"Consolation" Corinne Michaels, Tyt. oryg. Consolation, Wyd. Szósty Zmysł, Str. 302
PREMIERA: 11 października 2017r.
"Obiecał, że do mnie wróci. Kłamał."
Natalie, żona komandosa marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych jest jedną z najbardziej szczęśliwych dziewczyn na świecie. Do czasu, gdy otrzymuje tragiczną wiadomość - Aaron zginął podczas ostatniej akcji. Pozostawiona sama, wdowa i samotna matka jeszcze nienarodzonego dziecka walczy z dramatem jaki ją dotknął. Tęskniąc każdego dnia za utraconym mężem powoli dostrzega starania ich wspólnego przyjaciela - Liama, który stał się dla niej opoką w tych najtrudniejszych chwilach. Wzajemna próba poradzenia sobie z bólem i walka o każdą ulotną chwilę złudnego szczęścia zmienia się w nieoczekiwane uczucie, które nie miało racji bytu. A jednak pojawiło się z dnia na dzień, w najmniej oczekiwanym momencie.
To jedna z najbardziej emocjonalnych powieści jakie przeczytałam do tej pory. Nigdy wcześniej nie podejrzewałam, że jakakolwiek książka zaleje mnie falą tak potężnych uczuć, w których śmiech na przemian mieszał się z gorzkimi łzami. Może to za sprawą stylu autorki, która nie bała się pisać otwarcie o uczuciach głównej bohaterki i tworzyć wiarygodne obrazy rozpaczy i wszystkich trudnych chwil. A może to pierwszoosobowa narracja leżąca w rękach Natalie tak na mnie podziała. Trudno stwierdzić jednoznacznie co przelało czarę wszystkich kłębiących się emocji, bo faktem jest, że "Consolation" jest idealną, spójną całością składającą się z pomniejszych, przemyślanych i dopracowanych elementów.
Nie jest trudno stanąć twarzą w twarz z główną bohaterką i wcielić się w jej postać, chociaż faktycznie jej problemy nie leżą w naturze tych typowych i schematycznych. Kto jednak nie rozumie prawdziwej miłości i utraty gruntu pod stopami? Natalie prowadzi czytelnika przez swoją tragedię w zaskakująco konkretny sposób - spodziewałam się, że początkowo będę musiała przebrnąć przez lawinę przytłaczającej depresji i niezatamowanego potoku łez, ale nie ma na to miejsca, nie ma też potrzeby. Bohaterka poprzez skoki w czasie pokazała etapy radzenia sobie z tragedią i chwała jej za to, bo to nie powieść o bólu i stracie - choć te emocje widoczne są w historii jak na dłoni.
Motywem przewodnim wbrew pozorom nie jest także romans. Króluje tutaj bowiem coś cenniejszego: próba odnalezienia się w świecie pozbawionym kolorów. Do tej pory Natalie wiązała swoją przyszłość z Aaronem i nigdy nie brała pod uwagę, mimo jego śmiertelnie niebezpiecznego zawodu, że któregoś dnia może go stracić. To czarny scenariusz, który każdy z nas z łatwością odsunąłby na dalszy plan, bo kto ma ochotę myśleć o zbliżającej się tragedii? Więc gdy mąż dziewczyny ginie pojawia się apatia i nieskończona tęsknota powoli ustępująca miejsca roli Liama. To bohater w pewien sposób kontrowersyjny: przyjaciel, który zaczął zajmować miejsce zmarłego męża. Bierny obserwator mógłby z niesmakiem powiedzieć: "tak się nie robi!", ale w tej książce nie ma miejsca na żadne wątpliwości. Autorka w mądry sposób zgrała ze sobą uczucia bohaterów i pokazała, że nic na świecie nie jest ani czarne, ani białe.
Może Was zaskoczę, ale "Consolation" nie jest książką oryginalną. W pewnym sensie podziela schemat znanych nam powieści, ale jest jedna rzecz, która wyróżnia ją na tle innych - emocje, tak intensywne, wgryzające się w czytelnika i płynące mu we krwi, których nie sposób przypisać do żadnej znanej do tej pory historii. Uczucie łączące Natalie i Liama wcale nie jest takie oczywiste jak każdy mógł przypuszczać - obydwoje doskonale zdają sobie sprawę ze swojej pozycji i wciąż kręcą się dookoła własnych niepewnych decyzji. A jednak - los przygotował dla nich scenariusz życiowy i logiczny, pokazujący etapy prawdziwej tragedii. I choć cała powieść zasługuje na uwagę i podziw - to zakończenie całkowicie zwala z nóg. Jestem pewna, że nikt z Was nie spodziewa się takiego finału.
Z chęcią przeczytam tą książkę. Tytuł zapisany :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i pokochałam. Cudna, wypełniona emocjami historią. <3
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKurcze, skoro ta powieść wywołuje tak wiele emocji, to muszę szybko po nią sięgnąć! Pozdrawiam Cię serdecznie, http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCudowna powieść!
OdpowiedzUsuńFajnie, że wywołuje aż takie emocje. Jestem na tak.
OdpowiedzUsuńAż chce się po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki pełne emocji, więc chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać drugiego tomu, bo wtedy będę mogła zacząć czytać. Każdy pisze o zakończeniu, że właśnie wbija w ścianę :D Aż w głowie zadaję sobie pytanie ''Co jest? Mąż bohaterki jednak żyje!?'' :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Skoro tyle tych emocji to trzeba spróbować! A jeszcze rozbudzilas ciekawość tym zakończeniem!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać tego emocjonującego zaczytania :)
OdpowiedzUsuńWszyscy zachwycają się tą powieścią, jedynie podsycając moją ciekawość.
OdpowiedzUsuń