"Pies Baskerville’ów" Sir Arthur Conan Doyle, Tyt. oryg. The Hound of the Baskerville, Wyd. MG, str. 178
"Może jutro rano wszystko wyda nam się weselsze."
Wstyd przyznać, ale nigdy nie miałam okazji poznać żadnej książki sir Arthura Conan Doyle. Wiele dobrego czytałam o jego twórczości, oglądałam nawet serial na podstawie Sherlocka, ale nigdy nie sięgnęłam po najważniejszą formę - po książkę. Dziś nadrabiam zaległości i chylę czoła, bo mimo krótkiej treści czuję się oczarowana historią.
Pies Baskerville'ów to chyba najgłośniejsza powieść autora. Mogę się mylić, bo nigdy nie śledziłam jego twórczości, ale ta powieść najczęściej przewijała się w czasie moich niepewnych kroków ku jego twórczości. Nie mniej świeżo po lekturze wiem skąd wszelkie pochwały na temat Sherlocka Holmesa i jego wiernego przyjaciela Watsona. Wystarczyła chwila bym przepadła w historii po uszy i poddała się niesamowitej historii przepełnionej mrocznym klimatem i nutą tajemniczości.
Powieść pochodzi z roku 1901, a mimo to wciąż króluje pośród grona najlepszych kryminałów i przez cały czas zbiera rzesze fanów. Nie jestem jednak ws tanie wytypować jednej jedynej pozytywnej strony tej historii, bo jak na mój gust to poszczególne, mniejsze elementy budują tutaj wszystko to co najlepsze. Książka jest kompletną, nierozerwalną całością zaczynając od fenomenalnego stylu z subtelnym klimatem grozy i doskonale zakreśloną zagadką kryminalną a na doskonałej analizie psychologicznej głównych bohaterów kończąc.
Sherlock i Watson w tej historii podejmują się wyjaśnienia tajemniczej zagadki bestii straszącej ludność. Potwór przypomina psa, ale czy jest nim w rzeczywistości? Zdążyłam się już nauczyć, że w przypadku Sherlocka nic nie jest takie jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. I za to go pokochałam. To jedna z lepszych historii kryminalnych jakie czytałam, a przecież czytałam ich całe mnóstwo. Czy zatem świadczy to, że współczesne kryminały nie są warte uwagi? Myślę, że nie. Chodzi tutaj po prostu o to, że nikt jeszcze nie osiągnął poziomu Conana Doyla, przebiegłego w swojej naturze pisarza, który powołał do życia postać nie do podrobienia.
Żałuję, że tak długo czekałam z lekturą. "Pies Baskerville’ów" dostarczył mi wyjątkowo dobrej rozrywki na którą złożyło się wiele nieocenionych motywów - dla samego Holmesa jestem w stanie poświęcić każdą wolną minutę by móc poznać jego dalsze przygody. Takich bohaterów brakuje mi we współczesnej literaturze: błyskotliwych, inteligentnych, ponadprzeciętnych, którzy może wydają się inni niż wszyscy, ale w końcu miłość czytelników do Sherlocka trwa od wielu, wielu lat. A to o czymś świadczy, prawda? Gorąco polecam!
Moja ukochana część Sherlocka Holmesa <3
OdpowiedzUsuńCzytałam. To już klasyka, którą warto znać
OdpowiedzUsuńLubię przygody Sherlocka Holmesa, staram się podążać jego tokiem myślenia, jednak nie zawsze mi to wychodzi. Marzy mi się kiedyś takie grube tomiszcze ze wszystkimi przygodami detektywa :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz czas na "Studium w szkarłacie"! :D
OdpowiedzUsuńJa muszę przyznać, że Sherlock to kompletnie nie moje klimaty, dlatego zupełnie nie ciągnie mnie do tego typu lektur.
OdpowiedzUsuńWspaniała przygoda czytelnicza, z miłą chęcią do niej czasami powracam. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Nie słyszałam o tej książce, A jest tak bardzo intrygująca :O
OdpowiedzUsuńTeż nie miałam okazji przeczytać i szybko muszę nadrobić zaległości!
OdpowiedzUsuńA w wolnej chwili zapraszam do siebie:
http://ksiegozbiorkasiny.blogspot.com/
Kiedyś chodziłam na kółko teatralne i pamiętam do dziś scenariusz, który powstał na podstawie tej powieści do przedstawienia jakie wystawialiśmy :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę miło będzie wrócić wspomnieniami przy czytaniu tej książki do tego okresu :)
Wstyd się przyznac, ale przeczytałam tylko jedną książkę o Holmesie :)
OdpowiedzUsuń