piątek, 22 grudnia 2017

"Na południe od Brazos" Larry McMurtry

"Na południe od Brazos" Larry McMurtry, Tyt. oryg. Lonesome Dove, Wyd. Vesper, Str. 840

"Dać po łbie chamowatemu barmanowi to nie taka znowu zbrodnia."

Są w życiu każdego czytelnika takie chwile, kiedy patrzy na jakąś książkę i mówi sobie - tym razem to nie jest powieść dla mnie. Po czym wyciąga ręce jak małe dziecko i zabiera się do lektury. Bo nie potrafi się oprzeć.

Tak trafiłam na powieść "Na południe od Brazos". To zdecydowanie nie jest mój gatunek, bo nigdy nie zaczytywałam się w westernach i nawet nie jestem w stanie przypomnieć sobie czy widziałam jakikolwiek film tego gatunku. Zawsze musi być jednak ten pierwszy raz, prawda? Z takim właśnie nastawieniem zasiadłam do lektury książki niebywałej - nie tylko treścią, ale i objętością. Bo w końcu tylko szaleniec mógłby porwać się pierwszy raz na historię, której do tysiąca stron niewiele brakuje.

Kto by przypuszczał, że powieść o prawdziwych kowbojach wzbudzi we mnie tyle emocji. Nie spodziewałam się, że zasiadając do lektury trudno będzie mi tak trudno się od niej oderwać. Przyznaję jednak, że potrzebowałam czasu by odnaleźć się w tej historii. Trudny pozornie język nie ułatwiał mi tej przygody, bo postawiono na klasyczne tłumaczenie a powieść pierwszy raz wydano w 1985 roku. Dla laika czytającego książki typowo młodzieżowe może być to pewnego rodzaju szok, ale najlepszy z możliwych, bo jeśli wytrwa w przekonaniu, że przeczyta całą powieść, już po kilku stronach odnajdzie się w stylu autora i zrozumie jest fantastyczny styl. To także pomoże mu rozjaśnić w głowie, przegoni cały współczesny mur zasłaniający nasz umysł często nic nie znaczącymi historiami i znajdzie miejsce dla powieści niebywałej oraz jedynej w swoim rodzaju.

Dialogi, opisy, bohaterowie i miejsca - to wszystko wciąga na całego, zaprasza w wir niezapomnianej przygody i pozostaje w głowie czytelnika na długo, nawet gdy lektura dobiegnie końca. Trudno o lepszą interpretację wolnego ducha mężczyzny, który w swoim prawdziwym żywiole marzy i odkrywa siebie samego. W odmętach Teksasu, w malowniczym miasteczku swoje miejsce odnaleźli prawdziwi kowboje, których bogate i nieograniczone studium psychologiczne pozwoliło czytelnikowi na niezapomnianą podróż. Dawno nie czytałam już tak bogatej lektury - w doświadczenia, opowieść, emocje i w motywy. Życie Dzikiego Zachodu nabrało niezapomnianego wrażenia: na bazie barwnych, wielowymiarowych bohaterów odkryłam tajniki ludzkiej egzystencji, poznałam waleczne serca mężczyzn i dumne kobiety, które kiedy trzeba - nie cofną się przed niczym. Autor tak właściwie nie zrobił nic wielkiego - opisał w swojej fabule życie ludzi, Dziki Zachód w pełnej krasie, gdzie kościół sąsiaduje z barem (czy może właśnie saloonem?) a kowboje walczą z bandytami. Szeryf i rewolwerowiec popadają w konflikt a nostalgia miesza się z humorem.

Oto książka jakich mało - sentymentalna podróż w głąb prawdziwego świata. Napisanie dumnie i z rozwagą, lekka a jednak przepełniona mnóstwem ponadczasowych sentencji. Biorąc w swoje ręce "Na południe od Brazos", byłam pełna sprzecznych emocji, nastawiona na nudę i lakoniczność a jednak zderzyłam się z murem swoich własnych uprzedzeń - otrzymałam powieść wyjątkową, wielowymiarową, bogatą w motywy, które śmiało można przełożyć na współczesne czasy. Nie trzeba lubić westernów by zakochać się w tej powieści, możecie mi wierzyć. Wiem to z własnego doświadczenia.

7 komentarzy:

  1. Jestem w połowie. Co prawda czytam już ponad miesiąc ze względu na to, że tej książki nie da się zabrać nigdzie ze sobą, a ja głównie czytam w komunikacji miejskiej i pociągach, niemniej teraz, w tym świąteczno-końcoworocznym okresie zamierzam ją skończyć. :) Dla mnie to też pierwszy western, z jakim mam do czynienia, ale z pewnością odnajduję się w tej książce. Może dlatego, że lubię powieści historyczne, a ta w pewnym sensie nią jest. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio głośno o tej książce. Mam ją w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu muszę przeczytać :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdy byłam mała, uwielbiałam oglądać z dziadkiem Westerny. Na tę książkę na pewno się nie porwę, ale na pewno każdy miłośnik Dzikiego Zachodu powinien ją przeczytać. Fantastycznie, że mimo swoich gabarytów nie zanudza czytelnika.


    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Tę książkę mam w planach, odkąd po raz pierwszy o niej przeczytałam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tym razem spasuje, gdyż fabuła nie wzbudziła mojego zainteresowania.

    OdpowiedzUsuń