"Astrologiczny przewodnik po złamanych sercach" Silvia Zucca, Tyt. oryg. Guida astrologica per cuori infranti, Wyd. Muza, Str. 560
Alice Bassi to singielka, która otwarcie marzy o wielkiej miłości. Wiadomość o ślubie jej byłego chłopaka jest dla niej solidnym ciosem. I choć wszystko idzie nie po jej myśli to pojawia się światełko w tunelu - Tio, młody aktor z zamiłowaniem do astrologii. To pomaga dziewczynie dopasować do siebie odpowiednich partnerów z tego samego znaku i zacząć poszukiwania miłości na większą skalę. Tylko czy właśnie o to w tym chodzi?
Szukałam spokojnej, nieskomplikowanej lektury, która umili mi czas i pozwoli trochę odpocząć od tych bardziej angażujących lektur. Tak właśnie trafiłam na książkę Zucca, która zapowiadała się na całkiem przyjemną lekturę - kto nie ma ochoty czytać o nieszczęśliwych, miłosnych perypetiach singielki podobnej do każdego z nas?
Przyznam szczerze, że zapowiadało się lepiej niż w końcowym rezultacie się okazało. Początkowo nie miałam przekonania do Alice, która bardziej przygnębiała mnie swoją osobą niż ciekawiła, a jej wzdychanie do każdego napotkanego chłopaka doprowadzało mnie do szału. Nie przypominam sobie, żeby pomiędzy słowem "singielka" i "desperatka" można postawić znak równości, a główna bohaterka właśnie do tego dążyła. Miała pod samym nosem fajnego chłopaka, ale zaślepiona poszukiwaniem swojej idealnej połówki wciąż na nowo zderzała się z murem rozczarowania. Trudno było mi zaakceptować jej charakter, bo kompletnie nie potrafiłam się z nią utożsamić.
Jednak pomijając główną bohaterkę książka zaprezentowała wszystkie cechy, na które liczyłam. Fabuła była spokojna, nie przytłaczała nieoczekiwanymi zwrotami akcji, a same perypetie Alice były na tyle przewidywalne, że nie pojawił się żadne momenty zaskoczenia. Nie ma co ukrywać, że przez to pojawiło się kilka przestojów w fabule, a same ciekawostki astrologiczne nie były na tyle intrygujące, by trzeba było wypatrywać ich z zapartym tchem.
"Astrologiczny przewodnik po złamanych sercach" to książka, która nie angażuje szczególnie czytelnika, ale ma w sobie pewien urok. Raz nudzi, raz wciąga do fabuły - trzeba po prostu dać jej szansę. Nie żałuję, że sięgnęłam po lekturę, ale nie czuję również potrzeby wracać do niej ponownie. Dlatego wybór pozostawiam Wam - zdecydujecie się?
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Muza.
To taki typowy umilacz czasu. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńChyba tak. W sumie każdej książce trzeba dać szansę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ♥
Świat oczami dwóch pokoleń
Trochę odstraszają mnie te nudnawe momenty, ale skoro ogólnie książka ma w sobie pewien urok, bo być może dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł - myślę, że przeczytam pomimo zachowania bohaterki, bo mnie zainteresowałaś
OdpowiedzUsuńMiałam możliwość przeczytania tej książki, ale nie przyciągnęła mnie do siebie na tyle mocno, abym czuła takową potrzebę. Widzę, że chyba nie stracę zbyt wiele, bo jednak wolę, kiedy powieść angażuje mnie bardzo mocno, a nie w połowie...
OdpowiedzUsuńNie do końca jestem do tej książki przekonana.
OdpowiedzUsuńNie znoszę takich bohaterek i zazwyczaj odbierają mi one całą radość czytania...
OdpowiedzUsuńMimo iż często lubię sięgnąć po coś lekkiego, to jakoś nie ciągnie mnie do tej książki. Mimo iż perypetie singielki mogą być naprawdę zabawne, tak widzę, że tutaj sprawa ma się nieco inaczej.
OdpowiedzUsuńCzasami też mam ochotę na takie lekkie książki, które pozwolą mi odpocząć o tych ambitniejszych, dlatego będę miała na uwadze tę książkę, gdy przyjdzie czas właśnie na taką powieść :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemna i niezobowiązująca lektura.. Nie mówię nie, ale na pewno nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
napolceiwsercu.blogspot.com
Zainteresował mnie wątek astrologiczny, szkoda, że nie był tak ciekawy, jak się zapowiadał. Od początku też przeczuwałam, że Tio nie bez powodu stanął na jej drodze. Chyba jednak wolałabym Dziennik Bridget Jones :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :)
OdpowiedzUsuń