wtorek, 31 lipca 2018

"Shirley" Charlotte Brontë

"Shirley" Charlotte Brontë, Tyt. oryg. Shirley, Wyd. MG, Str. 640

"Ludzkie serce potrafi wiele ścierpieć. Potrafi pomieścić w sobie więcej łez, niż ocean mieści w sobie wody. Nigdy nie wiemy, jak głębokie - jak szerokie jest nasze serce, póki nieszczęście nie napędzi nad nie chmur i nie zacznie na nie spływać czarny deszcz."

Nikt nie potrafi pisać tak pięknie o ludzkiej duszy, nadziejach i pragnieniach jak siostry Brontë. Ich książki zarysowały się w klasyce literaty jako miłosne historie o których pamięta się przez lata, prawdziwe obrazy ludzkich słabostek, portrety społeczeństwa do cna prawdziwe. I choć nie jestem w stanie powiedzieć, którą z sióstr lubię najbardziej - Charlotte Brontë dzielnie pracuje na ten tytuł.

Potrzeba czasu, by odnaleźć się w fabule "Shirley", podobnie jak we wszystkich książkach z ówczesnych czasów. Jednak przydługi wstęp, który mogłabym ewentualnie uznać jako momentami nudnawy ze strony na stronę wprowadza nas do historii od której z czasem nie można się oderwać. Nagle opisy miejsc i wydarzeń ustępują miejsca prawowitej historii tytułowej bohaterki, która ulegając zwykłym, ludzkim emocjom rzuciła się w wir pierwszej prawdziwej miłości.

Jednak nie tylko Shirley kradnie uwagę czytelnika. Na równi z nią udział w fabule przejmuje Karolina Helston, dziewczyna stanowiąca całkowite przeciwieństwo swojej przyjaciółki. Zupełnie inne od siebie, wyróżniają się także na tle swoich rówieśników - nie błahostki im w głowach, nie plotki i świecidełka, a ludzka sprawiedliwość i dobroć, o którą dookoła nich jak widać trudno. Obie jednak ulegają namiętności związanej z miłosnymi rozterkami, gdy w obliczu problemów muszą wybrać która nadaje się na wybrankę dla Roberta Moore'a, właściciela fabryki i dalekiego kuzyna Karoliny. Jedna darzy go prawdziwym uczuciem, druga wydaje się być wyborem wyłącznie z obowiązku, bo kocha kogoś z kim nie może być. Jak zatem pogodzić serce z rozumem tak, by nikt nie cierpiał?

Charlotte Brontë otwiera przed czytelnikiem przygodę pełną uniesień i emocji, nie zawsze tych pozytywnych, gdzie głos serca konkuruje z przyziemnymi obowiązkami kobiet. Opowiada o losach młodych panien, przejmująco kreśli ich zasługi i zobowiązania, bazując na bogatej palecie osobowości i charakterów, którą sama stworzyła. Z wprawą doskonałej autorki oddaje wszystkie emocje targające głównymi bohaterkami, pokazuje ich nieśmiałe nadzieje i pragnienia w obliczu naprawdę trudnych decyzji.

Droga przez mękę, zmaganie się z próbą sił między człowiekiem a zapisanym mu losem to nie jedyne motywy powieści. Zakręcone losy rodzin, miłosne mezalianse, wiara i przygody młodych panien wchodzących w dorosłe życie prowadzą nas przez historię o miłości, która początkowo nie wydaje się szczęśliwa, ale z czasem zmienia się nieoczekiwanie udowadniając bohaterkom, że warto walczyć o to co dla nich ważne. 

"Shirley" tuż po "Dziwnych losach Jane Eyre" to jedna z moich ulubionych powieści. Chociaż nie zaskakuje zwrotami akcji, nie pędzi na złamanie karku to zatrzymuje przy sobie piękną historią dwóch młodych kobiet. W typowo społeczno-obyczajowym stylu autorka prowadzi nas przez mnóstwo gotyckiego klimatu, wewnętrznych monologów i uczących klasy monologów tworząc jedną z powieści wszech czasów, obok której absolutnie nie można przejść obojętnie.

poniedziałek, 30 lipca 2018

"Tajemniczy czarny kot" Nathalie Semenuik

"Tajemniczy czarny kot" Nathalie Semenuik, Tyt. oryg. Chat Noir, Wyd. Alma Press, Str. 144

"Kocham koty, bo kocham mój dom, a one stają się z wolna jego widoczną duszą."

Czarny kot - dla jednych fatum, które należy z dala unikać. Dla drugich szczęście ukryte pod postacią zwykłego zwierzaka. Jak jest naprawdę? Czy ludzie jeszcze wierzą w tajemniczą moc domowego pupila?

Powyższa lektura to zbiór opowiadań związanych z legendą i mitami opowiadanymi przez lata o czarnym kocie. Przyznaję, że początkowo obawiałam się czy to książka odpowiednia dla mnie - w końcu bliżej mi do psów, niż kotów, chociaż mam jednego łobuza w domu. I tak przyglądając się mojemu pupilowi, który od zawsze żyje własnym życiem postanowiłam zaryzykować. W końcu miałam cień szansy poznać historię opartą na prawdziwych wydarzeniach.

Wciągu zaledwie kilku chwil dowiedziałam się kilku istotnych rzeczy. Choćby o tym, że czarne koty były tak samo postrzegane jako symbol zła co dobra, zależnie od okoliczności, miejsca na świecie i wewnętrznych przekonań. Wiele motywów i poglądów zostało poruszonych w tej niepozornej książeczce, by pokazać że postać czarnego kota to temat morze - związany zarówno z boginią Dianą, jak i czarownicami.

Zależnie od czasu - inne tezy. Zależnie od miejsca na świecie - inne przekonania. Trudno zatem jednoznacznie gdzie leży prawda, a gdzie tylko przypuszczenia. W końcu kot to jedynie kot, zwierze egoistyczne, dumne i niezależne, które może przysporzyć wiele kłopotów i tym podszepnąć możliwe rozwiązania na ich wyniosłą naturę.
Króciutka książka Semenuik wystarczy zaledwie na jeden wieczór. Opowie kilka znaczących historii, w których przede wszystkim dostrzec możemy kocią potęgę. Bo niezależnie od tego czy wszystkie legendy i podania mają swoje poparcie w prawdziwych wydarzeniach, ktoś zdecydował się poświęcić tym zwierzętom wystarczająco dużo uwagi, by namnożyło się mnóstwo przeróżnych opowieści na ich temat. To oznacza tylko jedno: że zwierzęta te zawsze będą intrygować ludzkość przez swoją indywidualność i temperament oraz widoczne na pierwszy rzut oka piękno. 

Od starożytności do współczesności, poprzez liczne historie, literaturę i poezję. Autorka w "Tajemniczym czarnym kocie" porusza wszystkie możliwe tematy, by pokazać jak ważna w kształtowaniu naszej kultury była kocia osobowość. Nie jest to na pewno książka dla wszystkich, ale dla miłośników tych czarnych (i nie tylko) zwierzaków, na prezent i dla własnej ciekawości cytatów oraz nowinek - polecam.

Premierowo: "Jak mogłaś" Heidi Perks

"Jak mogłaś" Heidi Perks, Tyt. oryg. Now You See Her, Wyd. Otwarte, Str. 360
PREMIERA: 30 lipca 2018r.

"Zrobię co mogę. Zrobię wszystko, żeby odzyskać Alice."

Jak poczujesz się w obliczu całkowitej bezradności? Czy pozwolisz wygrać emocją? A może odważysz się stawić czoła niesprawiedliwości, by wydobyć z głębi niepewności prawdę o tragicznych wydarzeniach? 

Heidi Perks ze swobodą i dużym zaangażowaniem prowadzi swoich czytelników przez mrożącą krew w żyłach fabułę, pełną zaskoczeń i niedopowiedzeń. Sekrety mnożące się w fabule powoli wychodzą na światło dnia i idealnie łączą się z początkowymi wydarzeniami, by w finale całkowicie zmienić bieg historii. Biorąc do ręki powieść autorki nie spodziewałam się tak inteligentnie zakreślonej akcji, która porwała mnie już od pierwszej strony.

Zaczyna się niepewnie. Od dwóch przyjaciółek, skrajnie od siebie różnych. Charlotte, rozwódka i matka trójki dzieci, żyjąca w dostatku i poczuciu spełnienia. Harriet, matki malutkiej Alice, kobiety nerwowej i wycofanej, która nie błyszczy w towarzystwie tak jak jej przyjaciółka. Obie zdecydowane,by mimo przeciwieństw dzielić się wspólnymi marzeniami i troskami, ufając sobie bez żadnych niedomówień. Jednak jedno wydarzenie burzy ich spokojną relację. Charlotte pozwala, by na szkolnym festynie mała Alice zniknęła jej z oczu i przepadła bez wieści. Nikt nie wie co stało się z dziewczynką a dochodzenie w śledztwie zmieni całkowicie bieg wydarzeń dwóch rodzin. Nagle przyjaźń, która miała trwać wiecznie stanie pod znakiem zapytania w obliczu zaskakujących kłamstw i sekretów.

Trudno jednoznaczne ocenić główne bohaterki. Raz darzy się je wielką sympatią, innym razem w obliczu ujawnionych prawd podważa się ich autorytet. To wszystko za sprawą naprzemiennie prowadzonej narracji przez obie kobiety. Opowiadają one co działo się w ich życiu przed i po wypadku z małą Alice, pokazując swoje emocje jak na dłoni, by następnie doszczętnie zburzyć zbudowane w głowie czytelnika obrazy obu kobiet, które okazały się jedynie grą pozorów i niedomówień. Jednak niezależnie od naszych uczuć kierowanych w stronę obu kobiet, niepodważalna jest ich doskonała kreacja. Autorka idealnie odtworzyła lęki i oczekiwania, wkradła się do umysłów swoich postaci, by przedstawić nam fantastyczny profil psychologiczny matki i kobiety.

Szybka akcja, nieoczekiwane zwroty w fabule i sekrety, które ze strony na stronę zwiększają swoją ilość budują dobrze skonstruowany thriller psychologiczny, w którym czytelnik odnajdzie nie tylko prawdę, ale i cząstkę swoich własnych lęków. Napisana z pomysłem i niezwykle obrazowym językiem, prowadzi nas przez fabułę gęstą od niedowiedzeń i utrzymaną niemalże w klimacie grozy. Zaskakuje nie tylko nadmiarem emocji, ale i realnością rozgrywanych scen.

Przyjaźń wystawiona na próbę i prawda która boi się ujrzeć światło dnia. "Jak mogłaś" to emocjonujący, mrożący krew w żyłach thriller, napisany w bezbłędny sposób. Wstrząsa do głębi i budzi w nas pytania, których zawsze staramy się unikać. Jak my zachowalibyśmy się w obliczu podobnej sytuacji? Czy mielibyśmy odwagę stawić czoła niemożliwemu?

niedziela, 29 lipca 2018

"Bogini niewiary" Tarryn Fisher

"Bogini niewiary" Tarryn Fisher, Tyt. oryg. Atheists Who Kneel and Pray, Wyd. SQN, Str. 352

"Nie jesteśmy bohaterami jakiegoś taniego romansidła z lat osiemdziesiątych."

Tarryn Fisher to jedna z tych autorek, której powieści błyszczą niepodważalną inteligencją, pomysłowością oraz świeżością, której tak potrzebujemy. W głowie tej autorki jest plan na wszystko, żadna jej historia nie jest schematyczna, typowa czy taka jak inne - tutaj zdarzyć może się wszystko, bohaterowie mają nieograniczone pole do popisu a dialogi i treść zawsze zapewniają doskonałą zabawą.

Tym razem nie było inaczej, chociaż muszę przyznać, że to nowa odsłona Fisher. Czytając wszystkie jej powieści zaznaczam, że tutaj znajdziecie więcej miłości, poczucia humoru, zabawnych dialogów i przekomarzań między bohaterami. Zupełnie nowe spojrzenie autorki na literaturę młodzieżową, ale jakże smaczne! Nie zabrakło jednak tych elementów, z których słyną książki Fisher - dystansu do bohaterów, pokazania wyłącznie istotnych kwestii, brak zbędnych opisów i wydłużonych dialogów, praca nad formą, która idealnie łączy się z podjętym tematem. Nie każdemu przypadnie to do gustu i musicie mieć tego świadomość, że spotkanie z każdą kolejną lektura tej pani jest sporym wyznaniem czytelniczym, ale ci otwarci na nowe doświadczenia na pewno nie będą rozczarowani.

Yara, główna bohaterka powieści, otwiera pochód osobliwości. Młoda Angielka nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca. Wędruje przez świat, podróżuje do Ameryki, zwiedza, zawiera przyjaźnie, żyje. Jednak wciąż czegoś jej brakuje, czuje się zagubiona, osamotniona. Wszystko zmienia się w Seatle, w jednym z barów, w których poznaje Davida. On prosi go, by został jego muzą. Ona przystaje na propozycje. Rozpoczyna się romans, który być może pozwoli Yarze poznać prawdziwy smak miłości. Tylko, że nie jest to łatwe, gdy na swojej drodze poznaje się mnóstwo niebanalnych bohaterów - zaczynając od Davida, a kończąc na zwykłych przechodniach. Tutaj bowiem, każdy odgrywa jakąś rolę.

Dziewczyna boi się miłości i widać to w każdym jej działaniu. Nie ufa, nie wierzy, wszystko analizuje. Próbuje więc odnaleźć siebie, pokazuje czytelnikowi, że życie nie jest usłane różami i prowadzi nas przez miłosną historię bez lukru, cukierków i innych słodkości. I choć nie było jej w dzieciństwie łatwo i ma za sobą trudną przeszłość, nie rozczula się nad sobą, nie przywołuję żali z całego świata - próbuje, szuka, doświadcza, by nie mieć poczucia zmarnowanych wyborów. Jest w tym egoistką, zapatrzoną we własne cele dziewczyną, która nie drażni, nie irytuje, tylko pokazuje, że każdy z nas musi w końcu podjąć konkretne działania. To wszystko sprawia, że staje się niezwykle ludzką bohaterką, wiarygodną w swojej historii, nie rzadko stanowiącą wzór do naśladowania i dającą bodziec do poszukiwania miłości na przekór wszystkiemu.

W obliczu banalnej historii widzimy głęboki obraz ludzkich pragnień i lęków. Goniąc za miłością Yara porzuca ją na zawołanie, bo lepiej oddać samemu nić utracić w momencie, gdy nie będziemy na to gotowi. Tylko czy David również jest tego zdania? Czy on w ogóle ma coś do powiedzenia? Utalentowany muzyk bez inspiracji może okazać się kolejnym wyzyskiwaczem, egoistą bez głębszych aspiracji, człowiekiem nie zdolnym do kochania. Ale David ma też coś, czego nie mieli inni przed nim - determinację do zatrzymania dziewczyny przy sobie. Tak właśnie otrzymujemy obraz niebanalnej miłości, która stanie w obliczu wielu wyzwań.

"Bogini niewiary" to kolejna doskonała powieść w dorobku Tarryn Fisher. Inna niż wszystkie, świeża, odsłaniająca ludzkie słabości. Nawiązująca do prawdziwego życia, ucząca jak działać, jak postępować, do czego dążyć. To historia lekka niczym piórko, a jednak z głębokim przesłaniem. Z ironicznymi dialogami idealnie trafiającymi w punkt, z bohaterami którzy popełniają błędy, z fabułą, która zapada w pamięć.

"Posłuszna żona" Kerry Fisher

"Posłuszna żona" Kerry Fisher, Tyt. oryg. The Silent Wife, Wyd. Literackie, Str. 336

"Przynajmniej nie muszę tyranizować siedmiolatka, żeby utwierdzić się w poczuciu własnej wartości."

Wystarczył jeden głęboko skrywany sekret, by zniszczyć szczęśliwą rodzinę. Wystarczyła jedna chwila, by to co ukochane odeszło w niepamięć. Jak daleko posunie się żona by chronić dobro swoich najbliższych?

Włoscy bracia potrafili skraść nie jedno serce. Wiedziały o tym ich drugie żony, które poświęciły wiele, by zbudować z nimi rodziny. Jednak Lara i Maggie różnią się od siebie tak bardzo, jak to tylko możliwe. Ta pierwsza żyjąc pod dyktando męża i jego matki nie wychyla się z własnym zdaniem. Druga natomiast zbyt wiele w życiu przeżyła, by dać sobą pomiatać. Jednak ułożenie sobie życia w tej rodzinie nie jest wcale takie łatwe i wymaga wiele zachodu. Pewnego dnia wszystko ulega zmianie. Maggie trafia na tajemnicę z przeszłości, która może doszczętnie zburzyć to co od lat budowała. Pytanie zatem jest tylko jedno - powiedzieć prawdę, czy przemilczeć?

Oto historia, w której pozornie nie dzieje się nic, ale wraz z biegiem fabuły trudno jest oderwać się od rozgrywanych wydarzeń. Kerry Fisher bez ogródek wprowadza nas do siata rodziny, gdzie sekrety i kłamstwa są na porządku dziennym, a walka o utrzymanie pozorów nigdy się nie kończy. Więc, gdy pewnego dnia jedna z głęboko skrywanych tajemnic wychodzi na światło dnia wszystko się zmienia - także akcja, która do tej pory przypominała powieść obyczajową. Nagle wydarzenia zmieniają się w powieść sensacyjną, w której wszystko może się przydarzyć. 

Narracja prowadzona na przemian z perspektywy Lary i Maggie pozwala czytelnikowi wejść w sam środek rodzinnych dramatów i z dwóch różnych perspektyw zmierzyć się z rozgrywaną akcją. To jednocześnie wpływa na świetny portret psychologiczny bohaterek, których osobowości i zachowania są zależne od danej sytuacji. Dzięki temu całość nabiera barw, urozmaica akcję i nie pozwala, by choćby na moment zagościła w historii Fisher nuda.

Jednak chociaż historia sama w sobie jest niezwykle ciekawa, to relacje międzyludzkie spełniają tutaj największą rolę. Autorka z widocznym zaangażowaniem połączyła pozorny widziane przez wszystkich z wewnętrznym dramatem kogoś, kto powinien być szanowany i kochany. Nagle kat stanął w obliczu prawdy, zrzucił maskę normalności i zmienił się w oczach czytelnika, w prawdziwego potwora. Okazało się bowiem, że ani sława, ani bogactwo nie są w stanie wyzwolić w człowieku dobroci, gdy nie ma jej w nim za grosz. 

"Posłuszna żona" to powieść lekka niczym piórko, choć poruszająca ważny i ponadczasowy temat. Ucząca jak żyć w obliczu prawdziwej tragedii, która dotyka wyłącznie nas samych. Opowiada jak ważna jest silna wola, determinacja i pewność siebie. Oraz ile dobrego może przynieść ze sobą wyciągnięta w naszą stronę dłoń. To powieść obyczajowa w której emocji nie brakuje, napisana przystępnym językiem oraz z wiszącym w powietrzu napięciem, któe ze strony na stronę przybliża nas do zaskakującego finału.

"The World of Lore: Potworne istoty" Aaron Mahnke

"The World of Lore: Potworne istoty" Aaron Mahnke, Tyt. oryg. The World of Lore: Monstrous Creatures, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 376

"Jeśli mówi ona prawdę, to jest więcej niż intrygująca. Wręcz mrozi krew w żyłach."

Są dookoła nas, choć nie ujawniają się zbyt często. Lubią mrok, żywią się strachem. Cieszą się każdą wzmianką w podaniach i legendach, które nie rzadko budzą lęk przerażenia. Duchy, wilkołaki, wampiry - nie te słodkie, z powieści młodzieżowych, a prawdziwe zjawy, które już od setek lat cieszą się złą sławą demonów. Oto powieść, która zabiera nas w przerażającą podróż odkrywającą sekrety pierwotnego lęku.

Choć byłam przekonana, że czeka na mnie sfabularyzowana powieść w młodzieżowym stylu, miło rozczarowałam się już po otworzeniu powieści. W środku powiem czekały na mnie opowiadania ze wszystkich stron świata, przywołujące znane i zupełnie dla mnie nowe historie o przerażających stworach, których ludzki strach jest głównym pokarmem. Autor zaangażowałam się w historie opowiedziane przez wielu różnych od siebie bajarzy, którzy doświadczyli na własnej skórze wspomnianych historii lub zasłyszeli je od swoich przodków. W pierwszoosobowej narracji zabiera nas w podróż cenionego bajarza, który nawiązuje do mitów, legend i podań, mrożąc krew w żyłach.

Nie wszystkie opowieści są straszne, za to wszystkie na pewno intrygujące i bardzo wciągające. Każdy miłośnik mrocznego świata znajdzie dla siebie podanie o istocie najbardziej fascynującej - znalazło się tutaj bowiem miejsce dla goblinów, nawiedzonych lalek, duchów, wampirów, wilkołaków, opętań. A wszystko to tak realistycznie opisane, tak ciekawie i drobiazgowo, że niemal wyklucza to czytanie książki nocą. Chyba, że ktoś posiada stalowe nerwy!

Niczym sfabularyzowany dokument opowiadający o czających się w mroku potworach, zabiera nas w podróż ku głęboko zakorzenionym lękom. To co znane nam od lat, co powtarzane z dziada pradziada, znalazło swoje miejsce na stronach powieści Aarona Mahnke i przypomniało prawdziwe oblicze strachu. Jednak największym atutem tej historii jest świadomość autorka, który najpierw nawiązuje do legendy, by następnie racjonalnie określić jej pochodzenie. Pokazuje tym samym jak ludzkość na przestrzeni lat reagowała w obliczu prawdziwego niebezpieczeństwa - tworząc w swoich umysłach prawdziwe potwory, które były wyjaśnieniem na okrucieństwo ludzi i świata.

Czasami z dystansem, kiedy indziej z ironią, miejscami na poważnie - Mahnke zagłębia się w legendy i wydarzenia oparte na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce w niedalekiej przeszłości, pokazując nam machinę grozy napędzającą ludzkie umysły. Sam autor brał udział we wszelkich próbach wyjaśnienia podobnych zjawisk, spotykał się z ludźmi zaangażowanymi w nadnaturalne zjawiska i wyczerpująco podchodził do każdego tematu, czego potwierdzeniem jest właśnie jego powyższa książka. 

Nie jest to jednak powieść przejmująca na tyle, by nie spać po nocach. Napisana przystępnym językiem, z lekkością i swobodą, przywoła dreszcz przerażenia i czytana w nocy spotęguje kilkukrotnie strach przed duchami, ale żałuję, że jednocześnie "Potworne istoty" nie mają intensywniejszego wydźwięku. Wyobraźcie sobie polanę w nocy, otoczoną gęstym lasem, na której w świetle ogniska wraz z przyjaciółmi opowiadacie sobie mroczne historie. Strasznie i klimatycznie? Właśnie taka jest powieść Aarona Mahnke, idealnie oddająca lęk przed tym co czai się w ciemności. Osobiście absolutnie nie żałuję wyboru i mam nadzieję, że dwie kolejne książki w serii już niedługo zostaną wydane także u nas. Dla tych, którzy lubią się bać - lektura obowiązkowa!

sobota, 28 lipca 2018

"Jak zatrzymać czas" Matt Haig

"Jak zatrzymać czas" Matt Haig, Tyt. oryg. How to Sop Time, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 426

"Gdzie ta miłość była wcześniej? Skąd się wzięła? Niespodziewana niczym żal, ale będąca jego odwrotnością. Sposób, w jaki nagle i całkowicie mną zawładnęła, jest jednym z cudów bycia człowiekiem."

Życie, które nie ma ograniczeń. Bieg historii widziany na własne oczy. Przypadłość, która nie pozwala umrzeć. Choroba, która zabrania miłości. Jak funkcjonować w świecie, w którym nadszedł już czas by żyć normalnie? Czy normalność nie jest tutaj pojęciem względnym dla osoby, która przeżyła już całe stulecia?

Tom Hazard, główny bohater powieści to typowy czterdziestolatek. Przynajmniej taki się wydaje na pierwszy rzut oka. Jednak jest w nim coś specjalnego, coś co wyróżnia go z tłumy. Coś, czego nie może nikomu zdradzić. Anageria, przypadłość na którą cierpi, pozwala mu starzeć się piętnaście razy wolniej niż przeciętny człowiek. Na dzień dzisiejszy Tom liczy sobie ponad czterysta lat. Ale jego sekret nie jest bezpieczny. Zmiana miejsca, tożsamości, porzucenie przyjaciół i tego, co udało mi się zbudować wymaga od niego ciągłej samokontroli. Na szczęście czuwa nad nim Stowarzyszenie Albatrosów, które sprawuje pieczę nad ludźmi z podobną przypadłością. Jednak ich reguły nie zawsze ułatwiają życia. Szczególnie tak, która głosi, by nigdy się nie zakochiwać. Co jednak począć, gdy już oddało się komuś serce?

Matt Haig napisał zaskakująco wciągającą powieść. Początkowo dość sceptycznie odnosiłam się do fabuły, która przekonywała mnie jedynie motywem skoków w czasie - jednym z moich ulubionych w literaturze. Dlatego z dystansem podeszłam do treści, która miło mnie zaskoczyła wciągając w wir wielkiej przygody niemalże od pierwszej strony. Wiele miejsc, przeżyć i doświadczeń, które na własnej skórze poczuł główny bohater odnalazło się w fabule doskonale, za sprawą przejrzystego języka autora i jego sprawniej ręki do kreowania barwnych miejsc.

Fabuła rozpoczyna się w XVI-wiecznej Francji, miejscu i czasie narodzin Toma. W czasie, kiedy polowanie na czarownice było w modzie. Tym sposobem obserwujemy bolesne dla młodego jeszcze bohatera działania ze strony ludzi wydających wyrok na potencjalne czarownice, w tym także jego matkę. Widzimy jak Tom ucieka do Londynu, gdzie natrafia na wielki pożar w roku 1666, jak poznaje miłość swojego życia i jak jego ukochana odchodzi na jego oczach. Razem z nim dorastamy, dojrzewamy na bazie przebytych przez lata doświadczeń i towarzyszymy Tomowi w jego wędrówce, która jest jednocześnie kształcącą lekcją życia. 

Zmieniają się czasy, doświadczenia i wydarzenia, ale ludzie wciąż pozostają ci sami. Nie pozwalają by Tom odnalazł się w ich społeczeństwie, nie życzą sobie odmieńca tak skrajnie różnego od nich samych. Stąd wieczna ucieczka, zmiana własnego życia, która zmusza bohatera do ciągłego życia w samotności. Tak właśnie dar który otrzymał zmienia się w przekleństwo, zmusza go do wędrówki przez życie w poczuciu odosobnienia i straty. Jednak pewnego dnia, gdy pragnie jedynie spokoju i rutyny dnia codziennego - miłość przychodzi do niego sama. I stanowi początek wielkiego zagrożenia. 

"Jak zatrzymać czas" to powieść, która w niepozorny sposób wkrada się do podświadomości czytelnika. Opowiada o straconych nadziejach, niewykorzystanych szansach, o życiu które mimo wielkiego daru nie jest choćby przez chwile szczęśliwe. Okazuje się, że życie w pojedynkę jest przekleństwem, którego w żadnym stopniu nie wynagradza długowieczność. Nostalgiczna, niemal melancholijna powieść zabiera nas przez podróż w czasie i miejscu, jednak wciąż opowiada historię jednego życia, które uczy nas by cieszyć się chwilą i czerpać radość z życia tu i teraz.

"Puste krzesło" Jeffery Deaver

"Puste krzesło" Jeffery Deaver, Tyt. oryg. The Empty Chair, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 440

"Najlepsi kryminaliści są niczym utalentowani powieściopisarze, którzy wcielają się w wymyślone przez siebie postacie, którzy potrafią wejść w świat wewnętrzny jakiejś innej osoby."

Klimat małomiasteczkowego społeczeństwa. Zamknięta grupa ludzi, którzy nie chcą zdradzać swoich sekretów. Zbrodnia wstrząsająca i przerażająca. Przestępca, który wydaje się niewinny. Oto kolejna powieść spod pióra Jeffery'a Deaver'a, w której prawda o człowieku zaskoczy wielu czytelników.

Seria oparta na dwójce głównych bohaterów - Amelii Sachs i Lincolnie Rhyme nie wymaga zachowania chronologii czytania, ale na pewno przyjemnością dla fanów kryminałów psychologicznych będzie powrót do wcześniejszych części. Autor znany jest z zaskakujących zwrotów akcji, ciężkiego klimatu tajemnicy i niepewności w stosunku do dalszych wydarzeń, pędzącej na złamanie karku fabuły i sylwetek bohaterów, obok których nie można przejść obojętnie. Właśnie to wszystko odnajdziecie w "Pustym krześle", powieści wciągającej na całego.

Wszystko rozpoczyna się od Garetta, nastolatka oskarżonego o tragiczną zbrodnię. Społeczeństwo posądziło go o zabicie kolegi i uprowadzenie dwóch koleżanek. Wszystko przez jego odmienność, wyobcowanie i nietypowe hobby - hodowlę owadów. Niestety - chłopak przepadł przez wieści i tylko Lincoln wraz z Amelią mogą odnaleźć potencjalnego mordercę. Jednak jego schwytanie nie przynosi żadnych odpowiedzi - nie wiadomo gdzie są ofiary chłopca, a on sam zostaje uwolniony za sprawą Amelii przekonanej o jego niewinności. Tylko czy naprawdę nastolatek jest błędnie oskarżony? A może tylko doskonale się maskuje?

Nic nie jest w tej powieści oczywiste na pierwszy rzut oka. Zagłębiając się w fabułę czytelnik od razu dostrzeże liczne znaki zapewniające dynamiczny pościg za mordercą i porywaczem oraz wskazówki do samodzielnego odnalezienia sprawcy. Jednak to tylko gra pozorów w jaką zabawił się z nami Deaver, prowadząc przez mroczne bagna Karoliny Północnej i w klimacie tajemnicy oraz prawdziwego niebezpieczeństwa zaskakiwał na każdym kroku. W tym wszystkim dwójka głównych bohaterów - ludzi o nieprzeciętnej inteligencji, którzy obserwują i wyciągają wnioski, analizują i poddają w wątpliwość, pokazując że nie straszne im żadne wyzwanie.

Poszukiwanie sprawcy, pościg za porywaczem, który zdecydował się zabrać ze sobą niewinną Amelię, wędrówka przez moczary i bagna przywołują na myśl ciekawą formę sensacji, która faktycznie ze strony na stronę co raz bardziej zarysowuje się w fabule. Jednak wciąż musimy pamiętać, że autor znalazł swoje miejsce w świecie kryminałów i thrillerów, więc w tym kierunku podąża jego fabuła: wciąż mamy jednego nieżyjącego chłopca i dwie dziewczynki, które zniknęły bez śladu. Co się z nimi stało? I czy wciąż żyją? Odpowiedź znajdziecie w finale, który - nie mogło być inaczej - zaskakuje w najlepszym znaczeniu tego słowa.

"Puste krzesło" to książka w której rozum staje naprzeciwko nauki. Amelia darząca empatią potencjalnych sprawców pracuje na równi z Lincolnem wierzącym jedynie w wyniki zebranych dowodów. Wszystko to zmusza czytelnika do intensywnego myślenia: kto ma rację a kto może się mylić? W zawrotnym tempie i pośród niespodziewanych wydarzeń wszystko może się przytrafić. Jeffery Deaver zabiera nas w podróż, podczas której warto mieć oczy szeroko otwarte.

piątek, 27 lipca 2018

"Wredne igraszki" Sally Thorne

"Wredne igraszki" Sally Thorne, Tyt. oryg. The Hating Game, Wyd. Rebis, Str. 480

"Nienawiść od miłości dzieli cienka, subtelna linia."

Między miłością a nienawiścią jest cienka granica. Czy toczona między dwoma pracownikami wielkiego wydawnictwa wojna ma podłoże emocjonalne? A może szczera nienawiści doprowadzi wyłącznie do tragedii?

Lucy nie znosi Josh'a. Josh nie toleruje Lucy. Tak w skrócie prezentuje się fabuła powieści Sally Thorne. On zdystansowany, choć piekielnie ambitny zrobi wszystko, by zdobyć nowe, wysokie stanowisko w firmie. Ona, kolorowa, radosna, pewna siebie nie dopuści, by ktoś wygrał z nią bitwę o awans. Pech chce, że obydwoje decydują się na wyścig, znając doskonale swoje słabostki. A gdy nienawiść uchyla drzwi w walce o stanowisko - wszystkie chwyty są dozwolone.

Bohaterowie tej powieści to największy jej atut. Zabawni, niesłychanie sympatyczni i tak zamknięci w swoich negatywnych uczuciach, że absolutnie nie widzący płonącego uczucia, które rodzi się między nimi na kartach powieści. W końcu nie od dziś wiadomo, że przeciwieństwa się przyciągają. Prawda? A Lucy i Josh są skrajnie od siebie różni, w dodatku kierują się w życiu innymi zasadami. Jak zatem możliwe, że spotykają się na wspólnej drodze w walce ku spełnienie zawodowych ambicji? Czy ta jedna, jedyna rzecz połączy ich w sposób, którego absolutnie nikt się nie spodziewał? Oby!

Dużo humoru to kolejny pozytyw książki Sally Thorne. Śmiechu jest co nie miara, gdy kolejne słowne przepychanki pojawiają się w dialogach. A musicie wiedzieć, że bohaterowie nie przebierają w słowach, w końcu nie mają ku temu powodów. Nie zależy im przecież na wzajemnej sympatii. Zatem bawią się przednio, gdy przychodzi zmiażdżyć przeciwnika i przy tym zapewniają czytelnikowi nie lada atrakcję. Z tą dwójką nie sposób się nudzić, nie sposób ich nie polubić i... uwaga! Nie sposób im nie kibicować.

Romans biurowy to niestety banalny gatunek. Przewidywalny, z wiadomym zakończeniem, nawet trochę nudny. Jednak w rękach Sally Thorne to co znane i zwyczajne zmienia się w zaskakujące i bardzo zabawne. Realni bohaterowie z krwi i kości skrywają także swoje małe sekrety, które gdy w końcu wychodzą na jaw - odkrywają wszystkie karty. Nagle fabuła wydaje się bardziej zaangażowana, śmiech zmienia się w zaskoczenie, gdy odkrywamy przeszłość i motywy bohaterów, a akcja nabiera rozpędu, kiedy już tracimy rachubę jak to wszystko się zakończy. 

"Wredne igraszki" to bardzo dobrze napisana historia w której - jak się okazuje - od nienawiści do miłości wystarczy jeden krok. Zabawna gdy trzeba, zmysłowa kiedy sytuacja tego wymaga i przez cały czas bardzo dobrze napisana. Niepozorna a jednak bardzo wciągająca! Z sympatycznymi bohaterami pod ręką, miłą akcją i pomysłową fabułą nikt nie będzie się nudził. Jak skończy się relacja tej dwójki? Kto wygra wyścig ku karierze? Czy poza rywalizacją znajdzie się miejsce na głębsze uczucie? Przekonajcie się sami!

czwartek, 26 lipca 2018

"Nic się nie kończy" Joanna Kruszewska

"Nic się nie kończy" Joanna Kruszewska, Wyd. Replika, Str. 384

"Czy to, że przeżyła już kawał życia, oznacza tylko i wyłącznie, że powinna ze spokojem czekać na śmierć? Poddawać się temu, co niesie los, bo i tak niewiele już zostało?" 

Kiedy życie pisze własny scenariusz, nikt nie może być pewny co czeka go w niedalekiej przyszłości. Szczególnie, gdy chodzi o majątek, a właściwie o jego podział. Kto zasłużył na to, by dostać najwięcej? Kto jest godny uzyskać to co pozostawione? A może nikt nie ma prawa decyzji?

 Historia o rodzinie, szczególnie tak realnie wykreowanej, a pozostawiającej wiele do życzenia pod względem moralnym, zawsze budzi sporo kontrowersji. Ci którzy powinni być dla nas wsparciem nagle zmieniają się w prawdziwych egoistów poszukujących jedynie własnego szczęścia i niewiele myślących o dobry pozostałych. Autorka fantastycznie przedstawiła dylemat rodziny, która w obliczu zdobycia wysokiej sumy pieniędzy stanie w konflikcie z każdym, kto zdecyduje się przeszkodzić im w dążeniu do wyznaczonego celu.

Dużym plusem historii są bohaterowie. To oni stają w centrum uwagi i skupiają na sobie wzrok wszystkich czytających, szczególnie że wiele ich wyborów nie zawsze będzie zdobywało naszą akceptację. Jednak są to sylwetki ludzi zwykłych, przyziemnych, z ludzkimi słabostkami, których możemy nie lubić, ale których - niestety - potrafimy także zrozumieć. Na szczęście nie tylko czarne charaktery znalazły miejsce w tej powieści, bowiem kilka czołowych postaci pokazuje prawdziwe serce na dłoni i udowadnia, że ludzie nie są wcale tacy źli.

Wszystko dzieje się za sprawą Haliny, sympatycznej starszej pani, która w końcu postanawia przerwać cykl nieszczęść w jej rodzinie. Do tej pory myślała jedynie o zbliżającym się końcu, jednak wystarczyła chwila, by zmienić jej podejście do życia. Postanowiła zawalczyć o siebie, bierze życie za rogi i działa, bawiąc się i korzystając z tego co ma, bo wie że to jej ostatni moment. Jak zatem nie brać z niej przykładu? Jak nie czerpać morału z historii starszej pani? Najlepszym przykładem będzie rodzina, która pod wpływem nowego zachowania Haliny sama zmieni się na lepsze, a czasem też na gorsze. Wszystko zależnie od motywów i oczekiwań.

Wniosek z tej historii jest bardzo prosty - życie ma się jedno i czasami warto zagrać trochę egoistycznie, by mieć poczucie pełnego spełnienia. Halina uczy nas, że bez względu na wiek każdy z nas powinien w pełni wykorzystywać dzień i nie martwić się tym co przeszłe. Liczy się tu i teraz, szczęście i realizacja własnych marzeń. Póki na to czas. A wszystko to napisane zgrabnym, bardzo sympatycznym językiem, który prowadzi czytelnika z lekkością i swobodą, odkrywając krok po kroku tajniki ludzkiej psychiki, która - jak się okazuje - zmienia się zależnie od ukrytych motywów. 

"Nic się nie kończy" to historia życia, motywująca do działania i bardzo mądra. Jedna z tych niepozornych, prostych powieści obyczajowych, które wraz z rozwojem fabuły zmieniają się w opowieść z drugim dnem. Pełna pięknych cytatów i wartościowych słów jest książką dla każdego - refleksyjną i przy tym także pouczającą. Polecam!

"W blasku nocy" Trish Cook

"W blasku nocy" Trish Cook, Tyt. oryg. Midnight Sun, Wyd. Jaguar, Str. 240

"Postaram się chwytać wszystko, co ten świat ma mi do zaoferowania, każdą najdrobniejszą cząstkę. Nie będę dłużej więźniem swojej choroby."

Ciężka choroba to temat uwielbiany przez literaturę młodzieżową. Dobrze wykonany - kruszy serca i wyciska z oczu łzy. W innym przypadku jedynie powiela schematy. Trish Cook podjęła trudny temat z wysoko postawioną poprzeczką. Czy spełni oczekiwania czytelników?

Katie Prince, główna bohaterka powieści, cierpi na rzadką chorobę. Nie lubi słońca, a właściwie to ono nie darzy sympatią jej skóry. Każdy kontakt z promieniami słońca może stanowić śmiertelne zagrożenie. Dlatego każdy swój dzień spędza w domowym zaciszu. Jednak noc już jej nie ogranicza. Odwiedza wówczas dworzec kolejowy i gra, dopóki starczy jej sił. Tam także spotyka chłopca, którego potajemnie obserwowała od lat. Charlie Reed, sportowiec i prawdziwy przystojniak zauroczony uwagą dziewczyny nie zdaje sobie sprawy, że skrywa ona przed nim prawdę o swojej chorobie. Czy ich przyjaźń ma prawo istnieć wyłącznie w blasku nocy?

Trish Cook wykreowała fantastycznych bohaterów. Katie, dziewczyna stanowiąca wzór do naśladowania, zaskakuje optymizmem i poczuciem humoru. Nie boi się świata otwarcie wyzywając go na pojedynek i chociaż czuje ograniczenie za dnia - wcale nie załamuje przez to rąk. Walczy, tak dzielnie i prawdziwie, że chwyta przy tym za serce. Z ironią opowiada o swojej chorobie, z dystansem podchodzi do przyszłości i otwiera się na Charliego, który wydaje się przy niej zwykłym chłopakiem, nie będącym w stanie przyćmić wewnętrznego blasku dziewczyny. Charlie jest jednocześnie sympatycznym, prostym chłopakiem z sercem na dłoni. Ale nie o niego tutaj chodziło.

Motyw choroby zaskakuje, przede wszystkim przez nie byle jaki temat. Rzadko kiedy wspomina się o pergaminowej skórze, która cierpi w najmniejszym kontakcie z promieniami słońca. Brzmi niczym choroba bajkowej księżniczki a jest prawdziwą tragedią dla dziewczyny takiej jak my. To pozytywnie wpływa na odbiór historii, pokazuje że każdy z nas mógłby stanąć w obliczu podobnego problemu a w rękach autorki, która doskonale opisała całą sytuację nabiera podwójnego wydźwięku. Podobnie jest z samą historią - napisaną w lekki, otwarty sposób, ale przy tym tak przejmujący, że wywołujący w czytelniku mnóstwo emocji. Nie da się nie kibicować bohaterom w spełnianiu ich marzeń i nie da się zapomnieć o nici porozumienia, która ich wiąże. Razem stanowią nierozerwalną historię, o której chce się czytać.

"W blasku nocy" to powieść krótka, ale pełna akcji. Dojrzała, motywująca, skłaniająca do myślenia. Porzućmy na moment wszystkie utarte frazesy, zapomnijmy o słodko-gorzkim życiu bohaterki. Przyjrzyjmy się historii miłosnego uczucia, które chwyta za serce. Rodzinnym relacjom Katie z ojcem, którego chciałby mieć każdy. Zadrżyjmy na myśl o chorobie dziewczyny. Uśmiechnijmy się na wspomnienie szalonej przyjaciółki, która powinna stać się definicjom prawdziwego wsparcia. Bo taka właśnie jest ta historia - szczera i prawdziwa, która pozostaje z nami na długo.

środa, 25 lipca 2018

"Wzloty i upadki młodej Jane Young" Gabrielle Zevin

"Wzloty i upadki młodej Jane Young" Gabrielle Zevin, Tyt. oryg. Young Jane Young, Wyd. W.A.B., Str. 356

"Ona miała romans z żonatym mężczyzną. Ale już z nim zerwała. Jest już po wszystkim, dzięki Bogu."

Czy sława jest w stanie zatuszować wszystko co niechciane? Czy nie krzywdzi przy tym nieświadomie innych osób? Gabrielle Zevin wychodzi na przeciw czytelnikom z historią kobiety, która na własnej skórze przekonała się jak to jest popełniać błędy w obliczu wysokich osobistości. 

Tytułowa Jane Young, ambitna stażystka z Florydy, kilkanaście lat temu popełniła błąd. Marząc o karierze polityka zapomniała się na moment i wdała w romans z kongresmenem Levinem, u którego pracowała. Ich związek szybko ujrzał światło dnia i nie pozostawił na dziewczynie suchej nitki. On jednak wyszedł ze wszystkiego obronną ręką. Teraz Jane wychowuje samotnie córkę, organizuje przyjęcia i nie chce mieć nic wspólnego z mężczyznami. Ale czy napiętnowanie sprzed lat może pozostać bez odpowiedzi?

Nie było łatwo zacząć od nowa. Chociaż główna bohaterka miała przed sobą całe życie, jedna nieprzemyślana decyzja wywróciła wszystko do góry nogami. Nikt nie chciał jej zatrudnić, nikt nie chciał dać choćby jednej szansy kobiecie o której mówił świat. tej, która chciała zrujnować szczęśliwe małżeństwo biednego kongresmena. On przetrwał, podobnie jak jego związek. Ona musiała radzić sobie sama, próbując wszystkiego, by odbić się od dna. I choć historia opowiedziana jest z perspektywy czasu -  wszystko wciąż jest świeże i niezagojone, bo demony przeszłości nigdy nie odchodzą w niepamięć.

Nie ma co ukrywać - inspiracja znaną wszystkim historią Moniki Lewinsky i Billa Clintona jest tutaj motywem przewodnim. Jednak intrygujące wykonanie fikcji literackiej podpartej prawdziwymi wydarzeniami dodaje powieści dreszczyku i tym sposobem, czyta się znacznie przyjemniej. Łatwo można wejść do umysłu głównej bohaterki, spojrzeć na świat jej oczami i zrozumieć, jak skandal obyczajowy wypłynął na jej życie.

Gabrielle Zevin ujawnia słodkie tajemnice kryjące się w świecie polityki, pokazuje wpływ seks skandalu na przykładzie zwykłego człowieka oraz działanie znaczących ludzi, którzy doskonale wiedzą jak zorganizować swoje medialne oblicze, by zatuszować chwilowe słabostki. Pokazuje nam młodą bohaterkę jako osobę niepewną swego, dziewczynę dopiero wkraczającą w dorosłe życie, szukającą swoich ambicji i motywacji, która uległa wpływom dojrzałego mężczyzny i nie zastanawiała się jakie konsekwencje za sobą pociągnie. Widzimy także dojrzałą kobietę, która podniosła się po prywatnej tragedii i odnalazła w roli pracującej kobiety oraz kochającej matki. Nie sposób przez to nie obdarzyć Jane sympatią, nie kibicować jej w drodze ku realizacji dalszych ambicji.

To bardzo kobieca książka, w której poczuć można smak feminizmu. Wielotorowa narracja z perspektywy samej poszkodowanej, jej matki i córki, a nawet żony kongresmena pokazuje, że kobiety popełniają błędy, ale nie boją się wychodzić na przeciw konsekwencjom. Głos kobiet nie ginie przez to w tłumie, ujawnia się na przestrzeni niepozornej książki, która szybko zjednoczy ze sobą wszystkie czytelniczki. "Wzloty i upadki młodej Jane Young" to lektura, którą powinien przeczytać każdy z Was - nawet nie dla fantastycznych cytatów wypełniających historię, ale właśnie dla kobiecej jedności, która ujawnia się w tej jakże sympatycznej i szczerej powieści.

"Chroń ją" K.A. Tucker

"Chroń ją" K.A. Tucker, Tyt. oryg. Keep her safe, Wyd. Filia, Str. 400

"Na twoim miejscu bym się nie trudziła. Dziewczyna już przepadła."

Kiedy sama autorka zaznacza, że prezentuje powieść zupełnie inną niż wszystkie jakie do tej pory napisała - należy ją przeczytać. Szczególnie, gdy znana z pełnych emocji powieści New Adult wkracza na nowe tory i zaprasza nas do bardziej brutalnego, kryminalnego świata. Czy K.A. Tucker naprawdę sprawdzi się w nowym wydaniu i "Chroń ją" zaskoczy nas pozytywnie?

Noah żył w poczuciu bezpieczeństwa, pod solidnymi skrzydłami matki - wielokrotnie nagradzanej komendant policji. Jednak wystarczył jeden wieczór, by to co budowane przez lata legło w gruzach. Skrywana przez lata tajemnica nie daje chłopakowi spokoju dlatego Noah decyduje się podjąć prywatne śledztwo. Tak trafia na próg domu Gracie Richards, której matka chłopaka przesłała znaczącą kwotę. Dlaczego akurat w tym miejscu łączą się losy tej dwójki? Bo choć wzajemnie nie są zadowoleni z pierwszego spotkania, decydują się podjąć trop u swojego boku i razem rozwikłać zagadkę sprzed lat, która wraz z biegiem fabuły zacznie ujawniać głęboko skrywane demony przeszłości.

Jakie sekrety skrywają rodzice bohaterów? I dlaczego dopiero dziś zostały one ujawnione? Oto opowieść o burzeniu murów spokojnego dzieciństwa, szybkim wkroczeniu w dorosłe życie i spostrzeżeniu, że nie ma ludzi idealnych. K.A. Tucker faktycznie zmieniła swoje literackie upodobania pisząc książkę nie o miłości, która jest tutaj jedynie tłem a prawdziwy kryminał, thriller i nawet dreszczowiec z poszukiwaniem prawdy, od którego trudno się oderwać.

Ekscytująca podróż w głąb przeszłości, odkrywanie głęboko skrywanych sekretów, próba zrozumienia tego co wydarzyło się kiedyś i jakie miało konsekwencje w przyszłości - wszystko to znajdziecie w nowej powieści autorki, która moim zdaniem pokazała się od najlepszej strony. Znacznie bardziej podoba mi się taka odsłona K.A. Tucker, gdzie można bać się i śmiać jednocześnie, zależnie od kontekstu. 

Dużo pracy zostało włożone w tą historię co widać już na wstępie. Zagadki przypominające historie wyjęte ze ściśle tajnych akt FBI, nieoczekiwane zwroty akcji, wiarygodni i przyziemni jednocześnie bohaterowie. To Noah i Gracie dźwigają na swoich barkach cały nakład emocji, który uderza w czytelnika. Ona pochodząca z rozbitej rodziny, gdzie tragedia już dawno temu nadała jej inny bieg, mocno stąpająca po ziemi i przy tym piekielnie inteligentna idealnie pasuje do niego - chłopaka z determinacją, któremu zawalił się świat, a który nie boi się stawić czoła przeciwnością. Z takimi bohaterami podróż przez fabułę jest czystą przyjemnością.

Ani przez moment nie zaznałam nudy podczas lektury, wręcz żałuję że tak szybko dobiegła końca. Wiele wątków mądrze przemyślanych i wyważonych w połączeniu ze wspomnianą wcześniej naprawdę dobrą kreacją bohaterów zaowocowało - moim zdaniem - najlepszą jak do tej pory książką autorki. "Chroń ją" to kolejna świeżość w gronie powieści New Adult, z w pełni wykorzystanym potencjałem, która pobudza wyobraźnię i porusza zapomniane struny wielkich emocji. Oby więcej takich lektur będących idealnym przykładem książki dla kobiet!

"Dziennik przetrwania. Zapiski niedoskonałej matki" Małgorzata Mroczkowska

"Dziennik przetrwania. Zapiski niedoskonałej matki" Małgorzata Mroczkowska,Wyd. Czwarta Strona, Str. 536

"Do czego służy dziecku kaszka? Do wypluwania."

Zdystansowana, trochę egoistyczna, bardzo sympatyczna i nawet zabawna. Czyby Małgorzata Mroczkowska napisała idealną powieść na lato?

Oto historia matki, kobiety która nie boi się wyzwać i, która ma już serdecznie dość swoich obowiązków. Jednak nie załamuje rąk, nie płacze nad rozlanym mlekiem i decyduje się zrobić krok przed siebie, by nie zostawać w tyle. Innymi słowy - Sylwia, główna bohaterka najnowszej powieści autorki jest przykładem kobiety pracującej w domu na pełen etat, a która - na całe szczęście! - wie gdzie sięgają granice.

Matka, żona, sprzątaczka, kucharka, taksówkarz, lekarz a kiedy trzeba, czasami nawet bóg. Tak właśnie widziana jest Sylwia okiem swojej rodziny, która polega na niej każdego dnia. I nie daje jej wytchnienia. Ani wolnego, jeśli już o tym mowa. Jednak autorka wykreowała bohaterkę na silną kobietę, która nawet chwile słabości przyjmuje z uśmiechem na ustach i czasami niezbędnym sarkazmem, by nie martwić się na zapas tym co można szybko zmienić. Choćby dodatkową parą butów.

Oto historia pełna ciekawych zwrotów akcji, przypominająca komedię pomyłek, chociaż samego śmiechu nie było w niej dużo (co trochę rozczarowuje, ale tylko trochę) a na pewno przemawiająca na korzyść świeżych powieści obyczajowych. bardzo kobieca, choć w żadnym stopniu nie feministyczna, opowiada o losach kobiety podobnej do nas - poświęcającej się do rodziny i nie widzącej szczególnych podziękowań ze strony najbliższych. Nic więc dziwnego, że Sylwia czasami ma dość. Jednak to jak radzi sobie z przeciwnościami losu zasługuje na brawa, ponieważ nie rzucanie talerzy jest sposobem na rozwiązanie problemów a zrobienie coś, co uszczęśliwi tylko ciebie samą. Tak dla równowagi.

Chociaż wspomniałam wcześniej, że obiecanego humoru nie było za dużo to pojawił się on jednak w umiarkowanej formie. Na tyle dużej, by wiele raz na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech. Wszystko to za sprawą zwariowanej głównej bohaterki, która śmiało mogłaby być wzorem do naśladowana. Przyjrzyjcie się jej bliżej i zastanówcie - czy nie widzicie siebie na jej miejscu? Czy nie jest łatwo zrozumieć przez co przechodzi? W końcu wiele kobiet wiedzie podobne życie. Czy zatem nie warto było tak jak Sylwia śmiać się nieszczęściom i przeciwnością w twarz, dumnie stawiając im czoła?

Napisana lekko i bardzo przyjemnie powieść pełna zabawnych scen to idealna propozycja na letnie dni. Z tą książką nikt nie będzie się nudził, a zabierając ze sobą "Dziennik przetrwania" na wakacje, na pewno docenicie podwójnie urok wypoczynku. Sympatyczni bohaterowie, niezobowiązująca forma i najbardziej zwariowana matka na świecie to przepis na relaksujące chwile pełne swobody.

wtorek, 24 lipca 2018

"Długo i szczęśliwie" Soman Chainani

"Długo i szczęśliwie" Soman Chainani, Tyt. oryg. School of Good and Evil: The Last Ever After, Wyd. Jaguar, Str. 528

"Im bardziej ścigasz światło, tym więcej ciemności znajdujesz."

To miała być przygoda dla młodzieży. Zachwyciła dojrzałych czytelników, w tym także mnie - dwa wcześniejsze tomy bowiem dostarczyły mi tyle niekłamanej, szczerej zabawy, że jestem pewna powrotu do nich w niedalekiej przyszłości. Nadszedł jednak czas poznać kontynuację losów Sofii i Agaty, bohaterek  które wciąż oczekują szczęśliwego zakończenia.

Disney pokazał nam grubą granicę między dobrem a złem. Soman Chainani zatarł ją bezpowrotnie, wywracając do góry nogami cały świat bajek, które znaliśmy do tej pory. Autor bez skrupułów wypycha Roszpunkę z jej wierzy, broczy siedmiu krasnoludków w kałuży krwi, zmusza Kapitana Haka by ten ostatecznie zakończył rozgrywkę z Piotrusiem Panem i nasyła krwiożerczego wilka na ponurego Czerwonego Kapturka. Teraz wszystko jest możliwe, teraz wszystko jest złe. Nic nie jest czarne czy białe, wszystko ma swoje wytłumaczenie. I - możecie mi wierzyć - zachwycające, mroczne i pełne wdzięku!

To wszystko jest jednak wyłącznie tłem dla przygód głównych bohaterek. Chociaż wszystko jest niezwykle pomysłowe, warte każdego przeczytanego słowa i mroczne jak tylko mroczna może być wizjonerska myśl dotycząca nowej adaptacji bajek, to nie koniec wyobraźni autora. O nie! On się dopiero rozkręca. Sofia i Agata, rozdzielone przez ostatnie wydarzenia na nowo muszą zmierzyć się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem. Gdy Zło króluje, Dobro obawia się o swoje miejsce w świecie. Obie dziewczyny na nowo będą musiały połączyć siły by ostatecznie napisać dla siebie Długo i Szczęśliwie. Tylko czy to jeszcze możliwe?

Trzeci tom serii wciąż zachwyca wykonaniem, groteskową formą podjętą przez autora, który udowadnia, że to co znane i zakończone może zostać napisane od nowa. W znacznie lepszej, ciekawszej formie. Soman Chainani  jest mistrzem reinterpretacji bajek, które stanowią wyzwanie dla głównych bohaterek - w drugim tomie udowodnił przecież, że znane nami historie były pozbawione męski wzorców, teraz natomiast pokazał że śmiało mogłoby wszystko zakończyć się bez szczęśliwego zakończenia. A to wszystko w bogatej palecie oryginalnych pomysłów autora i swobodnego stylu, który prowadzi nas przez wielką, niepowtarzalną przygodę od której nie sposób się oderwać!

Mnóstwo emocji, nieoczekiwanych zwrotów akcji i barwnych osobowości obok których nie sposób przejść obojętnie. Autor słynie z wprowadzenia z oryginalnych bohaterów, którzy czasami rozbawiają nas do łez, innym razem przerażają na całego. Bez wątpienia "Długo i szczęśliwie" jest mimo bajkowego wymiaru bardzo wiarygodną powieścią - zabawną, wciągającą i bardzo, bardzo magiczną. Jak potoczą się rozgrywki Dobra i Zła? Kto wygra a kto zostanie z niczym? Soman Chainani po raz kolejny wprowadza nieoczywiste i przekonuje, że potrafi idealnie łączyć wszystkie wątki, by ostatecznie w finale zachwycić nas bardziej niż mogliśmy przypuszczać.

poniedziałek, 23 lipca 2018

"Oblubienica morza" Michelle Cohen Corasanti, Jamal Kanj

"Oblubienica morza" Michelle Cohen Corasanti, Jamal Kanj, Tyt. oryg. Bride of the Sea, Wyd. SQN, Str. 416

" - Zaślepiła nas nazistowska nienawiść, nie dostrzegaliśmy tego, co robimy innym ludziom. Uważaliśmy, że wszyscy są tacy sami, czy to w nazistowskich Niemczech, czy Palestynie. Albo my, albo oni."

Głęboka, poruszająca, fascynująca historia o miłości i stracie, o dojrzewaniu, poszukiwaniu siebie i dążeniu do wolności, która nie powinna być przywilejem. Michelle Cohen Corasanti powraca w wielkim stylu z nową książką, która dotyka ludzkich pragnień i nadziei.

Nastał trudny czas dla Palestyny. Niechęć Żydów i Palestyńczyków prowadzi społeczeństwo na skraj załamania, gdzie liczne wojny codziennie zabierają ze sobą niezliczone ilości ofiar. To właśnie ten niespokojny okres stał się tłem dla wydarzeń, podobnie jak sama tytułowa oblubienica morza, czyli Jafa - portowe miasto w dzisiejszym Izraelu, w dystrykcie Tel Awiw.

Początkowo piękna miejscowość maluje się przed bohaterami jako poczucie bezpieczeństwa i schronienia. Tłumy ciągną tutaj z nadzieją na spokój i możliwość odbudowy tego, co utracone. Jednak czy w obliczu konfliktu palestyńsko-izraelskiego jest miejsce na tej ziemi, gdzie nikt nie ucierpi? Czy Sara przegnana z Rosji przez swoje pochodzenie znajdzie równowagę i miłość w ramionach Yousefa, lekarza który szybko zdobył jej serce? Czy los pozwoli im na to, by byli szczęśliwi? A może przerzuci swoją uwagę na Ameer'a, mężczyznę mieszkającego w obozie uchodźców? Przecież uciekł do USA, więc dlaczego ścigają go demony przeszłości? A co z Rebeką, osiemnastoletnią Żydówką, która otwarcie sprzeciwiła się swojemu narzeczonemu? Czy i ona ujdzie cało z tragedii jaka nad nią wisi?

Mnóstwo pytań odnajdziecie w tej powieści, podobnie jak czwórka bohaterów narażona na prawdziwą wojenną rzeczywistość. Lęk o to co czeka ich za rogiem, niepewność jutra i świadomość tragicznego przeznaczenia potęgują w ich historii emocje, niestety nie zawsze pozytywne, z którymi czytelnik sam musi sobie radzić. Są one jednak niezwykle piękne, choć trudne jednocześnie. Szczególnie gdy patrzy się na całą czwórkę z góry - na ich indywidualny zestaw cech, różny bagaż doświadczeń, na ich przekonania i działania - ludzi takich jak my, powstałych z krwi i kości, którzy dążą jedynie do swojego prywatnego, szczęśliwego zakończenia. 

Czwórka bohaterów prowadzi na przemian narrację chwytającą za serce, przejmującą i bardzo prawdziwą, gdzie każdy z nich opowiada własną historię. Podpartą konfliktem na Bliskim Wschodzie, który zabiera codziennie żniwo w postaci mnóstwa ofiar. Dwie ojczyzny zmuszają bohaterów do wędrówki ku ziemi mającej być ich tradycją, ojczyzną, miejscem będącym domem. Każdy z nich liczy na pokój, który wydaje się wyłącznie mrzonką. 

Nagle konflikt o którym wciąż słyszymy nabiera realnego wymiaru. Pokazuje się w ludziach podobnych do nas. W ich marzeniach, nadziejach, oczekiwaniach. Autorka w dosadny sposób przedstawiła codzienność na ziemiach objętych wojną, nie boi się otwarcie mówić o traumatycznych wydarzeniach, pobiciach i buntach, które wybuchają na każdym kroku. "Oblubienica morza" to książka niestety bardzo trudna poprzez swój ukryty wydźwięk, ale za to napisana z klasą i zatopiona w morzu emocji. To nie romans, nie przygoda, ale prawdziwe życie, które przejmuje do głębi. To także powieść, która powinien przeczytać każdy z nas.

https://dadada.pl/oblubienica-morza-corasanti-michelle-cohen-kanj-jamal,p524055

"Z nicości" Martyna Senator

"Z nicości" Martyna Senator, Wyd. Czwarta Strona, Str. 368

"Biorę głęboki wdech, ścieram z policzków kilka zbłąkanych łez i idę nastawić pranie."

Miłość, która wymaga zasad. Prawda, którą czasami należy nagiąć. Uczucie, które zaskakuje szczerością. Oto znaki rozpoznawcze serii Martyny Senator, która po raz trzeci czaruje nas wyjątkową historię dwójki zagubionych osób.

Najpierw Sara i Michał. Następnie Kasia i Szymon. Teraz na pierwszym planie pojawili się nowi, równie intrygujący bohaterowie - Eliza i Kuba. To ich historia zabierze nas w podróż przez trudy życia, niepowodzenia i konsekwencje wyborów, by w tym wszystkim być może odnaleźć miłość swojego życia, szczęście i poczucie bezpieczeństwa dzięki drugiej osobie u boku.

Chociaż Kuba pojawił się w dwóch pierwszych częściach, niewiele wyjawił o sobie. Zdolny tatuażysta, przyjaciel Michała i ktoś, kto zdecydowanie woli trzymać się w cieniu. Okazało się jednak, że to bohater chociaż tajemniczy - przy tym również bardzo intrygujący. Szybko złapiał też nić porozumienia z Elizą, bohaterką która pierwszy raz zagościła w serii autorki, dzięki czemu możemy dopiero odkrywać jej charakter. 

Poznali się przypadkiem, gdy ona próbowała odbudować swoje życie. Wkroczyła do jego świata bez pytania, wywracając wszystko do góry nogami. Kuba zaakceptował aktualny stan rzeczy, powoli zakochując się w tajemniczej dziewczynie. Nie spodziewał się jednak, że Eliza skrywa w sobie mrok podobny do tego, który i on od zawsze ma w sercu. Dramatyczna przeszłość i wciąż powracające demony wystawią tą dwójkę na pastwę bezwzględnego losu, zmuszą do przeinterpretowania wartości przyjaźni, miłości i zaufania, by w finale oprzeć się na popełnianych błędach i zrozumieć własne czyny.

Łatwo jest zrozumieć czyny bohaterów, ich zmartwienia i pragnienia. Pierwszoosobowa narracja ze strony Kuby i Elizy, charakterystyczna dla całej serii autorki, pokazuje problemy z bliskiej bohaterom perspektywy i ujawnia głęboko skrywane emocje. A jest ich wiele, jak w każdej powieści New Adult - traumatyczna przeszłość puka do drzwi niemal na każdym kroku. Pragnienia stworzenia czegoś swojego i zrozumienia rodzinnych relacji oparta jest na czystej wiarygodności działań bohaterów i ich wiarygodnej kreacji.

Nie będę ukrywać, że jest w całej fabule trochę słodyczy i wielkiej naiwności prowadzącej do zbyt prostego rozwiązania, ale to nie wadzi by w pełni cieszyć się losami głównych bohaterów. Bez wątpienia "W nicości" idealnie łączy się z dwoma pozostałymi tomami serii, gdzie tłem dla akcji nowych postaci są także dalsze wydarzenia wcześniej ju poznanych bohaterów. Dużo problemów, łez i emocji, ciekawa akcja i sympatyczni bohaterowie - wszystko to prowadzi nas przez historię, która czyta się sama, a w której - nie można temu zaprzeczyć - jest wiele wartościowych motywów nawiązujących do miłości, przyjaźni, poczucia bezpieczeństwa i odbudowy straconego zaufania.

niedziela, 22 lipca 2018

"Niebo na własność" Luke Allnutt

"Niebo na własność" Luke Allnutt, Tyt. oryg. We Own the Sky, Wyd. Otwarte, Str. 400

"Czasami doświadczamy miłości w najbardziej nieoczekiwanych chwilach. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak łatwo mogą kogoś rozczulić."

Kiedy czekasz na cud, nie spodziewasz się, że zostanie on brutalnie odebrany w najgorszym momencie. Gdy Anna i Rob doczekali się dziecka, nie mieli świadomości, że ich szczęście może trwać zdecydowanie zbyt krótko. Nikt nie podejrzewał, że los tak okrutnie z nich zadrwi. Nikt nie podejrzewał, że skrzywdzi niewinne dziecko.

Nie jest łatwo czytać o ludzkim cierpieniu. Szczególnie, gdy dotyka ono całej rodziny w tym najmniejszego, zaledwie trzyletniego członka. Jednak i takie powieści są ważne - by kształtować nasz charakter, by zbliżać do prawdziwych kłopotów, by głośno mówić o zdarzeniach, które są tak bardzo wiarygodne, że możliwe w prawdziwym świecie. 

Luke Allnutt napisał wielką książkę. Pełną smutku, bólu, zranionych nadziei. W pewnym sensie pocieszającą, ale i niezwykle okrutną. Opowiadającą o zwykłej, przyziemnej rodzinie, dwójce ludzi zakochanych w sobie na całego, którzy pobrali się, stworzyli dom i sprowadzili na świat malutkiego chłopca. Następnie wszystko co zbudowali zostało im brutalnie odebrane wraz z dziwnym zachowaniem Jack'a, synka u którego lekarze zdiagnozowali guz mózgu. Jak odnaleźć się w tak niecodziennej sytuacji? Skąd brać pokłady siły na to, by dalej walczyć? I czy walka w tym przypadku nie jest z góry spisana na porażkę?

Mnóstwo pytań odnajdziecie w tej powieści, jednak niewiele odpowiedzi. Chociaż autor doskonale przedstawił emocje kryjące się w głowach głównych bohaterów, to jedynie na tej podstawie możemy sądzić co czuli Anna i Rob. Taka tragedia zawsze najtrudniejsza jest dla samych pokrzywdzonych, którzy bezradnie patrzą jak gaśnie ich ukochane dziecko i jedynie załamują ręce we własnej fali bólu i niewysłowionego cierpienia. Właśnie dlatego ta powieść jest taka dobra - każdy odnajdzie w niej coś innego, odczuje ją inaczej i zrozumie na swój sposób. To wszystko za sprawą głębi, która kryje się w historii całej rodziny, opowiadającej nie tylko o problemie choroby małego Jack'a, ale i relacji między jego rodzicami, którą widzimy od samego początku - szczęśliwych kroków w początkach związku po problematyczny brak zrozumienia i oddalenie się z momentem rodzicielskiej bezradności.

I choć wszystko składa się na piekielnie emocjonalną powieść, pisaną od końca, z wyjaśniającym wszystko początkiem i retrospekcją pojawiającą się w połowie, nie jest to książka bez wad. Początkowo nie zapowiada lawiny jaka spadnie na czytelnika wraz z dalszą wersją witając powolnym wstępem a dopiero w dalszym rozwoju wypadków potwierdzającą fenomen historii. To jednak niedociągnięcie na które można przymknąć oko znając już całą historię - bo niezależnie od tempa akcji, ta książka wzbudza wielkie wzruszenie i kruszy nasze serce, pozostając z nami na długo po przeczytaniu ostatniej strony.

"Niebo na własność" to książka do bólu prawdziwa. Przejmująca, chwytająca za serce i tak wiarygodna, że niemal ciężka w odbiorze. Perfekcyjnie oddaje głębie rodzicielskiego uczucia, które czasem naiwne, w swojej wierze zawsze jest niezachwiane. Tragiczna, bo opowiadająca o największym dramacie człowieka. Piękna, bo przepełniona masą emocji. Jak zakończy się dramat rodziny? Jak skończy się los małego chłopca? Sięgając po powieść Luke'a Allnutt'a przygotujcie na wszystkie możliwości.

"Adam" Agata Czykierda-Grabowska

"Adam" Agata Czykierda-Grabowska, Wyd. OMGBooks, Str. 440

"Skoro nie mogę być wolna - pomyślała - to wolę być martwa."

A gdyby tak stanąć w obliczu kompletnego braku poczucia bezpieczeństwa? Gdyby stracić grunt pod nogami i nie mieć absolutnie nikogo, kto podałby nam pomocną dłoń? Czy wówczas mielibyśmy jeszcze siłę walczyć o swoje szczęście? Czy mimo przeciwność losu otworzylibyśmy swoje serce na miłość?

Nie jest łatwo postawić się na miejscu głównego (tytułowego) bohatera najnowszej powieści Agaty Czykierdy-Grabowskiej. Jednak łatwo jest zrozumieć jego marzenia, proste pragnienia, które nie powinny mieć miejsca. Czyż nie jest tak, że szczęście i miłość powinny być nam ofiarowane z góry? Adam jednak nie otrzymał od losu tego, co powinno być oczywiste. Wychowywany w domu dziecka, pozbawiony rodzicielskiej opieki był zdany wyłącznie na siebie. Miał także świadomość, że tuż po skończeniu pełnoletności wkroczy w świat pełen bólu i problemów, który pochłonie go bez reszty. Nie bał się tego co go czeka, bo stracił nadzieję. Przynajmniej do czasu, kiedy spotkał na swojej drodze dziewczynę o wielkim sercu.

Adam trafiając do tymczasowego domu opieki nie zastanawiał się co go czeka. Pogodzony z losem, przekonany, że nie czeka go nic dobrego, wciąż powracający do trudnego dzieciństwa i tragicznej śmierci matki nie zauważa dziewczyny, która żyje z nim pod jednym dachem. Ona również postanawia trzymać się na dystans od nowego przybysza, jedynie z oddali przyglądając się chłopakowi. Jednak coś ich do siebie przyciąga, pcha w ramiona szczęścia, które wydają się jedynie mrzonką na tle wszystkich tragicznych wydarzeń. On porzucony i zapomniany, ona jakby tkwiąca w grze pozorów, gdzie szczęśliwa rodzina staje się dla niej istną katorgą. Jak żyć zatem w miejscu, gdzie nikomu nie jest dane poczuć chwili prawdziwej radości?

Dużo jest w tej powieści emocji, o których nie można zapomnieć. Mnóstwo uczuć od których nie sposób się oderwać. Adam przyciąga do siebie szczerością, poznania dziewczyna kusi tajemnicą. I choć chciałabym napisać, że to powieść przejmująca i otwierająca serce na życie tytułowego bohatera, obawiam się, że będzie to niewystarczająca prawda. Bo tak naprawdę to książka jedyna w swoim rodzaju, bardzo szczera w przesłaniu i niezwykle trafna w odbiorze.

Autorka postawiła na uczucia, nie bawiąc się w niepotrzebne szczegóły. Nie wiemy jakie imię nosi nowo poznana dziewczyna, nie mamy pojęcia w jakim mieście rozgrywa się akcja. Okazuje się, że to wcale nie jest potrzebne, by w pełni czuć fabułę a nawet - co zaskakujące - tak łatwiej jest zżyć się z bohaterami i rozumieć ich troski oraz lęki. Jakby byli nami, tylko w książkowej wersji.  Wszystko to połączone charakterystycznym dla autorki, niezwykle sympatycznym i swobodnym stylem prowadzi nas przez akcję pełną determinacji, szukania własnego szczęścia i ludzkich słabostek, powieść pełną wzruszeń i chwil prawdziwego szczęścia.

Podczas lektury "Adama" wszystko jest możliwe. Wisząca w powietrzu tajemnica, mnóstwo niedomówień i czysta prawda płynąca z głębi serca sprawiają, że historia czyta się sama. To nie jest typowa lektura z nurtu New Adult, w której doszukacie się powielonych schematów. Nie w przypadku tak złożonych sylwetek głównych bohaterów i płynących z niej ponadczasowych wartości. Tylko samemu czytając "Adama" zrozumiecie głębie tej książki.

"Lato utkane z marzeń" Gabriela Gargaś

"Lato utkane z marzeń" Gabriela Gargaś, Wyd. Czwarta Strona, Str. 368

"Podaruj sobie spokojne sny, kubek dobrej kawy o poranku, kilka chwil szczęścia. Rozgrzesz się z drobnych słabości. Zapomnij o tym, co boli. Nie szukaj dawnych uniesień, słów, które dzisiaj nie mają znaczenia. Daj się porwać ulubionym dźwiękom muzyki. Niech łzy zmyją cierpienie. Podaruj sobie chwilę z ludźmi, których kochasz. I książkę. Książkę też sobie podaruj. Przeczytaj historię, która sprawi, że zadrży Ci serce."

Urokliwa miejscowość, cisza, spokój i tęskniące serce - za miłością, za ukochanym, za szczęściem w ramionach mężczyzny. Tylko czy i on czuje to samo? Czy jego serce bije w podobnym rytmie? A może nigdy nie był przeznaczony kobiecie, która tak bardzo go kocha?

Gdyby ktoś zapytał mnie o autorkę piszącą powieści prosto z serca, bez wątpienia podałabym nazwisko Gabrieli Gargaś. Jeszcze nie zdarzyło się tak, by któraś z jej książek okazała się dla mnie wielkim rozczarowaniem. Zawsze, niezależnie od historii, otrzymywałam masę emocji, fantastyczne kreacje bohaterów i opowieść niesłychanie realną. Tym razem autorka przeszła samą siebie i napisała powieść idealnie oddającą tęsknotę oraz potrzebę akceptacji.

Klimat małego miasteczka, niewielki pensjonat ulokowany gdzieś w Bieszczadach to tło dla powieści, w której czas płynie wolniej. Tutaj leniwe godziny nie uprzykrzają życia bohaterom, pozwalając by to oni decydowali co i kiedy robić. Tu także rodzą się troski i zmartwienia, wspólnie rozwiązywanie w gronie przyjaciół i nowo poznanych, bardzo życzliwych przybyłych. Wszystko po to, by nikt nie czuł się pokrzywdzony, bo każdy człowiek zasługuje na to, by go wysłać. Obserwując życie bohaterów w tym urokliwym miejscu szybko zdobywa się poczucie, że każdy przybyły może być pewny, że los napisze dla niego indywidualną historię.

Autorka pięknie opisała życie prostych ludzi. Takich jak my sami, z którymi bardzo szybko możemy się utożsamić. Ich uczucia idealnie oddawały wszystko to, co kryło się w moim sercu i choć skupiłam się przede wszystkim na losie Michaliny, nie zapomniałam by kibicować pobocznym postaciom. Tutaj jedynak powinniśmy zatrzymać się na chwilę, ponieważ postać głównej bohaterki pozwala bliżej przyjrzeć się ludzkiej psychice. Zakochana w mężczyźnie, który nie odwiedza ją zbyt często, nie dostrzega zbliżających się problemów. Wodzona za nos miłosnymi emocjami zapomina realnie spojrzeć na świat i dostrzec piękno, które ją otacza. Szczególnie ważne jest to z momentem pojawiania się Przemka, który zaczyna walczyć o serce kobiety. Tylko czy ta walka nie jest z góry stracona, jeśli Michalina koga tego, kto rozkochał ją w sobie pewnego zimowego wieczoru?

Co dzieje się w Różanym Pensjonacie po przybycie Przemka musicie dowiedzieć się już sami. Możecie być jednak pewni, że autorka zaserwowała nam ludzką przygodę z równie wiarygodnymi uczuciami, które przepełniają nas od pierwszej strony i zostają na długo po skończonej lekturze. Tym oto sposobem otrzymujemy historie napisaną lekkim stylem, dotykającą ważnych tematów poszukiwania siebie z nutą egoistycznych pobudek i z letnim klimatem, który obecnie idealnie komponuje się z pogodą za oknem.

"Lato utkane z marzeń" to książka bardzo malownicza. Zabiera nas w podróż ku niepewnej przyszłości, która zmieni się wraz z pierwszym krokiem postawionym w drzwiach Różanego Pensjonatu. To miejsce zmieni nie tylko bohaterów, ale i czytelnika, który poruszony losem postaci sam postanowi inaczej spojrzeć na swoje życie. Gabriela Gargaś po raz kolejny pokazała, że wie jak pisać, by trafić do swoich czytelników i zapaść w ich pamięci na długi czas.

sobota, 21 lipca 2018

"Perła" Carolina De Robertis

"Perła" Carolina De Robertis, Tyt. oryg. Perla, Wyd. Albatros, Str. 336

"Czy ty też jesteś morderczynią?"

Wszystko co budowane od lat znika niczym bańka mydlana po odkryciu prawdy. Rodzina - choć nie idealna - nagle staje się obca i jeszcze bardziej odległa. I tylko jedna osoba jest w stanie odnaleźć prawdę. Tylko czy tytułowa Perła odważy się sięgnąć w głąb rodzinnych tajemnic?

Carolina De Robertis napisała powieść pełną pięknych słów, w której historia żyje własnym, realnym życiem. Nie jest radosna, czasami nawet potęguje łzy wzruszenia, ale prawda, która z niej płynie sprawia, że zmienia się w jedną z ciekawszych współczesnych powieści, także z nutą magicznego realizmu. 

Choć historia nie obfituje w zaskakujące zwroty akcji, nie przyspiesza bicia serca nagłą zmianą scenerii to trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. To wszystko za sprawą ludzkiej, prawdziwej historii oraz bohaterów tak prawdziwych, jak prawdziwe okazały się ich wady i słabostki. Oziębła matka tytułowej bohaterki przyprawiała o chęć pogardy, odwrócenia wzroku gdy jej postać wchodziła w scenerię pierwszego planu. Purytański ojciec, oficer marynarki wojennej, podpora dla swojej jedynej córki nagle okazał się kimś zupełnie innym, kimś kto w przeszłości stanął po niewłaściwej stronie. Mimo to wciąż był miłością Perły, dziewczyny która bała się stanąć w obliczu prawdy. Jednak pojawił się ktoś, kto zmusił ją do konfrontacji z niewygodną prawdą. I od tego momentu rozpoczęła się jej największa przygoda.

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie o czym jest ta powieść. Zarysem historii z tłem zdrady? Rodzinną walką między brakiem uczuć i wszechobecnymi zasadami? Poszukiwaniem sensu swojego życia? Odnajdywaniem siebie w lawinie kłamstw i niedopowiedzeń? Wszystko to zamknięte zostało w jednej, bardzo niepozornej powieści, która porusza najczulsze struny ludzkiej natury i zmusza czytelnika do intensywnego myślenia - ponieważ życie Perły, chociaż tak odległe, wydaje się namacalną historią każdego człowieka, który stając w obliczu niewodnej prawdy, krok za krokiem próbuje zrozumieć motywy i działania, rozmówić się z trudną przeszłością i przy tym nie zagubić samego siebie.

Pięknym słowem, choć pozostającym wciąż na granicy lekkości stylu i swobody formy autorka prowadzi nas przez rodzinną tragedię w sposób, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Na przykładzie dziewczyny przez całe życie odciąganej od zatajanych kłamstw, po nitce do kłębka odwiedzamy wszystkie etapu uczuć: smutek, żal, przygnębienie a nawet złość, by z czasem odnaleźć spokój i ukojenie. Ale do tego potrzebna będzie niezbędna determinacja i wielkie pokłady otwartości na ludzi, którzy mieli odwagę popełniać błędy.

Argentyna pełna swojego klimatu i kultury, kobiety walczące o synów i mężów, historia o mężczyznach, którzy musieli się dostosować. O kobietach, których głos cichł w krzyku tłumu. Młoda Perła narażona na tajemnice swojego rodzinnego domu stanie w obliczu nieprzyjemnej prawdy. Jednak to niezbędne, by ta powieść była taka, jaka jest teraz - wyjątkowa, choć czasami trudna w odbiorze i niełatwa w temacie. Magiczny realizm obiecywany na początku idealnie komponuje się z rozgrywanymi wydarzeniami i wiem, że bez tego powieść nie byłaby kompletna. Kim jest nieproszony gość w domu dziewczyny? I jakie znaczenie znajdzie w życiu Perły? Dlaczego przez lata nikt nie mówił głośno o tym co wydarzyło się w przeszłości? "Perła" to podróż w głąb człowieka, emocjonująca przygoda w morzu błędnych decyzji i niepowodzeń. Historia niczym z życia wzięta, trafiająca do serca każdego czytelnika.

"Przyrodni brat" Penelope Ward

"Przyrodni brat" Penelope Ward, Tyt. oryg. Stepbrother Dearest, Wyd. Editio, Str. 272

"To zabawne, jak można spędzić całe życie, zastanawiając się czy nie ma Boga, aż nagle w czasie kryzysu prosisz go o pomoc, jakbyś nigdy nie wątpił w jego istnienie."

Nie oszukujmy się. Połowa z czytelników jest książkową sroką. O ile nie większość. Ja również należę do tych, co uparcie twierdzą, że okładka nie ma znaczenia a i tak podążają tropem tych najpiękniejszych. "Przyrodni brat" jest doskonałym przykładem burzenia przekonań. Niekoniecznie ciekawa okładka skrywa naprawdę intrygujące wnętrze. 

Penelope Ward pisze prosto i konkretnie, chociaż w dialogach i opisach widać wprawną rękę romantyczki. Oto chodzi w podobnych lekturach - by nie zanudzać niepotrzebnie wydłużoną akcją, ale zauroczyć ładnymi wyznaniami między bohaterami czy emocjami, których w przypadku tej książki na pewno nie brakuje. 

Słodko-gorzka powieść o zakazanej miłości rozpoczyna się spotkaniem dziewczyny i przyrodniego brata. Greta cieszy się na wspólne życie z Eleckiem, choć nie ma świadomości tragicznych wydarzeń, które wiszą nad nią niczym burzowa chmura. On zadziorny, buntowniczy, szukający problemów szybko uderza w czułe struny dziewczyny i chociaż ona sama tego nie chce - czuje że rodzi się w niej nowe, zaskakujące uczucie. Tylko jak wyjaśnić tą sytuację z chłopakiem, który wciąż robi jej na złość? Jak odnaleźć się w nowym życiu i rozpoznać w emocjach, które nigdy nie powinny się pojawić?

Temat trudny i niełatwy do zrozumienia. W końcu miłość do rodzeństwa, nawet przyrodniego, nie jest czymś, co akceptuje społeczeństwo. Ludzie zawsze szukają sensacji i węszą plotkę w promieniu wielu kilometrów. Na szczęście autorka podołał wyznaczonemu sobie zadaniu i w wiarygodny, dojrzały sposób poprowadziła swoich bohaterów przez niecodzienną sytuację. Pokazała ich problem z każdej możliwej strony, w tym masę sprzecznych emocji i dynamiczny rozwój Grety i Elecka, który pojawił się na przestrzeni lat. To duży plus dla tej powieści - Ward nie zamyka akcji na przestrzeni kilku miesięcy a rzuca swoich bohaterów w wir życiowych doświadczeń, pokazuje jak trudno radzić sobie z osobistym problemem, jak ciężko jest z poczuciem braku akceptacji i bezpieczeństwa. 

Właśnie to przemawia na korzyść tej książki: świadomość płynących dni, konsekwencja czynów i brak spełnienia oczekiwań widoczna w sercach bohaterów. I choć mamy tutaj bez żadnych wątpliwości bardzo schematyczny motyw: on zły do szpiku kości, rzucający sarkazm prosto w twarz, ona wycofana, cicha i czująca mocniej - to mimo wszystko całość czyta się naprawdę dobrze, historia wciąga a bohaterowie nie irytują swoim zachowaniem: wręcz przeciwnie, przez ich dojrzałość w późniejszym etapie fabuły wydają się naprawdę konkretni w swoich decyzjach.

Tak to już bywa, że niepozorne książki są największym zaskoczeniem. Nie oczekiwałam, że "Przyrodni brat" będzie historią aż tak dobrą a jednak spędziłam przy niej naprawdę miłe chwile. I choć dużo w niej słodyczy, jest też sporo miejsca dla gorzki posmak niespełnionych nadziei. Miłość w obliczu prawdziwych przeciwności losu, dojrzali bohaterowie popełniający ludzkie błędy i uczucia, których napływ zaskakuje to mieszanka wybuchowa, która idealnie sprawdzi się jako lektura na późne, leniwe popołudnie.