"Manwhore +1" Katy Evans, Tyt. oryg. Manwhore +1, Wyd. Kobiece, Str. 384
"Jesteś jedynym niebem, które dla mnie istnieje Rachel. A nawet gdybyś była piekłem, grzeszyłbym całe moje życie, żeby tylko być z Tobą."
Po niezwykle emocjonującym zakończeniu pierwszego tomu, za nic nie mogłam przepuścić przeczytania kontynuacji. Znacie ten problem, gdy finał doprowadza niemal do szału, bo za nic nie wiadomo co wydarzy się dalej, a do premiery drugiej części pozostało jeszcze trochę czasu? Tak właśnie było w moim przypadku, gdy sięgnęłam po pierwszy tom serii Manwhore.
Katy Evans nieźle namieszała mi w głowie, bo pozostawiła mnie w rozsypce po tym, jak zakończyły się losy Malcolma i Rachel. Przyznaję, że nie tego spodziewałam się sięgając po jej serię - miała to być przyjemna lektura do poczytania, odłożenia na półkę i pewnie zapomnienia w późniejszym czasie. A jednak Evans naprawdę mnie zaskoczyła pisząc powieść miłosną z zabarwieniem erotycznym, która przede wszystkim ciekawiła swoją treścią i wydarzeniami. Losy bohaterów wciągnęły mnie do tego stopnia, że całą historię przeczytałam w jeden wieczór, podobnie z resztą jak i drugi tom, który okazał się kontynuacją na dokładnie takim samym poziomie.
W całej historii największym atutem bez wątpienia są bohaterowie. O dziwo role się odwróciły i to nie postać męska okazała się tą złą, bo główną winowajczynią wydarzeń z pierwszego tomu była Rachel. I to ona miała za zadanie odpokutować w kontynuacji. Oczywiście Malcolm miał swoje za uszami, okazał się typowym bohaterem, który przypomina odrobinę Greya - wycofany, ale waleczny i dążący do swoich celów biznesmen, który ma kieszenie pełne pieniędzy. I który ma wszystkie kobiety świata na zawołanie. A jednak decyduje się obdarzyć pierwszą i niepodważalną miłością właśnie Rachel, która nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych kandydatek startujących do roli jego księżniczki. Właśnie taka kreacja tych bohaterów mnie do siebie przekonała - proste osobowości, które popełniają błędy, ale które zostały obdarzone przez autorkę takimi charakterami, które nie drażnią czytelnika a zdobywają jego sympatię. Polubiłam Malcolma, który jest chyba moim ulubionym męskim charakterem w powieściach erotycznych, bo wie czego chce i jednocześnie nie zamęcza swoim nabuzowanym testosteronem. To samo dotyczy Rachel - dziewczyna popełniająca błędy, która reflektuje się i reorganizuje swoje cele, ale nie nudzi, nie drażni i nie irytuje.
Miło czyta się o losach takich bohaterów, którzy doskonale odnaleźli się w fabule i zostali przyjemnie wykreowani. Ale to dopiero połowa sukcesu. Żeby wrzucić dobre postacie do jeszcze lepszej fabuły, trzeba się trochę napracować, a Evans postawiła raczej na grey'owy schemat (bogaty biznesmen i zagubiona dziennikarka). Jednak ten był widoczny mocno w pierwszym tomie, bo "Manwhore +1" to historia prowadzona już w innym świetle. Wydarzenia praktycznie opierają się tylko na odbudowie relacji między dwójką głównych bohaterów i szukaniu wzajemnego porozumienia. W tle przejawia się wątek problemu z redakcją magazynu "Edge" w którym pracuje Rachel, ale to jedynie krótki wątek bardziej wprowadzający przeszłość Malcolma do fabuły niż jakiś nieoczekiwany obrót wydarzeń. Dlatego uważam, że drugi tom utrzymany jest stylem i kreacją bohaterów na równie dobrym poziomie co część pierwsza, ale już fabułą tym razem bardziej zyskuje w oczach czytelnika. I co najważniejsze - same sceny erotyczne nie balansują na granicy i nie gorszą, są bardziej przerywnikiem niż centralnym punktem.
"Manwhore +1" to przyjemna kontynuacja, która usatysfakcjonowała mnie rozwojem wydarzeń. To dla wstrzymującego dech zakończenia sięgnęłam po drugi tom, ale wciągnęłam się do historii tak bardzo, że już wyczekuję trzeciego - finałowego tomu. To naprawdę dobra seria, może nie idealna, bazująca na znanych schematach, ale bardzo przyjemna i umilająca wolny czas. Intrygujący bohaterowie (to najważniejsze!), przemyślane rozwinięcie wydarzeń i ciekawa fabuła to połączenie dobrej serii, po którą naprawdę warto sięgnąć. Ze swojej strony - polecam!
Na razie rozpoczęłam swoją przygodę z serią Driven, ale jeśli za jakiś czas najdzie mi ochota na erotyk, to na pewno będę miała tę serię na uwadze.
OdpowiedzUsuńZ opisu bohaterów to wypisz wymaluj kalka Greya. Mam jednak nadzieję, że to jedyne podobieństwo - znając Evans z serii Real wiem, na co ją stać i mam nadzieję, że utrzymała a nawet polepszyła poziom swojego pisarstwa ;) I jestem ciekawa tej serii!
OdpowiedzUsuńChyba muszę przeczytać I tom :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz częściej rzuca mi się w oczy ta okładka ;) Chyba będę musiała sięgnąć po tę książkę, ciekawi mnie to odwrócenie ról ;)
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam w planach tej serii, ale nie skreślam jej całkowicie. Może kiedyś się skuszę. Czas pokaże.
OdpowiedzUsuńSłyszałam trochę o tej ksiazce choć jak na razie nie miałam czasu się za nią zabrać ^^ może niedługo sama ją sprawdzę
OdpowiedzUsuńmy-dream-is-love.blogspot.com