sobota, 21 października 2017

"Zdobyć Rosie. Początek gry" Kirsty Moseley

"Zdobyć Rosie. Początek gry" Kirsty Moseley, Tyt. oryg. Enjoying the Chasr, Wyd. Harper Collins, Str. 319

"Kluczem był upór, a ja jeszcze w życiu z niczego nie zrezygnowałem."

Kirsty Moseley to autorka, która bardzo szybko pojawiła się w świecie powieści młodzieżowych. Jej pierwsza książka "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" okazała się idealną lekturą dla każdego czytelnika poszukującego powieści nie tylko o miłości, ale również o bólu, stracie i w pewnym sensie także o cierpieniu. A wiadomo - książki pełne emocji są ciekawsze niż te, które nie angażują czytelnika.

Autorka pozostała w tym nurcie. Każda jej powieść to krok w powieści New Adult, gdzie czytelnik może dostrzec bohaterów po traumatycznych przeżyciach lub właśnie wręcz przeciwnie - postacie w rękach Moseley równie dobrze mogą natknąć się na trudną przeszłość w teraźniejszości. Jeśli śledzicie karierę tej autorki możecie dostrzec pewien powtarzalny cykl - dobry chłopak, zła dziewczyna i w odwrocie: zły chłopak, dobra dziewczyna. Jest to motyw powtarzalny w wielu literackich motywach, ale dobrze wykorzystany wciąż może intrygować.

W przypadku najnowszej powieści okazało się, że zarówno damska jak i męska postać ma w sobie cząstkę złej natry. Nate, główny bohater to podrywacz i łamacz kobiecych serc. Potrafi przekonać do siebie każdą dziewczyną i doskonale się przy tym bawi. Jednak coś wewnętrznie zaczyna podpowiadać mu, że to już najwyższy czas się ustatkować. Tylko, że nie jest to takie łatwe, kiedy serce wciąż wyrywa się ku zabawie i beztroskim dniom. Na drodze Nate'a staje Rosie - dziewczyna o tyle zła z punktu widzenia czytelnika, że w swoim ręku trzyma już chłopaka. Dlaczego zatem rozkochuje w sobie pierwszoplanowego playboya? Trudno powiedzieć czy w tym przypadku rozum dopuszczony zostaje do słowa, gdy serce podszeptuje coś zgoła przeciwnego. Nie mniej polubiłam tych bohaterów i chociaż wiem, że z dopracowaniem postaci u Moseley bywa różnie - tym razem nie mam im nic do zarzucenia. Ciekawi, wymiarowi, zabawni i emocjonalni gdy trzeba przekonali mnie do swoich ról.

Jak to w życiu bywa - pisze ono swoje własne scenariusze. Nate'a możecie pamiętać ze wcześniejszych książek autorki, bo to nie kto inny jak przyjaciel Anny i Ashtona. Pojawiał się wcześniej przez chwilowe momenty w fabule, a dziś otrzymując pierwszoplanową rolę wywiązał się z zadania lepiej niż sądziłam. Razem z Rosie otrzymał także rolę narratora. Lubię takie rozwiązania, bo dzięki temu mogę zajrzeć do głowy bohaterów i zobaczyć w jaki sposób patrzą na dane wydarzenia. To też lepsze rozwiązanie ku temu by bliżej poznać bohaterów i dostrzec targające nimi uczucia.

Kirsty Moseley po raz kolejny zaserwowała nam słodko-gorzką powieść o szczęściu w nieszczęściu, gdzie motyw miłosny gra główne skrzypce. Podczas tej lektury przekonacie się jak silne jest prawdziwe uczucie i ile znaczy dla tych bohaterów. Według mnie to jedna z ciekawszych propozycji tej autorki, którą śmiało możecie czytać bez znajomości wcześniejszych tomów. Jesteście gotowi na kolejne miłosne perypetie? W takim razie zapraszam!

10 komentarzy:

  1. Nie kojarzę tej autorki, ale będę miała na uwadze jej twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że można ją czytać bez znajomości wcześniejszych tomów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam już o tej autorce, ale jeszcze nie czytałam jej książek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama nie wiem czy chcę przeczytać XD Jedyną lekturą jaką przeczytałam tej pani był ,,Chłopak, który zakradał się..." i okropnie mi się nie spodobała. Obiecałam sobie dać drugą szansę autorce, ale nie wiem czy sięgnę po najnowszą powieść, czy może po coś nieco starszego...

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasami mam ochotę na słodko - gorzką historię. Może i się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro jedna z lepszych, to warto zapamiętać ten tytuł :)
    Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi niestety styl autorki nie odpowiada. Choć ma fajne pomysły na fabułę, tworzy interesujących bohaterów, to pisać nie bardzo potrafi...chyba, że się coś zmieniło?

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś ostatnio bardzo głośno o tej serii... Jak tylko najdzie mnie ochota na tego typu literaturę, to poszukam tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na tę część być może się skuszę, bo o Annie i Ashtonie nie mogłam czytać. Chcę dać autorce jeszcze szansę i na pewno któregoś dnia skuszę się na coś od niej, więc możliwe że to będzie akurat ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zachęcająco to wygląda, ale ja jednak zacznę od tomu 1!

    OdpowiedzUsuń