sobota, 27 stycznia 2018

"Grzech" Max Czornyj

"Grzech" Max Czornyj, Wyd. Filia, Str. 400

"Co musi strzelić do łba zgrabnej, pociągającej dziewczynie, żeby odciąć się od uciech życia?"

Okładka utrzymana w minimalistycznym stylu przykuwa wzrok fana kryminału i mocnych wrażeń. Już pierwszy rzut oka wystarczy by na myśl przywołać skojarzenia związane z lękiem, brudem, pierwotnymi instynktami. Tylko czy debiut jest w stanie udźwignąć taką presję odpowiedzialności i jednocześnie postawić sobie poprzeczkę na tyle wysoko, by w kolejnym tomie jeszcze bardziej zaskoczyć?

"Grzech" to mieszanka kryminału i mocnej klasy thrillera, w której autor nie postawił na drastyczne opisy zbrodni, ale mimo wszystko nie zawahał się zabawić słowem. Dzięki temu dowiódł, że niewiele trzeba by w głowie czytelnika stanęły brutalne obrazy zbrodni jak malowane, widoczne w każdym najmniejszym detalu. To spora zaleta tej historii, która z kolei nie jest propozycją dla czytelników o słabych nerwach. Autor przeskoczył drogę damskiego kryminału i postawił na mocne wrażenia, które odbijają się w duszy czytelnika pewnym zawahaniem w stosunku do ludzkiej natury. Pojawia się bowiem pytanie czy człowiek nie ma czasami wspólnych korzeni z bestią powstałą wprost z czeluści piekieł.

Max Czornyj napisał powieść, która trzyma w napięciu, zaskakuje i wciąga. Jednak temat, który obrał jest znany już od lat - ktoś porywa kobiety i wysyła rodzinom ofiar tajemnicze listy. A gdy znalezione zostaje pierwsze ciało na miasto pada cień strachu kto będzie następny. Śledztwo trwa, ale mozolnie porusza się do przodu niezdarnie omijając wszystkie ślepe zaułki i błądzi w labiryncie kłamstw. Autor postarał się by nie było łatwo znaleźć mordercę a nawiązania do religijnych porachunków diabła dodają akcji kolorytu. To natomiast sprawia, że w gruncie rzeczy utarty już schemat zaczyna mimo wszystko intrygować czytelnika i przypada mu do gustu - za sprawą nieoczekiwanych zwrotów akcji i możliwych rozwiązań w morzu pozorów.

Krótkie rozdziały pisane z perspektywy wielu bohaterów nadają tempa akcji i zbliżają czytelnika do wybranych postaci. Otwiera się cały wachlarz osobowości - od prywatnych osób związanych z porwanymi kobietami, przez policję, na mordercy kończąc. To angażuje czytelnika, zmusza go do bliższego przyjrzenia się sprawie, zbliżenia do bohaterów i dostrzeżenia ich prywatnych emocji. Zwłaszcza, że autor zabawił się w bogate portrety psychologiczne każdej postaci a sama osobowość mordercy stanęła na wysokości zadania i wielokrotnie budziła mój przestrach. Jedynie nie mam pełnego przekonania do samego stylu autora, z którym nie zawsze szło mi po linii prostej. Niektóre zdania po prostu mi nie pasowały, ale jednocześnie miałam z tyłu głowy świadomość, że przecież to dopiero debiut a wszystko ostatecznie rozegra się w kolejnych książkach autora.

Czasami okazuje się, że oklepany temat wcale nie musi być kolejną porcją nudnej historii."Grzech" budzi przestrach i zachęca do lektury wszystkich fanów mocnych wrażeń. To dobra propozycja kryminału, w którym na czele pojawia się postać Eryka Deryło - komisarza, który zapewne będzie ogniwem łączącym dalsze książki w serii. Wybuchowy indywidualista nie przepuści żadnej tajemnicy, więc myślę że śmiało możemy liczyć na kolejną porcję dobrej historii już w niedalekiej przyszłości. Tymczasem - Max Czornyj otwiera przed Wami wrota piekieł na ziemi. Odważycie się przez nie przejść?

7 komentarzy:

  1. Bardzo intryguje mnie ten tytuł.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo właśnie brakuje mi mocnych wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaaaaaaaaaaaak odważe się! Najlepsze to ta perspektywa z różnych bohaterów. To dodaje najlepszego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem bardzo ciekawa tej lektury! Mam książkę na swojej liście i w niedalekiej przyszłości z pewnością się z nią zapoznam ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię mocne wrażenia dostarczane przez fikcję literacką, więc i ten tytuł będę miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie lubię mocnych klimatow, więc to nie dla mnie :-]

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmmm muszę spróbować i sama się przekonać czy to dla mnie...

    OdpowiedzUsuń