W życiu Bridget Jones wiele się zmieniło, poza jednym – wciąż jest tak samo czarująco zagubiona.
Wydaje się, że seria Bridget Jones wpisana została w klasykę literatury jako lektura obowiązkowa dla każdej romantyczki. Dla mnie ta historia ma ogromnie znaczenie i każdą część darzę sporym sentymentem.
Przyznam, że nie są to książki idealne. Brakuje im dynamiki i akcji, która przyspieszałaby bicie serca. Wiem to doskonale. A jednak jest w tym wszystkim pewien niekwestionowany urok, który zatrzymał mnie na dłużej i tak od lat, niezmiennie, za każdym razem, gdy potrzebuję czytelniczego wyciszenia - sięgam po losy Bridget. Jej opowieść została przedstawiona w prostu sposób, taki z którym każda z nas będzie potrafiła się utożsamić i odnaleźć w bohaterce cząstkę siebie. Helen Fielding pisząc w typowo angielskim stylu unikała głębszych emocji i koncentrując się na tu, teraz, zdecydowała się przedstawić życie niezwykle charyzmatycznej w swojej prostocie postaci. Zachęcam zatem do czytania z zachowaniem chronologii, aby być na bieżąco w rozwoju wypadków.
Trzeci tom bez wątpienia utrzymany jest na tym samym poziomie co poprzedniczki. Niezmiennie Bridget Jones niczym magnes przyciąga do siebie kłopoty jakby od niechcenia. Każdy życzy jej jak najlepiej, ba! wielu jej w tym pomaga, a jednak ona sama wciąż zagubiona we własnej nieporadności próbuje łapać szczęście wymykające się z jej dłoni. Nie brakuje w tym wszystkim przekory, uśmiechu losu a także konfrontacji ze współczesnym światem, który wydaje się zbyt szybko pędzić przed siebie.
Pisana z przekąsem, z przymrużeniem oka, mająca na celu poprawić nam humor i pozwolić odnaleźć mentalne wsparcie w historii bohaterki, która wydaje się na etacie walczyć z własną nieporadnością. Jest przy tym urocza, szczera i serdeczna, otwarta na czytelnika i pełna pozytywnej energii, przez to strony praktycznie przerzucają się same a my z uśmiechem na ustach czujemy się zrelaksowani. Trzeci tom porusza wiele problemów współczesnego świata, w którym osoba w średnim wieku nie odnajduje się tak dobrze jak młode pokolenie. Pojawia się zatem nawiązanie do poszukiwania własnego miejsca, drugich szans, zaczynania od nowa, dążenia do miłości, która wciąż wymyka się z rąk. A przecież chodzi o to, by każdy z nas mógł odnaleźć poczucie bezpieczeństwa u boku tej drugiej, zaufanej osoby.
"Bridget Jones. Szalejąc za facetem" ładnie dopełnia wcześniejsze wydarzenia i wciąż komfortowo wpływa na wyobraźnię czytelnika. Niby nic się nie dzieje a tytułowa bohaterka nieustannie pakuje się w jakieś tarapaty, dzięki czemu akcja płynnie porusza się naprzód. Przyjemna, lekka, poprawiająca humor opowieść dla wszystkich romantyczek, które nawet mimo swojej woli, odnajdą w losach Bridget siebie samych. Klasyk literatury gatunku, który powoli zacznie łączyć pokolenia i mam nadzieję, że pamięć bohaterki przetrwa jeszcze długi, długi czas. Kinową wersję również polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz