wtorek, 31 maja 2016

"Efekt Rosie" Graeme Simsion

"Efekt Rosie" Graeme Simsion, Tyt. oryg. The Rosie Effect, Wyd. Media Rodzina, str. 440

"Pocałowała mnie w policzek, co jeszcze powiększyło liczbę sprzecznych ze sobą deklaracji."

Tęskniliście za Donem Tillmanem? Wcale się nie dziwię, bo i ja zapałałam do niego szczerą sympatią, przez którą nie mogłam wyrzucić bohatera z głowy. Dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po kontynuację lektury specyficznej, ale i bardzo intrygującej.

Don to bohater, który przyciąga czytelnika do swojej opowieści jak magnes. Pokręcony, zwariowany, ze zdiagnozowanym zespołem Aspergera - w poprzednim tomie realizował "projekt Rosie", obecnie zabiera się za "projekt Dziecko". Bohater podejmuje się wszelkich prób zdobycia wiedzy na temat ojcostwa i stać się przykładnym tatusiem dla swojego potomka. Dziecko to sprawa nie łatwa, wiec w życiu poukładanego Dona wszystko wywraca się do góry nogami - ustala system posiłków i projektuje najbezpieczniejszy wózek świata. Robi wszystko by uszczęśliwić swoją żonę - w rezultacie niemiłosiernie ją denerwując. Na szczęście jest jeszcze wierna przyjaźń, który dba o to, by w rodzinie panował spokój.

Graeme Simsion swoją kontynuacją ponownie wkroczył na niespokojne wody powieści romantycznej z domieszką sporej dawki komedii. To zdecydowanie nie jest powieść dla wszystkich, ponieważ chociaż bawi - nie wzbudzi podobnych uczuć u wszystkich. Musicie przygotować się  na bohaterów specyficznych, roztargnionych, o milionie pomysłów na minutę (Don) i stanie potężnej nerwicy (Rosie) a w połączeniu stworzy to mieszankę wybuchową. Don kocha swoją małą rodzinę i chciałby zrobić dla niej wszystko, co jest naprawdę urocze, a chociaż jego pomysły czasami zakrawają na absurd, trudno nie darzyć go sympatią i nie kibicować mu w tych wszystkich poczynaniach. Podobnie jest z uczuciami kierowanymi w stronę Rosie, która jest zupełnym przeciwieństwem swojego męża i właśnie dzięki temu kontrastowi trzyma rodzinę w całości i chroni ją przed kolejnymi intrygującymi pomysłami Dona. A razem stanowią przykład rodziny nietypowej, ale za to trwalej i szczęśliwej.

Mogę śmiało napisać, że Graeme Simsion pisze bardzo lekko i swobodnie, dlatego właśnie dzięki temu ta książka ma przyjemny klimat a humor nie wisi nad czytelnikiem ze złowieszczym uśmiechem. Jeśli rozbawią Was poczynania bohaterów - możecie się śmiać, ale jeśli nie - nic na siłę, to przede wszystkim ciekawa historia niebanalnej rodziny, która na pierwszym miejscu intryguje i dopiero później bawi.

"I ostatnia moja rada, zanim zaryję twarzą w ziemię. Poobserwuj dzieciaki, przyjrzyj się ich zabawom. Zobaczysz, że zachowują się jak mali dorośli, tyle że jeszcze nie znają wszystkich zasad ani sztuczek. Nie ma się czego bać."

"Efekt Rosie" to powieść, która zaprosi Was do świata nietypowych bohaterów i zwariowanych pomysłów. A jednak oczaruje siłą miłości, która jest w stanie przetrwać wszystko i nie myśli schematami. Bo w tej historii nic nie jest tradycyjne, typowe czy takie jak inne. Tutaj panuje chaos, świeżość i nowość - dlatego uważam, że naprawdę warto zapoznać się z historią Dona i Rosie, którzy burzą schematy tworzą własną, niezapomnianą historię.

Cykl Don Tillman:
Projekt "Rosie" | Efekt Rosie

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.

niedziela, 29 maja 2016

"Sprawy do zapomnienia" Courtney C. Stevens

"Sprawy do zapomnienia" Courtney C. Stevens, Tyt. oryg. The Lies About Truth, Wyd. Amber, Str. 270

"Dobra, mam dość. Zgaszę światło i będę udawać, że śpię."

Główna bohaterka i jednocześnie narratorka - Sadie ma siedemnaście lat i stanowi największy atut tej historii. Przepełnia ją mnóstwo emocji związanych z tragedią, której doznała i stara się radzić z tym wszystkim na swój sposób. A nie zawsze jest łatwo. Dokładnie rok temu dziewczyna straciła najlepszego przyjaciela a dziś zmaga się z tęsknotą i bólem, które naprzemiennie pojawiają się w jej umyśle. Trudno jest czytać o rozpaczy dziewczyny, która znalazła się w tak realnej i wiarygodnej sytuacji: poprzez los straciła połowę siebie. 

Nie jest to książka, która zaskakuje samą treścią. W tle pojawia się wspomnienie wypadku, który doprowadził do obecnych wydarzeń i wpłynął na życie głównej bohaterki. Jednak to nie wypadek stanowi tutaj główny motyw. Na pierwszym miejscu autorka postawiła uczucia, które w bardzo realistyczny sposób trafiają do czytelnika. Nie było mi łatwo obserwować próby powrotu Sadie do normalnego życia, które tak naprawdę nigdy nie będzie takie jak kiedyś. Pomiędzy dziewczyną a Trentem narodziła się niezwykle silna więź i połączyła ich naprawdę piękna przyjaźń, więc świadomość tego, że jeden wypadek rozdzielił coś tak wyjątkowego jest naprawdę ciężka do zniesienia. 

Nie martwcie się, to nie jest książka o smutku. To przede wszystkim przestroga przed bólem i łzami samotności. Sadie po wypadku ucieka od przyjaciół i rodziny, izoluje się i przeżywa wewnętrznie wszystko to, co powinna wyrzucić na światło dnia, by przemyśleć to i zaakceptować los, którego nie da się już odwrócić. Jednie Max, brat Trenta potrafi do niej dotrzeć za sprawą maili, które wymieniają między sobą każdego dnia. Chłopak doskonale rozumie ból dziewczyna, a ona może znaleźć oparcie w słowach kogoś, kto stanowi namiastkę ukochanej osoby. Max pozwala na to, by zza chmur wyjrzało słońce, jednak chwile szczęścia są bardzo ulotne. Wirtualne wyznania w końcu zmieniają się w prawdziwe spotkanie, gdy Max powraca w rodzinne strony. I tutaj na nowo rodzi się historia, która może zapoczątkować szereg zmian. Jednak nim to nastąpi Sadie musi zmierzyć się z listą wyzwań, którą stworzyła. Czy pomoże jej to zapomnieć o przeszłości?

"Sprawy do zapomnienia" to mądra i bardzo przemyślana opowieść o zwykłych ludziach w niecodziennej sytuacji. A jednak możliwej i bardzo wiarygodnej. Kto wie, co czeka na nas za rogiem? Jaką przyszłość szykuje dla nas los? Wiele w tej książek emocji i jeszcze więcej wartości, których poznanie może trafić do Waszego serca. Poznacie tutaj znaczenie prawdy, siłę przyjaźni i ból związany z kłamstwami. Jaką siłę ma moc wybaczania i jak trudne do zniesienia są wydarzenia z przeszłości? Pozwólcie historii płynąć swobodnym rytmem a nie rozczarujecie się historią, jaka na Was czeka.

"- Masz piękną twarz, ale ja nie jestem płytkim dupkiem, który się zakochuje w twarzy. Słyszysz?"

To opowieść o bólu i stracie, która rozdziera serce. Ale to również obietnica tego, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Piękna, poruszająca i zdecydowanie warta kilku łez - tak właśnie wygląda powieść Courtney C. Stevens, która swoją niepozornością w oka mgnieniu zdobyła moje duże uznanie.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Amber.

sobota, 28 maja 2016

"Projekt "Rosie"" Graeme Simsion

"Projekt "Rosie"" Graeme Simsion, Tyt. oryg. The Rosie Project, Wyd. Media Rodzina, Str. 320

"Uważam, że zwykle podejmuję rozsądniejsze decyzje niż inni ludzie, ale i mnie zdarzają się błędy. Jesteśmy genetycznie zaprogramowani, żeby odpowiadać na bodźce w najbliższym otoczeniu. Reakcja na wieloaspektowe problemy, które trudno jednoznacznie zidentyfikować, wymaga użycia logiki i rozumu - narzędzi o mniejszej sile sprawczej niż instynkt."

Poznajcie Don Tillmana - cierpiącego na zespół aspera profesora genetyki, który w końcu podejmuje istotną decyzję: czas wybrać dla siebie odpowiednią żonę. To jednak nie jest takie proste, ponieważ nasz bohater ma z góry zaplanowane życie i trudno znaleźć jeszcze miejsce dla żony, która - swoją drogą - musi być idealna w każdym calu. Jednak na jego drodze pojawia się Rosie Jarman, która w żaden sposób nie spełnia jego oczekiwań. Rosie pije i pali, a w dodatku pracuje w barze. Z wielkim hukiem wkrada się w życie Dona i razem wyruszają na poszukiwania biologicznego ojca kobiety. Czy ktoś zupełnie obcy może w jednym momencie stać się najbliższą osobą?

Przyznam, że od dawna miałam ochotę zapoznać się z tą lekturą, jednak obawiałam się, że cała ta otoczka komedii, która ma towarzyszyć fabule, zamiast mnie rozbawić i zaciekawić - zanudzi, jak to niestety często w podobnych historiach się zdarza. Jesteście przygotowani na lekturę z gatunku komedii romantycznej? Nie martwcie się, z czystym sumieniem oznajmiam Wam - można tą książkę śmiało wybrać i zaczytywać się w niej w dni smutne i ponure, bo fabuła wraz z nietuzinkowym bohaterem pozytywnie Was zaskoczy i mam nadzieję - również odrobinę rozbawi.

Bohaterowie tej lektury to zakręcone osobowości, których nie da się nie lubić. Don jest bardzo specyficzny, ale przy tym bardzo sympatyczny i jego kiepskie próby upolowania idealnej kandydatki na żonę czasami wzbudzają współczucie, a jeszcze kiedy indziej - szczery uśmiech, bo poczynania tej dwójki to nieporadne próby odnalezienia się w zwykłej rzeczywistości. Rosie jest skomplikowana i kryje w sobie kilka tajemnic, które kuszą czytelnika a Don - nieporadny i lubiący powtarzać jedną czynność w nieskończoność, w końcu będzie zmuszony pomóc dziewczynie i... zrobi to z wielką przyjemnością. Dlaczego? Przekonajcie się sami!

"Projekt "Rosie"" to nie tyle zabawna co niezwykle sympatyczna historia nieporadności i walki o swoje własne szczęście za cenę wszystkiego, co posiadamy. Don przedstawi Wam opowieść o tym, jak wszystko co do tej pory znał pęknie jak bańka mydlana po pojawieniu się kobiety o wielkim sercu i przebojowej duszy. Czy dwa zupełnie różne światy mogą stanowić jedną całość? To mądra, błyskotliwa powieść pełna wzlotów i upadków, którą chciało by się czytać i czytać. Czuję się w pełni usatysfakcjonowana i już dziś sięgam po kontynuację. Polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.

czwartek, 26 maja 2016

"Początek mnie i ciebie" Emery Lord

"Początek mnie i ciebie" Emery Lord, Tyt. oryg. The Start of Me and You, Wyd. Amber, Str. 319

"To tak jakbyś tonęła, a książka była powietrzem."

Jedno wydarzenie zmieniło życie Paige nieodwracalnie. Jeden dzień sprawił, że szczęście stało się tylko wspomnieniem. Dziś jest "Dziewczyną, Której Chłopak Utonął" i zmaga się z sennymi koszmarami. I chociaż tęskni - chce na nowo zacząć żyć, dlatego robi listę rzeczy, które pomogą jej wrócić do normalności. Jednak czy to wystarczy, by zapomnieć?

Przed Wami kolejna książka z gatunku new adult - o bólu i stracie, wchodzeniu w trudną dorosłość i miłości, która nigdy nie doczeka swojego happy endu. Nie będę ukrywać, że jest w tej historii wiele powielonych schematów: główna bohaterka to jednocześnie narratorka i dziewczyna, która na własnej skórze doświadczyła wszystkich przykrych rzeczy. Jest też odnajdywanie się w świecie, który okazał się ponurą rzeczywistością. Ale mimo tych oczywistości nie czuję się rozczarowana lekturą. Wręcz przeciwnie!

Gdybym miała wybrać jeden główny atut tej opowieści napisałabym: emocje. Uwielbiam je w książkach i cieszę się, że towarzyszą bohaterom na każdym kroku. W tym przypadku to trudne uczucia, z którymi nie jest łatwo sobie poradzić i Paige doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Nie tylko szkoła okazuje się wyzwaniem, ponieważ w domu również nie układa się najlepiej. Może realność rozgrywanych wydarzeń nie jest tutaj na najwyższym poziomie i trudno wyobrazić sobie siebie w podobnej sytuacji to historia sama w sobie ma potencjał warty uwagi. Szczególnie postać Paige zasługuje na duże zainteresowanie, ponieważ w życiu tej dziewczyny naprawdę dużo się dzieje, chociaż ona sama wcale tego nie chce. Po śmierci Aarona boi się wody, więc uczęszcza na terapię, która ma pozwolić jej to wszystko zrozumieć. Ale to nie pomaga i chociaż dziewczyna ma opory - wraca do szkoły i realizuje swój podstępny plan: zachowywać się jak ktoś normalny, by w końcu przestano o tobie mówić.

Chociaż książka Lord kwalifikuje się do gatunku new adult nie jest typowym odzwierciedleniem podobnych powieści. Przede wszystkim nie liczy się tutaj sama tragedia, która prawdę mówiąc nieszczególnie mnie do siebie przekonała, ale próba odnalezienia się w zupełnie innej rzeczywistości. Podczas lektury poznacie definicję straty i przyczynę wyobcowania, zapoznacie się z tragedią i staniecie przed sporym wyzwaniem jakim będzie powrót do normalności. Pamiętajcie jednak, że wszystko jest możliwe. A jeśli martwicie się, że wątek romantyczny nie będzie miał miejsca - zupełnie niepotrzebnie, ponieważ na swojej liście Paige nie zapomniała o znalezieniu nowej miłości. Dramat dramatowi nie jest równy i każda historia rządzi się swoimi prawami - poznajcie te panujące w książce Lord i zobaczcie, czy zdobędą Wasze uznanie.  

"Wiedzieć, co się stanie, to coś innego, niż wiedzieć, jak to się stanie."

To jedna z ciekawszych lektur, jakie miałam możliwość przeczytać. Nagromadzenie emocji zaangażowało mnie w fabułę bardziej niż mogłam się spodziewać, a przedstawiona historia zdobyła moje duże uznanie. "Początek mnie i ciebie" to piękna opowieść o życiu i o tym, jak ważne jest odnalezienie własnej tożsamości. Polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Amber.

środa, 25 maja 2016

"Teraz albo nigdy" Sarah Dessen

"Teraz albo nigdy" Sarah Dessen, Tyt. oryg. The Truth About Forever, Wyd. Harper Collins, Str. 384

"Nie po raz pierwszy dotarło do mnie, że nigdy nie będę taka jak one. Ale po raz pierwszy się z tego cieszyłam."

Macy ma już dość życia, które ją otacza. Zmuszona do bycia idealna w każdej dziedzinie traci radość z życia. Musi być doskonałą córką, wyjątkową uczennicą i dziewczyną bez skazy, a to przecież wcale nie jest takie łatwe. Jednak to warunek, by jej matka mogła mieć mniej zmartwień, bo po stracie męża zawalił się jej świat. W dodatku obecny sposób bycia wpasuję się w styl Jasona - chłopaka, który uwielbia przede wszystkim siebie.

Tak właśnie prezentuje się życie głównej bohaterki najnowszej książki Sarah Dessen - wbrew pozorom mogłoby się wydawać, że przecież to nic trudnego. Jednak bycie idealną wymaga wielu pokładów energii i przede wszystkim: planowania. W końcu najważniejsze jest to, by wszystko z góry się udało, a to nie jest możliwe, jeśli wcześniej nie zaplanowało się wszystkich możliwych zwrotów wydarzeń. Macy to - jak się domyślacie - nie tylko główna bohaterka, ale i narratorka historii, dzięki czemu poznałam fabułę od kuchni. Dziewczyna poprowadziła mnie przez swój nie łatwy świat z wielką wprawą i jednocześnie zaznajomiła mnie z targającymi ją emocjami. Przede wszystkim bohaterka nie jest skomplikowana. Owszem, nie jest jej łatwo, ale przy tym nie popada w czarne myśli, nie dramatyzuje i nie szuka ucieczki. Po prostu żyje dniem codziennym i stara się dopasować.

Powieść Dessen to kolejny przykład powieści młodzieżowej, w której główną rolę odgrywa motyw dorastania w niełatwym świecie rzeczywistości. Autorka prostym i nieskomplikowanym językiem prowadzi czytelnika przez świat dojrzewania i pozostawia posmak nadziei, że mimo burzowych chmur w końcu może wyjrzeć słońce. Macy nawet nie może czerpać radości z wakacji, bo w każdej wolnej chwili uczy się do egzaminów i pracuje w firmie cateringowej, która okaże się dla niej przełomem. Dotychczas poukładane życie zmienia się w chaos taki sam, jaki panuje w nowej pracy. Na szczęście pojawią się nowe twarze, które będą potrafiły temu zaradzić i uchronią główną bohaterkę przed monotonią życia. 

"Jeden dzień zmarnowany, pomyślałam. A zostało jeszcze tylko całe lato."

Tak właśnie wygląda nowy świat autorki - początkowo poukładany, z czasem zmienia się w pobojowisko. A co zaskakuje najbardziej - właśnie takie życie podoba się głównej bohaterce najbardziej. Nic dziwnego, przecież każdy ma prawo do odrobiny zabawy i szczęścia. Sam czytelnik nie będzie się nudził poznając przygody głównej bohaterki, bo firma cateringową, w której rozpocznie pracę niesie ze sobą wiele dobrego. W tym przyjaciół, którzy zostali tak przyjemnie wykreowani, że po prostu nie dało się ich nie polubić. 

"Teraz albo nigdy" to młodzieżowe wejrzenie do świata rzeczywistości. Co kryje się w dorosłym życiu? To pytanie, które zadaje sobie każda wchodząca w dojrzały wiek młoda osoba, a Dessen doskonale pokazuje, że świat ten wcale nie musi być ponury i bezbarwny. Najnowsza książka autorki kryje w sobie chwile melancholii i śmiechu, więc radości z czytania na pewno tutaj nie zabraknie. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Harper Collins.

poniedziałek, 23 maja 2016

"Miłość i kłamstwa" Cecelia Ahern

"Miłość i kłamstwa" Cecelia Ahern, Tyt. oryg. The Marble Collector, Wyd. Akurat, Str. 416

"- Pamiętaj skarbie. Pamiętaj, żebyś zawsze była sobą."

Co wspólnego mają kulki do gry z przeszłością? Ile szczęścia z dziecinnych lat może odebrać jedna decyzja? Czy demony przeszłości potrafią dać o sobie znać nawet po wielu latach?

Wyobraźcie sobie, że macie tylko jeden dzień, by w końcu dowiedzieć się kim tak naprawdę jesteście. Dzięki temu postawicie się w sytuacji Sabriny, głównej bohaterki powieści. Kobieta pewnego dnia natrafia na zapomnianą kolekcję ojca, która przywołuje wspomnienia i niesie ze sobą bolesną prawdę. Idealny obraz ojca z dzieciństwa pęka jak bańka mydlana a rzeczywistość nagle wydaje się pozbawiona barw. Czy to możliwe by ktoś tak bliski w jednej chwili okazał się tak obcy i odległy?

Ahern jest mistrzynią w kreowaniu bohaterów realnych i rzeczywistych, osadzonych w ponurym świecie. To jedna z moich ulubionych pisarek powieści obyczajowych. Jej zręczne łączenie różnych wątków: rodzinnych, miłosnych, życiowych, owocuje naprawdę dobrą całością, co i w tym przypadku okazało się dobrym połączeniem. Tym razem na światło dzienne wychodzą sekrety, których nikt się nie spodziewał. A przed główną bohaterką pojawiła się wizja rozwiązania rodzinnej zagadki. To naprawdę najlepsze co może pojawić się w obyczajowej powieści - odrobina tajemnicy, rodzinne powiązania i związane z tym emocje.

Sabrina to ciekawa postać, której z dnia na dzień zmienia się wszystko co możliwe. Do tej pory żyła według harmonogramu dnia, który wytyczyła jej szlaki w monotonni i braku ciekawych zajęć. A jednak może poświęcić tylko jeden dzień by zrozumieć wszystko o czym dowiedziała się do tej pory. Czy ojciec, którego zna i kocha może okazać się kimś zupełnie obcym? Okazuje się, że tak, a Sabrinie pozostaje odnaleźć się w sieci kłamstw. Jeden dzień zmienia ją i całe otoczenie - kobieta poznaje wspomnienia innych i historie, o których do tej pory nikt nie wspomniał. Pojawiają się też nowi ludzie, o których istnieniu nie wiedziała, a którzy odegrają w tej historii kluczowe role. Jeden dzień wystarczył na to, by wywrócić świat do góry nogami i przemeblować go nie do poznania. Tak oto powstała powieść - płynna i szybka, z wieloma sekretami i tajemnicami idealnymi do odkrywania przez czytelnika. W mojej głowie pojawiło się sporo rozmyślań nad rozgrywanymi wydarzeniami i przy każdej decyzji głównej bohaterki zatrzymywałam się na moment, żeby zrozumieć jej postępowanie. Dzięki temu zrozumiałam jak jedna wiadomość może zmienić moje podejście do sprawy, podobnie jak stało się w przypadku Sabriny.

"Księżyc zdążył już przesunąć się przed Słońcem i powrócił blask dnia. [...] Czuję, jak po moim policzku spływa łza."

"Miłość i kłamstwa"  to kolejna dobra lektura, która wyszła spod pióra Ahern. Łączy w sobie wielowątkową historię o miłości i sile rodziny, która wciąga i hipnotyzuje. Takie historie mogłabym czytać bez końca. Polecam, obowiązkowo - dla wszystkich bez wyjątku.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Akurat.

niedziela, 22 maja 2016

"Bez ciebie" Agata Przybyłek

"Bez ciebie" Agata Przybyłek, Wyd. Czwarta Strona, Str.332

"Uwielbiał uczucie, które pojawiało się, gdy komuś dowalił."

Jak silną moc ma miłość? Czy jest w stanie zabliźnić rany i odwrócić los?

Lucy w kamienicy syna znajduje jego pobitą żonę. Nigdy w życiu nie pomyślała, że jej dziecko zdolne jest do takiego czynu. Jednak pierwszy rzut oka na Katarzynę wystarczy, by kobieta wiedziała, że za wszystkim stoi jej syn. Pod wpływem chwili decyduj się pomóc synowej i zabiera ją do Toronto, gdzie obie starają się odnaleźć w całej tej sytuacji. Jednak przeszłość szybko daje o sobie znać... Czy można kochać i nienawidzić jednocześnie?

Temat najnowszej książki autorki nie jest łatwy. Właściwie to przekonał mnie do siebie właśnie życiowy i warty uwagi motyw, który wciągnął mnie na całego i kontynuowanie lektury okazało się priorytetem pośród wszystkich obowiązków. W tej książce jest też wiele emocji, które naprzemiennie przeplatają się ze sobą i stanowią naprawdę mocną całość. Nie spodziewałam się, że spotka mnie aż tak wiele wzruszeń i życiowych mądrości. A w tym wszystkim bohaterowie - pełnokrwiści i wymiarowi, którzy żyją normalnym życiem. Trudno jest kochać kogoś, kto tak dotkliwie nas rani, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, więc tym bardziej kibicowałam Katarzynie w całej tej sytuacji. Nie jest łatwo podjąć decyzję czy walczyć o toksyczny związek, który przecież dostarczył jejkiedyś tyle szczęścia a dziś budzi instynkt ucieczki. Jest na szczęście ktoś, kto pomoże jej przejść przez to wszystko i będzie wspierał główną bohaterkę w życiowych wyborach. Oto więc przed Wami opowieść o sile solidarności i szczęściu w nieszczęściu - przygotujcie się na uśmiech przez łzy.

Styl autorki należy do jednego z moich ulubionych. Swobodny i lekki przywodzi na myśl nie tyle książkę co samą opowieść, w którą zaangażowałam się równie mocno co bohaterowie odgrywający główne role. Niełatwy motyw główny prowadził mnie przez życiowe rozterki postaci i przyznaję, że dał mi trochę do myślenia. Czasami zamiast angażować się w trudy życia może faktycznie warto pozwolić komuś odejść, bo to jak kuracja regenerująca? Na to pytanie każdy z Was uzyska inną odpowiedź, jednak wszystko to zależy od znajomości fabuły, do której z czystym sumieniem Was zapraszam.

"Czuła się bezradna i przegrana. I tak bardzo wzgardzona..."

Autorkę znam z mojej ulubionej serii z Babeczką, czyli cyklu "Nieszczęścia chodzą stadami". To pierwsza polska książka, która potrafiła mnie naprawdę szczerze rozbawić i zarówno pierwszy, jak i drugi tom na długo zapadły mi w pamięci. Dlatego nie mogłam przejść obojętnie koło najnowszej książki pani Agaty, choć teraz z zabawnej historii przeniosłam się na trochę inne wody - bardziej subtelne, życiowe, zdystansowane do życia i opowiadające o trudach ludzkich wyborów. Niemniej mogę z czystym sumieniem polecić ją każdemu, bo to piękna opowieść, która oczarowuje już od pierwszych stron. Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

piątek, 20 maja 2016

"Moje serce należy do ciebie" Allesio Puleo

"Moje serce należy do ciebie" Allesio Puleo, Tyt. oryg. Il mio cuore ti appartiene, Wyd. Muza, Str. 384

"I za nic nie uwierzyłby, gdyby ktoś mu powiedział, że bardzo się myli."

Pewnego dnia w klasie Alexa pojawia się Ylenia. Nowa uczennica szybko zwraca na siebie uwagę chłopaka, który zrobi wszystko by przypodobać się nieznajomej. Nie wie jednak, że Ylenia skrywa tajemnicę, która zmusza ją do trzymania dystansu. Jednak uczucie jest zbyt silne, zbyt mocne by tak łatwo o nim zapomnieć. Dla obojga dzień egzaminów maturalnych okazuje się przełomowy - ona umiera, a on... Czy jedno chore serce może złamać drugie?

Musicie uzbroić się w cierpliwość. Przy tej lekturze to podstawa, bo pierwsze strony wydają się naprawdę bardzo schematyczne - zagubiony chłopak, nowa wyobcowana dziewczyna. Do tego natychmiastowe uczucie i wielka miłość. Mamy też chorobę, która warunkuje szczęście głównych bohaterów. A jednak jest w tej książce coś takiego, co wyróżnia ją na tle innych. Może to za sprawą warsztatu literackiego autora, który potrafi naprawdę dobrze i wciągająco pisać, dzięki czemu trudno było mi oderwać się od książki do samego jej końca. Przewija się przez nią wiele emocji i uczuć, napisanych tak rzeczywiście, że trafiły do mojego serca z miejsca i zapałałam sympatią do bohaterów. Przez to ogromnie zaangażowałam się w całą sytuację.

Nie będę ukrywać, że książka nie jest pozbawiona wad, bo pojawiło się kilka drażniących motywów. Sam styl autora jest bardzo przyjemny, ale język jakimi posługują się bohaterowie miejscami przypominał mi niedojrzałych nastolatków, którzy nie zawsze potrafią logicznie myśleć. Były to jednak jedynie przebłyski, które ginęły w emocjonalnej fabule. Dodatkowo minusy zostały odłożone na drugi plan dzięki dobrej kreacji głównych bohaterów. Alex i Ylenia nie są do siebie podobni - ona stoi przed wyzwaniem, chorobą i wizją śmierci, przez co życie nie jest dla niej szczególnie barwnym światem. Tym samym boi się zaangażować w związek bez przyszłości. Alex nie do końca rozumie wycofanie dziewczyny i kierowany swoimi uczuciami robi wszystko, by jednak stać się jej chłopakiem. Zmienia się w obliczu świadomości, że jeśli nie pojawi się dawca - ich wspólna przyszłość nie będzie możliwa i dopiero to otwiera mu oczy.

"Wiedział, że dokonał owego trudnego wyboru wyłącznie po to, by spróbować zapewnić jej nowe - i być może - lepsze życie."

Mimo trudnego tematu - oddawania narządów, śmierci młodych ludzi i braku akceptacji życia, książka wcale nie jest smutna. Miejscami zabawne sytuacje rozładowują napięcie, a niektóre momenty pozwalają myśleć, że jednak jest gdzieś w tym wszystkim nadzieja na lepsze jutro. Dzięki temu książkę czyta się naprawdę szybko i po wszystkim pojawia się żal, że ta historia nie trwa jednak dłużej. Jak sami widzicie można napisać o poważnym temacie w sposób lekki i przyjemny - jednocześnie dający do myślenia, ale nie nudzący ciężką atmosferą smutku.

"Moje serce należy do ciebie" to lektura zdecydowanie warta uwagi - subtelna i piękna na swój sposób. Jak ważne jest życie? Jak ulotne są chwile? Nie ma rzeczy idealnych, ale są chwile, które sami możemy stworzyć. Książka mnie oczarowała, a Wy - pozwolicie jej na to? Polecam! 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Muza.

środa, 18 maja 2016

Przedpremierowo: "Alive. Żywi" Scott Sigler

"Alive. Żywi" Scott Sigler, Tyt. oryg. Alive, Wyd. Feeria, Str. 404
PREMIERA: 2 czerwca 2016r.

"Pod sobą i po bokach czuję miękkie obicie.
Jestem w…
…o nie, o nie…
…czy ja jestem w trumnie?
– Na pomoc!"

Wyobraź sobie, że budzisz się w miejscu o którym nic nie wiesz, a dookoła Ciebie panuje przerażający mrok. Wyobraź sobie, że ściany napierają na Ciebie i wywołują pierwotny lęk. A później odnajdujesz korytarz, za nim kolejny i jeszcze jeden. Boisz się, prawda? Myślisz, że masz dwanaście lat, ale to nieprawda. Nic co Cię otacza nie jest prawdziwe...

Brzmi intrygująco i przerażająco zarazem, prawda? Tak rozpoczyna się pierwszy tom serii jednego z najlepszych gatunków literackich - dystopii. Mrożące krew w żyłach sceny rozgrywane już od pierwszych stron nie przywodzą na myśl horroru, ale za to dobrze skonstruowany thriller przyspieszający bicie serca. Bohaterowie powyższej historii budzą się w nieznanym miejscu i pamięcią sięgają zaledwie do kilku danych o sobie. Choć i to wydaje się  nieprawdziwe, bo sądzą, że mają po dwanaście lat, ale ich wygląd sugeruje, że to zupełny absurd. Bo w końcu są już prawie dorośli. Jednak co działo się z nimi przez cały ten czas, o którym nie wiedzę? Na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi, ale cała grupa usilnie pragnie się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.

Główna bohaterka i jednocześnie narratorka historii budzi się w ciemnym i ciasnym miejscu, nie wie gdzie jest, ani co się z nią działo, ale dopiero gdy odkrywa, że znajduje się w trumnie - zaczyna naprawdę się bać. Nie zna swojego imienia, ale inicjały wyryte na wieku: M. Savage, mogą sugerować, że to właśnie ona. I tak dziewczyna przyjmuje imię Em i krok po kroku odkrywa kolejnych uwięzionych. Kolejne trumny zostają otwarte, ale nie wszystkich da się uratować. To przerażające i jednocześnie kuszące niewiedzą, bo ktoś zgotował całej grupie ten los z jakiegoś powodu. Pytanie brzmi - kto i dlaczego? Tajemnica, sekrety, niepewność i paraliżujący strach - to wszystko jedynie początek, a wraz z biegiem akcji możecie liczyć na jeszcze więcej przeróżnych emocji. Bywały chwile, kiedy pomniejsze sceny przyprawiały mnie o dreszcz subtelnego przerażenia a jeszcze w innym momencie nie mogłam doczekać się wyjaśnienia danej sytuacji. Bo musicie wiedzieć, że w tej historii nic nie jest takie jakie wydaje się na pierwszy rzut oka.

"Alive" to książka, która trzyma w napięciu od pierwszych stron i nie wypuszcza czytelnika ze swoich objęć nawet na minutę. Niecodzienne sceny skłaniają do przemyśleń, czy alternatywna rzeczywistość może być aż tak okrutna i pełna tajemnic - na pierwszy rzut oka niemożliwych do rozwiązania. Lekkość i swoboda z jaką autor prowadzi przez kolejne intrygujące sceny to wielki atut tej historii, bo sam klimat - ciężki i mroczny sprawia, że od książki nie można się oderwać. Całość dzięki temu fantastycznie się komponuje i stanowi spójną historię, w której styl, świat przedstawiony i bohaterowie mają swoje wyznaczone miejsca.

"Ci, co przeżyli, właśnie się obudzili.
Pisklęta wykluły się z jaj."

"Alive" to sekrety, tajemnice i paraliżujący strach. To historia, która przyspiesza bicie serca. To opowieść pełna ukrytych znaczeń. Powieść Siglera zaskakuje od początku do końca i trzyma w napięciu do zdecydowanie wartego poznania finału. Jestem pod wielkim wrażeniem. Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

wtorek, 17 maja 2016

Przedpremierowo: "To ty jesteś Bobbym Fischerem" Christer Mjaset

"To ty jesteś Bobbym Fischerem" Christer Mjaset, Tyt. oryg. Det er du som er Bobby Fischer, Wyd. Smak Słowa, Str. 246
PREMIERA: 18 maja 2016r.

"Teraz już nigdy nie uzyskam przebaczenia za to co zrobiłem."

Trudna przeszłość, losy zagubionych nastolatków, którzy współcześnie pokutują za swoje czyny i mroczny klimat norweskiego kryminału. Czy można chcieć czegoś więcej?

Fabuła wzbudziła moje zainteresowanie ze względu na wbrew pozorom błahy powód. Tym razem nie otrzymałam kryminału, w którym główny bohater nieświadomie wkracza w wir wydarzeń. Wręcz przeciwnie. Hakon jest w pełni świadom tego, co dzieje się dookoła i doskonale pamięta swoją przeszłość. Hakon po raz pierwszy od dwudziestu pięciu lat wraca do Lillehammer. Gdyby nie pogrzeb przyjaciela prawdopodobnie nie zdobyłby się na powrót. Już pierwsze chwile w tym miejscu przywołują gorzkie wspomnienia, do których nikt nie chcę wracać. A jednak los ma dla wszystkich inne zadanie - czas na rozwiązanie zagadki sprzed lat. Jak bardzo okrutne potrafią być demony przeszłości?

"To ty jesteś Bobbym Fischerem" to ciekawie skonstruowana historia, w której najważniejszym elementem jest klimat - miejscami ciężki, z pogranicza thrillera, a jeszcze kiedy indziej płynny i dynamiczny, gdzie nie ma czasu na postój, bo akcja gna do przodu i nie zapomina przy tym o wielu drogach ucieczki. To przykład jednego z ciekawszych norweskich kryminałów, w którym można zaczytywać się przez długie godziny. Przepadam za powieściami tego gatunku, szczególnie jeśli w grę wchodzą właśnie takie norweskie klimaty i chociaż wyżej wspomniałam Wam o szybciej akcji, miejscami pojawiały się również krótkie postoje w fabule, które burzyły całe moje zaangażowanie w rozgrywane wydarzenia i uważam to za minus - chociaż można na niego przymknąć oko.

Hakon zjawia się na pogrzebie Kristoffera, dawnego przyjaciela z dzieciństwa a tam przypomina sobie o innych czterech kolegach, których dotyczy wspólna przeszłość. Wszyscy pamiętają zaginięcie Agnes i wydarzenia, które miały po tym miejsce. Za sprawą płynnej narracji Hakona, który przedstawia przed czytelnikiem nie tylko swoją historię, ale i targające nim emocje, czytelnik poznaje niezwykle złożoną powieść, pełną wyrzutów sumienia i poczucia winy. Ale to nie koniec pozytywnych aspektów tej książki - wielowymiarowy portret psychologiczny bohaterów otwiera drogę do złożonego świata ludzkich czynów i konsekwencji, które towarzyszą nam do końca życia. Prawda niesie ze sobą jeszcze więcej bólu.

"- Musi pan niedługo wyjawić to, co ma pan do powiedzenia [...]."

Oto przed Wami historia z pogranicza norweskiego, małego miasteczka, w którym kiedyś wszystko było możliwe. Dziś przeszłość miesza się z teraźniejszością i nie daje o sobie zapomnieć. Oto powieść w której dojrzały człowiek musi na nowo zmierzyć się ze swoim dzieciństwem. To również wielowątkowa historia, w której wszystko jest możliwe - a przyjaźń i szczęście są niezwykle ulotne. Fanom kryminałów i nie tylko - polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa.

poniedziałek, 16 maja 2016

Przedpremierowo: "Od złej do przeklętej" Katie Alender

"Od złej do przeklętej" Katie Alender, Tyt. oryg. From Bad to Cursed, Wyd. Feeria, Str. 460
PREMIERA: 18 maja 2016r.

"Ponieważ bez Cartera nie miała nawet normalnego życia, do którego mogłaby wrócić."

Wydawało się, że w życiu Alexis w końcu wszystko zaczęło się układać. Idealne życie wróciło do normy: doskonały chłopaka, prawdziwa przyjaciółka i przede wszystkim odzyskana siostra, która w końcu może zapomnieć o złym duchu, który przez pewien czas zamieszkiwał w jej ciele. Przerażające prawda? Ale to dopiero początek złego, chociaż jeszcze nikt o tym nie wie...

Tak oto wracamy do historii, która powstała specjalnie dla młodzieży, chociaż spokojnie może zająć miejsce na półce pośrodku historii z dreszczykiem. Wszystko wskazuje na to, że seria Alender to horror kierowany dla młodzieży i chociaż nie wszystkie jego zaplanowane momenty straszą tak jak powinny - na pewno budzą wielkie zaciekawienie, dreszcz przerażenia i pytanie jaki demon czai się w ciemnym kącie. Tym razem powieść nie skupia się na demonicznej młodszej siostrze Alexis, ale na samej głównej bohaterce, która z pozoru wydaje się idealna w każdym calu. To nowość, bo przeważnie spotykamy się z postaciami wyobcowanymi i różniącymi się od innych, a Alexis to idealna dziewczyna z równie doskonałym życiem, w którym z czasem pojawiają się demony. I to ona tym razem pojawia się w centrum uwagi czytelnika, gdy Kesey - opętana siostra, w końcu angażuje się w normalne życie, wszystko zmienia się w oka mgnieniu i świat dziewczyn ponownie zmienia się w niebezpieczną rozgrywkę. Jak naprawdę funkcjonuje klub do którego uczęszcza Kesey? Ile nieszczęść może znieść jedna rodzina?

W kontynuacji książki Alender widać doskonałe rozłożenie sił tego gatunku - mroczna historia nie jest przyciężka, dzięki czemu można naprawdę zatracić się w historii i żyć nią od początku do końca. Może rozgrywane wydarzenia trudne są do przełożenia na rzeczywistość, ale pędząca akcja jest tak płynna i żywa, że śledzenie wydarzeń było dla mnie ogromną przyjemnością. Jestem wielką fanką powieści z dreszczykiem i chociaż wcale się ich nie boje, to czytanie książki, w której pojawiają się różne trudne do wytłumaczenia zdarzenia jest dla mnie najlepszą zabawą. Autorka stworzyła imponujący klimat, w którym nie wiadomo tak naprawdę co wydarzy się na kolejnej stronie, bo chociaż sama fabuła może nie jest straszna, to obecne napięcie nadrabia za wszystko co możliwe. Dla czytelników o mocnych nerwach będzie idealnym rozwiązaniem jako dreszczowiec warty uwagi, a dla tych, którzy boją się nawet lekkich historii - lektura na pewno dostarczy odpowiednich wrażeń. 

"I zobacz, dokąd ją to zaprowadziło. Chcesz spędzić rok w szpitalu psychiatrycznym?"

Mroczna i piekielnie intrygująca kontynuacja lektury, od której nie da się oderwać wkroczyła na nowy poziom. "Od złej do przeklętej" wciąż utrzymuje swój wyjątkowy klimat, który stanowi idealne połączenie z fabułą która hipnotyzuje rozgrywanymi wydarzeniami. Koniecznie czytajcie w nocy - wrażenia niezastąpione!

Seria Złe dziewczyny nie umierają:
Złe dziewczyny nie umierają | Od złej do przeklętej

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

sobota, 14 maja 2016

Przedpremierowo: "Zostawić Daringham Hall" Kathryn Taylor

"Zostawić Daringham Hall" Kathryn Taylor, Tyt. oryg. Daringham Hall - Die Rückkehr, Wyd. Otwarte, Str. 320
PREMIERA:  18 maja 2016r.

„Musimy tylko przy sobie trwać – pomyślała i namiętnie odwzajemniła pocałunek. – A wtedy nie może się nie udać”.

Daringham Hall już od jakiegoś czasu może cieszyć się ze spokoju, który panuje dookoła. Spory zostały zażegnane a domownicy w końcu odnaleźli swoje miejsce. Ben podjął się działań mających na celu przywrócenie posiadłości dawnego blasku, a Kate czuje się szczęśliwa jak nigdy dotąd u boku mężczyzny, którego kocha. Jednak, gdy pewnego dnia wybucha pożar, wszystko co do tej pory zbudowane - odnalazło swoje miejsce w gruzach. Czy tragedia jest w stanie pogrzebać również miłość kochanków?

Znając wszystkie tomy serii mam pogląd na kreację bohaterów i śmiało mogę napisać - ich dynamiczne postawy są dużym atutem całej powieści. Jeśli nie polubiliście ich w pierwszym tomie, możecie mieć pewność, że finał zdecydowanie to zmieni - Ben dojrzewa, staje się przyjemnym mężczyzną, chociaż wciąż po głowie kołaczą mu się mroczne myśli. Kate z kolei przeszła na wyższy poziom, z denerwującej młodej kobietki stała się panią wartą posiadłości Daringham Hall. I chociaż w dalszym ciągu wybierając pomiędzy tymi dwoma stanęłabym za Benem, to Kate polubiłam i nawet smutno było mi się z nimi rozstawać.

Historia Kathryn Taylor to przede wszystkim opowieść przepełniona mnóstwem różnych emocji - żalem do przeszłości i niepewnością związaną z tym co czeka naszych bohaterów. Pamiętajcie, że sama lektura nie jest skomplikowana, nie wprowadza drastycznych scen ani zapierającej dech akcji. Jednak ma swój indywidualny klimat starego domostwa, w którym rodzinne sekrety zamknięte są na trzy spusty a nieproszeni goście nie mają prawa ingerować w powstałe problemy. Czytelnik po części jest takim nieproszonym gościem, który może nie powinien znać tych wszystkich złych momentów, jednak nikt z rodziny nie wypraszał mnie z historii - wręcz przeciwnie, w ostatnim tomie odnalazłam się najlepiej i przyjemnie było mi poznawać całą opowieść, która nie należała do tych najłatwiejszych. Pożar i problemy w miłości - jedna tragedia goni drugą, czy rodzina o stu twarzach może odnaleźć w końcu upragnione szczęście i miejsce w świecie?

"Chłopiec otworzył usta, lecz nie odpowiedział. Coś za plecami Davida przykuło nagle jego uwagę.
– Mamo, tam! Duch! – zawołał z ożywieniem [...]."

"Zostawić Daringham Hall"  to ciekawy finał powieści, w której prym nad fabułą wiodą uczucia przepełniające bohaterów. Jaką drogę wybrali? Jakie decyzje podjęto? Jak zakończyła się historia rodziny, która po latach na nowo musiała odnaleźć zagubionych członków rodziny? I najważniejsze pytanie - kto pragnie żyć szczęśliwie, a kto tylko po to, by uprzykrzać życie innym? Oto przed Wami finał powieści, w której poznacie odpowiedzi na wszystkie te pytania. Miłośnikom autorki i fanom serii - polecam.

Cykl Daringham Hall:

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

środa, 11 maja 2016

"Szczęście na wagę" Agnieszka Olejnik

"Szczęście na wagę" Agnieszka Olejnik, Wyd. Czwarta Strona, Str.384

"Bo jednak, jak by nie patrzeć, rodzina jest czymś stałym. Czymś, do czego można wrócić, kiedy już minie ten niezrozumiały bunt. "

Książki obyczajowe musicie lubić, inaczej nigdy nie dostrzeżecie ich uroku. Dla mnie to zawsze było niepojęte, jak można czytać książki właściwie o niczym. Dopiero z wiekiem dostrzegłam, że to historie właściwie o wszystkim - problemach w życiu i nadziei na lepsze jutro. Im byłam starsza tym częściej sięgałam po ten gatunek, a dziś darzę go wielką sympatią. Właśnie te gatunek pozwolił mi w pełni zapoznać się z twórczością naszych rodzimych autorów.

"Szczęście na wagę" to przykład właśnie takiej historii - dla wielu może wydawać się, że nie kryje w sobie bogatej fabuły, a jedynie opowiada wydarzenia zwykłych ludzi, które ani nie zapadną na długo w pamięć, ani nie zaciekawią. Nic bardziej mylnego! Chociaż historia rozpoczyna się niepozornie, to lekki i niezwykle przyjemny styl autorki wprowadza czytelnika w powieść o życiu, w którym nieszczęścia gromadzą się każdego dnia. Główna bohaterka - Ewa, to przykładna żona i matka, która myśli wyłącznie o swojej rodzinie i stara się robić wszystko, by jej najbliżsi byli szczęśliwi. Chociaż miłość w małżeństwie już dawno przestała istnieć, a nastoletnie córka Ewy skrywa pewne problemy, nikt nie interesuje się kobietą, która po lata oddania rodzinie zaczyna dostrzegać własne niezrealizowane marzenia.

To typowa powieść obyczajowa, w której troski dnia codziennego dotykają nie tylko samych bohaterów, ale i czytelnika, który bardzo łatwo może zrozumieć realistycznie rozgrywane wydarzenia i na moment wcielić się w bohaterów. Klaudia, córka Ewy skrywa przed rodzicami swój sekret, którego łatwo można się domyślić, a który zaczyna sprawiać naprawdę duże kłopoty. Nie będę zdradzać Wam jej tajemnicy, ale musicie wiedzieć, że chociaż wbrew pozorom problem okaże się dla Was oczywisty rozwój dalszych wydarzeń będzie bogaty w doświadczenia i morał, o którym warto pamiętać. W momencie gdy Ewa dowiaduje się o stanie córki, cały jej świat wywraca się do góry nogami, a kobieta musi podjąć decyzję co dalej z tym wszystkim zrobić. Razem, dwa pokolenia i dwie silne kobiety stają do walki i zdrową dietą oraz treningiem walczą z demonami, które pojawiły się w umyśle Klaudii. A ta walka, chociaż trudna - jest naprawdę inspiracją do tego, by pamiętać o tym co w życiu liczy się najbardziej: szczęście i rodzina. Bohaterki są niezwykle sympatycznymi postaciami, które można z miejsca obdarzyć sympatią, dlatego cała historia to przyjemność dla czytającego, mimo że obrany temat nie jest łatwy. 

"Wszystkie jej plany "przemeblowania życia" można wsadzić sobie w d...owolny otwór. Gdzie kto lubi."

Książka pani Olejnik to bogata w życiowe doświadczenia, a jednocześnie lekka powieść dla każdego, kto ceni uroki życia i nie boi się trudnych wyzwań. Dla mnie - ciekawa, intrygująca i z ważnym przesłaniem. To również przykład rodzinnego dramatu, który przedstawia walkę ze stereotypami. Czy warto stanąć na przeciw problemów by w końcu zdobyć odrobinę szczęścia? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w książce "Szczęście na wagę", którą ze swojej strony naprawdę polecam.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

wtorek, 10 maja 2016

"Królowie Dary" Ken Liu

"Królowie Dary" Ken Liu, Tyt. oryg. The Grace of Kings, Wyd. SQN, Str. 592

"Czymże jest przeznaczenie, jeśli nie przypadkami widzianymi w retrospekcji?"

Kuni Garu i Mata Zyndu nawet nie spodziewają się, że jedna decyzja połączy ich nicią przyjaźni i porozumienia. Występują przeciwko cesarzowi i gdy osiągają sukces... rozchodzą się na swoje strony. Czy przyszłość ma dla nich plan?

Wyspy Dary to pogląd na chińskie cesarstwo o orientalnym klimacie, jednak nie znajdziecie w książce typowego nawiązania do tego miejsca. To książka z gatunku fantasy - autor na podstawie Chin wykreował niesamowicie ciekawy świat, w którym nic nie jest takie oczywiste, jakby można było przypuszczać. Nie jest to typowa opowieść osadzona w znanej nam scenerii. Rozległe krainy, niebanalne rody i wielkie królestwa rządzą się własnymi prawami - z historią, której nigdy nie znaliśmy, z religią zbudowaną na potrzebny nowych bohaterów i dorównującą jej mitologią, która wzbudziła we mnie największe zaciekawienie. A gdyby klimat i świat wykreowany specjalnie dla bohaterów był dla Was niewielkim wyzwaniem - staniecie oko w oko z całym drzewem genealogicznym bohaterów, których korzenie sięgają dalej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, bo w tej historii nie ma postacu wykreowanych wyłącznie na potrzeby fabuły: to fabuła powstała na potrzeby bohaterów.

Chociaż książka znalazła swoje miejsce w gatunku powieści nie do końca zobowiązujących, pojawia się kolejny element, który wznosi książkę Ken Liu na zupełnie nowy poziom - polityka, religia, walka, układy i zawiłe wątki militarne wzbudzają zainteresowanie czytelnika, zmuszają go do myślenia i zaskakują precyzją wykonania. Czy wydarzenia z książki mogą przekładać się na współczesne życie? Okazuje się, że tak, a odpowiedź co wspólnego ma fikcja literacka z rzeczywistością - poznacie w historii "Królowie Dary".

Jeśli szukacie powieści dopracowanych w każdym calu, to trafiliście idealnie - w tej historii każdy ruch bohaterów ma swoje znaczenie, świat przedstawiony bije na głowę inne książki z tego gatunku a realistyczne postacie z krwi i kości aż same proszą się, żeby obdarzyć je bezgraniczną sympatią. A do tego wszystkiego - niesamowity klimat, który aż płynie w żyłach przez cały czas delektowania się lekturą. Nie można się temu absolutnie oprzeć! Jestem zachwycona stylem autora i jego podejściem do lektury, która trzymała mnie w napięciu do ostatniej strony, a wraz z nią pojawił się smutek, że to już koniec i na kolejny tom przyjdzie mi trochę poczekać. A to najlepszy dowód na to, że po tą książkę naprawdę warto sięgnąć. 

"Niektórzy wierzą, że świat to potrząsane przez los sito, które rozdziela ludzi według ich wrodzonych cech."

W tej książce panuje dynamika, realni bohaterowie i wielowymiarowa fabuła, od której za nic nie można się oderwać. Właśnie takich książek mi trzeba - bogatych w emocje, zapierających dech pędzącą i z niezwykle wciągającą fabułą. W tej powieści wszystko ma swoje miejsce i idealnie komponuje się z całością. To zdecydowanie książka fantasy na najwyższym poziomie. Gorąco polecam - każdemu!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu SQN.

niedziela, 8 maja 2016

Wiosenny KONKURS!

Moi Mili!
Ostatnio na blogu nie pojawił się żaden post konkursowy, więc postanowiłam przygotować dla Was wiosenną niespodziankę :)

NAGRODA (jedna do wyboru):





Każdy uczestnik może podać tylko jedną lekturę, którą chce wygrać. Wygrywa jedna osoba. Zgłoszenia przyjmowane są wyłącznie pod tym postem, w komentarzu. Uczestnik musi podać książkę, którą wybiera oraz adres email.

WARUNEK:
Warunkiem uczestniczenia w konkursie jest polubienie bloga Thievingbooks i/lub fanpage strony Thievingbooks.

REGULAMIN:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: THIEVING BOOKS | Recenzje książek.
2. Sponsorem nagród jestem ja.
3. Aby wziąć udział w konkursie należy: zgłosić się pod tym postem, polubić blog Thievingbooks oraz jego fan page, podać wybraną książkę i adres email.
4. Konkurs trwa od 8 maja 2016 roku do 29 maja 2016 roku.
5. Ogłoszenie zwycięzców nastąpi w przeciągu pięciu dni po zakończeniu konkursu  - W TYM POŚCIE.
6. Nagrodą jest jeden egzemplarz wybranej przez zwycięzcę książki.
7. Zwycięzcę wyłonię na zasadzie losowania.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Po wyłonieniu zwycięzcy czekam na kontakt do tygodnia czasu od wybrania zwycięzcy. W przypadku braku kontaktu nagroda powędruje do innego zwycięzcy.
10. W konkursie mogą brać udział zarówno posiadacze bloga jak i osoby anonimowe.
11. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)



- WYNIKI - WYNIKI - WYNIKI - 
(01.06.2016r.)

Z pośród wszystkich zgłoszeń maszyna losująca wybrała:

e-mail: kwiatusia1@

Gratuluję serdecznie i czekam na wiadomość z adresem do wysyłki :)

sobota, 7 maja 2016

"Jedyna" Marisa De Los Santos

"Jedyna" Marisa De Los Santos, Tyt. oryg. The Precious One, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 512

"Gdyby tylko nie powstrzymywało mnie to, co wiem, przed czym nigdy nie mogłabym uciec, a co tkwiło we mnie niczym kamień, nie zwykły, lecz rozżarzony, skwierczący, wypalający mi dziurę w brzuchu kamień – jeśli umiecie to sobie wyobrazić – wyrzutów sumienia: to wszystko była moja wina. Wszystko."

Znacie te książki, w których bohaterowie są nieźle pokiereszowani przez życie i los odznaczył się w ich przeszłości warunkując jednocześnie zupełną inną przyszłość? Tak, można zwariować od nadmiaru podobnych lektur, ale pamiętajcie - nie taki diabeł straszny, a czasami coś oczywistego może przerodzić się w całkiem interesującą historię.

Eustacia i Willow żyją osobno, ale mają te same geny - wspólny ojciec wpłynął na te dwie postacie w zupełnie różny sposób. Pierwsza odepchnięta i porzucona musiała zdać się na siebie. Druga kochana i uwielbiana - otrzymała wszystko co możliwe do pełni szczęścia. Jednak jedna niespodziewana chwila zmienia wszystko. Dziewczyny staną przed trudnymi wyborami i jeszcze trudniejszymi decyzjami. Czy więzy krwi mają tutaj jakiekolwiek znaczenie?

Dużym plusem powieści jest mój ulubiony styl narracyjny - pierwszoosobowa relacja podzielona na dwie główne bohaterki to doskonałe rozwiązanie dla powieści, która nawiązuje do dwóch różnych osób. Dzięki temu powieść stała się barwniejsza a bohaterki bardziej rzeczywiste. Łatwiej było mi poznać losy Eustacii i Willow, a tym samym spróbować odnaleźć się na ich miejscu. Co zaskakujące, obie kobiety zostały przedstawione w naprzemienny sposób - pokiereszowana przez życie Eustacia odnalazła się w rzeczywistości i chociaż zmaga się z demonami przeszłości, doskonale radzi sobie zawodowo. Z kolei Willow to zupełne jej przeciwieństwo nie tylko pod względem wieku. Willow jest nastolatką, która mimo pełni szczęścia stanęła twarzą w twarz z brutalną rzeczywistością. Tym sposobem poznałam dwa różne światy i inne charaktery, które zmieniały się wraz z płynącą lekturą i raz intrygowały a jeszcze kiedy indzie odrobinę drażniły swoim zachowaniem, który w zaistniałej sytuacji okazał się mieć usprawiedliwienie.

Nie będę ukrywać, że to nie jest idealna lektura. Zbyt dużo tutaj nagromadzonych emocji, gdzie w pierwszej połowie czytelnik spotyka się ze wzmożoną niechęcią i bezwzględnym brakiem zrozumienia, w drugiej następuje nagły zwrot emocji i wszyscy zaczynają patrzeć na świat inaczej. Jak dla mnie to zbyt oczywiste i trochę przerysowane, ale wszystko nadrabia naprawdę dobra treść i ciekawa fabuła z emocjami, które jeśli sobie poskładacie - naprawdę na Was zadziałają. Ale warunek jest jeden: najpierw musicie polubić główne bohaterki, bo to one stanowią największą atrakcję lektury, a po tym nie straszne Wam będą emocje, które w pewien sposób zrozumiecie. Ja zrozumiałam i wiem już świeżo po lekturze, że ta książka to kopalnia życiowych doświadczeń, które mogą przydarzyć się każdemu z nas i właśnie to jest takie intrygujące.

"Jedyna" to książka z gatunku powieści obyczajowych o większym natężeniu emocji. Trudne wybory, złe decyzje i w rezultacie niepewna przyszłość to jedynie część problemów z jakimi przyjedzie zmierzyć się głównym bohaterkom. Nie obawiajcie się wspomnianych minusów - wiele książek je ma a i tak są intrygujące. Myślę, że nie powinniście skreślać tej historii z góry i dać jej szansę. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

czwartek, 5 maja 2016

"Ósmy kolor tęczy" Martyna Senator

"Ósmy kolor tęczy" Martyna Senator, Wyd. Videograf, Str. 276

"Szłam przed siebie, potykając się niemal na każdym kroku. Potrącałam przechodniów i wpadałam na wszystko, co stawało mi na drodze. W jednej chwili miasto przeobraziło się w przerażającą pułapkę."

Lilka straciła wzrok pięć lat temu. I chociaż jej świat stał się nagle ograniczony, dziewczyna nie boi się samodzielnego życia. Gdy na jej drodze pojawia się Tomek powoli jej życie zaczyna wkraczać na nowe tory. Jednak czy szczęście jest naprawdę takie proste?

Lilka ma osiemnaście lat, wkracza w najlepsze lata swojego życia i już czuje na sobie nieprzyjemną rzeczywistość, która pokarała ją utratą wzorku. Co zaskakujące dziewczyna się nie poddaje i walczy ze swoją stratą starając się funkcjonować jak każdy normalny człowiek. Przyznam, że w czasie lektury byłam dumna z głównej bohaterki za to, że potrafiła się odnaleźć w sytuacji i jeszcze walczyć o to co jej się należy. Chociaż dziewczyna odczuwa lęk przed tym co ją czeka, nie waha się, wiedząc że ma przy sobie kochającą rodzinę i przyjaciół, którzy zawsze służą pomocą. Z tej książki aż bije serdeczność, miłość i przyjaźń, która nadaje historii pięknego wymiaru.

Główna bohaterka urzekła mnie swoją postawą, ale to nie jedyny pozytywny aspekt tej historii. Cała fabułą ma w sobie jakiś promyk nadziei, szczęścia i pewności, że każdy zasługuje na drugą szansę bez względu na wszystko. Autorka bardzo dogłębnie przedstawiła psychologiczne portrety bohaterów, a na ich bazie nakreśliła wątek romantyczny, który chociaż skomplikowany - intryguje i ciekawi. Tomek początkowo był tylko korepetytorem Lilki, która nie zwracała na niego uwagi. Jednak znajomość szybko przerodziła się w coś głębszego, bardziej emocjonalnego a czytelnik z zapartym tchem zaczytuje się w historii tych dwojga.

"Nie patrzę na ogień, tylko wygrzewam się w jego cieple. Nie upajam się widokiem kwiatów, tylko rozkoszuję się ich zapachem."

Powieść Martyny Senator to ciepły powiew subtelnej historii. Tutaj emocje wiodą prym poprzez barwny i bardzo obrazowy język autorki. Jestem zachwycona historią, którą otrzymałam i z czystym sumieniem polecam Wam opowieść o szczęściu w nieszczęściu, która rozgrzeje serce nawet najtwardszego czytelnika.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Videograf.

wtorek, 3 maja 2016

Przedpremierowo: "Światło w mroku" I.M. Darkss

"Światło w mroku" I.M. Darkss, Wyd. Novae Res, Str. 326

"Żartujesz sobie? Przez czterysta lat ani razu nie byłeś w wesołym miasteczku ani na diabelskim młynie?"

Pamiętacie historie paranormal romance? Są jak klasyk o którym się pamięta, ale nie sięga się po niego zbyt często. Odeszły w niepamięć, a jednak co jakiś czas sięgamy po nie z sentymentu czy czystego zainteresowania. Dla mnie jest to raczej ten pierwszy wyróżnik - po "Zmierzchu" wszystkie tego typu lektury stanowią dla mnie miły sentyment i sięgam po nie z ciekawością, nigdy nie skreślając ich z góry. Ta decyzja pojawiła się również przy wyborze książki I.M. Darkss - jesteście ciekawi, jak wypadła lektura w moim odczuciu?

Eli w moment dowiedziała się jak ulotne są chwile szczęścia i jak dobrze żyć czasem w niewiedzy. Jeden wieczór wystarczył, by wszystko co miała do tej pory pękło jak bańka mydlana. Pojawiło się zagrożenie, od którego nie da się uwolnić. Eli nawet nie pomyślała, że może stanowić część Lamandi - rodu Światła, ale już niebawem otrzyma od nich wezwanie. Jest tylko jedna osoba, która może zapewnić jej bezpieczeństwo. Jednak czy Mrok może konkurować ze Światłem?

"Światło w mroku" to typowa powieść młodzieżowa z wszelkimi cechami charakterystycznymi dla gatunku paranormal romance. Pojawia się podział na głównych bohaterów w narracji, którzy opowiadają o rozgrywanych wydarzeniach z własnego punktu widzenia. Jest miłość jak z bajki i przeciwności, które potrafią pokrzyżować wszystkie plany. Ale przy tym całość jest ciekawa, przemyślana, czyta się ją dobrze i z dużym zainteresowaniem, mimo że w fabule wyczuwalne są już utarte i doskonale znane nam schematy. A jednak polubiłam bohaterów, którzy szybko pokazali że mają indywidualne cechy charakterów i chociaż Eli czasami podejmowała lekkomyślne decyzje nie przeszkadzało mi to w tym, by obdarzyć ją sympatią i podążać obraną przez nią drogą. Postacie są ciekawie wykreowane, intrygujące, trochę zaczepne w swoich dialogach i swobodne w odgrywanych rolach mimo faktu, że uczucie rodzące się pomiędzy nimi jest trochę oklepane i zbyt oczywiste.

"Więc stało się. Okłamałem przyjaciela."

Nie czuję się rozczarowana historią zawartą na stronach książki "Światło w mroku". Wręcz przeciwnie, spędziłam z tą lekturą przyjemne kilka godzin i chętnie poznałabym kontynuację przygód bohaterów. Lekki styl, ciekawe rozwinięcie i swobodna fabuła to główne atuty tej powieści, ale jest też wiele pomniejszych, które rozbudzają ciekawość czytelnika.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

niedziela, 1 maja 2016

"W obcej skórze" Sarah Hilary

"W obcej skórze" Sarah Hilary, Tyt. oryg. Someone Else's Skin, Wyd. Czwarta Strona, Str. 542

"Nigdy więcej nie popełni takiego błędu."

Ostatnio mam szczęście trafiać na startowe tomy serii wydawniczych, w których prym wiodą kryminały o naprawdę dobrej treści. Więc korzystam z tego jak mogę i sięgam po kolejne historie - tym razem wybrałam "W obcej skórze". Jesteście ciekawi jak lektura wypadła w moim odczuciu?

Zacznę od tego, że nie spodziewałam się fabuły, która przywitała mnie już na pierwszych stronach. Klimatyczna okładka przeciągnęła mnie na stronę mrocznej wizji rozgrywanych wydarzeń i miałam wielką ochotę z miejsca odnaleźć się właśnie w takiej powieści - mrocznej, dziwnej, skomplikowanej. Ale wcale tak nie jest, nie od początku. To bardzo przemyślana, subtelne książka, która doskonale wie jak igrać z czytelnikiem w sposób niezwykle kuszący.

Pewnego ponurego dnia, na Londyńskich drogach panuje charakterystyczny chaos. Nikt nie zwraca uwagi na koszmar rozgrywany w ośrodku dla ofiar przemocy domowej. Inspektor Marnie Rome wraz ze swoim partnerem Noah'em Jake wkraczają w sam środek tragedii: mężczyzna z nożem wbitym w plecy uchyla się przed próbą morderstwa. Jak to możliwe? Za sprawą jednej interwencji partnerzy podejmują się rozwiązania drugiej zagadki, która wcale nie jest taka łatwa, jak na pierwszy rzut oka.

Dużym atutem tej historii jest stopniowanie napięcia - niepozorne wydarzenie przeobraża się w zagadkę pełną ślepych zaułków. Leo Procter - mąż jednej z pensjonariuszek zakładu nie jest prawdopodobnie tym, za kogo się podaje. Z kolei jego żona Hope to postać o wielu twarzach i przez całą lekturę zastanawiałam się co kryje się pod wszystkimi pozorami, które przybrała. To właśnie kolejny atut tej lektury: złożony portret psychologiczny postaci jest atrakcją dla każdego miłośnika głębszego poznawania bohaterów, a ich myśli burzą cały przypuszczalny zarys fabuły, który czytelnik zakłada na początku. Co dzieje się tak naprawdę w ich prywatnym świecie i czy mają ustalone granice, który nie można przekraczać? 

"Od bardzo dawna nie widział tak niegroźnie wyglądającego mężczyzny."

Książka nie bez powodu została nagrodzona prestiżową nagrodą Theakstons Crime Novel of the Year 2015. W Wielkiej Brytanii uznano ją najlepszym kryminałem minionego roku, a ja sama mogę potwierdzić, że w pełni na ten tytuł zasłużyła - mocna akcja, dziwni bohaterowie i inspektor, która nikomu nie odpuszcza. Jest w tej książce coś takiego, co buduje napięcie do samego końca. Zdecydowanie polecam - dla fanów kryminałów i nie tylko!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.