"Wielki sekret" Virginia Cleo Andrews, Tyt. oryg. Hidden Leaves. Dark Seed, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 272
PREMIERA: 5 czerwca 2018r.
"Tak jak Ikar nie słuchałem ostrzeżeń, ale mój upadek był piękny, Willow. Gdyby nie on, nie byłoby ciebie i nie poznałbym smaku prawdziwej miłości."
Virginia Cleo Andrews rozkochała mnie w swoich powieściach serią Kwiaty na poddaszu. Nigdy wcześniej nie czytałam równie intrygującej i wciągającej sagi rodzinnej, która wywarłaby na mnie aż tak wielkie wrażenie. To także przez autorkę pokochałam ten gatunek, wciąż utrzymując że jest ona mistrzynią w pisaniu podobnych historii i nie ma sobie równych.
To już moja trzecia saga tej autorki, tym razem opowiadająca o losach rodziny De Beers. Wcześniejsze tomy wprowadziły mnie do świata skrajnych różnic społecznych, patrzenia na świat z perspektywy bogactwa i przepychu oraz ukazały mi losy bohaterów, którzy nie zawsze potrafili odnaleźć się w tym świecie. Do wszystkich zapałałam sympatią, dlatego żal było mi sięgać po "Wielki sekret" wiedząc, że to już ostatni tom serii. Jednak autorka po raz kolejny stanęła na wysokości zadania i zaserwowała mi zakończenie w swoich charakterystycznym stylu, które idealnie dopełniło historii.
Musicie wiedzieć, że Virginię Cleo Andrews wyróżnia jedna charakterystyczna i bardzo dla mnie cenna zasada - bawi się ona swoimi bohaterami do upadłego, plastycznie uginając ich do swojej woli zależnie od fabuły. Wszystkie postacie w jej umiejętnych rękach to marionetki, które zawsze wiarygodnie odgrywały powierzone im role, ale nigdy nie miałam pewności jak potoczą się ich losy, ponieważ autorka wiele razy udowodniła mi, że w zaledwie kilku zdaniach jest w stanie wiele razy odwrócić bieg ich wydarzeń. Tak również było w tej serii - poznałam całą paletę bogatych charakterów i niezapomnianych osobowości, które jednocześnie zaskoczyły mnie zakończeniem swoich losów.
Willow De Beers również czuje się zaskoczona wydarzeniami ostatniego tomu jej przygód. Po tragicznej śmierci ojca adopcyjnego, zgodnie z jego ostatnią wolą otrzymuje dziennik który prowadził. Z niego dowiaduje się o rodzinnych sekretach, które całkowicie wywracają jej postrzeganie rodziny i życia jakie wiodła na Florydzie. Dowiaduje się kim jest jej biologiczny ojciec oraz jakie miał powiązania z matką Willow, jednocześnie rozumiejąc zachowania kobiety, która ją wychowała. To wszystko utwierdza nas w przekonaniu, że nigdy nie możemy być pewni ostatniego słowa autorki oraz ukazuje ogrom jej talentu oraz fantastyczną rękę do kreowania rodzinnych sag pełnych tajemnic od których nie sposób się oderwać i emocji, do których chce się wracać latami. "Wielki sekret" to tylko dopełnienie, gratka dla fanów serii, w której pierwszoosobowa narracja ze strony biologicznego ojca głównej bohaterki opisuje wydarzenia sprzed jej narodzin, przypominając trochę sfabularyzowany dziennik.
Niespiesznym, pięknym językiem V.C. Andrews zabrała mnie w ostatnią podróż do świata rodziny De Beers. Dostarczyła mi tym niezapomnianych emocji, odkryła zaskakujący sekret i wyjaśniła wszystkie luki w fabule, które nagle stały się oczywistością. Nie poznałam do tej pory innej autorki, która z taką wprawą i oddaniem tworzyłaby równie piękne historie. I być może powiecie, że przecież nie ma w nich nic ciekawego, bo na próżno szukać tu dynamicznych zwrotów akcji, ale nie zapominajcie o samej historii, która bogata w wartości i życiowe doświadczenia płynie w krwi czytelnika nawet na długo po zakończonej lekturze.
Kiedyś bardzo chciałam przeczytać książki tej autorki 😊 teraz nie jest to moim priorytetem, ale kiedyś w końcu to zrobię!
OdpowiedzUsuńPięknie pisze, tak bajkowo i realnie jednocześnie :)
UsuńCała seria czeka już na mnie w mojej biblioteczce i planuję zrobić sobie z nią maraton czytelniczy. 😊
OdpowiedzUsuńTa seria jest idealna na maraton :)
UsuńA ja jeszcze nie przeczytałam "Kwiatów na poddaszu". Muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam. Jedna z piękniejszych historii jakie czytałam :)
UsuńMyślę, że na ten moment nie jestem zainteresowana książkami Andrews ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Szkoda, ale liczę że jeszcze kiedyś zmienisz zdanie :)
UsuńPamiętam jakie ogromne wrażenie wywarły na mnie "Kwiaty na poddaszu", byłam zachwycona. Jeszcze kolejne 2 tomy dość mi się podobały a potem już przesada sięgnęła zenitu... Zniechęciła mnie trochę do siebie tymi akcjami rodem z "Szansy na sukces" ale nie powiem, było tak dziwnie że aż intrygująco.
OdpowiedzUsuńKtóra jej saga przypadła CI najbardziej do gustu? Może zdecyduje się jeszcze raz na tę autorkę :)
Najbardziej lubię właśnie Kwiaty na poddaszu, od nich wszystko się zaczęło. Byłam tak zachwycona serią, że nie mogłam przeczytać po niej żadnej innej książki :) Później Willow trafiła w mój gust, ale prawdę mówiąc wszystkie książki autorki uwielbiam tak samo :)
UsuńKolejna pozycja do uzupełnienia :)
OdpowiedzUsuńI to jak najszybciej :)
UsuńDo sięgnięcia po książki V.C. Andrews nie trzeba mnie długo namawiać i myślę, że nikogo kto choć raz się się po twórczość tej autorki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Tak jest, zgadzam się całkowicie :)
UsuńA ja jakoś przeczytałam "Kwiaty na poddaszu" i niestety Autorka mnie nie porwała...
OdpowiedzUsuńRozumiem, bo ta seria zbiera skrajne opinie :)
Usuń