"Conviction" Corinne Michaels, Tyt. oryg. Conviction, Wyd. Szósty Zmysł, Str. 359
"Czasami ból jest tak dominujący, że żadne słowa nie uleczą zadanych ran."
Pierwsza część serii, czyli "Consolation" w finale zaskoczyła wielu czytelników. Sporo cierpliwości wymagało ode mnie wyczekanie drugiego tomu i poznania dalszych losów bohaterów. Ale kiedy już miałam taką okazję - lektura najnowszej książki Corinne Michaels była dla mnie czystą przyjemnością.
Autorka walcząc o uwagę swoich czytelników napisała serię bardzo emocjonalną. Wrzuciła swoich bohaterów w wir skrajnych uczuć od których ani oni, ani tym bardziej czytający nie mieli możliwości się wyplątać. Ci z Was, którzy mieli przyjemność czytać pierwszą część wiedzą o czym mówię - dawno nie trzymałam w sowich rękach książki, która tak intensywnie grałaby na moich emocjach. Podobnie jest z kontynuacją: to ciąg dalszy walki o uznanie, odkupienie, odnalezienie się we własnej głowie. Wiele zależało od finały pierwszego tomu, bo autorka w dość perfidny sposób zakończyła losy swoich bohaterów i właściwie nie pozostawiła miejsca na dyskusję. Koniecznym zatem było jak najszybsze rozpoczęcie przygody z "Conviction".
Fabuła tej serii nie jest skomplikowana. Mała liczba wątków pobocznych nie przeszkadza czytelnikowi w podróżowaniu przez emocjonalne morze rozterek głównych bohaterów. Liam i Natalie ponownie będą musieli zmierzyć się z własnymi demonami i na nowo rozpocząć budowanie tego co utracone. A ich droga nie będzie łatwa, bo do głosu został dopuszczony podstępny los - problemy, dramatyczne wybory, zmartwienia i podstępne wspomnienia. W całym tym chaosie pozostali starzy, dobrzy bohaterowie, których kreacja nie uległa zmianie. Natalie pełna trosk i obaw budziła moje uznanie podejściem do rozgrywanych wydarzeń, bo chociaż bała się tego co ją czeka: walczyła o własne szczęście. Trudno jest odnaleźć równie waleczną bohaterkę patrząc na problemy z jakimi musiała się zmierzyć. Natomiast Liam pozostał tym samym, dobrym chłopakiem z którego bije męskość i wiarygodność.
Chociaż seria jest mocno nacechowana emocjonalnie i to uczucia wiodą prym w historii - wydarzenia nie są męczące, przytłaczające czy wyolbrzymione. To samo życie, w którym rozgrywane wydarzenia są wiarygodnie i rzetelnie przedstawione przez Corinne Michaels, która wykazała się nie tylko pomysłem na swoje książki, ale również dużym warsztatem pisarskim. Stworzyła pełnowymiarowych bohaterów w obliczu tragicznych wydarzeń, którzy śmiali się przez łzy i zaciskali zęby kiedy naprawdę było ciężko. Cały ten kalejdoskop emocji odbijał się na czytelniku - wraz z Natalie i Liamem walczyłam o ich szczęście mimo, że uczucia które ich połączyły nie były łatwe a czasami także trudne do zrozumienia.
To jedna z tych serii, które chwytają serca swoich czytelniczek o romantycznych duszach w ramiona i nie wypuszczają ich na długo po skończonej lekturze. "Conviction" hipnotyzuje, intryguje i kusi. To irracjonalne, bo historia sama w sobie jest łatwa do przewidzenia, nawet schematyczna. Ale emocje płynące z każdego przeczytanego zdania wpływają na czytelnika w nieodwracalny sposób. Corinne Michaels napisała powieść o sile miłości, przewrotności życia i konsekwencjom wypowiedzianych kłamstw. Czas leczy rany a życie uczy akceptacji, wystarczy tylko poukładać swój świat na nowo. Odważycie się podążyć emocjonalną drogą Natalie i Liama? Jestem pewna, że nie zapomnicie o niej przez długi czas.
Mam w planach tę serię, ale zapewne dopiero w zbliżającym się roku będe w stanie je przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam tę serię w planach. ;)
OdpowiedzUsuńPaczka z pierwszym tomem, który zamówiłam zaginęła.:) Teraz zammówię dwa tomy naraz.:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, trudno zapomnieć :D
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tę serię, ale czasu mi brakuje.
OdpowiedzUsuńSerię mam na oku ;)
OdpowiedzUsuńPewnie, że odważę się podążyć tą drogą, bo obie książki czekają już na półce. Zapowiada się jazda bez trzymanki.
OdpowiedzUsuńW końcu nadszedł moment premiery, na który tak bardzo czekałam. I w tym momencie powinnam czytać "Consolation" wraz z drugim tomem na półce. A jednak jak to u mnie zwykle bywa - przed premierą krzyczę i jęczę, wyczekując danej książki a jak już jest ten dzień, to nagle uspokajam się, bo po wszystkim i mogę sięgnąć po nią w dowolnej chwili. W tym przypadku jednak jestem pewna, że w grudniu jeszcze zabiorę się za tę historię. Chociaż czytałam, że "Conviction" nie dorównuje pierwszej części, to sama chcę się przekonać czytając.
OdpowiedzUsuńSeria bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuń