środa, 23 października 2019

"Miłość online" Penelope Ward

"Miłość online" Penelope Ward, Tyt. oryg. Love Online, Wyd. Editio, Str. 312

"Jeśli miłość nie jest szalona, to nie jest miłość."

Nie od dziś wiadomo, że internet pomaga w wielu sprawach. Także tych miłosnych. Można zakochać się na odległość, ale czy później łatwo przenieść to do prawdziwego świata?

O miłości współczesnych czasów, o internecie z kategorii tych, do których raczej nie zaglądamy często, o randkowaniu nocami, czacie i pięknej dziewczynie. Taką powieść napisała Penelope Ward, autorka którą znamy przecież z wielu przejmujących historii romantycznych. Sięgnęła po temat, który na pewno wielu zainteresuje i pociągnęła go w naprawdę uroczy sposób.

Ryder mógł pochwalić się nie tylko dobrym pochodzeniem, ale i wyjątkowymi genami. Zaskakująco przystojny syn producenta filmowego z pozoru miał wszystko. Czego więc szukał przeglądając stronę z sekskamerkami? Nie spodziewał się, że spotka tam "Montanę" intrygującą, prześliczną skrzypaczkę, która wydawała się inna niż pozostałe dziewczyny. Postanowił więc rozpocząć rozmowę a ona zafascynowana jego klasą i miłymi słowami kontynuowała temat. Ich rozmowy stały się tradycją na czacie, jednak warunek był jeden: nigdy nie przeniosą tego do realnego świata. Jednak czy można porzucić miłość?

Polubiłam głównych bohaterów, chociaż Ryder na początku wydał mi się odrobinę nijaki. Więcej uwagi skupiła na sobie Eden, czy raczej Montana, która robiła to co robiła, by podreperować swój budżet. Rozumiałam jej decyzję, choć może niekoniecznie popierałam. Od tego zaczęły się wirtualne spotkania z Ryderem i powolne ujawnianie faktów na swój temat. Ich rozmowy były szczere, głębokie i bardzo emocjonalne, szczególnie gdy zdradzali swoje sekrety. Czasami czułam się jak intruz obserwując tą dyskretną wymianę zdań, ale nie mogłam się oderwać od lektury zafascynowana tym, jak wiele ich łączy.

Ważny temat poprowadzony w bardzo lekki i wiarygodny sposób daje do myślenia dopiero w finałowych scenach, gdy wirtualny świat zderza się z tym rzeczywistym. Od początku liczyłam na to, że mimo zakazów Ryder odnajdzie Eden w prawdziwym świecie i połączy ich takie samo uczucie. Nic jednak nie jest takie proste poza ramami ekranu, gdzie mimo prób szczerości nie do końca ujawniamy prawdę o sobie. Penelope Ward nie chciała moralizować, nie o to tutaj chodzi, kilka słów rozsądku jest raczej wynikiem fabuły, ale i tak podoba mi się jako całokształt.

Do "Miłość online" raczej nie muszę nikogo namawiać, ale i tak napiszę, że warto dać jej szansę. Pośród lawiny powieści o miłości, które czytamy i które dają nam radość ta również zasługuje na uwagę. Jest lekka i przyjemna, raczej nie zaskakuje niczym nowym a jednak uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas lektury. Cieszę się, że dałam jej szansę i mam nadzieję, że i Wy zdecydujecie się na lekturę.

6 komentarzy:

  1. Na lekką i przyjemną książkę tego typu czasami mam ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią dam tej książce szansę. Czasem lubię przeczytać taką lekką powieść. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie nie moje klimaty:(. [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie na bank nie znajdę czasu na kolejną ksiązkę, ale będe o niej pamiętac jak mnie romantyczny nastrój złapie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli szukam czegoś niezbyt wygórowanego, to lubię sięgnąć do twórczości właśnie tej autorki ;)

    OdpowiedzUsuń