Masz tylko rok, aby całkowicie stracić głowę!
Penelope Ward szybko podbiła serca czytelniczek powieściami romantycznymi dość mocno graniczącymi z erotykami. Jej książki nie są jednak pustą, przegadaną treścią a zaskakują konkretnymi fabułami i w dodatku odniesieniem do otaczających nas problemów. Z niecierpliwością więc wypatrywałam jej kolejnej powieści licząc, że "Tylko rok" również mnie nie zawiedzie.
Okładka jest sugestywna, wiem. Wnętrze jednak to coś więcej niż erotyczne gierki ze słabo nakreślonymi bohaterami, którym w głowach tylko jedno. Od samego początku autorka serwuje nam dobrze przemyślaną historię, która przejawia elementy gatunku New Adult i powoli wprowadza dodatkowe motywy. Otrzymujemy więc wielowymiarową, pełną emocji a także uniesień opowieść o dziewczynie, której jeden zły dzień odmienił wszystko oraz o chłopaku, który wiedział jak doprowadzić współlokatorkę na skraj załamania nerwowego.
Dla Teagan ten dzień był kompletną porażką. Nie dostała się na zajęcia, przyznano jej współlokatora z wymiany a w dodatku przeżyła upokarzającą sytuację w toalecie. W dodatku z Calebem, wspomnianym nowym współlokatorem. Na szczęście on przyjechał do Stanów tylko na rok, więc dziewczynie uda się przetrzymać jego złośliwości, prawda? Pech chciał, że Caleb był też uroczy i inteligentny, w dodatku świetnie słuchał. Tak stał się najbliższym przyjacielem Teagan. A także jej największym problemem.
Przypominam sobie poszczególne motywy w fabule i uśmiecham się sama do siebie na myśl co tam się wydarzyło. Było dużo śmiechu, dobrej zabawy, wyzłośliwiania się i uszczypliwości. Dynamiczne dialogi nie raz i nie dwa szczerze mnie rozbawiały a samych bohaterów polubiłam od pierwszej strony, ponieważ Ward zaserwowała nam wiarygodne postacie, które świetnie odnalazłyby się w realnym świecie. Dodała do tego nutę tajemniczości w postacie sekretów skrywanych przez bohaterkę i tym samym otrzymaliśmy powieść wciągającą, dobrze napisaną a przy tym dającą mnóstwo radości z czytania.
Lekka, zabawna i dobrze napisana. "Tylko rok" nie jest literackim odkryciem, to książka która powiela znane nam schematy i właściwie nie wprowadza nic świeżego, ale kogo to obchodzi, kiedy główny bohater jest tak uroczy a bohaterka w końcu nie jest głupiutką, naiwną laleczką? Są takie książki, które pisane są dla czystej przyjemności czytelnika i ta zdecydowanie należy do tej kategorii. Bawiłam się podczas czytania wybornie i jestem pewna, że podczas chandry z przyjemnością przypomnę sobie historię tych bohaterów.
Mnie powielanie schematów w tego typu książce nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńKusząca okładka ;)
OdpowiedzUsuńWątpię, że ją przeczytam. Kiedyś zaczęłam książkę autorki i do tej pory do niej nie wróciłam.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie każda książka musi być odkryciem ;) ważne, że ma w sobie coś fajnego
OdpowiedzUsuńTwórczość tej autorki jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuń