Niektóre opowieści są tak piękne i tak brutalne, że chwytają za serce i nie chcą puścić.
Świat przepełniony grzesznikami i świętymi jeszcze nigdy nie był tak niebezpieczny. Trwająca wojna zbiera swoje krwawe żniwo.
Oto pierwszy tom trylogii, która prezentuje się zaskakująco dobrze. Fantastyka w wydaniu Emily A. Duncan to przede wszystkim oryginalny pomysł a tuż po nim bardzo dobre wykonanie. Część startowa to na razie wprowadzenie do tego co potencjalnie może wydarzyć się w kolejnych tomach, ale zaostrza apetyt na więcej, ponieważ trudno oderwać się od fabuły i pozostać obojętnym na losy bohaterów.
Nadia, Serefin oraz Malachiasz. Oto trójka postaci, których historia splecie się w jedną całość. To oni zapraszają nas do swojego niebanalnego świata od stuleci toczonego wojną, zamieszkiwanego przez świętych oraz grzeszników. Nie chcę zdradzać za dużo, ponieważ to jedna z tych książek przy czytaniu której niewiedza jest najlepszym rozwiązaniem, ale możecie być pewni, że w powieści nie zabraknie dramatów, zaskakujących zwrotów akcji, magii oraz - nie inaczej! - miłości. W nieco disneyowskiej koncepcji stajemy do rozgrywki między dobrem i złem, jednak inaczej niż w bajkach, tutaj ciężko określić kto powinien stanąć po danej stronie.
Autorka z miejsca wrzuca nas w wir wydarzeń i właściwie niczego nie wyjaśnia. Lubię takie zabiegi, ponieważ nużą mnie pierwsze opisowe strony związane z akcją, którą przecież i tak zrozumiem śledząc losy bohaterów. Tak więc poznajemy wykreowany świat oczami dwójki głównych bohaterów, Nadii i Serefina, którzy bardzo dobrze spełniają się w swojej roli i nie szczędząc nam konkretnych opisów powoli odkrywają zasady świata, który ich otacza. Są przy tym dobrze wykreowanymi postaciami, z krwi i kości, którzy mają coś do powiedzenia i których - co bardzo sobie cenię - ma się ochotę słuchać.
Potyczki, starcia, walki, podróż w nieznane - tak mniej więcej wygląda akcja, która trzyma miarowe, dość szybkie tempo. Można więc przeczytać całą powieść w szybkim tempie, ale ja dla przyjemności nie spieszyłam się z przerzucaniem kolejnych stron. Wydarzenia przeplatają również rozterki jednego z narratorów, więc można wejść w głąb psychiki wybranych postaci i zrozumieć co nimi kierowało. A jest ich sporo, ponieważ każdy z nich odkrywa tutaj kluczową rolę, Nadia rozmawia z bogami i przez to wyrusza w drogę, by uwolnić kraj z rąk najeźdźców, Serefin próbuje obejść zamach na swoje życie a poboczni bohaterowie dopełniają ich kreacje swoimi małymi dylematami.
"Niegodziwi święci" to zatem lektura przy której spędziłam miło czas. Zaskakuje bogato wykreowanym światem przedstawionym i podejściem do bogów oraz religii. Czuć jednak, że to dopiero wstęp do dalszych wydarzeń, które - na co liczę - mogą okazać się jeszcze ciekawsze. Tymczasem polecam Wam zaprzyjaźnić się z serią od Emily A. Duncan, która wciąga na kilka interesujących godzin.
Tym razem, to nie jest książka dla mam. 😊
OdpowiedzUsuńPo takiej optymistyczno pozytywnej opinii nie pozostaje nic innego jak zapoznać się w fabułą powieści 😂
OdpowiedzUsuńKolejna ciekawa seria, jaką jestem wstępnie zainteresowana.
OdpowiedzUsuńMam tę serię na oku. Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Fantastyka to nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńPomysł na historię wydaje się być naprawdę dobry! ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawe, może i ja się skuszę :)
OdpowiedzUsuńO tej książce jeszcze przed pojawieniem się na polskim rynku trochę słyszałam. Sama jestem ciekawa tej lektury i cieszy mnie, że zbiera pozytywne recenzje :D
OdpowiedzUsuńMam zamiar się zapoznać z tą historią w niedalekiej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że również tak ją odbiorę bo mam ją w planach na kwietniowy maraton czytelniczy. A trochę się boję, bo na zagranicznych youtubach ksiązkowych nasłuchałam się samych opinii w stylu "był wielki hype, jest wielki zawód"...
OdpowiedzUsuń