Autor: Paullina Simons
Tytuł: Tatiana i Aleksandr
Tytuł oryginału: Tatiana and Alexander
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 545
„Jest taki jeden moment, jedna chwila w wieczności. Zanim poznamy prawdę
o sobie nawzajem. Ten jeden moment pozwala nam iść przez życie, bez
względu na to, co się wydarzy.”
Tatiana w końcu uciekła śmierci i osiągnęła swój cel. Osiadła w miejscu, w którym może w końcu czuć się bezpieczna. Tylko, że Tatiana nie czuje już nic. Żyje z dnia na dzień, opiekuje się synkiem i służy w szpitalu oddając się pracy. Ale jej złamane serce nie pozwala odetchnąć pełną piersią i poczuć smaku wolności. Myśli wciąż powracają do ukochanego, którego już nigdy nie zobaczy. I choć tli się w niej maleńki płomień zwątpienia co do całego zajścia i śmierci Aleksandra nie wie co może zrobić, by w końcu uzyskać spokój. Aleksander nie wie co stało się z Tatiaszą. Może jedynie wierzyć, że udało jej się przekroczyć granicę i znaleźć bezpieczne miejsce dla siebie i ich dziecka. On sam musi stawić czoła NKWD i zajrzeć w oczy czyhającej na niego śmierci. I choć odnosi mały sukces, nie może się z niego cieszyć. Trafia do miejsca, w którym śmierć towarzyszy mu na każdym kroku a on dalej musi walczyć by powstrzymać niemieckich wrogów. Jego ludzie giną na każdym kroku, strach nie odstępuje ich niczym cień. A serce Aleksandra ucieka ku wspomnieniom i białej sukience w szkarłatne róże. Czy uda im się na nowo połączyć i zdobyć wymarzoną wolność?
Mnogość bohaterów z pierwszej części ustępuje miejsca wielowątkowości. Co prawda w dalszym ciągu pojawiają się nowe postacie, ale już nie w tak dużym stopniu. Tym sposobem łatwiej mogłam się skupić na głównych bohaterach, którzy zmienili się pod wpływem wydarzeń z minionego tomu. Postawia Tatiany ulega całkowitej przemianie. Znika waleczna dziewczyna a pojawia się bierna postawa, która godzi się z tym co zgotował jej los. To mnie całkowicie zaskoczyło, ponieważ Tatiana wywarła na mnie największe wrażenie właśnie swoją determinacją i uporem do walki o własne szczęście. Dlaczego więc nie podjęła walki i tym razem? Gdzieś w podświadomości wiedziała, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu, a mimo to zajęło jej wiele lat aby w końcu ruszyć z miejsca i zacząć działać. Z kolei w Aleksandrze nie zaszła zmiana większa niż mogłoby się przypuszczać. Co prawda pojawiła się tęsknota za ukochaną i odmowa poprzedniego, hulaszczego trybu życia, ale na tym właściwie koniec. Dlaczego i on nie podjął walki by odnaleźć ukochaną? Jedyne zastrzeżenia kieruje w stronę końcowych scen, gdzie na nowo pojawia się Aleksander i jego postawa z tomu pierwszego. Nie podoba mi się jego stosunek do Tatiany, ani jej postawa nie pomijając faktu, że pokonuje, śmiertelne przeszkody by uratować męża a zaraz po tym spowalnia ucieczkę, bo boi się iść przez ciemny las. Zdecydowanie i tym razem kreacja tych bohaterów nie została solidnie dopracowana.
„Ból powoli ustępował, lecz pozostała tęsknota. Przed nią nie było ucieczki.”
„Ból powoli ustępował, lecz pozostała tęsknota. Przed nią nie było ucieczki.”
Podoba mi się fakt, że w książkach Simons ciągle coś się dzieje. I nie chodzi mi tutaj wyłącznie o ruch w fabule, ale i o zmiany akcji, perspektyw i czasów. A część druga trylogii jest w tym przypadku doskonałym przykładem. Książka podzielona jest na części, a części na rozdziały. Mimo tego rozdziały obfitują w historię z różnych czasów, a to wszystko jest zgrabnie zaznaczone przypisem oznajmującym w którym roku i gdzie będzie dziać się akcja. Dzięki temu poznajemy nie tylko obecne losy bohaterów, ale i dowiadujemy się jak to było dawniej - kiedy dopiero się poznali, ale i na długo przed tym. Pojawiają się także wspomnienia Tatiany i Aleksandra ładnie zaznaczone kursywą. Bardzo spodobało mi się to, że wspomnienia z przeszłości nie były tylko tymi z tomu pierwszego, ale i nowymi - tymi które się działy, a o których nie było mowy w "Jeźdźcu miedzianym".
Ten tom wiele wyjaśnia i rozjaśnia kilka niedopowiedzeń z poprzedniej części. Muszę przyznać, że drugi tom podobał mi się znacznie bardziej niż jego poprzednik. W lepszy sposób autorka ukazała emocje wypełniające bohaterów i przekazała mi znacznie więcej niż myślałam, że dostanę. "Tatiana i Aleksander" pochłonęła mnie natychmiast i nie mogłam się za nic oderwać od lektury. Zachwyciła mnie walka bohaterów i ich losy, a także kierunek w który poszła fabuła. Chociaż dalej twierdzę, że to nie jest książka na jedną noc, bo po prostu nie da się jej szybko przeczytać. Podobnie jak tom pierwszy, druga część dłużyła mi się w nieskończoność i choć podobało mi się to co czytałam, zaczął mnie irytować fakt, że czytam i czytam a końca nie widać.
„Zadaj sobie trzy pytania, Tatiano, a będziesz wiedziała, kim jesteś.
Na co masz nadzieję?
W co wierzysz?
I najważniejsze: co kochasz?”
Myślę, że dopiero ten tom przekonał mnie do bohaterów i ich losów. Specyficzny styl autorki w końcu przestał zwracać moją uwagę i mogłam spokojnie śledzić poczynania Tatiany i Aleksandra. Nie mogłam się powstrzymać od zaglądania na dalsze strony by sprawdzić kiedy w końcu ta dwójka na nowo się odnajdzie i połączy. Pojawiająca się rozłąka bohaterów przemówiła na ich korzyść. Niestety przy ponownym spotkaniu powróciło to co tak bardzo mnie irytowało w tomie pierwszym. Gdzieś w tej książce kryje się potencjał i wiem, że wielu z Was potrafi go docenić, ale ja niestety nie mogę. Niemniej, nie rezygnuję. Co czeka na mnie w ostatniej części? Tego nie wiem, ale na pewno po nią sięgnę. Seria Paulliny Simons prezentuje książki, które czyta się przyjemnie, ale do których się już po prostu nie wraca, a ja chętnie zakończę ją poznając ostatnie poczynania bohaterów.
Ocena: 4/6
Ciągle się waham, bo to chyba nie to, czego szukam :)
OdpowiedzUsuńCóż, ja na razie powinnam przeczytać pierwszą część :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy sięgnę po tą część. Bardzo się jej obawiam, a najbardziej tego, że będzie jak w przypadku Jeźdźca Miedzianego, czyli na początku wielkie ŁAŁ a po tygodniu, dwóch, emocje opadną. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Trochę się obawiam tego specyficznego stylu Paulliny Simons. Mimo to jestem skłonna zaryzykować, a nuż przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca przekonana, czy sięgnę po tomy... te momenty, które się dłużyły mnie nie przekonują, nie lubię tego w powieściach...
OdpowiedzUsuńOgólnie jeszcze nie spotkałam się z tą autorką, ale mam chęć na zapoznanie się z jej twórczością.
OdpowiedzUsuńMuszę zacząć od początku. Bardzo klimatyczna okładka :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie do niej nie ciągnie. No nie wiem... Może nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńBędę pamiętać, że kolejne tomy są lepsze niż pierwszy i bardziej wciągają. Nie wiem, czy to mówiłam, ale masz niebywały talent do wynajdowania świetnych cytatów!
OdpowiedzUsuńHmm..zastanowię się nad tą lekturą :)
OdpowiedzUsuńTwórczość Simons bardzo lubię. Czytałam kilka jej książek, ale słynnej trylogi nawet nie widziałam na oczy. Jestem bardzo ciekawa co i jak, bo w końcu powieści zbierają wiele pozytywnych recenzji :-)
OdpowiedzUsuńJestem również ciekawa tego potencjału, który wiele osób doceniło. Ciekawa jestem jak ja bym odebrała.
OdpowiedzUsuńJeśli się zdecyduję na poznanie tej serii rozpocznę od pierwszego tomu.
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka szaleje za "Jeźdźcem miedzianym", więc inne rekomendacje mi nie potrzebne :). Na pewno sięgnę także po "Tatiana i Alekandra" :)
OdpowiedzUsuńZawsze mi klientki polecały tą autorkę, ale jakoś nie umiem się przekonać.
OdpowiedzUsuń