"Kula" Łucja Jaksz Alves, Wyd. Novae Res, Str. 424
Czy pozwolisz, by lęk przejął kontrolę nad twoim życiem?
Zaskakująca i ważna lektura od Łucji Jaksz Alves to debiut jakiego się nie spodziewałam. Wiele razy pierwsze kroki danego autora miło mnie zaskakiwały, ale w tym przypadku otrzymałam nie tylko dobrze napisana i wciągającą lekturę, ale przede wszystkim historię z przesłaniem istotnym dla każdego.
Minimalistyczna choć przyciągająca oko okładka sugeruje, że trzymamy w rękach powieść fantasy. Przynajmniej takie było moje pierwsze skojarzenie, gdy na nią spojrzałam. Jednak idąc o krok dalej, kiedy już poznajemy treść i rozumiemy motywy głównej bohaterki ta grafika z okładki nagle nabiera znaczenia. Wszystko jest tutaj zatem sugestywne i kluczowe, ale ważne by samemu przekonać się jaki sens ma podjęty przez autorkę temat oraz co chciała ona przekazać czytelnikom.
Tematyka powieści nie należy do najłatwiejszych, ale jest przy tym bardzo emocjonalna, trudna i warta przeczytania każdego słowa. W tym na wstępie prologu bez którego mam wrażenie, że umknie nam kluczowy sens. Autorka otwarcie mówi o tym co ją przejmuje, co chce osiągnąć oraz do czego zmierza, ale musicie nastawić się, że mimo wszystko lektura na początku nie będzie łatwa. Mi również ciężko było się w nią wgryźć, przez pierwsze strony właściwie nie czułam się połączona z główną bohaterką, ale już po czasie znalazłam z nią wspólny rytm, przeanalizowałam tok rozumowania i chętniej przerzucałam kolejne strony.
Wszystko rozgrywa się boleśnie powoli i to bez wątpienia atut tej książki. Fabuła liczy sobie ponad czterysta stron i nigdzie się nie spieszy, powoli, niemal boleśnie odkrywając wszystkie problemy wieku dorastania Wiktorii, głównej bohaterki. To dziewczyna, którą od rówieśników wyróżnia przede wszystkim przeżyta trauma, problem poradzenia sobie ze samym sobą czy inny tok postrzegania otaczającej ją rzeczywistości. Jako mała dziewczynka chciała być dobrem dla wszystkich, którzy ją otaczają. Sama nie była pewna czy lepiej pomagać, czy usunąć się w cień by nie przeszkadzać a każdy był szczęśliwy. Tu jednocześnie na scenę wkracza tytułowa kula zamykająca Wiktorię w sidłach jej własnego umysłu a pytanie przez cały czas brzmi czy będzie w stanie ją w końcu opuścić.
Powieść jest bardzo emocjonalna i w dużej mierze opiera się na rozterkach głównej bohaterki. Nie są to naukowe opisy a po prostu, ludzkie emocje, zwątpienia, tragedie, które otaczają dziewczynę każdego dnia. Ktoś mógłby powiedzieć, że czterysta stron takich wywodów okaże się nudne i niewiele znaczące, ale to nie jest prawda. Wręcz przeciwnie, to kawał wartościowej historii. Jednak przekonacie się o tym wyłącznie sami sięgając po "Kulę" z otwartym umysłem i brakiem uprzedzeń. Mnie ta powieść porządnie zaskoczyła i cieszę się, że odkryłam tak dobrze rokującą autorkę.
Aktualnie jestem w trakcie czytania debiutu i powiem, że... no, ciężko. Myślałam więc, żeby dać sobie na pewien czas spokój. Do czasu przeczytania Twojej recenzji. Teraz to już nie wiem, szczerze mówiąc. Zastanowię się, bo książka faktycznie wydaje się interesująca. A takie powolne brnięcie przez fabułę to niekoniecznie zły zabieg. :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mam otwartym umysł więc nie mówię nie tej książce.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony wartościowa historia, z drugiej trochę obawiam się tych rozterek. Lubię wartką akcję... Więc sama nie wiem, czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńTo może być naprawdę ciekawy debiut. Chętnie przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się intrygująco :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie. Takie "wywody" bohaterów zazwyczaj mnie irytują, ale skoro mowisz, że tutaj dobrze to wypada to chętnie zaryzykuję.
OdpowiedzUsuńTa okładka też jest cudna!
Pozdrawiam,
Biblioteka Feniksa
Imię książki które ukazują ludzkie emocje, więc zdecydowanie to coś dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuń