poniedziałek, 30 marca 2015

"Znachor" Tadeusz Dołęga-Mostowicz

Autor: Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Tytuł: Znachor
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 335

Do tej pory "Znachor" znany był mi jedynie pod postacią ekranizacji, którą lubię i cenię. Jednak u mnie filmy mają się różnie - przeważnie więcej z nich nie pamiętam, aniżeli pamiętam. Dlatego kiedy pojawiła się pierwsza zapowiedź wznowionego wydania pomyślałam, że to szansa dla mnie na odświeżenie pamięci.

Profesor Wilczur zdobył międzynarodowe uznanie jako doskonały chirurg. Jednak sława to nie wszystko co liczy się w jego życiu. Po odejściu ukochanej żony, wędrując pustymi ulicami ulega wypadkowi i traci pamięć. Zapominając o swoim dawnym życiu podejmuje się wędrownego trybu życia i odwiedzając niewielkie wioski  stara się zarobić, by przeżyć. Kiedy trafia pod dach wiejskiego gospodarza i zaczyna leczyć ludzi wieść szybko się rozchodzi i jako Antoni Kosiba przeprowadza skomplikowaną operację ratującą życie. Nie wszyscy są mu jednak przychylni.

"-Dobranoc jedyny, dobranoc [...]
-Dobranoc moje szczęście."

Profesor Wilczur jak się okazało, ma wiele twarzy - dosłownie i w przenośni. Jako ceniony chirurg wykazał się precyzją i dokładnością ratując niejedno życie. Zdobył również szacunek swoich współpracowników. Jednak kiedy wciela się w postać Antoniego i zaczyna wieść zupełnie inne życie, pozbawione sławy także odnajduje się w roli. Właściwie wypada znacznie lepiej w naturalnym środowisku, aniżeli w sterylnym szpitalu. Niewątpliwie jednak obie jego postawy łączy wielkie zamiłowanie i pasja do tego czym się zajmuje - a to zasługuje na wielkie uznanie. Co najważniejsze, jest bohaterem życiowym, typowym, podobnym do wielu a jednak wyróżniającymi się - po prostu postacią, której losy wciągały mnie na każdym kroku. Szczególnie miłość, która jest tutaj wszechobecna i chociaż trochę zagubiona, bardzo silna.

Antoni Kosiba ratując życie chłopca, czy przeprowadzając mniejsze zabiegi pozwalające mieszkańcom wioski na normalne, zdrowe życie nie spodziewa się, że ludzka podłość nie ma granic. To zdecydowanie temat ponadczasowy - tego jak wielka może być zazdrość i jaka siła w niej drzemie nie trzeba nikomu tłumaczyć. Autor bardzo sprytnie zakreślił motyw społeczny, w którym osoba całkowicie zwykła i wyróżniająca się jedynie naturalnym darem z domieszką empatii musi stawić czoła zawiści i podłości. Miejscowy lekarz, zazdrosny o sukces Antoniego i pozbawiony pacjentów - a co za tym idzie, także dumy - podejmuje się nieczystej walki, która niekoniecznie zakończy się tak jak planował. To bez wątpienia motyw, który najbardziej przyciągnął moją uwagę, ale w całej książce jest ich znacznie więcej. Autor wykazał się niezwykłą umiejętnością tworzenia zawiłych, wciągających i świeżych tematów, które łączą się w naturalny sposób i razem tworzą spójną całość.

"Słuchaj, Antoni, a przysięgniesz mi, że chłopak nie umrze?
-Przysięgnę."

Są książki, które swoją ponadczasową formą na zawsze zostaną w pamięci wielu czytelników. "Znachor" jest tego doskonałym przykładem - mimo tego, że ekranizację oglądałam niezliczoną ilość razy to książka dostarczyła mi najcenniejszą lekcję, która mówi: żadnego człowieka nie da się zaszufladkować. Czasami warto zatrzymać się wśród nowości i cofnąć na chwilę do historii, która ma swój początek dawno temu.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MG.

sobota, 28 marca 2015

"Kochani dlaczego się poddaliście?" Ava Dellaira

Autor: Ava Dellaira
Tytuł: Kochani dlaczego się poddaliście?
Tytuł oryginału: Love Letters to the Dead
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 300

Książek na temat straty, samotności, bólu i rozpaczy jest mnóstwo, a lawina ich powstawania nie ma końca. W tym wszystkim znaleźć można książki o wszelakiej tematyce dotykające konkretnego problemu - w lepszej, lub gorszej formie. Debiutancką powieść Dellairy bez zastanowienia zaszufladkowałam właśnie do wyżej wymienionego grona, z góry zakładając, że nie pojawi się już taka książka, która mogłaby mnie pozytywnie zaskoczyć.

"Każde słowo ciążyło jak kamień spadający na dno jeziora."

Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy poznałam Laurel - główną, szesnastoletnią bohaterkę książki. Historia rozpoczęła się banalnie: na lekcji angielskiego nauczycielka poleciła napisać list do zmarłej, znanej osoby. Laurel rozpoczęła swoja przygodę z zadaniem od napisania listu do Kurta Cobaina, jednak nie oddała zadania. Rozpoczęła za to swoistą przygodę opisując swoje życie, ból i problemy ukochanym, nieżyjącym idolom.

Laurel ma za sobą trudny czas - straciła siostrę, a okoliczności wypadku zachowała dla siebie, nie chcąc nikomu wyjawić prawdy. Rodzice dziewczyny już dawno się rozstali, a po stracie May zamknęli we własnym świecie smutku, w rezultacie czego matka Laurel przeniosła się na kalifornijskie ranczo a życie dziewczyny rozciągnęło się pomiędzy domem ojca, a domem ciotki. Nikt nie zauważa pogrążonej w największym smutku nastolatki, powoli wycofującej się ze świata, która zdecydowanie woli obserwować, niż rozmawiać. Dellaira całkiem zmyślnie wykreowała Laurel na dziewczynę, która mimo strachu próbuje na nowo odnaleźć się w świecie, chociaż jej sposób rozumowania jest bardzo naiwny i prosty - co jednak ma swoją przyczynę w przeszłości. W porównaniu z postaciami drugoplanowymi, stanowiącymi doskonałe, nostalgiczne tło w postaci szalonej ciotki, pustego emocjonalnie ojca i wycofanej matki wszystkie obecne emocje nie dające Laurel spokoju widoczne są jak na dłoni.

"Nie chciałeś być idolem. Chciałeś tylko być sobą. I żebyśmy słyszeli muzykę."

Dellaira nie dokonała przewrotu w fabule - powieść epistolarna dla młodzieży pojawiła się już wielokrotnie. W całej tej typowości, znalazło się jednak miejsce dla powiewu świeżości, ponieważ Laurel swoje listy kieruje do znanych, aczkolwiek nieżyjących już artystów takich jak Kurt Cobain, Amy Winehouse, Jim Morris, Janis Joplin. Doszukuje się w ich życiu i śmierci pewnego powiązania, które finalnie zdobędzie mocny wydźwięk. Dziewczyna opowiada w listach o przeszłości i przyszłości, stopniowo się otwierając i ujawniając skrywane tajemnice, jednocześnie wprowadzając wiele wątków. Pojawiła się nowa przyjaźń, która chociaż nawiązana niezwykle szybko pozwoliła Laurel trochę odpocząć od nostalgii i smutku, dając przy tym posmak szalonego życia. W historii zagościł również lekki, ale wcale nie ckliwy i wymuszony wątek typowego zauroczenia. Chociaż największe uznanie wzbudził u mnie motyw rodzinny, ten przeszły z May w roli głównej. Siostrzane powiązanie między nią a Laurel okazało się nie tylko mocne, ale i toksyczne, przez co wpłynęło na młodszą z nich w sposób zupełnie inny niż można by przypuszczać. Laurel kochała swoją siostrę i wzorowanie się na jej czynach miało okazać się idealnym posunięciem - idealnym z założenia, w konsekwencji okazał się zupełnym przeciwieństwem. 

Na początku podeszłam do książki bardzo sceptycznie. Lekki, niezobowiązujący styl autorki wywołał u mnie pobłażliwy uśmiech i nastawiłam się na typową opowieść dla młodzieży z wymuszonym morałem. Jednak im dalej czytałam, tym więcej wyłapywałam cudownych cytatów i wartościowej treści wplecionej w lekki styl, który przestał wydawać mi się taki prosty i nic nie znaczący.

"Pewne rzeczy okazały się zbyt smutne, by je wyjaśnić na przykładzie straty piłek."

"Kochani dlaczego się poddaliście?" to książka na zranioną duszę. Jest w niej coś takiego, co zmusza na chwilę refleksji. Co prawda nie jest to książka z najwyższej półki, ale z wystarczająco wysokiej, by czytać ją z dużym zaangażowaniem i poznać historię pełną bólu, straty, autodestrukcji i problemów dorastania. Jej prostota ma głębsze dno, niż się spodziewałam - w efekcie pojawiło się dosadne rozwiązanie historii. Dajcie jej szansę, naprawdę warto.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Amber.

piątek, 27 marca 2015

Wyniki konkursu - wygraj wymarzoną książkę!

Kochani! Nadszedł czas na rozwiązanie konkursu, który cieszył się nie małym zainteresowaniem. Mi z kolei jest ogromnie miło, że znaleźliście czas na moją zabawę i z taką ochotą w niej uczestniczyliście. Dziękuję!

To jak, gotowi na wyniki?

"Aprilek" Agnieszka Tyszka

Autor: Agnieszka Tyszka
Tytuł: Aprilek
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 155

Seria książek "Koniki z Szumińskich Łąk" ma w sobie urok, który ciągnie do poszczególnych tomów każdego - niezależnie czy to czytelnik z większym, czy mniejszym doświadczeniem. Co skłoniło mnie do lektury książek dla młodszych czytelników? Może końska tematyka, której nigdy nie mogę się oprzeć a może przyciągające oko ilustracje?

Historia Aprilka rozpoczyna się wraz z nadejściem września - rusza właśnie szkółka jeździecka. Aprilek to koń fryzyjski, który od zawsze marzył o pracy z dziećmi. Gdy pewnego dnia okazuje się, że ma niezwykłe umiejętności, jego marzenie nagle zaczyna nabierać na znaczeniu. Niedługo hubertus i gonitwa za lisem, co się może wydarzyć?

Narratorką historii jest Klara, której życie nierozerwalnie związało się ze stajnią w Szuminie. Dziewczyna zaprasza czytelnika do swojego świata i przedstawia mu stajnię oraz jej mieszkańców. Zawsze drażniło mnie podejście autorów książek dla dzieci, którzy uparcie twierdzą, że im prostszy język - tym lepiej. Autorka na podstawie swoich szumińskich historii udowodniła, że wcale tak nie jest. Narracja Klary jest prosta i lekka, ale zarazem mądra, rzeczowa i konkretna - pojawia się kilka wyrazów, które mogą wzbogacić zasób słów młodszego czytelnika. W dodatku historia Aprilka okazała się na tyle ciekawa i intrygująca, że mnie również wciągnęła - weterana literatury wszelakiej. 

Wielkim plusem książki są ilustracje, które udowadniają, że chociaż proste, wcale nie muszą być groteskowe. W dobie koników pony i różu panującego we wszelakich barwach ilustracje naturalnych koni gdzieś zaginęły. Tutaj mimo czarno - białych wzorów kryją się subtelnie przekazane emocje związane z tematyką opowieści.

"Aprilek" to najnowszy tom serii "Koniki z Szumińskich Łąk" - idealnej dla każdego. Pani Agnieszka fantastycznie zaaranżowała świat dla wszystkich: czytać mogą sami najmłodsi lub wraz z rodzicami i nikt nie będzie się nudził. Miło jest czasami zajrzeć do książek dla młodszego pokolenia i przekonać się, że trzymają poziom książek dla dojrzałych czytelników.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Egmont.

czwartek, 26 marca 2015

"Dżunia" Agnieszka Tyszka

Autor: Agnieszka Tyszka
Tytuł: Dżunia
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 163

"Dżunia" to kolejny tom z serii "Koniki z Szumińskich Łąk" - doskonałej serii dla młodszych czytelników.

Do Szumińskich Łąk zawitało lato zwiastujące nadchodzący "obóz w siodle". Stajnia stanęła otworem dla uczestniczek obozu - dziewczynek z różnymi charakterami. Przed Pauliną, opiekunką obozu nie lada wyzwanie. Musi zająć się wszystkimi dziewczynkami, nawet tymi, które nie są aniołkami. I co z tym wszystkim ma wspólnego Dżunia? 

Historia tytułowej Dżuni jest tylko jednym z motywów tej niepozornej książki. Autorka bardzo zgrabnie wplątała w fabułę liczne fakty na temat końskiego świata ucząc jak odpowiednio zająć się koniem, jak o niego dbać i wprowadziła do świata końskich ras. Lekka, przyjemna historia przygodowa dla miłośników koni kryje w sobie wiele ciekawych zagadnień, historii postaci i ich kucyków a to wszystko wykreowane w sposób rzeczywisty i naturalny.

"Dżunia" przywitała mnie nie tylko interesującą fabułą, ale również przystępnym i mądrym językiem nie zredukowanym do typowej formy opowiastki dla najmłodszych. Kiedy sama czytałam o przygodach niesfornych koni nie miałam wrażenia, że trzymam w rękach książkę dla młodszych ode mnie - historia prosta i lekka, ale pisana z głową, tak by nikt nie poczuł się zredukowany. Dodatkowo fabułę urozmaicają proste, czarno - białe i bardzo ładne ilustracje związane z opisywanymi wydarzeniami.

Książki Pani Agnieszki cechuje wielkie zaangażowanie - pojawia się ciekawa fabuła, naturalni bohaterowie i dostępny język. "Dżunia" idealnie nadaje się do czytania najmłodszym przed snem czy poznawania historii wraz z rodzicami a także czytelnikom w średnim wieku, ale w lekturę serii wciągnąć się może każdy - ja czytałam i jestem zachwycona.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Egmont.

środa, 25 marca 2015

"Prawdziwa miłość" Jude Deveraux

Autor: Jude Deveraux
Tytuł: Prawdziwa miłość. Trylogia panien młodych z Nantucket
Tytuł oryginału: True Love
Wydawnictwo: Black Publishing
Liczba stron: 470

Po niezobowiązujące historie miłosne sięgam z wielką przyjemnością. Byłam pewna, że "Prawdziwa miłość" należy do takich właśnie opowieści. Szczególnie, że twórczość autorki nie jest mi obca, a wiele jej romansów zawitało kiedyś do mojej biblioteczki. Postawiłam dlatego na typowość, ale czy ją dostałam?

"Rzeczywiście, bardzo zabawne. Wybacz, że się nie śmieję."

Alix Madsen, świeżo upieczona studentka architektury pewnego dnia dowiaduje się, że daleka znajoma jej matki uwzględniła ją w swoim testamencie. Adelaide Kingsley chciała, by Alix spędziła rok w jej domu, położonym na pięknej wyspie Nantucket i odkryła pewną tajemnicę. Zaskoczona Alix nie jest przekonana do pomysłu i odmawia prośbie Adelaide, jednak kiedy jej życie całkowicie wywraca się do góry nogami i zostaje porzucona przez chłopaka, decyduje się zrobić krok w nieznane. Nie spodziewa się, że już pierwszego dnia na wyspie spotka swojego idola - słynnego architekta Jareda Montgomery'ego. Co łączy go z wyspą? I jaką tajemnicę kryje stary dom?

Na początku dałam się zwieść prologowi, w którym autorka zawarła wszystkie podstawowe triki mające skusić czytelnika - tajemnice, rodzinne powiązania i sekrety, długowieczną legendę i zapowiadający się całkiem interesująco romans. Od razu powiązałam to z szybką akcją, co trochę mnie rozczarowało, bo historia płynie swoim rytmem. Rekompensatą jest za to przyjazny, naturalny język i swobodne dialogi. Nie dajcie się jednak zwieść - mimo, że akcja nie pędzi w szalonym tempie dzieje się naprawdę dużo - wielowątkowa fabuła nie zapomniała zagościć do książki. Autorka zgrabnie poprzeplatała ze sobą liczne wydarzenia uzależniając je od siebie, jedno wiązało się z drugimi i chociaż tajemnic jest w książce co nie miara, rozplątanie tego wszystkiego było dla mnie fantastyczną zabawą. W fabule zagościł obiecany wątek miłosny, który wcale nie zderzył się z murem ckliwości i nie zmienił mojego mózgu w różową landrynkę, za co jestem ogromnie wdzięczna. Wręcz przeciwnie - miłość w tej książce jest, ale lekka, swobodna i sympatyczna, bez uniesień i szaleństwa, co bardzo mi odpowiadało, bo znudziła mnie cała ta nadintensywność wszystkich lektur. W dodatku pojawiła się ponad dwustuletnia rodzinna legenda, która fantastycznie wtopiła się w całość i wprowadziła do lektury niesamowitego bohatera - ducha, który zazna spokoju dopiero, gdy dowie się co stało się z jego ukochaną. Bohaterów jest wielu, mniej lub bardziej ciekawych, chociaż wszyscy wykreowani na naturalne, życiowe postacie, to właśnie metafizyczny przybysz - który całkowicie zburzył moje przekonanie na temat typowej historii - zdobył moje największe uznanie.

"- A Ty nie czekasz na swojego Kopciuszka?
- Prawdę powiedziawszy [...] wolałbym poznać złą królową z bajki o Królewnie Śnieżce. Z nią byłoby zabawniej."

Książka Deveraux zapewniła mi chwile wypełnione naprawdę dobrą zabawą. Pojawiło się wszystko to co uwielbiam - rodzinne sekrety, niezobowiązujący wątek romantyczny i burzący nietypowość, metafizyczny bohater. I chociaż nie jest to lektura wysokich lotów a na fabułę patrzy się z przymrużeniem oka, to czyta się niezwykle przyjemnie. "Prawdziwa miłość" to nic innego jak opowieść o sile przyjaźni, rodziny i miłości, a także o odnajdywaniu samego siebie. Niby nic, a jednak wciąga. Dlatego poszukiwaczom doskonałych wypełniaczy czasu - polecam.

Ocena: 4/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Black Publishing.

wtorek, 24 marca 2015

"Legenda. Wybraniec" Marie Lu

Autor: Marie Lu
Tytuł: Legenda. Wybraniec
Tytuł oryginału: Prodigy
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 362

"Wybraniec" to druga część serii Legenda Marie Lu - dystopijnej opowieści o dwójce młodych i niezwykle zdeterminowanych bohaterów w pierwszoosobowej narracji.

"Wśród moich myśli pojawia się istny mętlik [...]"

Po spektakularnej ucieczce Day i June docierają do Vegas cali, ale wciąż nie mogą czuć się bezpiecznie. W dodatku następuje coś nieprawdopodobnego - umiera Elektor Primo, a jego syn Anden przejmuje władzę w Republice. Do kraju zaczyna wkradać się chaos. Day i June decydują się dołączyć do Patriotów i wraz z nimi planują zamach na nowego Elektora. Każdy zna swoje miejsce i nie ma nic za darmo - w zamian za uwolnienie Edena i przedostanie się do Kolonii Day zgadza się zabić Andena. Jednak kiedy June zbliża się do chłopaka i odkrywa, że ten w niczym nie przypomina swojego ojca budzą się wątpliwości. Jak doszukać się prawdy w świecie pełnym kłamstw?

W drugim tomie ponownie spotkałam się z podziałem narracji na Daya i June, dzięki czemu łatwiej było mi poznać powody, jakimi kierują się bohaterowie. Na szczęście ich waleczność, która ujęła mnie w pierwszym tomie nie zmalała, a właściwie odniosłam wrażenie, że przybrała na sile. June i Day to dwa odmienne światy - on pochodzi ze slumsów, ona z elitarnej rodziny - i chociaż zbliżyli się do siebie, nie zapominają o przeszłości. W dalszym ciągu obydwoje kierują się logiką, analizują wszystko dokładnie i starają się podejmować racjonalne decyzje - stanowią przykład bohaterów, których polubienie jest naturalnym posunięciem.

Drugi tom serii zdecydowanie zwiększył liczbę wydarzeń i automatycznie przyspieszył akcję. Pojawia się większa ilość informacji na temat Patriotów, a z momentem przyłączenia się do nich głównych bohaterów, możemy poznać ich działania od kulis. Drogi Daya i June na moment się rozdzielają - Day pozostaje z Patriotami i wciela się w rolę Sabotażysty, a June powraca do elitarnego świata i stara się wzbudzić w nowym Elektorze zaufanie. To spowodowało otworzenie przed czytelnikiem także świata władzy. Wiele kwestii zostało wyjaśnionych, chociaż w międzyczasie zakradło się jeszcze kilka niewyjaśnionych wątków.

 "Jest srebrnym błyskiem w świecie ciemności. Jest moim światłem."

"Legenda. Wybraniec" to dobra kontynuacja. Żałuję jedynie, że nie sięgnęłam po serię wcześniej, ponieważ skierowana jest do trochę młodszej publiczności i miejscami da się to wyczuć. Nie ukrywam jednak, że drugi tom, podobnie jak pierwszy bardzo szybko wciągnął mnie w swoją fabułę i cieszę się, że okazał się nawet jeszcze lepszą częścią niż tom startowy. Zastanawiam się co czeka mnie w finałowej części. Po ostatnich wydarzeniach przeczuwam, że czeka mnie dawka jeszcze większych emocji. Mam nadzieję!

Ocena: 5/6

LEGENDA:
Rebeliant | Wybraniec | Patriota

poniedziałek, 23 marca 2015

"Zabójczyni i ..." - nowelki "Szklanego tronu"

Wcześniejsze losy bohaterki "Szklanego Tronu" w cyklu czterech opowieści Sarah J. Maas.

ZABÓJCZYNI I WŁADCA PIRATÓW - OPOWIEŚĆ I
Gildia Zabójców wysyła Celaenę na odległą wyspę gdzieś na tropikalnych morzach, by odebrała zasłużony dług od władcy piratów. Jednak gdy dowiaduje się, że spłatą nie będą pieniądze a sto niewolników wszystko się zmienia. Nie takie misje wykonuje Celaena, ale nie podda się bez walki.

ZABÓJCZYNI I CZERWONA PUSTYNIA - OPOWIEŚĆ II
Celaena zostaje wysłana na szkolenie na dalekim południu u Milczących Zabójców - wiele wieści na ich temat nie ma w sobie ani grama pozytywnych opinii. Upokorzona i ranna dziewczyna musi zdobyć list polecający od samego Niemego Mistrza, ale on nie szkoli wszystkich. Jednak to nie jedyny problem, kłopoty zaczynają się wraz z pierwszym atakiem Bericka, który chce przejąć kontrolę nad zakonem.

ZABÓJCZYNI I PODZIEMNY ŚWIAT - OPOWIEŚĆ III
Celaena podejmuje się nowej misji - zabicia Donevala, wpływowego spiskowca. Problemem jest straż, która nie odstępuje go na krok. W dodatku musi przejąć od niego cenne dokumenty związane z handlem żywym towarem. Gęsta sieć kłamstw nie jest jednak sprzyjająca. Kto mówi prawdę, a kto kłamie?

ZABÓJCZYNI I IMPERIUM ADARLANU - OPOWIEŚĆ IV
Zabójczyni w końcu wybrała życiową drogę, o której skrycie marzyła. Zdobyła wszystko, co zaplanowała, a nawet odrobinę więcej. Jedna wolność nie jest do końca pewna. By zdobyć pieniądze na spłatę długu i odciąć się całkowicie od przeszłości podejmuje się ostatniej, tajemniczej i niebezpiecznej misji. Nie będzie sama, ale czy gra jest warta ryzyka?

Pokochałam "Szklany Tron" tak bardzo, że ledwie skończyłam czytać pierwszy tom zaraz zabrałam się za lekturę nowelek. Obawiałam się trochę, że nie spełnią moich - wygórowanych już w tedy - oczekiwań. Jak się okazało, niepotrzebnie. Maas we wszystkich nowelkach wykazała się tą samą doskonałą stylistyką, realnością i złożonością bohaterów oraz angażującą emocje fabułą. Wszystkie cztery nowelki są przemyślane i w pełni wykorzystane potencjalnie. Dlatego polecam czytanie w zaplanowanej kolejności - każda opowieść jest wynikiem poprzednich wydarzeń, chociaż dotyczy nowych przygód. Opisują historię Celaeny sprzed wydarzeń z tomu pierwszego "Szklanego tronu", czyli można poznać jak to wszystko się zaczęło.

Nie przepadam za opowieściami, bo takie krótkie historie wyłącznie mnie nudzą. Zanim fabuła zdąży się rozkręcić opowieść się kończy. Z nowelkami "Szklanego Tronu" jest inaczej. One są właściwie szczuplejszą wersją książkową, co wcale nie przypomina jakiejś opowieści. Fabularnie zakreślone są na wzór normalnej książki i tak też powinno się je traktować.

Wszystkie nowelki ogromnie przypadły mi do gustu, chociaż wybierając ulubioną postawiłabym na drugą - "Zabójczyni i Czerwona Pustynia". Z kolei pierwsza, trzecia i czwarta wprowadziły i zaangażowały do roli bohatera, o którym w "Szklany tronie" jest tylko jedna wzmianka - Sama - który z miejsca mnie zauroczył. Więc jak widzicie ciężko zdecydować się, która jest najlepsza, bo w każdej jest coś wyjątkowego.

M. - dziękuję!

piątek, 20 marca 2015

"Legenda. Rebeliant" Marie Lu

Autor: Marie Lu
Tytuł: Legenda. Rebeliant
Tytuł oryginału: Legend
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 300

Nie ma dla mnie większej radości jak sięganie po książki z dwóch niezwykle podobnych do siebie gatunków - dystopii i antyutopii. A gdy dodatkowo pojawia się pierwszoosobowa narracja z podziałem na dwóch bohaterów, liczę, że dobra zabawa mnie nie ominie.

June osiągnęła najwyższy punktowy wynik w Próbie i trafiła do najlepszej szkoły, by szkolić się na zawodowca. Jest najlepsza, ale to nie przeszkadza jej w naciąganiu zasad. Wysoka pozycja w hierarchii pozwala jej na kilka wybryków. Mieszka tylko z bratem i chociaż każdego dnia tęskni za rodzicami, nie zapomina, że ciężka praca zrekompensuje jej stratę i zapewni godną przyszłość. Jednak kiedy na jej drodze staje Day - nieuchwytny przestępca wszystko powoli zaczyna nabierać innego znaczenia. 

"[...] w tej chwili jest dla mnie najpiękniejszym chłopakiem, jakiego widziałam w życiu."

Dwa odmienne światy i dwoje zupełnie różnych bohaterów - June i Day - to zdecydowany atut tej książki. Jak na swój wiek (piętnaście lat) mają na swoim koncie ogromny bagaż życiowych doświadczeń. W dniu, kiedy ich drogi się krzyżują można z łatwością dostrzec dzieląc ich różnicę społeczną, różne zasady i strony barykady, a mimo to z fascynacja śledziłam ich poczynania, które w naturalny sposób kierowały tą dwójkę ku sobie. Są młodzi, ale obdarzeni silnym charakterem i niemałą determinacją, w dodatku posiadają coś, co nie często można spotkać u podobnych bohaterów - logikę, którą się kierują. Gdzieś zaciera się granica między doskonałym żołnierzem i równie dobrym przestępcą i niezależnie od kierunku jaki podejmują, ich postacie nie zbaczają z kursu wiarygodności.

Powieść dystopijna ma to do siebie, że nie tylko musi wzbudzić ciekawość, ale przedstawić pogrążony w chaosie świat w sposób skrupulatny i dokładny. Marie Lu skupiła się na władzy, procesie manipulacji i naciąganiu zasad przy podziale Stanów Zjednoczonych na Kolonię i Republikę. Głównym bohaterom przyszło żyć w Republice, której daleko do doskonałości. Świat przedstawiony w książce jest bardzo realistyczny, nakładające się na siebie wydarzenia wiarygodne a język lekki. Fabularnie książka nie jest skomplikowana, ponieważ w dużej mierze śledzimy losy głównych bohaterów - pierwsze spotkanie, desperacką próbę ratowania rodziny, kłamstwa i tortury, aż w końcu  walkę o wolność. Jednak mimo wszystko śledzenie akcji jest w przypadku tej książki dużą przyjemnością. Oczywiście w to wszystko wplątany jest wątek romantyczny, ale wyważony i subtelny.

"Leżymy razem, przyglądamy się błyskawicom i słuchamy grzmotów. Czekamy na deszczowy świt."

"Legenda. Rebeliant" to dystopijna powieść, od której nie da się oderwać. Wciąga w zagmatwaną sieć kłamstw, w naturalny sposób łączy ze sobą dwa odmienne światy i przedstawia historię, o której nie da się szybko zapomnieć. Już teraz nie mogę doczekać się poznania dalszych losów bohaterów.

Ocena: 5/6

LEGENDA:
Rebeliant | Wybraniec | Patriota

czwartek, 19 marca 2015

Deutsch Aktuell 69/2015


Deutsch aktuell tym razem przypomina zbłąkanym owieczkom o nadchodzącej maturze, prezentując czytelnikowi wiele ciekawych repetytoriów. Chociaż mnie ten temat już nie dotyczy, to znowu wypatrzyłam dla siebie kilka ciekawych książek do nauki, o których będę w przyszłości pamiętać.

Przegląd kulturalny tym razem wciągnął mnie na dłuższy czas, ponieważ ani film, ani książka, ani muzyka nie były mi znane - a żeby się trochę w nowościach podciągnąć, pomyślałam, że warto się zapoznać z tym co króluje za granicą. Przyznam, że muzycznie odpadłam - Herbert Gronemeyer to nie jest muzyka jakiej słucham, ale książkowo i filmowo jestem jak najbardziej zainteresowana.

Standardowo na kolejnych stronach spotkałam się z kalendarzem najważniejszych wydarzeń w nadchodzącym miesiącu oraz niemieckim humorem. 

W dalszej części przepadłam na trochę dłuższy czas - Hip-Hop w Niemczech to całkiem ciekawa historia nawet jak dla mnie: zwolenniczki wszystkiego co Hip-Hopem nie jest. 

Dla kawoszy znalazł  się rozdział poświęcony opisowi kawy i jej działaniom oraz temu, jak wpływa na ludzi. W dodatku pojawiło się kilka kawowych ciekawostek, wartych zapamiętania.

W kolejnych rozdziałach pojawiły się tematy: Światowego Dnia Zdrowia, jak nauka języka wpływa na dziecko czy rozdział poświęcony tradycyjnym listom.

Moja uwaga powędrowała w stronę artykułu na temat Mercedes-Benz i kilku interesujących ciekawostek po czym zaraz przeskoczyła na artykuł o Stuttgardzie.

Podoba mi się różnorodna tematyka, która wita czytelnika w każdym nowym magazynie. To, że każdy znajdzie coś dla siebie stało się już sprawą pewną. Dlatego ponownie zachęcam do sięgnięcia po magazyn. Skusicie się?

środa, 18 marca 2015

Premierowo: "Talon" Julie Kagawa

Autor: Julie Kagawa
Tytuł: Talon
Tytuł oryginału: Talon
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 415
Dziś premiera! 18 marca 2015r.

Julie Kagawa zaskarbiła sobie serca czytelników serią o Żelaznym Dworze, której - przyznaję szczerze - jeszcze nie poznałam. Swoją przygodę z twórczością autorki rozpoczęłam od najnowszej, smoczej serii, której tomem startowym okazał się właśnie "Talon". Rozpoczynając czytanie nie miałam pojęcia co mnie czeka, ale od pierwszego wejrzenia zakochałam się w cudownej okładce - imitacji smoka także w dotyku!

Ember i Dante są niezwykłym smoczym przypadkiem - bliźniakami, których w smoczym świecie nie ma zbyt wielu. Swoje szkolenie przechodzą na pustyni i marzą o chwili wytchnienia, aż do momentu, kiedy mogą w końcu udać się na zasłużone wakacje do samej słonecznej Kalifornii. Tam, obserwując swoich rówieśników mają nauczyć się żyć pomiędzy nimi w ludzkim ciele i poznać ich zwyczaje. Nie wiedzą jednak, że ich tropem podążają wysłannicy z Zakonu Świętego Jerzego i liczą na udane smocze łowy.

"[...] mam przeczucie, że nasza misja teraz zacznie się już tak naprawdę."

Książka przedstawia dwie strony dawno rozpoczętej cichej wojny: Ember, smoczycę, której marzy się wolność, zabawa i szaleństwo i Garreta, członka Zakonu walczącego o świat wolny od smoków. Jak to w typowych młodzieżówkach bywa biorą również na swoje barki pierwszoosobową narrację. Ember w swojej narracji czasami wypada niespójnie, nie skupia się na ważnych rzeczach, bo ciągnie ją do ludzkiego świata, odkrywania typowych zachowań i dobrej zabawy. Bywała irytująca, naprawdę. Z kolei Garret w swoich wypowiedziach trzyma się formy, istotnych wydarzeń i nieustannie ma oczy szeroko otwarte, lustrując każdy możliwy szczegół. Skrajność pomiędzy bohaterami wyczuwalna jest od razu; chociaż ich postacie nie wykazują się mocno skomplikowaną naturą.

Klimatycznie książka idealnie nadaje się na ciepłe, słoneczne dni - Kalifornia, palmy, plaża, słońce - wszystko to bardzo skutecznie wpływało na moją tęsknotę za wakacjami. Sam motyw smoków też nie wypadł najgorzej - Ember i Dante jak przystało na smoki mają porywczą naturę i bywały chwile, kiedy ich prawdziwe ja wyrywało się na zewnątrz, chociaż to Ember przejawiała największe oznaki nieopanowania. Dzięki temu książka nie zapomniała o swoim przesłaniu i chociaż bohaterowie przyjęli ludzką postać - smoków w książce nie zabrakło. Autorka zmyślnie uchwyciła pragnienia smoków, które nie mogą być jak zwykli ludzie, ich próbę dostosowania się do otaczjącego świata i poznania ludzkich zachowań, jednocześnie wplątując w to smoczą naturę - nie tylko porywczość czy siłę, ale fantastycznie opisała tęsknotę za wzbiciem się w powietrze i odczuciami towarzyszącymi lataniu. 

"To było cudowne. Może i podobne do surfingu, ale na pewno cudowniejsze. Przecież teraz - latałam!"

"Talon" to ciekawa książka młodzieżowa o intrygująco wykreowanej smoczej tematyce. Jedyne zastrzeżenia kieruję w stronę stylu autorki, który wydał mi się aż za prosty - chociaż czyta się naprawdę szybko, to nie opuszczało mnie wrażenie, że autorka usilnie próbuje mi wyjaśnić sytuację, które przecież rozumiem. Historia Kagawy to przyjemna, lekka opowieść fantastyczna, której trzeba pozwolić się rozkręcić, żeby wciągnąć się do świata bohaterów. Niemniej jestem ciekawa tego, co przyniesie kontynuacja losów Ember i Garreta.

Ocena: 4/6

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Harlequin/Mira.

wtorek, 17 marca 2015

"Będzie dobrze, kotku" Wioletta Sawicka

Autor: Wioletta Sawicka
Tytuł: Będzie dobrze, kotku
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 

"Będzie dobrze , kotku" to drugi tom ciepłej powieści obyczajowej o typowych, ludzkich rozterkach.

Anna i Patryk to para, której życie pozwoliło na chwilę spokoju. Ona zajmuje się domem, on karierą. Chociaż Ania doskonale sprawdza się w roli żony i matki odczuwa monotonię i tęskni za pracą dającą satysfakcję i poczucie przydatności. Niestety jej mąż jest temu całkowicie przeciwny. Patryk decyduje się podjąć ostateczne kroki, by zatrzymać ukochaną na wyłączność.

"Czym jest Niepamięć? Zapomnianą wioską w Bieszczadach czy stanem, którego poszukuje mój umysł?"

Czytelnicy, którzy spotkali bohaterów w pierwszym tomie - "Wyjdziesz za mnie, kotku?" - zostaną mile zaskoczeni rozbudową bohaterów. Perypetie Anny i Patryka przepełnione są zazdrością, psychicznymi torturami i nie tak szczęśliwym życiem, jak można by przypuszczać. Pojawia się także inni bohaterowie, a każdy z nich zmaga się z zupełnie innym problemem, który autorka powoli przybliża czytelnikowi. Łatwo było mi zbliżyć się do bohaterów, zapoznać z nimi i zaprzyjaźnić, bo nawet nie chodzi o to, że ich postacie są wiarygodne - a są - oni wszyscy przede wszystkim są jak literackie odpowiedniki realnych ludzi.

Oczekiwanie od fabuły mocniejszych zwrotów akcji nie jest dobrym pomysłem. Książka pani Wioletty dotyka ludzkich relacji, tych w związku, pomiędzy przyjaciółmi i nieznajomymi, które wydarzyć mogą się każdemu z nas. Jednak autorka przedstawiła to w sposób, który zbliża do tematu, otwiera oczy i nakierowuje, a w żadnym wypadku nie nudzi. W czasie lektury niejednokrotnie stanęłam z bohaterami przed trudnym wyborem, mającym zmienić wszystko co do tej pory zbudowali, próbowałam odbudować skomplikowane relacje i żyć życiem zwykłych bohaterów. Pojawienie się rodzinnej tajemnicy nadało książce mocniejszego wydźwięku, postawiło kilka pytań i niekoniecznie podsunęło właściwe odpowiedzi.

"Leżeli pośród granatowej nocy, pod granatowym niebem, zapatrzeni w srebro nad głowami. I było to najbardziej romantyczne przeżycie, jakiego doznała."

Powieści obyczajowe zawsze czytam z wielką przyjemnością, bo zapewniają mi chwile utęsknionego relaksu. Seria pani Wioletty bardzo dobrze sprawdza się w duecie z kubkiem gorącej herbaty. Ludzkie rozterki, problemy i ich rozwiązania, a do tego przebojowi bohaterowie - wszystko to składa się na naprawdę spójną całość. Literatura kobieca wkracza na nowy, wyższy poziom.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

poniedziałek, 16 marca 2015

Przedpremierowo: "Przeznaczenie bohaterów" Morgan Rice

Autor: Morgan Rice
Tytuł: Przeznaczenie bohaterów
Tytuł oryginału: A Quest for Heroes
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 350
Premiera: 18 marca 2015r.

Po książki fantastyczne sięgam już co raz rzadziej. A kiedy już na jakąś się decyduje, stawiam wysoko poprzeczkę z wymaganiami. Robiąc mały research związany z nowym cyklem Rice dowiedziałam się, że seria Krąg Czarnoksiężnika liczy sobie już siedemnaście ksiąg! Początkowo miałam pewne obawy, ale przy dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że gdyby seria faktycznie nie była dobra nie powstałoby aż tyle części. Dlatego postanowiłam, że mimo wszystko, dam jej szansę.

Thorgrin liczy sobie czternaście lat i marzy o wstąpieniu do grona Srebrnych, elitarnego oddziału Królewskiej Armii. Niestety mieszka w zapomnianym zakątku Królestwa Kręgu, a w dodatku rodzina nie jest przychylna jego marzeniom. Ojciec Thora już dawno zaplanował, że chłopak powinien zostać w domu i wypasać owce, a na chwałę i uznanie zasługują tylko jego trzej bracia. Jednak kiedy w środku Mrocznego Lasu Thor spotyka Argona - najpotężniejszego druida w Królestwie, dowiaduje się, że przeznaczony jest do wielkich czynów. 

"Panem twego przeznaczenia jesteś ty sam. Nikt inny."

Thor nie wie jeszcze jakie przygody na niego czekają, ale decyduje się podjąć wyzwanie i sam zdobyć to o czym tak usilnie marzy. I chociaż przejawia różne cechy głównego bohatera - zaobserwowałam w nim niemal wszystko od strachu, niepewności, po wiarę, dumę i odwagę - to trzeba mu przyznać, że dobrze radzi sobie w każdej roli. W między czasie poznaje wiele osób, ponieważ udaje mu się trafić niemal wszędzie - łącznie z królewskim zamkiem, ale najbardziej spodobała mi się więź jaka nawiązała się pomiędzy Thorem, Reece'em i O'Connorem - autorka przedstawiła silną więź przyjaźni, która chociaż rodzi się bardzo szybko jest niezwykle trwała i bardzo naturalna. Stoi za tym jednak coś więcej, ponieważ Rice swoich bohaterów wykreowała na prosty, czarno-biały sposób: dobra postać ma być dobra, a zła - zła i nie ma tu miejsca na brak decyzji. Jeśli ktoś chce przejść na stronę dobra, po prostu to robi, podobnie jest ze złem.

Sceneria towarzysząca fabule jest bardzo klimatyczna. I chociaż pojawia się niewiele wzmianek na temat otoczenia czy wyglądu królestwa, to porusza wyobraźnię łącząc się ze stylizowanym językiem powieści. Dzięki temu całość wydaje się naprawdę spójna. Pojawia się wiele motywów: silnych więzów przyjaźni, kiełkujący dopiero wątek czarów, specyficzny romans pomiędzy Thorem i starszą od niego Gwen, a także ten związany ze szkoleniem w Legionie. Każdy z nich jest interesujący i przemyślnie zapisany, jednak żaden z nich nie został zakończony - autorka zostawiła sobie otwartą drogę do rozwinięcia w kolejnych częściach i pozostawiła czytelnika w niewiedzy do samego końca.

"Codziennie staraj się być kimś lepszym. Nie tylko o innych, ale od siebie samego. Broń tych, którzy nie potrafią obronić się sami. Takie zadania nie są przeznaczeniem lekkoduchów, to przeznaczenie bohaterów."

"Przeznaczenie bohaterów" to nic innego, jak tom wprowadzający do przygód Thora. To co czeka czytelnika w dalszych częściach jest dużą zagadką, ponieważ już w tym tomie wyczuwalny jest spory potencjał autorki. Czyta się jednak szybko i z dużym zainteresowaniem, a sama akcja wciągnęła mnie do świata Królestwa Kręgu już przy pierwszych stronach. Wcale nie przeszkadza mi już fakt, że seria ma tak wiele tomów. Książka "Przeznaczenie bohaterów" jest jak legenda opowiadana przez cenionego bajarza późną nocą - mimo, że czas już na sen, nikt nie ma ochoty kończyć opowieści.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwo Feeria.

sobota, 14 marca 2015

"Korona w mroku" Sarah J. Maas

Autor: Sarah J. Maas
Tytuł: Korona w mroku
Tytuł oryginału: Crown of Midnight
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 493

"Korona w mroku" to drugi tom losów Celaeny Sardothien - Zabójczyni i Królewskiej Obrończyni - w trzecioosobowej narracji, w lekturze z gatunku przygodowo - fantastycznego.

Celaena po wygraniu turnieju i otrzymaniu tytułu Królewskiej Obrończyni wiedzie dostatnie życie na królewskim dworze. Wypełnia polecenia i otrzymuje wysokie wynagrodzenia, dzięki którym w końcu może pozwolić sobie na chwile luksusu. Niestety objęty tytuł niesie ze sobą również pewne konsekwencje. W dodatku Celaena nie jest chętna do podporządkowania się poleceniom króla i rozwiązuje sprawy na własny sposób. Kiedy o zdradę i udział w tajnym spisku zostaje oskarżony Archer Finn - dawny przyjaciel dziewczyny, sprawy zaczynają się komplikować. Gdzie kryje się prawda?

"I proszę cię, nie mów ani słowa. Rozmowę i czarowanie zostaw mnie. [...]
-A więc jestem tu tylko dekoracją?
-Ciesz się, że uznałam cię za dodatek godny siebie."

Celaena w pierwszym tomie dała się poznać jako bohaterka silna, pewna siebie i niezwykle zdystansowana wobec wszystkiego co ją otacza. Właśnie za taką postawę wzbudziła moją nie małą sympatię. Liczyłam się z tym, że kontynuacja może ostudzić charakter głównej bohaterki, ale ku mojej wielkiej uciesze stało się całkowicie odwrotnie. Celaena jakby nabrała mocy, stała się - o ile to możliwe - jeszcze bardziej arogancka, bezczelna i dumna. To ona odpowiada za całą fabułę, bo swoją postacią skupia niemal całą uwagę czytelnika wyłącznie na sobie, więc jako bohaterka musi być silna i niepokorna, co wychodzi jej rewelacyjnie. W drugim tomie jej postać staje się bardziej rozbudowana, w między czasie pojawia się kilka ciekawych faktów na temat jej osoby, ale także jeszcze więcej tajemnic i ujawnia się najmroczniejsza strona dziewczyny, którą oficjalnie uznaję za najlepszą z poznanych dotychczas twarzy Cealeny.

Drugi tom przygód Zabójczyni niesie ze sobą jeszcze więcej akcji i dawkę większej ilości zabójstw. Akcja jest szybka i płynna, przez co wciągnięcie się w fabułę nie stanowi większego problemu. W tym tomie dzieje się zdecydowanie więcej. Magiczny wątek został bardziej rozwinięty i kilka sytuacji zyskało swoje wyjaśnienie, niemniej autorka nie zapomniała o pozostawieniu także niewyjaśnionych magicznych kwestii. Z kolei wątek miłosny, który w pierwszym tomie ograniczono do minimum, tutaj został rozbudowany i  pociągnięty przez dłuższy czas. Chociaż muszę przyznać, że wybór Celaeny nie do końca ma moje poparcie, zdecydowanie na tym miejscu widzę kogoś innego. Dzieje się wiele i w krótkim czasie, a mimo to autorka nie straciła czujności i swój wysokiej klasy styl utrzymuje na równie dobrym poziomie co w poprzednim tomie, z czego jestem bardzo zadowolona. Zdecydowanie także zakończenie wzbudza apetyt na więcej, co jest wielką zaletą Maas i moim utrapieniem.

"Jesteś największą zabójczynią Erilei, a nie potrafisz wytrzymać kilku godzin na warcie?"

Pierwszy tom historii o Zabójczyni wciągnął mnie całkowicie, przez co sięgnięcie po kontynuację było dla mnie obowiązkowym posunięciem. "Korona w mroku" spełniła wszystkie moje oczekiwania, które pokładałam w kontynuacji ulubionej serii i dodała jeszcze kilka pozytywnych bonusów od siebie. Cieszę się, że drugi tom dostarczył mi tyle samo dobrej zabawy i jeszcze więcej niepodważalnie bezczelnej i fantastycznie wykreowanej Celaeny. Sarah J. Maas spisała się na medal tworząc serię tak różną od wszystkich pozostałych. Już nie mogę się doczekać poznania kolejnych losów bohaterów.
"Nigdy nie wybaczę. Nigdy nie zapomnę"

Ocena: 5/6

M. - dziękuję!

czwartek, 12 marca 2015

Konkurs! Wygraj wymarzoną książkę!

Kochani! Myślę, że nadszedł najwyższy czas na przedstawienie Wam konkursu, który wpadł mi do głowy już jakiś czas temu. Wyzwanie przed Wami niewielkie, a nagrody na pewno przypadną Wam do gustu. To jak? Zaczynamy?

ZWYCIĘZCA:
Z grona osób, które prześlą poprawną odpowiedź wylosuję dwie osoby, które poproszę o przesłanie listy książek (od 5 do 10 tytułów), na których przeczytaniu czy posiadaniu najbardziej będzie Wam zależało.

NAGRODA:
Z listy książek, którą mi prześlecie (od 5 do 10 tytułów) wybiorę jedną z nich i prześlę jako nagrodę w konkursie. W ramach wplątania do zabawy trochę tajemniczości niespodzianką będzie dla Was tytuł, który wybiorę. Dodatkowo dorzucę do przesyłki coś od siebie (niespodzianka!).

ZADANIE KONKURSOWE:
Na blogu, w komentarzach pod pewnymi recenzjami umieściłam liczby od 1 do 12. Waszym zadaniem będzie przesłanie na adres mailowy listę z liczbami i odpowiadającymi im tytułami książek oraz ich autorami. Przykład:

1 - "Piękny drań" Christina Lauren
2 - "Wyścig z czasem" Justin Go
3 - ...

ADRES DO PRZESŁANIA ODPOWIEDZI:
Odpowiedzi przesyłacie na adres: thievingbooks@vp.pl z tytułem "Konkurs - wygraj wymarzoną książkę" 
Uwaga! Podany adres jest wyłącznie adresem konkursowym. W przypadku chęci kontaktu proszę o wysyłanie wiadomości na adres podany w podstronie "KONTAKT".

WIADOMOŚĆ:
Wiadomość powinna zawierać: odpowiedź, imię i nazwisko, adres korespondencyjny oraz nazwę pod jaką obserwujecie bloga. W przypadku braku danych zgłoszenie nie zostanie przyjęte.

WARUNEK:
Osoby biorące udział w konkursie powinny dołączyć do osób obserwujących blog.

REGULAMIN:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: THIEVING BOOKS
2. Sponsorem nagród jestem ja - właścicielka bloga (Ellie Moore).
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest obserwacja bloga (thievingbooks.blogspot.com).
4. Konkurs trwa od 12 marca 2015 roku do 26 marca 2015 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie wyników nastąpi w przeciągu 5 dni.
6. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
7. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. Zwycięzca na odpowiedź ma 7 dni - po upływie terminu wylosowany zostanie kolejna osoba wygrywająca.
8. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

BANER KONKURSOWY:
Umieszczenie banera konkursowego nie jest obowiązkiem uczestnictwa w konkursie, ale byłoby mi bardzo miło :)

Do dzieła!

środa, 11 marca 2015

"Wyścig z czasem" Justin Go

Autor: Justin Go
Tytuł: Wyścig z czasem
Tytuł oryginału: The Steady Running of the Hour
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 510
Premiera: 18 marca 2015r.

Miłość wbrew zakazom, tajemniczy spadek, pola bitewne Wielkiej Wojny - tak zapowiadała się historia, którą z góry osadziłam w ramach typowego romansidła. Nie mogłam się chyba bardziej pomylić.

"My też jesteśmy częścią cholernej historii!"

Pewnego dnia Tristan Campbell otrzymuje wiadomość, z której wynika, że może być spadkobiercą fortuny Ashleya Walsinghama - alpinisty i brytyjskiego weterana I wojny światowej. Pierwotnie spadek miał trafić w ręce ukochanej Ashleya, Imogen Soames - Andersson, jednak kobieta nigdy nie zgłosiła się po pieniądze. Tristan ma siedem tygodni na udowodnienie swojego pokrewieństwa z Imogen. Wyrusza w podróż po Europie i tam podążając tropem Ashleya, krok po kroku składa historię pełną namiętności, krzywdy i strachu, a także miłości, niebezpieczeństwa i rozpaczy.

Akcja biegnie dwutorowo - z jednej strony mamy pierwszoosobową narrację Tristana i relację jego poczynań, z drugiej trzecioosobową, przedstawiającą wydarzenia z przeszłości. Tym samym mogłam poznać losy Ashleya i Imogen z dwóch perspektyw: tej prawdziwej i wywnioskowanej z odkrytych dowodów. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że książka nie należy do gatunku z szybką akcją, ale płynność fabuły, rosnące zainteresowanie dalszymi odkryciami i przystępny język pochłonęły mnie na tyle, że nie dostrzegłam momentów nudy.
 
"Ale pisz do mnie,  daj mi choć jeden powód,  bym każdego dnia witał wschód słońca."

Przed głównym bohaterem pojawiło się trudne zadanie. W końcu odnalezienie informacji o własnej prababce kilka pokoleń w tył nie jest łatwą sprawą. Szczególnie, że z jakiegoś powodu ktoś postarał się o ukrycie wszelkich dokumentów. Odkrywanie krok po kroku wydarzeń z przeszłości jest nie tylko wyzwaniem dla bohatera, ale również dla czytelnika - trzeba przyznać, że nie łatwo się do tego zabrać, a odkryte informacje nie są jasne. Kiedy współczesność ustępuje miejsca przeszłości i na plan pierwszy wysuwa się wątek romantyczny oraz powolne odkrywanie sekretów robi się jeszcze ciekawiej. Trudno mi określić, które rozdziały - te z Tristanem, czy może historia Ashleya i Imogen, były dla mnie bardziej ekscytujące. Jednak bez wątpienia uczucie pomiędzy bohaterami chociaż rodzi się powoli ma swój większy wydźwięk, pojawia się kaskada emocji przepełniająca strony książki i odkrywająca przed czytelnikiem strach, ból, niepewność i złość przeplatanych z miłością, nadzieją i wiarą.

Tristan nie jest postacią mocno zarysowaną, a przez całą lekturę wyłapałam tylko skrawki faktów dotyczących jego życia. Na początku nie mogłam się wyzbyć wrażenia, że jest jakby ospały - angażuje się w całą sytuację, ale jego narracja jest prosta a on sam całkowicie nieskomplikowany. Jednak im dalej podążałam szlakiem historii, tym bardziej doceniałam minimalną rolę Tristana. Na pierwszym miejscu mieli stanąć Ashley i Imogen, skupiając na sobie uwagę czytelnika i swoją rolę wykorzystali do granic możliwości. Kreacja tej pary jest niesamowita - nie ma tutaj żadnej konkretnej typowości. Romans pomiędzy nimi nawiązuje się błyskawicznie, a sama Imogen zrywa  z przyjętymi schematami dobrej panny - ma własne zdanie, uwielbia przekraczać granice i łamać zasady - chociaż były momenty, w których jej poczynania okropnie mnie drażniły i byłam zła za drogę, którą obrała. To wszystko wpisane jest jednak w ich rolę i chociaż nie miałam wpływu na wybory bohaterów całą sobą zaangażowałam się w ich losy. Szczególnie dużo emocji dostarczyło mi samo zakończenie, chociaż wiem, że nie wszystkim się spodoba - pozostawia więcej pola wyobraźni niż wyjaśnieniom.

"- Czy miałby mi pan za złe, gdybym spytała, czemu wstąpił pan do armii?
 - Dla munduru, rzecz jasna. Uważałem, że będę w nim znakomicie wyglądał."

Opowieść Justina Go to nadzwyczajna, nieprzeciętna i piękna historia, której czytanie stanowiło dla mnie najwspanialszą przygodę. Wyjątkowość tej książki jest nie do opisania. Tutaj subtelność zderza się z wielkimi emocjami, a lekkość kontrastuje z intensywnością. Ta książka to zdecydowanie najlepsza opowieść tego roku!

Ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Muza.
http://muza.com.pl/produkty/1968-wyscig-z-czasem-9788377588949.html?thievingbooks.blogspot.com

poniedziałek, 9 marca 2015

"Piękny drań" Christina Lauren

Autor: Christina Lauren
Tytuł: Piękny drań
Tytuł oryginału: Beautiful Bastard
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 320

Powieść erotyczna pisana w duecie dwóch kobiet, o pierwszoosobowej narracji podzielonej na dwóch bohaterów miała okazać się typowym erotykiem porównywanym do słynnej trylogii "50 twarzy Greya". Na szczęście okazała się zupełnym jej przeciwieństwem.

Chloe Mills to uzdolniona i bardzo pracowita studentka MBA, która ma tylko jeden problem: swojego szefa. Wymagający, pozbawiony empatii a w dodatku zabójczo przystojny. Bennett docenia starania Chloe i pozwala jej pracować przy niezwykle ważnym projekcie. Obydwoje ledwo się znoszą, jednak cenią swoje wzajemne zaangażowanie i ambicje. Tylko jedno z nich wyczuwa wiszące w powietrzu pragnienie, które już niebawem przeistoczy się we wzajemne pożądanie.

"Ciało, zachowuj się. Teraz rządzi mózg."

Bennett i Chloe jako dwójka głównych bohaterów wypadła w całej książce najlepiej. Informacje o ich życiu prywatnym zepchnięte zostały do minimum, ale za to na intensywności zyskały charaktery obojga. Autorki zatroszczyły się o to, żeby stworzyć bohaterów charyzmatycznych, mocnych i inteligentnych, którzy wiedzą czego chcą. Fakt, że nie zepchnięto Chloe do roli niewinnej dziewczynki, która boi się własnego cienia mówi sam za siebie. W rezultacie przepychanki słowne między tą dwójką zyskały na intensywności, pojawił się uwielbiany przeze mnie sarkazm co po linii prostej poprowadziło do zabawnych sytuacji.

Jak na gatunek przystało książka zawiera liczne sceny erotyczne i nie ma tutaj mowy o balansowaniu na krawędzi - autorki poszły o krok dalej i przekroczyły niepisaną granicę - pojawiły się liczne i intensywne sceny erotyczne, a pierwsza z nich ujawniła się zaledwie po kilkunastu stronach. Na tym oparta została fabuła, która praktycznie nie została specjalnie rozwinięta. Pojawiły się dwa motywy - wspomniany już erotyczny i miłosny a miejsce akcji objęło firmę, rodzinny dom Bennetta i hotel w San Diego. Spłaszczenie fabuły do minimum mogłoby w przypadku wielu książek okazać się zabójcze, ale tutaj podziałało na korzyść - podkreśliło charakternych bohaterów, nie zarzuciło czytelnika masą niepotrzebnych wątków i pozwoliło na swobodne poznanie rozwinięcia ich znajomości. Jedyne zastrzeżenie kieruję w stronę zakończenia, które jak dla mnie było za bardzo poplątane i przerysowane.

"- Dzień dobry, panno Mills. Chyba jest pani w wyjątkowo serdecznym nastroju. Czy ktoś umarł."

"Piękny drań" to nic innego jak lekka, zabawna opowieść erotyczna z miłosnym zabarwieniem. Momentami przyłapywałam się na tym, że śmieję się serdecznie z dialogów bohaterów. W dodatku czyta się błyskawicznie, dobrze się przy tym bawiąc. Sięgając pamięcią wstecz wydaje mi się, że to najlepszy erotyk jaki do tej pory czytałam. I chociaż zakończenie okazało się aż nazbyt banalne jestem ciekawa dalszych losów bohaterów. Dlatego miłośnikom gatunku naprawdę polecam.

Ocena: 4/6

sobota, 7 marca 2015

"Płaczący chłopiec" Agnieszka Bednarska

Autor: Agnieszka Bednarska
Tytuł: Płaczący chłopiec
Wydawnictwo: Black Publishing
Liczba stron: 308

Książki grozy, te lekkie czy dla czytelników o mocniejszych nerwach, zawsze są mile widziane na mojej półce. Przyznam, że "Płaczący chłopiec" zaintrygował mnie już w czasie pierwszych zapowiedzi i miałam przeczucie - jeszcze nawet nie rozpoczynając lektury - że kryje w sobie dobrą historię.

Portret Dominika znany jest wielu osobom - każdy wie o klątwie przekazywanej z ust do ust i samej tajemnicy otaczającej chłopca na obrazie. Nikt jednak nie wie ile prawdy jest w przekazywanych legendach. Rozwikłania zagadki podejmują się Danielle i Susan Sparks. Chociaż różni je niemal wszystko, a łączy jedynie trudna przeszłości i miłość do chłopca, podążają tropem historii sprzed lat.

"Chciała być inna niż matka. Tak bardzo się starała, że nie spostrzegła chwili, gdy stała się jej kopią."

Powieść Agnieszki Bednarskiej łączy ze sobą wiele gatunków - można doszukać się wątków psychologicznych, kryminalnych, mistycznych i obyczajowych, otoczonych zgrabnie przedstawionym tematem grozy, a sama akcja biegnie dwutorowo: współcześnie i w przeszłości. Pojawiający się motyw klątwy w gruncie rzeczy wydaje się banalny, ale z całą pewnością taki nie jest - w czasie czytania stanęłam do walki z racjonalnością i czystą wiarą w opisywaną legendę. Do tej pory nie wiem, która strona wygrała. Tajemnica Dominika przedstawiona w bardzo obrazowy sposób, przywodzi na myśl wiele rozwiązań - tych bardziej i mniej rzeczywistych - i zapewnia przyjemny dreszcz niepewności. I chociaż historia chłopca jest szkieletem dla całej fabuły to stanowi również oparcie dla wyjawienia druzgocących sekretów i demonów przeszłości - spory ładunek emocjonalny zagwarantowany.

Chociaż skupiłam się na historii Dominika, która całkowicie mnie pochłonęła, to mojej uwadze nie uszła kreacja głównych bohaterek. Zestawienie dwóch różnych osobowości wpasowało się w historię idealnie. Na duże uznanie zasługują dogłębne portrety psychologiczne na bazie których do lektury wpłynęło wiele ludzkich motywów. Autorka obdarzyła Danielle, Susan i Dominika trudną przeszłością, bólem i pragnieniami, które krok po kroku odsłaniają się przed czytelnikiem - a historia, która się z tego kształtuje jest wyjątkowa i niepowtarzalna.

Wielkim atutem tej lektury jest rewelacyjny klimat, który działał na moją wyobraźnie nawet znacznie bardziej niż opisywane sceny. Im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym towarzyszyło mi większe uczucie niepokoju, lęku i niepewności. Całość napisana jest zgrabnym i bardzo ładnym językiem, co kojąco wpływa na czytelnika. Najlepsze jednak w tej książce jest to, że brakuje schematów - powieść jest świeża, wyjątkowa, nowa - można śmiało kontynuować lekturę bez obawy odkrycia na kolejnych stronach powielonych form.

"Wierzysz w przeznaczenie?"

"Płaczący chłopiec" to książka o jakiej marzy każdy czytelnik szukający nowych wrażeń. Nie ma tu rozlewu krwi, brutalności czy sensacyjnych pościgów, ale jest klątwa i tajemnica, które doskonale sobie radzą z wprowadzeniem napięcia. Jednak pod fasadą niepewności kryje się wiele emocji, człowieczeństwa i wrażliwości. To lektura inna, wyjątkowa i niepowtarzalna. Nie pozostaje mi nic innego, jak z czystym sumieniem polecić tą książkę każdemu.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Black Publishing.

piątek, 6 marca 2015

"Sekret" Charlotte Bronte

Autor: Charlotte Bronte
Tytuł: Sekret
Tytuł oryginału: The Secret
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 180

To, że książki Bronte zajmują na mojej półce honorowe miejsce nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Każda z nich ma w sobie coś wyjątkowego, więc gdy pojawiły się słuchy o pierwszym wydaniu opowieści z elementami magii, nie mogłam się oprzeć i natychmiast sięgnęłam po lekturę.

W Verdopolis młoda markiza staje przed trudną prawdą, której odkrycie dużo ją kosztowało. Teraz musi poradzić sobie z sekretem, który zagraża jej stabilnemu życiu. Z kolei młoda mężatka zamieszkująca piękną posiadłość nie potrafi zrozumieć, dlaczego jej mąż zabrania na kontakt z otoczeniem. Wszystko skupia się do jednego - wielu licznych i trudnych do przyswojenia tajemnic, intryg i miłości przeczącej zdrowemu rozsądkowi.

"Uśmiech i całus odpowiedziały jej lepiej niż słowa. Tak oto kończy się moja opowieść o sekrecie." s. 81

Książka składa się z pięciu w pewien sposób połączonych ze sobą opowiadań: "Sekret", "Lily Hart", "Albion i Marina", "Ślub" oraz "Spojrzenie w album z obrazkami". Każda z opowieści posiada swój własny klimat, po którym bardzo trudno przejść do porządku dziennego, bo w czasie czytania przenosi w zupełnie inny świat. Autorka w duecie ze swoim bratem zamarzyła stworzyć krainę, która złamie granicę pomiędzy rzeczywistością i snem dzięki czemu powołała do życia wyimaginowany świat pełen tajemnic, miłości i intryg oraz co ciekawe - doprawiony subtelną nutą magii (pojawia się nawet ożywienie postaci!).

Autorka ponownie dzieli się z czytelnikiem swoim nieocenionym talentem pisarskim - w tym przypadku o tyle lepszym, że pisanym jedynie z czystej pasji. Rękopisy nie miały na celu trafienia do druku, a połączyły jedynie brata i siostrę we wspólnej historii wzajemnie przez siebie uzupełnianej. Uwierzcie mi, to się czuje czytając te opowieści. Poza typową dla Bronte formą, charakterystycznymi motywami i językiem można dostrzec pasję większą niż dotychczas.

"Oto mój bohater. Jedyną skazą, jaką dostrzegam na jego charakterze, była lekka zapalczywość, ognisty temperament [...]" s. 122

"Sekret" to idealne dopełnienie twórczości Bronte. To książka zupełnie wyjątkowa i absolutnie magiczna, w której marzenia mieszają się z rzeczywistością. Ten zbiór opowieści jest namacalnym dowodem na to, że ludzka wyobraźnia nie zna granic. Chyba mogę zupełnie otwarcie napisać - książka wzbudziła mój duży szacunek.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MG.

środa, 4 marca 2015

Premierowo: "Noc ślepowrona" Adam Brookes

Autor: Adam Brookes
Tytuł: Noc ślepowrona
Tytuł oryginału: Night Heron
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 479

Debiutancka powieść "Noc ślepowrona" to thriller połączony z nutą sensacji, akcji, pościgu, śledztwa i sporej dawki intryg - to gra, w której zwycięzca zgarnia wszystko.

Li Huasheng, więzień 5995 w obozie karnym nazywany jest Fistaszkiem. Po dwudziestu latach odsiadki udaje mu się zbiec i przedostać na wolność. Przedziera się przez pustynne tereny północno - wschodnich Chin i dociera do Pekinu. Musi nawiązać kontakt ze swoimi dawnymi mocodawcami, dla których szpiegował dwadzieścia lat temu. Jednak zbiegowi nie jest łatwo wtopić się w tłum. Na każdym kroku spotkać można stróżów prawa. Li jest w posiadaniu dokumentów, które niedługo staną się jego kartą przetargową - ujawnienie informacji w zamian za pomoc wydostania się z Chin. Kontaktuje się z angielskim dziennikarzem Philipem Manganem i dociera do ludzi z Secret Intelligence Service. Okazuje się jednak, że dokumenty Fistaszka są warte o wiele więcej, niż mógł do tej pory przypuszczać.

"-Co mu powiedziałeś?
-Żeby się odwalił, szpieg zasrany.
Tak po prostu?
-Tak po prostu."

Bohaterów tej książki jest wielu - chiński szpieg, brytyjski dziennikarz, służby specjalne i cała masa pobocznych bohaterów. Każdy z nich wyposażony jest w indywidualne cechy nadające danej postaci realnych form. Muszę przyznać, że kreacja bohaterów, szczególnie głównego Fistaszka - absurdalny pseudonim doskonale kontrastuje z mocną postacią - wypadła w książce naprawdę dobrze. Li Huasheng, czyli więzień 5995 raz budził moją chorą ciekawość związaną z chęcią poznania jego losów, raz wywoływał strach by znowu przywołać niechęć. Stanowi przykład idealnej kreacji bohatera, który otrzymał wszelkie możliwe cechy idealnie pasujące do odgrywanej przez niego roli. Podobnych postaci - wywołujących w czytelniku wiele skrajnych emocji - jest w tej książce wiele.

Tematyka książki nie należy do tych łatwych. Można pogubić się nie tylko w nazwiskach postaci, ale i samej fabule, która jest bardzo zawiła i często prowadzi w ślepe zaułki. Wątków jest mnóstwo i chociaż autor zauważalnie starał się nie komplikować za bardzo sprawy, to jednak tych komplikacji pojawiło się sporo. Uwielbiam takie książki, gdzie akcja goni akcję i do końca nie wiadomo, któremu bohaterowi można ufać. Jeśli do tego dołączy jeszcze fabuła, która nie pozwala zasnąć otrzymujemy zestaw doskonały. Książka Brookes'a jest właśnie takim idealnym połączeniem. I chociaż w głównej mierze króluje tutaj intryga, do której odkrycia zaangażowałam się całkowicie, nie jest to łatwy świat. Autor nie owija w bawełnę - jeśli ma ochotę naszpikować swoich bohaterów przekleństwami, pozbawić ich ogłady, nadać zwierzęce cechy - robi to. Używa przy tym mocnego, acz plastycznego i płynnego języka przez co czyta się błyskawicznie, a w dodatku można pozwolić sobie na dość głęboką wizualizację scen.

"Wiosną orchidee, jesienią chryzantemy
I tak na wieczność; do kresu czasu."

Lektura tej książki była dla mnie wielką przygodą. Mocne, autentyczne sceny, ciężki klimat z nutą strachu i rosnąca na każdej stronie ciekawość to jedynie pomniejsze atuty. Książa już przy pierwszych stronach wciągnęła mnie do swojego brudnego świata i do samego końca nie miałam ochoty go opuszczać. Jestem pod wielkim wrażeniem.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Muza.
http://muza.com.pl/thriller/1961-noc-slepowrona-9788377589106.html?thievingbooks.blogspot.com

poniedziałek, 2 marca 2015

"Ene due śmierć" M.J. Arlidge

Autor: M.J. Arlidge
Tytuł: Ene due śmierć
Tytuł oryginału: Eeny Meeny
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 430
Premiera: 4 marca 2015r.

Kiedy tylko nadarza się okazja sięgam po thrillery zapowiadające mocna fabułę, nieobliczalnych psychopatów i wyścig z czasem. Wszystkie znaki podpowiadały mi, że książka "Ene due śmierć" może wpasować się w te kategorie.

W Southampton dochodzi do serii dziwnych morderstw. Tajemnicza kobieta porywa zawsze parami i daje wybór - zabić lub zostać zabitym. Bez jedzenia, wody i na całkowitym pustkowiu, jedynie z porzuconym pistoletem ludzie są zdolni do wszystkiego. Sprawą zajmuje się Helen Grace i wraz ze swoim zespołem stara się bezskutecznie odnaleźć psychopatę. Kto wygra wyliczankę na śmierć i życie?
"Witaj, Amy. Chcesz żyć? Chcesz czy nie?"

Inspektor Helen Grace jest doskonała w tym co robi. W dodatku ma przy sobie zgrany i lojalny zespół potrafiący szybko poskładać fakty. Jednak Helen ma także za sobą mroczną przeszłość, która wraz z biegiem fabuły jest stopniowo odkrywana. Nie często się zdarza, że pałam sympatią do osób prowadzących śledztwo w kryminałach czy thrillerach. Zazwyczaj nudzą mnie ich wewnętrzne rozterki, a ich życie osobiste nic mnie nie obchodzi. W tym przypadku przyłapałam się na tym, że jednak interesuje mnie co takiego wydarzyło się w życiu Grace. Inspektor ma mocny charakter, nie dopuszcza do siebie nikogo i kieruje się własnymi zasadami - jest wykreowana na wrogą indywidualistkę, a jednak jej postać mieści się w ramach wiarygodności, podobnie z resztą jak wszyscy bohaterowie książki. 

Tematycznie książka stawia wysoko poprzeczkę. Zagadka jest od początku do samego końca intrygująca, a całość dobrze rozplanowana. Ciekawość czytelnika rośnie z każdą stroną, a mądrze stopniowana akcja tylko podsyca atmosferę. Pojawienie się psychopaty, który porywa dwójkę osób i więzi ich na odludzi nie byłoby tak intrygujące gdyby nie obrazowość - dość mocnych - scen. Śmiały opis scen z miejsc zamknięcia porwanych osób mocno pobudza wyobraźnię. Dodatkowo sam wybór zawsze jest tragiczny, ale to kto wygra z danej pary zawsze jest zagadką trudną do rozgryzienia. Generalnie nie spotkałam się chyba do tej pory z lepiej zakrojonym psychopatycznym wątkiem.

"Taką cenę musisz zapłacić za wolność. Musisz zabić, by przeżyć."

Zwolennicy "doczytam do końca rozdziału" zakochają się w książce Arlidge - rozdziały są krótkie, kilkustronicowe, przez co czytanie idzie jak burza. Lekki język nie koliduje z szybką akcją, a poza zagadką książkę standardowo odwiedził lekki wątek miłosny i prywatne problemy osób prowadzących śledztwo.

Nie przygotowałam się na to, co przyniosła mi książka "Ene due śmierć". Stawiałam na swobodny thriller z ciekawą fabułą. W rzeczywistości dostałam dawkę szybkiej akcji, przyspieszone bicie serca i wielką niepewność. W dodatku autor bez skrupułów powalił na łopatki moje poczucie bezpieczeństwa. Fanom mocnych wrażeń - polecam.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

niedziela, 1 marca 2015

"Althea & Oliver" Cristina Moracho

Autor: Cristina Moracho
Tytuł: Althea & Oliver
Tytuł oryginału: Althea & Oliver
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 399
Premiera: 4 marca 2015r.

Książka z serii "Real life" to kolejna historia o miłości z przeszkodami i trudnej chorobie w trzecioosobowej narracji. Można by zadać nasuwające się na myśl pytanie: znowu? Ale wstrzymajcie się chwile z osądami.

Wilmington w Karolinie Północnej - tutaj mieszkają Althea i Oliver, dwójka przyjaciół. Znają się od małego i wiedzą o sobie niemal wszystko. Kiedy Oliver zaczyna zasypiać w najmniej oczekiwanych momentach i przesypia całe tygodnie Althea musi wykazać się ogromną siłą i pomóc mu przez to przejść. Chłopak cierpi na zespół Kleinego-Levina i traci cenne życiowe chwile w sennych majakach. Życie dwójki przyjaciół wywraca się do góry nogami, a ich dotychczasowe zajęcia odchodzą w niepamięć ustępując miejsca ulicom Nowego Jorku.

"Po prostu chcę, żeby wszystko było tak, jak dawniej."

Historia dwójki młodych ludzi przedstawiona w tej książce ma swój urok. Poniekąd to wpływ czasów, w których rozgrywana jest akcja. Współczesność ustępuje miejsca nie tak dalekiej znowu przeszłości - cofamy się do połowy lat 90. Ale to jedynie subtelny klimat otaczający opowieść. Największym atutem w tej książce jest relacja bohaterów, czyli ich wzajemna przyjaźń i oddanie godne pozazdroszczenia. Przyznam, że całość bardzo mnie urzekła i nawet nie miałam problemów z polubieniem bohaterów. Którzy swoją drogą są niezwykle sympatycznymi i pełnowymiarowymi postaciami, mimo błędów, które zdarza im się dość często popełniać. Zarówno Althea jak i Oliver są silni, zdeterminowani, ale i przepełnieni strachem - jedynym ludzkim uczuciem, którego często brakuje mi w książkach. Nie wiedzą co ich czeka i starają się z tym uporać na swój własny sposób, szukając odpowiedniej drogi.

Możecie załamywać ręce i pytać dlaczego rynek literacki zalewa fala książek o miłości i chorobie, ale to nic nie da. Uwierzcie mi - próbowałam. Rozpoczęła się autorska rywalizacja na najlepiej napisaną opowieść właśnie w takiej kategorii i nam, czytelnikom, przyszło oceniać. Według mnie w tej rywalizacji "Althea & Oliver" zajmuje czołowe miejsce. Może dlatego, że chorobą w końcu nie jest rak, ale zupełnie nietypowy syndrom śpiącej królewny - zespół Kleinego-Levina. A może po prostu dlatego, że choroba opisana jest bardzo wiarygodnie zważając na fakt jej całkowitej zagadkowości - bywały momenty w których i ja czułam się senna i to bynajmniej nie z powodu fabuły. Ale co zaskakujące autorka nie popadła w melodramatyczny nastrój, nie zaopatrzyła bohatera w śmiercionośna chorobę - ona jedynie stworzyła tło do wydarzeń. Jedyne co nie przypadło mi do gustu to zbyt wiele imprez, używek i słownictwo - ale bez tego książka nie byłaby już tak intensywna.

"-Powiem [...] że byłeś moim ulubionym.
-Ulubionym kim?
-Nic więcej [...]. Po prostu moim ulubionym."

Książka "Althea & Oliver" to powiew świeżości. W końcu pojawiła się nietypowa historia z prawdziwymi rozterkami bez słodkiej otoczki przewidywalności. W tej książce trudno cokolwiek odkryć z wyprzedzeniem. Mam wrażenie, że autorka doskonale bawiła się tworząc na bazie typowej młodzieżówki alternatywną historię - udowadniając tym samym, że można zbudować coś z niczego i postawić to na mocnych fundamentach. Jak do tej pory to najlepsza historia tego typu, jaką czytałam.

REAL LIFE
Zac & Mia | Althea & Oliver
Ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.