wtorek, 26 czerwca 2018

"Trzy razy ty" Federico Moccia

"Trzy razy ty" Federico Moccia, Tyt. oryg. Tre volte te, Wyd. Muza, Str. 800

"Kochaj mnie, kochaj mnie jeszcze tylko przez tę noc. Tak jak kiedyś, bardziej niż kiedyś."

Wielki powrót Federico Moccii i zamknięcie trylogii, która dawniej była lekturą obowiązkową dla wszystkich romantyczek. Wydawało się, że już nigdy nie doczekamy się rozwiązania losów Babi, Gin i Stepa aż do momentu, gdy ogłoszono ostateczną decyzję autora - będzie trzeci, ostatni tom. Nadszedł zatem czas wielkich wyborów. Jak potoczy się ostatnie losy bohaterów?

Jeśli mam być szczera, nigdy nie byłam fanką tego autora. Pierwsza część trylogii, czyli "Trzy metry nad niebem" kompletnie do mnie nie przemówiła i byłam przeciwna sięgnięciu po kontynuację. Ale później obejrzałam ekranizację drugiej części i stwierdziłam, że jest naprawdę dobra. Inna niestety była książka ("Tylko ciebie chcę"), odrobinę  lepsza od poprzedniczki, ale wciąż mało ciekawa. I choć film wzbudził we mnie masę emocji a książki pozostały całkowicie obojętne, kolejnym krokiem musiała być dla mnie przygoda z ostatnim, zamykającym trylogię tomem. 

Problemem Mocci jest jego tendencja do nudzenia. Napisał serię o wątku, który kochają wszyscy miłośnicy gatunku - nieszczęśliwa, zakazana miłość, zły chłopak i grzeczna dziewczynka. Nie ma szans na happy end a jednak budzi się między nimi prawdziwa nić porozumienia. I wszystko mogłoby pójść w naprawdę dobrym kierunku, gdyby nie płaskie opisy, nijakie wydarzenia i jeszcze mniej ciekawi bohaterowie. Wszystko to przełożyło się na kolejne tomy co w finale widać jak na dłoni - w dodatku autor niepotrzebnie wydłużył trzecią część do niedorzecznej liczby stron.

Najpierw była Babi, później Gina i zawsze Step. To on jako jeden z głównych bohaterów ratował fabułę, ponieważ jako jedyny okazał się postacią na którą warto było zwrócić uwagę. Przez całą serię dynamicznie szedł do przodu, zmieniał się w pozytywnym znaczeniu tego słowa i spełniał oczekiwania czytelników. Tylko wciąż wracał myślami do Babi, dziewczyny tak absurdalnej w swoich wyborach, że miejscami niemal śmiesznej. Inaczej było z Giną, sympatyczną i zadziorną bohaterką, która w drugim tomie wyciągnęła Stepa z odmętów szaleństwa. Nic więc dziwnego w tym, że każdy czekał na ostateczny wybór Stepa, bo oświadczył się Ginie, stał się cenionym producentem telewizyjnym i... ponownie spotkał na swojej drodze Babi.

Trudne decyzje, ostateczne wybory, powrót do przeszłości i wątpliwość w słuszność własnych oczekiwań. Wszystko to znajdziecie w ostatnim tomie serii, która otwiera i zamyka jednocześnie całą masę wątków. Autor postanowił raz na zawsze zamknąć losy wszystkich swoich bohaterów, co miejscami przerysowywało fabułę i wprowadzało sytuacje kompletnie wyciągnięte z kontekstu. Jakby na siłę należało ukarać i wynagrodzić tych, którzy sobie na to zasłużyli. Tym samym akcja podzieliła się na dwie strony motywów ciekawych i tych, które właściwie nie powinny mieć tu miejsca.

I choć powieść czyta się bardzo szybko, nic ona nie wnosi do naszego życia. Nie ma w niej głębszego przesłania, ani tym bardziej wyjaśnienia motywacji głównych bohaterów. Losy wszystkich zostały wyjaśnione raz na zawsze, zamykając ostateczne domysły i przypuszczenia. "Trzy razy ty" to ukłon w stronę wiernych fanów, którzy na zakończenie czekali wiele lat, więc nie odradzam Wam lektury. Jednak tym, którym seria zawsze była obojętna, pozostawiam wolną drogę. Nic nie zmieniło się tutaj w kwestii stylu czy upodobań autora, choć mimo wszystko cieszę się, że poznałam ostateczne losy bohaterów. To czy jestem zadowolona z wyboru Stepa pozwalam sobie przemilczeć.

17 komentarzy:

  1. Skoro książka nic nie wnosi, to nie mam ochoty marnować na nią czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja szczerze mówiąc znam historię tylko z filmów. Jakoś książki mnie nie ciągnęły, i jak czytam Twoją opinię, to jednak chyba wiele nie straciłam. A co do ostatniej części, no cóż... jestem ciekawa wybór Stepa, ale... nie sądzę, abym sięgnęła po książkę. Może powstanie też film? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja ogólnie znacznie bardziej wolę ekranizację ;) Jestem jak najbardziej za sfilmowaniem trzeciej części ;)

      Usuń
  3. Przeczytam po to by zaspokoić ciekawość ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby ta książka była połowę chudsza wyszłoby jej to zdecydowanie na lepsze, a tak za dużo przynudzania i niepotrzebnych wątków.
    A co do wyboru Stepa to dla mnie go nie było, bo wybrał za niego los.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie przeczytam tę książkę, bo dawno temu czytałam poprzednie części i chętnie poznam zakończenie tej historii. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszą część przeczytałam tylko dlatego, że miałam konkurs powiatowy. Pamiętam, że była zaskoczona, że wybrano taką słabą książkę.
    Nie skusiłam się po sięgnięcie po drugi tom i widzę czytając recenzję trzeciego, że nie mam czego żałować.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nie czytałam jeszcze nic twgo Autora...

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja myślę, że osoby młode, które właśnie przeżywają pierwszą miłość, bądź cały czas na nią czekają są zadowolone z zakończenia.Dla nich pierwsza miłość jest czymś idealnym i nieskończonym. One poprą autora. Natomiast osoby, które czytały książkę w wieku około 20 lat a teraz są przed trzydziestką, skrytykują autora. Tak jest ze mną. Pierwsza miłość to pierwsza miłość ale jeśli ktoś bardzo skrzywdzi, miną długie lata...to już nie przeżywamy tych emocji tak jak dawniej. Czas goi rany. Gin jest idealną kobietą dla Stepa, kochana, wyrozumiała i szalona. Babi dla mnie jest egoistką. Sama wyszła za mąż, raniąc swoją miłość a teraz wtrąca się w jego życie, nie pozwalając na szczęście.Uwielbiałam książki, filmy tej serii. Zawiodłam się bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z przedmowczynią. Autor poszedł po najmniejszej linii oporu, aby przypodobać się fanom serii, którzy gdzie się dało krzyczeli, że chcą powrotu Babi i Stepa do siebie .Losy trójkąta jaki stworzyli bohaterowie,powinny zakończyć się w drugiej części. Step i Gin zyliby długo i szczęśliwie, a Babi pozostałaby coraz bledszym wspomnieniem pierwszej, młodzieńczej miłości, która każdemu młodemu człowiekowi wydaje się najwieksza i ostatnia. Życie weryfikuje te myślenie i tak samo stało się w historii Stepa - poznał kobietę przeznaczoną dla siebie, o pięknej duszy i ciele. Niestety autor stanął na głowie żeby koniec końców zadowolić swoich najgłośniejszych fanów. Użył do tego sporej ilości absurdu i niedorzeczności, która widoczna jest przede wszystkim w zachowaniu Stepa i Babi. Niestety nie uwierzyłam w tę historię.
    Ninka💔

    OdpowiedzUsuń