wtorek, 4 sierpnia 2020

"Życie na podglądzie" Len Vlahos

"Życie na podglądzie"
Len Vlahos, Tyt. oryg. Life in a Fishbowl, Wyd. Media Rodzina, Str. 344

Błyskotliwa, przewrotnie zabawna, mocna powieść dla młodzieży ze świetnie nakreślonymi bohaterami, wśród których niepoślednią rolę odgrywa sam zyskujący świadomość nowotwór.

Jak się zachowasz, gdy zawiśnie nad Tobą wyrok śmierci? Jakie decyzje podejmiesz najpierw? O kim pomyślisz w pierwszej kolejności? I czy odważysz się choć przez moment zapomnieć o tym co cię czeka?

Len Vlahos porusza mocny, emocjonalny temat w zaskakujący sposób - z humorem. Nie dystansuje się od tragedii, ale nadaje jej rangi prozy życia, pokazuje, że mimo prywatnego dramatu świat biegnie dalej. I niestety nie skupia się na jednostce. Nie byłam pewna czy autor udźwignie powierzone mu zadanie, ale po lekturze mogę śmiało napisać, że Vlahos stanął na wysokości zadania.

Już na wstępie zaznaczę, że jestem urzeczona, zachwycona "Życiem na podglądzie". Nie spodziewałam się, że to będzie tak dobra, wyjątkowa powieść z konkretnym przesłaniem, ale i lawiną emocji na pierwszym planie. Od początku śledzimy losy piętnastoletniej Jackie Stone i jej umierającego na guza mózgu ojca. Zaczęło się od tragicznej diagnozy a skończyło na postanowieniu, by sprzedać swoje życie na eBayu. To miało zapewnić rodzinie Jareda poczucie finansowego bezpieczeństwa po jego śmierci. Nikt się nie spodziewa, że licytację wygra producent telewizyjnego reality show, który wywróci życie tej rodziny do góry nogami.

Pomysł przedni, wykonanie jeszcze lepsza. Fabuła nieustannie porusza się do przodu, dynamicznie zmienia się akcja a bohaterowie idealnie dostosowują się do wydarzeń przez cały czas pozostając realnymi, w pełni wiarygodnymi jednostkami. Poznajemy ich myśli związane z aktualną sytuacją oraz lęk przed nieuchronnie zbliżającym się końcem. Autor utrzymał swoją powieść w humorystycznym stylu, ale nie prześmiewczym. Bawi nas, sprawia, że uśmiechamy się przy czytaniu, ale jednocześnie upomina, że to temat ważny i niestety bardzo trudny dla głównych bohaterów, rzez co nie możemy zapominać co było punktem zapalnym dla kolejnych wydarzeń.

Okazuje się, że można połączyć temat śmierci i reality show w bardzo oryginalny sposób. Nic tu się ze sobą nie gryzie, wręcz czytelnik ma poczucie, że wszystko jest na właściwym miejscu. Niemal cała powieść skupia się na działaniach Jackie, młodej bohaterki w niecodziennej sytuacji, której przygody wydają się nie mieć końca, ale w tle dostrzegalne są też motywy siły rodziny, miłości, lęku przed śmiercią czy po prostu - ogromnym bólem po stracie. W niektórych rozdziałach narratorem jest sam nowotwór co samo w sobie jest odważne i innowacyjne, ale idealnie zamyka koło tej historii.

Śmiałam się i płakałam przy tej książce na przemian, zastanawiając się dlaczego tyle zwlekałam z lekturą? To jedna z piękniejszych książek jakie czytałam w życiu, mądra i piekielnie dojrzała, która nie tylko bawi, ale również uczy. "Życie na podglądzie" zaskakuje formą przekazu i pozostaje w głowie czytelnika na długo po zamknięciu ostatniej strony. Wiem, że wrócę do niej jeszcze wiele razy.

7 komentarzy:

  1. O nie słyszałam o tym tytule :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takiej recenzji aż chce się od razu przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wszystko obawiam się, że to książka nie dla mnie... Choć brzmi intrygująco :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że wykonanie dorównuje pomysłowi.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka nie zachęca do sięgnięcia po tę książkę, ale Twoja recenzja jak najbardziej tak.

    OdpowiedzUsuń
  6. Po takiej recenzji, koniecznie muszę sięgnąć po książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń