wtorek, 12 sierpnia 2014

"Zostaliśmy tylko my, tylko nas dwoje."

Autor: Alexandra Bracken
Tytuł: Mroczne umysły
Tytuł oryginału: The Darkest Minds
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 456

Ruby została odebrana rodzicom, kiedy odkryto u niej zdolność do nadprzyrodzonych umiejętności. Wszystkie dzieci przejawiające oznaki nadnaturalnych sił zostały zamknięte w obozie o nad wyraz zaostrzonym rygorze. Każdy przejawia inny talent, a tym samym oznaczony jest innym kolorem: Zieloni są nieprzeciętnie inteligentni, Pomarańczowi wnikają w umysły innych, Żółci związani są z wyładowaniami elektrycznymi, ale są także Niebiescy czy Czerwoni, a wszyscy noszą nazwę Mrocznych Umysłów. Ruby także należy do tego grona, jednak ukrywa swoją prawdziwą naturę. Dla wszystkich jest Zielona, chociaż w gruncie rzeczy jest ostatnią z Pomarańczowych. Ukrywa to, żeby przetrwać.

Czytelnik zostaje rzucony w wir wydarzeń już od samego początku. Wprowadzenie w akcje jest niemal niezauważalne. Szybko przeskakujemy do miejsca, w którym przebywa Ruby. Na początku czułam się zdezorientowana, ale później zorientowałam się, że to sprytny zamysł autorki - chciała, żeby czytelnik poczuł taką samą dezorientację jak bohaterka, która wbrew pozorom nie jest silna. Ruby stara się walczyć z własnym lękiem, ale boi się tego co ją czeka i tego kim jest.

"Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy."
"Mroczne umysły" to książka na pierwszy rzut oka niepozorna, ale kryje w sobie wiele ciekawych motywów. Na pierwszym miejscu staje oczywiście antyutopijny gatunek o świecie, w którym dzieci obdarzone są nadprzyrodzonymi mocami, a dorośli starają się je skutecznie unieszkodliwić. Ale to nie wszystko. Pojawia się także niespodziewanie motyw drogi, gdzie czwórka naszych bohaterów udaje się na poszukiwania kogoś, kto pomoże im skontaktować się z rodziną. Nie zapomniano także o wątku miłosnym, który jest tak delikatny i subtelny, że aż chciałoby się go znacznie więcej. A wszystko owiane jest jeszcze tajemnicą, która nie opuszcza książki aż do ostatnich stron.

Chociaż w czasie czytania przewinęło się wiele różnych bohaterów, tak naprawdę historia dotyczy tylko czwórki z nich: Ruby, Liama, Zu i Pulpeta. Cieszę się, że do książki nie zawitała kolejna dziecięca społeczność, która w moich oczach bardzo często wypada mało realistycznie. Owszem, jest ona zaznaczona w książce, ale w śladowych ilościach. W "Mrocznych umysłach" bohaterowie są zróżnicowani wiekowo i samo to nadaje książce zupełnie innego wydźwięku. Poza tym autorka stworzyła swoje postacie w bardzo realistyczny sposób nadając im swoiste cechy wyróżniające je na tle fabuły. Każda postać charakteryzuje się nie tylko inną zdolnością, ale także zupełnie różną osobowością. Dlatego każdy z nich wpływa na odczuwanie czytelnika - jednego się lubi, innego mija szerokim łukiem, a jeszcze inny strasznie działa na nerwy. Niemniej budzą jakieś emocje, a to dla mnie najważniejsze. W tym przypadku kreacja bohaterów naprawdę dobrze wypadła i mnie osobiście do siebie przekonała.

"Nie, oni nie lękali się o dzieci, które mogły umrzeć. Nie martwili się pustką, którą miały po sobie pozostawić. Oni bali się nas – tych, którzy przeżyli."
Niestety mało brakowało, a nie dowiedziałabym się o atutach książki. Pierwsze sto stron kompletnie mnie nie wciągnęło i byłam bliska odłożenia jej na półkę. Dopiero po czasie fabuła nabrała tempa i zaczęło robić się interesująco. Nie podobała mi się także masa niedopowiedzeń, które nie wpłynęły w większym stopniu na fabułę, ale czytelnik pozostał w niewiedzy. Nie mylcie tego z tajemniczością fabuł, bo ta jest jak najbardziej dopracowana! Chodzi mi wyłącznie o pomijanie pewnych kwestii jak na przykład pobyt Ruby w obozie, który przedstawiony został zdawkowo czy historie poszczególnych bohaterów, a także samo źródło pojawienia się mocy u dzieci.

Książki antyutopijne opowiadające o społecznościach, w których bohaterami są dzieci kompletnie mnie nie przekonują. Dlatego ani cykl "Gone" Michaela Granta, ani "Więzień Labiryntu" James'a Dashner'a mnie nie zachwyciły. Wydawało mi się, że to po prostu nie jest tematyka dla mnie, aż do momentu kiedy w moje ręce wpadły "Mroczne umysły". Tutaj nastąpił przełom. Chociaż mam wiele zastrzeżeń względem tej książki, to muszę przyznać, że w połowie lektury zostałam tak wciągnięta w wir jej wydarzeń, że całkowicie zapomniałam o wszystkim innym. Nie wspomnę już o zakończeniu, które całkowicie mnie rozbiło i wywołało całe gradobicie emocji. To nie jest książka idealna, ale ma w sobie potencjał i napisana jest dobrą ręką, poza tym posiada ten rzadki przejaw smacznego humoru. Mnie książka Pani Bracken przypadła ogromnie do gustu i już nie mogę się doczekać jej kontynuacji.

Ocena: 5/6 - [powieść wielotomowa]

22 komentarze:

  1. Co rusz to inne słowa, inna opinia. Sama już nie wiem czy chcę czytać, aczkolwiek jak inaczej przekonać się o czymś, jeśli nie na własnej skórze? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu trafiam na recenzję tej serii :). Ostatnio czytuję książki w takich klimatach, więc na tę pewnie też się skuszę :)

    Zapraszam do mnie na konkurs: pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. To dobrze, że ksiazka Ci się spodobała. Może i ja kiedyś będę miała okazję się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka bardzo mi się podoba;) Muszę ją przeczytać;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od dawna mam ją w planach ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna z ciekawszych książek, na które naprawdę mam ochotę a dla której staram się wynaleźć nieco wolnego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że nadrabiasz zaległości ;) Mimo niedociągnięć, to jedna z lepszych serii. A kontynuacja, cóż, trzyma poziom, choć jest przydługa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas najwyższy, ale nazbierało się ich tyle, że nie wiem czy ze wszystkim mi się uda nadgonić ;d

      Usuń
  8. Po prostu wielkie WOW jak dla mnie co do tej książki - przynajmniej, jeśli chodzi o zarys historii :) właśnie czegoś takiego szukałam, więc biegnę po ebooka. Dzięki za inspirację!

    Pozdrawiam i zapraszam na www.paweroni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Och, wciąż spasuję... Może kiedyś się przekonam?

    OdpowiedzUsuń
  10. Książki antyutopijne zazwyczaj omijam szerokim łukiem, ale skoro twoim zdaniem seria "Mroczne umysły", jest warta uwagi, toteż zrobię dla niej wyjątek. Mam nadzieję, że nie będę tego żałować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam taką nadzieję, bo chociaż książka ma swoje wady, to emocji nie brakuje ;)

      Usuń
  11. Mam ogromną ochotę na tę serię. Tym bardziej, że mi również do gustu nie przypadł Gone i wgl w każdej antyutopii, którą czytałam, pojawiał się wątek wymiotowania:/ Więc jestem ciekawa, czy Mroczne Umysły przypadłyby mi do gustu. No i jestem ciekawa, czy też czułabym się taka zdezorientowana na początku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To już któraś pozytywna recenzja tej powieści, na jaką trafiam w ostatnim czasie, więc muszę bliżej zainteresować całą serią.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam już kilka recenzji tej książki, Ty też polecasz - mimo to mnie do niej zwyczajnie nie ciągnie. Brakuje tu "chemii", więc sobie odpuszczę tym razem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurcze, coraz częściej widzę pozytywne recenzje tej książki! Muszę w końcu ją gdzieś dorwać!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie mój gatunek, ale ostatnio recenzje się mnożą, więc kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Książki antyutopijne raczej omijam; ale zobaczę jeszcze, bo dużo osób zachwala tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kupiłam "Mroczne umysły" tuż po premierze i od tej pory czekam na odpowiedni moment, żeby zabrać się do czytania. Na początku było za dużo szumu, potem przygasło moje zainteresowanie... Zaczęły pojawiać się także opinie negatywne i dziś mieszają się z zachwytami. A ja cały czas nie wiem, czy już mam dość ochoty, by po tę książkę sięgnąć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurczę. Cały czas mam mieszane uczucia wobec tej serii. Z jednej strony mam sporą ochotę zapoznać się z jej treścią, jednak z drugiej są obawy, że może nie przypaść mi do gustu :P

    OdpowiedzUsuń
  19. "Mroczne umysły" to jedna z nielicznych antyutopii, które oceniam pozytywnie, chociaż parę innych tytułów też by się znalazło (jestem co prawda młodą osobą ale nie gustuję specjalnie w literaturze młodzieżowej). Muszę przyznać, że niektóre koncepcje (na przykład ta stworzona przez A. Bracken) wydają się naprawdę oryginalne.

    OdpowiedzUsuń