"Przebudzenie" Piotr Rozmus, Wyd. Videograf, Str. 472
"Były momenty, kiedy czuł, że jest w pełni sobą, ale zdarzały się one coraz rzadziej. Teraz miał wrażenie, jakby coś wypełniało mu piersi i głowę, a na płucach zebrał się osad utrudniający oddychanie."
Od wydarzeń z pierwszego tomu, czyli "Bestii" minęły trzy lata. Szczecinek, malownicza miejscowość będąca rajem dla turystów odradza się po wcześniejszych wydarzeniach. Wówczas doszło do rozbrojenia sekty czczącej diabła i to skutecznie przegoniło wszystkich przyjezdnych. Teraz względny spokój wydaje się tylko pozorem, zwiastunem kolejnego problemu. Zachodzą zmiany - nowy burmistrz, nowe zwyczaje, odrestaurowane tunele, które kiedyś straszyły. Tylko czy ktoś odważy się tam zejść?
Czytelnik już od pierwszych stron ma przeczucie, że coś wybuchnie na kolejnych stronach. Spokój jaki panuje przy pierwszym poznaniu historii jest jakby ciszą, która wkrada się do naszego umysłu i miesza w głowie. Bo choć ciągle miałam przeczucie, że w końcu coś się wydarzy - nie miałam pojęcie kiedy się zacznie. Wszystko zaczęło się wyjaśniać przy bliższym poznaniu kierowcy tira i jego dwóch psich kompanów - krwiożerczych bestii, choć niesamowicie wiernych właścicielowi. A jak wiadomo, autor mocno zaznaczył w pierwszym tomie, że wcale nie ucieka od krwi i lubi, gdy wszystko widać jak na dłoni.
To przesądziło sprawę, bo z góry wiedziałam, że ta trójka mocno namiesza w powieści. Przyznaję - pomysł naprawdę fajny, bo kto by pomyślał, że po złej stronie mocy mogą opowiedzieć się także psy? Właściwie nie wiem kto był gorszy: one czy ich pan, bo autor jak widać ma łatwość w kreowaniu każdego żywego organizmu i zrobił to tym razem nad wyraz wiarygodnie. Wiodą na pokuszenie każdego kto stanie im na drodze, ale wprowadzają również do powieści wielki zamęt: razem z nimi pojawiają się mroczne cienie, mieszające w umysłach mieszkańców. Wyobraźcie sobie sceny jak z największego koszmaru, gdy starszy pan rzuca się z zębami do młodszego od siebie lub gdy ktoś traci oko, wyciąga krzyż z własnego kręgosłupa... Można o tym pisać w nieskończoność, bo cała historia naszpikowana jest takimi krwawymi zwrotami akcji - trudnymi do zniesienia, ale jakże potrzebnymi do utrzymania klimatu horroru.
Co prawda "Przebudzenie" można czytać bez znajomości "Bestii", ale czytelnik na tym straci. W drugiej części pojawia się liczne grono bohaterów, którzy występują także w startowym tomie. To oczywiście nie przesądza faktu, ale jak wiadomo - dobrze znać wszystko by lepiej rozeznać się w rozgrywanych wydarzeniach. Jest to powieść grozy, oparta na typowych motywach paranormalnych, w której zło czai się na każdym kroku, więc chcąc nie chcąc musicie zdawać sobie sprawę skąd się to wszystko wzięło. A nie ukrywam, że autor fantastycznie zaangażował miejscową społeczność do roli głównego bohatera i trudno odgadnąć kto okaże się skory do morderstwa na kolejnych stronach.
Niebanalny klimat, liczne zaskoczenia i intensywność grozy sprawiły, że powieść naprawdę przypadła mi do gustu. Bardzo lubię ten gatunek, ale jeszcze bardziej - sam strach. A tutaj tego nie zabrakło, ciężka atmosfera pobudzała moją wyobraźnię do działania i nie mogłam się oderwać do ostatniej strony. To naprawdę dobra powieść, idealna dla tych, którzy boją się bać.
Ja jednak wolałabym zacząć od pierwszej części.
OdpowiedzUsuńLiczne zaskoczenia i intensywność grozy przemawia do mnie i to bardzo! Będę mieć na uwadze tytuł ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Ja również lubię czuć strach podczas czytania książki ;)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać "Bestię" :)
OdpowiedzUsuńPlanuję kiedyś przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, więc raczej nie sięgnę po tę książkę, no i ta groza mnie nieco odpycha, bo nie lubię się bać. ;/
OdpowiedzUsuń