Przejmujący thriller, którego gęsta, naszpikowana niespodziankami akcja rozgrywa się w ciągu 24 godzin.
Krótka, ale treściwa. I to uwielbiam w książkach! Jeśli autor jest dobry potrafi na konkretnej, nieprzeciągniętej w nieskończoność treści stworzyć coś niesamowitego. Uwielbiam opasłe tomiska, mam do nich słabość, ale wiem też, że często są przegadane. Tutaj tego nie znajdziecie - krótsza forma niesie ze sobą niesłychany bagaż emocjonalny.
Nie znam wcześniejszych książek autorka, ale coś czuję, że na dniach nadrobię zaległości, bo w dłoniach Grzegorza Gortata drzemie wielki talent. Co ten autor zrobił z moją psychiką to sama jeszcze się zastanawiam! Niby prosta historia, niby typowy thriller, ale tak naszpikowany przeróżnymi emocjami i gęstą atmosferą grozy, że zdecydowanie wyróżniający się przez to na tle tłumu.
Wystarczyły zaledwie dwadzieścia cztery godziny, abym analizowała wszystko co działo się dookoła głównego bohatera. Tyle bowiem trwa akcja powieści. W zaledwie jeden dzień John M. Godart czy może właściwie Jan Michał Godruć wraca z USA do Polski i nie wie jeszcze, że ta jego decyzja okaże się zgubna w skutkach. Pośród fanów cenionego pisarza pojawia się jedna osoba szczególnie wyczekująca jego powrotu do ojczyzny. Dlaczego? Tego dowiecie się sięgając po powieść, ale uprzedzam, że zaskoczenia się gwarantowane.
Świetna kreacja bohaterów. To na pewno wyróżnia się na pierwszym planie. Główna postać ma w sobie wszystko, by w pełni przyciągnąć uwagę czytelnika. Jego historia jest ciekawa chociaż zamknięta w minimum. Drugim wartym uwagi aspektem jest sam klimat, który zdecydowanie dodaje powieści kilka plusowych punktów. Całość składa się na klaustrofobiczny, zaskakujący, dobrze napisany thriller, któremu jak na moje oko, zabrakło kilku detali. Chociaż bardzo podoba mi się krótsza forma i nie uważam, żeby był to minus dla całej książki to ostatecznie zabrakło mi kilku faktów i rozbudowania wątków, bo czasem czułam się po prostu troszkę niedoinformowana.
Każda książka ma plusy i minusy, więc nie zrażajcie się ostatnim akapitem. Całość oceniam bardzo dobrze i wystawiam lekturze solidną piątkę z plusem, ponieważ od początku czułam się wciągnięta w wir wydarzeń i "Pokój bez widoku" zmusił mnie do zarwania nocy. Zazwyczaj książki z takim klimatem zostawiam sobie na wieczorne czytanie i przyznaję - nie mogłam się oderwać. Cisza, spokój i półmrok w domu podbiły gęstą atmosferę a sama historia głównego bohatera ani przez moment nie była mi obojętna. Cieszę się, że zapowiedź książki nie zdradza praktycznie nic, ponieważ w tym tkwi cały jej urok.
Skoro zarwałaś noc to jestem przekonana do lektury tej książki.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką swoją recenzją :)
OdpowiedzUsuńMożesz kiedys ją sprawdzę, ale nie planuję tego w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie ukrywam, że wolę jednak dłuższe formy, aczkolwiek nie skreślam tej książki całkowicie. Jeśli kiedyś przypadkiem na nią natrafię, to dam szansę.
OdpowiedzUsuńMój mąż lubi taką literaturę i właśnie szuka kolejnej książki, więc może mu polecę. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czas pokaże, czy sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńNa pewno dam książce szansę!
OdpowiedzUsuń