"Na przekór" Agata Polte, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 296
Walcz o swoje. Na przekór wszystkiemu.
Bywa tak, że życie staje na opak naszym oczekiwaniom. Psuje wszystko co udało nam się przez lata wypracować, by pokazać że jesteśmy silni i zniesiemy więcej niż nam się wydaje.
Swoją przygodę z powieściami Agaty Polte rozpoczęłam od jej debiutanckiej powieści, która mnie zauroczyła. Lekki styl pisania autorki, jej świadome podejście do tematu oraz kreacja ciekawych bohaterów przekonały mnie, że z każdą kolejną książką będzie co raz lepiej. I faktycznie tak się stało. Autorka nabrała doświadczenia co potwierdza "Na przekór" czyli trzecia już książka w jej dorobku a w moim odczuciu - najlepsza.
Laura nie ma w życiu łatwo. Ojciec opuścił ją kiedy była malutka, matka w poszukiwaniu lepszej pracy wyjechała za granicę, by zapomnieć o córce i tam rozpocząć nowe życie. Jednak dziewczyna nie poddała się, nie przestałą cieszyć się chwilą. W końcu miała u swojego boku ukochaną babcię oraz dwa zwariowane zwierzaki. Ta mała rodzina nie pozwalała jej zwariować. W dodatku czas spędzony w klinice weterynaryjnej pozwalał jej spojrzeć na swoją przyszłość a przyjaciel u bok u podtrzymywał na duchu. Z czasem też pojawił się Filip, sympatyczny chłopak do którego Laura zaczęła czuć coś więcej. Wówczas nadszedł największy cios od życia.
Agata Polte zabiera swoich czytelników w podróż przez samo życie. Fabuła jej powieści stoi na równi z możliwymi wydarzeniami, które śmiało mogłyby mieć miejsce w prawdziwym życiu. Ani przez moment nie widziałam w tej historii przekłamania czy błędnych emocji - wszystko wydawało się być na swoim miejscu, nawet gdy podjęte tematy były trudne i ciężkie do przyjęcia. Życiem Laury kierował pech i jak to bywa w przypadku każdego z nas, gdy tylko pojawiło się słońce, nadciągały deszczowe chmury. Dziewczyna jednak za każdym razem stawała na nogi, walczyła o własne szczęście, próbowała odgonić mrok. Nie było łatwo, ponieważ samemu czytelnikowi wiele razy cisnęły się do oczu łzy wzruszenia, ale mogę śmiało Was zapewnić, że Laura jest jedną z tych bohaterek, które śmiało możemy postawić sobie za wzór do naśladowania.
Cała plejada barwnych bohaterów dotrzymuje nam towarzystwa od początku do końca. Autorka nie bawi się w ciągnięcie fabuły bez końca, jej książki są krótkie ale i konkretne dzięki czemu całą swoją uwagę może skupić na kreacji poszczególnych postaci. A to zawsze wychodzi jej najlepiej. Laura jest wspaniała, ale nie mogę również zapomnieć o serdecznej babci, która przygarnęła ją pod swoje skrzydła. O Adamie, który zawsze służy wierną przyjaźnią. Oraz - oczywiście - o Filipie, którego urok osobisty widać z daleka a poczucie humoru i podejście do życia pozwalają dziewczynie walczyć z kolejnymi przeciwnościami.
Podsumowując - takich książek na lato nam potrzeba. Jednak prawda jest taka, że "Na przekór" można czytać o każdej porze roku i zawsze dostrzeżemy to samo przesłanie. To książka, która mówi że świat nie należy do najłatwiejszych, że zdarzają się tragedie i łzy. Jednak mając o swojego boku przyjaciół można odnaleźć równowagę. Jestem bardziej niż zadowolona z najnowszej powieści autorki i cieszę się, że jej powieść nie zniknie w tłoku innych powieści młodzieżowych. Wręcz przeciwnie - stanie na najwyższym miejscu.
Nie znam jeszcze tej autorki, ale chętnie poznam "Na przekór", skoro to dobra lektura na lato ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na swój egzemplarz tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńciekawiłaś mnie swoją recenzją i choć po młodzieżówki nie sięgam często, ta mnie zaciekawiła :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi podchodzą książki poruszające trudne historie. Taka już moja złożona natura. Nazwisko autorki coś mi mówi.
OdpowiedzUsuń