"QualityLandia" Marc-Uwe Kling, Tyt. oryg. QualityLand, Wyd. Niezwykłe, Str. 362
Co, jeżeli idealny świat nie jest stworzony dla ciebie?
Pośród lekkich powieści romantycznych, historii obyczajowych czy nawet kryminałów raz na jakiś czas pojawia się lektura istotna, ważna i warta przeczytania. Taka książka nie jest łatwa, zmusza do myślenia i na pewno nie przeczytamy jej w jeden dzień. Do tego grona możemy zaliczyć "QualityLandię", ważną nowość na rynku wydawniczym.
Lubię takie lektury, przy których mogę zatrzymać i spojrzeć na świat z dystansu. Dlatego bardzo chętnie sięgnęłam po powieść Klinga, niemiecki bestseller polecany przez wielu. To książka porównywana z cenioną lekturą Orwella, chociaż ja zawsze staram się unikać takich porównań i do każdego dzieła podchodzić indywidualnie.
Co otrzymujemy w tej powieści? Treść, która mocno konkuruje z potencjalną przyszłością w świecie rzeczywistym. I to wcale nie tak daleką jakby sugerował autor. Tytułowa QualityLandia to miejsce idealne, najlepszy kraj na świecie. Każdy członek społeczeństwa może poddać się ocenie systemowi, który jasno określi jego predyspozycje zawodowe. Tutaj specjalnie stworzony program dobierze idealne pary a gdyby okazały się jednak nie idealne stuprocentowo - idealnie pozwoli się rozstać. A sklep internetowy TheShop na bazie idealnego algorytmu będzie dokładnie wiedział czego ci potrzeba i dostarczy zamówienie pod same drzwi nim nawet zdążysz pomyśleć, że chciałbyś daną rzecz zamówić. Brzmi idealnie, prawda?
Tyle w tym cudowności, że aż może zakręcić się w głowie. Czy idealny świat faktycznie jest taki idealny? Autor stawia przed czytelnikami pytanie czy pęd życia, nowe technologie i udogodnienia nie pchają nas czasem w sidła takiej QualityLandii. Przyznam, że ja po lekturze jestem przerażona tym, jaka czeka nas potencjalnie przyszłość. I nie chcę całego tego idealizmy. Obserwując losy Piotra Bezrobotnego, mieszkańca idealnego kraju, dostrzegałam wielką rysę na tej idealnej fasadzie, gdy pod naporem sporego ryzyka ten człowiek naprawiał popsute rzeczy i nadawał im w swojej piwnicy możliwość drugiego życia. Czy faktycznie naprawa nieidealnych produktów, które miały być idealne jest taką zbrodnią?
Gra słowna, zabawa językiem, cynizmem, satyrą. Humor trochę czarny, trochę zbyt wielki jak na podjęty problem a jednak trafiający w punkt. O walce człowieka z maszyną, przegranej czy też nie przeczytacie w powieści, która aż nazbyt trafnie odpowiada na nasze niewypowiedziane lęki.
Powieść napisana jest w prosty sposób, chociaż nie czyta się jej wcale szybko. Warto się zatrzymać przy jej treści, warto pomyśleć i - przede wszystkim - warto przełożyć treść na naszą rzeczywistość. "QualityLandia" to bardzo ważna lektura naszego pokolenia, satyra współczesna, chociaż można się z niej śmiać, gdy prawda aż się z niej wylewa? Cieszę się, że dałam jej szansę i poznałam wizję jaką przedstawił mi Marc-Uwe Kling, bo teraz wiem przed jakim realnym wyzwaniem stoję.
Ciekawa recenzja, ale nie do końca moje klimaty czytelnicze.
OdpowiedzUsuńLubię grę słowną, więc ten element mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńAktualnie jestem w trakcie czytania i po pierwszych 30 stronach niewiele moge powiedzieć. Poza tym, że świetny pomysł na fabułę. :)
OdpowiedzUsuń