca racjonalnego toku myślenia, ale docinki między bohaterami potrafią skutecznie odwrócić uwagę.

Podstawowy schemat młodzieżowej książki z pojawiającym się nieziemskim, tajemniczym przystojniakiem uległ małej deformacji i przystojniak jest, ba! nawet całkiem uroczy i zabawny, ale już wcale nie taki nieznajomy. Elays, brat Alex po siedmiu latach wraca do życia Emely, chociaż ta ze szczerego serca nienawidzi chłopaka i stara się uniknąć spotkania za wszelką cenę. W dodatku nie jest tak łatwo wyrzucić z serca kogoś, z kim wiąże się tyle wspaniałych wspomnień. Jednak jeden ruch Elays'a przekreślił w przeszłości wszystko co ich łączyło i sprawił, że Emely stanęła za murem obojętności. Motyw romantycznego powiązanie pomiędzy bohaterami okazał się bardziej wciągający niż mogłam przypuszczać, dopracowany i intrygująco rozwinięty. Połączenie dwójki bohaterów o ciekawej osobowości z zamiłowaniem do ciętych ripost to nie tylko miły wątek miłosny z pokonywaniem barier i próbą zapomnienia o wydarzeniach z przeszłości, ale liczne sceny zgrzytu i wybuchowej konfrontacji.

"- A może ja nie mam żadnej taktyki...
- A może to właśnie jest jej element."

Carina Bartsch piszę lekkim, swobodnym językiem, który sprawdził się nie tylko w żywiołowych dialogach, ale opisach. Autorka wykazała się pomysłowością i dobrą ręką do kreacji bohaterów, o których naprawdę chce się czytać. Jej styl wciąga, kusi i intryguje jednocześnie niwelując momenty nudy. Jest jednak coś co najbardziej przyciągnęło moją uwagę - zdolność pani Bartsch do przywoływania zaskakujących scen w najmniej oczekiwanych momentach, nie mówiąc już o zakończeniu, które całkowicie mnie rozbroiło.

"Lato koloru wiśni" to fantastyczna przygoda na lato. Lekkie, miejscami zabawne i błyskotliwe Love story Cariny Bartsch przeciągnęło mnie na swoją stronę i już teraz z utęsknieniem wypatruję kontynuacji - mam nadzieję - równie czarującej.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media rodzina.

wtorek, 23 czerwca 2015

Wielka wyprzedaż!

Kochani! Niestety, ale stała się rzecz straszna - na moich półkach zabrakło miejsca. Dlatego siłą rzeczy muszę przekazać dalej egzemplarze, do których z pewnością już nie wrócę a być może inni na nowo się z nich ucieszą. Poniżej prezentuję książki, które chętnie odstąpię w cenie 5 - 8 zł/sztuka z wyjątkiem książki "Święty chaos" - egzemplarz recenzencki, który oddam jedynie za pokrycie kosztów wysyłki oraz książek "Krew i piękno", "Cudowne tu i teraz" (15zł/sztuka). Do cen doliczy doliczyć koszty wysyłki.





Wszelkie pytania kierujcie na adres mailowy: morus1@vp.pl

poniedziałek, 22 czerwca 2015

"Wybrani" C.J. Daugherty

"Wybrani" C.J. Daugherty, Tyt. oryg. Night School, Wyd. Otwarte, Str. 440

C. J. Daugherty rzuciła swoim czytelnikom wyzwanie - napisała książkę, w której zawarła wszystko to z czym się spotkała przez lata pracy jako reporterka kryminalna, dziennikarka śledcza i polityczna - sprawdziła przy tym, czy to co dotyczy realiów dorosłego życia zmieszanego w fikcji literackiej znajdzie uznanie w oczach młodszego czytelnika.

Allie Sheridan nadzwyczaj łatwo wpada w kłopoty. Czara goryczy przelewa się w dniu, kiedy rodzice dziewczyny są zmuszeni do wizyty na komisariacie i odbioru córki z rąk policjantów. Decyzja o radykalnych krokach jest nieodwołalna - szkoła z internatem to w tej sytuacji jedyne rozwiązanie. Akademia Cimmeria to elitarna szkoła z tradycją, jednak nikt nie podejrzewa, że skrywa również mroczne sekrety. Niedługo Allie przyjdzie się z nimi zmierzyć. 

"– Szczerość może być dobra. – [...] Jej słowa unosiły się w ciemnościach. – Ale może też krzywdzić."

Allie to typowa zbuntowana nastolatka, której nigdy nic nie pasuje - jako główna bohatera sumiennie dzierży wszystkie podstawowe cechy, które sprawiają, że raz zjednuje sympatie, a raz budzi rozdrażnienie i politowanie. To zaskakujące, że autorka nie umieściła dziewczyny w roli narratorki historii, bo w końcu podobny zabieg jest na porządku dziennym w każdej typowej młodzieżówce. Tutaj trzecioosobowa narracja sprawdziła się znacznie lepiej - gdyby doszły wewnętrzne rozterki Allie jestem pewna, że powiałoby nudą. W momencie, gdy bohaterka trafia do Akademii pojawia się towarzystwo nastolatków, których głowy przepełniają nie do końca różne myśli. W znacznym stopniu dziewczyny myślą jedynie o chłopcach, a chłopcy - o dziewczynach. Dopiero kiedy miłosne rozterki zapragną mieć trochę wytchnienia pojawiają się inne, konkretniejsze tematy. W rezultacie przyjemna historia nie zszargała czytelnikom nerwów a jedynie zaprezentowała nastolatków w całej ich zbuntowanej krasie - lepszej i gorszej, ale w znacznym stopniu intrygującej.

Akademia Cimmeria i Nocna szkoła to podstawowy motyw przewodni fabuły. Już sam gotycki budynek powoli rozsiewa przyjemny klimat tajemnicy, a sekrety skrywane za murami posiadłości jedynie pobudzają wyobraźnię czytelnika. A gdyby tego było mało klimatyczną dozę niebezpieczeństwa serwuje wnętrze Akademii - liczne tajne przejścia, zaciemnione miejsca i ukryte pomieszczenia ze swoimi zagadkami, które aż proszą się o rozszyfrowanie. Nocna szkoła - tajna organizacja uczniowska to zdecydowanie najmocniejsza strona książki. Wykreowana z pomysłem podsuwa wskazówki, które nie zawsze prowadzą do rozwiązania wydarzeń.

"Nic nie wiesz. Naprawdę nic nie wiesz. To... głupie. Nikt ci nic nie powie. Nikt ci nic nie powie..."

"Wybrani" jako seria dobrze rokuje na rozwinięcie akcji w pozostałych tomach. To co dzieje się w przyszłości wciąż pozostaje dla mnie tajemnicą, którą chętnie odkryję. Nie ma jednak co ukrywać - to zdecydowanie młodzieżowa seria z wyczuwalnymi schematami typowymi dla gatunku. Co ciekawe, chociaż okładka wskazuje bezsprzecznie na motyw paranormal romance, trudno jednoznacznie ocenić jakim torem płynie fabuła. C. J. Daugherty pomieszała w książce dla młodzieży lekki thriller z politycznymi zagraniami i nutą kryminalnej zagadki.

"Wybrani" łatwo przeciągną na swoją stronę nastoletnich czytelników. Nie jestem jednak pewna, czy to książka dla każdego, bo języki - chociaż lekki - przejawia objawy typowej młodzieżowej formy a życiowe postawy i rozterki wszystkich bohaterów prezentują sobą zbyt błahe i monotematyczne problemy. Akademia Cimmeria skrywa jednak w sobie pewien kuszący urok - zdecydujecie się mu ulec?

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

piątek, 19 czerwca 2015

"Aminata. Siła miłości" Lawrence Hill

"Aminata. Siła miłości" Lawrence Hill
Tyt. oryg. The Book of Negroes, Wyd. Black Publishing, Str. 533

Są historie o których warto czytać, odnaleźć dla nich osobne miejsce w umyśle i przechowywać je jak największe skarby. "Aminata" to serial, który ostatnio zawitał na antenę telewizji polskiej, ale to również książka - niesamowita i budząca wielki szacunek.

Aminata Diallo urodziła się w 1745 roku w Bayo - zachodnioafrykańskiej wiosce. W wieku jedenastu lat została porwana przez brytyjskich handlarzy niewolnikami odbyła podróż przez Atlantyk by trafić do Karoliny Południowej. Nie mogła się jednak pogodzić z losem jaki ją spotkał i podjęła desperacką próbę ucieczki z niewoli. 

"Przywieziono nas na wyspę położoną tuż u wybrzeża kraju toubabów. Została nas około setka. Wszystkich umieszczono w kwadratowym forcie. Toubabowie stali na warcie przy bramie i patrolowali wnętrze uzbrojeni w pałki i ogniste kije, najczęściej jednak zostawiano nas w spokoju i pozwalano się zastanawiać, co z nami będzie."

Aminata to główna bohaterka i narratorka swojej opowieści. Powoli przedstawia czytelnikowi historię swojego życia bez ubarwiania faktów, bez unikania drastycznych scen a za to z całą brutalnością wydarzeń. Kobieta wykazała się dużą siłą woli i determinacją, bez której nie odnalazłaby się w okrutnych realiach czasów, w których przyszło jej żyć. Uciekając z niewoli wykazała się nie tylko odwagą, ale roztropnością i wielką inteligencją. To bohaterka, która może stanowić wzór dla wszystkich niedowiarków i dla tych, którzy zapomnieli jak to jest dążyć do celu.

Książka prezentuje sobą całą paletę barwnych i dogłębnie przedstawionych postaci z ich nadziejami i marzeniami. Ale to nie jedyny atut tej powieści. To historia o niezwyklej sile przyjaźni i miłości oraz o szukaniu własnego miejsca w świecie. Aminata przeszła długą drogę, na końcu której zgromadziła wszystko to co udało jej się uzyskać. Nie zapomniała przy tym jednak o tym co straciła w czasie swojej wyprawy. Musiała stawić czoła nie tylko bólowi, ale również stracie i zdradzie, które bolały znacznie bardziej niż fizyczne cierpienie. To prawdziwa opowieść o człowieczeństwie i próbie powrotu do ukochanego domu. Pisana z klasą gwarantującą wysoką obrazowość scen i językiem prostym a jednocześnie dobitnym.

"Musi istnieć jakiś powód, dla którego żyłam w tych wszystkich krainach, przetrwałam te wszystkie morskie przeprawy, podczas gdy inni padali od kul albo zamykali powieki i siłą woli kończyli żywot."

Książka Hilla to imponujące dzieło historyczne ze wstrząsającą fabułą, ale to co wzbudziło mój niekłamany szacunek to podejście do człowieczeństwa - bez reszty szarpie za struny ludzkich uczuć, sprawia, że nie da się o tym zapomnieć a całość pozostawia po sobie słodko-gorzki posmak o tym, że każdy człowiek ma prawo do wolności, piękna życia i niezachwianego szacunku.

"Aminata. Siła miłości" to emocjonalna petarda. W tej opowieści jest tyle emocji, że czasami zastanawiałam się jak dotrwam do końca i czy moje serce na pewno to wytrzyma. Jestem niezwykle dumna goszcząc na swojej półce powieść, która poruszy najtwardszego czytelnika. Polecam wszystkim - bez wyjątku, bo można w niej przepaść bez pamięci.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Black Publishing.

czwartek, 18 czerwca 2015

"Biorę sobie ciebie" Eliza Kennedy

"Biorę sobie ciebie" Eliza Kennedy, Tyt. oryg. I Take You, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 448

Lily - młoda prawniczka, która właśnie wychodzi za mąż. Will - ideał mężczyzny w każdym calu. I jak tu nie zwariować? Lily ma cudownego prawie-męża, który nie widzi poza nią świata, ale czy ten idealny obrazek nie jest nazbyt idealny? Można by uważać, że to spełnienie marzeń wszystkich kobiet. Niestety nie dla Lily, która kocha swojego wybranka nad życie, ale ubolewa nad stratą, która wisi nad nią jak ślubne widmo. Bo co tu wybrać - ślub i mężczyznę swojego życia, czy licznych kochanków o nieziemskich ciałach? A może jedno i drugie?

"Wychodzę za mąż. On to ideał! On to katastrofa."

Fabuła rozpoczyna się w ostatnim tygodniu przedślubnych przygotowań do wielkiej ceremonii Lily i Willa. Słoneczna Floryda, przedślubna gorączka i cztery matki Lily (dokładnie tak!) plus nadopiekuńczy ojciec zupełnie wybuchowa mieszanka. Prawdziwe szaleństwo rozpoczyna się właśnie w ostatnim tygodniu wolności i to co dzieje się w głowach bohaterów to nic w porównaniu do rewolucyjnej chęci pomocy całej rodziny i nie do końca przychylnie nastawionych do Lily przyszłych teściów.

"Biorę sobie ciebie" to po pierwsze doskonale skonstruowana powieść pod każdym względem - stylistycznym i fabularnym. Gatunkowo to nic innego jak typowa komedia romantyczna, ale napisana z przekąsem i pomysłem. Lily już od samego początku budzi sympatię i sprawia, że szczery uśmiech nie ma zamiaru zejść z twarzy. Jej przemyślenia, szalone pomysły i absurdalne czyny w połączeniu z bezapelacyjnie zwariowanym charakterem wprowadzają do książki przyjemny chaos. Przyszła panna młoda serwuje czytelnikom wrażenia z przedednia ważnego wydarzenia, ale pojawiają się również anegdotki z przeszłego życia, wspomnienia, pragnienia i wahania. W dodatku dziewczyna doskonale poradziła sobie z burzeniem utartych weselnych schematów, utarła nosa wszystkim wierzeniom i tam gdzie trzeba było - potupała trochę nogą żeby postawić na swoje. 

Jest w tej książce coś, co przyciąga i zatrzymuje na dłużej. Może to pozbawiona schematów fabuła, która bawi i poprawia humor, a może to zdania, które wplecione w treść historii nie rzucają się w oczy, ale są szczere i po prostu - urocze. W czasie czytania można wypatrzeć wiele sentencji, pięknych prawd i gwarantujących kilka momentów wzruszeń. Swoboda z jaką prowadzone są dialogi jedynie wyróżnia wszystko to co warte zapamiętania i zatopienia się w całej tej zwariowanej historii.

"Jesteś kotem w worku! – Freddy przekrzykuje muzykę. – Wyglądasz dobrze, wpadłaś Willowi w oko, ale żeby cię kupić i zabrać do domu? – Jednym haustem wypija drinka. – Daj spokój."

Bywa tak, że zapowiedź niezwykle humorystycznej historii pozostaje jedynie śmieszna w opinii, a w praktyce ani nie śmieszy, ani nawet nie ciekawi. Tak naprawdę większość książek o - z założenia - zabawnej treści budzi jedynie litość. Kennedy swoim debiutem udowodniła, że nie wszystkie książki można tak łatwo zaszufladkować do rangi nic nie znaczącej, nudnawej książki. Napisała historię, która miała bawić i która naprawdę to robi. Ostatni raz tak serdecznie śmiałam się przy książkach Janet Evanovich i jej nieocenionej serii o Stephanie Plum. A teraz pojawiła się konkurencja i to nie mała, bo niepozorna historia Willa i Lily nie tylko bawi do łez, ale niesie ze sobą kilka istotnych refleksji.

Nie wyobrażam sobie lepszej książki na wakacyjny wypoczynek. "Biorę sobie ciebie" szczerze bawi, idealnie poprawia humor i nastraja pozytywnie dostarczając więcej endorfin niż najlepsza czekolada! Eliza Kennedy zadebiutowała błyskotliwie napisaną historią idealną dla każdego. Wszystkim bez wyjątku - polecam.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

środa, 17 czerwca 2015

Premierowo: "Ezotero. Córka wiatru" Agnieszka Tomczyszyn

"Ezotero. Córka wiatru"

wtorek, 16 czerwca 2015

Przedpremierowo: "Kochanek z Malty" Melissa Moretti

"Kochanek z Malty" Melissa Moretti, Tyt. oryg. A maltai szereto, Wyd. Feeria, Str. 280
PREMIERA: 18 czerwca 2015

Stary pałac będący rodowodową siedzibą arystokratycznej rodziny Agosrinich w Rzymie otwiera swoje drzwi przed niespodziewanym gościem. Paul, przybysz z Malty wprowadza do osamotnionej posiadłości życie i temperament, którego stare mury już dawno nie widziały. Życie wszystkich mieszkańców zaczyna się zmieniać. Nikt jednak nie wie, że Paul skrywa tajemnicę, która przysporzy wszystkim wiele problemów.

"Posiadać wiele kobiet oznacza nie posiadać żadnej."

Świat bogaczy, wyniosłej arystokracji i pokazowego blichtru otwiera się przed Paulem z pełną krasą. To co kryje się za murami starej posiadłości w żaden sposób nie odzwierciedla jej klasycznego zewnętrznego piękna. W środku ekscesy narkotykowe i przelewanie alkoholu nie jest dla nikogo kłopotliwą sytuacją - tutaj nikt nie ukrywa się z tym co pozwala na chwilę zapomnienia. Wszyscy mieszkańcy pałacu odzwierciedlają całą gamę osobowości i charakterów, których konfrontacje nadzwyczaj często kończą się wielkimi wybuchami a ekscentryczne panie z mieszanką pogardy i skrywanego pod maską dostojeństwa lenistwa próbują przeciągnąć Paula na swoją stronę i zaprosić do błogiej krainy nieświadomości.

Mężczyzna nie daje się łatwo wciągnąć w intrygi mieszkanek pałacu ze względu na Annę - skromną pokojówkę, która jako jedyna przejawia cechy osoby zrównoważonej psychicznie - przynajmniej w dostatecznym stopniu. Cała pałacowa ekipa może skutecznie doprowadzić do szału czytelnika o słabych nerwach - swoją lekkością bytu, ignorancją, egoizmem i całym tym przereklamowanym blichtrem. Starają się sprawiać pozory osób miłych, pewnych siebie i przyjaźnie nastawionych na przybysza i cały świat, ale skrywają to nad wyraz lekko i bez większego zaangażowania. To jednak nie wynika ze złośliwej natury autorki - Melissa Moretti przytarła nosa pałacowym bogaczom i na bazie ich swobodnego podejścia do życia wplotła do fabuły odrobinę humoru.

"Nadchodzę... Dziś znów zaleję was żarem gorących promieni!"

Paul Hamrun skrywa tajemnicę, która na początku wydaje się czymś wielkim, wzbudza wielkie zainteresowanie i obiecuje niespodziewany obrót sprawy. W rzeczywistości po rozwiązaniu sytuacji tajemnica głównego bohatera nie okazuje się tak wielka jak to na początku można by zakładać, ale całkiem intrygująca i w rezultacie pociągnie za sobą pewne konsekwencje, które sprawią, że akcja nabierze tempa. Przez znaczna część książki fabuła płynie leniwie - tak jak upalny dzień, nie konkuruje przy tym ze stylem autorki, który jest równie spokojny, choć - co zaskakujące - również płynny. Jedynie czasami, nie ma co ukrywać, fabuła zbacza z torów i kieruje się w mniej ciekawe zakątki historii niosąc ze sobą nużące chwile.

"Kochanek z Malty" to lekki romans zabarwiony humorystycznymi scenami z życia ograniczonej arystokracji. Nie wzbudzi zachwytu, nie powali też na kolana, ale idealnie umili czas w upalny dzień, poprawi humor i zagwarantuje niezastąpiony włoski klimat. Szukacie niezobowiązującej i wesołej lektury z miłością w tle? Melissa Moretti wychodzi na przeciw Waszym oczekiwaniom.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Przedpremierowo: "Co, jeśli..." Rebecca Donovan

"Co, jeśli..." Rebecca Donovan, Tyt. oryg. What If, Wyd. Feeria, Str. 395
PREMIERA: 17 czerwca 2015

Najnowsza książka Donovan rozpętała nie małą burzę w świecie fanów serii "Oddechy". Najpierw pojawiła się trylogia, która rozdzierała serca a później osobna książka, która już na starcie zbierała skrajne opinie. Gdzie kryje się prawda: to kolejna doskonała książka autorki czy nieudana próba ponownego wzbicia się na szczyt?

Cal Logan dziś jest zwyczajnym chłopakiem, który swoje studenckie życie wiąże z nowo poznanymi przyjaciółmi. Jednak wciąż wraca pamięciom do Rae, Richelle i Nicole - przyjaciółek z dzieciństwa. Więź pomiędzy tą czwórką nie przetrwała siły czasu, a teraz Cal ma kontakt jedynie z Rae. Gdy pewnego dnia zostaje świadkiem niecodziennego wydarzenia z zamaskowaną dziewczyną nie wie, że przeszłość ponownie upomina się o uwagę. Kim jest Nyelle i dlaczego wydaje się tak znajoma?

"Kiedy cierpisz, cierpię razem z tobą. Nie chcę, żeby kiedykolwiek stało ci się coś złego."

Cal staje twarzą w twarz z przeszłością, która często nie daje mu spokoju. Wspomnienia z dzieciństwa zaczynają się zlewać w jedno, a oczy nieznajomej przywodzą na myśl  doskonale znany widok. Chłopak podejmuje walkę o rozszyfrowanie prawdy i odnalezienie sensu w całej tej absurdalnej sytuacji. Nyelle wygląda dokładnie tak jak Cal zapamiętał, jednak to co mówi, robi  i to jak się zachowuje nie przypomina dziewczynki z dziecięcych lat. Ale mimo wszystko jest w tym jakieś powiązanie, które nie daje Calowi spokoju. Podobnie jest z czytelnikiem. Bardzo łatwo przejęłam na siebie troski głównego bohatera i rozwiązanie zagadki nie dawało mi spokoju.

Autorka już raz udowodniła, że potrafi powołać do życia szczerych i naturalnych bohaterów, z którymi nadzwyczaj łatwo się utożsamić. Nie zawiodła także tym razem. Postacie w tej książce stają przed trudnymi wyborami, przyszło im się zmierzyć z demonami przeszłości a mimo to nie tracą swojej wiarygodności i sympatii z jaką wychodzą do czytelnika, przez co nie sposób ich nie polubić.

Fabuła przywodzi na myśl labirynt ze ślepymi zaułkami, w których porusza się jak we mgle zdeterminowany Cal. Krok po kroku pojawiają się fakty z przeszłości, sytuacja się rozwiązuje i całość od razu nabiera na znaczeniu. Autorka poprzez wydarzenia zaapelowała do swoich czytelników i uzmysłowiła jak ważny jest każdy dzień. Każdy podejmowany przez nas wybór ma znaczenie i wszystko pozostawia w naszym życiu ślad, choćby minimalny. Jestem pod ogromnym wrażeniem precyzji z jaką autorka wdarła się do mojego serca i solidnie nim potrząsnęła. Sprawiła, że zaczęłam zupełnie inaczej patrzeć na to co mnie otacza.

"Tyle razy rozmyślałam o decyzji, którą kiedyś podjęłam, zastanawiając się, co by było, gdybym postąpiła wtedy inaczej? Kim byłabym dzisiaj? Jak wyglądałoby moje życie? A co, jeśli..."

"Co, jeśli..." to w zasadzie książkowy misz-masz: trochę "Hopeless" Hoover (zaginiona dziewczyna, ujawniona lecz zmieniona po latach), odrobina "7 razy dziś" Oliver (walka o to by szanować każdy dzień) i wyczuwalne sztuczki w kreacji głównego bohatera J. Lynn. Mogłabym się obrazić na autorkę za nawiązanie do znanych młodzieżowych książek, gdyby nie fakt, że wykorzystała jedynie bazę schematów od których nie tak łatwo uciec. Rezultat okazał się niesamowity - wszystko to co najlepsze wraz ze świeżym pomysłem autorki zawarte w jednej, wyjątkowej historii.

"Co, jeśli..." to książka, która łamie serca i burzy mury. Donovan już raz spisała się na medal dzięki serii "Oddechy", a tym razem pokazała klasę samą w sobie. Wielkie brawa za odwagę walki z przeszłością, odkrywaniem jej demonów i próbą konfrontacji z ponadczasowym pytaniem: co, jeśli? To kolejna niesamowita książka autorki od której nie tak łatwo się uwolnić.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

niedziela, 14 czerwca 2015

"Okularnik" Katarzyna Bonda

"Okularnik" Katarzyna Bonda, Wyd. Muza, Str. 846

"Pochłaniacz", pierwszy tom cyklu Cztery żywioły Saszy Załuskiej odniósł spory sukces i zapewnił Pani Katarzynie sukces, po którym autorka zyskała miano Królowej polskiego kryminału. Czy drugi tom serii dorówna pierwszemu?

Sasza Załuska decyduje się na spotkanie z Łukaszem Polakiem - ojciem swojego dziecka i podejrzanym w sprawie Czerwonego Pająka. Jednak w Hajnówkach okazuje się, że mężczyzna opuścił prywatną klinikę psychiatryczną i ślad po nim zaginął. Poszukiwania mieszają się z nowym śledztwem w sprawie porwanej żony Piotra Bondaruka, lokalnego biznesmena. W dodatku pojawia się kolejna odnaleziona ludzka czaszka. 

"Nawet jeśli ludzie milczą, ziemia wie. Ona skrywa wszystkie nasze tajemnice."

"Okularnik" odsłania przed czytelnikiem kulisy antroposkopii - metodę rekonstrukcji twarzy na podstawie czaszki. Muszę przyznać, że autorka poradziła sobie z tym faktem doskonale. Wprowadziła liczne pojęcia, fakty i objaśnienia, które potwierdziły jej solidne przygotowanie do pracy i zagwarantowały czytelnikowi prywatną lekcję kryminalistyki. Świat metod badawczych stanął przede mną otworem, konkretna forma opisów i wyjaśnień nie pozwoliła zagubić mi się w całej tej formalnej otoczce. Doskonałe przygotowanie merytoryczne autorki sprawiło, że książka stanęła na wysokim szczeblu kryminalnej drogi śledztwa, jednak momentami czułam, że za dużo tych wszystkich faktów i działań. Zabrakło mi lżejszych wątków, które przyniosły by chwilę wytchnienia od tych wszystkich nowinek.

Fabuła sięga daleko w przeszłość, przypominając losy działalności żołnierzy podziemia i antykomunizm działający po II wojnie światowej. Muszę przyznać, że ten motyw okazał się najlepszą strona tej książki - mocny i pełen emocjonalnych prawd. Podlasie, profilerka i żołnierze wyklęci - czy można chcieć czegoś więcej? To co cieszy, to fakt, że wydarzenia z książki mają realistyczny wydźwięk. Pani Katarzyna sama zaznaczyła, że w czasie zbierania informacji do książki natknęła się na wiadomości o jej własnej rodzinie. Mimo, że tutaj mamy fikcję literacką, to jednak sięgającą prawdziwej historii i prawdziwych czasów. Wielowątkowość podziałała na korzyść "Okularnika". Autorka idealnie połączyła ze sobą wszystkie motywy, fakty i całą historię, miejscami aż nazbyt idealnie. Wydarzenia okazały się ciekawe i wciągające, ale niestety - nad czym ogromnie ubolewam - zabrakło mocnego napięcia.

"Być takim lepszym Bogiem. [...] W cuda nie wierzyła."

Pani Bonda pisze niezwykle przyjemnym stylem. W przypadku "Okularnika" nie miałam ochoty przewracać oczami nad nieskładnym szykiem zdań. Lekkość i przyjazna forma sprawiły, że delektowałam się samą fabułą. Nie mała liczba stron wymusiła wprowadzenie sporej liczby wątków - tych głównych, ale i tych pobocznych, co z kolei zaprosiło do fabuły sporą ilość bohaterów. Mogę Was zapewnić, że chociaż obszerność wszystkiego jest duża nic się tu nie miesza, a wszystko ma swoje miejsce.

"Okularnik" okazał się kryminałem spełniającym niemal wszystkie oczekiwania wygłodniałego fana kryminalnego gatunku. Pojawiło się to co powinno - odpowiednia liczba stron, która zagwarantowała godziny długiej przygody, swobodny styl i lekkość oraz konkretna kryminalna zagadka. Konfrontacja społecznych wierzeń i przekonań ze współczesnym światem zagwarantowało świetną powieść. Może miejscami trochę przesycona faktami, ale wciąż dobra.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Muza.

piątek, 12 czerwca 2015

"Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta" Claire North

 
"Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta" Claire North
Tyt. oryg. The First Fifteen Lives of Harry August, Wyd. Świat Książki, Str. 460

To, że mam słabość do książek o podróżach w czasie nie jest żadną tajemnicą. A w szczególności takich jak "Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta", czyli książek nie tylko z apetycznie zapowiadającym się wnętrzem, ale i przyciągającą wzrok okładką.

Zaczęło się niepozornie, a właściwie to nawet nużąco. Harry August wprowadza do swojego świata, objaśniając obecną sytuację i jednocześnie samemu próbując się w tym wszystkim odnaleźć. Bohater dopiero stawia pierwsze kroki w zrozumienie samego siebie pod względem niefortunnego daru i czytelnik staje się obserwatorem tej powolnej próby. Pojawia się też brak głębszej chronologii, bo opis konkretnych żyć głównego bohatera nie idzie ciągiem od pierwszego do ostatniego a pojawia się wraz z konkretnie omawianym tematem, tak więc po pierwszym życiu może pojawić się piąte czy trzecie - choć niekoniecznie.

"- Zadam to pytanie, choć zupełnie nie mam ochoty tego robić - powiedziała. - Skoro świat się kończy, co tak naprawdę powinniśmy zrobić?"

Harry to osoba niezwykła, bo otrzymał dar (a może klątwę?) - jest kalaczakrem i potrafi przeżywać swoje życie wciąż na nowo zachowując w pamięci wydarzenia z poprzednich wcieleń. Pochodzi z drugiej grupy ludzi, nie tych żyjących w ciągu linearnym od narodzin do śmierci, ponieważ w pewnym sensie Harry cieszy się nieśmiertelnością.

Zazwyczaj narzekam na monotonną formę wypowiedzi, kiedy akcja zamiast torować sobie drogę łokciami wypoczywa na kanapie, ale w tym przypadku ta kanapa okazała się całkiem wygodna. Jeśli to miała być cena za doskonale rozbudowany motyw podróży w czasie, to jestem w stanie ją zapłacić. Można wyczuć tu świeżość, jakiej na próżno szukać we wszystkich schematycznych opowieściach. Harry każde swoje nowe wcielenie odkrywa na nowo. Ma w pamięci wydarzenia z przeszłości i stara się by nowe życie wyglądało inaczej: nowy dom, nowy zawód. Doświadczenia, które przy tym zyskuje pomagają mu w kształtowanie samego siebie. W dodatku tłem powieści są liczne wydarzenia kluczowe dla historii i wszystko to co kształtowało XXw. od wojen po politykę. To wszystko - niezależnie od tego jak szalenie to brzmi - nadaje książce wiarygodności.

Nie było dla mnie zaskoczeniem pojawienie się w fabule Bractwa Kronosa powiązanego ze skokami w czasie. W książkach o podobnej tematyce Kronos zawsze jest obecny w różnej formie i odniesieniu. Stowarzyszenie zostało powołane do życia przez innych kalaczakrów. Razem stworzyli zasady, które wyznaczają ich granice a podstawowa z nich głosi: "żadnej ingerencji w przyszłość". Zasady są jednak po to, by je łamać. Jedenasta śmierć może okazać się przełomem w cyklu Harry'ego.

"- Jesteś istotą zrodzoną ze światła. Twoja dusza to pieśń, twoje myśli to piękno. Nie ma w tobie niczego niedoskonałego. Jesteś sobą. Jesteś wszechświatem."

Autorka wykazała się wyobraźnią, która nie ma granic. Pokręcona i jednocześnie odważna fabuła toruje sobie drogę do różnych gatunków mieszając w to wszystko odrobinę historii i sci-fi. Pojawia się też odwołanie do powieści szpiegowskiej, bo Harry wciela się w rolę szpiega próbującego rozwiązać chorą grę pomiędzy złoczyńcą, choć tak naprawdę nie obiera żadnego konkretnego kierunku. Porusza się własnym szlakiem i wyznacza prywatne granice, których zwiedzanie stanowi niekłamaną przyjemność.

Może to moja słabość do książek o podobnym motywie, a może to idealnie skonstruowana fabuła sprawiły, że książka całkowicie mnie oczarowała. "Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta" to lektura, o której się nie zapomina, a nawet historia, do której się wraca. Doskonale skonstruowana, przemyślana i prowadząca przez wielowątkową fabułę serwuje godziny niezapomnianych wrażeń.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Świat Książki.

"Koszmarna dwójka" Jory John, Mac Barnett

"Koszmarna dwójka" Jory John, Mac Barnett, Wyd. Egmont, Str. 220

Dwóch chłopców skorych do kawałów, a każdy z nich przekonany o własnej wyjątkowości. Zapowiada się dziecięca porcja humorów i kawałów?

Miles Murphy: utalentowany kawalarz z domem nad brzegiem oceanu, uwielbiany przez kumpli i mieszkańców miasteczka. Chłopak jakich mało - złote dziecko humoru i kawału wzniesiony na piedestał wiejskiej egzystencji. Jednak zmuszony do przeprowadzki, do Doliny Ospałej zostaje rozerwany ze wszystkim co kocha. Nowe miejsce, ospałe miasteczko to jedynie raj dla krów. Ale jest tu też inny kawalarz, który podważa reputację Malies'a, a na to chłopak nie może pozwolić. Rozpoczyna się wojna!

Bajki dla młodszego pokolenia prześcigają się w nowych formach i treściach starając się jak najskuteczniej trafić do młodszego odbiorcy. To co skutecznie przyciąga starszych i młodszych czytelników do "Koszmarnej dwójki" to zapowiedziana solidna dawka humoru. A kto jak kto, ale dzieci potrafią rozbawić. Niestety książka nie jest pisana przez najmłodszych, a przez dojrzałych już autorów, dlatego żarty zostały sklasyfikowane do rangi humoru zabawnego jedynie dla dzieci. Oczywiście, nie mówię, że nie uśmiechałam się w czasie czytania - ale to co dla młodszego czytelnika będzie zabawne, straszy podda swoim rozważaniom i cały czar zabawy pryska. 

To co zwróciło moją uwagę od początku, to niesamowite ilustracje Kevina Cornella. Ospała Dolina słynie ze wznoszenia na piedestał krów i ogólnego przyzwolenia na to, by te zwierzęta robiły wszystko co dusza zapragnie - a krowy jak to krowy, z natury zwierzęta leniwe - nie robią nic. Ilustracji w książce jest co nie miara, każda lepsza od drugiej, ale te, które przedstawiają krowy - mistrzowskie! Zwierzęta ilustracyjnie wiodą prym, ale głównymi bohaterami są dwaj chłopcy rywalizujący ze sobą o względu publiczności. Ich spory i wojna na kawały oraz psikusy nie mają końca, sami sobie starają się udowodnić, że są najlepsi w swojej dziedzinie, ale nie zawsze wypadło to tak zabawnie jak miało. Jednak w fabule kryje się pewien morał - o tym jak bycie sławnym kształtuje charakter i o tym, że warto zawsze być sobą - a książki z morałem są zawsze warte uwagi.

"Koszmarna dwójka" dla młodszego czytelnika nada się znakomicie, rozbawi go, zainteresuje i wciągnie do rozbrajającego świata zabawnych ilustracji. Humor zawarty w treści również nie powinien wzbudzić żadnych przeciwwskazań. Nie jest to jednak książka z serii tych, które dostosują się do każdej grupy wiekowej mimo lekkiej treści - starszy czytelnik może nie dopatrzyć się momentów humorystycznych.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Egmont.

czwartek, 11 czerwca 2015

"Nie do pary" Ewa Nowak

"Nie do pary" Ewa Nowak, Wyd. Egmont, Str. 350

Zazwyczaj podchodzę sceptycznie do typowo młodzieżowych książek i nie oczekuję po nich wiele, ale "Nie do pary" skusiło mnie opisem fabuły i - nie ma co ukrywać - okładką. Okazało się, że te dwa elementy wystarczyły, by zatrzymać mnie na dłuższy czas. 

Alek, główny bohater i narrator historii to chłopak, który dopiero wchodzi w dorosłe życie i krok po kroku stawia czoła światu. Przeżywa okres buntu, zakochuje się i staje oko w oko z młodzieżowymi problemami. Chłopak nie do końca czuje się pewnie we własnej skórze, dlatego szuka potwierdzenia własnej wartości u innych, szczególnie u płci przeciwnej. Z czasem wszystko zaczyna się komplikować a sam Alek nie wie już w którym miejscu się znajduje i jak na nowo wyprostować swoje życie.

"Zasługujesz na wszystko, co najlepsze."

Alek ma szesnaście lat i przeżywa wszystkie typowe młodzieżowe rozterki. Niestety w międzyczasie zmaga się z rozpadem rodziny, który boleśnie się na nim odbija i sprawia, że chłopak próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji za wszelką cenę. Autorka bardzo obrazowo i konkretnie przedstawiła problemu zwykłego chłopaka o - niestety - zwykłych problemach, nawet kłopotach w rodzinie. Współczesny świat nie jest łaskawy dla nikogo i podobne problemy spotykają wielu młodych ludzi, dlatego warto o nich pisać i kierować podobne historie do młodzieży by przekazywać, że ci pokrzywdzeni nie są sami. Pani Nowak zachwyciła mnie wprawą z jaką manewrowała pomiędzy uczuciami nastolatka, tworząc jego konkretny i szczegółowy profil psychologiczny obnażający krok po kroku wszystkie problemy i zmartwienia. To dobra i mądra treść, której fikcję literacką nadzwyczaj łatwo można przełożyć na prawdziwą rzeczywistość.

Alek ucieka do świata typowych nastoletnich rozterek - szuka pocieszenia u koleżanek, które mogłyby pozwolić mu podbudować własne ego, sprawić, że poczuje coś więcej. To historia o ludziach i dla ludzi. Alkowi rozpada się rodzina, ona sam nie potrafi się w tym wszystkim odnaleźć a mimo to trzyma poziom, nie ulega autodestrukcji, śmieje się i chwyta ulotność szczęścia co u tego bohatera jest godne pozazdroszczenia. Chłopak jest silny i waleczny, ale odzwierciedla również wszystkie typowe cechy młodego człowieka. A dzięki dobremu warsztatowi autorki i wprawie w manewrowaniu między trudnymi i lekkimi tematami - w tle można wyczuć lekką ironię i humor.

"To były cudowne chwile. Nasze chwile."

Pani Ewa dysponuje lekkim i bardzo przyjemnym językiem, który w dodatku jest na tyle obrazowy, że bardzo łatwo można wyobrazić sobie aktualnie rozgrywane wydarzenia. Również wszystkie wartości ukryte w fabule można szybko rozszyfrować - nie są drugim tłem, nie należą do odkrywania - one mają ukazać problem jednocześnie bez natarczywego kierowania fabuły na to co istotne. Wszystko ma tutaj swoje miejsce, a jako, że książka kierowana jest do nastoletnich czytelników, fabuła nie należy do tych skomplikowanych - a mimo to czyta się lekko, szybko i bez żadnych zastrzeżeń.

Pani Ewa napisała lekką, przyjemną, ale i piękną książkę dla każdego. "Nie do pary" to lektura, która kryje w sobie pewien urok warty odkrycia i zachwyca na każdym kroku. Rozbraja humorem, zatrzymuje na chwilę w momencie refleksji i zmusza do szczerego spojrzenia na życia. Książka oczaruje każdego czytelnika, bez konkretnej kategorii wiekowej. To wartościowa opowieść, która bawi, wzrusza i zatrzymuje przy sobie na długi czas. Polecam wszystkim - bez wyjątku.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Egmont.

środa, 10 czerwca 2015

"Perfekcyjna kobieta to suka. Powrót" Anne-Sophie Girard, Marie-Aldine Girard

"Perfekcyjna kobieta to suka 2 - Powrót" Anne-Sophie Girard, Marie-Aldine Girard
Tyt. oryg. La femme parfaite est une connasse 2, Wyd. Feeria, Str. 157

"Nie będziesz pokazywać środkowego palca w rękawiczce z jednym palcem."
Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że do księgarń zawitała kolejna książka niezastąpionego duetu sióstr Girard. Obie panie doskonale spisały się w pierwszym pseudo-poradniku i również w kontynuacji nie poskąpiły czytelnikom swojego osobistego uroku.

Najpierw serię pokochały Francuzki, dopiero później dane było poznać ją nam. I musicie wiedzieć - warto było czekać! Oto druga część "biblii" dla kobiet, pseudo-poradnika łamiącego wszelkie normy i zasady. Jak same panie twierdzą - nie ma najmniejszego faktu czy czytaliście pierwszy tom (choć byłoby miło), bo odnajdziecie się w powrocie "suki" tak, jakby książka była pisana wyłącznie dla Was. I w pewnym stopniu tak właśnie jest. Wiele z zasad, opisywanych sytuacji i zagadek pokrywa się z normalnym trybem życia, sytuacjami, które przydarzają się każdej z nas i - takie odniosłam wrażenie - nawet z myślami, które kłębią się w głowie, ale są na tyle podstępne i zdradzieckie, że nie mamy ochoty ich nikomu wyjawiać. A siostry Girard weszły do naszych umysłów i odszyfrowały kłębiące się w nich myśli dodając do tego przemyślane - no, prawie - odpowiedzi.

"Nie będziesz mówić: "Jadłam tylko sałatkę", jeśli dopchnęłaś się dwiema pajdami chleba."
Siostry Girard piszą o swojej książce jedno: "celem książki jest przypuszczanie dalszych ataków na postać przez którą czujemy się jak zero - kobietę perfekcyjną." A zabawy przy tym jest co nie miara. Która z nas, dziewczyn, czuła się gorsza w towarzystwie tych perfekcyjnych kobiecych istot o idealnych włosach, wypielęgnowanych dłoniach i nogach długich do nieba? Autorki podeszły do sprawy kompleksów i braku dowartościowania w zabawny, prześmiewczy i podnoszący na duchu sposób. Pokazały, że doskonałość nie jest taka idealna jak nam się wydaje i najlepszy sposób na szczęście to akceptacja samej siebie.

Powrót "Perfekcyjnej kobiety" to gwarantowana świetna zabawa. Chociaż całość należy traktować z przymrużeniem oka, a ironia króluje na każdej stronie nie potrafię powiedzieć która część była lepsza. Obie wypadły równie dobrze - obowiązkowy, niekłamany uśmiech i niekontrolowane wybuchy śmiechu. We wszystko jest zamieszana jeszcze subtelna nuta zawstydzenia, kiedy w czasie czytania uświadamiałam sobie, że połowa z zawartych tutaj życiowych mądrości pasuje do mnie jak ulał. Pozycja idealna na długoterminową chandrę!

Seria Perfekcyjna kobieta to suka: 
Perfekcyjna kobieta to suka | Perfekcyjna kobieta to suka. Powrót

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

wtorek, 9 czerwca 2015

"Korowód królów" Morgan Rice

"Korowód królów" Morgan Rice,
Tyt. oryg. A March of Kings, Wyd. Feeria, Str. 247

Thor przewidział śmierć króla MacGilla, ale nie przewidział konsekwencji jakie to za sobą pociągnie.  Dwór po śmierci władcy staje oko w oko z chorą ambicją, przemocą i zdradą. Zwaśniony od lat ród McCloudów wyczuwa szansę na wygrany atak. W tym samym czasie Thor przygotowuje się do Rytuału Stu Dni, który czeka wszystkich przyszłych wojowników Legionu. Wyczerpująca wyprawa niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw.

"- Za każdym razem jest inaczej - powiedział. Wielu moich towarzyszy nie wróciło ze mną. Tak jak powiedział... tam wszystko dzieje się naprawdę. Najlepsze, co mogę ci poradzić, to żebyś był gotów do walki na śmierć i życie."

"Korowód królów" to drugi tom przygód Thora - młodego bohatera, który za wszelką cenę spełnia swoje marzenia. Pierwsza część oczarowała mnie postawą bohaterów, silnie zarysowanymi stronami dobra i zła oraz relacjami jakie łączą ich wszystkich - niezachwianą przyjaźnią, miłością oraz wrogością i nienawiścią. I tym razem pojawiły się wszystkie te niesamowite emocje. Thor jest młody, ale w swoim życiu przeżył już wiele, w dodatku jego osobowość to w znacznej części siła i wielka determinacja. Z pomocą przyjaciół realizuje swoje marzenia, ale dba o zasady, królewski dwór i wszystko co go niekoniecznie dotyczy. Thora po prostu nie da się nie lubić. Dzielny, bystry i waleczny chłopak tym razem stanął przed jeszcze trudniejszym zadaniem i musiał wykazać się nie lada odwagą, żeby pokonać Rytuał Stu Dni.

Seria Moran Rice to typowe książki z gatunku fantasy - takiego prawdziwego świata rycerskiego, z kodeksem zasad i całą masą dworskich intryg. Fabuła napisana z fachową wprawą, lekką ręką i dużą wyobraźnią wciąga do świata głównego bohatera i za nic nie chce wypuścić. Thor pakuje się w kolejne kłopoty i chociaż wcale tego nie chce z czasem znajduję się w centrum wszystkich kluczowych wydarzeń. Ginie król, jego podły syn zaczyna zagarniać dla siebie dwór a wszystko to w ogniu intryg i manipulacji. Pojawiła się wielka miłość, która zakiełkowała w pierwszym tomie, a teraz rozkwitła między Thorem a Gwendolyn - niezwykle piękna i jednocześnie subtelna.

"Jak to się mówi: każde królestwo ma takiego króla, na jakiego zasługuje - powiedziała."

Trzecioosobowa narracja sprawia, że historia nabiera trochę formy opowieści snutej przez wprawnego bajarza. Ten tom znacznie rusza do przodu, pozostawia po sobie posmak pewności, że kontynuacje przyniosą jeszcze więcej przygód i dobrej zabawy. Kiedy Thor udaje się na wyprawę, przedziera się przez Kanion, opuszcza bezpieczne miejsce i wędruje długi czasu ku Wyspie Mgieł cały czas ma świadomość opowiadanych historii - o tym, że na końcu drogi znajduje się smok. Czy on naprawdę tam jest? Przekonajcie się sami.

Można zatopić się w rycerskim świecie Thora i przepaść bez końca. Lekkość i swoboda w połączeniu z rycerskim światem, dworem królewskim i masą intryg sprawią, że seria Morgan Rice idealnie nadaje się dla każdego żądnego przygód czytelnika. Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać długo na kontynuację, bo już teraz wypatruję jej z niecierpliwością.

Cykl Krąg czarnoksiężnika:
Przeznaczenie bohaterów | Korowód Królów

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

"Uwięziona w bursztynie" Diana Gabaldon

"Uwięziona w bursztynie" Diana Gabaldon, 
Tyt. oryg. "Dragonfly in Amber", Wyd. Świat Książki, Str. 837

Pierwszy tom serii Outlander pochłonął mnie bez reszty, ale do kolejnego podeszłam sceptycznie - jak głoszą recenzenci podobno to najgorsza część przygód Claire. 

Przy pierwszym spotkaniu Claire nie do końca przypadła mi do gustu - była bohaterką zbyt naiwną, a jej postać rozwinęła się dopiero po pewnym czasie. Teraz mogłam śledzić jej dalsze losy bez żadnego problemu. Kobieta w końcu się otworzyła, pokazała, że nie brakuje jej inteligencji i - to co uwielbiam najbardziej - nie zawsze była poważna, żonglowała ironią i wzbudzała momenty szczerego śmiechu. Pracując z siostrą Hildegardą w klasztornym szpitalu wykazała się błyskotliwością i silną osobowością dzięki czemu zyskała w moich oczach.

"Kiedy stanę przed obliczem Boga, powiem tylko jedno, co jest przeciwwagą dla całej reszty. Panie Boże, dałeś mi niezwykłą kobietę. I kochałem ją ponad życie!"

Fantastyczny wątek romantyczny pomiędzy Claire i Jamie, który w pierwszej części przyćmił wszystko inne tym razem ponownie wkracza na scenę, ale ustępuje miejsca innym wydarzeniom. Tym razem to nie Szkocja staje się głównym tłem wydarzeń, a XVIIIw. Paryż z całym swoim dworskim zapasem intryg. Claire i Jamie'mu przyszło się z zmierzyć z zupełnie inną rzeczywistością: przed nimi ujawnił się dworski styl - szyk i elegancja. Pojawia się jeszcze więcej spisków, prowokacji, zasadzek i problemów z którymi przyszło się zmierzyć tej dwójce. Zaskakujące zwroty akcji nadają książce lekkiego pazura, który rozprasza spokojną atmosferę.

To co najbardziej urzeka w książkach Gabaldon to niekłamana rzeczywistość, okrutna prawda o świecie - jaki by on nie był. Autorka bez skrępowania opisuje brutalne wydarzenia, opisuje sceny erotyczne z precyzją godną pozazdroszczenia autorkom powieści z tego gatunku, ale robi to z przekorą mieszając w całość humor i ironię, przez co mocne sceny łóżkowe nie wywołują litości. A gdyby komuś znudziła się cała ta otoczka bezwstydnych zagrań pojawiły się momenty lekkiego absurdu, fragmenty z mniej poważnym obliczem - psotne i radosne.

Seria utrzymana jest w tonacji historyczno-przygodowej z nutą fantastyki i mocniejszą dawką romansu, ale bezsprzecznie to realie świata opisywane przez Gabaldon z taką precyzją i obrazowością przyciągają uwagę. Claire w Paryżu realizuje się zawodowo, odkrywa zakamarki medycyny, pojawiają się różne fakty z zakresu chorób i zdrowia, ale to nie wszystko - podobnie jak w tomie pierwszym, także tym razem przed czytelnikiem otworzył się świat ludzkiej mentalności opisywanych czasów, ich lęki i pragnienia oraz dążenia realizowane zgodnie z objętymi zasadami.

"Przynajmniej pachniesz jak kobieta, a nie jakiś przeklęty kwiatek. Co ty sobie wyobrażasz. Jestem mężczyzną, nie bąkiem! Umyj się wreszcie, żebym mógł podejść do ciebie bliżej."

"Uwięziona w bursztynie" nie okazała się tak złą kontynuacją jak zapowiadano. Właściwie to bawiłam się przy niej równie dobrze jak przy pierwszym tomie. Wielowątkowa fabuła wciąga do świata XVIIIw. Paryża, pogrąża czytelnika w plątaninie intryg i nieoczekiwanych zwrotów akcji oraz zapewnia momenty autentycznego rozbawienia. Tym, którzy dopiero planują swoją przygodę z drugim tomem polecam od razu uzbroić się w część trzecią - uwierzcie mi, po takim zakończeniu warto mieć na podorędziu kontynuację.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Świat Książki.

piątek, 5 czerwca 2015

"Chłopiec w lesie" Carter Wilson

Autor: Carter Wilson
Tytuł: Chłopiec w lesie
Tytuł oryginału: The Boy In the Woods
Wydawnictwo: Świat książki
Liczba stron: 352

"Chłopiec w lesie" to kolejny tom z serii Granice zła - o historiach mocnych, dobitnych i konkretnych. Połączenie thrillerów z kryminałami zawsze mnie intryguje, więc i tym razem nie mogłam przejść obojętnie obok tak dobrze rokującej fabuły.

Stan Oregon, 1981r. Trzech czternastoletnich chłopców jest świadkiem okrutnej i przerażającej zbrodni. Pod naciskiem obiecują, że nigdy nikomu nie wyjawią tego co widzieli w lesie. Jednak gdy po trzydziestu latach Tommy Devereaux postanawia pod pozorem fikcji literackiej opisać morderstwo wszystko się komplikuje. Pojawiają się ludzie, którzy za dużo wiedzą, a postać z przeszłości powraca by wyrównać rachunki.

"Pycha to grzech. Wszystko jest grzechem [...]"

To co dzieje się w czasie popełniania morderstwa mrozi krew w żyłach, ale to jedynie początek wydarzeń budzących skrajne emocje. Wszystko tak naprawdę nabiera na znaczeniu, kiedy w życie bohatera wkracza Elizabeth. Studium psychologiczne chorej, niezrównoważonej i zdolnej do wszystkiego kobiety to niezapomniana jazda bez trzymanki. Uwielbiam podobnych bohaterów, ale już nie pierwszy raz zauważam, że to kobiety lepiej sprawdzają się w tej roli. Może to dlatego, że wybory płci pięknej nigdy nie są łatwe, ale raz podjęte stają się integralną częścią osobowości. Elizabeth upomina się o powrót do przeszłości, jeśli już ta została brutalnie naruszona i nie cofnie się przed niczym by to wszystko zakończyć raz na zawsze.

W tle fabuły odbija się fascynacja twórczością Kinga i to jedyne co stanowi słabą stronę tej lektury. Niepotrzebnie, bo warsztat Wilsona jest na tyle rozwinięty, że doskonale radzi sobie bez bazy na tle znanego, w dodatku specyficznego autora o swoich utartych zasadach. Carter Wilson stworzył niebanalną fabułę z mnóstwem zaskakujących zakamarków i zrobił to z godną pozazdroszczenia precyzją. Jeśli fabuła w danym momencie miała straszyć - straszyła na tyle na ile może robić to książka, jeśli miała budzić zainteresowanie to również robiła, ale autor najlepiej poradził sobie w zaskakiwaniu czytelnika, bo zaskakiwał - i to jak! Obok tego wszystkiego pojawiają się mocniejsze tematy: molestowanie, zastraszanie i pozbawione skrupułów morderstwa. Z czasem Tommy gubi się w tym wszystkim, sam nie wie czy morderca jest jego wrogiem czy sojusznikiem i tym samym dezorientuje czytelnika wyprowadzając go poza granice historii. Klimat zagrożenia i tragedii wisi w powietrzu, napiętą atmosferę można kroić nożem a przewidzenie nowych kroków głównego bohatera jest niemal niemożliwe.

"Naprawdę myślisz, że Bóg ci przebaczył? [...] A ja myślę, że pójdziemy do piekła."

Autor w fantastyczny sposób szarga nerwy czytelnika serwując różne intensywne informacje nie tylko z przeszłości, ale i z chwili obecnej. Dobitnie opisuje wydarzenia, nie zastępuje brutalnego morderstwa ugładzoną relacją, a później zagłębia się co raz dalej i dalej w wydarzenia o których nie zawsze chce się wiedzieć. Wstrząsające wrażenia gwarantowane.

"Chłopiec w lesie" to książka, która idealnie nadaje się na nocne czytanie. Niezastąpiona atmosfera tajemnicy nada lekturze fasonu a opisywane wydarzenia wydadzą się jeszcze mroczniejsze. Jedno jest pewne - niezależnie od pory dnia czy nocy, ta książka wywoła całą falę sprzecznych emocji, od strachu po chorą fascynację. Dawno nie trafiłam na tak dobry thriller, który potrafił wywołać dreszcz przerażenia na tyle, na ile tylko to możliwe w podobnych historiach. Dacie się porwać?

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Świat Książki.