"Pocałunek na pożegnanie" Tasmina Perry, Tyt. oryg. The last kiss godbye, Wyd. Kobiece, Str. 488
"Nie wiedział, że rozmowa, którą miał przeprowadzić, całkowicie zmieni bieg jego życia."
"Pocałunek na pożegnanie" to obyczajowo-romantyczna historia, sięgająca roku 1961, jak się okazuje: pełna wzlotów i upadków, w której wszystko jest możliwe.
W archiwum Królewskiego Instytutu Kartografii Abby natrafiła na przejmujące zdjęcie rozstających się kochanków. Wystawione jako obiekt podziwu na wystawie o brytyjskich podróżnikach zdjęcie wzbudziło zachwyt wszystkich odwiedzających. To właśnie okazało się dla Abby bodźcem do działania - zapragnęła poznać historię tej pary i dowiedzieć się o nich wszystkiego co możliwe. Tylko czy ta historia nie została już dawno zapomniana?
Nie bardzo wiedziałam na co mogę liczyć w przypadku powieści Perry. Miałam cichą nadzieję, że otrzymam pełną emocji powieść o miłości, ale w bardziej spokojnym stylu. Myliłam się - i to bardzo. Wbrew wszelkim pozorom trafiłam w sam wir ludzkich namiętności, sięgających do pięćdziesięciu lat wstecz, kiedy to przypadły najlepsze lata życia Rosamund i Dominica - parze z odnalezionej fotografii.
Powieść opiera się na dwóch płaszczyznach czasowych - teraźniejszości i przeszłości, w których mogłam śledzić poszukiwania Abby i jej nieszczególnie ciekawe życie miłosne, które nazwać "żadnym" byłoby wielkim niedopowiedzeniem oraz poruszającą opowieść Rosamund i Dominica. To właśnie ten wątek skupił na sobie całą moją uwagę. Ich piękna nić porozumienia nawiązała się od przyjaźni, bardzo szczególnej i zmysłowej, aż w finale doprowadziła do oczywistego uczucia.
To co zaskoczyło mnie najbardziej, to nieoczekiwane, subtelnie odkrywane zwroty akcji. Jak się okazało, także w tak pięknym związku pojawiły się sekrety i tajemnice - nieodkryte aż do współczesnych czasów. Abby udało dotrzeć się do faktów, które zaskoczyły czytelnika, ale jednocześnie wzbudziły też kilka pytań bez odpowiedzi: czy gdyby to wyszło na jaw znacznie wcześniej, czy coś by to zmieniło? Można gdybać, można się zastanawiać, ale bez wątpienia to dodaje fabule koloru i potrzebnej nuty tajemniczości. Autorka w subtelny sposób pokazała życie tej pary na przykładzie uczuciowych, ciepłych opisów wydarzeń, lekkich scen miłosnych czy młodzieńczych uniesień, bezkrytycznie jednak traktując swoich bohaterów i ich ocenę pozostawiając czytelnikowi.
Historia przeniosła mnie w czasie, zabrała do Londynu, Petersburga czy Francji. Zmieniła moje postrzeganie oczywistości i otworzyła oczy na to, że w każdej chwili może wydarzyć się coś nieoczywistego. Za sprawą subtelnej powieści Tasmina Perry pokazała mi, że mimo upływu czasu ludzie tak naprawdę niewiele się zmieniają. Co wspólnego ma Abby z Rosamund? Czy połączyła ich tylko przypadkowa fotografia? A może jest w tej historii pewien przekąs, podobizna i motywacja do działania? Przekonajcie się sami, bo ta podróż do świata pełnego miłości, sekretów i wyjątkowych scenerii może zmienić oblicze kobiecej literatury.
Hmm, może mogłabym dać tej książce kiedyś szanse, ale mam dziwne wrażenie, że to tytuł, jakich wiele :(
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu sięgam po takie powieści. Czemu nie.
OdpowiedzUsuńJakby nie Twoja recenzja przszlabym obok tej ksiazki obojetnie, ale teraz z checia sie za nia rozejrze.
OdpowiedzUsuńSekrety i tajemnice, to zdecydowanie przyciąga do lektury. Postaram się mieć ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńWaham się czy to jest powieść dla mnie. Widziałam kilka pozytywnych recenzji i Twoja opinia również kusi, ale rzadko sięgam po historie miłosne i obawiam się, że będę rozczarowana.
OdpowiedzUsuńTak subtelny obraz miłości musi robic wrażenie na czytelniku. Mam nadzieję, że na mnie zrobi. :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńNa razi jestem na etapie focha na historie dziejące się w latach XX ;/
Podoba mi się taka powieść :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, ale sama nie wiem, czy to historia dla mnie. Jeszcze pomyślę. ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście (to już pewne po przeczytaniu Twojego tekstu) mam ten tytuł u siebie :)
OdpowiedzUsuń