Od zdarzeń opisanych w "Brooklynie" minęło dwadzieścia lat.
Zachwycająca od pierwszych stron kontynuacja dylogii Colma Tóibína udowadnia mistrzowski talent autora. To bardzo niepozorna seria, obok której można przejść obojętnie, tym samym popełniając swój największy błąd.
Uwielbiam prozę, która nie tylko angażuje, ale jednocześnie daje do myślenia i wprowadza nowe światło na znane nam tematy. Tutaj od początku czułam przyciąganie do losów bohaterki i z marszu poczułam się zauroczona wizją jej przygód stworzonych przez autora. Nie miałoby to miejsca, gdyby nie jego styl, plastyczny przekaz, dogłębna kreacja bohaterów z możliwością silnej analizy psychologicznej oraz błyskotliwy, inteligentny humor występujący tuż pod powierzchnią, tylko dla tych, którzy chcą go dostrzec. Dodatkowo kontynuacja biegnie dalej, nie patrząc wstecz, co ładnie podkreśla przedstawienie zmian zachodzących w postaciach na przestrzeni lat oraz nabytych doświadczeń.
Eilis nie jest już wystraszoną dziewczyną szukającą swojego miejsca w świecie a matką i żoną, która ułożyła sobie życie na nowo. Jednak pewnego dnia w drzwiach jej mieszkania pojawił się mężczyzna z tajemniczą wieścią. To na nowo otworzyło zabliźnione rany i zmusiło Eilis do podjęcia nowych decyzji. Oraz nie podejmowania pochopnych działań.
Fabuła od razu nabrała intensywności i wzbudziła wiele pytań na które odpowiedzi szukaliśmy do samego ekscytującego finału. Koncentrując się przede wszystkim na wewnętrznych przeżyciach głównej bohaterki obserwowaliśmy jej zmagania z silnymi, skrajnymi emocjami oraz próbą zażegnania wewnętrznego konfliktu. Nowina, która nieoczekiwanie na nią spadła ukazuje proces tragedii w życiu pojedynczej jednostki, który na pierwszy rzut oka wydaje się czymś niewinnym i na pewno niemożliwym do wychwycenia przez otoczenie. A jednak każdy z nas mierzył się z podobną destrukcją, która była wielkim wybuchem a dla świata nie miała znaczenia. W ten sposób autor mistrzowsko pisze o wyborach kształtujących nasz charakter, o konsekwencjach czynów i podważonej tożsamości, o działaniach bądź ich braku a także o cisy, która wydaje się niemal namacalna. To wszystko zamknięte na kameralnej płaszczyźnie wydaje się potęgować swoją siłą do ostatnich stron na których i tak nie wszystko zostaje w pełni rozstrzygnięte.
"Long Island" wymyka się schematom, jest bowiem prozą społeczną, obyczajową, historią miłosną a także opowieścią jednej bohaterki w złożonej analizie innych postaci. Colm Tóibín mistrzowsko prowadzi akcję w pełni angażując nas we wszystkie pojawiające się dramaty, chwytając chwilę, zapraszając do wejrzenia w głąb własnej duszy. Piękna, mądra, ponadczasowa, humorystyczna w odpowiednich momentach proza, którą obowiązkowo przeczytajcie jako całą dylogię! Nie przechodźcie obojętnie obok tak misternie utkanej opowieści, ponieważ być może długo się podobna jej nie pojawi.

