wtorek, 15 listopada 2016

"Nieuniknione" Amy A. Bartol

"Nieuniknione" Amy A. Bartol, Tyt. oryg. Inescapable, Wy. Akurat. Str. 480

"Chyba coś krzyczę, gdy ból w czystej postaci spada na mnie jak śnieżna lawina i zamyka mnie w swoim wnętrzu. 
A ja mu się poddaję."

Genevieve (Evie) Claremont rozpoczyna swoje nowe życie w miejscu, o którym nie wie właściwie nic. Rozpoczyna nowy okres decydując się na podjecie studiów na college’u w Crestwood w stanie Michigan. Nie podejrzewa nawet, że to dopiero początek zmian, a to co spotka ją na uczelni - nieodwracalnie ją odmieni.

Brzmi trochę banalnie, prawda? Można pomyśleć, że wiele książek zaczyna się właśnie w ten sposób i chociaż zapowiada się intrygująco, nie zawsze tak jest. W tym przypadku mogę śmiało napisać - autorka pokazała się z bardzo dobrej strony i przede wszystkim już na wstępie zdobyła sobie uznanie czytelnika kreacją głównej bohaterki. Evie jest niesamowicie sympatyczna i urocza, a jej pierwszoosobowa narracja idealnie odnalazła się w rozgrywanych wydarzeniach. Mając wsparcie jedynie w swoim wuju próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości i relacjonuje z zaangażowaniem wszystko to, co ją otacza.

Łatwo polubić główną bohaterkę za jej swobodę narracji, szczerość i chęć poszerzania własnych granic. Nawet cała ta schematyczność fabuły wydaje się w tym wszystkim bardziej swojska i nie odstrasza a intryguje. Evie już pierwszego dnia swojego pobytu w nowym miejscu trafia na Reeda, gburowatego przystojniaka z cudownym nastawieniem do życia - uciekaj, albo zapomnisz jak się nazywasz. Wiem, że brzmi to bardzo oczywiście: niby zły charakter z miejsca topi serce głównej bohaterki i jednocześnie robi wszystko by odstraszyć ją na dobre, ale jest w tym wszystkim coś tak uroczego, że można przymknąć oko na schematyczne motywy.

Wiele w tej historii jest odniesień do naprawdę wartych uwagi motywów - jest przyjaźń, która rodzi się z niczego i rozwija się w zupełnie naturalny sposób. Są też wrogowie, od których warto byłoby się trzymać na dystans. I można byłoby na tym zaprzestać, ale autorka postanowiła iść z stronę powieści fantasy - dzieją się cuda trudne do wyjaśnienia, a odpowiedź na na niezadane pytania zna tylko Reed (tak, tak - dokładnie ten sam mroczny bohater, który straszył nas na samym początku). I tak właśnie się to rozwija - swobodnie i do przodu.

"Nieuniknione" to powieść lekka i przyjemna, w której dzieją się rzeczy nadprzyrodzone a akcja rozwija się z każdą kolejną stroną. Choć młodzieżowa - kusi i intryguje nawet starszego czytelnika. Pozwolicie porwać się niewyjaśnionym zdarzeniom i wstąpicie do świata, w którym nic nie jest takie oczywiste, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka? Jestem pewna, że nie będziecie żałować. Polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Akurat.

10 komentarzy:

  1. Bardzo mnie wciągnęła. Nie mogę się doczekać kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna powieść. Moja recenzja będzie na dniach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście zaczyna się banalnie ale taka bohaterka urocza może i mnie się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam. Przyjemna w poznawaniu fabuła - podobała mi się, ale...coś mi w niej zabrakło. Może kolejny tom to nadrobi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ksiązka już do mnie idzie, więc niebawem będzie mi dane ją poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka jak dla mnie jest tragiczna, ale to co jest w środku, wydaje się być miłe i przyjemne do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę przewidywalna, ale mimo wszystko przyjemna lektura ;) Spodobał mi się motyw anielski, inaczej przedstawiony niż zwykle ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Motyw ksiązki wydaje mi się taki ciut "oklepany", może to tylko złudzenie, ale takie mam przeczucie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Może automatycznie wyczuwam w niej dość rozchwytywany schemat w tego typu powieściach to jednak jakimś cudem mnie zaintrygowała i z chęcią dałabym jej szansę. ;)
    Pozdrawiam!
    #Ivy z Bluszczowych Recenzji

    OdpowiedzUsuń