"Listy (nie)miłosne" Natalia Sońska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 368
"Wierzysz w zrządzenie losu? W to, że często bawi się on naszym życiem? Ja trochę tak. Już nie raz się o tym przekonałam. Mam tylko nadzieję, że następnym razem okaże się łaskawszy".
Są powieści, które niespodziewanie trafiają w sam środek naszego serca. Są piękne, pomysłowe i niezwykle kolorowe. Pełne emocji tak idealnie trafionych, że od razu wielowymiarowych i naturalnych. Jest niewielu autorów, którzy potrafią tego dokonać. Natalia Sońska powieścią "Listy (nie)miłosne" udowodniła, że zasługuje by należeć do tego grona.
Autorka nie od dziś znana jest w z wyjątkowych powieści o miłości, która jednocześnie jest jedynie tłem dla jej życiowych historii utrzymanych w klimacie powieści obyczajowych. Opowiada o losach swoich bohaterów z naturalnym wdziękiem, prowadząc ich przez niełatwe choć jednocześnie wiarygodne perypetie, które kształtują ich charaktery i uczą ich poprzez wyciąganie wniosków z konsekwencji własnych wyborów. Wszystko to znajdziecie w najnowszej powieści Natalii Sońskiej, choć jednocześnie spotęgowane - by z przytupem otworzyć czytelnikom oczy na świat problemów i miłości.
Dawno nie czytałam książki, która byłaby dla mnie taką skarbnicą oczywistej wiedzy - pięknie uchwyconej. Podczas lektury czułam się jak niemy, obecny w powieści obserwator, który murem stoi za bohaterami i kibicuje im ze wszystkich sił, choć nie może jednocześnie nic im podpowiedzieć. Ta swoboda w kreacji głównych bohaterów i ich świadomie podejmowane decyzje. Ta naturalność płynąca ze wszystkich stron. Wszystko to stworzyło piękną, spójną powieść w pełni realną i idealnie oddającą klimat współczesnych czasów.
To powieść o bólu i stracie, ale jednocześnie o próbie stawania na własne nogi w momencie, gdy nie mamy na to sił. To niesamowite jak autorka uchwyciła całe to zaangażowanie bohaterki we własne życie, które tak naprawdę właśnie przechodziło jej obok nosa - bo zatraciła się w stracie człowieka, który był dla niej całym światem. Była z nim naprawdę szczęśliwa. Razem planowali swoją wspólną przyszłość. Jednego dnia byli we dwójkę. Drugiego już nic nie było takie samo. A mimo wszystko podniosła się, wytrzymała i - co najważniejsze - śmiało można postawić tą dziewczynę za wzór do naśladowania.
On odszedł, ale pozostawił po sobie list. Niezwykle emocjonalny, pełen bólu i trudnych wspomnień. Tak intensywny, że chwytający za serce nawet czytelnika. Tak piękny, że motywujący do działania. Trudno słowami opisać jak dobra jest to książka. Jak mądra i życiowa. Moim zdaniem to najlepsza powieść w dorobku autorki - idealnie wyważona, przemyślana i napisana z taką swobodą oraz szacunkiem dla emocji, że nie sposób o niej zapomnieć. "Listy (nie)miłosne" to powieść dla romantyków i tych, którzy mocno stąpają po ziemi. Dla odważnych i niepewnych. Dla każdego - bez wyjątku!
To powieść o bólu i stracie, ale jednocześnie o próbie stawania na własne nogi w momencie, gdy nie mamy na to sił. To niesamowite jak autorka uchwyciła całe to zaangażowanie bohaterki we własne życie, które tak naprawdę właśnie przechodziło jej obok nosa - bo zatraciła się w stracie człowieka, który był dla niej całym światem. Była z nim naprawdę szczęśliwa. Razem planowali swoją wspólną przyszłość. Jednego dnia byli we dwójkę. Drugiego już nic nie było takie samo. A mimo wszystko podniosła się, wytrzymała i - co najważniejsze - śmiało można postawić tą dziewczynę za wzór do naśladowania.
On odszedł, ale pozostawił po sobie list. Niezwykle emocjonalny, pełen bólu i trudnych wspomnień. Tak intensywny, że chwytający za serce nawet czytelnika. Tak piękny, że motywujący do działania. Trudno słowami opisać jak dobra jest to książka. Jak mądra i życiowa. Moim zdaniem to najlepsza powieść w dorobku autorki - idealnie wyważona, przemyślana i napisana z taką swobodą oraz szacunkiem dla emocji, że nie sposób o niej zapomnieć. "Listy (nie)miłosne" to powieść dla romantyków i tych, którzy mocno stąpają po ziemi. Dla odważnych i niepewnych. Dla każdego - bez wyjątku!
Mam tę książkę i będę ją niebawem czytać.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym, żeby ta książka trafiła w moje ręce. 😊
OdpowiedzUsuńNamówiłaś mnie ;D
OdpowiedzUsuńIntensywne emocje sugestywnie przekazane nie tak często się zdarzają.
OdpowiedzUsuńOkładka sugeruje zapowiedź słodkiej historii a jest zupełnie inaczej. Chętnie skuszę się na ten tytuł.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak pojawia się nowa książka autorki obiecuje sobie, że w końcu ją przeczytam i wstyd się przyznać, ale nie przeczytałam jeszcze żadnej, mam nadzieję, że tym razem mi się uda. Swoją drogą piękna okładka, nie mogę się na nią napatrzeć:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki pełne emocji. Nie słyszałam wcześniej o tym tytule. Wydaje się naprawdę ciekawy. Jeśli nadarzy się okazja, z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzekam na swoją przesyłkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Muszę chyba w końcu poczytać coś tej autorki, jest tak chwalona, że aż wstyd nie znać ;)
OdpowiedzUsuń