"Przeklęty prom" Mats Strandberg, Tyt. oryg. Färjan, Wyd. Marginesy, Str. 480
"Dopiero gdy zamykają się do końca, a winda rusza, dociera do niego, że przez cały ten czas wstrzymywał oddech."
Pamiętacie cykl Engelsfors napisany przez Matsa Strandberga oraz Sara Bergmark Elfgren? To była jedna z lepszych paranormalnych młodzieżówek jakie czytałam, w dodatku z dreszczykiem w tle. Dlatego nie mogłam oprzeć się najnowszej książce Strandberga, szczególnie że również zapowiadała się na niezłą przygodę.
Który fan dreszczowców nie lubi przeklętych domostw czy mrocznych promów? To chyba dwie najlepsze płaszczyzny do napisania mrożącej krew w żyłach historii. Idąc tym tropem postanowiłam sprawdzić czy i tym razem pomysł się sprawdzi w przypadku "Przeklętego promu", na pokładzie którego miało dochodzić do niewytłumaczalnych zjawisk. Niestety wiem również jak to jest z tym gatunkiem - ma straszyć, ale nie zawsze mu to wychodzi. Autor zafascynowany prozą Kinga próbuje swoich sił w tym klimacie i wychodzi mu to całkiem dobrze, ale przyznaję - w przypadku tej książki nie wystarczyłam się za bardzo, za to przyznaję mu spory plus za klimat, który faktycznie doskonale sprawdził się w przypadku stopniowania napięcia.
Prom Baltic Charisma przewozi na swoim pokładzie całe grono osobliwości. Dzięki temu bohaterów jest w tej historii naprawdę sporo - jest upadła gwiazda estrady muzycznej, która na promie prowadzi wieczorki karaoke. Jest też starsza pani marząca o podróży życia. Podobnie jak były pracownik promu, który zaplanował sobie oświadczyny ukochanej podczas tego rejsu. Jednak tak naprawdę nie ma w tym nic niecodziennego, bo prom każdego dnia wyrusza w dokładnie taką samą trasę po Bałtyku - zawsze pojawiają się tu nietypowi goście gotowi na wszystko, by móc wyrwać się z monotonii życia. Dzięki temu prom gości na swoim pokładzie całkiem liczne grono bohaterów, na których można zwrócić uwagę i przyjrzeć się z bliska ich pragnieniom. Jednocześnie zastanawiając się czy to oni będą punktem przełomowym w tragedii, którą można wyczuć w powietrzu.
Można wyczuć w klimacie powieści, że gdzieś w mroku czai się zło. W tym autor akurat jest bardzo dobry i świetnie poradził sobie ze stopniowaniem akcji, zwodzeniem czytelnika i skupianiem się na z pozoru nieznaczących wątkach, by wyciągnąć z mroków promu tajemnicze demony. Na samym środku morza Bałtyckiego dochodzi do tragedii a najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma dokąd uciekać. Jednak tutaj kończy się pozytywna część historii, bo sama odsłona tajemniczych istot nie przypadła mi do gustu. Nie zrozumcie mnie źle, było to przemyślane i wprowadzone w najlepszym momencie do fabuły, ale kompletnie nie straszne. Liczyłam na akcję mrożącą krew w żyłach a otrzymałam po porostu ciekawą historię, może odrobinę mroczną. Podobało mi się jednak wydobycie prawdziwych instynktów z ludzi przebywających na promie - w obliczy tragedii pokazali swoją prawdziwą twarz.
"Przeklęty prom" to ciekawa interpretacja krwawych rozgrywek dobra ze złem na samym środku morza. Czy dobra? Tak, nie ukrywam, że dobrze bawiłam się przy lekturze i cieszę się, że mogłam ją przeczytać, jednak gdyby dodać do tego trochę więcej strachu powieść byłaby na pewno lepsza. Nie mogę jednak zapomnieć, że klimat tajemniczości sam w sobie naprawdę działa na wyobraźnię, więc dla tych, którzy nie szukają czegoś mocnego a jedynie odrobinę strasznego książka będzie na pewno idealnym wyborem.
Ale okładka jest rewelacyjna! Budzi grozę.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przekonał mnie ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńNie lubię półśrodków, więc wątpię, że ta książka mogłaby mi się bardzo spodobać, a tego po niej oczekiwałabym.
OdpowiedzUsuńWalka pomiędzy dobrem, a złem? Brzmi naprawdę nieźle, więc z chęcią przeczytałabym tę książkę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty od czasu do czasu więc tytuł już ląduje na mojej liście. Jak tylko najdzie mnie ochota czuję, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuń