czwartek, 31 października 2019

"Zasady magii" Alice Hoffman

"Zasady magii" Alice Hoffman, Tyt. oryg. The Rules of Magic, Wyd. Albatros, Str. 378

W tej rodzinie miłość jest przekleństwem… 

Rodzina naznaczona tajemniczą klątwą. Przyszłość pod znakiem wydarzeń sprzed lat. Rodzina narażona na prawdziwe niebezpieczeństwo.

Alice Hoffman napisała sporo książek z tego co zdążyłam zauważy, ale tak się złożyło, że nie miałam okazji do tej pory przeczytaj żadnej z nich. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o "Zasadach magii" postanowiłam jednak, że z przyjemnością sięgnę po lekturę, która obiecywała wszystkie te motywy po które sięgam najchętniej: magię, sagę rodzinną, tajemnice. Lubię też odkrywać nowych autorów, więc wszystko dobrze się ułożyło a lektura naprawdę okazała się strzałem w dziesiątkę.

To historia bardzo subtelna, niemal nostalgiczna. Napisana z lekkością, swobodą i wielkim oddaniem wszystkich szczegółów. Początkowo wydawała mi się trochę nudnawa, ale im dalej w historie tym więcej intrygujących faktów odkrywała przede mną autorka i kusiła mnie obietnicą odkrycia tajemnicy rodziny z magicznymi genami. Chcąc nie chcąc zaangażowałam się wiec w fabułę, z czasem nie mogłam oderwać się od książki a kiedy później przeczytałam, że to prequel jednej z moich ukochanych opowieści ("Totalna magia"), wszystko nagle wskoczyło na swoje miejsce, zrozumiałam konkretne role bohaterów i całkowicie zachwycona zupełnie inaczej spojrzałam na tą książkę.

To opowieść o tym co wydarzyło się wcześniej. O magii, klątwie i dramatach spadających na biedną rodzinę kobiet zmuszonych walczyć o swoje prawa. Silne bohaterki zaskakiwały mnie swoimi decyzjami, imponowały temperamentem oraz chwytały za serce próbą ucieczki od miłości, która przecież była ich przeznaczeniem. Wszystko zaczęło się w 1620 roku, kiedy Maria Owens została oskarżona o czary, bo zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie. Później jej ród kontynuował rodzinną klątwę, która zakazywała bycia kochanym i bezpiecznym. I tak poznaliśmy kilkaset lat później Susannę Owens oraz trójkę jej wyjątkowych dzieci ponownie narażonych na prawdziwe niebezpieczeństwo.

Fabuła sięga do realizmu magicznego będąc jednocześnie bardzo przyziemną książką. Magia jest tutaj zaledwie dodatkiem do rodzinnej sagi, w której losy wielu kobiet przeplatają się ze sobą tworząc spójną całość. Poznając rodzinę Susanny oraz jej dzieciaki o różnorodnych charakterach nie spodziewałam się tak istotnie poprowadzonego ich wątku: szybko poznali prawdę na swój temat, szybko też zrozumieli wszelkie zakazy ze strony matki. Ale wtedy było już za późno, by wyrzec się swoich genów. Będziemy więc obserwować jak indywidualnie podejdą do tematu i na swój sposób spróbują uciec od przeznaczenia.

Nie chcę zbyt wiele zdradzać jeśli chodzi o fabułę, ponieważ czystą przyjemnością czytania jest poznanie historii zamkniętej w "Zasadach magii". Jeśli lubicie piękne, poruszające i pełne emocji sagi rodzinne z nutą magii, tajemnicy oraz niebezpieczeństwa - ta lektura jest właśnie dla Was. Mam nadzieję, że niedługo przyjdzie nam czekać na "Totalną magię", ale to właśnie jej prequel jest lekturą obowiązkową.

"Światło księżyca" Jenn Bennett

"Światło księżyca" Jenn Bennett, Tyt. oryg. Serious Moonlight, Wyd. Iuvi, Str. 400 

W świetle księżyca miłość chodzi własnymi ścieżkami... 

Magiczna, nastrojowa, subtelna opowieść o trudach dorastania, kiedy marzymy o tym, by być kimkolwiek innym niż samym sobą. 

Lubię książki Jenn Bennett, ponieważ ta autorka zawsze wie jak oddać magię chwili. Chociaż jej lektury są bardzo młodzieżowe to mają w sobie jakiś posmak New Adult. Nawiązują do trudów dorastania, młodzieńczych problemów oraz wchodzenia w dorosłość będąc jednocześnie przyjemnymi historiami na leniwe popołudnie. "Światło księżyca" to kolejne potwierdzenie talentu autorki i sympatyczna opowieść o tym, że warto podążać za marzeniami. 

To historia Birdie Lindberg, młodej dziewczyny o wielkiej wyobraźni. Zamknięta w surowych ścianach domu pozbawionych uczuć dziadków ucieka w świat kryminalnych zagadek. Czuje się dumna ze swojego sprytu i inteligencji, ale jednocześnie wie, że książki to nie wszystko. Podejmuje się więc pracy przed studiami jako recepcjonistka w hotelu i od tego czasu wszystko się zmienia. Spotyka bowiem Daniela pracującego na tej samej zmianie, który podziela jej zainteresowania oraz w końcu trafia na tajemniczą zagadkę, którą może rozwiązać w realnym świecie. 

Chociaż nie ma zbyt wielu motywów w całej fabule to zdecydowanie wystarczą te, które się pojawiają. Z jednej strony mamy młodą dziewczynę, która uczy się życia i zdobywa nowe doświadczenia przed wkroczeniem w dorosłość. Z drugiej podążanie za marzeniami, pogodzenie wyobraźni z codziennością. Z trzeciej wspomnianą już wcześniej intrygę, którą próbują rozwiązać bohaterowie. Wszystko bowiem skupia się na stroniącym od ludzi pisarzu, który spotyka się w hotelu z tajemniczą osobą. Birdie więc podejmuje się wyzwania, chociaż czuje, że rozwiązanie tej zagadki ją zmieni. Podobnie jak nowe uczucia, które pojawiają się z każdym kolejnym dniem co raz lepszego poznania Daniela. 

Lekkość jaka płynie z tej historii ma swoje odbicie w kreacji bohaterów. To młodzi ludzie, których cechuje zagubienie i pewnego rodzaju lekkomyślność, którzy dopiero odnajdują się w wielkim świecie. Autorka fantastycznie uchwyciła postać Birdie jako wielkiej marzycielki uciekającej w świat wyobraźni od problemów w domu, pozwalając czytelnikowi utożsamić się z jej historią oraz emocjami, które z czasem odegrają kluczową rolę. Daniela w tym wszystkim było mniej, ale to nie znaczy, że i on nie zasługiwał na uwagę. Razem stanowili duet, który uczył się na własnych błędach i motywował się do dalszego działania. 

"Światło księżyca" to historia o dojrzałości w ciele nastolatka, o błędach i życiowych doświadczeniach a także o pierwszej miłości. Jest przemyślana, ładnie poprowadzona i wciągająca na tyle, że zanim się obejrzałam - przerzucałam kolejną stronę. Książki Jenn Bennet nie są nakierowane na jeden temat a po prostu nawiązują do prawdziwego uczucia co uwielbiam najbardziej, dlatego chociaż zachwycam się aktualnie jej najnowszym dziełem, już wypatruję kolejnego!

środa, 30 października 2019

"Magia zmienia" Ilona Andrews

"Magia zmienia" Ilona Andrews, Tyt. oryg. Magic Shifts, Wyd. Fabryka Słów, Str. 480

Ktoś musi powstrzymać starożytną potęgę, zanim ta rozerwie Atlantę na strzępy... 

Wszystko się zmienia w machinie napędowej miejsca życia bohaterów. Czy to dobrze? Czy zmiany faktycznie są potrzebne? 

Nie sądzę, żebym fanom fantastyki musiała przedstawiać autorski, małżeński duet kryjący się pod pseudonimem Ilona Andrews, ale tym którzy jakimś cudem przeoczyli serię tych państwa podpowiadam: to chyba najlepszy cykl urban fantasty jaki czytałam. A to nie lada rekomendacja, ponieważ nie jestem wielką fanką tego gatunku i chociaż dość często po niego sięgam, rzadko kiedy kontynuuję czytanie kolejnych tomów z takim rozmachem. Natomiast w przypadku "Magia zmienia" wręcz nie mogłam się doczekać kiedy zacznę czytać. 

To już ósmy tom w serii z Kate Daniels na czele i z tego co mi wiadomo bliżej nam do finału niż dalej. Każda kolejna książka jest w jakiś sposób wynikiem wydarzeń z poprzedniczki, więc musicie zachować chronologię czytania, ale gwarantuję, że wystarczy pierwsza część żeby namówić Was do lektury całego cyklu. Zakochałam się w silnej, niezależnej i piekielnie mądrej głównej bohaterce, przepadłam w tym ogromnym, oryginalnym świecie i tych emocjach, które towarzyszą mi na każdej stronie. 

Widzę jak zmienia się historia, jak ewoluują bohaterowie i dojrzewają wraz z sytuacjami, z którymi muszą się mierzyć. Jednocześnie pozostają zawsze sobą, starą dobrą Kate Daniels i towarzyszącym jej Curranem. Tych dwoje przeszło długą drogę, ale mimo przeciwności potrafią się wspierać idealnie się dopełniając. Nie wyobrażam sobie innej pary, chociaż przyznaję, że i w tym tomie byłam pełna strachu o ich przyszłość. Bo chociaż motyw romantyczny nie jest głównym w tej fabule to i tak silnie oddziałuje na czytelnika. 

Rzecz zawsze dotyczyła magii, która i tym razem zalewa Atlantę. Wydaje się, że już nikt nie zdoła stawić jej czoła. A życie dla Kate i Currana nie jest łatwe, szczególnie teraz, gdy opuścili Gromadę. Nie czas jednak na rozdrapywanie ran, ponieważ zaginął ich dawny przyjaciel Eduardo i obydwoje postanawiają zrobić wszystko, by go odnaleźć. Ale czy zdążą na czas nim magia uderzy z ostateczną siłą? 

Jak widzicie ponownie rzucamy się w wir przejmującej przygody. Akcja goni akcję, nie mam mowy o jakimkolwiek przestoju w fabule a zapierające dech w piersi pościgi, poszukiwania i zagadki wydają się nie mieć końca. "Magia zmienia" utrzymuje wysoki poziom wcześniejszych tomów, nie zawodzi fanów i jest w stanie nakłonić wielu do zmierzenia się z serią od samego początku. Osobiście jestem zachwycona i po tym co wiem już teraz zastanawiam się co czeka mnie w kolejnych częściach.

wtorek, 29 października 2019

"Zaufaj jej" Jessica Vallance

"Zaufaj jej" Jessica Vallance, Tyt. oryg. Trust Her, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 416

Wszyscy myślą, że jest niewinna. Ale ty wiesz lepiej.

Przypadkowe spotkanie całkowicie zmieniło ich życie. Czy jednak to było potrzebne? Czyta ingerencja wymagała aż tyle wysiłku?

Jesień jest dla mnie pretekstem, by czytać jeszcze więcej thrillerów niż to tej pory. Lubię wszystkie gatunki i nigdy żadnemu nie odmawiam, ale ten akurat jest mi szczególnie bliski i najlepiej odnajduję się w fabułach pełnych ciekawostek, tajemnic oraz poszlak do rozwiązania. Jessica Vallance zaprosiła mnie w sam środek nietypowej rozgrywki między silnymi charakterami, więc nie mogłam jej odmówić a sama książka już od pierwszych stron bardzo przypadła mi do gustu.

"Zaufaj jej" to thriller psychologiczny, który mocno działa na wyobraźnię czytelnika, chociaż nie ukrywam, że początkowe strony przypominają bardziej powieść obyczajową. To po prostu cisza przed burza, subtelny wstęp bardzo dobrze przemyślany przez autorkę, którego celem było zamydlenie nam oczu i początkowe zapewnienie, że nie dzieje się nic niedobrego. Z czasem jednak Vallance zaczęła potęgować klimat dusznej atmosfery misternie utkanej z kłamstw i sama już nie wiedziałam komu tak naprawdę mogę zaufać.

Wszystko zaczęło się od przypadku i bohaterki, która była czuła na krzywdę innych. Charlotte zawsze chciała dla innych jak najlepiej dlatego nie zawahała się pomóc nieprzytomnemu mężczyźnie znalezionemu na ulicy. Później poznała jego rodzinę i zaprzyjaźniła się z nimi, chociaż siostra Luke’a Rebecca wyraźnie dawała do zrozumienia, że nie akceptuje Charlotte. Czy to tylko nieuzasadniona niechęć czy dziewczyna coś ukrywa? Czy to możliwe, by zagrażała własnej rodzinie i ich nowej przyjaciółce?

Dobrze skrojona fabuła, liczne ślepe zaułki i fałszywe tropy to czysta przyjemność czytania tej zakręconej historii. Mimo wskazania z tytułu nie ufałam nikomu za grosz, ponieważ autorka skroiła sylwetki bohaterów w taki sposób, że każdy wydawał się w jakiś sposób podejrzany i nieświadomy jednocześnie. Wiele zaskoczeń, skrajnych emocji i przyspieszających bicie serca wydarzeń sprawiło, że nie mogłam oderwać się od lektury i z przyjemnością zagłębiałam się w fabułę, która ze strony na stronę wydawała się co raz bardziej pokręcona. Dawno nie otrzymałam już w żadnym thrillerze tak przemyślanie przeprowadzonej intrygi, która była motorem napędzającym dla dalszej akcji i zachowań bohaterów.

"Zaufaj jej" to tytuł zagadka, który polecam każdemu kto lubi właśnie takie historie. Bardzo doceniam zamysł autorki i wykonanie, ponieważ spędziłam kilka dobrze spożytkowanych godzin czytając opowieść o dwóch walczących ze sobą kobietach. Mój umysł pracował na najwyższych obrotach, finał porządnie mnie zaskoczył a cała akcja przywołała wiele, wiele emocji. Właśnie takie thrillery uwielbiam - mądre, bezwzględne z pozbawionymi skrupułów bohaterami.

"Piankowe niebo" Cathy Cassidy

"Piankowe niebo" Cathy Cassidy, Tyt. oryg. Marshmallow Skye, Wyd. Iuvi, Str. 288

Tylko jak wyjść z cienia, pozostając sobą? 

Czasami rodzina jest wszystkim co mamy. Jednak nie zawsze bliskość i więzy krwi mogą być dla nas tylko czystym dobrem.

Cathy Cassidy powraca a wraz z nią kolejna historia w serii BOMBOnierki. To lekkie, młodzieżowe opowieści z subtelnym przesłaniem, przy których można spędzić sympatyczne chwile. Miło wspominam pierwszy tom, czyli "Wiśniowe serce", więc z przyjemnością zdecydowałam się na kontynuację, która zapowiadała się równie ciekawie.

Tym razem do roli głównej bohaterki została zaproszona Skye, śmiała i bystra dziewczyna,  której nie sposób nie polubić już od pierwszych stron. Dziewczyna ma swoją pasję, uwielbia starocie i właśnie to wyróżnia ją z tłumu. Jest jednak coś jeszcze: Skye od zawsze żyje w cieniu swojej siostry bliźniaczki Summer. A przynajmniej tak to czuje. Chociaż kocha ją nad życie to marzy o tym, by w końcu poczuć się indywidualną jednostką. Wie jednak, że to wcale nie jest takie proste. 

Autorka po raz kolejny podjęła się przekazania nam ważnego tematu w bardzo delikatnej formie. Z jednej strony mamy przyjemną historię o pierwszych problemach wieku dorastania, o pierwszych rozczarowaniach, miłościach oraz marzeniach. Z drugiej otrzymujemy bohaterkę silną i świadomą siebie a jednak czującą, że świat nie docenia tego kim jest. Żyjąca u boku przebojowej siostry Skye chciałaby wykazać się czym co tylko ona potrafi, pokazać Alfiemu, swojemu najlepszemu przyjacielowi, że w niej również można się zakochać. Wielu młodych ludzi bez problemu utożsami się z główną bohaterką a nawet ja - czytelnik który podobne rozterki ma już za sobą - bardzo chętnie czytałam o jej perypetiach.

Chociaż lektura jest krótka znajduje się w niej wystarczająco treści, by oddać to co niezbędne. Nie martwcie się, nie jest to moralizatorska książka od której rozboli nas głowa a przyjemna, subtelna, czasami zabawna, miejscami emocjonalna historia młodej dziewczyny, która wkracza na nową drogę życia. Autorka wie jak zaciekawić czytelnika co udowodniła już w pierwszym tomie a kontynuacją swojej serii jedynie potwierdza przekonanie, że warto poświęcić jej książkom odrobinę uwagi. Dokładnie tak ja tytuł serii i ich motywy na okładkach to słodka przygoda przy której można spędzić miłe chwile.

Co takiego wymyśli Skye, by wyjść z cienia siostry? Jak udowodni światu, że chociaż kocha Summer także zasługuje na uwagę? Sięgnijcie po "Piankowe niebo" drugi tom niezależnej serii przy której nie musicie zachowywać chronologii czytania a gwarantuję, że przez kilka miłych godzin oderwiecie się od rzeczywistości. Mam nadzieję, że to nie koniec i autorka zaserwuje nam jeszcze kilka przygód w tym temacie, bo piszę się na każdą kolejną część.

poniedziałek, 28 października 2019

"To, czego o mnie nie wiesz" Samantha Young

"To, czego o mnie nie wiesz" Samantha Young, Tyt. oryg. Things We Never Said, Wyd. Burda Książki, Str. 400

"Nic bardziej nie podnieca niż świadomość, że facet kocha cię tak, iż nigdy nie ma cię dosyć."

Popełnili błędy z którymi dziś muszą się mierzyć. Sądzili, że uda im się przed nimi uciec, ale nie spodziewali się, że los zawsze wie jak rozdawać karty.

Samantha Young to jedna z tych autorek, których twórczość cenię za całokształt. Nie zawsze jestem w pełni zauroczona daną jej lekturą, czasami dostrzegam malutkie zgrzyty i bywa, że nie utożsamiam się z bohaterami od samego początku, ale mimo to jeszcze żadna książka tej autorki mnie nie zawiodła. Wręcz przeciwnie. Young opiera swoje historie na prawdziwym życiu, manewruje uczuciami i szczerością dzięki temu nawet jeśli nie zgadzam się z wyborami bohaterów - rozumiem ich decyzje i w pełni je popieram.

Seria Hart's Boardwalk to - jak do tej pory - trzytomowa historia z niezależnym wydźwiękiem, więc możecie czytać bez zachowania kolejności. Poszczególne tomy łączy miejsce, ale dzielą bohaterowie opowiadając za każdym razem inną historię. Zawsze jest jednak ona o życiu, o problemach, popełnionych błędach oraz miłości, która przecież leczy wszystkie rany. Nie inaczej było w przypadku trzeciego tomu, czyli "To, czego o mnie nie wiesz", pięknej powieści o ucieczce od przeszłości oraz zderzeniu z demonami popełnionych błędów.

Dahlia McGuire i Micheal Sullivan zakochali się w sobie bez pamięci chociaż wiedzieli, że ich uczucie nie może mieć miejsca. Ona była z jego najlepszym przyjacielem, on z jej siostrą. Łączyła ich przyjaźń, wzajemne zrozumienie i tajemnica, która doprowadziła do tragedii. Dlatego Dahlia uciekła, odcięła się od tego co było, porzuciła rodzinę i stworzyła sobie nowe życie, które pokochała. Dziś, po latach, przeszłość jednak postanowiła wrócić i ponownie stanęła na drodze Dahlii i Micheale. Ona postanowiła znowu uciec, on obiecał sobie, że już nigdy jej na to nie pozwoli.

Więcej jest w tej powieści historii obyczajowej niż romansu, ponieważ autorka doskonale wie jak zrównoważyć wszystko, by fabuła przypominała samo życie a mniej harlequin z przewidywalnym zakończeniem. Wszystka ma swoje miejsce począwszy od wyborów bohaterów i konsekwencji z jakimi muszą się mierzyć po emocje, których w tej książce jest całe mnóstwo. Nie tylko o miłość chodzi, ale i o poczucie winy z którym boryka się główna bohaterka prezentując przed nami tło malowniczej miejscowości.

"To, czego o mnie nie wiesz" to słodko-gorzka historia, która dorównuje swoim poprzedniczkom i po raz kolejny udowadnia jak wielki talent drzemie w piórze Samanthy Young. Nie bez powodu ta autorka trafiła na półkę moich ulubionych pań od kreacji niezapomnianych historii miłosnych. Nie zawiodła mnie także i tym razem tworząc szczerą, wiarygodną opowieść o ludziach takich jak my, którym kibicuje się do samego końca i z którymi ma się ochotę spędzić jak najwięcej czasu.

"Akademia Pennyroyal. Waleczna księżniczka" M.A. Larson

"Akademia Pennyroyal. Waleczna księżniczka" M.A. Larson, Tyt. oryg. The Warrior Princess of Pennyroyal Academy, Wyd. Mamania, Str. 368 

Magiczna harfa, olbrzymy, groźne gobliny i irytujące jednorożce w błyskotliwym finale baśniowej trylogii. 

Księżniczki, wiedźmy i masa przygód podczas ekscytujących pojedynków między dobrem i złem. Jak zakończy się ostateczne starcie? 

Czasami jedna niepozorna historia może nieoczekiwanie zawrócić nam w głowie. Przyznaję, że kiedy pierwszy raz usłyszałam o serii M.A. Larsona pomyślałam sobie, że to jakaś historyjka dla dzieci, która nie powinna mnie obchodzić. Później przeczytałam kilka pochlebnych recenzji osób w dorosłym wieku i pomyślałam sobie, że może faktycznie się pomyliłam. Więc zaryzykowałam, sięgnęłam po pierwszym tom i przepadłam! Naprawdę. Bo chociaż faktycznie jest to książka raczej dla młodszego czytelnika to napisana w taki sposób, że każdy znajdzie w sobie dzięki tej lekturze cząstkę dziecka. 

Księżniczki, wiedźmy, gobliny, jednorożce - w tej historii wita nas cała plejada przeróżnych, barwnych bohaterów. Autor ma wielką wyobraźnię, którą przełożył na swoją serię i pokazał, że odwrócenie roli przyjętej przez wszystkich za pewnik może być świeże i oryginalne. Kto by pomyślał, że jednorożce na przykład mogą być tak irytujące? Albo wiedźmy tak podstępne? A księżniczki wcale nie są takie, jak sądziliśmy, że są. Larson na nowo przedefiniował pewne ideały i zrobił to w taki sposób, że ja - jako dorosły czytelnik - przyznaję, że jego seria jest wyjątkowa i zdecydowanie godna polecenia. 

Ta trylogia łączy się ze sobą w ściśle powiązanej fabule, więc nie polecam czytania z pominięciem chronologii. Dzieje się wiele, akcja goni akcję, bohaterowie raz za razem pakują się w kłopoty, więc by to wszystko jakoś ułożyć warto zacząć od samego początku. W finałowym tomie zamykają się wszystkie wcześniej podjęte wątki, Evie i Maggie chociaż wciąż cieszą się zwycięstwem już niebawem wpadną w zasadzkę wiedźm i mimo chwilowego powrotu do domu znowu będą musiały odwiedzić Akademię. Wydaje się, że dobro Akademii zostanie nadszarpnięte przez siły, które ją otaczają i tylko dwie młode bohaterki są zdolne do walki z tym co nieopisane. 

Lekki styl i wspaniała kreacja bohaterów to jedno, same niby błahe choć ponadczasowe problemy - drugie. Autor pod płaszczykiem szalonej bajki przemyca wartości o których młodzi czytelnicy mówią: akceptacja siebie, przyjaźń, miłość, zrozumienie. Szkoła nie jest taka prosta, nawet taka magiczna i czasami po prostu trzeba chwili oddechu, by spojrzeć na problemy z innej perspektywy. 

Larson napisał wyjątkową serię, dla dużych i małych. Doskonale bawiłam się podczas lektury i trochę żałuję, że to już koniec. Przyznaję jednak, że całość wypada bardzo świadomie i intrygująco a "Waleczna księżniczka" to idealne zakończenie trylogii. Są takie książki do których warto usiąść, samemu czy też ze swoimi pociechami, by czerpać podwójną radość z czytania i ta jest jedną z nich.

niedziela, 27 października 2019

"Ściema" K. Bromberg

"Ściema" K. Bromberg, Tyt. oryg. Faking It, Wyd. Editio, Str. 278

Z każdym kilometrem temperatura tej przedziwnej relacji rośnie. To nie może się skończyć happy endem...

Ona potrzebowała pracy, on kogoś kto pomoże mu w promocji. Nie pałali do siebie sympatią, ale świetnie udawali szczęśliwą parę.

Myślę, że nie muszę Wam przedstawiać K. Bromberg, bo doskonale znacie jej książki i miłosne historie które tworzy. Być może nawet lepiej ode mnie, ponieważ ja do niedawna jeszcze raczej nie śledziłam na bieżąco jej literackiej kariery. Owszem, czytałam kilka książek spod jej pióra, ale - chociaż przypadły mi do gustu - nie byłam nastawiona na to, że muszę szybko nadrobić zaległości. Wszystko zmieniło się od "Wartej ryzyka", czyli lektury która bardzo przyjemnie mnie zaskoczyła i namówiła na bliższe spotkanie z autorką.

Jeśli o "Ściemę" chodzi to przyznaję, że chociaż skusił mnie opis, niewiele się po niej spodziewałam. Dałam jej szansę poprzez wcześniejsze postanowienia i teraz uśmiecham się na myśl o swoich obawach, ponieważ bawiłam się wspaniale podczas lektury, śledząc losy głównych bohaterów oraz śmiejąc się z ich słownych przepychanek. Bromberg postawiła na typową relację od nienawiści do gorącego uczucia, zamknęła dwójkę pałających do siebie wrogością postaci w ciasnym pomieszczeniu i wysłała w świat, więc chcąc nie chcąc musieli się do siebie zbliżyć, ale zanim to nastało przerzucili się tyloma zgryźliwymi informacjami, że urok historii zbudował się właśnie na tej podstawie.

Zane Philips, arogancki, piękny i bogaty postawił sobie cel. Chciał stworzyć portal randkowy, taki z prawdziwego zdarzenia. Miał to być wstęp do budowania relacji na całe życie a nie spotkań jednonocnych. Potrzebował jednak promocji, by świat dowiedział się o jego pomyśle. Harlow Nicks natomiast szukała pracy jako modelka z prawdziwego zdarzenia. Nikt jednak jeszcze nie docenił jej uroku. Dlatego gdy jedno ze spotkań rekrutacyjnych poszło naprawdę źle, postanowiła troszkę skłamać. I tak stała się udawaną partnerką Zane'a z którym miała wyruszyć w trasę promującą. Obydwoje wiedzieli, że będzie to wielkie wyzwanie, bo przecież nie pałali do siebie najmniejszą sympatią.

Dobre dialogi, trafne opisy, mnóstwo emocji oraz relacja od nienawiści do miłości to połączenie, które uwielbiam i po które zawsze chętnie sięgam. Dlatego przyjemnością było dla mnie poznawanie perypetii tych bohaterów oraz szczery śmiech z ich nieporadnych prób odgryzienia się temu drugiemu. Wraz z nimi wyruszyłam w podróż nie tylko tą fizyczną, ale i emocjonalną, ponieważ autorka dogłębnie przedstawiła problemy z jakimi się borykają i muszę przyznać, że stworzyła tym samym bardzo wartościowy motyw drogi.

"Ściema" na pierwszy rzut oka wydaje się lekką powieścią i właściwie to prawda. Kryje w sobie jednak pokłady historii z przesłaniem co na pewno wyróżnia ją na tle innych, podobnych książek. Dobra kreacja bohaterów oraz szczerość płynąca z ich życiowych doświadczeń to mnóstwo emocji, tych dobrych i złych, przy których nawet nie zauważycie jak szybko ucieka czas. Polecam, nie tylko romantykom, ale i tym, którzy lubią sięgną po historie warte uwagi.

sobota, 26 października 2019

"Kształt nocy" Tess Gerritsen

"Kształt nocy" Tess Gerritsen, Tyt. oryg. The Shape of Night, Wyd. Albatros, Str. 352

Każda kobieta, która znalazła się w tym domu, tam umarła... 

Tajemniczy dom, morderstwo i nierozwiązana zagadka. Czy zło czai się w mroku? A może ma kształt ludzkiej sylwetki?

Tess Gerritsen powraca w wielkim stylu. Jej najnowsza książka od dnia pierwszej zapowiedzi była głosem mocnej historii w której ma się ochotę zagłębić każdy fan thrillerów. Uwielbiam książki tej autorki za lekkość, idealne oddaje ludzkich problemów oraz po prostu przyjemne historie, które do tej pory były lekkie i mniej szokujące niż można było się spodziewać. Jednak tym razem jest inaczej - mam wrażenie, że to najlepsza, najbardziej dobitna książka w jej dorobku.

Ava Collette chce zacząć od nowa. Odcina się od przeszłości i marzy jedynie o tym, by w nowym miejscu nie było już tylu problemów i tragedii co kiedyś w jej życiu. Małe miasteczko na wybrzeżu Maine miało być miejscem spokojnym i cichym, całkowitym przeciwieństwem Bostonu z którego uciekła. Tu miała napisać też książkę, którą już od miesięcy nie wiedziała jak zakończyć. Nie spodziewała się jednak, że to dopiero początek wielkiej tragedii i niebezpieczeństw z jakimi przyjdzie się jej zmierzyć.

To mocny thriller z elementami niemalże kryminalnymi, w której tajemnica jest głównym wyznacznikiem dalszych wydarzeń. Na początku jest stosunkowo przyjemnie, nowy początek, nowa perspektywa bohaterki wydającej się być sympatyczną kobietą, która nie zasłużyła na to co przeszła. Jednak im dalej w fabułę tym więcej pojawiało się zagadek, niedomówień i ślepych zaułków. Autorka w kameralnej atmosferze małego miasteczka i starego domostwa buduje fantastyczny klimat grozy związany ze skrzypiącymi drzwiami i tajemniczym gościem budując wstęp do wielkiej tragedii w którą wplątana zostanie Ava.

Nie mogłam oderwać się od lektury. Każdy był dla mnie podejrzany i skrywał świadomie tajemnice. Stałam murem za Avą, która zamieszkała w starym domu o którym krążyło mnóstwo plotek i wraz z nią starałam się rozwikłać tajemnice miasteczka, w którym doszło do wielu niewyjaśnionych morderstw. Jednak to co najbardziej mnie do siebie przekonało to szczerość i wiarygodność każdych działań czy myśli fabuły. Tutaj nic nie było naciągane, nic nie było fałszywe czy przekłamane: przez moment poczułam się jakbym sama mieszkała w tym miasteczku i była jedną z kolejnych ofiar, bo zagęszczająca się atmosfera działała na moją wyobraźnię równie mocno co zagadkowi choć jednocześnie bardzo ludzcy bohaterowie.

Podtrzymuje swoje zdanie, że to najlepsza jaką do tej pory przeczytałam książka autorki. W "Kształt nocy" znalazłam wszystko czego oczekuję od dobrego thrillera: mocna akcja, klimat grozy, wiele różnych tajemnic. I oczywiście główna bohaterka, która wie czego chce i której z przyjemnością się kibicuje. To historia w wielkim stylu, dobrze napisana i bardzo wciągająca, idealna na jesienne popołudnie.

piątek, 25 października 2019

"Charlie Hernández i Liga Cieni" Ryan Calejo

"Charlie Hernández i Liga Cieni" Ryan Calejo, Tyt. oryg. Charlie Hernández and the League of Shadows, Wyd. Iuvi, Str. 300 

Co byś zrobił, gdyby nagle zaczęły ci rosnąć rogi i pióra? 

Wierzył w baśnie opowiadane przez najbliższych, rozwijał wyobraźnię i pozwalał sobie marzyć. Nie spodziewał się, że już niebawem wszystko co wyśnione znajdzie swoje odbicie w prawdziwym świecie. 

Troszkę obawiałam się pierwszego tomu serii od Ryana Calejo, ponieważ z opisu wynikało, że nie jest to moja kategoria wiekowa. O ile lubię wszystkie młodzieżówki i te historie dla młodszych czytelników też nie są mi obce, o tyle tutaj miałam poczucie, że może nie odnajdę się w fabule. Jednak zarys historii był intrygujący a liczne zagraniczne recenzje aż nazbyt pozytywne dlatego postanowiłam zaryzykować. I cieszę się, że dałam szansę tej lekturze. 

 To opowieść o chłopcu, który przypomina nas samych. Zafascynowany baśniami opowiadanymi do snu przez ukochaną babcię wie, że to tylko legendy. Chociaż staruszka próbowała dać mu do zrozumienia, że w każdej historii kryje się ziarnko prawdy to jeszcze do niedawna Charlie myślał, że to tylko puste słowa. Jednak pewnego dnia zorientował się, że coś jest nie tak jak być powinno. Zaczęły mu rosnąć rogi i pióra, dokładnie tak jak w jednej z legend i nagle okazało się, że wszystkie te magiczne istoty naprawdę istnieją. Charlie zatem wkroczył do zupełnie nowego świata i stanął w obliczu walki między dobrem a złem. 

Latynoskie legendy i baśnie, klimat bajkowy i mitologiczny gdy na scenę wkraczają zaskakujący bohaterowie i pięknie snuta opowieść to lektura, która dostarczy radości każdemu czytelnikowi bez względu na wiek. Autor zdecydował się na lekkość stylu, nie zarzuca nas zbędnymi detalami, które tutaj nie są do niczego potrzebne a skupia się na kreacji wszelakich bohaterów od Ligii Cieni będącej tajnym stowarzyszeniem legendarnych bohaterów po sprzysiężeniem złych duchów chcących przejąć władzę nad ludzkością. Pojawiają się nietypowe istoty, wiedźmy oraz mitologiczne zjawiska, dzięki czemu nie sposób nudzić się podczas lektury. 

To bardzo sympatyczna książka, która na pewno jeszcze rozwinie się w kolejnych tomach. Przygodow-młodzieżowa w stylu baśniowym czaruje nas opowieściami starszej pani, która wydaje się mieć wszelkie latynoskie legendy w jednym palcu. Przyznaję, że nawet było mi mała tych wszystkich opowieści, bo ledwie opowiadała je chłopcu do poduszki a ten już wkroczył w świat magiczny. Możecie więc liczyć na wiele, wiele przygód, które umilają czas i zabierają w wir wartkiej akcji. 

"Charlie Hernández i Liga Cieni" to lektura przy której można spędzić kilka ciekawych godzin. Dosłownie dla każdego: dla dużych i małych, bo każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Świetnie się bawiłam i liczę, że nie będę musiała długo czekać na kontynuację. Autor wie co robi, ma dobry styl i ogromną wyobraźnię, która pomaga mu w kreacji rozległego świata. Jeśli macie więc ochotę na przygodę u boku magicznych istot - polecam.

"Pan Romantyczny" Leisa Rayven

"Pan Romantyczny" Leisa Rayven, Tyt. oryg. Mister Romance, Wyd. Niezwykłe, Str. 380 

"-Więc sądzisz, że żadna kobieta nie jest w stanie ci się oprzeć? 
- Z pewnością potrafi to wiele kobiet. Ale ty? Nie. Tak bardzo pragniesz miłości w swoim życiu, że przypominasz emocjonalny szkielet. Zamierzam z powrotem dodać do twoich kości nieco mięsa. Przekonać cię, abyś uwierzyła w coś innego niż ponurą apokalipsę." 

Miał być tylko zabawą, płatną rozgrywką dla bogatych kobiet. Miał zarabiać, utrzymywać się z bycia rozchwytywanym. Nie spodziewał się, że roztopi własne serce. 

Jeśli kojarzycie nazwisko tej autorki mam dla Was małą podpowiedź: seria romantyczna, bardzo zmysłowa, z mnóstwem przepychanek. Tak, dobrze pamiętacie - Leisa Rayven to autorka serii Starcrossed ("Zły Romeo"). To była jedna z historii przy których spędziłam piękne chwile i na pewno nie zapomnę towarzyszących mi wtedy emocji. Dlatego ogromnie ucieszyła mnie wiadomość, że nadszedł czas na nową książkę tej autorki a z zapowiedzi mogłam wnioskować, że równie emocjonującą! 

 Fabuła "Pana Romantycznego" przypominała mi komedię romantyczną, którą można oglądać w telewizji, w każdy ponury dzień. I widzę ją na dużym ekranie, bo historia jest idealna na to, by ją oglądać i czytać. Jednak kierując się zasadą, że książka zawsze najważniejsza szczerze przyznaję, że idealnie sprawdzi się jako poprawiacz humoru, przeganiacz wszelkich trosk i opowieść roztapiająca serce. Doskonale bawiłam się podczas czytania, śmiałam się z dialogów, żyłam dramatami głównych bohaterów i tak mocno trzymałam za nich kciuki, że nie mogłam przerzucać stron. Autorka zabawiła się moim kosztem przez masę skrajnych emocji obok których po prostu nie mogłam przejść obojętnie. 

Wszystko było tutaj świadome. Kreacja bohaterów zachwycała wiarygodnością. Zarówno tytułowy główny bohater, którego wyzwania nie były łatwe i który musiał mierzyć się w własnym sumieniem oraz Eden, która postanowiła go zdemaskować. Obydwoje przekonali mnie do siebie swoimi wyborami i chociaż czasami miałam ochotę porządnie nimi potrząsnąć, by w końcu przejrzeli na oczy, muszę przyznać że podobała mi się ta zabawa w kotka i myszkę. On był wyniosły, zbyt pewny siebie, ale i ona dorównywała mu temperamentem, dzięki czemu nie brakowało wybuchów czy słownych potyczek, które autorka ubarwiła uwielbianym przeze mnie sarkazmem. 

Wszystko zaczęło się od zawodu, którego raczej nie powinno się nikomu polecać. Max Riley zjawiskowo przystojny zdecydował się sprzedawać siebie kobietą, które dobrze za to zapłacą. Jego alter ego, Pan Romantyczny, to mężczyzna do towarzystwa, który odegra każdą powierzoną mu rolę. Dlatego panie, które decydują się na jego usługi są zachwycone. Max jednak chce zachować własną tożsamość w sekrecie, ale dziennikarka śledcza Eden Tate nie spocznie dopóki nie wyjawi prawdy na jego temat. By chronić siebie Max proponuje Eden trzy randki podczas których zrobi wszystko, by ją w sobie rozkochać. Co jednak, gdy role się odwrócą? 

Można zakochać się w tej powieści, możecie mi wierzyć. "Pan Romantyczny" to jedna z tych historii, które można czytać bez końca a i tak wciąż nam mało i mało. Mnóstwo emocji, radości i dobrej zabawy w nowej propozycji od Leisa Rayven to obowiązkowa książka dla wszystkich wielkich romantyczek. Ja jestem zachwycona i czuję, że szybko nie spodoba mi się żadna inna historia tak jak ta tego dokonała.

czwartek, 24 października 2019

"Akademia Pennyroyal. Cienie kadetek" M.A. Larson

"Akademia Pennyroyal. Cienie kadetek" M.A. Larson, Tyt. oryg. The Shadow Cadets of Pennyroyal Academy, Wyd. Mamania, Str. 368

"- Tak mi przykro - powiedziała. - Takie życie..."

Evie, główna bohaterka cyklu Larsona udowodniła wszystkim swoją siłę i odwagę. Dzięki tamu przyjęto ją do elitarnego grona uczniów Akademi Pennyroyal, w której będzie mogła pobierać niezbędną naukę. Jeszcze do niedawna nikt nie chciał mieć z dziewczyną nic wspólnego, teraz - wszyscy chcieliby się z nią przyjaźnić. Tylko czy takie znajomości wpłyną dobrze na dziewczynę?

Rzesze nowych uczniów wypełniły mury Akademii po spektakularnym zwycięstwie Evie. Dziewczyna wychowywana przez smoki musiała zmierzyć się z wiedźmami, by móc odnaleźć swoje miejsce pośród szkolonych księżniczek. Nikt nie dawał jej szans na wygarną - a jednak osiągnęła zamierzony cel. Tylko co teraz? Dziewczyna jest już na drugim roku, ale to jedynie złudna chwila bezczynności, bo w powietrzu już wisi kolejna przygoda.

Seria M.A. Larsona to wielka przygoda, wymieszana z pędzącą akcją i czarodziejskimi zwrotami akcji. Nie da się przy tej książce nudzić, niezależnie od wieku czytelnika. Przewracając każdą kolejną stronę zastanawiałam się jak to jest, że mimo mojego dorosłego już wieku zachwycam się przygodami fantastycznymi w krainie wiedź i księżniczek. Czyżby właśnie te drugie tak pozytywnie na mnie wpływały? Nie jestem pewna, bo okazało się, że księżniczki, które znaliśmy do tej pory wcale nie są takie urocze i dostojne. Choćby teraz, na oczach Evie napadają na bezbronną kobietę i nikt nie interweniuje. Bo niestety nikt nie wierzy dziewczynie. A przecież prawda jest zawsze mile widziana, czyż nie tak?  Humor w tej powieści subtelnie otula czytelnika i nie pozwala mu opuścić fabuły do samego końca, ale tak naprawdę to przepełniona przygodami akcja jest tutaj największym atutem.

Autor zebrał w jedno podstawowe wartości - przyjaźń, która ujawnia się w najmniej spodziewanych momentach. Walkę dobra ze złem, gdzie zło wyraźnie wytycza nam granice. Szczęście w nieszczęściu, gdy przychodzi walczyć z kolejnymi problemami. To sprawia, że książka jest ciekawa i niezwykle wiarygodna, choć przecież akcja rozgrywa się na przestrzeni magicznego świata. A jednak czarownice, pokręcone księżniczki, smoki i inne stwory towarzyszyły nam od zawsze. Może właśnie te stworzenia stawiają książkę w pozytywnym świetle?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, bo pozytywnych elementów w tej powieści jest całe mnóstwo. Kontynuacja to lektura doskonale pasująca do pierwszego tomu - tyle samo dobrych przygód i wyjątkowych bohaterów. Nie spodziewałam się, że z zapartym tchem będę śledziła kolejną przygodę Evie, a właśnie tak się stało - trzymałam za nią kciuki do samego końca. To bardzo pomysłowa i dobrze napisana historia, od której mogliby się uczyć niejedni pisarze fantasy. Polecam!

"Zgryźliwe wiadomości" Vi Keeland, Penelope Ward

"Zgryźliwe wiadomości" Vi Keeland, Penelope Ward, Tyt. oryg. Hate Notes, Wyd. Editio, Str. 304

"-Przepraszam za swoje zachowanie.
-Przeprosiny przyjęte. Przepraszam, że nazwałam Cię narcystycznym dupkiem.
Zmarszczyłem brwi.
-Nie nazwałaś.
Uśmiechnęła się.
-Och. No to tak pomyślałam."

Początkowo miała przyszłość, która zderzyła się z murem odrzucenia. Później przyszło pragnienie szczerej miłości. Tylko czy faktycznie można tego dokonać po takich doświadczeniach?

Vi Keeland oraz Penelope Ward powracają ponownie w duecie i swoim niezawodnym stylem pisania. Te autorki doskonale radzą sobie z wszelkimi emocjami a powieści romantyczne są dla nich jak chleb powszedni. Miałam przyjemność czytać już wiele książek napisanych ich wspólnymi siłami i zawsze sięgam po nowości, ponieważ wiem na co mogę liczyć i że to najlepsze wybory na leniwe popołudnia po ciężkim dniu.

Tym razem zaczęło się nietypowo, bo od miłości, która raczej nie przypominała wielkiego uczucia. Miał być ślub, względnie szczęśliwe życie w wielkim bogactwie, ale coś zdecydowanie poszło nie tak. Todd zdradził Charlotte Darling tym samym fundując jej upokorzenie w postaci zerwanych zaręczyn. Wspaniała suknia ślubna musiała więc wrócić do sklepu i to było punktem przełomowym w życiu dziewczyny. Nie spodziewała się, że pozna historię innej kobiety, która także marzyła o wielkiej miłości, więc Charlotte postanowiła, że i ona będzie szczęśliwa. Tylko czy to na pewno takie proste?

Autorki nie byłyby sobą, gdyby nie oparły całej swojej historii na wątku romantycznym. Główna bohaterka, silna i niezależna choć trochę rozchwiana przez ostatnie wydarzenia przez splot wydarzeń podejmuje się pracy asystentki Reeda Eastwooda, który nie ukrywa tego, że darzy ją szczerą nienawiścią. On jest uroczy w swoim zaślepieniu niechęcią do Charlotte, przystojny i nieziemski, więc i ona z czasem zaczyna dostrzegać w nim jakiś urok. Niewiele robi sobie z jego przytyków nie mając jednocześnie pojęcia, że Reed skrywa wielką tajemnicę. I to nie jedną. Kochał kiedyś wielką miłością, którą utracił dlatego dziś boi się zaryzykować i przyznać, że i Charlotte poruszyła jego serce.

Świetni bohaterowie, bardzo wiarygodni w swoich czynach, ludzcy i świadomi w połączeniu z całą masą emocji to lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów powieści romantycznych. Kilka pikantnych scen dodaje uroku relacji między bohaterami a i początkowa obawa o powielanie schematów, które znamy przecież nie od dziś wydaje się niepotrzebna, gdy zagłębiamy się w fabułę i po prostu cieszymy mogąc śledzić przepychanki słowne głównych bohaterów.

Jestem na tak i cieszę się, że ten autorski duet nie zwalnia tempa. Widać doskonale, że te panie świetnie się czują w swoim towarzystwie co przelewają na karty swoich powieści. "Zgryźliwe wiadomości" to sporo dobrego humoru, trochę smutku i wzruszeń a także nadzieja, która wydaje się być niespełniona, bo w końcu nie ma widoków na szczęśliwe zakończenie. Jednak ten kto nie ryzykuje... no właśnie. Przekonajcie się więc sami jak zakończą się losy tej pary, ale gwarantuję, że nie będziecie rozczarowani wyborem lektury.

środa, 23 października 2019

"Miłość online" Penelope Ward

"Miłość online" Penelope Ward, Tyt. oryg. Love Online, Wyd. Editio, Str. 312

"Jeśli miłość nie jest szalona, to nie jest miłość."

Nie od dziś wiadomo, że internet pomaga w wielu sprawach. Także tych miłosnych. Można zakochać się na odległość, ale czy później łatwo przenieść to do prawdziwego świata?

O miłości współczesnych czasów, o internecie z kategorii tych, do których raczej nie zaglądamy często, o randkowaniu nocami, czacie i pięknej dziewczynie. Taką powieść napisała Penelope Ward, autorka którą znamy przecież z wielu przejmujących historii romantycznych. Sięgnęła po temat, który na pewno wielu zainteresuje i pociągnęła go w naprawdę uroczy sposób.

Ryder mógł pochwalić się nie tylko dobrym pochodzeniem, ale i wyjątkowymi genami. Zaskakująco przystojny syn producenta filmowego z pozoru miał wszystko. Czego więc szukał przeglądając stronę z sekskamerkami? Nie spodziewał się, że spotka tam "Montanę" intrygującą, prześliczną skrzypaczkę, która wydawała się inna niż pozostałe dziewczyny. Postanowił więc rozpocząć rozmowę a ona zafascynowana jego klasą i miłymi słowami kontynuowała temat. Ich rozmowy stały się tradycją na czacie, jednak warunek był jeden: nigdy nie przeniosą tego do realnego świata. Jednak czy można porzucić miłość?

Polubiłam głównych bohaterów, chociaż Ryder na początku wydał mi się odrobinę nijaki. Więcej uwagi skupiła na sobie Eden, czy raczej Montana, która robiła to co robiła, by podreperować swój budżet. Rozumiałam jej decyzję, choć może niekoniecznie popierałam. Od tego zaczęły się wirtualne spotkania z Ryderem i powolne ujawnianie faktów na swój temat. Ich rozmowy były szczere, głębokie i bardzo emocjonalne, szczególnie gdy zdradzali swoje sekrety. Czasami czułam się jak intruz obserwując tą dyskretną wymianę zdań, ale nie mogłam się oderwać od lektury zafascynowana tym, jak wiele ich łączy.

Ważny temat poprowadzony w bardzo lekki i wiarygodny sposób daje do myślenia dopiero w finałowych scenach, gdy wirtualny świat zderza się z tym rzeczywistym. Od początku liczyłam na to, że mimo zakazów Ryder odnajdzie Eden w prawdziwym świecie i połączy ich takie samo uczucie. Nic jednak nie jest takie proste poza ramami ekranu, gdzie mimo prób szczerości nie do końca ujawniamy prawdę o sobie. Penelope Ward nie chciała moralizować, nie o to tutaj chodzi, kilka słów rozsądku jest raczej wynikiem fabuły, ale i tak podoba mi się jako całokształt.

Do "Miłość online" raczej nie muszę nikogo namawiać, ale i tak napiszę, że warto dać jej szansę. Pośród lawiny powieści o miłości, które czytamy i które dają nam radość ta również zasługuje na uwagę. Jest lekka i przyjemna, raczej nie zaskakuje niczym nowym a jednak uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas lektury. Cieszę się, że dałam jej szansę i mam nadzieję, że i Wy zdecydujecie się na lekturę.

"Strażniczka" Shannon Messenger

"Strażniczka" Shannon Messenger, Tyt. oryg. Keeper of the Lost Cities, Wyd. Iuvi, Str. 408 

Harry Potter i Percy Jackson na pewno znają już Sophie Foster – ta trójka zmieniła świat. Myślała, że jej dom jest domem. 

Próbowała dostosować się za wszelką cenę. Nie spodziewała się, że otacza się jedynie samymi pozorami. 

Shannon Messenger zabiera nas w magiczny świat wykreowany po to, by być może wypełnić lukę po niemal klasycznej już serii fantasy. Młoda czarodziejka, która żyje w świecie innymi niż ten dla którego została stworzony, pełna sprzeczności i wplątana w szereg tajemnic zabiera nas do nowych miejsc i przedstawia intrygującym bohaterom. Czy powieli sukces? Czy odnajdzie się w roli serii podbijającej serca czytelników? Tego nie wiem, ale po lekturze przyznaję, że to sympatyczna opowieść, której warto dać szansę. 

Autorka kreuje bardzo szeroki świat. Z jednej strony próbuje nas na początku zamknąć w ciasnej, niemal kameralnej rzeczywistości, w której bardzo trudno odnaleźć się głównej bohaterce. Z drugiej powoli, krok po kroku wprowadza nową rzeczywistość, rozległe krainy, wspaniałe miejsca przepełnione tajemniczością i poczuciem, że nie odkryliśmy nawet ułamka procenta z tego co jest do odkrycia. Zapewne to wszystko będzie miało swoje rozwinięcie w kolejnych tomach, ale już teraz bardzo przypadł mi do gustu świat przedstawiony oraz perspektywa Zaginionych Miast, ich zasad, społeczeństw oraz relacji między mieszkańcami. 

Główną bohaterką jest Sophie, młoda dziewczyna która ma pewien ukryty dar. Potrafi czytać myśli innych ludzi. Nie zdradzała się ze swoją umiejętnością, chociaż miała nadzieję, że uda się ją jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Przecież na niczym nie zależało jej tak bardzo jak na byciu zwykłą nastolatką. Jednak pewnego dnia do jej życia wkracza Fitz, który ma taki sam dar jak ona. I od tego wszystko się zaczyna. Dziewczyna uświadamia sobie, że jej prawdziwy dom jest gdzie indziej chociaż mieszkańcy Zaginionych Miast nie są zadowoleni z jej powrotu. Czy uda jej się rozgryźć zagadkę swojego pochodzenia? 

Tajemnicze pochodzenie Sophie wydaje się być najważniejszym motywem dla tej fabuły. Skąd się wzięła? Dlaczego kazano jej żyć pośród normalnych ludzi? Sam czytelnik zastanawia się jaką przeszłość ma za sobą ta dziewczyna, ponieważ jest na tyle sympatyczna, że chce się jej kibicować i na tyle odważna, że przyjemnie jest stać u jej boku i poznawać nowe fakty. Autorka nie zdradza niczego od razu, więc można zabawić się w detektywów a tym samym jest więcej przyjemności z czytania, gdy możemy powoli odkrywać tajemnicę pochodzenia oraz istotę samej Sophie dla jej świata. 

Lekki styl, ciekawa forma i barwne opisy na pewno przemawiają na korzyść tej książki. To idealna propozycja na leniwe popołudnie magiczno-przygodowa lektura przy której czas na moment się zatrzymuje. Trochę niebezpieczeństw, dobra zabawa i subtelne poczucie humoru dla rozładowania niektórych napięć to potwierdzenie sympatycznej lektury dla młodszego i starszego czytelnika. Na pewno zdecyduję się na kontynuację "Strażniczki", ponieważ jestem ciekawa jak autorka pociągnie wszystkie wątki.

poniedziałek, 21 października 2019

"Akademia Pennyroyal" M.A. Larson

"Akademia Pennyroyal" M.A. Larson, Tyt. oryg. Pennyroyal Academy, Wyd. Mamania, Str. 368
"Akademia Pennyroyal szuka odważnych dziewcząt, które chcą zostać księżniczkami i śmiałych chłopców, którzy chcą zostać rycerzami. Przybywajcie!"

Każda książka kryje w sobie mniej lub więc naszych marzeń. Niezawodnie królestwa zawsze były tematem przewodnim dziecięcych marzeń. Kto z nas nie miał ochoty przenieść się do bajkowego świata, w którym dobro walczy ze złem i nigdy nie brakuje tajemnic?

Pewnego dnia w królestwie zjawia się tajemnicza dziewczyna. Nikt nie wie kim ona jest. Pojawiła się znikąd, wyłaniając z leśnych odmętów. I nic nie pamięta. W końcu trafia do Akademii Pennyroyal, otrzymuje nowe imię i jako Evie szkoli się do walki ze smokami i wiedźmami. Jednak początki w akademii wcale nie są takie łatwe. Czy dziewczynie uda się dopasować do otoczenia?

Smoki, wiedźmy, wróżki i magia - to motyw przewodni książki napisanej z myślą o młodszej publiczności, chociaż nikt nie powiedział, że starszy czytelnik wynudzi się przy tej historii. Przyznaję, że sama podeszłam do opowieści sceptycznie, ale swoboda tej historii, lekki styl i spora dawka humoru szybko mnie do siebie przekonały. To opowieść typowo bajkowa, w której dobro musi stawić czoła złej stronie mocy, a mimo wszystko nie zabrakło tutaj intrygujących zwrotów akcji.

Evie uczy się jak kontrolować magię i przyznaję - chociaż nie jestem wielką miłośniczką takich książek, to cały urok świata przedstawionego szybko mnie do siebie przekonał. Bohaterka rozważnie i inteligentnie podchodzi do wszelkich nowości, uczy się jak żyć w nieznanym sobie otoczeniu i jednocześnie stawia czoła wrogom, których w akademii nie brakuje. Rozwój akcji wprowadza szalone wiedźmy, które marzą o przejęciu władzy nad światem i zbuntowane księżniczki, które toczą osobistą wojnę z owymi wiedźmami. Na tej podstawie pojawia się też kilka wartości odwołujących się do prawdziwej przyjaźni, osobistego rozstrzygania sporów i poszukiwania prawdy o swojej przeszłości, dokładnie tak, jak robi to Evie. 

"Akademia Pennyroyal" to ciekawa propozycja dla młodszych czytelników i dla tych, którzy poszukują bajkowego świata magii i królestwa księżniczek. Nie zapominajcie, że powieść obiecuje nawiązanie do baśni braci Grimm co dodaje książce smaku i koloru. A może macie ochotę poznać pomocne gobliny? Tak, świat w którym znalazła się Evie to niekończąca się kraina przygód i baśniowych stworzeń. I pamiętajcie - uprzejmość zawsze jest w cenie.

"Niedocenione dźwięki" Tamera Alexander

"Niedocenione dźwięki" Tamera Alexander, Tyt. oryg. A Note Yet Unsung, Wyd. Dreams, Str. 544

"Niedocenione dźwięki" wprowadzą nas w świat muzyków klasycznych w czasach, gdy wysiłki kobiet przemieniały nie tylko serca mężczyzn, ale także historię świata. 

Walka o marzenia, wyścig z czasem i kolejne komplikacje w życiu. Czy można wyciągnąć rękę po to co nasze i nie sparzyć się złudnymi nadziejami? 

Uwielbiam książki Tamer Alexander. Powyższa lektura jest trzecim tomem w niezależnym cyklu, którego wcale nie musicie czytać chronologiczne. Warto jednak dać szansę choćby jednej książce aby przekonać się, że autorka wie co robi pisząc przejmujące historie o życiu i chwyta za serce każdego fana powieści obyczajowej. To moje trzecie spotkanie z książkami tej autorki i równie udane co poprzednie dzięki wspaniałym bohaterom i dorównującej im fabule. O miłości, o życiu, o codziennych problemach w sposób urzekający i jednocześnie niezwykle lekki, czyli lektura dla tych, którzy lubią powzruszać się podczas czytania i przez moment żyć życiem bohaterów. 

Autorka lubi osadzać akcję swojej powieści w przeszłych czasach, więc i tym razem udajemy się do roku kiedy nie smartfony i Internet były machiną napędową a wielkie marzenia do których dążyło się mimo przeciwności. Miło jest cofnąć się wraz z bohaterami do tych niełatwych czasów, kiedy kobieta nie była raczej obiektem szacunku jeśli chodzi o jej pracę. Autorka fantastycznie ujęła zmagania głównej bohaterki, która uparcie walczyła o to co jej, chociaż każdy żył w zgodzie z dyktowanymi warunkami opinii publicznej i nikt nie chciał uznać jej w zawodzie. Ogromnie polubiłam Rebeckę i trzymałam za nią kciuki do ostatniej strony, chociaż przyznaję, że im dalej w fabułę, tym więcej zrozumienia miałam dla innych bohaterów. 

Rebecca Carrington przeszła wiele, by znaleźć się w aktualnym miejscu. Podstępem udała się na przesłuchanie do nowo powstającej filharmonii, ale nawet to nie pozwoliło jej osiągnąć zamierzonego efektu. Uważano bowiem, że kobieta jest zbyt słaba i delikatna, by zająć miejsce w wymagającej orkiestrze. Nikt nie chce przeciwstawić się powszechnej opinii a Rebeca czuje się oszukana względem świata oraz ludzi, którzy mieli być jej mentorami. 

Jednak nie jest to jedyna bohaterka, której losy śledzimy. Pojawia się też muzyk doceniany w całym kraju, Nathaniel Tate Whitcomb, który otrzymał zadanie kierowania nową orkiestrą. Nikt nie wiedział o jego problemach, dostrzegali w nim jedynie etykiety i sukcesy, zapominając że człowiek może być tylko człowiekiem. Autorka bardzo realnie nakreśliła sylwetki bohaterów i przedstawiła ich zmagania w tym niełatwym świecie pokazując, że nie każdy jest tym za kogo się podaje. Ktoś niespodziewanie wyciąga pomocną dłoń, ktoś nie przemyślanie rujnuje czyjeś marzenia, by w ostatecznym rozrachunku zorientować się, że liczy się tylko zrozumienie i akceptacja oraz poczucie obecności tej drugiej osoby u boku. 

W lekkim stylu, z dobrą ręką i wielkim oddaniem dla akcji oraz bohaterów Tamera Alexander po raz kolejny porwała mnie do swojego świata. Mam nadzieję, że dacie szansę tej serii, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, ponieważ kryje się w niej nie tylko wspaniała historia czy mnóstwo emocji, ale i ludzie problemy. Dzięki temu ta historia jest szczera i w pełni wiarygodna a przez to czyta się ją z wielką przyjemnością.

niedziela, 20 października 2019

"Dosięgnąć świąt" Terri Blackstock

"Dosięgnąć świąt" Terri Blackstock, Tyt. oryg. Catching Christmas, Wyd. Dreams, Str. 272

Fanaberie starszej pani, gburowaty taksówkarz i zapracowana prawniczka. Czy z tego układu wyniknie coś dobrego?

Kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji, kilka spotkań i wymiana zdań oraz natłok nieprzemyślanych decyzji. Mieszanka wybuchowa? Nie, to tylko bardzo dobra historia.

Książki Terri Blackstock poznałam dzięki serii Dopóki biegnę i od tamtej pory postanowiłam zostać wielką fanką tej autorki. Nie wiem jak to się stało, ale urzekła mnie jej wcześniejsza opowieść, zaczarowała i przyprawiła o wiele skrajnych emocji a przecież wszystko zapowiadało się na prostą młodzieżówkę. Dziś podeszłam już z większymi oczekiwania do jej najnowszej książki utrzymanej w stylu obyczajowym i po raz kolejny nie zawiodłam się na lekturze.

W stylu Blackstock jest coś takiego, że zanim się obejrzę jestem już niemym uczestnikiem rozgrywanych wydarzeń. Jej historie są szczere, bohaterowie prawdziwi a emocje, których zawsze jest mnóstwo wydają się napędzać kolejne wydarzenia. Nie inaczej było z powyższa lekturą, która wzbudziła we mnie zarówno łzy wzruszenia jaki i chwile szczerego śmiechu, chociaż tak naprawdę liczyła sobie niewiele stron. To uważam za jedyny jej minus, ponieważ nie miałabym nic przeciwko, gdyby autorka zdecydowała się głębiej wejść w fabułę i jeszcze trochę ją pociągnąć.

Jednak to co napisała wystarczyło, by całość wypadła naprawdę dobrze. Okres świąt Bożego Narodzenia zawsze niesie ze sobą potężne nakłady emocji, więc już to było obietnicą wielu chwytających za serce zwrotów w fabule. Tą teorię potwierdzili bohaterowie: taksówkarz o zbyt miękkim sercu, starsza pani i prawniczka. Odważyli się oni wkroczyć w wir prawdziwego życia nie zatracając przy tym swojego człowieczeństwa, pamiętając co powinno liczyć się najbardziej.

Finn Parrish, taksówkarz, utknął w klinice ze staruszką cierpiącą na demencję. Nie chciał jej zostawiać, ponieważ przypominała mu matkę. A przecież wystarczy mu wyrzutów sumienia jak na jedno życie. Dlatego Finn zgadzał się na kolejne pomysły starszej pani działające nie tyle pod wpływem choroby co przekonania, że doskonale wie w którym kierunku pociągnąć fabułę, by ta była urocza i przesympatyczna. Dokładnie jak ta staruszka, która kradnie niemal całą naszą uwagę. Bo choć jej perypetie wydają się niepozorne, to powoli, sukcesywnie zaprowadziła mnie do punktu kulminacyjnego, który kompletnie zmienił moje postrzeganie tej historii.

Nie mogę zbyt wiele zdradzić, by nie popsuć Wam radości z czytania, ale zapewniam że zdecydowanie warto dać tej książce szansę. Jest krótka, więc czyta się ją szybko. Jest też piękna, w taki czysty, szczery sposób. Zakochałam się w wydarzeniach, zachłannie sięgałam po każde emocje, które serwowała mi Terri Blackstock oraz kibicowałam bohaterom tak wiarogodnym i w ludzki sposób naiwnym, by ich życie w końcu się zmieniło. Tym sposobem otrzymałam piękną przygodę utwierdzającą mnie w przekonaniu, że słusznie wybrałam jedną z ulubionych autorek.

"Dosięgnąć świąt" to magia w czystej postaci. Piękna historia dla nas i dla najbliższych, którą śmiało możecie podarować komuś w prezencie. Warto dzielić się takimi opowieściami, bo chociaż na pierwszy rzut wydają się niepozorne - mają na nas ogromny wpływa. Zawsze obiecuję sobie, że po czasie wrócę do tych najcenniejszych dla mnie książek i chociaż różnie to później bywa do tej lektury wrócę na pewno. Nauczyła mnie wiele, rozbawiła i zaciekawiła jednocześnie nawiązując do miłości w bardzo naturalnym stylu.

sobota, 19 października 2019

"Ostatnia noc Olivii" Christina McDonald

"Ostatnia noc Olivii" Christina McDonald, Tyt. oryg. The Night Olivia Fell, Wyd. Niezwykłe, Str. 335

Thriller psychologiczny pełen mrocznych zakrętów i zwrotów akcji, których nie da się przewidzieć. 

Ile wiemy o swoich najbliższych? Czy to możliwe, że skrywają oni przed nami groźne tajemnice? Jak zatem walczyć o prawdę, by zbliżyć się do tych, których kochamy najbardziej?

Chtistina McDonald prezentuje thriller psychologiczny w którym sporo się dzieje. Z dniem pierwszej zapowiedzi pomyślałam sobie: tak, to historia dla mnie! Szczególnie jesienną porą. Dlatego zabrałam się do lektury od razu jak tylko wpadła w moje ręce i faktycznie już od pierwszych stron odnalazłam się w tej historii. Spokojna, wydawać by się mogło, że zdystansowana choć po brzegi wypełniona emocjami ma w sobie coś takiego, że trudno odłożyć ją na bok.

To opowieść o dziewczynie, która nie przetrwała. O kobiecie, która musiała stawić czoła rzeczywistości. Tytułowa Olivia spadła z mostu i doszło do śmierci klinicznej o czym właśnie powiadomiono jej matkę. Jednak dziewczyna nie może zostać odłączona od aparatury, ponieważ wychodzi na jaw, że była w ciąży. By ratować jej dziecko matka dziewczyny decyduje się na niezwykle trudny wybór. I w tłoku tych wszystkich dramatów powoli odkrywa tajemnice własnej córki o których nigdy by nie pomyślała.

Autorka na podstawie dwóch skrajnie różnych bohaterek prezentuje nam jedną historię. To opowieść matki, która w aktualnym czasie próbuję dowiedzieć się co tak naprawdę wydarzyło się z Olivią oraz samej tytułowej bohaterki, którą poznajemy w jej rozdziałach na temat przeszłych wydarzeń. Chociaż ich więź była silna to okazało się, że wiele przed sobą ukrywał, z jakiś powodów taiły niektóre fakty i wszystko to wyszło na światło dnia gdy powoli, krok po kroku poznawałam relację obu bohaterek. I chociaż niektóre ich wybory nie były mi w smak rozumiała dlaczego postępowały tak a nie inaczej, ponieważ sięgały po rozsądne argumenty.

Chociaż faktycznie jest kilka zawiłych zwrotów akcji i zaskoczeń w całej fabule to nie jest ona jedynie thrillerem psychologicznym. Można się nad nią zatrzymać i porozmyślać, ale także dzięki życiowym tematom. Akcja jest stonowana, wolna i pozwala na to, by bliżej przyjrzeć się relacji matki i córki, ich tajemnicom oraz wyborcom, które doprowadziły ich właśnie do tego punktu. Czasami zatem pojawiały się chwile wzruszenia, które ładnie dopełnił całość tworząc z poczuciem niepewności co do losów tytułowej bohaterki kompletną całość.

Dobrze bawiłam się podczas lektury i muszę przyznać, że "Ostatnia noc Olivii" mocno wciąga. Nie jest to lektura dla każdego, bardziej kobieca, bardziej stonowana, ale nie odejmuje to jej wartości. Opowieść o bólu i stracie oraz wielkiej sile matczynej miłości to lektura idealna na leniwe, jesienne popołudnie.

piątek, 18 października 2019

"A jeśli to my" Becky Albertalli, Adam Silvera

"A jeśli to my" Becky Albertalli, Adam Silvera, Tyt. oryg. What If It's Us, Wyd. We need YA, Str. 400

Po raz pierwszy na świecie, pióro w pióro, Adam Silvera i Becky Albertalli!
Miłość nie wybiera. Spada na nas w najmniej oczekiwanym momencie, zazwyczaj wtedy, gdy najmniej się jej spotykamy. Jednak czy warto się na nią zamykać, nawet jeśli jest nam z nią aktualnie nie po drodze?

Na to czekałam! Moje nadzieje rosły z każdym dniem zbliżającym się do premiery "A jeśli to my", czyli książki dwóch bardzo cenionych przeze mnie autorów. Ten duet nie mógł zawieść, nie kiedy ma się przed oczami ich samodzielne dzieła. Z jednej strony jest Becky Albertalli i jej wspaniały "Twój Simon". Z drugiej Adam Silvera, autor kilku ważnych dla współczesnych czasów książek o miłości i akceptacji. Obydwoje, dziś wspólnie, sięgnęli po temat z motywu LGBT, by pokazać że nikt nie ma łatwo a miłość, jak to ona, potrafi nieźle namieszać.

Oto opowieść o dwóch chłopakach, kompletnie od siebie różnych. Łączy ich jedynie czas i miejsce, które doprowadziły do przypadkowego spotkania. Od tego wszystko się zaczęło, ale na pewno na tym nie poprzestało. Tylko czy dwa niezależne światy mogą połączyć się w jedną całość? To jest pytanie, które intrygowało mnie do samego finału. Autorzy kluczyli między faktami, rzucali swoim bohaterom liczne kłody pod nogi i zsyłali na nich zwykłe, ludzkie zawahania by udowodnić, że każdy z nas kieruje się w danej sytuacji zupełnie innymi, osobistymi motywami. Podobała mi się ta niepewność, to igranie z uczuciami nie tylko Arthura i Bena, ale przede wszystkim i moimi, bo denerwowałam się i trzymałam kciuki za to, by los był dla nich łaskawy.

Chociaż bohaterowie różnią się od siebie jak woda i ogień to obydwoje otrzymali wiele ludzkich cech. To wiarygodne, pełnowymiarowe sylwetki dwóch chłopaków szukających własnej drogi w świecie. Z jednej strony jest Arthur, który przyjechał do Nowego Jorku na wakacje. Z drugiej stały mieszkaniec, Ben, który nie lubi przypadków a wszelkie ingerencje wszechświata w jego życie uprzykrzają jego zwykłą egzystencję. Spotkali się przez przypadek, w drodze donikąd i postanowili spotkać się na randce. Ale czy można kontynuować coś, co ciągle nie wychodzi? Bohaterowie wciąż napotykali na swojej drodze przeciwności a ich życiowe dylematy i prawdziwe rozterki sprawiały, że ta powieść okazała się w pełni wiarygodna.

Ważne tematy, aktualny motyw i wspaniały styl dwójki świetnych autorów to pomysł na sukces. Trudno oderwać się od tej historii, która czasami wzrusza, kiedy indziej bawi a zawsze ciekawi i budzi wiele pytań na temat życia Arthura, Bena oraz ogólnie, ludzi którzy mierzą się z podobnymi im problemami. Albertalli i Silver stanęli na wysokości zadania pisząc książkę o życiu, ale nie sięgając po przekłamane tematy - zdecydowali się iść prostą drogą, by czytelnik mógł bez problemu odnaleźć się w fabule i faktycznie: czułam się obecna na każdym kroku dwójki bohaterów.

Trochę o miłości, o życiu, o uczuciach i oczekiwaniach a także o wielkich marzeniach i weryfikacji ich przez życie. O tym, że plany nigdy nie wychodząc i najlepsze chwile to te niezaplanowane. "A jeśli to my" ma w sobie siłę książki otwartej na każdego czytelnika a każdy z nas powinien dać jej szansę. Cieszę się, że ta dwójka autorów zdecydowała się połączyć siły i po cichu liczę, że jeszcze choć raz powrócą w nowej historii. Tymczasem opowieść o Arthurze oraz Benie serdecznie Wam polecam.

czwartek, 17 października 2019

Przedpremierowo: "Anonimowa dziewczyna" Sarah Pekkanen, Greer Hendricks

"Anonimowa dziewczyna" Sarah Pekkanen, Greer Hendricks, Tyt. oryg. An Anonymous Girl, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 448
PREMIERA: 22 października 2019r.

Uwikłana w sieci podstępnych oszustw i zazdrości, dziewczyna szybko się przekonuje, że niektóre obsesje bywają zabójcze... 

To miał być łatwy zarobek. Czysty zysk. Nikt nie spodziewał się, że jedna błędnie podjęta decyzja zaważy na życiu i bezpieczeństwie.

Duet dwóch fantastycznych autorek Sarah Pekkanen oraz Greer Hendricks powraca w nowym thrillerze psychologicznym! Długo czekałam, miałam wielkie oczekiwania (w końcu to mój ulubiony gatunek) i w myślach miałam odwołanie do "Żona między nami" tego samego duetu, czyli książki zaskakującej, pomysłowej i bardzo wciągające. Wszystkie moje nadzieje zostały spełnione już na wstępie, gdy po zaledwie kliku stronach wciągnęłam się w rozgrywaną akcję tak, że nie odłożyłam książki do półki jej nie skończyłam.

A fabuła ma potencjał, w dodatku w pełni wykorzystany. Silny motyw psychologiczny, który podjęły autorki miesza nam w głowach, zaskakuje, zmusza do intensywnego myślenia i wielokrotnie zderza nas z murem niewiedzy. Wiele razy przyłapywałam się na tym, że moje teorie co do dalszej akcji nie miały żadnego pokrycia, gdy autorki raz za razem zmieniały front, kluczyły, ingerowały w rozgrywkę między dwójką tajemniczych narratorów. Cała zabawa okazała się fantastycznym ćwiczeniem dla mojego umysłu oraz przygodą, której na pewno szybko nie zapomnę.

Wszystko zaczęło się niewinnie, od podsłuchanej rozmowy i zbyt szybko podjętej decyzji. Jessica Farris zgłosiła się do wzięcia udziału w padaniach psychologicznych dla pieniędzy, nie łudziła się że cokolwiek więcej na tym zyska. Jednak tajemnicza doktor Shields prowadząca badania zmusiła dziewczynę do większego zaangażowania. Początkowo prosiła jedynie o odpowiedzi na kilka pytań, ale gdy te stawały się co raz bardziej intymne i sugerujące, że Shields zna przedmiot swoich badań znacznie bardziej niż ktokolwiek przypuszczał, zaczyna robić się niebezpiecznie.

Natarczywe i dogłębne pytania zaczynają mącić w umyśle Jessiki. Główna bohaterka do tej pory silna, świadoma i pewna swego nagle zaczyna wątpić we wszystko co ją otacza. Sesje zmieniają się w wyzwania, które należy wykonać a główna bohaterka czuje się w potrzasku, gdy ktoś zaczyna jej mówić jak ma się zachowywać czy ubierać. Wpada więc w paranoję a czytelnik wraz z nią, bo sam już nie jest pewny o co tak naprawdę chodzi w tych badaniach.

To co wyróżnia tą historię to świetny klimat grozy, niepewności, strachu. Nic nie jest tu takie jakie wydaje się na pierwszy rzut oka, każdy ruch, słowo, spojrzenie ma ukryte znaczenie. Podczas czytania mój umysł działał na najwyższych obrotach a ja byłam zachwycona wyzwaniem z jakim przyszło mi się zmierzyć. Autorki stanęły na wysokości zadania i stworzyły podstęp pełen oszustw i emocji od których ciężko się oderwać.

"Anonimowa dziewczyna" to lektura obowiązkowa dla każdego, kto lubi historie przepełnione wrażeniami. Na pewno szybko nie zapomnę tej książki a jedyne czego żałuję to faktu, że cała zagadka już za mną. Świetnie napisana, dobrze skonstruowana, z dwiema silnymi bohaterkami opowieść była dla mnie wyzwaniem na kilka długich godzin. Uwielbiam, gdy mogę w pełni zaangażować się w czytaną książkę a w tym przypadku śmiało mogę stwierdzić, że czułam się jak jeden z bohaterów. Zdecydowanie polecam - każdemu!