"Ludzie na drzewach" Hanya Yanagihara, Tyt. oryg. The People in the Trees, Wyd. W.A.B., Str. 576
"Ja wszedłem w naukę dla związanej z nią przygody, dla nich natomiast przygoda byłą czymś, co trzeba znieść na drodze do nieuchronnej wielkości."
Hanya Yanagihara oczarowała mnie lekturą "Małego życia". Przejmujący i tragiczny obraz życia Jude'a pozwolił mi spojrzeć na życie w zupełnie inny sposób. Poprzez ból i rozpacz płynące z treści dostrzegłam także wszechogarniającą nadzieję na lepsze jutro. Jednak to bezgraniczna i lojalna przyjaźń okazała się motywem, który skradł moje serce. "Ludzie na drzewach" to debiutancka powieść Yanagihara, zupełnie inna niż "Małe życie" a jednak równie szczera i prawdziwa oraz co najważniejsze - dokładnie w takim samym stopniu intensywna i zapadająca w pamięć.
Norton Perina otrzymał rolę głównego bohatera. Młody lekarz bez planu na własne życie otrzymuje kuszącą propozycję naukowego wyjazdu. Wraz z dwójką towarzyszy wyrusza na wyspy Pacyfiku, gdzie podejmie się próby zbadana i poznania plemienia Ivu’ivu - dotąd nieodkrytego i pozostawionego samemu sobie. Jednak nowy świat odkrywa przed nim nowe wyzwania, a w tym - antropologiczne zapędy, które okażą się jego zbawieniem i przekleństwem.
"Ludzie na drzewach" to jedna z tych powieści, która powstawała przez lata. Autorce zajęło osiemnaście lat ukończenie i sprecyzowanie kierunku fabuły, którą obecnie możemy podziwiać. To zdecydowanie wpłynęło na postrzeganie realności wydarzeń, bohaterów - główny bohater to inspiracja życiem prawdziwego naukowca - czy świata przedstawionego, który w tej książce zachwyca i wzbudza nie mały zachwyt. Dzięki temu mogłam poznać historię w pełni dopracowaną i choć pisaną intensywnym stylem po części naukowca, a po części prawdziwego bajarza - wiarygodną i wciągającą od pierwszej strony. Jest w tym wszystkim również zasługa miejsca w jakim znalazł się główny bohater. Dawno nie spotkałam tak mądrze, drobiazgowo i barwnie opisanych miejsc, w których można było odnaleźć się w mgnieniu oka. Dżungla na moment otworzyła przede mną swoje nieodkryte dotąd miejsca i stworzyła wyjątkowy klimat dla plemienia Ivu'ivu ukazanego w świetle kulturalnym, językowym czy społecznym - jak na dłoni Yanagihara pokazała czytelnikowi w co wierzą tamtejsi ludzie i czym się inspirują, dzięki czemu doskonale zrozumiałam fascynację Nortona.
Bohater zafascynowany plemieniem, które miał badać zapomniał o wszystkim kierując się jedynie żywotnością tamtejszych ludzi. Wskazanie wieku okazało się nie lada wyzwaniem, gdy wiek ponad stu lat nie niósł ze sobą żadnych zmian. Ciała pozostawały w nienaruszonym stanie, umożliwiającym utrzymanie wysokiej formy a jedynie umysły traciły swoją dawną sprawność. To złudne szczęście dostarczyło Nortonowi możliwości uzyskania Nagrody Nobla, ale pociągnęło także szereg konsekwencji z którymi nie było prosto się zmierzyć. Autorka w fenomenalny sposób ukazała przejmujący tragizm wszystkich wydarzeń i oczarowała mnie bez konieczności wplatania do treści długich dialogów czy nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Wystarczyła namiastka człowieczeństwa w miejscu, które na pierwszy rzut oka nigdy go nie doświadczyło, by powieść nabrała innego wymiaru. Przejmująca, wiarygodna i barwna dzięki miejscu rozgrywanych wydarzeń ponownie pokazała mi jak wielką klasę i styl prezentuje sobą autorka. Yanagihara ma bez wątpienia talent, bo nie jest łatwo napisać powieść inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami, w dodatku w pamiętnikarskiej formie, która zaskakuje mnogością samych opisów - a jednak zachwyca. W tej powieści znalazłam odpowiedź na pytanie ile człowieka kryje się w człowieku, dokąd prowadzi pęd życia oraz dostrzegłam przepaść między życiem a próbą życia w świecie technologii. Okazało się, że "Ludzie na drzewach" to nie tylko powieść, ale także wielka lekcja życia, której Hanya Yanagihara nigdy nie zapomnę.
Twoja recenzja pokazuje jak bardzo wartościowa jest powyższa pozycja i ile wymagający czytelnik jest w stanie z niej wynieść. Zdecydowanie warta uwagi.
OdpowiedzUsuńTakie książki warta przeczytać.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco :)
OdpowiedzUsuń"Małe życia" leżą od dawna u mnie na półce. Pamiętam, jak krótko po premierze byłam podekscytowana, że nareszcie je mam, że przeczytam i jeszcze jakaś promocja była. Z nieznanych mi powodów mimo to nadal nie przeczytałam powieści. Chyba najpierw wezmę się za nią, a wtedy może zapoznam z tą ;)
OdpowiedzUsuńCiocia od mojego chłopaka pracuje w bibliotece i ostatnio wyszła z propozycją żebym zrobiła listę książek, które mogłyby przyciągnąć czytelników, a które ona zaopatrzy bibliotekę. Dodałam do tej listy też coś dla siebie wiadomo :D Niedługo powinnam więc mieć okazję poznać "Małe życia" które to umieściłam na liście :)
OdpowiedzUsuńJak przeczytam to się okaże, czy sięgnę też i po tą powieść.
Pozdrawiam serdecznie :)