Pod lśniącą zbroją bohatera kryje się człowiek z krwi i kości.
Ależ ja czekałam na tą powieść. Ogromnie! Jeszcze przed premierą naczytałam się mnóstwa pochlebnych, zagranicznych opinii i wiedziałam, że nie przejdę obok niej obojętnie. Liczyłam na powieść pełną wrażeń, niezapomnianą tak jak "Kirke", wcześniejsza książka Madeline Miller i właśnie to otrzymałam - przygodę, która szybko nie wyjdzie z mojej głowy.
Nie spodziewałam się, że ta powieść dostarczy mi tyle emocji. Był uśmiech, szczere zaskoczenie, był też strach aż w końcu łzy wzruszenia. Cała paleta uczuć odbiła się na moim sercu podczas czytania za sprawą wspaniałego stylu autorki - szczerego, obrazowego, inteligentnego oraz czułego na świat. Miller mądrze ujmuje historię o bogu, która kryje w sobie wiele ponadczasowych prawd i tak naprawdę trochę zmieniona bez problemu mogłaby wydarzyć się w prawdziwym życiu.
Achilles, syn króla i zjawiskowej nimfy, musiał zmagać się z trudnym życiem. Ciążyła na nim bowiem klątwa, fatum mówiące, że tylko on może zapewnić Grecji wygraną w wyniszczającej wojnie. Niestety, jeśli wygra - zginie. Ten wspaniały bohater nie załamuje jednak rąk, nie żyje w cieniu swojego przeznaczenia. Korzysta z uroków życia i jest szczęśliwy z tego co ma obecnie. Zaprzyjaźnia się z Patroklosem, swoim całkowitym przeciwieństwem i wraz z nim wyrusza po nieśmiertelną sławę, która zapewni mu uratowanie Heleny porwanej do Troi. Achilles, cudowne dziecko, chodzące szczęście, nie spodziewa się jednak, że ta przygoda całkowicie odmieni bieg jego historii.
Historie o bogach biorę w ciemno. Uwielbiam motyw mitologii greckiej, walki o sławę, uznanie, poszukiwanie miłości a także ucieczkę przed przeznaczeniem, czyli wszystko to co zamknięte zostało w powieści Madeline Miller. Autorka w nowy, świeży, odkrywczy sposób ukazała nam historię znaną ze szkolnej ławki w zupełnie innym świetle, pozwalając puścić wodzę fantazji i samemu postawić się na miejscu głównego bohatera. To opowieść o chłopcach, którzy porzucili dzieciństwo na rzecz zbyt szybkiej dorosłości, o miłości wystawionej na próbę a także o okrucieństwie życia. Trudna do zaakceptowania, ale przepiękna historia pełna ukrytych znaczeń.
"Pieśń o Achillesie" ma w sobie wszystko to co niezbędne dla powieści o której pamięta się przez lata. Z resztą, jestem pewna, że jeszcze nie raz i nie dwa do niej wrócę, bo takie historie warto sobie odświeżać. Oryginalna i pomysłowa a przy tym ponadczasowa oraz oczywiście piekielnie emocjonalna jest moim odkryciem roku, lekturą, którą z dumą odkładam na półkę tych najukochańszych, niezapomnianych. Mam nadzieję, że i Wy zdecydujecie się dać jej szansę, ponieważ to książka, która warta jest każdego przeczytanego słowa.
Brzmi imponująco, wiele już o tej pozycji słyszałam, ale Twoja opinia jeszcze bardziej mnie zachęca ;)
OdpowiedzUsuńSkoro to taka książka do której się wraca, warto zapamiętać ten tytuł.
OdpowiedzUsuńCały czas zastanawiam się nad tym tytułem, ale myślę, że dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńRecenzja świetna, ale ja nie przepadam za mitologią.
OdpowiedzUsuńLubię takie książki. Chętnie po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą książką i niespecjalnie byłam wtedy do niej przekonana. Teraz zmieniłam zdanie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno ją przeczytam. Uwielbiam książki bazujące na legendach, a "Kirke" mnie zachwyciła, nie mogłabym więc przejść obojętnie obok kolejnej książki pisarki.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja! Dam szanse książce, może się zakocham w tych słowach :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
"Kirke", wcześniejsza książka Madeline Miller, bardzo mi się podobała. Może sięgnę, zastanawiam się od jakiegoś czasu. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo słyszałam o tej powieści i mam ją w planach. Mam nadzieję, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuń