sobota, 7 września 2019

"Gentleman numer dziewięć" Penelope Ward

"Gentleman numer dziewięć" Penelope Ward, Tyt. oryg. Gentleman Nine, Wyd. Editio, Str. 288

"Czasem to, co niewypowiedziane, bywa głośniejsze niż słowa."

Byli przyjaciółmi i tak miało pozostać. Życie jednak szybko zweryfikowało ich plan. Okazał się nieskuteczny i zranił całą trójkę.

Penelope Ward powraca a wraz z nią kolejna sympatyczna historia dla każdego. Jeśli znacie już książki tej autorki pewnie wiecie, że nie jest ona zbyt odkrywcza i lubi bazować na schematach. Nie jest to jednak jej wada a wręcz jakiegoś rodzaju zaleta - wiedząc na co się decyduję za każdym razem otrzymuję miły dla wyobraźni i oczu obraz miłości pełnej perypetii. "Gentleman numer dziewięć" nie zaskakuje więc niczym nowym, ale jest opowieścią wartą uwagi i na pewno pełną emocji.

Zaczęło się od paktu, który zawarli. Playboy, mózgowiec i piękna dziewczyna. Dorastali razem i dzięki temu nawiązała się pomiędzy nimi silna więź przyjaźni. Dlatego nie chcąc psuć tego co mają postanowili, że nikt nigdy nie zwiąże się z Amber. Jednak lata mijały a oni z dzieci przerodzili się w młodych dorosłych. Channing wyjechał do college’u a Rory skorzystał z okazji i zerwał umowę. Związał się z Amber, by następnie ją porzucić. Złamał jej serce na które lekarstwem okazał się nieoczekiwany powrót drugiego przyjaciela. Okazało się, że Channing potrafi być czarujący i kochany a w dodatku słucha co się do niego mówi.

Trójkąt miłosny w literaturze nie jest niczym nowym. W tym przypadku wypadł jednak ciekawie, pojawiło się w związku z nim wiele emocji przede wszystkim dzięki ciekawej kreacji całej trójki. Amber to sympatyczna dziewczyna, która nie zasłużyła sobie na to co ją spotkało, jednak mam wrażenie, że to Channing skupił na sobie całą uwagę. Playboy i podrywacz na moich oczach zmienił się w serdecznego człowieka, który na potrzeby swojej miłości ukrywa własne uczucia. Owszem, popełnił błąd, który w dalszej części fabuły mocno namiesza w życiu całej trójki, ale jak dla mnie okazał się najlepszym z bohaterów stojącym naprzeciw Rory;ego, którego od początku nie lubiłam.

Swoboda i lekkość z jaką pisana jest ta historia przekłada się nie odbiór czytania. Strony przerzucają się same, tragedia goni tragedię, samo życie widoczne jest jak na dłoni a bohaterowie w centrum tego wszystkiego próbują odnaleźć swoje miejsce. Skąd zatem taki tytuł? Związany jest z najciekawszym motywem w tej historii - ekskluzywną agencją wynajmującą mężczyzn do towarzystwa do której otwarcie napisała Amber. Jednak wszystko potoczyło się nie tak jakby tego chciała o czym musicie przekonać się już sami.

Polecam i to bardzo. Każdemu. Aby się zrelaksować, odpocząć przy książce i poznać dobrą historię. Jak się okazuje nie trzeba szukać daleko, ponieważ Penelope Ward i jej "Gentleman numer dziewięć" śmiało mogą konkurować z wysoko ocenianymi książkami w tym samym gatunku. Ta autorka zawsze będzie mi bliska i zawsze chętnie będę sięgała po jej książki, ponieważ wiem, że nie tylko mnie zaciekawi, ale zbliży do rozgrywanych wydarzeń i pozwoli odetchnąć.

5 komentarzy:

  1. Lubię taki swobodny styl pisania, więc chętnie zajrzę do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaintrygowała mnie ta książka i chętnie poznam ją bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nie moje klimaty :(. [Kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam twórczości autorki, ale wiele dobrego słyszałam o Jej książkach, więc może kiedyś to się zmieni. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie skuszę się na poznanie tej książki, mimo Twojej pozytywnej recenzji, bo nie są to moje klimaty czytelnicze ;)

    OdpowiedzUsuń