"Nexus" Lindsay Cummings, Sasha Alsberg, Tyt. oryg. Nexus, Wyd. We Need YA, Str. 544
Żywiołowi bohaterowie, trzymająca w napięciu akcja i rozległy wszechświat sprawiły, że uzależniłam się już od pierwszych stron!Sarah J. Maas
Przepadło wszystko co budowała od lat. Straciła tytuł, ale nie pewność siebie. Czy zatem zdoła ocalić dzięki temu innych?
Sasha Alsberg, znana amerykańska booktuberka, przy współpracy z Lindsay Cummings stworzyłą serię fantasy, którą poleca sama Sarah J. Maas. To już musi o czymś świadczyć, prawda? I mnie skusiło bardziej to polecenie niż sam opis fabuły, ponieważ Maas od dawna jest jedną z moich ukochanych pisarek, jednak przyznam szczerze, że serii Andromeda sporo brakuje do wspaniałości Szklanego Tronu. To jednak nie oznacza, że seria jest zła - ma plusy, ma minusy, ale generalnie czyta się szybko i przyjemnie.
Tych z Was, którzy o serii słyszą pierwszy raz, odsyłam do "Zenith", czyli części pierwszej. Bez znajomości wcześniejszych wydarzeń nie odnajdziecie się w fabule, ponieważ autorka kontynuuje swoją przygodę w punkcie zakończenia wcześniejszego tomu. To spora zaleta dla tych, którzy lubią ścisłe kontynuacje, ponieważ nie ma zbędnego wprowadzania na początku, niepotrzebnych wyjaśnień czy powrotu do tego co było. W drugim tomie konkretnie wchodzimy w świat głównej bohaterki i wiedząc już to co było wcześniej wraz z nią kontynuujemy przygodę.
Androma Racella, czyli główna bohaterka i tak, która siała postrach w pierwszej części dziś została pozbawiona tytułu Krwawej Baronowej. To jednak nie znaczy, że i jej charakter został przytępiony. Wciąż mamy przed sobą silną postać, bardzo dobrze wykreowaną na kobietę z klasą, która nie cofnie się przed niczym i waleczną tak, jakbyśmy tego chcieli. Lubię ją i to nawet bardziej niż w przypadku tomu pierwszego, bo teraz wiem, że nie jest idealna, że popełnia błędy, ale uczy się i wyciąga wnioski. Inaczej jest z pozostałymi bohaterami, którzy czasami wypadali blado na jej tle, ale to przez mniejsze zaangażowanie w dopracowanie pobocznych kreacji co widać - czasami się rozmywali, pojawiające się osoby związane z dalszą akcją czasami były płaskie i papierowe, choć nie wszyscy. Dex, Królowa Nor, czyli ci tuż za główną bohaterką mieli swoje pięć minut i nie byli najgorsi w swoich kreacjach.
Świat przedstawiony jest bardzo rozległy i należy mocno się skupić, żeby tutaj odnaleźć. Z pomocą przychodzi mapka, ale trzeba się do niej cofnąć kilka razy, żeby to wszystko rozgryźć. Trudne nazwy, zagmatwane galaktyki, trochę tytułów, to wszystko sprawia, że książki nie czyta się szybko a zaangażowanie musi być obecne na każdym kroku. Przez to historia nie zawsze idzie dynamicznie do przodu, ma swoje lepsze i słabsze momenty - czasami ciekawi i wciąga danym wątkiem, by za raz po tym przystopować i niekoniecznie zainteresować. Samych wątków jest jednak sporo, Królowa Nori jej toksyna kontrolująca umysł, Androma robiąca wszystko by odnaleźć lekarstwo, walka o wolność, najazdy, inwazje, niespodziewane sojusze oraz przyjaźnie. Nudzić się na pewno nie można podczas czytania, chociaż nie narzekałabym na lepsze tempo i więcej emocji w fabule.
Podsumowując, uważam że "Nexus" dorównuje pierwszemu tomowi lub jest nawet odrobinkę lepszą kontynuacją. Ma pewnie niedociągnięcia, które rzucają się w oczy, nie zawsze skupia pełną uwagę czytelnika, ale jednak chętnie poznawałam losy głównej bohaterki, która przecież stanowi centralny punkt tej powieści. Jeśli lubicie ścisłe sci-fi i światy w kosmosie - spróbujcie, może akurat okaże się, że to seria dla Was.
Ja lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńTym razem, to zupełnie nie jest mój gatunek, więc podziękuję. 😊
OdpowiedzUsuńDobrze, że to nawet lepsza kontynuacja. Nie zawsze tak bywa.
OdpowiedzUsuńZaczęłam jakiś czas temu czytać Zenith i nie podołałam. Brak poprawnej polszczyzny, bohaterowie jacyś dziecinni, nic się kupy nie trzymało....
OdpowiedzUsuń