"Ściana Burz" Ken Liu, Tyt. oryg. The Wall of Storms, Wyd. SQN, Str. 768
"Władca z pewnością zdoła zorganizować jakąś namiastkę akcji ratunkowej, kiedy piraci nasycą już swą żądzę plądrowania [...]."
Kto czytał pierwszy tom serii, czyli "Królowie Dary" ten wie, że autor wie jak napisać powieść fantasy, by ta trzymała w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Jeśli nie mieliście jeszcze przyjemności zapoznać się z lekturą - musicie uwierzyć mi na słowo i jak najszybciej nadrabiajcie zaległości.
Osobiście długo czekałam na przeczytanie kontynuacji, bo w pierwszej części całkiem nieźle się odnalazłam. A z doświadczenia wiem, że jeśli jakaś książka z tego gatunku zainteresuje mnie już pierwszym tomem - śmiało mogę sięgać po kontynuacje z nadzieją, że będzie jeszcze lepiej. W przypadku serii Kena Liu nie bałam się szczególnie, że drug tom mnie zawiedzie, bo widziałam jak wiele uwagi i pracy poświęcił "Królom Dary".
Seria Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu mocno skupia się wokół cywilizacji stworzonej na bazie fantastyki i nuty chińskiego cesarstwa. Na pierwszy rzut oka widać reguły i zasady, których złamanie będzie surowo karane, a które nadają historii wiarygodności - wyznaczają granice, które choć względnie ukryte mają pieczę nad tymi niepokornymi. Fabuła stanowi kontynuację wydarzeń z pierwszego tomu i pokazuje Kuni Garu w roli Ragina - cesarza Dary. Wziął on na swoje barki rozwój cesarstwa i obcowanie z ludem, którego wymagania stale rosną. Względne poczucie spokoju pęka jak bańka mydlana, gdy do granic wyspy dociera Lyucu wraz ze swoimi skrzydlatymi przyjaciółmi. Wybucha chaos i panika, a wichrzyciele zaczynają ujawniać się wśród grona najbardziej zaufanych przyjaciół Kuni.
Nadszedł kryzysowym moment dla mieszkańców wysp i dla nowego cesarza. Ken Liu wprowadził mnie na nowo do mrocznego świata wojny i buntu, gdzie szczęście to tylko pozorne chwile. Przyznaję - to fantastyka z krwi i kości, w której trzeba się odnaleźć by ją polubić. Mnie autor przekonał do siebie przede wszystkim swoją pracą, w której widać ogrom zaangażowania. Jego precyzja w kreowaniu licznych bohaterów przechodzi najśmielsze oczekiwania, gdy poznaje się na każdej stronie nowe postacie o zupełnie indywidualnym doborze cech charakteru. W dodatku stworzony przez niego świat z miejsca przedstawia ogrom nieograniczoności, otwierającej drogę do stworzenia czegoś nieoczekiwanego i wielkiego - można się w nim zatracić i zgubić. A gdyby to Was nie przekonało, musicie wiedzieć, że styl Liu to subtelność i lekkość, co zaskakuje patrząc na mocno osadzoną w ramach orientalnej kultury wschodniej akcję. Udało mi się wyłowić pośród rozgrywanych wydarzeń kilka pięknych zdań nad którymi mogłam na moment się zatrzymać.
Jestem zadowolona z kontynuacji. Oczekiwałam natłoku wydarzeń i właśnie to dostałam - wielkimi krokami zbliżała się wojna i chaos, w którym można było się zagubić. I tak właśnie się stało: na kilka dni przepadłam w historii Liu co nawet trochę mnie dziwi, bo zazwyczaj w fantastykę nie angażuję się aż tak bardzo. Jestem pewna, że "Ściana Burz" spełni Wasze oczekiwania i nawet nie jeden raz Was zaskoczy. Dajcie jej szansę a otrzymacie gwarantowaną przygodę.
Nie czytałam pierwszego tomu,ale wpisuje oba tytuły na swoją listę książek do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jesteś zadowolona z kontynuacji.
OdpowiedzUsuńDobrze, że kontynuacja Cię usatysfakcjonowała. Ja rzadko sięgam po fantastykę, robiłam to chętniej, gdy byłam młodsza :)
OdpowiedzUsuńI znowu muszę nadrobić lekturę ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii i jak na razie nie mam jej w planach, ale cieszę się, że Tobie przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńSuper, że kontynuacja się udała. ;) Mnie jakoś do tej serii nie ciągnęło, więc jednak odpuszczam.
OdpowiedzUsuń