"Listy do utraconej" Brigid Kemmerer, Tyt. oryg Letters to the Lost, Wyd. YA!, Str. 400
"Pyta mnie, dlaczego los rozdziela ludzi, a ja nie mogę przestać myśleć, czy nie o to właśnie chodzi losowi."
Są takie powieści, po których trudno wydusić z siebie choćby jedno mądre słowo. Są takie historie, których nigdy się nie zapomina. Książka Brigid Kemmerer "Listy do utraconej" należy właśnie do tych kategorii.
Zasiadając do lektury nie spodziewałam się tak emocjonalnej przygody. Uwielbiam takie powieści, bo wyciągam z nich najwięcej, dają mi wielką satysfakcję i pamiętam o nich na długo po skończonej lekturze. Na pierwszy rzut oka pozorna historia bez głębszego znaczenia zmieniła się na moich oczach w głęboką opowieść o cierpieniu i stracie, mądrą i bardzo wartościową. Walka o normalność, próba odnalezienia się w indywidualnie zrujnowanym świcie, akceptacja i uczucie - kiełkujące, powoli otwierające drzwi do pozornie skamieniałego z bólu serca to wielkie atuty tej powieści.
Główna bohaterka, Juliet straciła matkę. Nigdy nie poznała jej tak dobrze jakby tego chciała, bo rola fotoreporterki nie pozwalała na zacieśnienie rodzinnych relacji. Jednak dziewczyna ją kochała i dziś, już po jej śmierci tęskni za nią każdego dnia. Pozostawiona w trudnej sytuacji decyduje się wyrazić swoje uczucia poprzez listy pozostawiane na grobie. Nie podejrzewa jednak, że Declan - chłopak pracujący na cmentarzu, zdecyduje się przeczytać jej prywatną korespondencję. Ich wspólna znajomość rozpocznie się od spięcia, oburzenia, poczucia zdrady. A jak się zakończy? Kolejne listy na grobie przestaną być adresowane jedynie do tej utraconej, ale i do chłopaka, który zdecydował się na krok w nieznane.
To zaskakująca historia i bardzo nietypowa. Brigid Kemmerer stworzyła historię niebanalną, ale na jej sukces złożyło się wiele pomniejszych atutów. Przede wszystkim: głównym i najważniejszym okazała się narracja, po części fabularna, po części epistolarna. Uwielbiam podobny zabieg, bo współcześnie mało kto pamięta jak wielką wagę stanowią listy i ile ukrytych emocji można z nich wyłapać. Autorka w fenomenalny sposób uchwyciła w nich problemy głównych bohaterów, pokazała ich lęk i ból towarzyszącym im każdego dnia. W bardzo dojrzały i dogłębny sposób przedstawiła targające bohaterami emocje i sprawiła, że ja - jako czytelnik, uwierzyłam w każde napisane przez nią słowo. To ważne, bo prowadzi do kolejnego atutu: stylu autorki, która władała każdym zdaniem z prawą dojrzałego pisarza i stworzyła bohaterów wiarygodnych, pełnowymiarowych, połączonych na zasadzie kontrastu. Zagubiona dziewczyna i wybuchowy chłopak - połączenie na pierwszy rzut oka bardzo schematyczne, znane mi od wielu już książek, a jednak w takim wydaniu jeszcze go nie widziałam.
Czasami bywa tak, że o niektórych uczuciach łatwiej jest napisać. Nie znając tożsamości drugiej strony łatwiej jest ujawnić skrywane w sercu żale. Brigid Kemmerer za sprawą listów i pierwszoosobowej narracji podzielonej na dwóch bohaterów ukazała ogrom sprawy i delikatność bardzo kruchego uczucia. "Listy do utraconej" to propozycja książki niebanalnej, głębokiej i bardzo poruszającej. Łzy wzruszenia sprawnie mieszają się z nadzieją na lepsze jutro. To książka, która trzyma przy sobie do ostatniej strony i nie wychodzi z głowy na długo po zakończonej lekturze. Uwielbiam ją.
Na taką poruszającą książkę muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie - z chęcią poznam tę historię :) aktualnie mam ochotę na takie historie. Pozdrawiam, http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa czekam na swój egzemplarz. Zobaczymy jak ja ją odczytam :)
OdpowiedzUsuńListy to nasza mocna strona <3 Nie żartuję, odwiedzając nas, można łatwo się o tym przekonać.
OdpowiedzUsuńPomysł na książkę brzmi naprawdę oryginalnie, zachęca do lektury. :)
Pozdrawiam
Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/
Choć ostatnio nie miałam w planach tego typu książek, muszę dopisać tę do swojej listy. Powieści, po których trudno dojść do siebie i które w pewien sposób zamykają nam usta, zawsze czytam w szybkim tempie, ale ciężko mi po nie sięgnąć.
OdpowiedzUsuńjustmajka.blogspot.com
Podoba mi się okładka, fabuła i ogólnie wszystko <3 Zapisuję sobie ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi to niezmiernie ciekawie, a jednocześnie właśnie bardzo smutno, czuję, że książka może wywrzeć naprawdę wiele emocji. Nie jestem pewna, czy w najbliższym czasie po nią sięgnę, ale zapowiada się naprawdę dobrze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Zgadzam sie, świetna książka!
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, których świat długo, długo jeszcze po przeczytaniu pozostaje w naszym serduchu...
OdpowiedzUsuńWszędzie widzę tą książkę, ale ja mówię jej otwarte nie. Sama nawet nie wiem czemu, ale wiem, że nie chcę jej czytać :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Bardzo chcę ją przeczytać, choć nie ukrywam, że jak zobaczyłam ją w zapowiedziach to nie ciągnęło mnie do niej. Jednak kilka opinii na blogach, zupełnie zmieniło moje postrzeganie. Teraz nie mogę się doczekać, aż dorwę ją w ręce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zwróciłam uwagę na tę książkę już jakiś czas temu, będę na nią polować.
OdpowiedzUsuńPoruszająca głęboko, ale i zwracająca uwagę na pewien mankament w komunikacji między ludźmi. Czasami boimy się mówić o uczuciach, czasami nie potrafimy o nich mówić, innym razem nie umiemy ich nawet nazwać. Pisanie może nas otworzyć wówczas zachowując jednocześnie intymność i będąc pewną droga do publiki (nawet jeżeli byłoby to pisanie do szuflady).
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńSłyszałam co nieco, ale to ty przekonałaś mnie, żeby przeczytać :)
POCZYTAJ ZE MNĄ!
Rewelacyjna pozycja jak na debiut autorki. Również jestem nią bardzo pozytywnie zaskoczona. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń