czwartek, 18 czerwca 2015

"Biorę sobie ciebie" Eliza Kennedy

"Biorę sobie ciebie" Eliza Kennedy, Tyt. oryg. I Take You, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 448

Lily - młoda prawniczka, która właśnie wychodzi za mąż. Will - ideał mężczyzny w każdym calu. I jak tu nie zwariować? Lily ma cudownego prawie-męża, który nie widzi poza nią świata, ale czy ten idealny obrazek nie jest nazbyt idealny? Można by uważać, że to spełnienie marzeń wszystkich kobiet. Niestety nie dla Lily, która kocha swojego wybranka nad życie, ale ubolewa nad stratą, która wisi nad nią jak ślubne widmo. Bo co tu wybrać - ślub i mężczyznę swojego życia, czy licznych kochanków o nieziemskich ciałach? A może jedno i drugie?

"Wychodzę za mąż. On to ideał! On to katastrofa."

Fabuła rozpoczyna się w ostatnim tygodniu przedślubnych przygotowań do wielkiej ceremonii Lily i Willa. Słoneczna Floryda, przedślubna gorączka i cztery matki Lily (dokładnie tak!) plus nadopiekuńczy ojciec zupełnie wybuchowa mieszanka. Prawdziwe szaleństwo rozpoczyna się właśnie w ostatnim tygodniu wolności i to co dzieje się w głowach bohaterów to nic w porównaniu do rewolucyjnej chęci pomocy całej rodziny i nie do końca przychylnie nastawionych do Lily przyszłych teściów.

"Biorę sobie ciebie" to po pierwsze doskonale skonstruowana powieść pod każdym względem - stylistycznym i fabularnym. Gatunkowo to nic innego jak typowa komedia romantyczna, ale napisana z przekąsem i pomysłem. Lily już od samego początku budzi sympatię i sprawia, że szczery uśmiech nie ma zamiaru zejść z twarzy. Jej przemyślenia, szalone pomysły i absurdalne czyny w połączeniu z bezapelacyjnie zwariowanym charakterem wprowadzają do książki przyjemny chaos. Przyszła panna młoda serwuje czytelnikom wrażenia z przedednia ważnego wydarzenia, ale pojawiają się również anegdotki z przeszłego życia, wspomnienia, pragnienia i wahania. W dodatku dziewczyna doskonale poradziła sobie z burzeniem utartych weselnych schematów, utarła nosa wszystkim wierzeniom i tam gdzie trzeba było - potupała trochę nogą żeby postawić na swoje. 

Jest w tej książce coś, co przyciąga i zatrzymuje na dłużej. Może to pozbawiona schematów fabuła, która bawi i poprawia humor, a może to zdania, które wplecione w treść historii nie rzucają się w oczy, ale są szczere i po prostu - urocze. W czasie czytania można wypatrzeć wiele sentencji, pięknych prawd i gwarantujących kilka momentów wzruszeń. Swoboda z jaką prowadzone są dialogi jedynie wyróżnia wszystko to co warte zapamiętania i zatopienia się w całej tej zwariowanej historii.

"Jesteś kotem w worku! – Freddy przekrzykuje muzykę. – Wyglądasz dobrze, wpadłaś Willowi w oko, ale żeby cię kupić i zabrać do domu? – Jednym haustem wypija drinka. – Daj spokój."

Bywa tak, że zapowiedź niezwykle humorystycznej historii pozostaje jedynie śmieszna w opinii, a w praktyce ani nie śmieszy, ani nawet nie ciekawi. Tak naprawdę większość książek o - z założenia - zabawnej treści budzi jedynie litość. Kennedy swoim debiutem udowodniła, że nie wszystkie książki można tak łatwo zaszufladkować do rangi nic nie znaczącej, nudnawej książki. Napisała historię, która miała bawić i która naprawdę to robi. Ostatni raz tak serdecznie śmiałam się przy książkach Janet Evanovich i jej nieocenionej serii o Stephanie Plum. A teraz pojawiła się konkurencja i to nie mała, bo niepozorna historia Willa i Lily nie tylko bawi do łez, ale niesie ze sobą kilka istotnych refleksji.

Nie wyobrażam sobie lepszej książki na wakacyjny wypoczynek. "Biorę sobie ciebie" szczerze bawi, idealnie poprawia humor i nastraja pozytywnie dostarczając więcej endorfin niż najlepsza czekolada! Eliza Kennedy zadebiutowała błyskotliwie napisaną historią idealną dla każdego. Wszystkim bez wyjątku - polecam.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

22 komentarze:

  1. Tak dobra? Chętnie, chętnie!
    Zakręcę się przy tym tytule!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie książki, które potrafią poprawić mi humor. Narobiłaś mi ogromną ochotę na tą książkę i na pewno po nią sięgnę w wakacje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chetnie po nia siegne, zwlaszcza ze jestem wlasnie w temacie slubnym ;) i czasem lubie sie posmiac przy ksiazce ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A myślałam,że będzie to taka banalna historyjka..Miła niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znałam wcześniej tej książki. Brzmi ciekawie, już dawno nie czytałam książki, która potrafi naprawdę rozbawić ;)

    Galeria Książek

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo jestem ciekawa jak ja odbiorę tę powieść. Już leży u mnie na półce i czeka na swoją kolej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już niebawem się za nią biorę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. W sumie nie czytałam jeszcze nigdy takiej... typowej komedii powiedzmy. Jasne, były nie do końca poważne pozycje, ale rozśmieszanie nie było ich głównym celem. Ale... jak trafię na to, to sięgnę :D Przydałoby się coś takiego na półce, albo przynajmniej - w pamięci mieć.
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie słyszałam wcześniej o tym tytule, ale.. brzmi ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Może kiedyś dam jej szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka idealna na wakacje, na letnie dni. Będę o niej pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zachęciłaś mnie tą książką, może to być rzeczywiście bardzo dobra lektura na wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrzy by było gdyby trafiła w moje ręce podczas wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo rzadko trafiam na powieści, które są w stanie mnie rozbawić, wiec może spróbuję polubić się z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kusisz niesamowicie. Lubię lekkie i zabawne (a nie żałosne, jak często się zdarza) historie. Niemniej jednak, aby był to prawdziwy wakacyjny wypoczynek, to przy lekturze chętnie podjadłabym trochę czekolady. Endorfin nigdy dość :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam Stephanie Plum więc pewnie tak, jak Ty pokocham Willa i Lily :) Będę polować na książkę- obowiązkowo :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wobec tego muszę przeczytać, jeżeli taka zabawna :)) faktycznie może być idealna na wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  18. zamówiłam ją, już się nie mogę doczekać by przeczytać - pozdrawiam czytelniczki

    OdpowiedzUsuń
  19. Nawet się na nią zastanawiałam, ale w końcu spasowałam.
    Teraz mnie trochę kusisz tym humorem, bo niezwykle rzadko książka potrafi mnie rozśmieszyć...
    Aleś mi namieszała w głowie!:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślę, że mnie ta książka też by bawiła, tym bardziej, że wiem, co to jest ślubne szaleństwo :D Będę ją mieć na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Pomysł wydaję się ciekawi, dobrze, ze humor nie jest tylko przerysowany, czuję się zachęcona do przeczytania. ;) Same superlatywy, jak tu coś zarzucić. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Hahah, wydaje mi się ciekawe ;) Nigdy jeszcze nie doświadczyłam komedii romantycznej w wydaniu książkowym, ale takież jako filmy zawsze mi podchodzą, nawet, jeśli humor jest wręcz wieśniacki, a tutaj najwyraźniej jest znaacznie lepiej! Już kupuję :D

    OdpowiedzUsuń